Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z Instytutu Maksa Plancka postanowili obliczyć, ile jeszcze człowiek może wypuścić do atmosfery dwutlenku węgla, by wzrost globalnej średniej temperatury nie przekroczył 2 stopni Celsjusza. Erich Roeckner wraz z zespołem dodali do stworzonego przez siebie modelu informacje o historycznym cyklu obiegu węgla, który pozwala stwierdzić, jak dużo mogą przyjąć lasy i oceany.

Powstał w ten sposób model o niskiej rozdzielczości, który opisuje punkty odległe od siebie o 400 kilometrów. Pokrywa on wszystkie rodzaje powierzchni Ziemi - lądy, oceany, lód - bierze też pod uwagę atmosferyczny,ziemski i morski cykl obiegu węgla.

Uczeni obliczyli, że od początku Rewolucji Przemysłowej poziom węgla pochodzącego z paliw kopalnych zwiększył się w atmosferze o 35%. Naukowcy odpowiedzieli też na zasadnicze pytanie - o ile możemy zwiększać emisję. Odpowiedź nie napawa optymizmem.

Zdaniem uczonych, jeśli chcemy doprowadzić do długoterminowej stabilizacji poziomu węgla w atmosferze i zapobiec zmianom klimatycznym powinniśmy do roku 2050 zmniejszyć emisję o 56%, a do końca wieku praktycznie zrezygnować z emisji węgla do atmosfery.

Roeckner poinformował, że ustabilizowanie się globalnego klimatu zajmie całe wieki.

Teraz wyniki uzyskane przez Niemców są weryfikowane przez inne ośrodki naukowe w Europie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra dobra, za 2 lata wybuchnie Wezuwiusz albo inny wulkan  i te całe obliczenia są do roztrzaskania o kant zadka... to tak tylko mój punkt widzenia tej paranoi z CO2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

<p>Roeckner poinformował, że ustabilizowanie się globalnego klimatu zajmie całe wieki.</p>   

 

Jak się uprzemy to zamrozimy glob w 3 lata. Wystarczy odbijająca folia polietylenowa po cencie za m2 i pomalowanie dachów na biało. Każdy będzie miał obowiązek wyłożyć 1 metr kwadratowy folii przez 1 godzinę dziennie. Albedo wzrośnie niebotycznie a my będziemy się cieszyć kilometrem lodu na zwrotnikach. A może siać grykę? Białe to to więc się nadaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już oddychamy takim syfem że żadna folia i gryka nie pomoże.

Gdzieś wyczytałem że 200lat temu było 50% tlenu w atmosferze , dzisiaj 19% czyli reszta to tlenki i siarczki (chemiczny żur częściowo w powietrzu reszta w wodzie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już oddychamy takim syfem że żadna folia i gryka nie pomoże.

 

Chodzi o odbijanie. Pomysł z malowaniem dachów już jest rozważany. Srebrna folia to mój pomysł. Cierpnę z rozkoszy na myśl o zmianach klimatycznych spowodowanych przez 4*10^8 m2 lustra na powierzchni Ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to żeby wzmocnić twoją rozkosz  :)  proponuję pokryć dachy samochodów lustrzaną powierzchnią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest wręcz niesamowite jakim możnowładcą świata są pieniądze. Żeby je zdobyć każdy kit się ludziom wciska. Ile można lansować teorię o CO2, która nie ma podstaw do istnienia. Cóż, skoro można nałożyć podatek na ludzi, który absolutnie nic nie zmieni, może za wyjątkiem objętości naszego portfela, to czemu nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieniądze to jeszcze nic, jak takiego obrzydliwie bogatego gościa znudzi kasa a będzie rajcować władza to wtedy jest przechlapane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  może za wyjątkiem objętości naszego portfela 

Masz portfel ?? nosisz w nim pieniądze?? - dobry jesteś.

Polacy w zdecydowanej większości żyją na kredyt, od 1-go do 1-go, od renty do renty,  co im jeszcze można zabrać - życie?? (honoru jeż dawno nie mają).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Piotrek:

Z władzą problem jest taki (przynajmniej jak tak uważam): powinni ją dzierżyć tylko ci, którzy jej nie chcą ani nie potrzebują, a w szczególności potrafią się oprzeć pokusie jakie za sobą niesie. Trzeba mieć niebywałą siłę woli by się przeciwstawić sile przyciągania władzy. Pęd do władzy ukazuje jak blisko nam do zwierząt.

 

@waldi

Na bakier ze swoją godnością to jesteśmy od końca wojny (wiem na tyle ile słyszę od starszych ludzi). Ostatni był wzlot w 89'. Myślę że to TV tak ludzi rozleniwia.

Zastanawiam się czasami jak ludzie decydują się na kredyt, by mieć gdzie mieszkać. Weź to ogarnij, żeby mieć start w życiu (mieszkanie), musisz przez resztę życia to spłacać.

Co można zabrać... wolności już też nie mają (w końcu ciągle się martwią jak spłacić ratę kredytu lub czynsz zapłacić), a zabrać można np. więcej rozkraść z podatków, np. "Wysłać Kontyngent Prawych i Odważnych Żołnierzy do Afganistanu, by Synergicznymi Siłami z Wojskami Sojuszu Wspaniałego ONZ, Szerzyły Demokracje dla Biednych Gdzie Tego Potrzebują*, Zwalczając Terroryzm, Przy Okazji Chroniąc Polskę**, Jej Cywilów i Dzieci*** tzw. "Systemem Naczyń Połączonych."

*czyt.: tam gdzie jest ropa, lub równie coś lukratywnego.

**ciekaw jestem jaka by była proporcja gdyby porównać ilość zgonów w Polsce przez "terroryzm****" do śmierci wskutek niedoczekania się lekarza / niemożności wykupienia leków.

***dzieci są stałą kartą przetargową by przepchnąć jakieś działanie, a co ciekawe takie zagrania są świetnym miernikiem zepsucia danej społeczności.

****terroryzm wbrew pozorom w Polsce wykańcza ogrom osób, ile ludzi przez niego padło na serce (przy założeniu że terrorystą jest Urząd Skarbowy, itp. instytucje).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się decydują? Jeśli nie wezmą kredytu to czeka ich nic...poza ubóstwem a tego przecież nie chcą. Społeczeństwo jest sterowane jak napisałeś bo Rząd usilnie nie chce by się wzbogacili, ponieważ obywatelem trzymanym za gardło lepiej się manipuluje. Skąd się biorą pieniądze? Znikąd, z powietrza. Przecież znaczna większość państw jest zadłużona. To jest bóg XXI wieku, prawie wszyscy go chcą, np. chciałbym wygrać w totka, stać się bogatym. Pytam gościa co by z tym zrobił - a on: kupiłbym.. drugi bóg, konsumpcjonizm. Pomagają nam w tym Chiny przysyłając swoją cudowną jakość.

Klasyczny przypadek dzisiejszego społeczeństwa. Nowoczesny dom za ogrom kasy oczywiście kredytowej na pół życia a potem będą dzieci, narzekanie na raty, władze i wszystko wokół (wraz z wiekiem się nasila), pomaga nam w tym TV i radio. Żyć i nie umierać, wszyscy są szczęśliwi...

 

Taaak, gorzej jak się zapytam: "Jesteś szczęśliwy?"

ona/on: yyyy "tak". To jest dzisiejszy model na życie, jak syn, córka wybiegnie poza to zaczyna się 'linczowanie' - to jest niedobre. Jak ty będziesz żył z tego.

Sami sobie gotujemy taki los, bo nie mamy w większości pomysłu na życie, a jeśli nawet to jesteśmy nieświadomie/świadomie ograniczeni (czyt. ten kit który ci wciskają, że żyjesz jako wolny człowiek - rozwijając myśl, owszem, lecz do pewnego momentu życia, choć to kwestia dyskusyjna). Na szczęście są wyjątki, ludzie nie biorą udziału w wyścigu szczurów bo wiedzą, że to błędne koło. Fantastyczni ludzie, z otwartym nie zepsutym umysłem. Najczęściej o ironio można ich spotkać na ulicy, najlepsi z nich to podróżnicy :), góry...

W życiu najważniejsze jest szczęście.

Najprostszą rzecz jest najtrudniej pojąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że obecna sytuacja jest dobrą nauczką dla wielu ludzi którzy dali się nabrać mediom , modzie, naciągaczom , reklamie, PR-owcom, politykom i innym.

Jak powiedział sławny człowiek "nieważne kto głosuje - tylko kto głosy liczy" albo inny "jak sobie pościelesz tak się wyśpisz" albo " jedność buduje" , "wiedza to potęga", " znajomość historii pomaga uniknąć błędów w przyszłości".

Takie zbrukane pojęcia jak Honor, Wolność, Solidarność, Przyjaźń, Uczciwość, Wykształcenie, Nauka, Postęp, Rozwój, Szacunek, Prawda -  nie są pustymi frazesami, tylko elementarnymi zasadami Życia (przeżycia wszystkich razem i każdego z osobna) inaczej jest jak jest, co powoli już każdy widzi, a niebawem nawet największy "złodziej i spryciarz" poczuje .

 

Jeśli miliony wegetują i złorzeczą Życiu , są nieszczęśliwe, to w końcu nadejdzie skutek tego co myślą , mówią i czują , rozpieprzając wszystko ( cały zachód i daleki wschód to rozumie, a Polska właśnie tego Prawa Przyrody (PM) się uczy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te "wartości" są już od dawna puste, nie same w sobie, ale ze względu na to jak są używane. Używane zaś są do agitacji społeczeństw, manipulacji tzw. wzniosłymi hasłami. Ludzie nawet nie tyle dali się nabrać, co chcą wierzyć w kłamstwa i być ignorantami. Zobaczysz, że jak dojdzie do wyborów, to znów pójdą głosować, bo "to obowiązek", i najprawdopodobniej pójdą głosować na tych samych demagogów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak piszesz Tomek, kiedyś te wartości były pełne same w sobie, ludzie naprawdę byli wartościowi a dziś...puste jak kartka papieru. Z własnego doświadczenia wiem iż jeszcze można spotkać takie osoby najczęściej w górach, albo przechadzających się tu i ówdzie podróżników. A o przyjaźń taką prawdziwą, na śmierć i życie to ze świecą szukać. Świat zachłysnął się cywilizacją wszyscy gonią tylko nie wiadomo do czego.

Ja sobie postanowiłem po tych wyborach idę na następne oddać pusty głos  cytując na karcie jednego z wielkich ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gonią za iluzjami i hedonizmem. Prawdę mówiąc to nawet nie byłbym przeciwny temu na co idą, gdyby chociaż to było szczere. Dlaczego żaden kandydat nie napisze szczerze: "mam was w d*pie, chce się na chłapać, postaram się przy okazji nie sprzedać połowy kraju a i pomodlę się na pokaz przed wami".

Chyba bym na takiego zagłosował....

Wartościowych ludzi, czy może wartości... ja bym powiedział że zawsze były iluzją, zawsze ksiądz ganiał wiernych, albo się zabijali pod hasłami: "Kto w Boga wierzy", "Jeżeli kochasz Polskę".

Osobiście uważam, że zawsze się znajdzie garstka ludzi, którzy faktycznie mają jakieś wartości i własne podejście do świata, odzwierciedlają to w czynach. Reszta prawi o wartościach.

Osobiście wole nie wyznawać takich wartości jak większość mas, bo ociekająca z nich hipokryzja mnie odrzuca po prostu.

Natomiast w sprawie głosowania, jestem z siebie dumny że nie poszedłem ostatnio, nie dałem się zbałamucić. Prawdę mówiąc, nie mam zamiaru już nigdy w życiu iść. Wystarczy że raz poszedłem, czego baaardzo żałuje. Nie było warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki jest świat i tacy są ludzie. Nie warto walczyć z czymś na co niema się wpływu. Lepiej wyć elastycznym i się przystosować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Illinois Natural History Survey postanowili sprawdzić, jak w latach 1970–2019 globalne ocieplenie wpłynęło na 201 populacji 104 gatunków ptaków. Przekonali się, że w badanym okresie liczba przychodzących na świat piskląt generalnie spadła, jednak widoczne są duże różnice pomiędzy gatunkami. Globalne ocieplenie wydaje się zagrażać przede wszystkim ptakom migrującym oraz większym ptakom. Wśród gatunków o największym spadku liczby piskląt znajduje się bocian biały.
      Uczeni przyjrzeli się ptakom ze wszystkich kontynentów i stwierdzili, że rosnące temperatury w sezonie lęgowym najbardziej zagroziły bocianowi białemu i błotniakowi łąkowemu, ptakom dużym i migrującym. Wyraźny spadek widać też u orłosępów, które nie migrują, ale są dużymi ptakami. Znacznie mniej piskląt mają też średniej wielkości migrujące rybitwy różowe, małe migrujące oknówki zwyczajne oraz australijski endemit chwoska jasnowąsa, która jest mała i nie migruje.
      Są też gatunki, którym zmiana klimatu najwyraźniej nie przeszkadza i mają więcej piskląt niż wcześniej. To na przykład średniej wielkości migrujący tajfunnik cienkodzioby, krogulec zwyczajny, krętogłów zwyczajny, muchołówka białoszyja czy bursztynka. U innych gatunków, jak u dymówki, liczba młodych rośnie w jednych lokalizacjach, a spada w innych. To pokazuje, że lokalne różnice temperaturowe mogą odgrywać olbrzymią rolę i mieć znaczenie dla przetrwania gatunku.
      Wydaje się jednak, że najbardziej narażone na ryzyko związane z globalnym ociepleniem są duże ptaki migrujące. To wśród nich widać w ciągu ostatnich 5 dekad największe spadki liczby potomstwa. Ponadto rosnące temperatury wywierają niekorzystny wpływ na gatunki osiadłe ważące powyżej 1 kilograma oraz gatunki migrujące o masie ponad 50 gramów. Fakt, że problem dotyka głównie gatunków migrujących sugeruje pojawianie się rozdźwięku pomiędzy terminami migracji a dostępnością pożywienia w krytycznym momencie, gdy ptaki karmią młode. Niekorzystnie mogą też wpływać na nie zmieniające się warunki w miejscach zimowania.
      Przykładem gatunku, który radzi sobie w obliczu zmian klimatu jest zaś bursztynka. Naukowcy przyglądali się populacji z południa Illinois. Bursztynki to małe migrujące ptaki, które gniazdują na bagnach i terenach podmokłych. W badanej przez nas populacji liczba młodych na samicę rośnie gdy rosną lokalne temperatury. Liczba potomstwa w latach cieplejszych zwiększa się, gdyż samice wcześniej składają jaja, co zwiększa szanse na dwa lęgi w sezonie. Bursztynki żywią się owadami, zamieszkują środowiska pełne owadów. Wydaje się, że – przynajmniej dotychczas – zwiększenie lokalnych temperatur nie spowodowało rozdźwięku pomiędzy szczytem dostępności owadów, a szczytem zapotrzebowania na nie wśród bursztynek, mówi współautor badań, Jeff Hoover. Uczony dodaje, że o ile niektóre gatunki mogą bezpośrednio doświadczać skutków zmian klimatu, to zwykle znacznie ma cały szereg czynników i interakcji pomiędzy nimi.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach PNAS. Environmental Sciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji sugerują, że nie uda się dotrzymać wyznaczonego przez ludzkość celu ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia Celsjusza powyżej czasów preindustrialnych. Wątpliwe jest też ograniczenie ocieplenia do poziomu poniżej 2 stopni Celsjusza.
      Noah Diffenbaugh z Uniwersytetu Stanforda i Elizabeth Barnes z Colorado State University wytrenowali sieć neuronową na modelach klimatycznych oraz historycznych danych na temat klimatu. Ich model był w stanie precyzyjnie przewidzieć, jak zwiększała się temperatura w przeszłości, dlatego też naukowcy wykorzystali go do przewidzenia przyszłości. Z modelu wynika, że próg 1,5 stopnia Celsjusza ocieplenia powyżej poziomu preindustrialnego przekroczymy pomiędzy rokiem 2033 a 2035. Zgadza się to z przewidywaniami dokonanymi bardziej tradycyjnymi metodami. Przyjdzie czas, gdy oficjalnie będziemy musieli przyznać, że nie powstrzymamy globalnego ocieplenia na zakładanym poziomie 1,5 stopnia. Ta praca może być pierwszym krokiem w tym kierunku, mówi Kim Cobb z Brown University, który nie był zaangażowany w badania Diffenbaugha i Barnes.
      Przekroczenie poziomu 1,5 stopnia jest przewidywane przez każdy realistyczny scenariusz redukcji emisji. Mówi się jednak o jeszcze jednym celu: powstrzymaniu ocieplenia na poziomie nie wyższym niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną. Tutaj przewidywania naukowców znacząco różnią się od przewidywań SI.
      Zdaniem naukowców, możemy zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 2 stopni Celsjusza pod warunkiem, że do połowy wieków państwa wywiążą się ze zobowiązania ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do zera. Sztuczna inteligencja nie jest jednak tak optymistycznie nastawiona. Zdaniem algorytmu, przy obecnej emisji poziom ocieplenia o ponad 2 stopnie osiągniemy około roku 2050, a przy znacznym zredukowaniu emisji – około roku 2054. Obliczenia te znacznie odbiegają od szacunków IPCC z 2021 roku, z których wynika, że przy redukcji emisji do poziomu, jaki jest wspomniany przez algorytm sztucznej inteligencji, poziom 2 stopni przekroczymy dopiero w latach 90. obecnego wieku.
      Diffenbaugh i Barnes mówią, że do przewidywania przyszłych zmian klimatu naukowcy wykorzystują różne modele klimatyczne, które rozważają wiele różnych scenariuszy, a eksperci – między innymi na podstawie tego, jak dany model sprawował się w przeszłości czy jak umiał przewidzieć dawne zmiany klimatu, decydują, który scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. SI, jak stwierdzają uczeni, bardziej skupia się zaś na obecnym stanie klimatu. Stąd też mogą wynikać różnice pomiędzy stanowiskiem naukowców a sztucznej inteligencji.
      W środowisku naukowym od pewnego czasu coraz częściej słychać głosy, byśmy przestali udawać, że jesteśmy w stanie powstrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza. Wielu naukowców twierdzi jednak, że jest to możliwe, pod warunkiem, że do 2030 roku zmniejszymy emisję gazów cieplarnianych o połowę.
      Sztuczna inteligencja jest więc znacznie bardziej pesymistycznie nastawiona od większości naukowców zarówno odnośnie możliwości powstrzymania globalnego ocieplenia na poziomie 1,5, jak i 2 stopni Celsjusza.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Trwający niemal przez cały obecny rok kryzys energetycznych spowodował, że do produkcji energii w większym stopniu zaczęto wykorzystywać węgiel, co spowodowało obawy o znaczne zwiększenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Emisja rzeczywiście wzrosła w porównaniu z rokiem 2021, ale o mniej niż 1%. To znacznie mniej niż prognozowano i znacznie mniej niż wynosił wzrost ubiegłoroczny. A stało się tak dzięki bardziej intensywnemu użyciu źródeł odnawialnych oraz samochodów elektrycznych.
      Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE, ang. IEA) poinformowała, że do końca bieżącego roku związana z produkcją energii emisja dwutlenku węgla do atmosfery wzrośnie o niemal 300 milionów ton w porównaniu z rokiem ubiegłym i wyniesie około 33,8 miliarda ton. To znacznie mniej niż wzrost o 2 miliardy ton, który miał miejsce w roku 2021. Za tegoroczny wzrost odpowiada głównie sektor produkcji energii elektrycznej oraz lotnictwa pasażerskiego.
      Analitycy MAE dodają, że tegoroczny wzrost emisji przekroczyłby 1 miliard ton, gdyby nie duże inwestycje w źródła odnawialne i rozpowszechnianie się samochodów elektrycznych. W wyniku rosyjskiej napaści na Ukrainę znacząco wzrosły ceny gazu, co spowodowało, że świat zaczął spalać więcej węgla. Jednak ta zwiększona emisja z węgla została w dużej mierze zniwelowana poprzez szersze użycie źródeł odnawialnych. W wyniku tego nieco poprawiła się światowa średnia emisji na jednostkę wyprodukowanej energii. To bardzo dobry prognostyk, gdyż wskazuje, że pogorszenie się tego wskaźnika w ubiegłym roku – co było spowodowane znacznym wzrostem emisji przy wychodzeniu gospodarki z kryzysu po pandemii – było tylko przejściowe i udało się utrzymać trend zmniejszania emisji na jednostkę energii. To bardzo ważne, gdyż po kryzysie finansowym z 2008 roku wskaźnik emisji na jednostkę wyprodukowanej energii pogarszał się przez wiele lat.
      Globalny kryzys energetyczny spowodowany inwazją Rosji na Ukrainę spowodował, że wiele krajów zaczęło zastępować gaz innymi źródłami energii. Optymistycznym zjawiskiem jest fakt, że energetyka słoneczna i wiatrowa uzupełniły większość niedoborów, dzięki czemu zwiększenie emisji spowodowane wykorzystywaniem węgla wydaje się zjawiskiem niewielkim i przejściowym. To oznacza, że emisja CO2 rośnie znacznie wolniej niż się obawiano i dochodzi do rzeczywistej strukturalnej zmiany w sektorze produkcji energii, komentuje dyrektor MAE Fatih Birol.
      W 2022 roku globalna produkcja mocy ze słońca i wiatru wzrosła w porównaniu z rokiem ubiegłym o ponad 700 TWh. To największy roczny wzrost w historii. Gdyby nie on, emisja CO2 byłaby w bieżącym roku o ponad 600 milionów ton wyższa. Ilość energii pozyskiwanej ze słońca i wiatru rośnie najszybciej w całym sektorze energetycznym. Mimo tego, w niektórych krajach – głównie w Azji – drugim najszybciej rosnącym źródłem energii jest węgiel. Dlatego też w bieżącym roku globalna emisja CO2 z węgla wzrośnie o ponad 200 milionów ton w porównaniu z rokiem ubiegłym.
      W Unii Europejskiej, pomimo zwiększenia zużycia węgla, spodziewany jest spadek emisji. Eksperci sądzą, że wzrost ilości energii wytwarzanej z węgla jest w UE tymczasowy, a w przyszłym roku do europejskiej sieci zostaną podłączone źródła odnawialne o łącznej mocy około 50 GW. W Chinach tegoroczna emisja pozostanie niemal na niezmienionym poziomie. Będzie to spowodowane spowolnieniem gospodarczym, suszą wpływającą na hydroelektrownie oraz przyłączaniem dużych ilości źródeł odnawialnych.
      Obok wspomnianych już hydroelektrowni, które w wielu regionach świata zmniejszyły produkcję energii z powodu suszy, kolejnym niskoemisyjnym źródłem, które dostarczyło mniej energii były elektrownie atomowe. Ich globalna produkcja zmniejszyła się w bieżącym roku o ponad 80 TWh. Za znaczną część niedoborów odpowiadały francuskie elektrownie atomowe, z których ponad połowa była wyłączona przez część roku. To zaś spowodowało zwiększenie produkcji energii z węgla i ropy.
      Analitycy spodziewają się, że w związku ze zmniejszonym wykorzystywaniem gazu emisja CO2 z tego źródła zmniejszy się w bieżącym roku o około 40 milionów ton. Znacząco zwiększył się jednak popyt na ropę naftową, przez co o około 180 milionów ton wzrosła emisja CO2 z tego źródła. Związane jest to przede wszystkim ze znoszeniem ograniczeń w podróżowaniu. Lotnictwo pasażerskie odpowiadało za około 75% wzrostu emisji z ropy naftowej i to pomimo tego, że emituje obecnie o około 20% CO2 mniej niż przed pandemią.
      Specjaliści podkreślają, że niepewność na światowym rynku gazu będzie kształtowała również przyszłoroczne trendy. Jednak zmiany strukturalne i spowodowany nimi spadek emisji CO2 na jednostkę energii są ewidentne. Dlatego też analitycy spodziewają się, że korzystny trend będzie kontynuowany, tym bardziej, że w wielu miejscach na świecie rządzący przyjęli ambitne projekty redukcji emisji. Mowa tutaj o US Inflation Reduction Plan, europejskim Fit for 55, japońskim Green Transformation oraz o ambitnych planach dotyczących czystej energetyki przyjętych przez rządy Chin i Indii.
      Ze szczegółami raportu MAE będziemy mogli zapoznać się w przyszłym tygodniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W schowku w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie odkryto model sarkofagu św. Jadwigi. To pierwowzór wawelskiego sarkofagu świętej, wykonany przez sławnego rzeźbiarza i medaliera Antoniego Madeyskiego.
      Odkryta w tarnowskim kościele rzeźba to wykonany z gipsu na drewnianej podstawie model naturalnej wielkości (bozzetto).
      Nagrobek z katedry na Wawelu
      Nagrobek królowej Jadwigi, który znajduje się w katedrze na Wawelu, został wykonany w 1902 r. w Rzymie z białego marmuru karraryjskiego. Dzieło Madeyskiego spotkało się z dobrym przyjęciem. Figura Jadwigi z płyty jest prawie pozbawiona atrybutów; królewską godność poświadczają tylko korona i pies u stóp.
      Pies wywodzi się ze średniowiecznej sztuki nagrobkowej. Był popularnym zwierzęciem na dworach, a umieszczony w stopach zmarłych symbolizował wierność. Jak podkreślono na witrynie Wirtualna Katedra Wawelska, psy można też zobaczyć jako zwierzęta myśliwskie na cokole nagrobka męża Jadwigi, króla Władysława Jagiełły, niewykluczone więc, że pies z jej nagrobka jest pewnego rodzaju nawiązaniem.
      Królowa leży ze złożonymi rękoma. Jest ubrana w długą, wiązaną na piersi suknię i płaszcz z motywem lilii. Pod głową ma poduszkę z motywem uproszczonych lilii. Stopy wspiera na harcie.
      Losy modelu
      Wykonane przez Madeyskiego bozzetto wygląda tak samo jak nagrobek z Wawelu. Artysta podarował je na początku ubiegłego wieku księżnej Konstancji Sanguszko (z domu Zamoyskiej), ówczesnej pani pałacu w Tarnowie-Gumniskach. Madeyski zaprzyjaźnił się z arystokratką i realizował różne jej zamówienia, w tym jak poinformował portal Tarnów Nasze Miasto, nagrobki członków rodu Sanguszków, pochowanych w kaplicy na Starym Cmentarzu oraz w tarnowskiej katedrze.
      Model sarkofagu znajdował się w przypałacowej kaplicy do 1944 r., kiedy ta została uszkodzona przez wybuch bomby w parku. W wyniku tego zdarzenia bozzetto przeniesiono do holu pałacu. W tym miejscu przeleżało ono ok. 25 lat.
      Wtedy w pałacu znajdowała się już szkoła, a sarkofag traktowany był jak zawalidroga. Zapadła decyzja, aby umieścić go w bocznej nawie nowo wybudowanego, a nieurządzonego jeszcze kościoła na Rzędzinie – opowiada cytowany przez Tarnów Nasze Miasto pasjonat historii Tarnowa Tadeusz Mędzelowski, który dowiedział się o sarkofagu od wieloletniej szkolnej woźnej.
      Cenny obiekt, wykonany przez wybitnego twórcę epoki neoklasycystycznej, przeleżał w kościelnym magazynku aż pół wieku.
      Prace konserwatorskie
      Patrząc na niego pierwszy raz, czułem się, jak Indiana Jones. Był cały zakurzony, w pajęczynach, jakby dopiero co wyciągnięto go z jakiejś krypty – powiedział Tomasz Głowacz, właściciel firmy Alkazar Konserwacja Dzieł Sztuki.
      Model nie był odpowiednio zabezpieczony, dlatego różnego rodzaju zanieczyszczenia sprawiły, że faktura rzeźby została zabrudzona. Podczas wstępnego oczyszczania przy wezgłowiu św. Jadwigi znaleziono sygnaturę „Antoni Madeyski, Rzym, 1901 rok” (w nagrobku z Wawelu u wezgłowia królowej także znajduje się sygnatura artysty: Ant. Madeyski - Rzym 1902).
      Stwierdzono ubytki natury mechanicznej. Co ważne, odłamane część rzeźby zostały zebrane i będzie je można przymocować. Należy też dodać, że zanim bozzetto trafiło do schowka, drewniane elementy przemalowano farbą olejną na biało.
      To wyjątkowo cenne i piękne dzieło, które wprawdzie nie jest tak gładkie i nieskazitelne, jak marmurowy sarkofag na Wawelu, ale akurat w tym przypadku struktura zniszczeń na gipsie dodała mu dodatkowego uroku. Będę sugerował, aby tę patynę zachować, a nie wygładzać - mówi Głowacz.
      Po zakończeniu prac konserwatorskich model ma powrócić do przypałacowej kaplicy Sanguszków.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sprawdzają się przewidywania naukowców, który prognozują, że już w roku 2016 średnia roczna koncentracja CO2 przekroczy 400 części na milion (ppm). W ubiegłym roku, w nocy z 7 na 8 maja, po raz pierwszy zanotowano, że średnia godzinowa koncentracja dwutlenku węgla przekroczyła 400 ppm. Tak dużo CO2 nie było w atmosferze od 800 000 – 15 000 000 lat.
      W bieżącym roku możemy zapomnieć już o średniej godzinowej i znacznie wydłużyć skalę czasową. Czerwiec był trzecim z kolei miesiącem, w którym średnia miesięczna koncentracja była wyższa niż 400 części na milion.
      Granica 400 ppm została wyznaczona symbolicznie. Ma nam jednak uświadomić, jak wiele węgla wprowadziliśmy do atmosfery. Z badań rdzeni lodowych wynika, że w epoce preindustrialnej średnia koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze wynosiła 280 części na milion. W roku 1958, gdy Charles Keeling rozpoczynał pomiary na Mauna Loa w powietrzu znajdowało się 316 ppm. Wraz ze wzrostem stężenia CO2 rośnie też średnia temperatura globu. Naukowcy nie są zgodni co do tego, jak bardzo możemy ogrzać planetę bez narażania siebie i środowiska naturalnego na zbytnie niebezpieczeństwo. Zgadzają się zaś co do tego, że już teraz należy podjąć radykalne kroki w celu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Paliwa niezawierające węgla muszą szybko stać się naszym podstawowym źródłem energii - mówi Pieter Tans z Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej.
      Kwiecień 2014 roku był pierwszym, w którym przekroczono średnią 400 ppm dla całego miesiąca. Od maja, w związku z rozpoczęciem się najintensywniejszego okresu fotosyntezy na półkuli północnej, rozpoczął się powolny spadek koncentracji CO2, która w szczytowym momencie osiągnęła 402 ppm. Jednak przez cały maj i czerwiec średnia dzienna, a zatem i średnia miesięczna, nie spadły poniżej 400 części CO2 na milion. Eksperci uważają, że w trzecim tygodniu lipca koncentracja dwutlenku węgla spadnie poniżej 400 ppm. Do ponownego wzrostu dojdzie zimą i wzrost ten utrzyma się do maja.
      Rośliny nie są jednak w stanie pochłonąć całego antropogenicznego dwutlenku węgla i wraz z każdym sezonem pozostawiają go w atmosferze coraz więcej. Dlatego też Pieter Tans przypuszcza, że w przyszłym roku pierwszym miesiącem, dla którego średnia koncentracja tego gazu przekroczy 400 ppm będzie już luty, a tak wysoki poziom CO2 utrzyma się do końca lipca, czyli przez sześć pełnych miesięcy. Od roku 2016 poziom 400 ppm będzie stale przekroczony.
      Dopóki ludzie będą emitowali CO2 ze spalanego paliwa, dopóty poziom tego gazu w oceanach i atmosferze będzie się zwiększał - mówi Tans.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...