Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W ramach projektu Connected History w Wielkiej Brytanii powstanie wyszukiwarka łącząca różne bazy danych z materiałami historycznymi. Gdy powstanie, zarówno specjaliści jak i każdy internauta, będą mogli łatwo wyszukiwać i przeglądać książki, gazety, manuskrypty, dane genealogiczne, mapy i grafiki z lat 1500-1900.

Istnieje wiele elektronicznych zasobów, które zostały stworzone przez uniwersytety czy dostawców komercyjny. Wszystkie są dostępne, ale oddzielnie. Niektóre wymagają subskrypcji - mówi szef projektu Connected History profesor Robert Shoemaker z University of Sheffield.

Dodaje, że celem jest połączenie tych baz za pomocą rodzaju "zaawansowanego Google'a", dając w ten sposób dostęp do danych o wysokiej jakości.

Już w tej chwili w projekcie uczestniczy 12 instytucji, które udostępniają swoje zasoby. Są wśród nich University of Sheffield, Institute of Historical Research, University of Hertfordshire i King's College London.

Pierwsza faza projektu ma zakończyć się w marcu przyszłego roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone przez Birmingham Science City na 500-osobowej próbie wykazały, że ponad połowa (54%) dzieci w wieku 6-15 lat korzysta w razie wątpliwości czy pytań najpierw z wyszukiwarki Google'a, a dopiero potem zwraca się z problemem do rodziców albo nauczycieli.
      Sondaż ujawnił, że 1/4 dzieci spytałaby na początku rodziców, a 3% nauczycieli. Encyklopedie uplasowały się na ostatnim miejscu, w dodatku aż 1/4 ankietowanych nie miała pojęcia, co to takiego. Czterdzieści pięć procent dzieci nigdy nie korzystało z papierowej encyklopedii, a 19% z drukowanego słownika.
      Ze śmiesznych (lub jeśli ktoś woli - przerażających) przypuszczeń związanych z zastosowaniem encyklopedii można wymienić definicje "to coś do podróżowania" oraz "urządzenie/narzędzie wykorzystywane w czasie operacji".
      Dla odmiany prawie 50% badanej grupy korzystało z wyszukiwarki Google'a co najmniej 5 razy dziennie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak donosi serwis AllThingsDigital, nowa umowa pomiędzy Mozillą a Google’em, na postawie której koncern Page’a i Brina płaci za to, że Google jest domyślną wyszukiwarką w Firefoksie, jest znacznie bardziej korzystna dla Mozilli niż wcześniejsza. Na podstawie nowego porozumienia Google będzie płacił około 300 milionów dolarów rocznie, a cała umowa opiewa na kwotę niemal miliarda USD. W 2010 roku, na podstawie starej umowy, Google zapłacił Mozilli około 100 milionów dolarów.
      Tak dobre warunki umowy mogą budzić zdziwienie, gdyż obecnie Google ma własną przeglądarkę, której rynkowe udziały są mniej więcej takie, jak rynkowe udziały Firefoksa. Podpisanie tak przez wyszukiwarkowy koncern tak kosztownej umowy może świadczyć o tym, że Google bardzo poważnie traktuje konkurencję ze strony Binga i woli nie ryzykować utraty ważnego partnera, jakim jest Mozilla.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeszcze w bieżącym roku na polskim rynku zadebiutuje rosyjski gigant wyszukiwarkowy Yandex. Firma, która z samego debiutu na giełdzie Nasdaq pozyskała 1,3 miliarda USD, a cena jej akcji w stosunku do prognozowanych zysków jest dwukrotnie wyższa niż cena akcji Google'a.
      W Polsce Google jest monopolistą na rynku wyszukiwarek. Z usług tej firmy korzysta 97% internautów, co przynosi jej 700 milionów złotych rocznych przychodów. Przychodów, które rosną w tempie 25% rocznie.
      Takie pieniądze skusiły właścicieli Yandeksu. Bogdan Wiśniewski, dyrektor rozwoju biznesu Yandeksu na Polskę powiedział „Pulsowi Biznesu", że rosyjska firma od kilku tygodni intensywnie pracuje nad wejściem na nasz rynek i chce się na nim pojawić z wyszukiwarką najwyższej jakości, by zdobyć co najmniej kilkunastoprocentowy udział w Polskim rynku. Yandex.pl ma ruszyć jeszcze w bieżącym roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chińska wyszukiwarka Baidu przygotowuje się do światowej ekspansji. Wiceprezes Shen Haoyu poinformował właśnie, że trwają prace nad wielojęzyczną wersją wyszukiwarki. Mamy globalne aspiracje - stwierdził Haoyu.
      Do Baidu należy 75,8% chińskiego rynku wyszukiwarek. Google, z 19,2-procentowym udziałem, znajduje się na drugim miejscu.
      W 2007 roku uruchomiono wersję Baidu na rynek japoński, jednak użytkownicy z Kraju Kwitnącej Wiśni wolą korzystać z Google'a i Yahoo.
      O zamiarach ekspancji na rynki zewnętrzne informował w sierpniu ubiegłego roku Robin Li, dyrektor wykonawczy Baidu. „Musimy wykonać ten ruch najszybciej, jak to możliwe. W ciągu następnych 5-15 lat znaczna część naszych przychodów powinna pochodzić spoza Chin" - mówił Li.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wszystko wskazuje na to, że Google nie uniknie jednak urzędniczych śledztw w sprawie swoich praktyk biznesowych. Amerykański senator Herb Kohl (Partia Demokratyczna), przewodniczący Senackiej Podkomisji Antymonopolowej, Konkurencyjności i Praw Konsumenta domaga się zorganizowania w Senacie przesłuchania dotyczącego sposobu działania wyszukiwarkowego giganta. Kohla poparł republikański senator Michael S. Lee. W terminarzu Kongresu już znalazły się zapisy o dyskusji na temat rynków online'owych oraz wyszukiwania internetowego.
      W ostatnich latach Google umacniał swoją pozycję na rynku internetowym, oferował nowe usługi i przejmował wiele konkurencyjnych firm. To spowodowało, że politycy i urzędnicy zaczęli coraz baczniej przyglądać się koncernowi, a z drugiej strony konkurencja coraz częściej oskarża Google'a o działania mające na celu monopolizowanie rynku.
      Silna pozycja, jaką zajmuje Google na rynku wyszukiwania daje mu nieograniczone możliwości prowadzenia działań szkodzących konkurencyjności. Ostatnio zastępca dyrektora ds. antymonopolowych w Biurze Ekonomii Federalnej Komisji Handlu, Howard Shelanski, stwierdzil, że 'hipotetyczna wyszukiwarka' dysponująca odpowiednią siłą ekonomiczną 'może stać się przymusowym wyborem dla konsumentów i efektywnie angażować się w działania dyskryminujące konkurencję' - czytamy w liście, jaki Lee wystosował do Kohla. Senator dodaje, że posiadanie przez jedną firmę tak różnych usług jak Gmail, Checkout, Books czy Web History budzi też poważne obawy o prywatność użytkowników.
      Silna pozycja Google'a jako strażnika bramy do internetu powoduje, że nie musi ona oferować konsumentom zwiększonej ochrony prywatności by skutecznie konkurować z innymi wyszukiwarkami - dodaje Lee.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...