Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wzbogacanie uranu – ryzyko wyższe od korzyści

Rekomendowane odpowiedzi

Powrót energetyki atomowej do łask, jej rozpowszechnienie i unowocześnienie są przez wielu widziane jako alternatywa dla spalania węgla i ropy; jako ratunek przed globalnym ociepleniem. Nie wszyscy się z tym zgadzają. Ekonomiczna i strategiczna analiza wykonana na Uniwersytecie w Irvine, Kalifornii, sugeruje, że niewarta jest skórka wyprawki.

Nową jakością energetyki atomowej ma być postęp we wzbogacaniu uranu. Nowe jego metody: wykorzystanie lasera do separacji izotopów pozwalają na osiągnięcie większej sprawności i obniżenie kosztów paliwa, czyli większej opłacalności atomowej produkcji energii. Nad nową metodą toczy się aktualnie debata w USA, gdzie w północnej Kalifornii ma powstać Zakład wzbogacania uranu, korzystający właśnie z takiej technologii. Oczekiwana jest decyzja amerykańskiej Komisji Regulacji Energii Atomowej (U.S. Nuclear Regulatory Commission), która wydaje pozwolenia na budowę i użytkowanie takich kompleksów. Tymczasem w czasopiśmie Nature pojawiły się głosy sprzeciwu. Warto znać te argumenty, ponieważ w najbliższych latach również Polska ma postawić na energetykę atomową.

Pierwszy zarzut ma naturę ekonomiczną: spodziewany zysk będzie nieistotny - tak uważają Cohen i Francis Slakey, fizycy z Uniwersytetu w Georgetown. Wg ich wyliczeń oszczędność przeciętnego gospodarstwa domowego na rachunku za prąd nie przekroczy dwóch dolarów miesięcznie. I to pomimo przewidywanego wzrostu zużycia i kosztów energii elektrycznej w przyszłych dekadach. Poziom oszczędności jest nieznaczący, bez znaczenia, czy udział energetyki atomowej będzie rósł tylko w Stanach, czy na całym świecie, nie ma zatem znaczenia również dla redukcji globalnego ocieplenia - uważa Cohen.

Drugi zarzut, natury strategicznej, można uznać za poważniejszy. Wg tych samych badaczy, rozwój nowej technologii laserowej separacji izotopów i wzbogacania uranu poważnie może zagrozić światowemu bezpieczeństwu. Tania i efektywna technika, do tego zminiaturyzowana, dostępna dla każdego, nie jest dobrym pomysłem w dobie zagrożenia terroryzmem. Nazbyt zwiększy ilość wzbogaconego uranu na rynku, a zarazem możliwość jego przechwycenia przez osoby i organizacje niepowołane. Niekontrolowane rozprzestrzenienie się materiałów rozszczepialnych to bardzo poważne zagrożenie. Ponoszone ryzyko i spodziewane korzyści po prostu się nie balansują - mówi Cohen i trudno mu odmówić racji. Uważa on, że właśnie teraz jest najwyższy czas na zwiększenie kontroli nad tą technologią, dopóki dysponuje nią niewiele krajów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby każdy człowiek na świecie wiódł piękne i godne życie pewnie panowałby pokój i postęp .

 

Jedynym problemem byłoby czy na wakacje to na marsa, czy na ksieżyc a dla zmarzluchów może na wenus.  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Whinkerton

Hmm, tylko 2 $ na mieszkanie... niech sobie to pomnożą np. przez milion... szkoda gadać, jeżeli choćby 1 cent można było zaoszczędzić to już postęp ! Drugi argument też śmieszny, przecież po to wydaje się miliony na ochronę takich obiektów żeby nie każdy miał dostęp do uranu... z resztą przy dzisiejszej inwigilacji nie jest możliwe takie coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smieszne jest jeszcze to stwierdzenie :

Poziom oszczędności  jest nieznaczący, bez znaczenia, czy udział energetyki atomowej  będzie rósł tylko w Stanach, czy na całym świecie, nie ma  zatem znaczenia również dla redukcji globalnego ocieplenia  - uważa Cohen. 

Zgadzając sie z komentarzem poprzednika, nalegałbym aby Ci panowie nie wychodzili poza ekonomie (w surowym tego słowa znaczeniu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie tylko ciekawi jedno... w jaki sposób udało się ocenić że ryzyko jest wyższe od korzyści. Jak można to ocenić na podstawie badań ? Przeliczać wszystko na $$ i porównać sumy ? Jeśli tak ile stracimy w przypadku ataku terrorystycznego z użyciem broni atomowej ?

 

Zarówno za jak i przeciw powszechnemu użytkowaniu energii atomowej przemawiają pewne argumenty. Ryzyko przechwycenia wzbogaconego uranu przez osoby niebezpieczne istnieje zawsze jednak trafnie oszacować jego wielkość jest bardzo trudno.

 

z resztą przy dzisiejszej inwigilacji nie jest możliwe takie coś.

Wszystko jest możliwe, inwigilacja nie jest jeszcze tak szeroko zakrojona aby można było wiedzieć wszystko o wszystkich. Każdego należało by umieścić w monitorowanej klatce by mieć 100% pewność że żadna informacja nie umknie oku wielkiego brata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, tylko 2 $ na mieszkanie... niech sobie to pomnożą np. przez milion... szkoda gadać, jeżeli choćby 1 cent można było zaoszczędzić to już postęp ! Drugi argument też śmieszny, przecież po to wydaje się miliony na ochronę takich obiektów żeby nie każdy miał dostęp do uranu... z resztą przy dzisiejszej inwigilacji nie jest możliwe takie coś.

 

1) To co zaoszczędzi gospodarstwo domowe to mniejszy wpływ do kasy - państwo sobie wynagrodzi podatkiem a co ma zrobić biedny producent?

 

2) O wiele więcej można zaoszczędzić zmieniając obyczaje domowe. Śmiem twierdzić, że przeciętne gospodarstwo może obniżyć rachunki o 30% przywczajając się do 23 stopni zamiast 27.

 

3) Klimatyzacja! coś jest nie tak. Na dworze -15 a wszystkie klimatyzatory w serwerowni pracują. Na dworze masy suchego i zimnego powietrza a tu sprężarki nie nadążają.

 

4) Lodówki! jak pkt 3. w kuchni 27 stopni, lodówka dwoi się i troi a na dworze -15. Oceniam, że w naszym klimacie przez 6 miesięcy w roku nie potrzebujemy lodówek! 2*106[lodówka] * 80[watt] = 160 MW (dane wyssane z palca).

 

5) Docieplenia! tak jak 70% społeczeństwa wierzyłem, że domy i ludzie zużywają skromny procent tego co zużywa przemysł i transport i że oszczędności domowe są bezsensowne z punktu widzenia środowiska. Okazuje się, że to gospodarstwa domowe zużywają ponad połowę całej energii. Tak przynajmniej twierdzi się tu: http://www.egospodarka.pl/25258,Zuzycie-energii-budynki-mieszkalne-dominuja,1,39,1.html

 

reasumując:

Rozwijanie technologii atomowych/fuzji/odnawialnych* jak najbardziej tak. Ryzyko terroryzmu jest minimalne. Maniupulowanie takimi ilościami radioaktywnych materiałów nie może zostać niezauważone w dzisjszym świecie. Bardziej grozi nam atak chemiczny (gaz V uczeń gimnazjum w piwnicy w wiadrze ukręci) albo biochemiczny (zrobić wirusa podobno też łatwo). Wirusa to nawet robić nie trzeba. Od lat czekam na atak typu: 10 ochotników zaraża się ebolą i lata po stanach - zwykła grypa w samolotach stanowi problem.

Jednak na szybko, znacznie mniejszym kosztem, można sporo po prostu zaoszczędzić. Przyda się na czasy gdy jeszcze nie będzie super-hiper-ultra odjazdowej technologii a będzie nas dwa razy więcej.

 

 

*)Niezmniennie stawiam na biochemików. Prędzej czy później wydrą biednej bakteri bebechy a z nich wypichcą enzymy robiące metan z wody sodowej i światła księżycowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Prędzej czy później wydrą biednej bakteri bebechy a z nich wypichcą enzymy robiące metan z wody sodowej i światła księżycowego. 

 

:D :D  rozwaliłeś mnie tym tekstem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1) To co zaoszczędzi gospodarstwo domowe to mniejszy wpływ do kasy - państwo sobie wynagrodzi podatkiem a co ma zrobić biedny producent?

Każda oszczędność jest korzystna dla rynku, te same środki można bowiem przeznaczyć na inne dobra. A im więcej dóbr się wytworzy, tym więcej znowu wraca do kasy państwa.

 

Nie sądzę też, jakoby państwo miało tracić na oszczędności energii. Weź pod uwagę, że dzięki mniejszemu zużyciu energii wzrasta wydajność pracowników, więc z tej samej liczby ludzi można wyciągnąć więcej podatków w sposób absolutnie naturalny, bez tworzenia tych podatków w jakiś sztuczny sposob. Poza tym akurat w sytuacji Polski oszczędność energii mogłaby oznaczać np. możliwość rezygnacji z budowy niektórych elektrowni, finansowanych w znacznym stopniu przez państwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda oszczędność jest korzystna dla rynku,

Chyba mikroos przespałeś ostatni kryzys:

banki pobankrutowały-przestały udzielać kredytów-pojawiło się mniej pieniędzy na rynku-ludzie przestali kupować(OSZCZĘDZANIE)-producenci pobankrutowali-mniej podatków-itd

  dzięki mniejszemu zużyciu energii wzrasta wydajność pracowników

??? to znaczy np,że na energooszczędnej tokarce tokarz wytoczy więcej wałków,a na ekonomicznym silniku odrzutowym pilot będzie szybciej leciał?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: nie możesz mieszać kredytów i realnego dopływu kapitału, bo kredyt nie jest dopływem kapitału, tylko obietnicą dopływu kapitału. Zwróć uwagę, że dzięki kredytowi samemu w sobie nie jest generowana żadna nowa wartość, bo te pieniądze i tak istniały, tylko zostały komuś powierzone.

 

Poza tym nie nazywaj oszczędnością sytuacji, w której komuś czegoś brakuje, bo to jest zwykły brak, a nie oszczędność. O oszczędności możesz mówić wtedy i tylko wtedy, kiedy możesz osiągnąć ten sam cel poświęcając na to mniejsze środki.

 

"to znaczy np,że na energooszczędnej tokarce tokarz wytoczy więcej wałków,a na ekonomicznym silniku odrzutowym pilot będzie szybciej leciał?"

W ujęciu globalnym tak. Na energooszczędnej tokarce wytworzy się tyle samo wałków, ale niewykorzystana energia może zostać wykorzystana np. na zasilanie drugiej tokarki, więc powstanie więcej wałków. Albo ta sama energia może posłużyć do zasilania np. czyjegoś komputera, dzięki czemu ta sama energia, która wcześniej była marnowana na zasilanie mniej sprawnej tokarki, zostanie udostępniona osobie, która wytworzy dzięki tej energii nowy kod i stworzy program, który wygeneruje zyski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W ujęciu globalnym tak. Na energooszczędnej tokarce wytworzy się tyle samo wałków, ale niewykorzystana energia może zostać wykorzystana np. na zasilanie drugiej tokarki, więc powstanie więcej wałków. Albo ta sama energia może posłużyć do zasilania np. czyjegoś komputera, dzięki czemu ta sama energia, która wcześniej była marnowana na zasilanie mniej sprawnej tokarki, zostanie udostępniona osobie, która wytworzy dzięki tej energii nowy kod i stworzy program, który wygeneruje zyski.[/size]

To jest twoje życzenie zupełnie mijające się z rzeczywiastością.

 

 

Rzeczywistość wygląda następująco:Nadwyżka nieodebranej energii elektrycznej jest sprzedawana na giełdzie energetycznej po (uwaga) 3grosze za 1kW/h np: do Anglii gdzie sprzedają ją swoim obywatelom po gównianej stawce do ogrzewania mieszkań (jest tak tania że im się zupełnie nie opłaci ocieplać styropianem domów) w tym czasie trzeba kupić nowy węgiel z kopalni i gaz ze wschodu aby ogrzewać mieszkania i wodę w Polsce a całość kosztów zafakturować obywatelom. Jeszcze trochę zredukować chińską produkcją Polski przemysł i znów tania energia z nadwyżek poleci po drutach aż ostatnia łopata węgla z kopalni zniknie a hałdy syfu (radioaktywnego) pokryją równomiernie cały kraj (ludzie zrakowacieją)  za 20lat posieje się na całości las dający tlen i założy rezerwat (jak dla indian) oraz osiedli kogoś kto cierpi na wieczny brak przestrzeni życiowej. 

 

Ps. W rezerwacie zaklepuję sobie miejsce na skraju wsi i własne ognisko.

Ps2. Jak sobie postawisz elektrownię wiatrową to sieć odkupi energię od ciebie po 1groszu/kWh dlatego ci co budują farmy wiatrowe robią to na własny energetyczny użytek (by nie kupować po 35groszy).

Ps3. Może jeszcze mi ktoś kliknąć karmę bo w piątek lecę samolotem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętajmy, że w UE od dawna nie mamy wolnego rynku, więc moje rozważania i tak nie miały z nią dużego związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda oszczędność jest korzystna dla rynku, te same środki można bowiem przeznaczyć na inne dobra. A im więcej dóbr się wytworzy, tym więcej znowu wraca do kasy państwa.

 

Absolutnie się z tym nie zgadzam. Społeczna korzyść jest ostatnim elementem w prowadzeniu biznesu. Jeśli firma ma marżę 5% to im wieksze koszty (płaci konsument) tym wiekszy zysk. Cięcie kosztów wymusza konkurencja. Komunistyczny mechanizm "ceny maksymalnej" może to trochę zmienić. Przykładem jak oszczędność może być źle widziana jest skandal w Londynie kiedy okazało się że tzw "zielona fala" była sabotowana w celu utrzymania wpływów z podatku (zużycie paliwa).

 

Nie sądzę też, jakoby państwo miało tracić na oszczędności energii. Weź pod uwagę, że dzięki mniejszemu zużyciu energii wzrasta wydajność pracowników, więc z tej samej liczby ludzi można wyciągnąć więcej podatków w sposób absolutnie naturalny, bez tworzenia tych podatków w jakiś sztuczny sposob. Poza tym akurat w sytuacji Polski oszczędność energii mogłaby oznaczać np. możliwość rezygnacji z budowy niektórych elektrowni, finansowanych w znacznym stopniu przez państwo.

 

Państwo nie traci bo podnosi podatki i akcyzę. Wydajność nie jest problemem państwa, państwo nie ma woli ani możliwości celowego działania to po prostu zbiór urzędników podlegający prawu Parkinsona :D , wydajność jest problemem firm. To one będą ciąć koszty (jedynie w warunkach konkurencji) lub zmawiać się albo monopolizować rynek. Co do finansowania budowy elektrowni to mnie zaskoczyłeś. Sądziłem, że to trochę bardziej rynkowe i bardziej zorientowane na biznes.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłeś mikroos poza swoją działke i wpadłeś w maliny:

dzięki kredytowi samemu w sobie nie jest generowana żadna nowa wartość, bo te pieniądze i tak istniały,

??? były lokatą,dopiero udzielony kredyt to realne pieniądze.

Poza tym nie nazywaj oszczędnością sytuacji, w której komuś czegoś brakuje, bo to jest zwykły brak, a nie oszczędność.

W kryzysie dużo rentownych firm poczyniło OSZCZĘDNOŚCI,tak na wszelki wypadek (sam czasami omijam autostrade,oszczędzam 38zł-mały pieniądz a nawet mnie cieszy)

+ Waldi i Jajcenty,bo też realnie myślą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Społeczna korzyść jest ostatnim elementem w prowadzeniu biznesu.

A gdzie ja napisałem o korzyści dla pojedynczych przedsiębiorstw? Cały czas pisałem o gospodarce, a nie o pojedynczym przedsiębiorstwie. Swoją drogą: zwróć uwagę, że każde przedsiębiorstwo jednocześnie korzysta na oszczędności, bo większa liczba konsumentów może kupić jego produkt lub też większa liczba egzemplarzy może zostać wytworzona. Z kolei jesli rynek ma silnie ograniczony rozmiar, wówczas oszczędności oznaczają możliwość zmniejszenia kadry, co znów generuje oszczędności dla samych przedsiębiostw.

Jeśli firma ma marżę 5% to im wieksze koszty (płaci konsument) tym wiekszy zysk.

A gdzie ja niby napisałem, że jest inaczej?

Przykładem jak oszczędność może być źle widziana jest skandal w Londynie kiedy okazało się że tzw "zielona fala" była sabotowana w celu utrzymania wpływów z podatku (zużycie paliwa).

No dobra, ale tutaj nie było prawdziwej oszczędności, tylko jej udawanie, więc to nijak się ma do tematu.

Państwo nie traci bo podnosi podatki i akcyzę.

Znów: w gospodarce, w której nie ma wolnego rynku, a państwo ma zapędy opiekuńczo-socjalistyczne. W kraju, w którym państwo ogranicza swój wpływ na rynek, sami rządzący cieszą się, że więcej pieniądza krąży i wytwarza się więcej dóbr, bo można w ten sposób ściągnąć więcej podatków przy obniżeniu poziomu obciążenia. Wszak państwo potrzebuje n złotych do funkcjonowania, więc jeżeli PKB wzrasta, to mniejszy procent tegoż PKB wystarcza na utrzymanie państwa!

Wydajność nie jest problemem państwa, państwo nie ma woli ani możliwości celowego działania

Ależ oczywiście, że państwo ma ogromny wpływ. Państwo może np. przeszkadzać i wyzyskiwać, ale może też pomagać się rozwijać dzięki pozostawaniu z boku i ograniczaniu własnego wpływu na gospodarkę. Na dodatek zwróć uwagę, że państwo jest jedynym podmiotem, który może sobie legalnie pozwolić na wyłamanie się ponad pewne reguły, a więć np. na narzucenie nowego, głupiego i niesprawiedliwego podatku, który na wolnym rynku natychmiast doprowadziłby do wyeliminowania jednej z firm. Jako forma organizacji przymusowej i posiadającej monopol na stosowanie przymusu i wymuszenia państwo może sobie na takie praktyki pozwolić.

wydajność jest problemem firm.

I tak, i nie. Firmie zależy na własnej wydajności, państwu zależy na wydajności całej gospodarki (a więc na wzroście [/b]średniej wydajności wszystkich firm[/b]).

Co do finansowania budowy elektrowni to mnie zaskoczyłeś. Sądziłem, że to trochę bardziej rynkowe i bardziej zorientowane na biznes.

W UE? :D

były lokatą,dopiero udzielony kredyt to realne pieniądze.

Żadne realne, bo sam kredyt to wciąż tak naprawdę zapis księgowy. Prawdziwą wartością jest dopiero realizowana inwestycja, a raczej jej zwrot w postaci wygenerowanych dóbr. Kredyt to tylko stan pośredni pomiędzy lokatą a zwrotem z inwestycji, ale sam w sobie kredyt nie wnosi żadnej wartości. Ludzie nie bogacą się przecież od kredytów, bo kiedyś muszą je spłacić - wzbogacić mogą się wyłącznie wtedy, kiedy coś zarobią dzięki temu kredytowi.

W kryzysie dużo rentownych firm poczyniło OSZCZĘDNOŚCI

Oczywiście, że tak, i to w żaden sposób nie przeczy temu, co napisałem powyżej. Oszczędność nie musi wynikać z braku rentowności - równie dobrze może ona posłużyć firmie rentownej jako narzędzie maksymalizacji zysku. Nie widzę żadnej sprzeczności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]Wszak państwo potrzebuje n złotych do funkcjonowania, więc jeżeli PKB wzrasta, to mniejszy procent tegoż PKB wystarcza na utrzymanie państwa!

[...]

 

Mikroos, proszę, państwo zawsze ma deficyt. Jak nie ma deficytu to znaczy, że ktoś coś przeoczył i teraz trzeba się zmagać z deflacją.

Co do reszty Twojej wypowiedzi to generalnie nie widzę możliwości porozumienia :D Obie nasze utopie są z różnych końców :D Ale jeśli wyrazisz takie życzenie to dalej będę tu oftopował i dowodził do rana (dowód przez zastraszenie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozbieżność naszych stanowisk wynika z bardzo prostego faktu: ja mówię o tym, jak wygląda sytuacja na zdrowo funkcjonującym rynku, a Ty przedstawiasz sytuację typowego patologicznego państwa UE. Nie potrzebuję dyskutować ani minuty dłużej, żeby to stwierdzić. Natomiast wyłączając zupełnie z tej dyskusji sprawy państwa będę dalej twierdził, że mądre oszczędzanie oznacza optymalizację, a optymalizacja zawsze jest pożyteczna w ujęciu globalnym. Na braku oszczędności korzysta tak naprawdę tylko państwo socjalistyczne, którego marnotrawstwo przestaje być tak jaskrawo widoczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś temat zszedł na ekonomię, a chodziło przecież o wzbogacanie uranu i wszelkie z tym związane implikacje, nie tylko ekonomiczne.

 

Moim zdaniem temat jest poważny, ale niestety nikt nie chce poważnie do niego podejść. Budowa jednej elektrowni jądrowej kosztuje miliardy, a w samej Europie buduje się i planuje budowę wielu takich elektrowni. Gdyby te pieniądze przekierować na inne projekty, chociażby wdrożenie do użytku energii pozyskiwanej z fuzji, to nie mielibyśmy takich problemów. Równie dobrze można też budować elektrownie wiatrowe, za te miliardy można ich naprawdę wiele zbudować....

 

Inną sprawą jest to, że w dzisiejszych czasach terroryści mają do dyspozycji taki arsenał, że nie muszą się starać o materiały typu wzbogacony uran. Wystarczy jakikolwiek materiał radioaktywny, żeby zrobić tzw. brudną bombę, która jest też dużo łatwiejsza w produkcji i transporcie. Nawet konwencjonalne ładunki możliwe do zrobienia z dostępnych w byle sklepie składników są w stanie zniszczyć cały kwartał budynków. W zasadzie aż dziwię się terrorystom, że nie pojmują tego i nie używają wiedzy. Zapewne za dużo czasu spędzają na modlitwach o dziewice na tamtym świecie, zamiast obejrzeć kilka programów na Discovery, albo poszukać w internecie, co to jest chociażby bomba paliwowo-powietrzna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Unia Europejska proponuje, by obywatele mieli możliwość oznaczania witryn zawierających nielegalne lub niepożądane treści. Informacja o wyborach internautów trafiałaby do policji, która bliżej przyglądałaby się takim witrynom. Oznaczanie witryn to jedna z podstawowych inicjatyw rozpoczętego przez Komisję Europejską „Clean IT Project“.
      W projekcie bierze udział m.in. Europol, niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, hiszpańskie Narodowe Centrum Koordynacji Działań Antyterrorystycznych czy holenderski Narodowy Koordynator ds. Bezpieczeństwa i Antyterroryzmu.
      Jak czytamy konspekcie dyskusji, która odbyła się podczas pierwszego, listopadowego spotkania wyżej wymienionych organizacji oraz innych osób i stron, internet jest używany również do celów nielegalnych. Niewłaściwe użycie obejmuje wiele form, w tym cyberprzestępczość, mowę nienawiści, dyskryminację, nielegalne oprogramowanie, pornografię dziecięcą i terroryzm. Dowiadujemy się również, że ograniczenie nielegalnego i niepożądanego użycia internetu przez terrorystów i ekstremistów wymaga współpracy dostawców internetu, użytkowników, organizacji naukowych i edukacyjnych, organizacji pozarządowych, prawodawców oraz organów ścigania. Uczestnicy projektu zauważają, że jego celem jest również ograniczenie użycia internetu przez organizacje lub osoby zachęcające do morderstw, przemocy i/lub publikujących lub rozpowszechniających materiały rasistowskie, ksenofobiczne oraz mowę nienawiści.
      Clean IT Project zakłada, że nielegalne i niepożądane treści powinny być usuwane przez ISP lub ich klientów. Czytamy również, że „niechciane treści nie muszą być treściami nielegalnymi, jednak na gruncie regulaminu dostawcy internetu są niepożądane w jego sieci“. Dowiadujemy się też, że co prawda Clean IT ma na celu ograniczenie rozpowszechniania terroryzmu i ekstremizmu za pomocą internetu, jednak niektóre z wymienionych poniżej częściowych rozwiązań będą ograniczały też inne formy nielegalnego bądź niepożądanego wykorzystania internetu.
      Wśród wspomnianych częściowych rozwiązań wymieniono działania edukacyjne i informacyjne mające na celu zwiększenie aktywności użytkowników [informujących o nielegalnych/niepożądanych treściach - red.] i zwiększenie jakości powiadomień. Proponowane jest prowadzenie kampanii informacyjnych przez rządy, dostawców internetu i organizacje pozarządowe. Mają powstać filtry rodzicielskie, które na podstawie czarnych list tworzonych przez policję będą blokowały niepożądane witryny. Rządy oraz organa ścigania miałyby wysyłać do dostawców internetu informacje dotyczące zagrożeń w ich sieci. Proponuje się też stworzenie sądów i prokuratur wyspecjalizowanych w tego typu sprawach.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas dyskusji na temat różnych metod produkcji energii najczęściej bierze się pod uwagę koszty finansowe oraz środowiskowe. Tymczasem naukowcy ze szwajcarskiego Instytutu Paula Scherrera postanowili zbadać, która z metod produkcji energii pociąga za sobą najwięcej ofiar w ludziach wskutek poważnych wypadków.
      Pod uwagę wzięli 1800 wypadków, które wydarzyły się w ciągu ostatnich 30 lat w krajach OECD. Brano pod uwagę tylko takie wydarzenia, w których straciło życie co najmniej 5 osób. Nie policzono awarii elektrowni atomowej w Czernobylu ani ostatniej w Fukushimie.
      Warto przy okazji zauważyć, że dla różnych form produkcji energii różnie rozkłada się ryzyko. W przypadku spalania węgla najbardziej ryzykowane jest jego wydobycie, w przypadku elektrowni atomowych do wypadków dochodzi przede wszystkim w samych elektrowniach. Z kolei w przemyśle naftowym i gazowym najwięcej ofiar śmiertelnych pociąga dystrybucja.
      Niewątpliwie najbardziej bezpieczną metodą pozyskiwania energii jest energetyka słoneczna (0,02 przypadków śmierci na 100 gigawatów energii/rok), następnie energetyka geotermalna (0,17 śmierci na 100 gigawatów) i energetyka wiatrowa (0,19 śmierci). Te sposoby produkcji energii są jednak na tyle mało rozpowszechnione, że trudno było zebrać dane opisujące, w którym miejscu łańcucha produkcji i dystrybucji dochodzi do wypadków.
      Najmniej „śmiercionośnym" spośród rozpowszechnionych rodzajów produkcji energii jest energetyka wodna. Na sto gigawatów energii wygenerowanej w roku dochodzi tam do 0,27 wypadku śmiertelnego. Wszystkie lub prawie wszystkie (od 61 do 100 procent przypadków) mają miejsce w momencie generowania energii.
      Niemal trzykrotnie bardziej ryzykowna (0,73 wypadku śmiertelnego na 100 gigawatów/rok) jest energetyka jądrowa. Także i tutaj od 61 do 100 procent wypadków śmiertelnych zdarza się podczas produkcji energii.
      Korzystanie z naturalnego gazu to już utrata 7,19 żyć ludzkich na 100 gigawatów/rok energii. Od 6 do 15 procent wypadków śmiertelnych ma miejsce podczas wydobycia, kolejne 6-15% to wypadki, do których dochodzi w czasie długodystansowego transportu. Największe śmiertelne żniwo (31-60%) zbiera dystrybucja gazu na szczeblu lokalnym. Ryzykowane jest też (16-30%) generowanie energii z gazu.
      Kolejna na niechlubnej liście jest ropa naftowa. W przemyśle tym na każde 100 gigawatów energii życie traci 9,37 osób. Największym ryzykiem obarczone są (po 16-30%) transport na dalekie odległości oraz dystrybucja na szczeblu lokalnym. Mniej ryzykowne (6-15%) jest wydobycie.
      Za najwięcej ofiar śmiertelnych odpowiedzialne jest spalanie węgla, gdzie na każde 100 gigawatów energii życie traci 12 osób. Jak łatwo się domyślić giną one przede wszystkim (61-100%) w kopalniach.
      Najmniej ryzykowne, we wszystkich rodzajach produkcji energii - chociaż nie we wszystkich po równo - są przetwarzanie i składowanie paliwa oraz przechowywanie odpadów. Te elementy procesu produkcji przyczyniają się od 0 do 5% przypadków śmiertelnych.
      Musimy przy tym pamiętać, że powyższe dane  pochodzą z krajów rozwiniętych. W krajach rozwijających się liczba wypadków jest znacznie wyższa. Więcej prac jest tam bowiem wykonywanych ręcznie, istniejące maszyny są w gorszym stanie, a obowiązujące przepisy i metody pracy niosą ze sobą większe ryzyko. Trudno jednak podać dane z takich krajów, gdyż tamtejsze statystyki są często niepełne lub celowo fałszowane.
      Należy jednak zwrócić uwagę, że największe koszty i ofiary generuje nie sam proces produkcji energii, ale zanieczyszczenia wywoływane spalaniem paliw kopalnych. Z badań przeprowadzonych przez Pascale Scapecchiego na zlecenie OECD wynika, że z powodu zanieczyszczenia pyłem corocznie w Polsce umiera co roku 32 850 osób powyżej 30. roku życia oraz 94 niemowlęta. U 14 680 osób powyżej 27. roku życia rozwija się chroniczne zapalenie oskrzeli, 6110 osób zgłasza się od szpitali z powodu problemów z układem oddechowym, a 3770 jest przyjmowanych z powodu problemów z układem krążenia. Oszacowano też, że wiąże się to w sumie z niemal 35 milionami dni o obniżonej aktywności. Bardziej szczegółowe dane, pochodzące z USA, pokazują, że w 2000 roku wskutek emisji przez elektrownie pyłów utracono ponad 5 milionów dni roboczych, a obniżenie aktywności dotyczyło ponad 26 milionów dni.
      Z kolei dwóch hiszpańskich naukowców, Monzon i Guerrero, oszacowali społeczne i zdrowotne koszty jakie poniesiono w samym tylko Madrycie w 1996 roku w związku z zanieczyszczeniami powietrza emitowanymi przez transport. Biorąc pod uwagę koszty związane z przypadkami śmierci, przyjęciami do szpitali, utratą produktywności oraz cierpieniem całość strat oszacowano na ponad 682,5 miliona dolarów. O tym, że nie są to przesadzone kwoty mogą świadczyć wyliczenia dokonane przez Ontario Medical Association. Kanadyjczycy, chcąc obliczyć straty związane z zanieczyszczeniem powietrza stwierdzili, że stracony czas, koszty opieki zdrowotnej, przedwczesnych zgonów oraz cierpienia wyniosły w 2005 roku w Kanadzie 6 miliardów 430 milionów USD.
      Jak zatem widzimy, największe straty przynoszą długofalowe skutki wykorzystywania technologii zanieczyszczających środowisko naturalne.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści z Symanteka dokładnie określili mechanizm działania robaka Stuxnet i jego cele. Okazało się, że jego celem było atakowanie specyficznego typu silników, używanych m.in. w procesie wzbogacania uranu. Zadaniem Stuxneta było manipulowanie częstotliwością konwerterów i wpływanie przez to na prędkość pracy silnika.
      Stuxnet atakował komputery zawierające procesory S7-300. Pojedynczy robak był w stanie kontrolować do sześciu modułów komunikacyjnych CP-342-5 firmy Profibus, z których każdy można połączyć z 31 konwerterami częstotliwości. Co więcej, Stuxnet atakował konwertery tylko konkretnych producentów. Jednego z Finlandii i jednego z Iranu. Częstotliwość ich pracy wynosi od 807 do 1210 herców. Dokonując niewielkich zmian na przestrzeni wielu miesięcy Stuxnet mógł sabotować proces wzbogacania uranu.
      Zarówno fakt atakowania dwóch specyficznych producentów oraz wysoką częstotliwość pracy konwerterów, które mogą paść ofiarami Stuxneta, zawęża pole poszukiwania faktycznego celu robaka. Wiadomo na przykład, że takie konwertery to bardzo specyficzne urządzenia i np. w USA eksport konwerterów pracujących z częstotliwością 600 Hz jest nadzorowany przez Komisję Atomistyki, gdyż mogą być one użyte do wzbogacania uranu.
      Specjaliści Symanteka przyznają, że nie są ekspertami od przemysłowych systemów kontroli i nie wiedzą, gdzie jeszcze, poza wzbogacaniem uranu, stosuje się podobne konwertery.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Terroryści zawsze byli o krok przed służbami policyjnymi, a dziś, kiedy zagrożenie terroryzmem wzrasta, technologia pozwala im być nawet o dwa kroki do przodu. Olbrzymie kłopoty sprawia wykrywanie ładunków wybuchowych - dziś nikt nie używa tradycyjnych materiałów, a rozwój chemii pozwala stosunkowo łatwo sporządzić silne i trudno wykrywalne materiały wybuchowe z substancji powszechnie dostępnych w sklepach chemicznych.
      Jednym z takich materiałów jest nadtlenek acetonu (najczęściej używaną postacią jest triacetonetriperoxide, TATP), uzyskiwany w prostej reakcji utleniania acetonu nadtlenkiem wodoru. Związek ten jest trudny do wykrycia większością tradycyjnych, chemicznych metod: nie paruje intensywnie, nie ulega jonizacji, nie absorbuje ultrafioletu, nie fluoryzuje. Urządzenia do jego wykrywania są wielkie i nieporęczne nawet jako detektory stacjonarne, ponadto są wrażliwe na zmiany wilgotności, ślady innych środków chemicznych (jak detergenty), itd. To czyli TATP niemal idealnym środkiem do sporządzenia przysłowiowej bomby w bucie.
      Tak przynajmniej było do tej pory, bowiem bardzo skuteczne i efektywne urządzenie do wykrywania nadtlenku acetonu skonstruowali Kenneth Suslick oraz Hengwei Lin z University of Illinois w Urbana-Champaign. Ich kolorymetryczna matryca pozwoli wykryć TATP już w stężeniu dwóch cząsteczek na miliard. Składa się ona z 16 kropek różnokolorowych pigmentów naniesionych na obojętną, plastikową błonę. Specjalny, kwasowy katalizator rozkłada cząsteczki TATP na łatwo wykrywalne substancje, powodujące zmianę koloru pigmentów, od razu stosownie do stężenia. Do analizy zmian pigmentów wystarcza zwykły stołowy skaner lub kamera cyfrowa oraz odpowiednie oprogramowanie.
      Technologia nie tylko pozbawiona jest wad dotychczasowych rozwiązań, ale jest również bardzo tanie, a matryca z pigmentami posiada długi termin ważności, a urządzenie łatwo zaprojektować w wersji przenośnej, pozwalającej szybko skontrolować np. bagaż podręczny, czy wnętrze samolotu. Inżynierowie z University of Illinois skonstruowali zresztą pierwszy, przenośny egzemplarz, korzystając z elementów dostępnych w sklepie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Telefony komórkowe przez ostatnie lata obrosły w tyle dodatkowych możliwości, że w zasadzie trudno nazywać je telefonami. Funkcje multimedialne, aparaty i kamery cyfrowe, dekodery kodów kreskowych, odbiorniki GPS, nawigacje, czujniki drgań... Każdy producent myśli, co by tu jeszcze dołożyć dla zwiększenia atrakcyjności. I nie tylko producent. Myśli o tym również oddział naukowy amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Według zaprezentowanej koncepcji telefony komórkowe miałyby wykrywać skażenie powietrza trującymi gazami i niebezpiecznymi chemikaliami.
      Służyć ma temu projekt Cell-All, prowadzony w Homeland Security's Science and Technology Directorate (Wydziale Nauki i Technologii Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego). Celem jest wyposażenie wszystkich komórek w czip diagnostyczny, wykrywający niebezpieczne substancje. Oprócz natychmiastowego alarmu w przypadku skażenia powietrza, komórki z tym rozwiązaniem byłyby w obustronnej łączności z centralnym systemem. Pozwoliłoby to takiej centrali otrzymywać natychmiast wiadomość o wypadkach, czy atakach terrorystycznych, a jednocześnie eliminowałoby fałszywe alarmy. Z drugiej strony, możliwe byłoby również centralne i natychmiastowe powiadamianie ludności o konieczności ewakuacji z zagrożonego miejsca.
      Nieuniknione są głosy osób obawiających się o swoją prywatność, w przypadku telefonu, który regularnie łączy się z jakąś centralą. Ale przecież i tak każda komórka regularnie łączy się z punktem dostępowym (BTS), a w przypadku nowoczesnych telefonów i tak trudno być pewnym, co dokładnie robi zainstalowane oprogramowanie.
      Nie jest to całkowicie nowy pomysł. Naukowcy, inżynierowie, a nawet domorośli majsterkowicze sugerują wiele analogicznych, zdumiewających zastosowań smartfonów. Często wystarczy odpowiednie oprogramowanie, aby np. wykorzystać wbudowaną kamerę do analizy różnych substancji. Istnieje pomysł wykorzystania czujników drgań w laptopach Apple do wykrywania trzęsień ziemi. Są modele telefonów dla kobiet, które sygnalizują nadejście owulacji. Są komórki dla seniorów, które same alarmują pogotowie w razie upadku. Możliwości jest wiele, ogranicza nas tylko pomysłowość. U nas, co roku podczas zimy, wiele osób ulega śmiertelnemu zatruciu czadem. Tych ludzi uratowałaby komórka z czujnikiem, którą przecież prawie każdy trzyma przy sobie. 
      Po sławetnym ataku na WTC 11 września Ameryka żyje w ciągłym strachu przed kolejnymi zamachami. Obawa, że terroryści użyją broni chemicznej lub biologicznej jest powszechna. Ataki takie miały już przecież miejsce w Japonii. Nic więc dziwnego, że poszukuje się wszelkich możliwych sposobów obrony. Opracowanie i wdrożenie powszechnego systemu czujników wymagałoby horrendalnych kosztów, przerzucenie tego na dostępne powszechnie gadżety zredukowałoby je do minimum. Jak miałoby to być wdrożone? Planowana cena takiego diagnostycznego układu to mniej niż jeden dolar. Spekulując, można śmiało założyć, że prawdopodobne jest dofinansowanie kosztu jego wbudowania do nowych modeli aparatów, lub podatkowe ulgi dla producentów chętnych do jego wprowadzenia. W dalszej przyszłości możliwy zapewne byłby nawet ustawowy nakaz.
      Nad stworzeniem i komercjalizacją systemu pracują trzy zespoły: Qualcomm, National Aeronautics and Space Administration (NASA) oraz Rhevision Technology. Zainteresowane dołączeniem są również LG, Apple i Samsung, co gwarantowałoby szybkie rozpowszechnienie rozwiązania. Być może do wdrożenia upłynie jeszcze kilka lat, ale założenia są w pełni wykonalne i przy obecnym rozwoju techniki wkrótce możemy ujrzeć przynajmniej prototypy.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...