Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Butelka z programowalną etykietą

Rekomendowane odpowiedzi

Z pozoru holenderska wódka Medea jest zwykłym destylatem z pszenicy. Ważniejsza jednak niż zawartość butelki jest jej wyjątkowa etykieta: programowalny wyświetlacz LED.

Producent uważa, że w ten prosty sposób organizator przyjęcia może w poetycki sposób przekazać gościom jakąś wiadomość, a ofiarodawca złożyć solenizantowi/jubilatowi życzenia. Jakiekolwiek miałoby być przeznaczenie trunku, na etykiecie da się zaprogramować do 6 komunikatów o długości do 255 znaków. Odpowiednią treść ustawia się za pomocą umieszczonych z boku przycisków Page Up i Page Down. Napis wyświetla się ciągle przez 3 minuty. Bateria wytrzyma do 40 godz. nieprzerwanej pracy.

Na witrynie internetowej firmy gorzelniczej z Schiedamu znajdują się szczegółowe instrukcje odnośnie do obsługi wyświetlacza, a także formularz zamówienia. Butelka alkoholu kosztuje 40 dolarów.

 

How to Program a Message on Your MEDEA Bottle from Medea Spirits on Vimeo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo. Zamiast zabrać niewiastę w jakieś fajne miejsce, należy ją poić wódką i naciśkać przyciski na butelce (20-literkowy napis to jakieś 300 kliknięć). To dopiero pomysł na imprezę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale za to jak może być romantycznie. Wyobraź sobie jakie wrażenie zrobiłbyś na swej lepszej połowie, gdybyś na etykiecie Czystej wyświetlił jej obrazek palącej się świeczki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale za to jak może być romantycznie. Wyobraź sobie jakie wrażenie zrobiłbyś na swej lepszej połowie, gdybyś na etykiecie Czystej wyświetlił jej obrazek palącej się świeczki...

Może gdyby to nie była czysta tylko jakieś zacne winko...

Tak czy inaczej mało przydatny gadżet

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Młodzi gniewni kupią wszystko. Szkoda tylko że w takiej reklamówce tyle błędów językowych :/ Mogli by znaleźć jakiegoś studenta, to by im powiedział jak co się pisze i wymawia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze chciałem mieć taki wyświetlacz na tyle samochodu. Na drodze tyle mam do powiedzenia, a nigdy nie mogę dotrzeć do odbiorcy. W taki sposób każdy dowiedziałby się ode mnie tego co musi wiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie z California Institute of Technology (Caltech) skonstruowali inteligentną szalkę Petriego. Wbudowali w nią czujnik obrazu, taki sam jak w aparatach cyfrowych, kompletnie zmieniając sposób obrazowania i dokumentowania hodowli mikroorganizmów.
      Artykuł na temat ePetri, jak Amerykanie nazwali swój wynalazek, ukazał się w piśmie Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS).
      Do tej pory na dno szalki nakładano warstwę pożywki, a na nią krople roztworu z mikroorganizmami. Całość wstawiano do inkubatora, a potem, czasem wiele razy , naczynie wyjmowano, by obejrzeć pod mikroskopem postępy poczynione przez namnażające się bakterie czy grzyby. Przy wersji ePetri nie potrzeba mikroskopu, zmniejsza się nakład pracy człowieka, dodatkowo można poprawić jakość dokumentacji rozwoju hodowli.
      Nasza szalka ePetri jest kompaktową, małą, bezsoczewkową platformą obrazowania mikroskopowego. Jesteśmy w stanie bezpośrednio śledzić kulturę wewnątrz inkubatora. Dzięki połączeniu kablowemu dane z szalki są automatycznie przekazywane do stojącego na zewnątrz laptopa - wyjaśnia Guoan Zheng, dodając, że oznacza to nie tylko mniej pracy dla człowieka, ale i mniejsze ryzyko skażenia hodowli.
      Amerykanie zbudowali prototyp swojego urządzenia, wykorzystując smartfon Google'a, czujnik obrazu z telefonu komórkowego i... klocki LEGO. Hodowlę umieszcza się na czujniku. Wyświetlacz LED staje się skanującym źródłem światła. Naukowcy twierdzą, że ich technologia przydaje się zwłaszcza przy obrazowaniu zlewnych hodowli, które zajmują całe dno naczynia. Prof. Changhuei Yang wyjaśnia, że celem zespołu było uzyskanie systemu do szerokokątnego obrazowania mikroskopowego próbek zbitych komórek.
      Akademicy z Caltechu podpowiadają, że platformę ePetri można także zastosować do detekcji toksycznych związków chemicznych czy narkotyków (zamiast zwykłego testu).
      Biolog Michael Elowitz sprawdził skuteczność ePetri na embrionalnych komórkach macierzystych, które często zachowują się inaczej w poszczególnych rejonach szalki, bo przekształcają się w różne typy komórek. Zwykle pod mikroskopem naukowcy mogą obserwować w danym momencie tylko jeden ich rodzaj, tymczasem prototyp pozwolił na oglądanie całego dna naraz.
      Amerykanie mogą obserwować żywe mikroorganizmy w szerokim zakresie skal: od poziomu subkomórkowego po makroskopowy. Obecnie trwają prace nad samowystarczalnym systemem z własnym inkubatorem.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli utrzyma się obecny trend, już wkrótce nóż odejdzie do lamusa i będzie używany jedynie przy specjalnych okazjach i podczas przygotowywania potraw. Coraz mniej osób jada bowiem przy stole, preferując raczej szybkie pochłanianie posiłków przed telewizorem. Wtedy posługiwanie się nożem i widelcem staje się zwyczajnie niewygodne. Łatwiej "wiosłować" samym widelcem bądź skubać palcami.
      Przedstawiciel brytyjskiej sieci supermarketów Debenhams zaznacza, że jeszcze 4 lata temu sprzedawano jednakową liczbę noży i widelców, lecz od kilku miesięcy na jeden nóż przypadają już w przybliżeniu dwa widelce.
      Specjaliści ds. etykiety obawiają się, że jak tak dalej pójdzie, noże staną się czymś wyjątkowym, wyciąganym z kredensu od wielkiego dzwonu. Trudno się wtedy spodziewać, że ludzie będą je choćby prawidłowo trzymać czy używać ich we właściwej kolejności. Nasze badania wskazują, że najważniejszą przyczyną odejścia od tradycyjnej etykiety jest rosnąca popularność fast foodów. Hamburgery rzadko wymagają użycia noża [chyba że są to rekordowe, ponad 1,5-kg bułki z pewnego baru w USA], a i gotowe dania są przyrządzane w wersji pokrojonej, z kawałkami wielkości jednego kęsa, które łatwo wchodzą na widelec – wyjaśnia Ed Watson, rzecznik Debenhamsa.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pod etykietami na butelkach, a właściwie na ich odwrocie, mogliśmy znaleźć już wiele rzeczy: komiksowe kolorowanki dla dzieci, informacje o konkursach czy przepisy na pyszne dania. Tym razem Joanna Wojtalik, 29-latka, która wyemigrowała z Polski, wymyśliła podczas nauki na Swinburne University, że można by stworzyć wersje mini magazynów, na początku głównie kobiecych, które z powodzeniem zmieściłyby się pod naklejkami na opakowaniach produktów FMCG.
      Jej pomysł spodobał się dziennikarzowi i wydawcy Aleksowi McKinnonowi, który założył razem z Polką firmę Modern Media Concepts. Pierwszą butelkową gazetą był iLove o wymiarach 10 na 7,5 cm. Zaadresowano go do grupy bardzo młodych kobiet w wieku 18-25 lat. Aby poczytać pisemko, trzeba mieć naprawdę dobry wzrok, bo teksty drukuje się maluteńką czcionką 6,5. Dla porównania: do zapisu zdań, które państwo czytają, wybrano czcionkę o wielkości 8 punktów.
      Wojtalik i McKinnon widzą wiele zastosowań swojego patentu. I tak, na przykład, pisma dla mężczyzn warto by wkładać pod etykiety piwa, magazyny o sztuce kulinarnej pod etykiety wina albo produktów luksusowych, a miniporadniki dla świeżo upieczonych rodziców pod naklejki na opakowaniach pieluszek...
      W kwietniu bieżącego roku na rynku belgijskim zadebiutuje dietetyczna coca-cola z odchudzoną wersją popularnego wydawnictwa o modzie GLAM*IT. On Product Publishing International (OPP), kolejna firma McKinnona i Wojtalik, poinformował o zakończonych sukcesem wspólnych pracach koncernu Coca-Cola i Sanoma Magazine. Ich owocem jest podwójnie "lightowy" (żywieniowo i czytelniczo) produkt.
      Nie było to takie proste, zważywszy, że znak towarowy i wygląd samej butelki coca-coli stały się swego rodzaju ikoną. Umieszczony pod samoprzylepną etykietą GLAM*IT ma 24 strony. OPP wydzierżawił swoją licencję na etykiety brytyjskiej firmie poligraficznej Denny Bros Ltd.
      Wojtalik porównuje butelkę napoju do doskonałej platformy komunikacyjnej. Dodaje też, że naklejki OPP pozwalają koncernowi umieścić więcej danych bezpośrednio na opakowaniu i w ten sposób wzmocnić więź z konsumentami już w momencie zakupu.
      Anouk Colardyn, menedżer ds. marketingu coca-coli light, podkreśla, że idea etykiety połączonej z wydawnictwami pasuje do tegorocznej kampanii reklamowej. Jego firma chce bowiem zachęcać zwolenniczki tego dietetycznego napoju do aktywnego życia i postrzegania świata przez różowe okulary.
      Mie Van der Auwera, wydawca GLAM*IT, sądzi natomiast, że dostosowywanie kontentu jednej marki do drugiej jest wiarygodne tylko wtedy, gdy są one podobnie cenione. W przypadku coca-coli i GLAM*IT nie było więc z tym najmniejszych problemów.
      Przedstawiciele belgijskiego oddziału Coca-Coli usłyszeli o patencie Wojtalik w zeszłym roku, kiedy to OPP zdobyło nagrody w dwóch kategoriach (Najlepsza Etykieta i Najlepsza Idea Ogólna) na prestiżowej imprezie Bottled Water Design Awards w Bergamo.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...