Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Po konflikcie, polegającym na biciu, gryzieniu czy wyrywaniu, będące jego świadkami makaki z endemicznego dla Celebes i Wysp Togian gatunku Macaca tonkeana wzajemnie się uspokajają. Arianna De Marco z Uniwersytetu we Florencji uważa, że w ten sposób grupa radzi sobie z napięciem.

Włosi i Francuzi przez 7 miesięcy obserwowali dwie trzymane w niewoli grupy małp. Gdy jeden z członków stada zachowywał się agresywnie, naukowcy losowali osobnika ze zgromadzonych w pobliżu gapiów i sprawdzali, czy w ciągu pięciu minut od zakończenia sprzeczki próbował "zaprzyjaźniać się" – siadał obok, zaczynał iskanie lub zabawę - z drugim świadkiem. Dla porównania De Marco obserwowała, co ten sam makak robił innego dnia o mniej więcej tej samej porze.

Okazało się, że małpy częściej zwracały się do świadków konfliktu, niż miało to miejsce w okresie spokoju: w jednej z grup częstość takiego zachowania wzrastała ok. 3-, a w drugiej prawie 7-krotnie.

Po obejrzeniu bójki, kłótni o jedzenie czy inne zasoby małpy stawały się pobudzone, co przejawiało się nasilonym bardziej niż zwykle drapaniem. Czynności z udziałem pozostałych M. tonkeana pozwalały poradzić sobie z napięciem. Wcześniejsze badania wykazały, że naczelne rzadko próbują się pogodzić. W grupie muszą więc zadziałać inne mechanizmy zabezpieczające, np. wzajemne iskanie rozemocjonowanych świadków.

Biolodzy podkreślają, że "stowarzyszanie" zachodziło częściej pomiędzy zaprzyjaźnionymi osobnikami, nie odnotowano jednak podobnego efektu w przypadku pokrewieństwa. Oznacza to, że świadek częściej uspokajał się dzięki koledze, ale matka czy siostra nie działały na niego równie kojąco. Zespół tłumaczy to otwartą strukturą społeczną zaadaptowaną przez tolerancyjny gatunek makaka. Samice inicjowały (samo)pocieszanie wcześniej od samców. Konflikty obejmujące kontakt fizyczny przyspieszały moment nawiązania kontaktu z drugim osobnikiem u obu płci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez powodu ten makak jeden się nie denerwował! Musiał być jakiś czynnik zapalny!

 

Prawie jak panienki tańcujące na dyskotece i walczące potem na parkiecie (tyle, że czasem bramkarz musi interweniować albo osoby bliskie). Zapłonem jest konkurencja, stare porachunki, mężczyzna albo substancja psychoaktywna!

Idzie często o wojnę po zasoby (jak kłotnie o ostaniego papierosa wśród ludzi, opalenie fifki po marihuanie czy rozlanie wódki z dna do kieliszka). Jeśli używek jest dużo to nie ma problemu z dzieleniem sie zasobem ale jak już maleje ich liczba zaczynają się kłótnie, wojenki i agresja.

 

Celebes to kojarzy mi się z celebrytami nie wiem jakim cudem :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że ludzie się kłócą, biją - to nasze naturalne odruchy, jednak zależą głównie od tego jak byliśmy traktowani w młodości. Jeśli dziecko jest otoczone miłością i nauczone od początku odpowiedzialności za własne czyny oraz tego, że życie mamy tylko jedno, że należy je szanować (nie tylko swoje rzecz jasna), na pewno nie będzie szukało problemów i sprzeczek, będzie potrafiło w sposób asertywny dochodzić swoich praw. Ogólnie myślę, a nawet jestem pewien, że zwierzęta, zwłaszcza koty mają bardzo podobną psychikę do ludzkiej. Metody wychowawcze i ich efekty są takie same. Jesteśmy zwierzętami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W przypadku osób z dziecinniej wyglądającymi twarzami szanse na przyjęcie przez oponentów proponowanej przez nie wersji ugody są większe, niż gdyby tę samą propozycję składał ktoś o dojrzalszych rysach twarzy.
      Psycholodzy z Uniwersytetu Hebrajskiego wprowadzali subtelne zmiany w twarzach fikcyjnych polityków. Sprawdzali w ten sposób, jak niewielkie różnice w wyglądzie wpływają na opinie ludzi o politykach reprezentujących drugą stronę konfliktu i na ocenę ich propozycji. Uzyskane wyniki mają znaczenie choćby dla przebiegu konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
      Zespół prof. Ifat Maoz przekazywał badanym (Izraelczykom) notatkę prasową o fikcyjnej propozycji pokojowej, opatrzoną zdjęciem nieistniejącego palestyńskiego lidera. By twarz wydawała się bardziej dziecięca albo dorosła, o 15% zmieniano wielkość oczu i ust. Później ochotników proszono o ocenę propozycji i wiarygodności polityka, z którego ust wyszła. Okazało się, że mimo że obie fotografie powstały z tego samego oryginału, polityk o dziecięcej fizjonomii był uznawany za bardziej wiarygodnego, a jego propozycja zdobywała większe poparcie.
      Ludzie ogólnie kojarzą dziecięcą twarz z uczciwością, otwartością i akceptacją, a kiedy zaufasz adwersarzowi, wykazujesz większą chęć wypracowania kompromisu.
      Wcześniejsze studia dotyczyły wpływu cech twarzy rodzimych polityków na postawy wyborców oraz ich chęć poparcia określonej frakcji. Po raz pierwszy badano wpływ wyglądu polityków reprezentujących przeciwną stronę konfliktu.
      Maoz zwraca uwagę, że w obecnych czasach, gdy media zdominowały telewizja oraz Internet, obróbka obrazu znajduje się na porządku dziennym. Uzyskane wyniki oznaczają, że zmiana wyglądu nie ma charakteru wyłącznie estetycznego, ponieważ może wpływać na opinie odbiorcy.
      Osoby z bardziej negatywnymi początkowymi postawami wobec przeciwników i pokoju (a takie są zwykle bardziej sztywne i oporne na zmianę) wykazywały silniejszą reakcję na zmiany w stopniu dojrzałości twarzy niż osoby od początku nastawione bardziej pozytywnie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Świadkowie, niestety, często się mylą. Okazuje się, że by zdobyć bardziej wiarygodne dowody dla sądu, warto polegać nie na tym, co człowiek mówi, ale gdzie patrzy.
      Ruchy oczu są szybko ściągane w rejon zapamiętanych obiektów - podkreśla prof. Deborah Hannula z University of Wisconsin Milwaukee. Śledzenie, gdzie i przez jaki czas ktoś patrzy, może pomóc w odróżnieniu obiektów wcześniej widzianych i nowych [...].
      Amerykańscy psycholodzy dali studentom do pooglądania 36 twarzy, które następnie poddano morfingowi. Nowe fizjonomie miały być bardzo podobne do oryginalnych. Później badani zapoznawali się z 36 trzyelementowymi zestawami. Poinformowano ich, że w zbiorze może w ogóle nie występować twarz z początku eksperymentu. Naciśnięciem guzika trzeba było zasygnalizować, która z twarzy pojawiła się w pierwotnym zbiorze. W razie nieobecności takiego elementu należało wybrać jakąkolwiek twarz. Eksperymentatorzy prosili też, by nie tylko wskazywać, ale i powiedzieć, czy dana fizjonomia pojawiła się wcześniej, czy nie.
      Gdy ochotnicy przyglądali się 3-elementowym zestawom, naukowcy nagrywali ruchy oczu. Ustalali, gdzie dany człowiek spojrzał na początku i ile czasu spędził na patrzeniu na ten obiekt. W czasie analizy twarze podzielono na 3 grupy: 1) rzeczywiście oglądane na początku eksperymentu, 2) twarze poddane morfingowi, które badani pomylili z twarzami pierwotnymi, 3) twarze zmorfowane, wskazane przy pełnej świadomości, że nie są tymi, o które chodziło.
      Okazało się, że ochotnicy łatwo identyfikowali twarze oglądane na wstępie. Dłużej na nie patrzyli i często kierowali tam wzrok od razu po zaprezentowaniu 3-elementowego zestawu. Interesujące jest to, że zanim badani wybrali twarz i zasygnalizowali to, naciskając guzik, w porównaniu do innych twarzy, nieproporcjonalnie dużo patrzyli na tę "docelową". Wszystko jednak zmieniało się po naciśnięciu guzika: spoglądanie dopasowywało się do reakcji behawioralnej, bez względu na to, czy była prawidłowa, czy nie.
      Hannula uważa, że metodę bazującą na monitorowaniu ruchów sakkadowych oczu można wykorzystać w badaniu pamięci dzieci czy osób chorych psychicznie (obie te grupy miewają problemy komunikacyjne).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli para albo jeden z partnerów (nadmiernie) ceni dobra materialne, cierpi na tym stabilność relacji oraz wrażliwość na potrzeby drugiej strony.
      Psycholodzy z Brigham Young University badali 1734 małżeństwa z USA. Każda para wypełniała kwestionariusz dotyczący jakości relacji. W jednym z pytań proszono o ocenę ważności "posiadania pieniędzy i wielu przedmiotów".
      Analiza uzyskanych wyników pokazała, że pary twierdzące, że pieniądze nie są ważne, uzyskiwały 10-15% więcej punktów w skali stabilności małżeństwa (w porównaniu do par, gdzie jeden lub oboje partnerzy byli nastawieni materialistycznie). Pary, gdzie oboje małżonkowie byli materialistami, wypadały gorzej w niemal wszystkich ocenianych przez nas aspektach. Wszędzie występował ten sam wzorzec, bez względu na to, czy chodziło o szwankującą komunikację, słabą umiejętność rozwiązywania konfliktów czy niską reaktywność na drugą osobę - podkreśla prof. Jason Carroll.
      Jedna na pięć badanych par przyznawała się do silnego umiłowania pieniędzy. Często okazywało się, że dobra materialne stanowiły dla nich podstawowe źródło konfliktów. Sposób postrzegania finansów wydaje się ważniejszy dla stanu małżeństwa od rzeczywistej sytuacji materialnej - podsumowuje Carroll.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Godzenie się po sprzeczce to zachowanie dość powszechne wśród naczelnych i innych ssaków. Dotąd nie widywano go u ptaków, jednak naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego zaobserwowali właśnie, że kruki wykorzystują identyczny mechanizm redukowania kosztów agresywnych konfliktów.
      Pogodzenie pozwala odbudować relację i zmniejszyć stres odczuwany po "kłótni". Austriacy wyjaśniają, że oponenci połączeni wartościową relacją będą bardziej skłonni do pojednania od przeciwników, w przypadku których koszty godzenia się przewyższają ryzyko odnowienia konfliktu. Akcentowany wcześniej brak przejawów dążenia do zgody w przypadku ptaków wyjaśniano odmiennością strategii społecznych stosowanych przez ssaki i ptaki lub faktem, że ptaki nie wchodzą w konflikt z osobnikami, z którymi łączą je istotne relacje.
      W ramach eksperymentu Orlaith Fraser i Thomas Bugnyar monitorowali grupę 7 trzymanych w niewoli kruków. Były to prawie dorosłe osobniki. Ornitolodzy zauważyli, że pary ptaków były dla siebie milsze, jeśli w ciągu uprzednich 10 minut stoczyły ze sobą walkę. Jak tłumaczą Austriacy, kruki nie są takimi "dotykowcami" jak naczelne, dlatego zwykłe siedzenie obok siebie stanowi u nich silny sygnał społeczny. Pogodzeni oponenci rzadziej angażowali się ponownie w agresję, co sugeruje, że akt ten niweluje szkody wyrządzone przez konflikt.
      Częściej godziły się ptaki, które na co dzień funkcjonowały jak sprzymierzeńcy. To wartościowi partnerzy, którzy dzielą się pożywieniem i wspierają się wzajemnie w czasie walk – wyjaśnia Fraser.
      Na podstawie uzyskanych wyników Fraser i Bugnyar uważają, że wśród ptaków i ssaków miała miejsce tzw. ewolucja konwergencyjna strategii społecznych służących pojednaniu (ewolucja konwergencyjna to proces powstawania analogicznych cech/zachowań w grupach odlegle spokrewnionych organizmów, np. skrzydeł u nietoperzy i ptaków).
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podobnie jak ludzie, małpy mogą wątpić w siebie. Nigdy byśmy się o tym jednak nie dowiedzieli, gdyby nie wytrenowane do gry na komputerze makaki.
      Okazało się, że małpy wolą z lepszym wynikiem zakończyć całe zadanie niż zaryzykować, że źle odpowiedzą na konkretne pytanie. Autorami przełomowego studium są John David Smith z Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku i Michael Beran z Uniwersytetu Stanowego Georgii.
      Amerykanie wytrenowali makaki, tak by potrafiły zagrać za pomocą dżojstika. Zwierzęta miały oceniać zagęszczenie pikseli w prostokącie widocznym u góry ekranu. Chcąc odpowiedzieć na pytanie, małpy musiały przesunąć kursor na literę S (od ang. "sparse", czyli rzadki) lub D (od ang. "dense" – gęsty). Kiedy makak odpowiadał poprawnie, dostawał w nagrodę przekąskę. Za wybór złej odpowiedzi nie było kary, gra się jednak na chwilę zatrzymywała, przez co małpa nie mogła przez parę sekund zdobyć kolejnej nagrody. Makaki miały też do wyboru trzecią opcję – znak zapytania. Jego naciśnięcie powodowało przejście do kolejnej próby. Nie było więc ani nagrody, ani przerwy w grze.
      Okazało się, że makaki reagowały na trudne pytania dokładnie tak samo jak ludzie. Wolały nie ryzykować i wybierały raczej bezpieczną opcję ze znakiem zapytania. Małpy najwyraźniej wiedzą, kiedy nie wiedzą [jak odpowiedzieć] – podkreśla dr Smith.
      Przy identycznie zaaranżowanym eksperymencie kapucynki (małpy szerokonose z rodzaju Cebus) nie były w stanie wybrać tzw. trzeciej opcji. Mamy tu więc poważne pytanie teoretyczne. Czy [ten rodzaj poznania] pojawił się tylko raz w jednej linii rozwojowej naczelnych – a mianowicie u małp Starego Świata, wśród których wyróżnia się obecnie makakoształtne małpy Starego Świata oraz małpy wąskonose człekokształtne (obejmujące m.in. ludzi)?
      Smith podkreśla, że zdolność do krytycznego myślenia o własnych umiejętnościach i wiedzy jest jednym z najważniejszych aspektów ludzkiego refleksyjnego umysłu i odgrywa centralną rolę w każdym wymiarze naszego rozumienia i uczenia.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...