Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Zagadnienie ciemnej materii to jedna z najciekawszych zagadek współczesnej nauki, nad którą głowi się i astronomia, i fizyka kwantowa. Większość osób już słyszała, że ciemna materia miałaby wypełniać przestrzeń kosmiczną, że nie świeci, więc nie potrafimy jej zaobserwować. Na jej istnienie wskazuje jedynie fakt, że oddziałuje grawitacyjnie ze zwykłą, naszą materią. Jej istnienie wypełniało by także lukę w teoretycznych obliczeniach masy, jaką powinien zawierać Wszechświat oraz wyjaśniało wiele grawitacyjnych anomalii w obserwowanym kosmosie.

Podejmowane są oczywiście próby zarejestrowania jej obecności. Dotychczas odnotowano dwa eksperymenty, których wyniki mogłyby świadczyć o istnieniu tej hipotetycznej materii. Nie są one jednak pewne, ani potwierdzone, na razie również nic nie wyjaśniają. Tymczasem australijski fizyk z Uniwersytetu w Melbourne, Robert Foot, uważa, że zarówno niepewne wyniki eksperymentów, jak i inne własności ciemnej materii można wyjaśnić, uznając, że jest to tzw. materia lustrzana.

Hipotetyczna lustrzana materia miałaby być odbiciem naszej ze złamaniem tak zwanej symetrii parzystości P. Parzystość to w fizyce zmiana znaku fali lub pola spowodowana zmianą znaku jednego z jej argumentów: współrzędnych przestrzennych (P), kierunku upływu czasu (T) lub ładunku elektrycznego ©. Hipoteza symetryczności mówi, że cząstki poddane zmianie parzystości powinny się zachowywać tak samo. Jednak zmiana parzystości P powoduje, że cząstki zachowują się zupełnie inaczej: zmienia się działanie tzw. sił słabych. To zupełnie, jakby nasze lustrzane odbicie zachowywało się inaczej, niż my.

Według większości teorii, zaraz po Wielkim Wybuchu wszystkie rodzaje materii występowały w równych ilościach, później jednak, z jakichś powodów, ich liczba zaczęła się różnicować. Lustrzana materia może być kojarzona z antymaterią, która też jest odwrotnością naszej, tyle że pod względem ładunku elektrycznego. O ile jednak materia i antymateria reagują ze sobą najgwałtowniej, jak można - ulegają wzajemnemu zniszczeniu, wydzielając ogromne ilości energii; o tyle materia nasza z materią lustrzaną reaguje bardzo słabo. Tak słabo, że mogą się wręcz wzajemnie przenikać. Jej promieniowanie jest dla nas niedostrzegalne, można jej obecność zaobserwować jedynie dzięki sile przyciągania, która działa między nimi normalnie. Brzmi znajomo? Zupełnie jak teoretyczna ciemna materia.

Teoria sugeruje jednak, że możliwe jest zaobserwowanie bardzo delikatnych oddziaływań pomiędzy materią zwykłą i lustrzaną. Dwa eksperymenty: DAMA oraz CoGeNT dały wyniki, które można interpretować jako oznaki zderzeń cząstek materii zwykłej i lustrzanej. Wg modelu Foota cząstki te mogą się zderzać dzięki zjawisku zwanemu mieszaniem kinetycznym fotonów i fotonów lustrzanych, tłumaczyłoby ono wyniki eksperymentów. Plazma złożona z lustrzanych cząsteczek stanowiłaby główną składową galaktycznych halo, czyli tam, gdzie „ukrywa się" poszukiwana ciemna materia. Potrzebne są jednak dalsze, dokładniejsze eksperymenty, które pozwoliłyby przetestować model zaproponowany przez Roberta Foota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już poza oryginalnym doniesieniem, a także żeby nie robić kobyły, kilka ciekawostek, czego się oczekuje po tej lustrzanej materii.

 

Jednak tak zwana Anomalia Pioneera nie jest dowcipem naukowców. Pod koniec lat 90. amerykański astronom John D. Anderson i jego koledzy z  Jet Propulsion Laboratory zajmowali się analizą trajektorii lotów sond Pioneer 10 i Pioneer 11. Wielkim zaskoczeniem dla świata astrofizyków było odkrycie, że oba pojazdy zboczyły z trasy. Jakaś zagadkowa siła przyciągała Pioneery do Słońca. Inaczej mówiąc hamowała je w trakcie drogi poza nasz układ gwiezdny.

 

Prędkość obu sond spada o około 10 kilometrów na sto lat. Z pozoru więc efekt hamujący jest nieznaczny i powoduje go siła dziesięć miliardów słabsza od grawitacji. Ale przez nią obydwa Pionieery są o 400 tysięcy kilometrów bliżej Słońca niż być powinny. Działanie Anomalii Pioneera wykryto również w badaniach nad ruchem innych sond kosmicznych, m.in. Galileo i Ulysses. […]

 

ekspresowy Voyager 1 także zwalnia w trakcie swej drogi poza Układ Słoneczny. W 1998 roku poruszał się z prędkością 61 tysięcy kilometrów na godzinę. Pięć lat później o ponad siedemset kilometrów wolniej. Podobnie reagują cząstki wiatru słonecznego, które w rejonie heliopauzy potrafią zwolnić z 700 tysięcy mil na godziną do nawet do nawet 100 tysięcy mil na godzinę. […]

 

Niedawno oryginalną hipotezę zaproponowali wspólnie dr Robert Foot z University of Melbourne i dr Saibal Mitra z uniwersytetu w Amsterdamie. Uważają oni, że to lustrzana materia jest hamującą siłą, która zwalnia lot ziemskich sond pozasłonecznych. Lustrzana materia miałaby otaczać cały nasz układ słoneczny w odległości około 100 jednostek astronomicznych. Ze wstępnych kalkulacji wynika, że jest jej w naszej przestrzeni tyle, że dałoby się z lustrzanych cząstek skleić mniejszą planetę (ekwiwalent 200 tysięcy zwierciadlanych atomów wodoru w centymetrze sześciennym).

 

Teoria lustrzanej materii to efekt analiz danych dostarczonych przez sondę Near-Shoemaker, która obserwowała asteroidę Eros. Wynika z nich, że cała powierzchnia tej planetoidy pokryta jest lustrzaną materią. Nie jest ona antymaterią, ale czymś w rodzaju „odbicia” normalnej materii, typem równoległego zorganizowania cząsteczek, niejako równoważących masę wszechświata. […]

 

(Adam Synowiec, Nowa Fantastyka, 2007)

 

Jak widać, jest tu nasz znajomy pan Foot. :D

 

Czyżby więc obok nas mogły istnieć lustrzane galaktyki, gwiazdy, planety,

a może nawet żywe istoty? Jeśli tak, to w jaki sposób mogą umykać one naszej

uwadze, a przede wszystkim „szkiełku i oku” naukowców? Okazuje się, że jest to

zupełnie możliwe, ponieważ modele teoretyczne materii lustrzanej przewidują, że

powinna ona oddziaływać ze zwykłą materią niemal1 wyłącznie grawitacyjnie.

Lustrzane cząstki posiadają więc w sposób naturalny podstawowe atrybuty tzw.

ciemnej materii: nie emitują promieniowania elektromagnetycznego, a podlegają

grawitacji. Istnienie ciemnej materii stanowi z kolei jedną z głównych zagadek

współczesnej fizyki. Liczne obserwacje doświadczalne, gromadzone od kilkudzie-

sięciu lat, wykazują bowiem, że obok znanej nam materii, której obecność można

wykryć poprzez emitowane przez nią promieniowanie elektromagnetyczne, we

Wszechświecie występuje również „materia ciemna”, pozbawiona tej ostatniej

cechy. Miałaby ona składać się z cząstek, które dotychczas nie zostały zarejestro-

wane przez nasze instrumenty. Co więcej, materii ciemnej powinno być co naj-

mniej kilkakrotnie więcej niż „świecącej”. Warto jednak zastrzec, że do statusu

ciemnej materii kandyduje, oprócz materii lustrzanej, jeszcze co najmniej kilka

egzotycznych cząstek, przewidywanych przez inne teorie.

 

(Tadeusz Lesiak, Czy istnieje lustrzany świat?) Tamże dalej:

 

Jednym z największych osiągnięć ostatnich lat, dokonanych przez badaczy

kosmosu, była obserwacja planet występujących poza Układem Słonecznym.

Obecnie znamy ich już ponad sto. Podobnie jak w przypadku MACHO, także

i tutaj okazało się, że własności tych odległych od nas planet są nietypowe dla

zwykłej materii. Znaleziono bowiem wśród nich zaskakująco dużo planet o roz-

miarach i składzie chemicznym bardzo przypominających Jowisza, ale krążących

wokół macierzystych gwiazd po niezwykle ciasnych orbitach, o rozmiarach nawet

kilkakrotnie mniejszych od orbity „naszego” Merkurego. Według naszej obecnej

wiedzy, „zwykłe” planety typu gazowych gigantów nie powinny powstawać w tak

bliskiej odległości od swoich gwiazd, gdyż panująca tam bardzo wysoka tempera-

tura uniemożliwia ich formację. Na nieco naciąganą wygląda hipoteza, że planety

te tworzą się odpowiednio daleko od swoich gwiazd, a potem przemieszczają się

w ich pobliże. Brak bowiem przekonującego mechanizmu takiej migracji. Tym-

czasem przyjęcie założenia, że te planety zbudowane są z materii lustrzanej, po-

zwala w pełni uzasadnić ich – egzotyczne dla zwykłej materii – własności.

 

A niedawno pisaliśmy o odkrytej planecie, która ma inne właściwości chemiczne, niż przewidują teorie, czyżby też była z lustrzanej materii?

 

Przyjęcie założenia o resztkowym oddziaływaniu elektromagnetycznym mię-

dzy zwykłą materią a lustrzaną dość nieoczekiwanie objaśnia zagadkę istnienia

nietypowych meteorów. Ich niezwykłość przejawia się na trzy sposoby. Po pierw-

sze, są one widoczne dopiero tuż nad Ziemią. Tymczasem większość meteorów,

wchodząc w ziemską atmosferę z ogromną prędkością rzędu 30 km/s, rozgrzewa

się bardzo szybko i świeci najjaśniej w jej górnych warstwach. W miarę opadania

ci kosmiczni goście topią się i rozpadają na mniejsze kawałki, co powoduje

znaczne obniżenie ich jasności. Dwie pozostałe egzotyczne cechy omawianych

meteorów to gwałtowne, wybuchowe wydzielanie dużych ilości energii tuż nad

Ziemią, prowadzące często do pożaru na jej powierzchni, oraz brak jakichkolwiek

odłamków. Zarówno zwykłe jak i nietypowe meteory mają przy tym tuż przed

upadkiem stosunkowo małą prędkość, wynoszącą około l km/s. Są więc wówczas

na tyle chłodne, że nie powinny wzniecić pożaru po upadku na Ziemię.

Te trzy cechy nietypowych meteorów stałyby się zrozumiałe, gdyby były one

zbudowane z materii lustrzanej. Kula takiej materii mogłaby wejść w ziemską

atmosferę niezauważona, rozgrzewając się powoli w całej swojej objętości (zwy-

kła materia rozgrzewa się powierzchniowo w wyniku tarcia), dzięki wyjątkowo

słabemu oddziaływaniu resztkowemu. Dokładne obliczenia wskazują, że proces

ogrzewania lustrzanego meteoru powinien być na tyle powolny, że nie może do-

prowadzić do jego stopienia i rozpadu przed upadkiem na Ziemię. Dopiero tuż

przed nim temperatura obiektu staje się na tyle duża, że można zaobserwować

jego świecenie pochodzące od zwykłych cząstek, rozgrzanych poprzez oddziały-

wania z ich lustrzanymi krewniakami. Wkrótce potem nagromadzona w ognistej,

lustrzanej kuli energia zostaje gwałtownie wydzielona w sposób wybuchowy.

Przypomina to nieco efekt rozlania gorącego, płynnego ołowiu na chłodny grunt.

Tak gwałtowne zjawisko może powodować pożary oraz powalenie drzew na

znacznym obszarze. Powstałe przy tym odłamki materii lustrzanej są nieobserwo-

walne dotychczas stosowanymi metodami detekcji. Najważniejszym, choć nie

jedynym, przedstawicielem klasy tych nietypowych zdarzeń jest słynny meteor

Tunguski. Jego upadek dnia 30 czerwca 1908 roku spowodował powalenie około

2100 km2 syberyjskiej tajgi, nie zostawiając przy tym po uderzeniu krateru ani

odłamków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robert Foot, UWAŻA, że zarówno niepewne wyniki  eksperymentów, jak i inne własności ciemnej materii można  wyjaśnić, uznając, że jest to tzw. materia lustrzana. 

:D :D ;) i to mi się podoba w astrofizyce.Nowsza hipoteza chce być lepsza od starszej hipotezy.

Plus za oryginalnie-adekwatny tytuł artykułu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bajkopisarze w natarciu  :D , jak wystawię rękę za okno w samochodzie przy 100km/h to mi zmarznie, a nie rozgrzeje się - przemyślcie to sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D :D ;) i to mi się podoba w astrofizyce.Nowsza hipoteza chce być lepsza od starszej hipotezy.

 

A jest jakaś „starsza” hipoteza? Wydawało mi się, że na razie to nie ma żadnej (choć sa konkurencyjne).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:-\ nie urodziły się jednocześnie,więc jest różnica wieku.

na razie to nie ma żadnej (choć sa konkurencyjne).

? ? ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego zaczynając czytać miałem wrażenie że pojawi się meteoryt tunguski i proszę pojawił się w treści.

Kosmici też mogą być z materii lustrzanej i nas obserować. Ba, co tam kosmici,

duchy to przecież nic innego stworzenia z materii lustrzanej. Jakże to pojemny termin, można to włożyć wszystko o czym nauka nie wie.

Lustrzana materia może być kojarzona z  antymaterią

Napisałbym "nie powinna być kojarzona z antymaterią ponieważ to nie to samo"

Hipoteza symetryczności
Symetryczność to termin matematyczny a nie jakaś hipoteza. Można napisać "zasada symetryczności". Jeśli byłaby hipoteza symetryczności to po złamaniu by już jej nie było. Hipoteza to coś nie udowodnionego, jeśli zostanie złamana to nie ma już hipotezy, tak samo jak gdy zostanie potwierdzona.

Nikt nie mówi o hipotezie budowy atomu.

"Hipoteza symetryczności" - 1 wynik w google-Kopalnia wiedzy :D

Nie ma takiego sformułowania.

Aha i jeszcze jedno, jeśli jakieś ciało jest pokryte na powierzchni "materią lustrzaną" to nie oddziaływuje cała ta powierzchnia, a środek ciała jak najbardziej. Czyli meteroryt pokryty lustrzaną materią zachowa się jak mniejszy meteoryt z normalnej materii ponieważ środek jak najbardziej będzie oddziaływał i był widoczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

? ? ?

 

Istnienie innych hipotez jest wspomniane w źródłowym tekście, ale nie są wymienione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hipoteza musi być oparta na obserwacjach i eksperymentach, których interpretacja ma wymiar poszlak - nie dowodów. Może zatem stać się jedynie źródłem pomysłów na rozwiązanie problemu. Samo sformułowanie nowej hipotezy niczego jeszcze nie oznacza.

Zawsze w tym kontekście zastanawiałem się nad nadmiernie ograniczającym działaniem zasady brzytwy Ockhama. Ta zasada dotyczy bowiem tego, co znamy. Wyklucza uwzględnianie tego, co jest tylko pomysłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ot, "hipoteza" spomiędzy wódki i zakąski...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta 'hipoteza' to sparafrazowanie rozdziału jednej z książek P.Dicka i moim zdaniem nowego absolutnie nic nie wnosi. Przynajmniej dopóki nie zaczną nam się nagle pojawiać subkwarkowe potwory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomimo tego, że jest milion razy mniejszy, pojedynczy neutron może wpływać na energię molekuły. Teraz fizykom z MIT i innych uczelni udało się zmierzyć wpływ neutronu na radioaktywną molekułę, co może mieć fundamentalne znaczenie dla badań nad ciemną materią czy naruszeniem symetrii.
      Naukowcy opracowali technikę wytwarzania i badania krótko żyjących radioaktywnych molekuł z precyzyjnie kontrolowaną liczbą neutronów. Wybrali liczne izotopy tej samej molekuły, a w każdym z nich był o 1 neutron mniej, niż w poprzednim. Następnie mierzyli energię każdej z molekuł i byli w stanie wykryć minimalne, niemal niewidoczne różnice pomiędzy nimi.
      Możliwość zarejestrowania takich różnic oznacza, że naukowcy będą w stanie badać radioaktywne molekuły pod kątem występowania w nich zjawisk wywoływanych przez obecność ciemnej materii lub też przyczyn naruszenia symetrii we wszechświecie.
      Jeśli prawa fizyki są symetryczne, a sądzimy, że są, to w wyniku Wielkiego Wybuchu powinno powstać tyle samo materii i antymaterii. Jednak fakt, że obserwujemy niemal wyłącznie materię, a antymateria to jedynie jedna część na miliard, oznacza, że coś narusza podstawową symetrię fizyki w sposób, którego nie potrafimy wyjaśnić, mówi profesor Ronald Fernando Garcia Ruiz z MIT.
      Teraz mamy szansę zmierzyć te naruszenia symetrii, używając przy tym ciężkich radioaktywnych molekuł, które są niezwykle czułe na zjawiska, jakich nie obserwujemy w innych molekułach. Może to nam dostarczyć odpowiedzi na najwięsze tajemnice dotyczące powstania wszechświata, dodaje.
      Większość jąder atomowych ma kształt sfery z równo rozłożonymi protonami i neutronami. Jednak niektóre pierwiastki radioaktywne, jak rad, mają jądra o kształcie gruszki. Protony i neutrony są w nich rozłożone nierównomiernie. Fizycy uważają, że takie zaburzenie kształtu może zwiększać naruszenie symetrii, które spowodowało, iż wszechświat składa się z materii. "Jądra pierwiastków radioaktywnych mogą pozwolić nam na obserwowanie tego naruszenia", uważa współautor najnowszych badań, Silviu-Marian Udrescu. "Problem w tym, że są one bardzo niestabilne i krótkotrwałe. Potrzebujemy więc bardzo czułych metod, które pozwolą nam na ich szybkie wytwarzania i badanie.
      Naukowcy umieszczali radioaktywne pierwiastki w molekule, co dodatkowo zwiększa zaburzenie symetrii. Każda z radioaktywnych molekuł składa się z co najmniej jednego radioaktywnego atomu związanego z co najmniej jednym innym atomem. Każdy z atomów otoczony jest chmurą elektronów, które tworzą pole bardzo silne elektryczne molekuły. Naukowcy uważają, że pole to może dodatkowo wzmacniać subtelne zjawiska, jak np. zaburzenie symetrii.
      Autorzy badań tworzą molekuły, które nie istnieją w naturze. W ubiegłym roku poinformowali u uzyskaniu monofluorku radu (RaF), radioaktywnej molekuły składającej się z atomu radu i atomu fluoru. Teraz zaczęli uzyskiwać izotopy tej molekuły, zawierające różną liczbę neutronów.
      Podczas swojej pracy wykorzystali urządzenie ISOLDE (Isotope mass Separator On-Line) z CERN-u. Powstaje w nim cała grupa molekuł, w tym RaF, które są oddzielane od reszty za pomocą laserów, pól elektromagnetycznych i pułapek jonowych. Następnie naukowcy badają masę molekuł, dzięki czemu poznają liczbę neutronów w jądrach radu. Następnie sortują molekuły w zależności od liczby neutronów. W ten sposób uzyskali pięć grup identycznych izotopów RaF. Izotopy w każdej z grup mają inną liczbę neutronów niż w pozostałych grupach. Następnie dokonywali pomiarów poziomów energetycznych cząsteczek.
      Wyobraźmy sobie molekułę, która wibruje jak dwie piłki na sprężynie. Posiada ona pewną energię. Jeśli w jednej z tych piłek zmienimy liczbę neutronów, może zmieć się poziom energetyczny. Jednak każdy z neutronów jest 10 milionów razy mniejszy niż molekuła. Więc różnice są tutaj minimalne. Szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się, że za pomocą współczesnych technik będziemy w stanie je zauważyć. Ale się udało. I bardzo wyraźnie to widać, mówi Udrescu.
      Naukowiec porównuje czułość eksperymentu do możliwości zaobserwowania, jak Mount Everest, umieszczony na powierzchni Słońca, zmienia promień naszej gwiazdy. Dodaje, że zaobserwowanie naruszenia symetrii wymaga czułości odpowiadającej obserwacji wpływu ludzkiego włosa na zmianę promienia Słońca.
      Uzyskane wyniki pokazują, że radioaktywne molekuły, takie jak RaF, są niezwykle czułe na pewne zjawiska, dzięki czemu możemy badać te zjawiska. Bardzo ciężkie radioaktywne molekuły są wyjątkowe. Są wrażliwe na zjawiska, jakich nie możemy zaobserwować w innych molekułach. Jeśli więc szukamy tego, co narusza symetrię, jest spora szansa, że zauważymy to w takich właśnie molekułach, dodaje Udrescu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od dawna wśród astronomów i fizyków trwa spór, czy tajemnicza ciemna materia faktycznie istnieje we Wszechświecie - czy może są to jakieś odstępstwa od tego, jak rozumiemy grawitację. Naukowcy analizujący przegląd nieba KiDS, a wśród nich polski astronom Maciej Bilicki z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie, sprawdzali to, wykorzystując obserwacje tysięcy galaktyk.
      Ciemna materia to składnik Wszechświata, którego nie obserwujemy bezpośrednio. O jej istnieniu wnioskujemy na podstawie oddziaływań grawitacyjnych ze zwykłą (świecącą) materią. Obecność ciemnej materii została zaproponowana dla wytłumaczenia obserwowanej rotacji galaktyk oraz ruchów galaktyk w gromadach – widzialnej materii jest zbyt mało, aby można było wytłumaczyć zachodzące w tych przypadkach efekty. Modele wskazują, że ciemnej materii jest kilkakrotnie więcej, niż materii zwykłej.
      W nowych badaniach, które przeprowadził zespół naukowców pod kierunkiem Margot Brouwer (Uniwersytet w Groningen i Uniwersytet Amsterdamski), postanowiono sprawdzić zarówno hipotezę ciemnej materii, jak i różne teorie grawitacji.
      Badacze wykorzystali dane z przeglądu nieba Kilo-Degree Survey (KiDS), wykonanego przy pomocy VLT Survey Telescope (VST), należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). Mierzyli tzw. słabe soczewkowanie grawitacyjne, czyli niewielkie ugięcie światła galaktyk spowodowane przez grawitację innych galaktyk położonych bliżej nas. Do analiz wybrano galaktyki z obszaru nieba o powierzchni 1000 stopni kwadratowych (2,5 procent sfery niebieskiej), badając rozkład grawitacji dla około miliona galaktyk. Dane na temat analizowanych galaktyk pochodziły z katalogu opublikowanego niezależnie przez międzynarodową grupę, którą kierował dr hab. Maciej Bilicki.
      Dla prawie 260 tysięcy galaktyk udało się zmierzyć tzw. relację przyspieszenia radialnego (ang. Radial Acceleration Relation, w skrócie RAR). Opisuje ona związek pomiędzy spodziewaną, a obserwowaną grawitacją (obserwowaną na podstawie widocznej materii), z czego można wysnuć wnioski ile jest nadmiarowej grawitacji.
      Do tej pory ta nadmiarowa grawitacja była wyznaczana w zewnętrznych regionach galaktyk jedynie poprzez obserwację ruchu gwiazd oraz zimnego gazu. Wykorzystując efekt soczewkowania grawitacyjnego badacze byli teraz w stanie wyznaczyć RAR w rejonach o stukrotnie słabszej sile grawitacji niż dotąd, sięgając w rejony znajdujące się daleko poza centrami galaktyk.
      Sprawdzili cztery różne modele teoretyczne – dwa zakładające istnienie ciemnej materii i dwa ze zmodyfikowanym prawem grawitacji (tzw. „zmodyfikowana dynamika newtonowska”, w skrócie MOND od angielskiego określenia „Modified Newtonian Dynamics”). Okazało się, że najlepiej do wyników pasuje symulacja o nazwie MICE (jedna z uwzględniających ciemną materię), ale pozostałe warianty również pozostają w grze.
      W dalszym toku badań podzielono galaktyki z badanej próbki na młode (niebieskie galaktyki spiralne) i stare (czerwone galaktyki eliptyczne). Powstają one w różny sposób, a względna ilość zwykłej i ciemnej materii w różnych typach galaktyk może się zmieniać. Z kolei z alternatywnych teorie grawitacji wynika, że zależność ta powinna być stała. Dało to szansę na dalszą weryfikację poszczególnych modeli.
      W teoriach zmodyfikowanej grawitacji, takich jak MOND, ta relacja powinna być zawsze taka sama, niezależnie od typu galaktyki, gdyż jedynym znaczącym parametrem (determinującym RAR) jest w tych modelach łączna masa całej zwykłej materii (świecącej) – czyli gwiazd i gazu. Natomiast w standardowym modelu kosmologicznym galaktyki czerwone mają stosunkowo więcej ciemnej materii niż niebieskie, przy tej samej łącznej masie zwykłej materii – czyli stosunek ilości ciemnej materii do materii świecącej jest większy dla galaktyk czerwonych niż dla niebieskich, tłumaczy Bilicki.
      Nasze badania pokazują, że relacja RAR jest inna dla galaktyk czerwonych niż dla niebieskich. To wyjaśniałoby różnice w mierzonej relacji RAR i wykluczałoby teorie takie jak MOND czy grawitacja entropiczna, dodaje polski astronom.
      Naukowiec mówi, że potrzebne są jednak dalsze obserwacje, bowiem może zachodzić także sytuacja, że galaktyki czerwone mają w rzeczywistości znacznie więcej zwykłej materii niż nam się wydaje, jeśli są otoczone ogromnymi obłokami rzadkiego, gorącego gazu (w przeciwieństwie do niebieskich, które tego gorącego gazu miałyby znacznie mniej). Taki wariant nie wykluczałby przynajmniej niektórych alternatywnych teorii grawitacji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Powstała największa mapa ciemnej materii, niewidzialnego materiału, który – jak sądzą naukowcy – stanowi ok. 80% materii wszechświata. Jako że materia zagina światło astronomowie, obserwując światło dochodzące do nas z odległych galaktyk, wnioskują o obecności materii na podstawie zaburzeń jego drogi.
      W ramach Dark Energy Survey (DES) naukowcy zaprzęgli do pracy sztuczną inteligencję, której zadaniem była analiza światła ze 100 milionów galaktyk. W ten sposób powstała wielka mapa materii wykrytej pomiędzy nami a obserwowanymi galaktykami. Obejmuje ona 25% nieboskłonu półkuli południowej.
      Większość materii we wszechświecie to ciemna materia. To wspaniale, że możemy rzucić okiem na te rozległe ukryte struktury na tak dużym obszarze nieboskłonu. Nasza mapa, która pokazuje głównie ciemną materię, wykazuje podobne wzorce do mapy tworzonej z samej widocznej materii. Mamy tutaj podobną do pajęczej sieci strukturę gęstych zbitek materii z wielkimi pustymi przestrzeniami pomiędzy nimi, mówi Niall Jeffrey z University College London (UCL).
      Widoczne galaktyki tworzą się w najgęstszych regionach występowania ciemnej materii. Gdy patrzymy na nocne niebo widzimy światło galaktyk, ale nie dostrzegamy otaczającego ich dysku materii. Wykorzystując soczewkowanie grawitacyjne, czyli obliczając, jak materia zaburza światło, otrzymujemy pełny obraz. Zarówno materii widzialnej jak i niewidzialnej, dodaje Ofer Lahav z UCL.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society pojawiły się wyniki nowego teoretycznego studium mechanizmu powstawania supermasywnych czarnych dziur. Jego autorzy, międzynarodowy zespół naukowy, twierdzą, że supermasywne czarne dziury nie muszą powstawać ze zwykłej materii, a mogą tworzyć się bezpośrednio z ciemnej materii.
      Powstawanie i ewolucja czarnych dziur to wciąż jedna z zagadek astronomii. Wiemy, że supermasywne czarne dziury istniały już 800 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Wciąż nie wiemy, jak mogły uformować się tak szybko.
      Standardowe modele tworzenia się czarnych dziur mówi o materii barionowej, która zapadła się pod wpływem grawitacji, utworzyła czarną dziurę, która z czasem rosła wchłaniając pobliską materię.
      Autorzy nowej pracy badali teoretyczne możliwości istnienia stabilnych jąder galaktyk utworzonych z jądra z ciemnej materii i otaczającej je rozproszonego halo ciemnej materii. W czasie badań zauważyli, że centralne miejsca takich struktur mogą stać się tak gęste, że po przekroczeniu pewnej granicy zapadną się tworząc supermasywną czarną dziurę.
      Z modelu wynika, że takie zjawisko może zachodzić znacznie szybciej niż inne mechanizmy powstawania supermasywnych czarnych dziur. Na tyle szybko, że mogły się one formować we wczesnym wszechświecie, zanim jeszcze powstały galaktyki, w centrach których się znajdują.
      Nowy scenariusz formowania może wyjaśniać, w jaki sposób supermasywne czarne dziury powstały we wczesnym wszechświecie, bez potrzeby odwoływania się do wcześniejszego powstania gwiazd czy formowania się czarnych dziur o nierealnym tempie wzrostu, mówi główny autor badań Carlos R. Argüelles z Universidad Nacional de La Plata.
      Nasza praca pokazuje, że wewnątrz halo ciemnej materii mogą znajdować się gęste ośrodki, które mogą wyjaśniać formowania się supermasywnych czarnych dziur, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W marcowym numerze Physical Letters B ukażą się wyniki nowych badań nad ciemną materią. Ich autorzy znacząco zawęzili limity masy, jaką może mieć cząsteczka ciemnej materii. Dzięki tym badaniom łatwiej będzie ją znaleźć. Wyniki uzyskane przez naukowców z University of Sussex wskazują, że ciemna materia nie może być ani ultralekka, ani superciężka, jak mówią niektóre teorie. Chyba, że podlega ona nieznanym nam jeszcze oddziaływaniom.
      Brytyjscy naukowcy wyszli z założenia, że jedyną siłą działającą na ciemną materię jest grawitacja. Na tej podstawie obliczyli, że masa ciemnej materii musi zawierać się w przedziale od 10-3 eV do 107 eV. To znacznie węższy zakres niż postulowany dotychczas. Tym, co czyni badania profesora Xaviera Calmeta i doktoranta Folkerta Kuipersa jeszcze bardziej interesującymi, jest stwierdzenie, że jeśli masa ciemnej materii wykracza poza określony przez nich zakres, to działa na nią jeszcze jakaś siła oprócz grawitacji.
      Po raz pierwszy wykorzystaliśmy to, co wiadomo o grawitacji kwantowej do obliczeń zakresu masy ciemnej materii. Byliśmy zaskoczeni, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że dotychczas nikt tego nie zrobił. Równie zaskoczeni byli recenzenci naszej pracy, mówi Xavier Calmet.
      Wykazaliśmy, że ciemna materia nie może być ani ultralekka, ani superciężka – jak teoretyzują niektórzy – póki nie działa na nią nieznana nam siła. Nasze badania pomogą na dwa sposoby. Po pierwsze pozwolą skupić się na węższym zakresie mas w poszukiwaniu ciemnej materii, po drugie mogą potencjalnie pomóc w odkryciu nieznanej siły we wszechświecie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...