Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jak informują naukowcy z Uniwersytetu Stanforda, kobiety podczas wykonywania prac domowych narażone są na zwiększone ryzyko zachorowań na choroby płuc i serca. Wszystko przez to, że powietrze w pomieszczeniach może być nawet 10-krotnie bardziej zanieczyszczone niż na zewnątrz. A ponieważ to przeważnie kobiety zajmują się odkurzaniem, ścieleniem łóżek i innymi czynnościami domowymi, są one bardziej od mężczyzn narażone na niekorzystne oddziaływanie zanieczyszczeń.

Od dawna wiadomo, że zanieczyszczenia powietrza przyczyniają się do chorób serca i płuc. Powietrze na zewnątrz podlega różnym regulacjom prawnym, a to wewnątrz nie - mimo iż w krajach rozwiniętych większość czasu spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach - mówi profesor Lynn Hildemann.

Brała ona udział w badaniach wpływu powietrza w pomieszczeniach na zdrowie kobiet w południowym Bangladeszu. Kobiety te gotują posiłki w domach, całymi godzinami przebywając w zadymionym pomieszczeniu. Badania wykazały, że przeciętna kobieta jest narażona na oddziaływanie 15-krotnie większej dawki szkodliwych substancji niż przeciętny mężczyzna. Związana jest z tym większa zachorowalność wśród kobiet i dzieci, które z nimi przebywają.

Profesor Hildemann zaczęła się zastanawiać, czy podobną zależność pomiędzy czystością powietrza  a płcią można obserwować też w krajach rozwiniętych. Przejrzała ona wyniki szeroko zakrojonych badań dotyczących płci i miejsca zatrudnienia w USA. Odkryła, że przeciętny Amerykanin spędza w pomieszczeniach około 90% czasu. Kobiety są obecne w domu o około 12% dłużej niż mężczyźni, a w kuchni - pomieszczeniu z największą koncentracją zanieczyszczeń powstających podczas gotowania - spędzają 2-4 procent czasu więcej.

Następnie uczona wraz ze swoim zespołem postanowiła zbadać zależność pomiędzy aktywnością w domu, a wystawieniem na zanieczyszczenia. Sprawdzili co dzieje się podczas odkurzania. Okazało się, że osoba odkurzająca wchłania około 250 razy więcej kurzu, niż osoba, która siedzi obok na krześle. Kurz unosi się nawet wówczas, gdy odkurzacz nie jest włączony.

Profesor Hildemann radzi zatem, by usunąć z domu dywany i wykładziny oraz zrezygnować z produktów o zapachu cytrynowym i sosnowym - tworzą one bowiem z kurzem cząstki, które są bardzo łatwo wdychane.

Istnieje korelacja pomiędzy tradycyjnymi rolami płciowymi, a wystawieniem na zanieczyszczenia powietrza. Powinniśmy wiedzieć więcej na temat związku pomiędzy miejscem, czynnością i stężeniem zanieczyszczeń. Dzięki temu dowiemy się, jak zmniejszyć ekspozycję na zanieczyszczenia wewnątrz pomieszczeń - mówi uczona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym przypadku winę ponoszą mężczyźni którzy każą siedzieć swoim kobietom w domach zamiast powiedzieć idź do pracy... A obowiązmaki należy się podzielić... Kobiety robią prostsze rzeczy a faceci bardziej skomplikowane. A co do sprzątania to kto nasmrodzi niech po sobie sprzątnie chyba to żaden kłopot?! A sprzątać można na zmianę ;P A co Wy o tym sądzicie???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tych wszystkich badań jakie się pojawiają wychodzi na to że nikt nie powinien żyć więcej niż 15 lat ::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co robić podziały na sprzątanie? Niech się kurzy! Po to mamy nos, żeby ten kurz filtrował się z powietrzem. Można se też żyć samemu i kłótni nie będzie kto wyniesie śmieci, popierze czy nagotuje. Kobiety żyją dłużej, bo np. heroicznie nie piją alkoholu czy na głowkę nie skaczą na płytką wodę oraz mniej jest spadachroniarek, niż spadachroniarzy. Jeden naćpany kiedyś w USA chodził po drutach jak orangutan i tak go popieściło, że spadł na ziemię i spawy tylko poszły. Jak znajdziecie ten filmik na youtube to odświerzcie albo wrzuccie na jakiś hosting audio-video co by sobie odświeżyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopiero co pisali, że kobiety mają silniejszy system immunologiczny. Oto jeden z powodów.

 

@dwadzieściatrzy

Dlaczego masz w awatarze robota czytającego książkę, i to do góry nogami? ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

osoba odkurzająca wchłania około 250 razy więcej kurzu, niż osoba, która siedzi obok na krześle.

  ??? niemożliwe i już !!!

 

  Kurz unosi się nawet wówczas, gdy odkurzacz nie jest włączony.

          Szacun dla uczonej za epokowe odkrycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A sprzątać można na zmianę ;P A co Wy o tym sądzicie???

          Na wątku o seksapilu zadeklarowałeś:

"Ja sie mogę pochwalić, że znam sporo na prawdę atrakcyjnych kobiet i inteligentnych!"

    Ale nieumiejących sprzątać?  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

          Na wątku o seksapilu zadeklarowałeś:

"Ja sie mogę pochwalić, że znam sporo na prawdę atrakcyjnych kobiet i inteligentnych!"

    Ale nieumiejących sprzątać?  :D

Hah, jedne uwielbiają sprzątać a inne nie za bardzo, to zależy... Błagam nie trzymaj się stereotypów, że kobieta powinna siedzieć w domu sprzątać, prać, gotować, prasować itd. To chyba każdy potrafi. Mało która kobieta czuje się spełniona siedząc w domu i zajmując się w kółko tym samym. Pogadaj z kilkoma kobietami i popytaj co ona na ten temat sądzi... Masz już nawet niezły pretekst by podejść do atrakcyjnej kobiety i zazdać jej pytanie któych żaden inny facte jej nie zadał  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hah, jedne uwielbiają sprzątać a inne nie za bardzo, to zależy... Błagam nie trzymaj się stereotypów, że kobieta powinna siedzieć w domu sprzątać, prać, gotować, prasować itd. To chyba każdy potrafi.

 

Śmiem twierdzić, że bardzo niewiele osób to potrafi. A wśród mężczyzn już zupełnie. To jest pracochłonne, to nie jest przestawienie lodówki raz na parę tygodni, tylko harówa dzień w dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cerber, fajnie że jest tu fachowiec od uwodzenia  :D

Pogadaj z kilkoma kobietami i popytaj co ona na ten temat sądzi...

Pogadałem,nie chcą sprzątać.Ale zdziwiony nie jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiem twierdzić, że bardzo niewiele osób to potrafi. A wśród mężczyzn już zupełnie. To jest pracochłonne, to nie jest przestawienie lodówki raz na parę tygodni, tylko harówa dzień w dzień.

Cieszę się, że to zauważyłeś. Wyobraź sobie teraz kobiety które wracają po 8 godzinach pracy i zajmują się obowiązkami w domu... Albo samotne matki, więc pytam czy facet który uważa, że kobieta powinna "siedzieć przy garach" nie jest samolubem?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że to zauważyłeś. Wyobraź sobie teraz kobiety które wracają po 8 godzinach pracy i zajmują się obowiązkami w domu... Albo samotne matki, więc pytam czy facet który uważa, że kobieta powinna "siedzieć przy garach" nie jest samolubem?!

 

Zależy. Gdybym ja gotował, to bym został posądzony o zatrucie. Ja tam jestem za wspólnym robieniem pewnych rzeczy, ale także za odróżnianiem płci i podziałem pewnych obowiązków, więc mnie nie pytaj :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby tego uniknąć trzeba stosować odkurzacze z filtrem wodnym.

Filtr wodny topi jaja roztoczy, zarodniki grzybów i pleśni oraz inne drobne żyjątka które bez trudu przelatują przez klasyczne worki równomiernie nasączając powietrze którym oddycha operator urządzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a to przecież średnia życia kobiet jest wyższa od mężczyzn :D

 

ps.: osobiście jestem za podziałem obowiązków :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chwila, a co to niby znaczy podział obowiązków? Jako oczywista kobieta (dla mnie :)) coś mnie się tu nie zgadza. Jako, ze nie wierze w równouprawnienie (co już chyba pól forum wie...) to naprawdę chciałabym wiedzieć czy można po równo "podzielić obowiązki". :D Ok. Mój facet może ze mną sprzątać po równo i gotować po równo. Ale ja już po równo nie naprawie z nim samochodu, nie pokopie łopatą na działce, czy nie poprzenoszę nowej pralki do chaty, bo nie jestem w stanie. :D Wracam o 16 do domu i robię obiad, po czym facet wraca o 16:30 i go zjada. Po czym myje gary i sprzątam, żeby jakoś wyglądało, a on idzie się pobawić na internecie. Niespecjalnie się skarżę. On rozbija obóz jak jedziemy, on nosi mi zakupy, myje nasz samochód, naprawia co tam się popsuje, wymienia żarówki, masuje plecy i robi ciepłą kąpiel. ;) A co najważniejsze wywala wszelkie pająki z domu, bo mam arachnofobie. Jeśli chodzi o taki podział obowiązków to ja jestem jak najbardziej za. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
czy można po równo "podzielić obowiązki". :D

A czy na pewno musi być po równo? Czy nie wystarczy po prostu sprawiedliwie i satysfakcjonująco dla obu stron?

 

Co do samego sprzątania: będę brutalny i pewnie zaraz zostanę posądzony o szowinizm, ale w moim odczuciu jest tak, ze więcej obowiązków powinien mieć ten, któremu bardziej zależy na efekcie. Bardzo przepraszam, ale jeżeli mnie np. wystarcza umycie podłogi raz na tydzień, a ktoś inny potrzebuje 2x na tydzień, to dlaczego właściwie ja mam się dostosować do tego, że ktoś ma - wydumane moim zdaniem - wymagania i potrzeby? Czy jeżeli ja zacznę mieć obsesję na punkcie mycia podłogi 2x dziennie, to czy mam prawo wymagać, żeby ktoś robił to za mnie w imię sprawiedliwości? Chyba nie, po prostu powinienem to robić codziennie, skoro to mnie na tym zależy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idealnie sama określiłaś podział obowiązków :D

Jeden robi, drugi tamto, nie da się robić każdej rzeczy po połowie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Recepta jest prosta! Jeden dzień niech sprząta/pierze/gotuje mąz, a drugi żona! Tak samo z przewijaniem bobasa. Albo nie sprzątać, nie prać wcale. Nozdrza wspaniale filtrują kurz i zwilżają wdychane powietrze (suche roztocza i jajeczka pasożytów wirujące w kubaturze mieszkania). Przez to pewnie są rozwody najczęsztsze jeśli nie przez seks czy pieniądze jak i charaktery niedopasowane . . . a, żeby nie było kłótni o takie rzeczy blahe to, można żyć na dwa rozdzielne gospodarstwa domowe co by się związkiem nie znużyć czy by się szybciej nie wypalił. Na kaloryfer można też kłaść ręcznik zwilżony lub mieszkanie czesto wietrzyć albo mieć luft uchylony minimalnie w zimę co by cyrkulacja powietrza była zauważalna (to hałasu nie eliminuje czy smrodu spalin z zewnątrz czy oparów z fabryki pobliskiej, a to działa stresująco na związek lub pozycie małżeńskie). A co do garów to niech potrawy przygotowuje sobie każdy sam (a jak jest dziecko to karmicielem głównym będzie ten kto podjął pierwszy decyzję o ciąży i porodzie. Jeść trzeba i posiłek trza sobie organizować (bo będzie się jeden z partnerów tylko, ślinił i czekał jak jeden z psów z eksperymentu Pawłowa tzw. "mariage food guarant"). I tutaj opis na gadu-gadu: "pozytywne myślenie nic nie da". Jeszcze raz to wszystko muszę napisać jako "godziciel płci".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo wnoszenie pralki jest bardziej niebezpiecznym zajęciem od usuwania kurzu. Wielu mężczyzn ginie przy wnoszeniu ciężkich przedmiotów, wkręcaniu żarówki, noszeniu zakupów, masowaniu ple... . Chyba się zagalopowałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna sprawa. A raczej dwie.

 

Po pierwsze, mężczyźni szybciej ewoluują (mamy dwa różne chromosomy, więc działa u nas więcej genów recesywnych), co często zwiększa nam podatność na różne przypadłości. Dwa, że przez rywalizację ewolucja u facetów nie mogła się skupić na chorobach.

 

No i to, co kolega poprzednik raczył zauważyć - nosimy Wam pralki, otwieramy przed Wami drzwi itd. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faceci nie dbają o siebie, dlatego padają wcześniej.

 

Nie zgodzę się. Siła fizyczna też wzmacnia system immunologiczny. Domyślnie kobiety mają 70%-80% siły mężczyzny w tym samym wieku. Posprawdzaj po znajomych kobietach, czy potrafią podnieść 4/5 tego, co Ty :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Nie zgodzę się. Siła fizyczna też wzmacnia system immunologiczny. Domyślnie kobiety mają 70%-80% siły mężczyzny w tym samym wieku. Posprawdzaj po znajomych kobietach, czy potrafią podnieść 4/5 tego, co Ty[/size] 

Nawet nie widziałeś takiej ilości zielonej herbaty które one wypiły, krem na noc , krem na dzień, krem do rąk, do stóp, toniki, balsamy, spokojny tryb życia, potrafią gotować (nie jedzą byle czego i byle gdzie) , piwo z umiarem , czyste ciuchy, 10 razy mycie zębów , rączek, regularne wizyty u ginekologa, badania cytologiczne a ty co zimne piwo i byle kanapka.  :D :D  życie to długi bieg z przeszkodami i to że masz wydajność na 100m (dziś) wcale nie świadczy że nawet w połowie go przebiegniesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
krem na noc , krem na dzień, krem do rąk, do stóp, toniki, balsamy

No. I pół tablicy Mendelejewa na skórze. To może i poprawia wygląd, ale nie sądzę, żeby na dłuższą metę było korzystne dla zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W połączeniu z limonenem, który zapewnia produktom czyszczącym i odświeżaczom powietrza cytrusowy zapach, oraz światłem opary wybielaczy prowadzą do powstawania związków szkodliwych dla ludzi i zwierząt.
      Stosowanie w pomieszczeniach roztworów wybielacza chlorowego (głównym składnikiem jest tu podchloryn sodu, NaClO) prowadzi do emisji dwóch silnych utleniaczy: gazowego kwasu podchlorawego (HOCl) i chloru (Cl2). W słabo wentylowanych środowiskach podczas sprzątania mogą one osiągać stosunkowo wysokie stężenia. Zespół Chena Wanga z Uniwersytetu w Toronto dodaje, że HOCl i Cl2 reagują z nienasyconymi związkami organicznymi na powierzchniach i w powietrzu.
      Chcąc uzupełnić luki w wiedzy, akademicy sprawdzali, czy limonen, który należy do lotnych związków organicznych najczęściej występujących we wnętrzach, i opary wybielacza mogą reagować, tworząc ostatecznie wtórne aerozole organiczne (ang. secondary organic aerosols, SOAs). Testy prowadzono w obecności światła i w ciemności.
      Warto przypomnieć, że SOAs powiązano m.in. z problemami dot. układu oddechowego.
      Autorzy artykułu z pisma Environmental Science & Technology dodawali limonen, HOCl i Cl2 do powietrza w komorze klimatycznej. Produkty reakcji badano za pomocą spektrometrii mas. W ciemności limonen i HOCl/Cl2 szybko reagowały, dając szereg lotnych związków. Kiedy zespół włączał fluorescencyjne światła albo wystawiał komorę na oddziaływanie światła słonecznego, te lotne związki wchodziły w interakcje z generowanymi przez światło rodnikami hydroksylowymi i atomami chloru, tworząc SOAs.
      Naukowcy dodają, że choć trzeba przeprowadzić dalsze pogłębione badania, bardzo możliwe, że powstające SOAs stwarzają zagrożenie dla osób zawodowo zajmujących się sprzątaniem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas International Solid-State Circuits Conference uczeni z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali niewielki implant, zdolny do kontrolowania swej trasy w układzie krwionośnym człowieka. Ada Poon i jej koledzy stworzyli urządzenie zasilane za pomocą fal radiowych. Implant można więc wprowadzić do organizmu człowieka, kontrolować jego trasę i nie obawiać się, że np. wyczerpią się baterie.
      Takie urządzenia mogą zrewolucjonizować technologię medyczną. Ich zastosowanie będzie bardzo szerokie - od diagnostyki do minimalnie inwazyjnej chirurgii - mówi Poon. Jej implant będzie mógł wędrować przez układ krwionośny, dostarczać leki do wyznaczonych miejsc, przeprowadzać analizy, a być może nawet rozbijać zakrzepy czy usuwać płytki miażdżycowe.
      Naukowcy od kilkudziesięciu lat starają się skonstruować podobne urządzenie. Wraz z postępem technologicznym coraz większym problemem było zasilanie takich urządzeń. Sam implant można było zmniejszać, jednak zasilające go baterie pozostawały dość duże - stanowiąc często połowę implantu - i nie pozwalały mu na zbyt długą pracę. Potrafiliśmy znacząco zminiaturyzować części elektroniczne i mechaniczne, jednak miniaturyzacja źródła energii za tym nie nadążała. To z kolei ograniczało zastosowanie implantów i narażało chorego na ryzyko korozji baterii, ich awarii, nie mówiąc już o ryzyku związanym z ich wymianą - mówi profesor Teresa Meng, która również brała udział w tworzeniu implantu.
      Urządzenie Poon wykorzystuje zewnętrzny nadajnik oraz odbiornik znajdujący się w implancie. Wysyłane przez nadajnik fale radiowe indukują w cewce odbiornika prąd. W ten sposób urządzenie jest bezprzewodowo zasilane.
      Opis brzmi bardzo prosto, jednak naukowcy musieli pokonać poważne przeszkody. Uczeni od 50 lat myśleli o zasilaniu w ten sposób implantów, jednak przegrywali z... matematyką. Wszelkie wyliczenia pokazywały, że fale radiowe o wysokiej częstotliwości natychmiast rozpraszają się w tkankach, zanikając wykładniczo w miarę wnikania do organizmu. Fale o niskiej częstotliwości dobrze przenikają do tkanek, jednak wymagałyby zastosowania anteny o średnicy kilku centymetrów, a tak dużego urządzenia nie można by wprowadzić do układu krwionośnego. Skoro matematyka stwierdzała, że jest to niemożliwe, nikt nie próbował sprzeciwić się jej regułom.
      Poon postanowiła jednak przyjrzeć się wykorzystywanym modelom matematycznym i odkryła, że większość uczonych podchodziła do problemu niewłaściwie. Zakładali bowiem, że ludzkie mięśnie, tłuszcz i kości są dobrymi przewodnikami, a zatem należy w modelach wykorzystać równania Maxwella. Uczona ze Stanforda inaczej potraktowała ludzką tkankę. Uznała ją za dielektryk, czyli niejako rodzaj izolatora. To oznacza, że nasze ciała słabo przewodzą prąd. Jednak nie przeszkadza to zbytnio falom radiowym. Poon odkryła też, że tkanka jest dielektrykiem, który charakteryzują niewielkie straty, co oznacza, że dochodzi do małych strat sygnału w miarę zagłębiania się w tkankę. Uczona wykorzystała różne modele matematyczne do zweryfikowania swoich spostrzeżeń i odkryła, że fale radiowe wnikają w organizm znacznie głębiej niż sądzono.
      Gdy użyliśmy prostego modelu tkanki do przeliczenia tych wartości dla wysokich częstotliwości odkryliśmy, że optymalna częstotliwość potrzebna do bezprzewodowego zasilania wynosi około 1 GHz. Jest więc około 100-krotnie wyższa niż wcześniej sądzono - mówi Poon. To oznacza też, że antena odbiorcza w implancie może być 100-krotnie mniejsza. Okazało się, że jej powierzchnia może wynosić zaledwie 2 milimetry kwadratowe.
      Uczona stworzyła implanty o dwóch różnych rodzajach napędu. Jeden przepuszcza prąd elektryczny przez płyn, w którym implant się porusza, tworząc siły popychające implant naprzód. Ten typ implantu może przemieszczać się z prędkością ponad pół centymetra na sekundę. Drugi typ napędu polega na ciągłym przełączaniu kierunku ruchu prądu, przez co implant przesuwa się podobnie do napędzanej wiosłami łódki.
      Jest jeszcze sporo do udoskonalenia i czeka nas wiele pracy zanim takie urządzenia będzie można stosować w medycynie - mówi Poon.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas International Solid-State Circuits Conference uczeni z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali niewielki implant, zdolny do kontrolowania swej trasy w układzie krwionośnym człowieka. Ada Poon i jej koledzy stworzyli urządzenie zasilane za pomocą fal radiowych. Implant można więc wprowadzić do organizmu człowieka, kontrolować jego trasę i nie obawiać się, że np. wyczerpią się baterie.
      Takie urządzenia mogą zrewolucjonizować technologię medyczną. Ich zastosowanie będzie bardzo szerokie - od diagnostyki do minimalnie inwazyjnej chirurgii - mówi Poon. Jej implant będzie mógł wędrować przez układ krwionośny, dostarczać leki do wyznaczonych miejsc, przeprowadzać analizy, a być może nawet rozbijać zakrzepy czy usuwać płytki miażdżycowe.
      Naukowcy od kilkudziesięciu lat starają się skonstruować podobne urządzenie. Wraz z postępem technologicznym coraz większym problemem było zasilanie takich urządzeń. Sam implant można było zmniejszać, jednak zasilające go baterie pozostawały dość duże - stanowiąc często połowę implantu - i nie pozwalały mu na zbyt długą pracę. Potrafiliśmy znacząco zminiaturyzować części elektroniczne i mechaniczne, jednak miniaturyzacja źródła energii za tym nie nadążała. To z kolei ograniczało zastosowanie implantów i narażało chorego na ryzyko korozji baterii, ich awarii, nie mówiąc już o ryzyku związanym z ich wymianą - mówi profesor Teresa Meng, która również brała udział w tworzeniu implantu.
      Urządzenie Poon wykorzystuje zewnętrzny nadajnik oraz odbiornik znajdujący się w implancie. Wysyłane przez nadajnik fale radiowe indukują w cewce odbiornika prąd. W ten sposób urządzenie jest bezprzewodowo zasilane.
      Opis brzmi bardzo prosto, jednak naukowcy musieli pokonać poważne przeszkody. Uczeni od 50 lat myśleli o zasilaniu w ten sposób implantów, jednak przegrywali z... matematyką. Wszelkie wyliczenia pokazywały, że fale radiowe o wysokiej częstotliwości natychmiast rozpraszają się w tkankach, zanikając wykładniczo w miarę wnikania do organizmu. Fale o niskiej częstotliwości dobrze przenikają do tkanek, jednak wymagałyby zastosowania anteny o średnicy kilku centymetrów, a tak dużego urządzenia nie można by wprowadzić do układu krwionośnego. Skoro matematyka stwierdzała, że jest to niemożliwe, nikt nie próbował sprzeciwić się jej regułom.
      !RCOL
      Poon postanowiła jednak przyjrzeć się wykorzystywanym modelom matematycznym i odkryła, że większość uczonych podchodziła do problemu niewłaściwie. Zakładali bowiem, że ludzkie mięśnie, tłuszcz i kości są dobrymi przewodnikami, a zatem należy w modelach wykorzystać równania Maxwella. Uczona ze Stanforda inaczej potraktowała ludzką tkankę. Uznała ją za dielektryk, czyli niejako rodzaj izolatora. To oznacza, że nasze ciała słabo przewodzą prąd. Jednak nie przeszkadza to zbytnio falom radiowym. Poon odkryła też, że tkanka jest dielektrykiem, który charakteryzują niewielkie straty, co oznacza, że dochodzi do małych strat sygnału w miarę zagłębiania się w tkankę. Uczona wykorzystała różne modele matematyczne do zweryfikowania swoich spostrzeżeń i odkryła, że fale radiowe wnikają w organizm znacznie głębiej niż sądzono.
      Gdy użyliśmy prostego modelu tkanki do przeliczenia tych wartości dla wysokich częstotliwości odkryliśmy, że optymalna częstotliwość potrzebna do bezprzewodowego zasilania wynosi około 1 GHz. Jest więc około 100-krotnie wyższa niż wcześniej sądzono - mówi Poon. To oznacza też, że antena odbiorcza w implancie może być 100-krotnie mniejsza. Okazało się, że jej powierzchnia może wynosić zaledwie 2 milimetry kwadratowe.
      Uczona stworzyła implanty o dwóch różnych rodzajach napędu. Jeden przepuszcza prąd elektryczny przez płyn, w którym implant się porusza, tworząc siły popychające implant naprzód. Ten typ implantu może przemieszczać się z prędkością ponad pół centymetra na sekundę. Drugi typ napędu polega na ciągłym przełączaniu kierunku ruchu prądu, przez co implant przesuwa się podobnie do napędzanej wiosłami łódki.
      Jest jeszcze sporo do udoskonalenia i czeka nas wiele pracy zanim takie urządzenia będzie można stosować w medycynie - mówi Poon.
       
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy udało się oszacować rozmiar strat w rolnictwie spowodowanych zanieczyszczeniami powietrza ozonem. Badania przeprowadzone przez uczonych z University of Leeds i University of York wykazały, że Europa traci co roku około 1,2 miliona ton zboża. Szkody na taką skalę powodują zanieczyszczenia znad Ameryki Północnej.
      Naukowcy opublikowali w piśmie Biogeosciences wyliczenia, pokazujące, jak ozon (powstający m.in. podczas produkcji paliw kopalnych) emitowany w Europie, Ameryce Północnej i Azji Południowo-Wschodniej wpływa na zmniejszenie plonów pszenicy, kukurydzy, soi, bawełny, ziemniaków i ryżu.
      Największe jednostkowe straty z powodu zanieczyszczeń międzykontynentalnych ponosi właśnie Europa.
      Największy w skali globalnej wpływ na straty w uprawach mają zanieczyszczenia powstające w Azji. Przyczyniają się one do 50-60% strat w plonach pszenicy i ponad 90% w uprawach ryżu. Ameryka Północna ma największy negatywny wpływ na uprawy kukurydzy (60-70% strat) i soi (75-85%). Europejskie zanieczyszczenia najmniej przyczyniają się do marnotrawienia plonów. Dzieje się tak ze względu na rozkład ciśnień i wiatrów, roznoszących zanieczyszczenia po kuli ziemskiej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Każdy z nas doświadczył sytuacji, gdy wchodząc do jakiegoś pomieszczenia nie mógł sobie przypomnieć, po co właściwie do niego poszedł. Profesor psychologii Gabriel Radvansky z University of Notre Dame twierdzi, że takie luki w pamięci są powodowane... przekroczeniem progu pomieszczenia.
      Wchodzenie lub wychodzenie przez drzwi jest dla umysłu przekroczeniem ‚granicy zdarzeń', która oddziela od siebie poszczególne części naszej aktywności. Przywołanie w pamięci decyzji lub czynności podejmowanej w innym pomieszczeniu jest trudne, gdyż wspomnienia takie są przez mózg umieszczane w ‚przegródkach' właściwych dla pomieszczeń - dodaje uczony.
      Radvansky przeprowadzał eksperymenty na studentach. Odbywały się one w świecie wirtualnym i realnym, a podczas badań studenci mieli wykonywać zadania związane z zapamiętywaniem.
      W pierwszym z nich badani poruszali się w wirtualnym świecie, przechodzili z jednego pomieszczenia do drugiego, brali jeden z przedmiotów leżących na stole i podmieniali go na inny przedmiot leżący na innym stole w tym samym pomieszczeniu. Naukowiec zauważył, że studenci zapominali więcej po przekroczeniu progu wirtualnego pomieszczenia, niż po przejściu takiej samej odległości w wirtualnym pokoju. To sugeruje, że przejście przez próg oznacza przekroczenie ‚granicy zdarzeń', co negatywnie wpływa na możliwość przywołania wspomnień i decyzji podjętych w innym pomieszczeniu.
      W drugim eksperymencie, który odbywał się w prawdziwym świecie, badani mieli za zadanie ukryć w pudełkach przedmioty wybrane spośród rzeczy leżących na stole, następnie albo przejść taką samą odległość w tym samym pokoju, albo pokonać ją, przechodząc po drodze przez drzwi. Również i tutaj okazało się, że osoby przechodzące przez drzwi zapominały więcej.
      W ostatnim z badań postanowiono sprawdzić, czy rzeczywiście chodzi o przejście przez drzwi czy też pamięć jest po prostu powiązana z miejscem, w którym powstały wspomnienia. Uczestnicy przechodzili zatem przez kilka drzwi, które w końcu doprowadzały je do pokoju, z którego wyszli. Nie zauważono tam żadnego polepszenia się pamięci.
      To ostatecznie przekonało naukowców, że ‚granicą zdarzeń' jest dla naszego umysłu sam akt przejścia przez drzwi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...