Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Coca colla to nie literówka, ale boliwijski pomysł na biznes czy, jak kto woli, powrót do korzeni. Tak jak kiedyś napój jest bowiem produkowany z wyciągu z liści koki, a drugi człon nazwy pochodzi od rdzennego ludu Colla, czyli Ajmarów, którzy współcześnie żyją głównie wokół jeziora Titicaca. Stary nowy produkt trafił w zeszłym tygodniu na półki sklepowe południowoamerykańskiego państwa.

Z wyglądu (i z opakowania) Coca colla bardzo przypomina coca-colę: jest ciemnobrązowa, słodka i rozlewa się ją do butelek z czerwoną etykietą. Na pierwszą wyprodukowaną partię składa się 12 tys. butelek. Za półlitrową trzeba zapłacić ok. 1,5 dol. Chętni mogą poszukiwać nowinki w stolicy La Paz, a także w Santa Cruz i Cochabambie.

Victor Hugo Vázquez, boliwijski wiceminister ds. rozwoju wsi, powiedział na początku tego roku agencji informacyjnej Efe, że rządowi zależy na industrializacji koki, którą uznaje się tu za roślinę leczniczą, stąd zainteresowanie losami coca colli. Jeśli pomysł wypali, zamierza on zwiększyć legalną powierzchnię przeznaczoną pod uprawę krzewu kokainowego z 12 do nawet 20 tys. hektarów. Wg USA, większość i tak zostanie przerobiona na kokainę, a Boliwia najwyraźniej nie chce lub nie jest w stanie współpracować z amerykańskim agendami, które zajmują się zwalczaniem narkotyków.

To nie pierwszy południowoamerykański napój na bazie ekstraktu z koki. Pięć lat temu kolumbijscy Indianie z plemienia Paez (inaczej Nasa) stworzyli Coca Sek, ale ich towar stosunkowo szybko trafił na listę produktów zakazanych.

Koncern Coca-cola nie spieszy się z ustosunkowaniem do oferty boliwijskiego debiutanta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest naturalny napój roślinny, więc musi być zdrowy. Powrót do korzeni (no może tym razem do liści :D).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystko co naturalne znaczy zdrowe, więc znak równości pomiędzy naturalny a zdrowy jest nie na miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem. Gruszki i woda również są naturalne, ale żaden człowiek poinformowany nie zje gruszek i nie popije woda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwotnie coca cola też zawierała wyciąg z liści koki, ale stopniowo wyewoluowała w smaczny syntetyk spożywczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem. Gruszki i woda również są naturalne, ale żaden człowiek poinformowany nie zje gruszek i nie popije woda.

 

Ja jestem niepoinformowany - jem i popijam i co? Powinno mi się coś stać? d*pa odpaść?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystko co naturalne znaczy zdrowe, więc znak równości pomiędzy naturalny a zdrowy jest nie na miejscu.

 

Polemika z parodią zwie się farsą :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem niepoinformowany - jem i popijam i co? Powinno mi się coś stać? d*pa odpaść?

 

Haha +1 za dupę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słyszałem, że Coca Cola też oryginalnie była robiona z liści koki, i miała zielony kolor. Potem ktoś zarzucił, że to narkotyk (co z tego, że nieobrobiony), i z liści koki zrobiło się E###...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej będzie się dobrze sprzedawać - złoty interes gwarantowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chętnie ujrzę ten produkt w polskiej sprzedaży (w dwa tysiące którymś tam roku)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem niepoinformowany - jem i popijam i co? Powinno mi się coś stać? d*pa odpaść?

 

No cóż.. Widocznie masz żołądek z żelaza. Gratuluje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed tysiącem lat rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej używali roślin psychotropowych, i to prawdopodobnie wielu jednocześnie, do wywołania halucynacji i uzyskania odmiennych stanów świadomości.
      Wiedzieliśmy, że środki psychotropowe były ważnym elementem rytuałów duchowych i religijnych wśród społeczeństw południowo-środkowych Andów. Nie wiedzieliśmy jednak, że ludzi ci używali tak wielu środków i prawdopodobnie je łączyli, mówi profesor Jose Capriles z Pennsylvannia State University. To największa liczba substancji psychoaktywnych znalezionych na pojedynczym stanowisku archeologicznym w Ameryce Południowej.
      Międzynarodowy zespół naukowy poszukiwał w suchej dolinie rzeki Stora w południowo-zachodniej Boliwii dowodów na to, że tamtejsze jaskinie były zamieszkane. W czasie badań uczeni trafili na zestaw wykorzystywany podczas pochówków. Zestaw ten składał się ze skórzanej torby wewnątrz której znajdowały się m.in. dwa przyrządy do wdychania sproszkowanych roślin halucynogennych, rurka do palenia takich roślin oraz woreczek na środki halucynogenne wykonany z pysków trzech lisów.
      Datowanie metodą radiowęglowej spektrometrii mas wykazało, że skórzana torba liczy sobie około 1000 lat. To okres, w którym rozpadało się państwo Tiwanaku i pojawiały się regionalne ośrodki władzy, mówi Capriles.
      Naukowcy pobrali też próbkę osadów z woreczka i przebadali ją metodą spektrometrii mas oraz chromatografii cieczowej. To bardzo efektywna i wysoce wrażliwa metoda wykrywania niewielkich ilości związków chemicznych w bardzo małych próbkach, wyjaśnia Melanie Miller z nowozelandzkiego University of Otago i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, która była odpowiedzialna za badania.
      Analizy wykazały, że w woreczku znajdowały się kokaina, benzoilolekgonina (główny metabolit kokainy), harmina (alkaloid roślinny), bufotenina (występuje w roślinach, jadzie ropuch i grzybach), DMT (alkaloid roślinny) oraz prawdodopodobnie psylocybina. Narkotyki pozyskano co najmniej z trzech różnych gatunków roślin.
      Capriles uważa, że znaleziona torba należała do szamana. Szamani byli specjalistami, którzy mieli wiedzę na temat roślin oraz tego, jak wykorzystać je do połączenia się ze światem nadnaturalnym, w tym z szanowanymi przodkami, którzy żyli w innych wymiarach. Niewykluczone, że szaman ten jednocześnie zażywał wiele różnych roślin, by uzyskać różne efekty lub wzmocnić halucynacje.
      Melanie Miller wskazuje zaś na obecność harminy i DMT, które są obecne we współcześnie przygotowywanym napoju halucynogennym ayahuasca. To sugeruje, że możemy mieć do czynienia ze wczesną formą przygotowywania czegoś na wzór ayahuasca, w której łączono rośliny zawierające harminę i DMT lub bufoteninę.
      Niektórzy specjaliści uważają, że ayahuasca to dość nowy wynalazek, z kolei zdaniem innych napój ten używany jest od setek, a może nawet tysięcy lat. Biorąc pod uwagę obecność harminy i DMT w jednym woreczku, możemy przypuszczać, że szaman zażywał te środki jednocześnie, albo wdychając je w formie sproszkowanej, albo przygotowując z nich napój. Odkrycie to sugeruje, że ayahuasca mogła być używana już 1000 lat temu, stwierdza Capriles.
      Obecność różnych środków halucynogennych w tym samym woreczku wskazuje nie tylko na to, że jego właściciel miał odpowiednią wiedzę botaniczną, ale również, że podjął spory wysiłek, by zdobyć rośliny pochodzące z różnych regionów Ameryki Południowej. Właściciel zestawu miał dostęp do co najmniej trzech roślin zawierających związki halucynogenne, a prawdopodobnie do czterech lub pięciu. Żadna z tych roślin nie występuje na obszarze, gdzie odkryliśmy torbę, a to wskazuje albo na istnienie rozbudowanej sieci wymiany albo, że osoba ta celowo odbywała podróże, by je zdobyć, mówi Miller.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      By uniknąć konieczności umieszczenia na opakowaniach ostrzeżeń o właściwościach rakotwórczych, Coca-Cola i PepsiCo zmieniają nieco skład swoich napojów. Zmniejszają domieszkę 4-metyloimidazolu (4-MI) w karmelu, ponieważ prawo kalifornijskie uznało ten związek za karcinogen i wymaga od producentów, by powyżej określonego stężenia na etykiecie pojawiła się odpowiednia adnotacja.
      Na razie zmiany wprowadzono w napojach sprzedawanych w tym stanie, ale w przyszłości mają one objąć cały kraj.
      Mimo że sądzimy, że żadne zagrożenie zdrowia publicznego nie uzasadnia takiej zmiany, poprosiliśmy naszych dostawców karmelu, by podjęli kroki w tym kierunku, aby nasze produkty nie stały się przedmiotem nieuprawnionych naukowo ostrzeżeń - powiedziała w wywiadzie udzielonym agencji informacyjnej Associated Press przedstawicielka Coca-Coli Diana Garza-Ciarlante.
      Amerykańskie Stowarzyszenie Producentów Napojów podkreśla, że nie wpłynie to smak, dodaje też, że badania wykazały, że 4-metyloimidazol jest rakotwórczy dla myszy i szczurów (wywołuje np. raka tarczycy), ale nie ma dowodów, że podobnie wpływa na ludzi. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków twierdzi, że by osiągnąć dawkę stosowaną u zwierząt laboratoryjnych, ludzie musieliby wypijać ponad 1000 puszek coli lub pepsi. FDA rozważy jednak złożony w lutym br. wniosek o wprowadzenie całkowitego zakazu stosowania karmeli amoniakalno-siarczynowych. Mają one największą siłę barwiącą, ale w niektórych krajach się ich nie produkuje właśnie ze względu na wysoką zawartość metyloimidazolu. Przypomnijmy, że apele organizacji konsumenckiej Center for Science in the Public Interest (CSPI) stały się przedmiotem publicznej debaty już przed rokiem.
      W styczniu 2011 r. Kalifornia dodała 4-MI do listy prawdopodobnych karcinogenów. Za spożycie niestanowiące znaczącego ryzyka uznano dawkę 16 μg dziennie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Parku Narodowym Madidi w północno-zachodniej Boliwii odnotowano w ramach pojedynczego spisu rekordowo dużą liczbę jaguarów. Badacze z Wildlife Conservation Society (WCS) podkreślają, że za pomocą cyfrowych aparatów wykrywających ruch wykonano zdjęcia aż 19 różnych osobników. Wykorzystano technologię, którą pierwotnie zaadaptowano do rozpoznawania tygrysów po układzie pasków. W przypadku jaguarów brano, oczywiście, pod uwagę wzór z cętek.
      Zwierzęta zidentyfikowano po przeanalizowaniu 975 zdjęć. Pobito nie tylko rekord liczby wykrytych kotów, ale i liczby zbadanych fotografii. Dotąd gromadzono ich mniej, ponieważ korzystano z aparatów kliszowych.
      Zdjęcia pochodzą z Alto Madidi i Alto Heath, czyli regionu, na którym znajdują się źródła rzek Madidi i Heath. Spis prowadzono także na terenie Rezerwatu Miejskiego Ixiamas.
      Dane zgromadzone dzięki tym zdjęciom dają nam wgląd w tryb życia poszczególnych jaguarów oraz pozwalają szacować gęstość zasiedlenia tego obszaru - cieszy się dr Robert Wallace.
      Aparaty rozmieszczono w strategicznych miejscach wzdłuż przecinających las deszczowy ścieżek, a zwłaszcza na plażach przy rzekach i strumieniach. Zamiast czekać, aż zostaną wykorzystane wszystkie klatki filmu, naukowcy mogli wrócić do urządzenia w wybranym momencie i po prostu ściągnąć zrobione do tej pory fotografie. Serie cyfrowych zdjęć zawierają też więcej danych niż tradycyjna klisza - dodaje boliwijski biolog Guido Ayala.
      Wstępne wyniki nowej ekspedycji ukazują znaczenie Madidi dla jaguarów i innych charyzmatycznych gatunków lasu deszczowego - podsumowuje dr Julie Kunen, dyrektor Latynoamerykańskiego i Karaibskiego Programu WCS.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Coca-Cola Filipiny i WWF Filipiny odsłoniły w ubiegły czwartek (23 czerwca) pierwszy w kraju, a może i na świecie roślinny billboard. Jak głosi widoczne z daleka hasło, pochłania on zanieczyszczenia powietrza. Tablica znajduje się na Adriano Building w Makati.
      Billboard mierzy 18,3 na 18,3 m. Wykorzystano w nim sadzonki Carmona retusa (syn. Ehretia microphylla), rośliny należącej do ogórecznikowatych. Botanik Anthony Gao wylicza, że pojedyncza roślina może rocznie zaabsorbować średnio prawie 6 kg dwutlenku węgla. Billboard pomaga wyeliminować zanieczyszczenie powietrza w swoim najbliższym otoczeniu, ponieważ zgodnie z szacunkami, pochłonie ogółem ponad 21 ton CO2 z atmosfery - tłumaczy naukowiec.
      Reszta konstrukcji także jest ekologiczna. Projektanci posłużyli się m.in. 3600 puszkami i starymi butelkami po różnych produktach Coca-Coli. W każdej butelce znajduje się podłoże ogrodnicze, przygotowane z rozmaitych przemysłowych produktów ubocznych oraz nawozów organicznych. Specjalna formuła sprawia, że jest ono lekkie i stabilne. Butelki bezpiecznie utrzymują rośliny i pozwalają im się rozrastać na boki. Projektanci pomyśleli również o dodatkowych otworach, które zapewniają drenaż i stanowią zarazem miejsce przyczepu linii kroplującej. Zastosowanie mikroirygacji umożliwia oszczędzanie wody i nawozu.
      Szef filipińskiego oddziału Coca-Coli uważa, że przedsięwzięcie stanowi ucieleśnienie hasła Live Positively (żyj pozytywnie) i przykład pamiętania o zrównoważonym rozwoju w każdej dziedzinie życia.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stu naukowców z londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej zrezygnowało z wyprawy w odległe rejony Paragwaju. Przekonały ich protesty w obronie Indian Ayoreo. Są oni jednym z najbardziej dziewiczych plemion na świecie. Ponieważ prawie nie mieli kontaktów ze światem zewnętrznym, kontakt z patogenami z naszej części świata mógłby ich zabić. Mając to na uwadze, badacze z muzeum nie wybiorą się na razie do Gran Chaco, gdzie mieli prowadzić poszukiwania nowych gatunków roślin i zwierząt.
      Ekspedycja została odroczona w czasie. Obecnie trwają rozmowy paragwajskiego Ministerstwa Środowiska z reprezentantami tubylców. Samo muzeum podkreśla, że badanie bioróżnorodności suchej zachodniej części opisywanego regionu (Alto Chaco) jest bardzo ważne, by móc właściwie chronić ten wyjątkowy ekosystem.
      Gran Chaco to jedyny obszar Ameryki Południowej poza Amazonią, gdzie żyją dziewicze plemiona. Wg antropologów, ok. 100 Ayoreo, podzielonych na 6 lub 7 grup osadniczych, nadal prowadzi tradycyjny myśliwsko-zbieraczy tryb życia. Nie chcą oni utrzymywać kontaktów ze światem zewnętrznym. Reszta (w 2007 r. szacowano, że językiem ayoreo posługuje się 3070 ludzi) opuściła rodzinne strony wskutek przetrzebienia roślinności przez rolników i pasterzy.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...