Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Przedstawiciele Opery informują, że ich firma już zaczęła odnosić korzyści z prezentowanego w Windows okna wyboru przeglądarki. Powinno pojawiać się ono od 1 marca w każdej nowej instalacji systemu.

Od czasu pojawienia się okna wyboru, Opera zanotowała trzykrotny wzrost liczby pobrań w ważnych europejskich krajach, takich jak Belgia, Francja, Hiszpania, Polska i Wielka Brytania - powiedział Rolf Assev, odpowiedzialny w Opera Software za strategię. Norweska firma, by w pełni wykorzystać szansę, jaką daje jej okno wyboru, udostępniła w bieżącym tygodniu nową wersję swojego browsera, oznaczoną numerem 10.5.

Wczesne wyniki sugerują zatem, że Operze opłacało się wykorzystać Unię Europejską do wymuszenia na Microsofcie zastosowania okna wyboru.

Nie wszyscy jednak są zadowoleni. Na pierwszy rzut oka w oknie tym pojawia się bowiem pięć najpopularniejszych przeglądarek, a siedem dalszych można zobaczyć, gdy przewiniemy okienko. Tak naprawdę nikt nie wie, że jest więcej niż pięć przeglądarek. To nieuczciwe - mówi Shawn Hardin, prezes firmy produkującej szóstą najpopularniejszą w Europie przeglądarkę - Flock.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieuczciwe to jest wymuszanie na MS okna wyboru innych przeglądarek. Ich system, ich przeglądarka. Niech spróbują coś takiego wymusić na Apple, żeby do wyboru po uruchomieniu MAC'a było po za safari, FF, opera i inne... Już widzę jakie lamenty by Jobs uskuteczniał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opera 10.50, to szybka, ale niedoróbka.

 

Czekam na okno wyboru zamienników notatnika, painta, WMP, Aero, menedżera plików, komunikatora i okno wyboru przeglądarki np. Opera w gNewSense. Potem tylko wybór czcionek, jeszcze kilka dni kompletowania innych narzędzi i nowy system Getnoo like można już zacząć używać. A w ogóle, to w imię wolności wyboru należy zakazać możliwości wyboru opcji pozbawienia się okien wyboru ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alek, Trafne spostrzeżenie

 

Co do Opery to nie mogę się do niej przekonać ze względu na brak wygodnej metody blokowania męczących reklam (szczególnie tych "pływających" nad treścią)

 

Swoją drogą nie słyszałem o przeglądarce Flock  ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W mojej okolicy jest spożywczak, z którego korzysta większość ludzi, mimo że ceny są tam nieco wyższe niż w innych. Łatwo do niego dojechać, jest w nim największy wybór. Oczywiście, są też inne spożywczaki i właściciel pierwszego w żaden sposób nie zabrania do nich chodzić.

Myślę, że UE powinna teraz, w imię równości szans i walki ze spożywczakiem, który zmonopolizował lokalny rynek, nakazać jego właścicielowi zamontowanie w drzwiach automatu. Gdy klient będzie wchodził, automat powinien się uruchamiać i witać tekstem: "Czy na pewno chcesz kupować w tym spożywczaku? W okolicy są jeszcze inne. Możesz skorzystać ze spożywczaka na ulicy a, b lub c. Jeśli chcesz dowiedzieć się wiecej na temat sklepu z ulicy a, machnij drzwiami raz i naciśnij trzykrotnie klamkę, jeśli chcesz się dowiedzieć czegoś na temat sklepu z ulicy b, machnij dwa razy i zaśpiewaj....".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariuszu - uśmiałam się :D

 

To co robi KE czasami zakrawa na kpinę. Niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmieszna byłaby sytuacja, w której Microsoft nie godzi się na takie rozwiązanie i wycofuje system Windows z Europy. Unia oraz każdy kraj z osobna wydałyby dziesiątki miliardów euro na migrację na alternatywne systemy operacyjne we wszystkich jednostkach administracji publicznej oraz szkolenia pracowników. Każdy szary obywatel po tych samych przejściach we własnym domu raczej nie zagłosowałby w następnych wyborach na partie, które do tego doprowadziły (w PE, lokalnie powiązane, etc).

 

Microsoft zamyka również centra badawcze w Europie, wycofuje sponsoring w ramach realizowanej misji społecznej.

 

Unia ze swojej decyzji wycofać się nie może, byłoby to przyznanie się do porażki, na które organ tak wielki i wpływowy nigdy pozwolić by sobie nie mógł. Wydaje więc kolejne miliardy przez następne lata, brnąc tylko coraz głębiej w nieudaną transformację. Może nawet powołuje organ mający za zadanie stworzyć zupełnie nowy system operacyjny? Pompując w zacz kolejne miliony nas wszystkich. Etc etc.

 

Byłoby śmiesznie, nie? Niech żyją kreatywni ustawodawcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za tymi kreatywnymi ustawodawcami kryje się duże lobby. M.in. wojowników o wolność (a jak się teraz okazuje, również życiową głupotę)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za tymi kreatywnymi ustawodawcami kryje się duże lobby. M.in. wojowników o wolność (a jak się teraz okazuje, również życiową głupotę)

Żaden bojownik o wolność nie popiera tak głupiej dyrektywy. To jest dokładnie anty-wolnościowe, bo Komisja Europejska zmusza Microsoft do działania przeciwko sobie. Gdzie tutaj widzisz jakiś motyw wolnościowy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opera 10.50, to szybka, ale niedoróbka.

 

Niestety muszę się trochę zgodzić. Wszystko przez to gonienie na termin owego okna wyboru (choć i tak spóźnili się nieco). Wciąż mam problemy z przyzwyczajeniem się do tabów na górze (u mnie zawsze lądowały na dole) za cenę większej przestrzeni.

 

Co do Opery to nie mogę się do niej przekonać ze względu na brak wygodnej metody blokowania męczących reklam (szczególnie tych "pływających" nad treścią)

 

Widziałem kiedyś userjs do blokowania tych pop-upów web 2.0, ale nie testowałem tego. Ja wszystko wywalam display:none po zabawie z DragonFly.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańska NSA (Narodowa Agencja Bezpieczeństwa) dołączyła do Microsoftu zachęcając użytkowników systemu Windows, by pilnie zaktualizowali swój system operacyjny. W Remote Desktop Services for Windows odkryto bowiem dziurę, która podobna jest do luki, którą w 2017 roku wykorzystało ransomware WannaCry, powodując wielomiliardowe straty na całym świecie.
      Dziura, nazwana „BlueKeep”, może też istnieć w starszych systemach operacyjnych z rodziny Windows, jak Windows 7, Windows XP, Windows Server 2003 oraz Server 2008. Stanowi ona poważne zagrożenie, gdyż szkodliwy kod może rozprzestrzeniać się i zarażać bez interakcji ze strony użytkownika.
      Microsoft poinformował o istnieniu dziury wraz z publikacją w ubiegłym miesiącu odpowiedniej poprawki. Wówczas firma nie zdradziła zbyt wielu informacji. Poinformowano jedynie, że na atak może być narażonych około 7 milionów urządzeń na całym świecie. Później dokładniej przyjrzano się zagrożeniu i liczbę narażonych urządzeń zmniejszono do 1 miliona.
      „BlueKeep”, oficjalnie skatalogowana jako CVE-2017-0708, to krytyczna luka pozwalająca napastnikowi na uruchomienie dowolnego kodu, który kradnie dane i szpieguje użytkowników. Na blogu NSA czytamy: to typ luki, jaką cyberprzestępcy często wykorzystują. Można jej użyć na przykład do przeprowadzenia ataku DoS. Ukazanie się i rozpowszechnienie szkodliwego kodu atakującą tę lukę jest prawdopodobnie kwestią czasu.
      Niektóre firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem już stworzyły prototypowy szkodliwy kod, by móc na tej podstawie stworzyć mechanizmy zabezpieczające. Microsoft i NSA wzywają do pilnego zainstalowania opublikowanej łaty.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed trzema laty okazało się, że Volkswagen oszukuje podczas testów emisji spalin. Koncern tak zaprogramował urządzenie do kontroli emisji, że w czasie testów silnik emitował nawet 40-krotnie mniej szkodliwych substancji, niż w czasie rzeczywistego użytkowania.
      Teraz badacze z MIT wykazali, że Volkswagen nie jest jedyną firmą, której pojazdy lepiej wypadają w czasie testów niż podczas korzystania z nich przez użytkowników. Z artykuły opublikowanego na łamach Atmospheric Environment dowiadujemy się, że samochody z silnikiem Diesla sprzedane w latach 2000–2015 w Europie przez 10 największych producentów samochodów emitują do 16 razy tlenków azotu niż emitowały podczas testów. Emisja ta przekracza limity obowiązujące w UE, lecz... nie narusza to żadnych przepisów. Ta dodatkowa emisja zabija około 2700 osób rocznie, a jej szkodliwe skutki są odczuwane na przestrzeni tysięcy kilometrów. Odkryliśmy, że 70% przypadków zgonów spowodowanych tą emisją to zgony transgraniczne. Ludzie umierają z tego powodu w innych krajach, niż dochodzi do emisji. To pokazuje, że rozwiązanie problemu wymaga działań w skali całego kontynentu, mówi główny autor badań profesor Steven Barrett.
      Uczeni stwierdzili też, że istnieje prosty sposób, by znacznie ograniczyć negatywny wpływ emisji. Okazało się bowiem, że jeśli wspomnianych 10 producentów wyprodukuje silniki, których emisja będzie taka, jak najlepszego w ich grupie, to ocalą w ten sposób życie 1900 osób rocznie. W prosty sposób można uniknąć dużej liczby zgonów, mówi Barrett.
      Naukowcy skupili się na tlenkach azotu emitowanych przez silniki Diesla. Powodują one choroby układu oddechowego oraz choroba serca. W Europie jeździ wielokrotnie więcej samochodów z silnikiem Diesla niż w USA, częściowo dlatego, że Unia Europejska promowała takie silniki, gdyż emitują one mniej dwutlenku węgla. Jednak o ile silniki Diesla mogą być mniej szkodliwe dla środowiska niż silniki benzynowe, to są bardziej szkodliwe dla ludzkiego zdrowia, mówi Barrett.
      Ostatnio EU zaostrza przepisy dotyczące emisji tlenków azotu, jednak większość pojazdów nie spełnia tych norm. Pozornie są one spełniane, gdyż producenci samochodów manipulują wynikami testów. Takie działanie zaś nie jest w UE nielegalne.
      Barrett i jego zespół przyjrzeli się emisji z silników samochodów produkcji Volkswagena, Renaulta, Peugeota-Citroena, Fiata, Forda, BMW, General Motors, Daimlera, Toyoty i Hyundaia. Pojazdy tych firm stanowią ponad 90% wszystkich samochodów poruszających się po drogach Unii Europejskiej, Norwegii i Szwajcarii.
      Szczegółowe analizy wykazały, że podczas jazdy po drodze samochody te emitują nawet 16-krotnie więcej tlenków azotu niż w czasie testów laboratoryjnych. Po połączeniu tych danych z modelem transportu substancji chemicznych w powietrzu, modelem atmosferycznym Europy i danymi epidemiologicznymi, naukowcy stwierdzili, że z powodu tej wyższej emisji każdego roku aż 2700 osób umiera o co najmniej dekadę wcześniej. Najbardziej szkodliwe dla zdrowia człowieka są silniki obecne w samochodach Volkswagena, Renaulta i General Motors. Najmniej szkodliwe okazały się silniki Toyoty, Hyundaia i BMW. Różnice pomiędzy producentami były nawet 5-krotne.
      Rozbicie danych na poszczególne kraje wykazały, że Polska i Szwajcaria są państwami o najmniejszej emisji nadmiarowych tlenków azotu i to właśnie w tych krajach dochodzi do nieproporcjonalnie dużej liczby zgonów z powodu zanieczyszczeń z innych państw. Praktycznie nie ma korelacji pomiędzy tym, w jakich państwach dochodzi do emisji, a kto z jej powodu cierpi, mówi Barrett. Molekuły tlenków azotu mogą przebyć tysiące kilometrów zanim zajdzie reakcja chemiczna, w wyniku której powstają związki szkodliwe dla ludzkiego zdrowia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Firma Kaspersky Lab zamroziła wszelką współpracę z europejskimi agencjami i organizacjami. To protest przeciwko oświadczeniu Unii Europejskiej, która określiła oprogramowanie Kaspersky mianem „złośliwego”.
      Określenie takie znalazło się w dokumencie, wzywającym do bliskiemu przyjrzeniu się wykorzystywanemu przez kraje członkowskie UE oprogramowaniu, infrastrukturze i wyposażeniu. Taki audyt miałby lepiej zabezpieczyć je przez atakami sponsorowanymi przez inne kraje. W jednej z propozycji wymienionych w dokumencie czytamy, że powinno się też zakazać oprogramowania, w przypadku którego potwierdzono, że jest złośliwe, tak jak oprogramowanie Kaspersky Lab. Działania UE są podobne do tych, które wcześniej podjęto w USA, gdzie zakazano używania programów Kaspersky Lab na komputerach rządowych.
      Kaspersky, która informuje, że od 20 lat współpracuje z UE w celu eliminowania zagrożeń, nazwała stwierdzenia ze wspomnianego dokumentu „nieprawdziwymi” i stwierdziła, że jest to „wyjątkowy brak szacunku”.
      Dyrektor firmy, Eugene Kaspersky, stwierdził, że przedsiębiorstwo nie miało innego wyjścia, jak tylko podjąć zdecydowane działania i zawiesić wszelką współpracę z agendami UE, w tym z Europolem. To frustrujące, że nie przeprowadzono żadnego śledztwa, nie przestawiono żadnych dowodów na nieprawidłowości z naszej strony, a tylko powtórzono fałszywe oskarżenia z anonimowych źródeł. Ryzyko związane z używaniem naszego oprogramowania jest czysto hipotetyczne. Jest ono tak samo hipotetyczne, jak używanie każdego innego oprogramowania zabezpieczającego z każdego innego kraju. Jednak zagrożenie stwarzane przez cyberprzestępców jest realne. Innymi słowy, polityczne decyzje UE działają na korzyść cyberprzestępców.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Symantec informuje, że cyberprzestępcy coraz bardziej interesują się 64-bitowymi systemami operacyjnymi. Firma ostrzega przed trojanem backdoor.Conpee, który potrafi zainfekować w pełni załatany system Windows 7. Nowy szkodliwy kod występuje zarówno w 32- jak i 64-bitowej wersji. Stanowi on kolejny dowód, że - do niedawna tylko teoretyczna - możliwość infekowania 64-bitowych systemów stała się rzeczywistością. W 64-bitowej wersji Windows Vista i Windows 7 zastosowano m.in. Kernel Mode Code Signing oraz Kernel Patch Protection. Pierwszy z mechanizmów wymaga, by każde oprogramowanie działające w trybie jądra posiadało cyfrowy podpis, a drugi uniemożliwia nieautoryzowane zmiany w jądrze.
      Pomimo tych zabezpieczeń zarówno backdoor.Conpee, jak i Backdoor.Hackersdoor są w stanie zainfekować 64-bitowy system. Obecnie wiadomo, że drugi ze szkodliwych kodów, który został odkryty w grudniu ubiegłego roku, posługuje się skradzionymi cyfrowymi certyfikatami.
      Na razie istnieje niewiele kodu atakującego 64-bitowe systemy, ale ostatnie odkrycia stanowią dowód, że przestępcy są w stanie zainwestować dużo czasu i pieniędzy, by osiągnąć swój cel.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      BEREC, agenda Unii Europejskiej odpowiedzialna za regulacje na rynku telekomunikacyjnym poinformowała, że w UE powszechnie blokuje się dostęp do internetu. Według BEREC w ramach praktyk zarządzania ruchem najczęściej ogranicza się przepustowość lub blokuje w ogóle protokół P2P oraz telefonię internetową (VoIP). Ta ostatnia jest blokowana przede wszystkim w sieciach telefonii komórkowej i wynika to z zapisów w umowach zwieranych z klientami.
      Badania przeprowadzone przez BEREC pokazują, że około 25% dostawców internetu usprawiedliwia blokowanie czy ograniczanie ruchu względami „bezpieczeństwa i integralności“ sieci. Około 33% stosuje różne techniki zarządzania ruchem, gdyż obok standardowych usług świadczą też usługi wyspecjalizowane, np. oferują obok internetu telewizję czy telefonię.
      Obecnie BEREC prowadzi analizę uzyskanych danych. Zostaną one sprawdzone, skonsolidowane i na ich podstawie powstanie szczegółowy raport, który zostanie przedstawiony w drugim kwartale bieżącego roku.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...