Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowiec z Purdue University zauważył, że w Korei Północnej niszczony jest bezcenny rezerwat przyrody. Guofan Shao badał zmiany zachodzące w Rezerwacie Biosfery Góra Paekdu, który jest jednym z 551 szczególnie cennych miejsc znajdujących się na liście ONZ. Jako, że podróż do Korei Północnej nie jest łatwa, Shao do badania lasu wykorzystał zdjęcia NASA. Zauważył niepokojące zmiany, jednak z powodu zbyt małej rozdzielczości nie był w stanie stwierdzić, na czym one polegają. Wykorzystał więc Google Earth, która oferuje rozdzielczość do 1 metra. Okazało się, że w Rezerwacie trwa w najlepsze wycinka drewna.

Rezerwat na górze Paekdu i znajdujące się obok tereny Chin odznaczają się największą na świecie różnorodnością roślin żyjących w tak niskich temperaturach. Obszary te to miejsce zamieszkania wielu gatunków zwierząt, w tym skrajnie zagrożonego tygrysa syberyjskiego.

Na podstawie zdjęć satelitarnych Shao szacuje, że w centrum Rezerwatu, gdzie nie nie powinno być śladów żadnej działalności człowieka, wycięto 75% lasu.

Nie wiadomo, czy Koreańczycy niszczą rezerwat pod uprawy czy dla drewna.

Co gorsza po chińskiej stronie również doszło do poważnych zniszczeń. Tam winna nie jest wycinka, a zbieranie szyszek sosnowych. Brak nowych nasion doprowadził do niemal całkowitego zaniku sosen w tym regionie i pozbawienia źródła pożywienia około 22 gatunków zwierząt. Zbiory szyszek zostały zakazane w 2007 roku, jednak zniszczenia już się dokonały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niech ten naukowiec sobie wokół domu zrobi rezerwat, a nie czepia się Korei czy Chin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niech ten naukowiec sobie wokół domu zrobi rezerwat, a nie czepia się Korei czy Chin.

 

To raczej tak nie dziala. Jak sie nie bedzie dbac o srodowisko naturalne, to predzej czy pozniej MY to odczujemy na wlasnej skorze. Jezeli zostala ta czesc Korei uznana za rezerwat przyrody to nie tylko dla ladnego wygladu, ale z konkretnego powodu. Gora Paekdu (Paekdusan) jest wedlug mitologii koreanskiej miejscem gdzie Bog Niebios stapil na ziemie i tworzyl swiat. Miejsce to nie dosc, ze piekne to jako teren dopiero w XX wieku jako tako zagospodarowany posiada faune i flore rozwinieta w naturalny sposob, zupelnie oddmienny od terenow zamieszkanych. Wolalabym, zeby moje dzieci nie znaly jedynie smrodu miasta, a jesli takie rezerwaty beda znikac, to jestem pewna, ze dnia pewnego nie bedzie juz zdrowej przyrody. Rozwoj techniczny i urbanizacyjny jest nieodwracalny i naturalny dla rozwijajacego sie mozgu czlowieka, ale technologia juz znacznie wyprzedza nasze rozumowanie generalne. Jak juz dojdziemy do dostatecznego rozwoju swiadomosci, bedzie zdecydowanie za pozno. Nie lepiej choc raz zastanowic sie zanim cos zrobimy? Czlowiek zawsze madry po szkodzie...

I rozumowanie w stylu "Mnie to nie dotyczy, moi potomkowie beda sie z tym meczyc" jest mega idiotyczne. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]Wolalabym, zeby moje dzieci nie znaly jedynie smrodu miasta,[...]

 

Czyli Korea ma zwolnić, aby Twoje dzieci mogły nacieszyć oczęta?

 

[...] I rozumowanie w stylu "Mnie to nie dotyczy, moi potomkowie beda sie z tym meczyc" jest mega idiotyczne. :D

 

Nie jest. Zmian nie da się powstrzymać i nie ma sensu marnować wysiłku na to. Piękna Litwa z Pana Tadeusza już dawno nie istnieje. Wystarczy jeśli nie zabijemy się (my jako rodzaj). Ostatni przykład ekogłupstwa: będziemy ratować pustynię błędowską! Najpierw wycięto tam cały las i powstała pustynia. Teraz kiedy Matka Natura odbudowuje się tam to będziemy ratować pustynię! Tylko czekam aż ekolodzy zechcą przywrócić skład atmosfery z przed wielkiej katastrofy ekologicznej spowodowanej wiele lat temu przez sinice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli Korea ma zwolnić, aby Twoje dzieci mogły nacieszyć oczęta?

Co ma Korea zwolnić? Chyba mylisz władze totalitarnego kraju, który ma potencjał nuklearny i rakiety dalekiego zasiegu - a do tego nie używa się drewna z lasu, z biedą mieszkańców Korei, którzy robią co mogą by przeżyć. A tak poza tym, to chyba dobrze, że tacy ekotalibowie, którzy twierdzą, że można niszczyć bezkarnie istniejące środowisko byle zapewniać rozwój, a częściej tylko folgować własnym zachciankom, są w mniejszości. Inaczej nie byłoby żadnych rezerwatów, wycinka drzew i odstrzał zwierzyny byłyby poza ochroną prawną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ma Korea zwolnić?

Korea ma zmniejszyć prędkość rozwoju.

 

Chyba mylisz władze totalitarnego kraju, który ma potencjał nuklearny i rakiety dalekiego zasiegu - a do tego nie używa się drewna z lasu, z biedą mieszkańców Korei, którzy robią co mogą by przeżyć.

Przewrotnie zapytam: co mylę?

 

A tak poza tym, to chyba dobrze, że tacy ekotalibowie, którzy twierdzą, że można niszczyć bezkarnie istniejące środowisko byle zapewniać rozwój, a częściej tylko folgować własnym zachciankom, są w mniejszości.

 

Mylisz się - jesteśmy w większości. Mam wiele przykładów  na to a weekendowe korki są jednym z lepszych.

 

Inaczej nie byłoby żadnych rezerwatów, wycinka drzew i odstrzał zwierzyny byłyby poza ochroną prawną.

 

Łudzisz się. Rezerwaty to takie plastry na sumienie. Jak przemysł nie rozjedzie to turyści zadepczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rezerwaty to takie plastry na sumienie.

A byłeś,widziałeś jakiś rezerwat przyrody? Do wyboru masz leśny,krajobrazowy,łąkowy,wodny,torfowiskowy i jeszcze kilka innych.Zalicz jakiśkolwiek, a przestaną być dla Ciebie abstrakcją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli Korea ma zwolnić, aby Twoje dzieci mogły nacieszyć oczęta?

 

Nie jest. Zmian nie da się powstrzymać i nie ma sensu marnować wysiłku na to. Piękna Litwa z Pana Tadeusza już dawno nie istnieje. Wystarczy jeśli nie zabijemy się (my jako rodzaj). Ostatni przykład ekogłupstwa: będziemy ratować pustynię błędowską! Najpierw wycięto tam cały las i powstała pustynia. Teraz kiedy Matka Natura odbudowuje się tam to będziemy ratować pustynię! Tylko czekam aż ekolodzy zechcą przywrócić skład atmosfery z przed wielkiej katastrofy ekologicznej spowodowanej wiele lat temu przez sinice.

 

Napisałam przecież, ze rozwój industrialny i urbanizacyjny jest nie do zatrzymania. To jest, było i będzie z zgodne z natura człowieka. Tylko mnie to martwi, ze tak mało ludzi interesuje się zagrożonymi gatunkami, czy ginącym pięknem natury. Naprawdę myślisz, ze Matka Natura będzie w stanie odbudować cokolwiek? Przecież nikt jej już na to nie pozwoli. Niszczenie środowiska można porównać do powolnego niszczenia Twojego domu. No przecież sobie odbudujesz, wiec niech sobie niszczą. 

Nie wmawiam społeczności, żeby wracała do epoki kamienia, ale trochę się pohamować jednak można prawda? I nie mowie tu segregowaniu śmieci, bo to jedynie moda panująca na świecie a nie faktyczne segregowanie czegokolwiek.

Twoje dzieci z pewnością podziękują Ci za obojętność (o ile faktycznie jesteś obojętny). Nie prowadzę tu kampanii ekologicznej, ani siłą nikogo do niczego nie zmuszam. Jednak uważam, ze inteligentny człowiek powinien znać skutki swoich działań. Złe skutki oznaczają złe działania.

Tak żeby wyjaśnić. Rozumiem Twoje argumenty, ale my się własnie zabijamy. Jeśli następny rzadki gatunek zniknie z powierzchni Ziemi, to zostanie zerwany łańcuch pokarmowy, co doprowadzi do wyginięcia następnego gatunku, później następnego itd. Dojdzie do człowieka. Albo zmądrzejemy, albo nasz gatunek wymrze. My to nie bakterie, nie możemy żyć wszędzie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest. Zmian nie da się powstrzymać i nie ma sensu marnować wysiłku na to. Piękna Litwa z Pana Tadeusza już dawno nie istnieje. Wystarczy jeśli nie zabijemy się (my jako rodzaj). Ostatni przykład ekogłupstwa: będziemy ratować pustynię błędowską! Najpierw wycięto tam cały las i powstała pustynia. Teraz kiedy Matka Natura odbudowuje się tam to będziemy ratować pustynię! Tylko czekam aż ekolodzy zechcą przywrócić skład atmosfery z przed wielkiej katastrofy ekologicznej spowodowanej wiele lat temu przez sinice.

 

Cóż, jesteśmy GATUNKIEM, i to ponoć myślącym, o zmyśle estetyki. Powinniśmy myśleć nie tylko o przeżyciu naszego potomstwa, ale także o warunkach tegoż. Nawet jeśli z punktu widzenia pedofila gwałty na dzieciach nie są złe, to z punkty widzenia gatunku tak. Podobnie niedbanie o nasze środowisko jest objawem niedorozwoju umysłowego.

 

Ekosystem to rzecz złożona. Nie można zachwiać jednej jego części, żeby reszta się nie popsuła. Niedouki i tępaki nie wiedzą, że jeśli zatłuczemy komary, to zdechnąć z głodu ptaki, które wyjadały pasożyty, które z kolei ograniczały populację chwastów, na których żywiły się zwierzęta, które będą w takim przypadku zmuszona wpierniczać nam uprawy.

 

Oczywiście, przecież z kompletnym brakiem ozonu też damy radę żyć. Fakt, że wulkany potrafią to popsuć to jedno, ale to nie znaczy, że mamy takim wulkanom pomagać. Ja nie chcę umrzeć przez raka skóry.

 

Bioróżnorodność to coś więcej niż tylko estetyka. To także pożywienie, produkcja tlenu, dostarczanie skomplikowanych związków organicznych przemysłowi itp. A wytrącenie ekosystemu go z równowagi może zniszczyć zdolność jego samoregeneracji. Brawo perspektywa.

 

Każdy ma prawo do głosu, ale to, że z niego korzystasz nie działa na Twoją korzyść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadam zbiorczo wszystkim.

 

 

Męczy mnie nasza hipokryzja. Wycięliśmy lasy, zatruliśmy powietrze. Wykopaliśmy ogromne dziury w ziemi (Kiruna, Turoszów, GOP, etc). Siedzimy w klimatyzowanych pokojach przy kompach pracujących po 12 godzin na dobę przy średniej mocy 200W, wozimy tyłki klimatyzowanymi samochodami, jemy mięsa więcej niż kiedykolwiek.

Obrośnięci tłuszczem dobrobytu wołamy na innych - "weźcie się opanujcie". Jeśli to nie jest hipokryzja to nie wiem co nią jest.

 

Żeby było jasne. Wszystkie wakacje spędzam pod namiotem w Wigierskim Parku Narodowym. Wałęsam się po puszczach Augustowa i Białegostoku. Znam i doceniam piękno polskiej przyrody i nie trzeba mnie namawiać do wizytowania najbliższego skwerku.

 

Siebie i resztę eko ludków uważam za bandę hipokrytów którzy stracili prawo pouczania innych mniej więcej w czasach rewolucji przemysłowej.

 

Z mojej strony EOT.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wybiórcze karczowanie lasów deszczowych szkodzi bioróżnorodności ryb słodkowodnych tak samo jak całkowite wylesienie.
      Naukowcy sądzili, że natężenie szkód będzie zależało od stopnia wycinki, dlatego bardzo ich zaskoczył wpływ wyeliminowania relatywnie niewielu drzew.
      Autorzy publikacji z pisma Biological Conservation wyjaśniają, że istnieje wiele typów wycinki lasów deszczowych: od wybiórczego karczowania tylko wybranych gatunków po całkowite wykarczowanie pod uprawy palmy olejowej (olejowca gwinejskiego).
      Najnowsze badania pokazują, że dla ryb słodkowodnych każda liczba wyciętych drzew jest za duża. Zespół, którego pracami kierowali specjaliści z Imperial College London (ICL), odkrył, że spadek ich bioróżnorodności występuje przy wszystkich rodzajach wycinki.
      Fakt, że tak mała zmiana może wpłynąć na bioróżnorodność ryb, jest szokujący i zatrważający. Spodziewaliśmy się zobaczyć gradient wpływu: od najmniejszego w wybiórczo przecinanych regionach po duży w silnie zmienionych strumieniach z plantacji palm. Zamiast tego zaobserwowaliśmy niemal ten sam poziom utraty bioróżnorodności we wszystkich zmienionych środowiskach - opowiada Clare Wilkinson.
      Biolodzy analizowali 23 strumienie z Borneo. Badania prowadzono w ramach projektu SAFE (Stability of Altered Forest Ecosystems).
      Okazało się, że w porównaniu do dziewiczego lasu, bioróżnorodność ryb była obniżona we wszystkich regionach poddawanych karczowaniu. Nie miało przy tym znaczenia, ile czasu minęło od wycinki. Jednym słowem: wszystkie karczowane rejony ucierpiały tak samo, bez względu na to, czy wycięto tylko wybrane drzewa, czy wszystko i czy karczowanie miało miejsce ostatnio, czy jakiś czas temu.
      Akademicy sądzą, że przyczyn dramatycznych zmian należy upatrywać w różnych czynnikach wpływających na habitaty strumieni. Drzewa zapewniają np. cień i tworzą chłodniejsze obszary wody, których wiele ryb potrzebuje do składania ikry. Starsze, wyższe drzewa dają więcej cienia, a to one są z reguły wybierane do wybiórczego wycinania. Opadające z nich liście także chłodzą strumienie i pomagają "koncentrować" źródła składników odżywczych.
      Biolodzy dodają, że utrata drzew nasila erozję. Fragmenty gleby wpadają do wody, przez co cieki stają się szersze, ale płytsze i nadają się dla mniejszej liczby gatunków ryb.
      By plantacja palmy olejowej mogła zostać uznana za przyjazną środowisku, w strefie przybrzeżnej cieku musi zostać pozostawiona co najmniej 30-m opaska lasu. Opisywane badania pokazały jednak, że w żadnym z próbkowanych strumieni z okolic upraw olejowca obecność takiego pasa nie zmniejszyła spadku bioróżnorodności ryb słodkowodnych.
      Ryby z tych strumieni są źródłem pokarmu dla miejscowej ludności, dlatego podtrzymanie bioróżnorodności jest bardzo istotne. Nasze badania pokazują, że podejmowane obecnie środki nie są wystarczająco dobre, bo nie nadają priorytetu ochronie nietkniętego lasu. Nie wystarczają też do ochrony ryb w bardziej zmienionych środowiskach - podsumowuje Wilkinson.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Działalność człowieka zaczęła zmieniać cykl obiegu wody i energii w Amazonii. Artykuł opublikowany w najnowszym Nature pokazuje, że istnieje związek pomiędzy wycinką lasów, pożarami a zmianami klimatycznymi, a całość tych zjawisk może wpłynąć na obieg węgla, opady oraz poziom wody w rzekach.
      Badania prowadzone były pod kierownictwem specjalistów z Woods Hole Research Center przez 13 brazylijskich i amerykańskich uczelni, agend rządowych i organizacji pozarządowych. W ramach programu Large-Scale Biosphere-Atmosphere Experiment in Amazon (LBA) badany jest związek pomiędzy zmianami klimatu, zwiększaniem areałów ziemi uprawnej, wycinką drzew a ryzykiem wystąpienia pożarów.
      Jednym z bardzo ważnych wskaźników poważnego zachwiania równowagi jest duża liczba wielkich pożarów, które są produktem ubocznym celowego wypalania lasu. Takie pożary występują niezwykle często, co kilka lat, podczas gdy w przeszłości zdarzały się raz na kilkaset lat - mówi Jennifer K. Balch, współautorka badań.
      W ostatnich dziesięcioleciach aktywność człowieka w basenie Amazonki gwałtownie się zwiększa, a wskutek działalności Homo sapiens zaczyna dochodzić do zachwiania równowagi ekosystemu. Jego zniszczenie może mieć katastrofalne skutki dla całej planety, gdyż z Amazonii pochodzi około 20% światowych zasobów słodkiej wody, a w tamtejszych lasach uwięzione jest około 100 miliardów ton węgla.
      Tymczasem naukowcy dowodzą, że już w tej chwili można zauważyć zmiany w przepływie rzek, tworzeniu się osadów i przedłużaniu okresu suchego w południowych i wschodnich częściach basenu Amazonki. To czy zmiany takie wystąpią też w innych jego częściach będzie zależało od decyzji, które ludzie podejmą w najbliższych latach oraz od zmian klimatycznych - mówi Eric Davidson z Woods Hole.
      Badania wykazały też, że Amazonia jest odporna na coroczne zmiany klimatyczne, jednak nie radzi sobie z przedłużającymi się lub szczególnie ciężkimi suszami.
      Brazylia odniosła już pewne sukcesy w walce o zachowanie Amazonii. Przed ośmioma laty corocznie wycinano niemal 28 000 kilometrów kwadratowych lasu. W 2010 roku liczba ta spadła do 7000 km2. Niestety, w tym samym czasie nie zmniejszyła się liczba wielkich pożarów, które prowadzą do dalszej degradacji lasu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W rezerwacie w zachodnich Indiach doszło do masowego porażenia flamingów różowych prądem. Stado przestraszyło się hałasu samochodu i poderwało się do lotu, wpadając na linię wysokiego napięcia. Na miejscu zginęło 139 ptaków.
      Co roku wielkie stada tych ptaków przylatują z Syberii, by odbyć gody na podmokłych obszarach Khadiru. W tym roku przyleciało wyjątkowo dużo flamingów (ich liczbę oszacowano na ok. 500 tys.).
      S.K. Nanda z Wydziału Leśnictwa i Środowiska Stanu Gudźarat powiedział w wywiadzie udzielonym agencji AFP, że zostało zamówione studium dotyczące zaizolowania kabli lub wkopania ich w ziemię.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prowadzone przez 10 lat badania w Cabo Plumo National Park (CPNP) pokazały, jak olbrzymie korzyści przynosi odpowiednio prowadzona i ściśle przestrzegana ochrona środowiska. Podmorski park narodowy założony przed kilkunastoma laty na terenach zdewastowanych przez rybołówstwo jest obecnie najbardziej stabilnym i najsilniejszym rezerwatem morskim na świecie.
      Cabo Plumo znajduje się w pobliżu meksykańskiej części Półwyspu Kalifornijskiego. Obszar ten został zniszczony przez połów ryb. W 1995 roku lokalne społeczności zdecydowały o założeniu parku narodowego o powierzchni 71 kilometrów kwadratowych i ścisłym przestrzeganiu zakazu połowów. Naukowcy ze Scirpps Institution of Oceanography z Uniwerstytetu Kalifornijskiego w San Diego badali rezerwat w latach 1999-2009. Nawet nie marzyliśmy, że życie w Cabo Plumo tak się odrodzi. W 1999 roku były tam tylko ryby średnich rozmiarów, a dziesięć lat później okolica jest pełna wielkich papugoryb, strzępielowatych, lucjanowatych, pojawiły się nawet rekiny - mówi Enric Sala, który rozpoczął badania przed 12 laty. Najbardziej niezwykłe jest to, że liczba ryb jest obecnie podobna jak w odległych rezerwatach, w których nigdy nie prowadzono połowów.
      Wyniki badań są zadziwiające. Biomasa zwiększyła się o 463%, co oznacza,że co roku w Cabo Plumo przybywają tony ryb. W żadnym innym rezerwacie na świecie nie zaobserwowano takiego odradzania się - stwierdził Octavio Aburto-Oropeza, główny autor badań.
      Jedną z głównych przyczyn odradzania się życia była ochrona obszarów, gdzie duzi drapieżnicy składają ikrę. Wielkie drapieżniki, znajdujące się na szczycie łańcucha pokarmowego wydają się kluczowym elementem ekosystemu. Przed miesiącem uczeni z UC San Diego zakończyli badania ekosystemów morskich, słodkowodnych i lądowych, z których wynika, że utrata wielkich drapieżników w znacznym stopniu przyczynia się do zniszczenia ekosystemów. Niszczenie przez człowieka całych populacji ze szczytu łańcucha pokarmowego wpływa katastrofalnie na całe ekosystemy.
      Sukces Cabo Plumo byłby jednak niemożliwy bez współpracy lokalnych społeczności, a właściwie kilku najbardziej zdecydowanych rodzin. To one zorganizowały miejscowych ludzi, zachęciły do działania policję i władze. Właściciele łodzi, instruktorzy nurkowania i inni ludzie współpracowali ze sobą, pilnowali parku, oczyszczali go ze śmieci, monitorowali faunę. To przyniosło wszystkim korzyści. Odradzanie się życia w rezerwacie skutkowało zmniejszeniem ubóstwa i zwiększeniem dochodów miejscowych. Zaczęła rozwijać się turystyka i związane z nią nurkowania na rafach czy wyprawy kajakiem.
      Naukowcy mają nadzieję, że model ten zostanie rozciągnięty na cały Półwysep Kalifornijski i zachęci do działania społeczności lokalne w innych miejscach.
      W latach 90. brałem udział w powołaniu parku do życia. Prawdę mówiąc, zdecydowaliśmy się w to zaangażować tylko dlatego, że miejscowa społeczność była bardzo zdeterminowana. Miejsce, które wybrano nie było w najlepszej kondycji. Ale gdy się je odwiedza teraz, trudno uwierzyć jak wielkie zmiany tam zaszły. A wszystko to dzięki determinacji mieszkańców przybrzeżnych wsi, którzy zdecydowali się wziąć sprawy we własne ręce i decydować o swoim losie - mówi Exequiel Ezcurra, dyrektor Instytutu ds. Meksyku i Stanów Zjednoczonych na University of California.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Samce i samice pandy wielkiej przez większość czasu przebywają w innych habitatach. Samice wolą położone na stokach lasy iglaste i mieszane, ponieważ tam mogą znaleźć nory zdatne do urodzenia młodych, a także schronienie wśród bambusów. Samce lubią zaś swobodnie przemierzać stosunkowo duże obszary, które przeważnie są kilkakrotnie większe od areałów samic.
      Dunwu Qi i Fuwen Wei z Instytutu Zoologii Chińskiej Akademii Nauk badali przemieszczanie się pand żyjących w górach Liangshan. Odnotowywano pandy, które udało się zobaczyć oraz odchody tych zwierząt. Na podstawie DNA z ekskrementów można było określić płeć wydalającego.
      Dotąd biolodzy dysponowali ogólnymi informacjami nt. ulubionych habitatów pand. Wiadomo było, że upodobały sobie lasy na wysokości powyżej 1500 m n.p.m. i unikają szczytów pozbawionych bambusów oraz położonych niżej rejonów zamieszkanych przez człowieka. Gdy wzięto pod uwagę płeć, okazało się, że i samce, i samice wybierają położone wyżej obszary z wyższym lasem. Samice wydają się jednak ograniczać swoje wędrówki do położonych wysoko lasów iglastych i mieszanych, a także lasów, gdzie kiedyś dokonano wyrębu zupełnego. Najbardziej lubią stoki nachylone pod kątem 10-20 stopni, ponieważ sprzyjają one wychowaniu młodych. Często wybierają jamy u podstawy dużych drzew iglastych, których wiek przekracza 200 lat. Naukowcy uważają, że będą zatem rzadziej występować na terenach objętych wyrębem.
      Osoby zajmujące się ochroną tego gatunku muszą wziąć pod uwagę fakt, że samice mają bardziej sprecyzowane gusta odnośnie do miejsca zamieszkania i prawdopodobnie utrata habitatu i działalność ludzka w tutejszych lasach wpływają na nie silniej niż na samce.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...