Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Złotawka madagaskarska (Myzopoda aurita) to nietoperz znany nauce od 1878 r., jednak jego zwyczaje i ekologię zaczęto dogłębniej badać dopiero niedawno. Okazało się, że choć chiropterologom udało się schwytać i zobaczyć wiele – może nawet kilkaset – samców, nie natknęli się jeszcze na żadną samicę. Nikt nie wie, gdzie mieszkają i jaki jest powód takiej segregacji płciowej.

Złotawki należą do rodziny ssawkonogich. Teraz wiadomo, że widoczne na ich kończynach struktury służą do przyczepiania się do pionowych powierzchni z wykorzystaniem przywierania na mokro (na podobnej zasadzie zmoczony papier przykleja się do ściany). Poza tym ustalono, że ssaki te gustują przede wszystkim w chrząszczach i ćmach. O jedzeniu czegoś się już zatem dowiedziano, nieobecność samic nadal pozostaje jednak owiana tajemnicą...

Prof. Paul Racey z Uniwersytetu w Aberdeen i współpracownicy z Madagaskaru, m.in. z Uniwersytetu w Antananarywie, przez kilka lat łapali w sieci nietoperze w okolicach wioski Kianjavato (znajduje się ona w pobliżu Parku Narodowego Ranomafana). Kiedyś złotawka madagaskarska była uznawana przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody i Jej Zasobów za gatunek narażony, czyli podatny na wyginięcie, ponieważ na wyspie widziano zaledwie kilka egzemplarzy tego endemitu. Skoro jednak ekipa Raceya natrafiła na sporą populację M. aurita, nietoperza można było z czystym sumieniem przeklasyfikować.

Choć naukowcy łapią latające ssaki w czterech okresach rocznie już od kilku lat z rzędu, nigdy jeszcze nie schwytali żadnej samicy. Tyle razy i w tylu różnych miejscach w Kianjavato rozpinaliśmy już sieci, że jesteśmy pewni, że ich tu nie ma. Sto kilometrów stąd w pobliżu wybrzeża odkryliśmy nawet nową populację, ale tam też są wyłącznie samce.

Dotąd w Kianjavato zlokalizowano 133 gniazdowiska złotawek. Znajdują się one na tzw. drzewach podróżników (Ravenala madagascariensis), zwanych tak z powodu liści, które, wg podań, układają się w osi północ-południe. W poszczególnych zbiorowiskach znajdowało się od 9 do 51 osobników.

Mimo że ich nie widać, samice muszą się chować gdzieś w pobliżu, ponieważ dwa razy do roku do Kianjavato przybywają młode, które nie są w stanie pokonywać dużych odległości ze względu na nie w pełni rozwinięte kości skrzydeł.

Czemu samice wybrały segregację płciową? Być może wolą żyć w przyległych habitatach lepszej jakości. W Wielkiej Brytanii występują inne nietoperze, nocki rude, zwane też nockami Daubentona, u których samce i samice również nie mieszkają razem. Te ostatnie zasiedliły dolny odcinek rzeki, gdzie mogą znaleźć zasoby potrzebne do dobrego przebiegu ciąży i laktacji.

Złotawki są wyjątkowe nie tylko pod względem trybu życia. U żadnego ze złapanych osobników nie wykryto też jakichkolwiek pasożytów. To dziwne, ponieważ u większości dzikich ssaków występują pasożyty zewnętrzne (ektopasożyty), np. pchły lub kleszcze. Profesor Racey uważa, że można to wyjaśnić morfologią liści drzewa podróżników, które są zbyt gładkie, czyli za śliskie dla stawonogów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Bez nietoperzy owady żerujące na młodych drzewka drzew uszkadzałyby je 3 do 9 razy bardziej niż robią to w obecności tych latających ssaków, przekonują naukowcy z University of Illinois. Takie wnioski płyną z badań opublikowanych na łamach Ecology.
      Ludzie kojarzą nietoperze głównie z jaskiniami. Jednak jeśli przyjrzymy się nietoperzom Ameryki Północnej, przekonamy się, że siedliskiem niemal każdego gatunku jest las. I jest to prawdziwe dla całego świata. Lasy są bardzo ważne dla nietoperzy. Zadaliśmy więc sobie pytanie, czy nietoperze są ważne dla lasów. I udowodniliśmy, że są, mówi profesor Joy O'Keefe.
      Prowadzono już badania pokazujące, jak wielkie znaczenie mają nietoperze w kontroli szkodników upraw oraz w lasach tropikalnych. Dotychczas nie prowadzono jednak analogicznych badań w odniesieniu do lasów strefy umiarkowanej.
      Biorąc pod uwagę fakt, że populacja nietoperzy spada za powodu chorób czy zderzeń z turbinami wiatrowymi, jest szczególnie ważne, by sprawdzić, jak nietoperze wpływają na lasy i jakie mogą być konsekwencje spadku ich liczebności, dodaje Elizabeth Beilke.
      Prowadzący badania wybudowali w jednym z lasów stanu Indiana duże zamknięte struktury, posiadające oczka na tyle duże, że mogły przedostać się przez nie owady, ale nie nietoperze. Każdego ranka struktury była otwierane, a każdego wieczora zamykane, by umożliwić ptakom dostęp do nich. Nietoperze tam nie wlatywały. Struktury działały przez trzy lata w okresach letnich. Naukowcy liczyli liczbę insektów na drzewkach i liczbę niszczonych przez nich liści. Takie same pomiary i analizy były prowadzone na identycznych obszarach, do których nietoperze miały dostęp. W badanym lesie występowały dęby i orzeszniki.
      Okazało się, że na obszarach, do których nietoperze nie miały dostępu, liczba insektów była średnio trzykrotnie większa, a liczba liści średnio pięciokrotnie większa, niż na obszarach, gdzie nietoperze wlatywały. Gdy osobno uwzględniono badane gatunki okazało się, że dęby, do których nietoperze nie miały dostępu, doświadczyły 9-krotnie większego niszczenia liści, niż dęby chronione przez nietoperze. W przypadku orzeszników różnica była zaś trzykrotna.
      Z innych badań wiemy, że dęby i orzeszniki są ważne z ekologicznego punktu widzenia. Zapewniają pożywienie wielu gatunkom zwierząt, są schronieniem dla wielu owadów. Nietoperze wykorzystują je jako schronienie. Teraz widzimy, że są też dla nich źródłem pożywienia. Drzewa i nietoperze odnoszą z tego wzajemne korzyści, mówi Beilke. Co prawda tam, gdzie nietoperze nie miały dostępu i drzewka traciły z tego powodu więcej liści, nie doszło do usychania, ale skądinąd wiadomo, że zwiększona utrata liści oznacza zwiększone ryzyko uschnięcia z powodu suszy czy chorób. Trudno będzie śledzić losy badanych drzew przez kolejnych 90 lat, ale naukowcy spróbują się o nich jak najwięcej dowiedzieć i sprawdzić, czy większa utrata liści w czasie, gdy nietoperze nie miały do nich dostępu, będzie skutkowała dla nich jakimiś problemy w ciągu kolejnych dziesięcioleci.
      Sytuację pogarsza fakt, że dochodzi też do spadku liczebności wielu gatunków ptaków, które również żywią się insektami uszkadzającymi drzewa.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pierwsza formalna analiza „gaworzenia” młodych nietoperzy pokazała, że proces ten jest podobny do gaworzenia ludzkich niemowląt. Zdaniem autorów badań, naukowców z Muzeum Historii Naturalnej w Berlinie, badanie tego zjawiska może rzucić interesujące światło na pochodzenie ludzkiego języka.
      Niemieccy naukowcy prowadzili badania na kieszenniku dwupręgim (Saccopteryx bilineata). W artykule opublikowanym na łamach Science informują, że „gaworzenie” młodych nietoperzy zawiera osiem tych samych cech charakterystycznych, jakie znajdujemy w gaworzeniu niemowląt, w tym imitację najważniejszych sylab i rytmu. Nie można zatem wykluczyć, że jest to cecha, którą dzieli więcej gatunków ssaków.
      To fascynujące, że możemy obserwować tak daleko idące podobieństwa w uczeniu się wokalizacji u młodych dwóch różnych gatunków saków. Nasze badania poszerzają wiedzę na interdyscyplinarnym polu biolingwistyki, która bada biologiczne podstawy ludzkiej mowy i jej ewolucję. Prace nad nauką wokalizacji u nietoperzy mogą dostarczyć kolejnych informacji, dzięki którym lepiej zrozumiemy początki pojawienia się języka, mówi doktor Mirjam Knörnschild.
      Gaworzenie pozwala dzieciom, niezależnie od kultury i języka, nauczyć się kontroli aparatu mowy. Możliwość artykułowania w czasie gaworzenia tak istotnych sylab jak „ma” czy „da” jest niezbędne do nauki języka, a odpowiedni dla wieku rodzaj gaworzenia to wskaźnik rozwoju dziecka, zauważają badacze.
      Badanie tego zjawiska u innych gatunków jest jednak trudne, a gaworzenie opisano dotychczas niemal wyłącznie u ptaków. To jednak znacznie ogranicza możliwość badania gaworzenia, gdyż ludzie i ptaki znacznie różnią się zarówno pod względem anatomii – ludzie posiadają krtań, ptaki zaś krtań dolną – jak i pod względem organizacji mózgu.
      Na potrzeby najnowszych badań uczeni przyjrzeli się „gaworzeniu” 20 młodych Saccopteryx bilineata w ich naturalnym środowisku w Panamie i Kostaryce.  Zwierzęta zaczęły „gaworzyć” w ciągu pierwszych trzech tygodni po urodzeniu i gaworzyły do czasu osiągnięcia 10. tygodnia życia. Wydawane przez nie dźwięki składały się z protosylab i sylab podobnych do tych, jakimi posługiwały się dorosłe. Nietoperze starały się naśladować dorosłe osobniki.
      W laboratorium, podczas szczegółowych analiz nagranych dźwięków, naukowcy zauważyli, że „gaworzenie” małych nietoperzy charakteryzuje te same 8 cech, widocznych również u niemowląt. Na przykład jedną z cech charakterystycznych dźwięków wydawanych przez małe nietoperze było wielokrotne powtarzanie tych samych sylab, co jest podobne do niemowlęcego „da, da, da, stwierdzają naukowcy. Ponadto wśród nietoperzy „gaworzą” zarówno samce jak i samice. Tymczasem u ptaków zjawisko to zaobserwowano wyłącznie u samców.
      U nietoperzy niezróżnicowane protosylaby mogą być odpowiednikiem prekursorów mowy u ludzkich niemowląt, u których słyszymy dźwięki rzadko występujące w mowie, natomiast sylaby, podobne do dźwięków wydawanych przez dorosłe osobniki, mogą odpowiadać ludzkim w pełni rozwiniętym sylabom, które wymawia niemowlę, a których struktura w oczywisty sposób odpowiada strukturze sylab w rozwiniętej mowie, czytamy w opublikowanym artykule.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      My odbieramy otoczenie w jednostkach odległości, natomiast nietoperze – w jednostkach czasu. Dla nietoperza owad znajduje się nie w odległości 1,5 metra, ale 9 milisekund. Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Tel Awiwie dowodzą, że nietoperze od urodzenia znają prędkość dźwięku.
      Żeby to udowodnić naukowcy hodowali dopiero co urodzone nietoperze w środowisku wzbogaconym o hel, w którym prędkość dźwięku jest wyższa od prędkości dźwięku w powietrzu. W ten sposób odkryli, że zwierzęta wyobrażają sobie dystans w jednostkach czasu, nie odległości.
      W życiu codziennym nietoperze używają sonaru – emitują dźwięki i analizują ich odbicia. Dla nich istotny jest czas, w jaki emitowany dźwięk do nich powraca. To zaś zależy od czynników środowiskowych, jak np. temperatura czy skład powietrza. Na przykład w pełni gorącego lata prędkość dźwięku może być o 10% większa, niż w zimie.
      Zespół z Izraela, pracujący pod kierunkiem profesora Yossiego Yovela i doktoranta Derna Emichaj wzbogacił powietrze helem, dzięki czemu prędkość dźwięku była wyższa. Okazało się, że ani dorosłe nietoperze, ani młode, które były wychowywane w takiej atmosferze, nie lądowały w miejscu, w którym zamierzały. Zawsze lądowały zbyt blisko. To zaś pokazuje, że uważały, iż ich cel jest bliżej. Innymi słowy, nie dostosowywały swojego zachowania do wyższej prędkości dźwięku.
      Jako,że dotyczyły to zarówno dorosłych nietoperzy, które wychowywały się w normalnych warunkach atmosferycznych, jak i młodych wychowywanych w atmosferze wzbogaconej helem, naukowcy stwierdzili, że poczucie prędkości dźwięku jest u nietoperzy wrodzone. Dzieje się tak dlatego, że nietoperze muszą nauczyć się latać wkrótce po urodzeniu. Uważamy więc, że w drodze ewolucji pojawiła się u nich wrodzona wiedza o prędkości dźwięku, co pozwala na oszczędzenie czasu na początku rozwoju zwierząt, mówi profesor Yoel.
      Inne interesujące spostrzeżenie jest takie, że nie potrafią zmienić tego poczucia prędkości dźwięku w zmieniających się warunkach, co wskazuje że przestrzeń odbierają wyłącznie jako funkcję czasu, nie odległości.
      Udało się nam odpowiedzieć na podstawowe pytanie – odkryliśmy, że nietoperze nie mierzą odległości, a czas. Może się to wydawać jedynie różnicą semantyczną, ale sądzę, że przestrzeń odbierają one w całkowicie inny sposób niż ludzie i inne ssaki. Przynajmniej wtedy, gdy polegają na sonarze, dodaje Yovel.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców pracujących pod kierunkiem specjalistów z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej oraz Bat Conservation International odkryła nowy gatunek nietoperza. Pomarańczowo-czarne zwierzę zamieszkuje jedno z pasm górskich w Zachodniej Afryce. Odkrycie pokazuje, jak ważne dla różnorodności nietoperzy są subsaharyjskie pasma górskie.
      W epoce wymierania takie odkrycie daje iskierkę nadziei, zauważa profesor Winifred Frick, główna naukowiec Bat Conservation International. To spektakularne stworzenie. Ma jasnopomarańczowe futro i właśnie ta cecha sprawiła, że od razu wiedzieliśmy, iż gatunek nigdy wcześniej nie został opisany. Bardzo rzadko udaje się odkryć nowy gatunek ssaka. Marzyłam o tym od dzieciństwa.
      W 2018 roku Frick wraz z kolegami z Bat Conservation International i kameruńskiego Uniwersytetu w Maroua pracowała w masywie Nimba w Gwinei. Prowadzili tam badania w naturalnych jaskiniach oraz sztolniach wydrążonych w latach 70. i 80., które obecnie zostały skolonizowane przez nietoperze. We współpracy z lokalną firmą Société des Mines de Fer de Guinée (SMFG) naukowcy próbowali zbadać, jakie gatunki nietoperzy i w jakich porach roku zamieszkują sztolnie. Szczególnie interesował ich krytycznie zagrożony gatunek Hipposideros lamottei, który żyje wyłącznie w badanym masywie. Większość znanej populacji zamieszkuje sztolnie, które są w różnym stanie i z czasem ulegają zawaleniu.
      Podczas poszukiwania Hipposideros lamottei naukowcy zauważyli coś niezwykłego – nietoperza, który nie wyglądał jak poszukiwany gatunek, ani nie przypominał żadnego innego znanego im gatunku. Jeszcze tego samego dnia uczeni skontaktowali się ze specjalistką od nietoperzy kurator Nancy Simmons z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej i szefową muzealnego Wydziału Ssaków.
      Gdy tylko zobaczyłam tego nietoperza od razu zgodziłam się z nimi, że to nowy gatunek. Wspólnie rozpoczęliśmy długi proces dokumentowania i zbierania dowodów wskazujących, ze to naprawdę nieznanych dotychczas gatunek, mówi Simmons, współautorka najnowszych badań.
      Przez kolejne dwa lata gromadzono dane morfologiczne, morfometryczne, echolokacyjne i genetyczne, a nowy gatunek porównywano z okazami przechowywanymi w American Museum of Natural History, Smithsonian National Museum of Natural History oraz British Museum. Nowy gatunek nazwano Myotis nimbaensis. Nazwa, jak łatwo zauważyć, pochodzi od masywu Nimba.
      Niewykluczone, że Myotis nimbaensis jest – obok Hipposideros lamottei – drugim gatunkiem nietoperzy występującym tylko w tym masywie, mówi Jon Flanders dyrektor ds. zagrożonych gatunków w Bat Conservation International.
      Prowadzone badania są częścią projektu, którego celem jest uchronienie nietoperzy z Nimba. W jego ramach Bat Conservation International i SMFG budują nowe sztolnie, zabezpieczone tak, by przetrwały przez stulecia. To działania nakierowane głównie na ochronę Hipposideros lamottei, ale z pewnością pomogą też Myotis nimbaensis. Nie można wykluczyć, że ten gatunek również jest zagrożony.
      Nowy gatunek szczegółowo opisano na łamach American Museum Novitates.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ze śliną żerujących kleszczy mogą się przenosić patogeny. By to uniemożliwić, naukowcy postanowili doprowadzić do tego, żeby pajęczaki zaczęły wytwarzać mniej śliny.
      Na północnym wschodzie USA znacząco rośnie liczba przypadków boreliozy. Większość metod zabijania kleszczy w sektorze rolniczym polega na wykorzystaniu neurotoksycznych insektycydów. Trudno je skutecznie stosować w obszarach zamieszkanych, dlatego chcieliśmy zidentyfikować nowy sposób kontrolowania kleszczy przenoszących choroby - podkreśla dr Daniel Swale z Uniwersytetu Stanowego Luizjany.
      Wiemy, że gruczoły ślinowe są kluczowe dla biologicznego sukcesu kleszczy, co sugeruje, że mogą one być potencjalnym celem dla pestycydów działających za pośrednictwem nowego mechanizmu - dodaje doktorantka Zhilin Li.
      Mając to na uwadze, naukowcy wpadli na pomysł, że gdyby dało się zahamować produkcję śliny przez kleszcze, można by w ten sposób powstrzymać je od żerowania.
      Swale i Li skoncentrowali się na prostowniczym (wewnątrzprostowniczym) kanale KIR (ang. inwardly rectifying potassium channel); wcześniej wykazano, że spełnia on ważną rolę w układach wydzielniczych stawonogów.
      W ramach ostatnich eksperymentów kleszcze karmiono krwią, która zawierała związki oddziałujące na KIR: VU0071063 lub pinacydyl. Okazało się, że wydzielanie śliny zmniejszało się o co najmniej 95%, a objętość przyjmowanego pokarmu (krwi) spadała ok. 15-krotnie. Co ważne, kleszcze, które żerowały na krwi wysyconej którymś z tych związków, ginęły w ciągu 12 godzin. To okienko czasowe ma spore znaczenie, gdyż zazwyczaj na transmisję patogenów za pośrednictwem śliny kleszczy potrzeba przynajmniej 12 godz., a niekiedy czas ten wydłuża się nawet do 40 godz. Analizując ekspresję w śliniankach, naukowcy stwierdzili, że KIR są dynamicznie regulowane i że są krytyczne dla wstępnej, ale nie dla późniejszych faz żerowania.
      Opisywane badania prowadzono na sztucznych systemach. Teraz akademicy zamierzają sprawdzić, czy zabieg zapobiegnie transmisji patogenów w czasie żerowania na gryzoniach.
      Swale i Li dodają, że przed zgonem kleszcze wyglądały na chore i ospałe. Ich zachowanie było nieskoordynowane, pajęczaki miały problemy z przemieszczaniem. Amerykanie przypisują to nierównowadze potasowo-sodowo-chlorkowej. Normalnie gdy kleszcze żerują, ich ślina "oddaje" nadmiar wody i jonów do krwi gospodarza. W tym jednak przypadku mimo że kleszcze produkowały mniej śliny, oddawały więcej jonów. Sądzę, że ich układ nerwowy nie pracował prawidłowo, co skutkowało wysoką śmiertelnością - wyjaśnia Li.
      Z abstraktu wystąpienia naukowców na jesiennej konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego wynika, że ekipa testowała hipotezę, że obniżona aktywność wydzielnicza gruczołów ślinowych zmniejszy spożycie krwi i że zmieniona osmoregulacja zwiększy śmiertelność związaną z niemożnością poradzenia sobie z bogatą w kationy ssaczą krwią. Generalnie naukowcy założyli, że funkcja ślinianek kleszczy zależy od nabłonkowego transportu jonów potasu i chemiczna modulacja KIR będzie miała dla nich katastrofalne konsekwencje.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...