Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Historie o piorunach kulistych - przedziwnych tworach energetycznych, które potrafią przenikać przez okna i mury, czasem eksplodują - są rzadkie, ale na tyle liczne, że raczej nie kwestionowano ich istnienia. Gorzej z wyjaśnieniem tego fenomenu, który wygenerował tyle dziwnych teorii, w znacznej części będących najwyżej na pograniczu nauki. Poważne teorie mówiły o bańkach plazmy, czy zjonizowanego gazu, niepoważne o energetycznych żywych istotach. Alexander Kendl i Joseph Peer z Uniwersytetu w Innsbrucku poważnie sądzą, że pioruny kuliste... nie istnieją. Odnotowane zaś zjawiska to jedynie halucynacje.

Pierwsze doniesienia o piorunach kulistych pojawiły się w 1754 roku, kiedy to w rosyjskim Sankt Petersburgu dr Richmann zginął od uderzenia pioruna, usiłując powtórzyć eksperyment Beniamina Franklina z latawcem. Przez dwa i pół stulecia nie odkryto literalnie nic na ich temat, nie istnieją chyba żadne wiarygodne zdjęcia tego fenomenu, żadna powstała teoria nie tłumaczyła dobrze ich obserwowanych właściwości. Zaskakująca, ale poparta dowodami konkluzja austriackich uczonych przecina te spekulacje jak węzeł gordyjski.

Punktem odniesienia była przezczaszkowa stymulacja magnetyczna (transcranial magnetic stimulation - TMS), narzędzie pozwalające pobudzać wybrane obszary mózgu za pomocą silnego pola magnetycznego. TMS stosowano w terapii niektórych schorzeń, a także podczas badań mózgu. Podczas pobudzania mózgu polem elektromagnetycznym odnotowuje się częste i powtarzalne halucynacje w postaci kul światła. Zmieniając parametry pola można u poddawanych zabiegowi osób wywołać również wrażenie poruszania się świetlnych kul. Pioruny kuliste, wg naukowców z Insbrucku, to ten sam fenomen.

Ale co go powoduje? Odpowiedź jest prosta: uderzenie pioruna. Wyładowanie elektryczne o tej mocy generuje bardzo silne pole magnetyczne. Ale to nie wystarczy, inaczej pioruny kuliste byłyby masowo obserwowane. Piorun musi nie tylko uderzyć wystarczająco blisko, żeby spowodować fenomen, nie może jednocześnie uderzyć zbyt blisko, inaczej spowoduje śmierć lub porażenie potencjalnych obserwatorów. Przede wszystkim pole magnetyczne musi trwać przez dłuższy czas oraz posiadać odpowiednią częstotliwość i wysokość fali.

Takie warunki mogą powstać dzięki powtarzającym się wyładowaniom. Takie długie, pulsujące wyładowania, trwające do około dwóch sekund, są naturalnym, choć rzadkim zjawiskiem. Impulsy o częstotliwości od jednego do pięćdziesięciu herców - analogiczne do tych wytwarzanych podczas zabiegów TMS - mogą indukować zmienne napięcia w mózgu.

Wyliczenia wskazują, że fenomen może występować w ściśle określonych warunkach: pulsujące, ciągłe wyładowanie pioruna powyżej sekundy, w odległości od 20 do 100 metrów - tylko wtedy parametry pola elektromagnetycznego są zbliżone do sztucznej stymulacji magnetycznej. Szacuje się, że taki typ wyładowań stanowi 1-5% uderzeń piorunów. Obecność ludzi w odpowiedniej odległości trudno oszacować, ale na pewno nie zdarza się to często, ponadto halucynacja pojawia się maksymalnie u około jednego procenta spośród nich - tych, którym tak bliskie wyładowanie nie zaszkodzi. Przebywanie wewnątrz budynków lub pojazdów nie przeszkadza występowaniu zjawiska. Popularność zaś doniesień o tajemniczych piorunach kulistych zdecydowanie sprzyja takiej właśnie interpretacji postrzeganych, nietypowych zjawisk. Wyliczenia i argumentacja naukowa zapewne nie przekonają wszystkich miłośników cudacznych teorii. Cóż, ludzie nie lubią jak im nauka odbiera legendy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niepokoi mnie ta niepewność co do istnienia zdjęć piorunów kulistych. Zwłaszcza, że kilka świecących kulek sfilmowano w laboratoriach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba zostanę solipsystą i uznam, że wszystko i wszyscy jesteście tylko wytworem mojej chorej wyobraźni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może kto inny dowiedzie, że pioruny kuliste jednak istnieją. :D

Co do zdjęć: chyba raczej mowa o zdjęciach w naturze, różne świecące kulki można uzyskać nie tylko w laboratorium, ale i ponoć w kuchence mikrofalowej. Co nie musi oznaczać, że są to pioruny kuliste – zakładając, że istnieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie można się zapisać na takie halucynogenne badania ?! :D

 

 

BTW nie powinien przypadkiem przy takich wyładowaniach elektromagnetycznych  trafić szlag urządzenia elektryczne typu np. aparat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co nie musi oznaczać, że są to pioruny kuliste

 

Tak to można i zanegować istnienie czarnych dziur (bo też nie w naturze, tylko w akceleratorze, a mikrosoczewkowanie można przecież wyjaśnić Teorią Wielkiego Pryzmatu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
BTW nie powinien przypadkiem przy takich wyładowaniach elektromagnetycznych  trafić szlag urządzenia elektryczne typu np. aparat?

Ekspertem nie jestem, ale wydaje mi się, że na człowieka nie działa sama moc, a raczej inne właściwości pola. Moc niekoniecznie musi być aż tak wielka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh... Studiuję fizykę 5 lat i mogę powiedzieć jedno: cholera wie co to znacz "naprawdę"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby w grę wchodziła jakakolwiek warta uwagi moc, to przy tych napięciach wszystko byłoby pięknie podsmażone i podtopione. Do uwalenia sprzętu elektronicznego wystarczy odpowiednio duża różnica potencjałów powstająca w otoczeniu (czyli napięcie).

 

W wypadku piorunów kulistych częste za to były opowieści o znikających drobnych elementach z metalu (pierścionki itp). Jeśli faktycznie zachodziło podobne zjawisko, to załatwiłoby ono każdy aparat fotograficzny, i to skuteczniej niż np. EMP.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://kopalniawiedzy.pl/piorun-kulisty-Benjamin-Franklin-krzem-krzemionka-John-Abrahamson-James-Dinniss-Antonio-Pavo-Gerson-Paiva-Graham-Hubler-1678.html

 

No a tu opis laboratoryjnego wywołania pioruna kulistego z K.W.

Co więcej piorun laboratoryjny, nie tylko był widoczną jarzącą się 8 sek. kulą, ale także syczał i dymił, no a Austryjacy nie wspominali o omamach słuchowych ani węchowych, co podobno obserwują naoczni świadkowie piorunów kulistych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BTW nie powinien przypadkiem przy takich wyładowaniach elektromagnetycznych  trafić szlag urządzenia elektryczne typu np. aparat?

Ech, młodzież… Zwykły kliszowy aparat fotograficzny nie zawiera ani trochę elektryki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A o naświetlaniu się kliszy rentgenowskiej pod wpływem promieni X (bądź co bądź, także fal EM) nigdy nie słyszałeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale co ma klisza wspólnego z elektroniką?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piorun kulisty nie istnieje realnie?

W takim razie jak wytłumaczyć to że obserwacja pioruna kulistego często pozostawia ślady materialne dokładnie na trasie obserwacji przejścia pioruna kulistego i że obserwacja jest rozciągnięta w czasie? Tylko nie mówcie że to obserwator sam wytwarza te ślady machając rękami jak w gorączce.

Naukowcy... Chcieli wzbudzić kontrowersje wokół siebie i to im się udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może część obserwacji piorunów kulistych można zwalić na halucynacje. Ale tylko część.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajne ma właściwości te pole magnetyczne. Halucynacje, wcześniej wpływ na moralność. Może to w przyszłości będzie sposób na kontrolowanie ludzkości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wykorzystując przezczaszkową stymulację magnetyczną (ang. transcranial magnetic stimulation, TMS), która indukuje przepływ prądu w wybranym obszarze, kanadyjsko-amerykańskiego zespół wykazał, że lekka stymulacja elektryczna kory wzrokowej wyostrza węch.
      Dr Christopher Pack z Montreal Neurological Institute and Hospital - The Neuro wyjaśnia, że naukowcy chcieli sprawdzić, w jaki sposób dane z obszarów dedykowanych poszczególnym zmysłom łączą się, tworząc spójny obraz świata. Szczególnie zależało nam na tym, by przetestować hipotezę, że jeden zmysł może wpływać na przetwarzanie dotyczące innego zmysłu. Podczas eksperymentów najpierw stymulowano elektrycznie korę wzrokową. Okazało się, że wspomaga to rozpoznawanie wybranego zapachu w 3-elementowym zbiorze. W takim razie wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu synestetykami.
      Uczestnicy studium zajmowali się zapachami przed i po przezczaszkowej stymulacji magnetycznej. TMS stosowano zgodnie z protokołem, który wcześniej okazał się skuteczny w zakresie poprawy percepcji wzrokowej.
      Bazując na uzyskanych wynikach, akademicy dywagują, że wzrok może spełniać nadrzędną rolę w łączeniu danych z poszczególnych zmysłów. Hipoteza ta jest właśnie badana.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak skłonić kogoś, by powiedział prawdę? Jeśli perswazja nie pomoże, nie trzeba załamywać rąk, bo znając kogoś o odpowiedniej specjalności, można wytoczyć ostateczną broń przeciwko kłamstwu – aparat do przezczaszkowej stymulacji magnetycznej. Estońscy naukowcy Inga Karton i Talis Bachmann z Tartu Ülikool zauważyli, że indukowanie przez zmienne pole magnetyczne przepływu prądu w neuronach lewej grzbietowo-bocznej kory przedczołowej utrudnia kłamstwo.
      Grzbietowo-boczna kora przedczołowa (ang. dorsolateral prefrontal cortex, DPC) jest wiązana ze złożonym procesami myślowymi i podejmowaniem decyzji. Podczas swojego najnowszego eksperymentu Estończycy chcieli sprawdzić na 16 ochotnikach, czy DPC bierze także udział w mówieniu prawdy/kłamaniu.
      W zależności od zastosowanej częstotliwości pola magnetycznego można albo zwiększyć reaktywność neuronów, albo nasilić hamowanie i utrudnić/spowolnić przewodzenie impulsów. W badaniu Karton i Bachmanna wykorzystano tę drugą opcję. U połowy badanych stymulowano prawą, a u reszty lewą DPC. Po zakończeniu sesji na komputerze wyświetlano kolorowe – niebieskie bądź czerwone – dyski. Ludzi proszono, by patrząc na krążki, czasem mówili innym prawdę o ich kolorze, a czasem kłamali. Analiza uzyskanych wyników ujawniła, że stymulacja lewej grzbietowo-bocznej kory przedczołowej zmniejszała częstotliwość kłamstwa, podczas gdy stymulacja prawej zwiększała.
      Estończycy podkreślają, że choć próba była mała, uzyskano interesujące rezultaty, które warto zweryfikować w przyszłości. Ich artykuł jest dostępny w Internecie, a z wersją papierową będzie się można zapoznać na łamach listopadowego numeru pisma Behavioural Brain Research.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Doświadczenie przebywania poza ciałem dość często występuje u osób zdrowych. O zjawisku tym jednak niewiele wiadomo. Nowe studium doktora Jasona Braithwaite'a z Uniwersytetu w Birmingham uchyliło nieco rąbka tajemnicy, wskazując na związki z niestabilnością neuroelektryczną w obrębie płata skroniowego i na błędy w reprezentacji ciała.
      Brytyjczyk tłumaczy, że dzięki OOBE (od ang. out of body experience) możemy się sporo dowiedzieć o tym, jak odbieramy przebywanie w obrębie własnego ciała, a także co (i kiedy) się dzieje, że nasz umysł tworzy halucynację opuszczania ciała.
      Naukowiec przeprowadzał eksperymenty na kilku osobach, z których część doświadczała OOBE. Okazało się, że u tych ostatnich znacznie częściej występowały zjawiska związane z neuroelektrycznymi anomaliami w obrębie płatów skroniowych, a także objawy dot. zaburzeń przetwarzania informacji płynących z ciała. Co ciekawe, badani wspominający o doświadczeniach przebywania poza ciałem mieli więcej problemów z wykonaniem zadań wymagających zmiany perspektywy obrazka wyświetlanego na ekranie komputera.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Za każdym razem, gdy wykonujemy jakąś czynność ruchową, mózg rozstrzyga, którą ręką się posłużymy. Okazuje się jednak, że lewa ręka zdobywa przewagę, jeśli pewna część mózgu zostanie poddana przezczaszkowej stymulacji magnetycznej (ang. transcranial magnetic stimulation, TMS).
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Uniwersytetu w Pittsburgu, Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i Katolickiego Uniwersytetu w Leuven zastosowali TMS w eksperymentach z udziałem 33 praworęcznych osób. Stwierdzili, że stymulacja tylnej kory ciemieniowej w lewej półkuli skutkuje zwiększeniem częstości wykorzystania lewej ręki. Jak wiadomo, lewa półkula kontroluje prawą połowę ciała, a prawa lewą. Stymulując korę ciemieniową, która odpowiada za przetwarzanie relacji przestrzennych i planowanie ruchów, akademicy zaburzyli działanie neuronów zarządzających funkcjami motorycznymi. Upośledzając prawą rękę w tym współzawodnictwie, daliśmy lewej większą szansę na zwycięstwo – tłumaczy dr Flavio Oliveira.
      Wyniki studium przeczą wcześniejszym założeniom dotyczącym sposobu podejmowania decyzji. Okazuje się, że w grę wchodzi współzawodnictwo, przynajmniej w przypadku zadań manualnych. Co więcej, naukowcy wykazali, że przezczaszkowa stymulacja magnetyczna doprowadza do zmiany mózgowych planów związanych z wykorzystaniem konkretnej kończyny. Zjawisko to będzie można uwzględnić w przyszłych badaniach nad metodami rehabilitacji pacjentów po przebytym udarze czy z urazami mózgu.
      Co najmniej 80% ludzi jest praworęcznych, ale w przypadku zadania wykonywanego jedną ręką, które nie wymaga doskonałych zdolności ruchowych, większość z nas okazuje się oburęczna. Międzynarodową ekipę zainspirowało zjawisko zwane zespołem obcej ręki. Chorzy z tym rzadkim schorzeniem neurologicznym wspominają o braku kontroli na ręką (wykonuje ona mimowolne ruchy). Z tego powodu Oliveira i inni postanowili sprawdzić, czy przed podjęciem decyzji mózg inicjuje kilka konkurencyjnych planów działania.
      Studium nie daje odpowiedzi na pytanie, czemu pojawia się takie współzawodnictwo, ale akademicy uważają, że dobrze jest dostosowywać wybór kończyny do zmieniających się warunków. Na razie dzięki TMS udało się wpłynąć na wybór ręki, ale niewykluczone, że kiedyś będzie się w ten sposób manipulować decyzjami innego rodzaju, np. wyborem owocu czy filmu do obejrzenia.
      Podczas eksperymentu na opuszkach palców ochotników umieszczono czujniki. Poproszono ich, by sięgali po różne przedmioty na wirtualnym pulpicie, podczas gdy system trójwymiarowego śledzenia ruchów analizował ruchy kończyn. Gdy stymulowano lewą tylną korę ciemieniową, a docelowy przedmiot znajdował się w punkcie, gdzie można było sięgnąć zarówno prawą, jak i lewą ręką, odnotowywano znaczący wzrost częstotliwości wykorzystania lewej ręki.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...