Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Na południowym skraju Wood Buffalo National Park w kanadyjskiej prowincji Alberta powstała konstrukcja, którą widać z kosmosu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jej budowniczymi są... zwierzęta.

Mowa tutaj o największych na świecie żeremiach bobrowych. Konstrukcja ma długość 850 metrów i została odkryta przed trzema laty przez ekologa Jeana Thie, który przeglądał Google Maps szukając oznak zmian klimatycznych. Dopiero ostatnio przyciągnęła ona uwagę mediów.

Tamę widziało dotychczas niewiele osób, ale jej istnienie potwierdza kilku strażników leśnych, którzy dotarli w te odległe tereny helikopterem.

Specjaliści szacują, że jej zbudowanie mogło zająć kilkunastu bobrzym rodzinom nawet 20 lat. To więcej, niż przeciętna długość życia bobra, która wynosi 15 lat.

Zwierzęta używając tylko zębów ścięły tysiące drzew i stworzyły na mokradłach gigantyczne żeremia. Można je oglądać na Google Maps wpisując w wyszukiwarkę koordynaty 58.271150, -112.252079.

Dotychczas najdłuższa znana tama wybudowana przez bobry miała 652 metry i znajdowała się w Three Forks w Montanie. Thie nie wyklucza, że istnieją jeszcze większe bobrze konstrukcje. Jeśli to prawda, to należy szukać ich w Kanadzie. Ekolog mówi, że zauważył już kilka możliwych lokalizacji, jednak do ich potwierdzenia potrzebowałby zdjęć o wyższej rozdzielczości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, wpisalem koordynaty w google maps i wyskoczyl calkiem inny obrazek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Specjaliści szacują, że jej zbudowanie mogło zająć kilkunastu bobrzym rodzinom nawet 20 lata.

Mała literówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heimo: koordynaty są ok. Tam są dwie kropki, a pomiędzy koordynatami jest przecinek. No i minus przed drugą liczbą. I musisz to oglądać na widoku satelitarnym, a nie mapy.

 

@Piotrek: dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pasowało ustalić co to znaczy "widać z kosmosu"??

Proponuję przyjąć "co widać z satelity gołym okiem" . Bo z samolotu (15km) trudno gołym okiem duże miasto zobaczyć.

A na mapach Google po powiększeniu widać który z sąsiadów ma basen  :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, wpisalem koordynaty w google maps i wyskoczyl calkiem inny obrazek...

Podążaj za zieloną strzałką (wskazuje koordynaty) a nie za czerwonym dymkiem z literką A (wskazuje "środek" parku) :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo z samolotu (15km) trudno gołym okiem duże miasto zobaczyć.

A kto Cię tak wysoko zabrał? Pułap praktyczny pasażerskich liniowców nie przekracza 13000m.Wyżej to już wojsko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  A kto Cię tak wysoko zabrał? Pułap praktyczny pasażerskich liniowców nie przekracza 13000m.Wyżej to już wojsko.

Jak leciałem ze stanów (było gdzieś 18 lat temu) to podano taką informację :" osiągnęliśmy pułap 15000m , temperatura na zewnątrz -50st. , można odpiąć pasy , zapraszamy do zapoznania się z ofertą pokładowego bufetu, przed nami 8godzin coś tam lotu... kapitan " - chyba że mówił na pałę ( ale miast z tej wysokości przez dziury w chmurach nie widać).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to dziwne.Jeżeli leciałeś 18 lat temu LOTem, to musiał być IŁ 62 o pułapie maksymalnym 12000m.Jeżeli innymi liniami,to wysokość podali w stopach (ta jednostka obowiązuje w lotnictwie cywilnym na całym świecie).Poza tym najwyższy poziom lotu górnej drogi lotniczej to FL 460, odpowiadający wysokości 10600m.

Lecąc ze stanów trudno też dojrzeć miasta,bo lot odbywa się głównie nad wodą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, to chyba był 737 (taki po dwa miejsca pod oknami i chyba ze 6 środkiem w rzędzie). Raz tylko leciałem TU-ileś do Londynu i śmierdziało przypalonymi przewodami. :D

A Polska leży nad oceanem?? :D;)  Jakieś wyraźniejsze kształty to dopiero z 5000m widać a pełno w porach i piękny widok  tuż poniżej chmur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja,Boeingi już wtedy też mieliśmy.Polska chyba nie leży nad oceanem (nie jestem tego pewny,więc wcześniej nic o oceanie nie pisałem,tylko o wodzie  :D ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

FL 460, odpowiadający wysokości 10600m.

Edit: FL 460 odpowiada 13800m

Wniosek: czas mi iść spać,a nie pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pasowało ustalić co to znaczy "widać z kosmosu"??

 

***

 

W epoce w której z kosmosu można dostrzec nawet rejestracje samochodowe, sam tytuł specjalnie mnie nie poruszył. Natomiast informacja, że ta zwierzęca budowla przekracza czas życia przeciętnego bobra istotnie zaintrygowała. (nitjer)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Należałoby też jeszcze rozróżnić tamę od żeremia....

Długa struktura na 850 m to raczej tama, dzięki której robi się rozlewisko, na którym dopiero tworzone są żeremia wyglądające jak kopce, a zatem o przekroju okrągłym, a nie jak tama, podłużnym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kanadyjskie bobry i rosomaki korzystają z wykopanych przez ludzi dziur w ziemi, informują naukowcy z University of Alberta. Ekolodzy badali interakcje pomiędzy zwierzętami, a dziurami pozostałymi po tym, jak wydobyto z nich materiał potrzebny do prac budowlanych. Okazało się, że gdy miejsce, w którym wydobywano piach czy żwir zostanie porośnięte przez roślinność, niejednokrotnie wprowadzają się tam bobry, a obecność bobrów pomaga rosomakom.
      Takie sztuczne jamy poszerzają habitat wielu gatunków zamieszkujących podmokłe tereny północnej Alberty, mówi współautor badań Mark Boyce z Albarta Conservaton Association. Znajdujące się w pobliżu głębokie wody oraz tereny, na których można żerować, to wspaniały ekosystem dla bobrów. A dobrze wiedzie się bobrom, rozwija się też populacja rosomaków. Onie nie tylko polują na bobry, ale również wykorzystują ich nory do wychowywania własnego potomstwa, mówi Boyce.
      W tym przypadku w wyniku działalności przemysłowej powstają nory, które są wykorzystywane przez bobry, co z kolei zwiększa populację rosomaków, naszej ikony dzikiej przyrody, dodaje uczony.
      Artykuł Beaver (Castor canadensis) Use of Borrow Pits in an Industrial Landscape in Northwestern Alberta został opublikowany na łamach Journal of Environmental Management.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Bobry mogą pomóc w oczyszczaniu wody i zapobiec spływaniu cennych gleb z farm.
      Prowadząc badania, naukowcy z Uniwersytetu w Exeter odwołali się do testów, prowadzonych przez Devon Wildlife Trust na schwytanych bobrach. Okazało się, że zwierzęta te w znaczącym stopniu ograniczały wyciek ogromnych ilości gleby i składników odżywczych z pobliskich pól do lokalnego systemu rzecznego.
      Badania hydrologa prof. Richarda Braziera zademonstrowały, że już jedna bobrza rodzina świetnie sobie radzi z usuwaniem osadów, azotu i fosforu z wody przepływającej przez ich 2,5-ha "zagrodę".
      Rodzina bobrów, która od 2011 r. zamieszkuje objęte tajemnicą ogrodzone stanowisko w dystrykcie West Devon, zbudowała 13 tam. W ten sposób spowolnił się przepływ wody i wzdłuż czegoś, co początkowo było niewielkim strumieniem, powstała cała seria głębokich sadzawek.
      Autorzy publikacji z pisma Earth Surface Processes and Landforms określali ilość osadów zawieszonych oraz zawartość azotu i fosforu w wodzie dopływającej do stanowiska. Później wartości te porównywano do wskaźników zmierzonych w wodzie przepuszczonej przez bobrze bajorka i tamy. Oprócz tego naukowcy określali, ile osadów, azotu i fosforu tamy zatrzymały w każdej z sadzawek.
      Okazało się, że tamy zatrzymały ponad 100 ton osadów, z czego 70% stanowiła gleba "erodująca z intensywnie wykorzystywanych łąk w górze strumienia". Dalsze badania pokazały, że osady te zawierały duże ilości azotu i fosforu.
      To niedobrze, że obserwujemy duży stopień utraty gleby z ziem rolnych, który w znacznym stopniu przekracza tempo tworzenia gleby. Otuchy dodaje jednak odkrycie, że bobrze tamy mogą ograniczać to zjawisko i zatrzymywać zanieczyszczenia prowadzące do degradacji zbiorników wodnych [...] - podkreśla Brazier.
      Devon Wildlife Trust zajmuje się nie tylko bobrami z "zagrody". Od 2015 r. trwa też inny projekt, w którym biorą udział dzikie bobry z River Otter.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kanadyjska senator Nicole Eaton wystosowała niedawno oświadczenie, w którym stwierdziła, że bóbr nie powinien już być symbolem jej kraju, ponieważ jest szkodnikiem i z biegiem czasu przestał pasować do cech hołubionych i pożądanych u Kanadyjczyków. Wg przedstawicielki konserwatystów, o wiele lepszym symbolem byłby niedźwiedź polarny: zwierzę silne, odważne, zaradne i dostojne.
      Bóbr został mianowany oficjalnym emblematem Kanady w 1975 r. Eaton twierdzi, że już najwyższy czas na zmiany. Powołuje się też na niezadowolonych, którzy obarczają bobry winą za zniszczenia na farmach, drogach, jeziorach, strumieniach i w hodowlach drzew.
      [...] Pora, by bóbr ustąpił miejsca innym albo przynajmniej podzielił się honorami z okazałym niedźwiedziem polarnym. Współpracownicy Eaton ujawnili dziennikarzom, że senator jest miłośniczką niedźwiedzi polarnych. W jej biurze wisi parę zdjęć tego majestatycznego drapieżnika.
      Nie wszyscy politycy podzielają zdanie swojej koleżanki z parlamentu. Demokrata Pat Martin uważa, że zdegradowanie bobra ukryłoby jego wpływ na historię Kanady. Niedźwiedzie polarne są świetne, ale bóbr odegrał kluczową rolę w historii Kanady. Pogoń za bobrami [i ich futrami] otworzyła ludziom drogę na Północ. Francuscy i angielscy koloniści zapuścili się na te obszary i masowo polowali na bobry dla ich skór.
      Przeciwnicy usuwania bobra jako symbolu narodowego Kanady mają na podorędziu jeszcze jeden argument: czasochłonność i kosztowność tego przedsięwzięcia. Kamienny gryzoń wieńczy np. wejście do kanadyjskiego parlamentu, znajduje się też na monetach 5-centowych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najprawdopodobniej dzisiaj zostanie ogłoszona decyzja o nałożeniu na Google'a 500 milionów dolarów grzywny za reklamowanie aptek, które prowadzą nielegalne działania. Koncern zapłaci taką kwotę w ramach ugody z Departamentem Sprawiedliwości.
      Google zostanie w ten sposób ukarane za umieszczanie reklam aptek, które sprzedają podrobione leki lub też umożliwiają kupowanie leków bez recepty. Mowa tutaj przede wszystkim o kanadyjskich aptekach. Amerykanie chętnie kupują w nich lekarstwa, gdyż są one tańsze od lekarstw w USA. Jednak działania takie są niezgodne zarówno z amerykańskimi jak i kanadyjskimi przepisami.
      Google już w 2003 roku wiedziało, że przysyłanie przez kanadyjskie apteki lekarstw do USA jest niezgodne z prawem.
      Prowadzący śledztwo prokuratorzy ze stanu Rhode Island oraz urzędnicy FDA poinformowali, że kwota, którą zapłaci koncern jest jedną z największych grzywien w historii. Zauważyli również, że Google miał techniczne możliwości niedopuszczenia reklam kanadyjskich aptek, gdyż skutecznie blokował reklamy aptek z innych krajów. Tymczasem niektórym kanadyjskim aptekom pomagano nawet w optymalizacji kampanii reklamowych. Pierwsze działania, mające na celu weryfikację legalności reklam kanadyjskich aptek Google podjął dopiero w 2009 roku, gdy został poinformowany o rozpoczęciu śledztwa w tej sprawie.
      Teraz koncern Page i Brina przyznał się do winy, wziął ją całkowicie na siebie i obiecał, że przedstawi rozwiązania mające zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji w przyszłości.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W zeszłym tygodniu brazylijski sąd zablokował budowę kontrowersyjnej tamy na rzece Xingu, prawym dopływie Amazonki. Sędzia wspominał o niespełnieniu norm środowiskowych, a jest to w tym przypadku o tyle istotne, że dotyczy znanych i cenionych na całym świecie lasów deszczowych. Okazało się jednak, że zaledwie kilka dni później (3 marca) sąd wyższej instancji uchylił wyrok, twierdząc, że do rozpoczęcia prac spełnienie wszystkich norm wcale nie jest konieczne.
      Tama Belo Monte ma mieć 6 km długości i wg krytyków, zagrozi bytowi miejscowych plemion. Po zalaniu 500 kilometrów kwadratowych ok. 50 tysięcy ludzi straci swoje miejsce zamieszkania, o endemicznych gatunkach nie wspominając. W odpowiedzi rząd przytacza inne dane: ponad 11.000 megawatów mocy, prąd dostarczany do 23 mln domów i zatrudnienie dla wielu osób.
      Przetarg 3-krotnie odwoływano. Wreszcie kontrakt wygrała państwowa Companhia Hidro Eletrica do Sao Francisco. W styczniu bieżącego roku agencja ochrony środowiska Ibama rozpoczęła oczyszczanie terenu (samych pozwoleń na budowę jeszcze nie wydano).
      Kompleks hydroelektryczny Belo Monte (Complexo Hidrelétrico Belo Monte) ma być trzecią pod względem wielkości tego typu konstrukcją na świecie, po chińskiej Zaporze Trzech Przełomów Jangcy i brazylijsko-paragwajskiej zaporze Itaipu na rzece Parna.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...