Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'zabawa' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 11 wyników

  1. Młode samice szympansów traktują patyki jak lalki, na których praktykują niezbędne umiejętności rodzicielskie. Noszą je ze sobą, dopóki nie urodzą własnych młodych. Dorastające samce zachowują się tak dużo rzadziej. Sonya M. Kahlenberg i Richard W. Wrangham z Uniwersytetu Harvarda podkreślają, że to pierwszy dowód, by jakiś dziki gatunek bawił się uproszczonymi lalkami i by istniały różnice międzypłciowe w wyborze obiektów do zabawy. Amerykanie twierdzą, że ich badania dokładają się do innych, które sugerują, że ludzkie dzieci najprawdopodobniej rodzą się z pewnymi preferencjami dotyczącymi tego, jak chcą się zachowywać, i nie naśladują, a przynajmniej nie zawsze, innych dziewczynek bawiących się lalkami lub chłopców zajmujących się żołnierzykami czy samochodami. Wygląda na to, że zabawa lalkami przez człowieka może mieć swe korzenie w noszeniu obiektów przez hominidy. U ludzi istnieją silne międzypłciowe różnice w doborze zabawek; uderzająco podobny schemat występuje we wszystkich kulturach. Podczas gdy dotąd socjalizowanie przez starszych i rówieśników było podstawowym wyjaśnieniem, nasza praca sugeruje, że biologia może także odgrywać ważną rolę w preferencjach dotyczących aktywności – opowiada Kahlenberg. Podczas 14 lat badań nad zachowaniem szympansów w Parku Narodowym Kibale w Ugandzie Amerykanie doliczyli się ponad 100 przypadków noszenia patyków. Często młode samice nie używały ich jak starsi członkowie stada do jedzenia czy walki. Niektóre zwierzęta na czas snu zabierały je ze sobą do gniazda, a w jednym z przypadków wybudowano nawet dla kijka osobne gniazdo. Kahlenberg i Wrangham widzieli też osobniki, które bawiły się z patykami w samolot, leżąc na plecach i balansując nimi na wyciągniętych w górę łapach. Czasem szympansy nosiły patyki przez wiele lat. Prymatolodzy dywagowali, że jeśli to zachowanie byłoby odpowiednikiem naszej zabawy lalkami, samice powinny nosić patyki częściej niż samce, a zachowanie zapewne zaniknie po urodzeniu pierwszych młodych – tłumaczy Wrangham. I rzeczywiście się tak działo. Oczywiście, u ludzi duży wpływ na preferencje dotyczące zabawek mają rówieśnicy, rodzice i inne osoby. Podobnie może być u szympansów. [...] Fascynujące, że znaleziono niewiele dowodów na podobne zachowania małp z innych społeczności, co uprawdopodobnia hipotezę, że to naśladowanie lokalnej tradycji. Niewykluczone więc, iż to piękny przykład przeplatania wpływów biologicznych i społecznych.
  2. Samokontrolę można poprawić, traktując ją jak zabawę, a nie męczące zobowiązanie – dowodzą psycholodzy (Journal of Consumer Research). Fiasko samokontroli zależy od tego, czy ludzie postrzegają angażujące ją czynności, np. jedzenie w umiarkowanych ilościach, jako obowiązek czy okazję do zabawienia się – podkreślają Juliano Laran z Uniwersytetu w Miami i Chris Janiszewski z Uniwersytetu Florydzkiego w Gainesville. Podczas eksperymentu naukowcy poprosili ochotników o potrzymanie cukierka w palcach, umieszczenie go między wargami, a wreszcie o odłożenie łakoci na bok. Cel był taki, żeby ludzie wykonali zadanie z cukierkiem, ale nie mogli go zjeść. Po wstępnym teście, stanowiącym w rzeczywistości właściwą część badania, wolontariusze wzięli udział w sondażu na zupełnie inny temat, przy czym słodycze cały czas leżały na stole. Nie podano instrukcji, czy można je zjeść, czy nie. Psycholodzy sprawdzali, na ile cukierków skusili się poszczególni badani i jakim poziomem samokontroli wykazują się oni na co dzień. Odkryliśmy, że uczestnicy, którzy zazwyczaj wykazują się silną samokontrolą, postrzegali wstępne zadanie z cukierkiem – polegające na dotykaniu, ale nie na jedzeniu drażetek Skittles i M&Ms – jako okazję do zabawy. Osoby, które przeważnie odznaczają się słabą samokontrolą, postrzegały zaś początkowy test jako zobowiązanie. Co ciekawe, i specjaliści od samokontroli, i ludzie mający z nią problemy wypadali równie dobrze, gdy w podobnym do opisanego wyżej eksperymencie w instrukcji akcentowano słowo "zabawa". Rezultaty pokazują, że jednostki z kulejącą samokontrolą można skłonić do działania na wzór osób z wysoką samokontrolą i osiągnięcia sukcesu regulacyjnego, jeśli zadania wymagające tej zdolności są przedstawiane w sposób uznawany za zabawny i mało obciążający.
  3. Po konflikcie, polegającym na biciu, gryzieniu czy wyrywaniu, będące jego świadkami makaki z endemicznego dla Celebes i Wysp Togian gatunku Macaca tonkeana wzajemnie się uspokajają. Arianna De Marco z Uniwersytetu we Florencji uważa, że w ten sposób grupa radzi sobie z napięciem. Włosi i Francuzi przez 7 miesięcy obserwowali dwie trzymane w niewoli grupy małp. Gdy jeden z członków stada zachowywał się agresywnie, naukowcy losowali osobnika ze zgromadzonych w pobliżu gapiów i sprawdzali, czy w ciągu pięciu minut od zakończenia sprzeczki próbował "zaprzyjaźniać się" – siadał obok, zaczynał iskanie lub zabawę - z drugim świadkiem. Dla porównania De Marco obserwowała, co ten sam makak robił innego dnia o mniej więcej tej samej porze. Okazało się, że małpy częściej zwracały się do świadków konfliktu, niż miało to miejsce w okresie spokoju: w jednej z grup częstość takiego zachowania wzrastała ok. 3-, a w drugiej prawie 7-krotnie. Po obejrzeniu bójki, kłótni o jedzenie czy inne zasoby małpy stawały się pobudzone, co przejawiało się nasilonym bardziej niż zwykle drapaniem. Czynności z udziałem pozostałych M. tonkeana pozwalały poradzić sobie z napięciem. Wcześniejsze badania wykazały, że naczelne rzadko próbują się pogodzić. W grupie muszą więc zadziałać inne mechanizmy zabezpieczające, np. wzajemne iskanie rozemocjonowanych świadków. Biolodzy podkreślają, że "stowarzyszanie" zachodziło częściej pomiędzy zaprzyjaźnionymi osobnikami, nie odnotowano jednak podobnego efektu w przypadku pokrewieństwa. Oznacza to, że świadek częściej uspokajał się dzięki koledze, ale matka czy siostra nie działały na niego równie kojąco. Zespół tłumaczy to otwartą strukturą społeczną zaadaptowaną przez tolerancyjny gatunek makaka. Samice inicjowały (samo)pocieszanie wcześniej od samców. Konflikty obejmujące kontakt fizyczny przyspieszały moment nawiązania kontaktu z drugim osobnikiem u obu płci.
  4. Szkoccy naukowcy uważają, że goryle dysponują czymś na kształt teorii umysłu, która pozwala im trafnie przypisywać innym osobnikom określone stany emocjonalne. Jeśli zwierzęta widzą, że podczas zabawy towarzysz zaczyna się nudzić, przymilają się do niego, by nie stracić kompana. Nie robią tego jednak, gdy nie ma takiej potrzeby (Animal Cognition). Richard Byrne i Joanne Tanner z Uniwersytetu św. Andrzeja filmowali małpy z ogrodu zoologicznego w San Francisco. Bawiąc się zabawką i z drugim gorylem, naczelne wydawały się wiedzieć, czy czynność sprawia koledze bądź koleżance przyjemność. Goryle zachęcały towarzyszy zabawy, gdy tracili zainteresowanie lub uprawiały samoutrudnianie, kiedy zdawały sobie sprawę, że mogą wygrać, [całkowicie wytrącając tym partnera z równowagi] – opowiada Byrne. To pierwszy zaobserwowany u zwierząt przypadek śledzenia przebiegu relacji towarzysza z trzecim obiektem. Byrne zaznacza, że lwy, psy, niedźwiedzie czy koty nigdy się tak nie zachowują, ponieważ nie zależy im na podtrzymaniu zabawy, lecz wyłącznie na wygranej. Dotąd widywano tylko szympansy bonobo, które angażowały się w pośredniczone obiektami relacje z innymi. Podobne zabawy odnotowywano u goryli podczas 5 różnych lat, co więcej, na filmach utrwalono 5 różnych par małp. Podczas gier zwierzęta dysponowały piłką, torbą czy kawałkiem skóry, na którym koncentrowała się uwaga obu osobników. Zadanie polegało na zdobyciu lub utrzymaniu się w posiadaniu przedmiotu. W części sytuacji role (posiadacza i zdobywającego) wielokrotnie się zmieniały, w części przy piłce ciągle utrzymywał się jeden osobnik, ale zachęcał on towarzysza do podjęcia wysiłku: szukał spojrzenia, wykonywał gesty, powtarzał schemat postępowania kompana lub podejmował zabawę po chwili przerwy. Naukowiec dodaje jednak, że małpy nie przechodzą, niestety, testu na przypisywanie innym fałszywych przekonań. Oznacza to, że nie potrafią w pełni zrozumieć, że inni dysponują wiedzą czy przekonaniami różnymi od ich własnych, przez co niecałkowicie przyjmują cudzą perspektywę. Podczas testu fałszywych przekonań przedstawia się scenariusz, w ramach którego dwie osoby bawią się np. zabawką. Na końcu zostaje ona ukryta w pudełku. Gdy jedna z nich opuszcza pomieszczenie, druga przekłada zabawkę do torby. Po zarysowaniu takiej sytuacji badanego pyta się, gdzie po powrocie do pokoju pierwsza osoba będzie szukać zabawki. Ktoś dysponujący teorią umysłu będzie sobie zdawał sprawę, że zajrzy do pudełka, lecz dzieci poniżej 4.-5. roku życia stwierdzą, że w torbie, ponieważ same widziały, że zabawka tam trafiła. Dość często wykorzystuje się tzw. test Sally-Ann. Psycholog przedstawia dzieciom dwie lalki. Długowłosa Sally umieszcza pod poduszką słodycze i wychodzi. Pod jej nieobecność krótkowłosa Ann przekłada łakocie do swojej kieszeni. Maluchy mają powiedzieć, gdzie sięgnie Sally, kiedy wróci i będzie szukać cukierków. Zwierzętom można przedstawiać wersję testu, która nie wymaga posługiwania się językiem.
  5. Kamień uderzający w lustro wody może wywołać powstanie naddźwiękowego strumienia powietrza - udowadniają naukowcy z holenderskiego Uniwersytetu w Twente. To niespodziewane odkrycie rozszerza naszą wiedzę na temat aerodynamiki i może pomóc m.in. w stworzeniu bardziej efektywnych pojazdów. Badaniem niezwykłego zjawiska zajmował się Stephan Gekle, magistrant pracujący na holenderskiej uczelni. Młody badacz obserwował fale powstające na powierzchni wody po uderzeniu płaskiego dysku, a więc w sytuacji podobnej do zabawy w "puszczanie kaczek" z brzegu jeziora. Jak się okazało, powietrze poruszone przez krążek wybija w powierzchni wody podłużną szczelinę. Po chwili zostaje ona ściśnięta przez otaczającą ciecz i przyjmuje kształt klepsydry. Po zaledwie kilku milisekundach zwężenie w środkowej części fali zaciska się jeszcze bardziej, zwiększając ciśnienie powietrza zamkniętego pomiędzy powierzchnią wody a wciąż opadającym "kamieniem". Zaraz po tym, jak szyjka "klepsydry" zamyka się całkowicie, ciśnienie powietrza przekracza krytyczną wartość i powoduje nagłe wystrzelenie strugi gazu. Na podstawie serii pomiarów ustalono, że strumień ten, mający szerokość ok. 1 mm, osiąga prędkość dźwięku. Obserwacja ta zaskoczyła nawet samego autora studium, gdyż jedyne dostępne dotąd (i do tego czysto teoretyczne) dane zakładały, że naddźwiękowe strugi powietrza mogłyby mieć co najwyżej szerokość mierzoną w mikrometrach. To ekscytujące i zaskakujące, że dzieje się to tak naprawdę przy makroskopowych rozmiarach szyjki, podkreśla badacz. Źródło: Stephan Gekle Dokonane odkrycie może mieć istotne znaczenie dla m.in. badań z zakresu aerodynamiki i hydrodynamiki. Dokładne zrozumienie zjawisk rządzących przepływem cieczy oraz gazów może ułatwić uporządkowanie ich przepływu wokół różnych obiektów, zmniejszając tym samym ilość energii potrzebnej do utrzymania ich w ruchu. Efektem takich działań może być m.in. zmniejszenie zużycia paliwa przez nasze samochody lub poprawę sprawności elektrowni wiatrowych.
  6. Ludzie są jedynymi istotami, które wykorzystują śmiech, by znieważyć czy wydrwić innych. Dla naszych przodków i większości ich potomnych to raczej sposób na wyrażenie wyłącznie zadowolenia (Communicative and Integrative Biology). Po raz pierwszy zdolność do śmiechu pojawiła się u wielkich małp przed 16 mln lat. Współczesne orangutany śmieją się podczas zabawy, a duże człekokształtne małpy afrykańskie, np. szympansy, bonobo lub goryle, nauczyły się, że za pomocą dźwięku można wpływać na innych. Nadal jednak używają tego sygnału tylko w ramach radosnych igraszek. W ciągu lat ewolucji my, ludzie, zaczęliśmy wyrażać śmiechem negatywne emocje, m.in. szyderstwo czy drwinę. Doktor Marina Davila Ross z Uniwersytetu w Portsmouth i naukowcy, którzy pracowali pod jej przewodnictwem, nagrali i porównali dźwięki wydawane przez śmiejące się orangutany, goryle i szympansy, a następnie zestawili je ze śmiechem w wydaniu ludzkim. U ludzi i afrykańskiej małpy człekokształtnej śmiech rozwinął się bardziej niż u małpy azjatyckiej, by zapewnić wpływ na innych. W ciągu ostatnich 5 mln lat stało się jednak coś, co sprawiło, że w porównaniu do naszych przodków, ludzie używają śmiechu w o wiele szerszym zakresie sytuacji. Śmiech pojawia się w niemal wszystkich możliwych do wyobrażenia formach kontaktów społecznych, z wyśmiewaniem włącznie. W zgodzie ze zmianą przeznaczenia przekształcił się też nawet sam dźwięk wydawany podczas śmiania. Duże azjatyckie małpy raczej popiskują, niż się śmieją, a małpy afrykańskie i ludzie częściej wydają dźwięki kojarzone ze śmiechem w czystym wydaniu. Na podstawie naszych odkryć możemy wysnuć wniosek, że 10-16 mln lat temu śmiech był dźwiękiem o ograniczonym zastosowaniu i prawdopodobnie w nikłym stopniu oddziaływał na zachowania innych. Jak zaznacza Davila Ross, śmiech był obecny u wszystkich potomków wielkich małp, ale generowany odgłos zmieniał się w toku ewolucji, najprawdopodobniej równolegle ze zmianą zachowania danego gatunku. Brytyjska psycholog oraz Michael Owren z Uniwersytetu Stanowego Georgii i Elke Zimmermann z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Hanowerze wykazali także, że dźwięki inne niż śmiech mogły wyewoluować podczas łaskotania i zabaw. Ssaki, np. lisy, wokalizują, gdy są "smyrane", ale niekoniecznie jest to prawdziwy śmiech.
  7. Ludzie, którzy cenią sobie doskonałość i ciężką pracę, wypadają lepiej od innych w realizacji specyficznych zadań, jeśli przypomina im się o cenionych wartościach. Kiedy jednak zadanie jest przedstawiane jako zabawa, te same osoby osiągają o wiele gorsze wyniki od jednostek mniej motywowanych osiągnięciami (Journal of Personality and Social Psychology). Oznacza to, że dwaj uczniowie zareagują zupełnie inaczej na napomnienia nauczyciela odwołujące się do perfekcji – jedni spróbują pracować ciężej, inni się zniechęcą. Sugeruje też, że osoby stale niezainteresowane osiągnięciami wcale nie są pozbawione ambicji czy złośliwe, tylko że mają odmienne cele. Mentalność nastawiona na rywalizację i osiągnięcia stanie się silnym demotywatorem dla tych, którzy niekoniecznie cenią perfekcję tak samo mocno jak dobrostan. Czemu nie dbają o to, czy wypadną dobrze? Może dlatego, że pragną czegoś innego – cieszenia się sobą – co wcale nie jest złym celem – tłumaczy prof. Dolores Albarracín z University of Illinois. W ramach czterech studiów Albarracín i jej współpracownik z Uniwersytetu Florydzkiego William Hart śledzili, jak postawy wobec osiągnięć (zwane chroniczną motywacją osiągnięć) wpływają na wyniki realizacji różnych zadań. Psycholodzy zauważyli, że badani silnie motywowani osiągnięciami wypadali lepiej, gdy stosowano wobec nich priming słowami odwołującymi się do zwyciężania, mistrzostwa czy perfekcji (słowa wyświetlały się na ułamek sekundy na ekranie komputera). W identycznych warunkach ludzie z niską motywacją osiągnięć wypadali z kolei gorzej. W innym eksperymencie wyszło na jaw, że osoby ceniące sobie współzawodnictwo z większym prawdopodobieństwem kończyły przerwane zadanie, np. wykreślankę, jeśli, zgodnie z informacją psychologa, miała ona badać ich zdolność wnioskowania słownego. Dla odmiany ich koledzy z przeciwnego bieguna robili to chętniej, kiedy powiedziano im, że odnajdywanie słów w diagramach jest czystą zabawą. W ostatnim studium osoby z wysoką motywacją osiągnięć radziły sobie gorzej, gdy informowano je, że ćwiczenie ma charakter rozrywkowy i jednocześnie zastosowano wobec nich podprogowy priming słowami przodować, rywalizować bądź dominować. Co ciekawe, wolontariusze "zabawowi" wypadali w takich okolicznościach lepiej. W podsumowaniu Amerykanie stwierdzili, że zastosowanie primingu dotyczącego osiągnięć hamuje pragnienie zabawy u ludzi motywowanych do zdobywania. U osób pozbawionych motywacji osiągnięć te same sygnały wzmacniały potrzebę i zdolność lepszej realizacji zadania postrzeganego jako rozrywka.
  8. Doing It For The Kids to wystawa zorganizowana przez londyńską grupę artystyczno-projektową [re]design. W październiku i listopadzie z eksponatami będzie się można zapoznawać w Newcastle i Birmingham. Pomysłodawcy przedsięwzięcia chcieli zilustrować rodzaje zabawy, jej rolę w rozwoju dziecka i kształtowaniu jego wartości, a także wpływ zabawek na środowisko. Wśród wielu różnych ekopomysłów z całego świata znalazł się m.in. miś z łożyska Alexa Greena. Niektóre kobiety, zwłaszcza te rodzące w domu, zjadają swoje łożysko. Utrzymują, że narząd ten zawiera sporo witamin i składników odżywczych, a jego skonsumowanie zapobiega depresji poporodowej czy sprzyja produkcji mleka. Miś z łożyska nie może być i nie jest zwykłą przytulanką. Zszyty grubymi nićmi, które notabene przypominają szwy, spoczywa w szklanym słoju. Taka zabawka ma raczej znaczenie symboliczne, w końcu łożysko łączy zarodek ze ścianą macicy. Twin Teddy Kit Greena przywodzi na myśl jedność matki, dziecka i łożyska. By uszyć misia, trzeba je przeciąć – osobiście! - na pół i natrzeć solą morską. Po wysuszeniu przychodzi kolej na potraktowanie nietypowego materiału kaletniczego emulsją żółtka jaja i tanin. Dzięki temu zabiegowi łożysko staje się delikatne i miękkie, a więc podatne na formowanie. Na wystawę trafiły też bardziej konwencjonalne zabawki, m.in. drewniane wózki dla lalek lub filcowe przytulanki do samodzielnego złożenia. Te ostatnie zawierają proste elementy elektroniczne, np. LED-y, co pozwala łączyć przyjemność z nauką. Zabawki 48 projektantów mają zainspirować rodziców i nauczycieli, a także sprawić, by byli bardziej krytyczni podczas ich doboru.
  9. W niemieckim miasteczku Foehren ginęły nocą zostawione pod drzwiami buty. Okazało się, że złodziejką była lisica, która wyniosła ponad 100 par obuwia. Nie przebierała w rodzajach. Interesowało ją wszystko – od damskich szpilek po adidasy. Przestępczyni została zdemaskowana przez przypadek. Na buty natknął się przechodzący obok nory pracownik służb leśnych. Niektóre leżały obok lisiego mieszkania, inne zalegały w głębi ziemi. "Dotąd znaleźliśmy 110-120 par. Wygląda na to, że lisica kradła je, by młode miały się czym bawić". W wielu brakowało sznurówek, ale generalnie wszystkie były w niezłym stanie, dlatego prawowici właściciele ucieszyli się z ich odzyskania. Wobec winowajczyni nie zostaną wyciągnięte żadne konsekwencje.
  10. Udomowione, i często rozpuszczone do granic możliwości, psy czują ogromną potrzebę zabawy. Niekiedy bywa tak silna, że bierze górę nad innymi instynktami, np. wpływa na stosunek do pojawiających się w otoczeniu obcych (Applied Animal Behaviour Science). Psy wychowane wśród ludzi wydają się nie dbać o to, z kim się bawią, byle "nowy" zachowywał zasady gry wprowadzone wcześniej przez właściciela. Może to oznaczać, że pies i jego pan dochodzą do wypracowania pewnej rutyny zabawy, a czworonóg generalizuje wyuczone zasady postępowania na sytuacje baraszkowania z inną nieznajomą osobą – wyjaśnia Lilla Toth z Wydziału Etologii na Uniwersytecie im. Loránda Eötvösa. W studium Węgrów wzięło udział 68 dorosłych psów różnych ras. Wszystkie zaklasyfikowano jako "zwierzęta rodzinne", ponieważ ukończyły specjalne kursy tresury, mieszkały w domach właścicieli, regularnie wychodziły na spacery i były ogólnie zadbane. Podczas eksperymentu każdy czworonóg bawił się na dwa sposoby raz z właścicielem, raz z obcą osobą, która podczas wszystkich sesji znajdowała się w pobliżu. W pierwszej grze wykorzystywano piłkę nawleczoną na sznurek, druga polegała na przeciąganiu się. Podczas każdej zabawy naukowcy zwracali uwagę na kilka parametrów zachowania psa: 1) tendencję do zawłaszczania, 2) chęć aportowania, 3) oznaki strachu, unikania i agresji, 4) obecność charakterystycznego przypadania do ziemi (pies ugina wtedy przednie łapy; głowa pozostaje uniesiona, widać też machanie ogonem), które wyraźnie wskazuje na chęć bawienia się. Węgrzy badali wpływ 6 czynników na zachowanie psów: 1) znajomości partnera w grze, 2) rodzaju zabawy, 3) płci psa, 4), 5) wieku i rasy oraz 6) czasu, jaki na co dzień właściciel spędza na kontaktach z psem. Okazało się, że psy bawiły się z każdą osobą znajdującą się z zasięgu wzroku. Ilość codziennej zabawy wpływała jednak na to, jak bardzo zwierzę było onieśmielone i zmotywowane. Dlatego też Toth zaleca, by państwo poświęcali swoim ulubieńcom jak najwięcej czasu i nie ograniczali się do jednej czy dwóch gier. Pies nie tylko staje się śmielszy i towarzyski, ale także rzadziej się nudzi. Rasa psa nie była istotnym czynnikiem. Psy wyhodowane pierwotnie do walk i obrony, np. teriery, wydawały się tylko czerpać więcej satysfakcji z przeciągania się. Nieco ważniejsza niż rasa okazała się płeć. Psy były bardziej pewne siebie od suk, częściej wolały też zabawy z przeciąganiem. Specjaliści nie są zaskoczeni wynikami uzyskanymi przez Węgrów. Podkreślają, że psy zostały udomowione właśnie po to, by towarzyszyć ludziom w pracy i umilać im wolny czas. Nic dziwnego, że z czasem pociąg do zabawy stał się tak silny, że w czasie igraszek czworonogi zapominają o swoich lękach i obawach. Lisa Peterson z Amerykańskiego Związku Kynologicznego nie poleca jednak zabaw w przeciąganie, ponieważ, wg niej, z czasem mogą one wyzwolić instynkty maskowane przez chęć zabawy: współzawodnictwo czy chęć zdominowania i zdobycia wyższej pozycji w hierarchii. Treserka podkreśla, że najistotniejsze jest nie to, kto wygrywa, ale kto sprawuje władzę. To właściciel decyduje, kiedy zabawa się kończy, a pies porzuca zabawkę.
  11. Zapewnienie dzieciom w wieku przedszkolnym zabawek korzystnie wpływa na ich rozwój poznawczy, nawet jeżeli cierpią z powodu niedożywienia. Zgodnie z wynikami raportu opublikowanego na łamach pisma medycznego Lancet, kilka badań potwierdziło istnienie związku między dziecięcymi zabawami a inteligencją. W Bangladeszu, gdzie wiele dzieci jest poważnie niedożywionych, wdrożyliśmy plan zabawy. Iloraz inteligencji maluchów wzrósł o dziewięć punktów i to tylko i wyłącznie w wyniku zabawy — powiedziała autorka badań, Sally McGregor z Instytutu Zdrowia Dziecka na University College London. Niedożywienie samo w sobie jest problemem, a niedożywienie połączone z brakiem intelektualnej stymulacji stanowi jeszcze większy problem — stwierdziła w wywiadzie McGregor. Szacuje się, że na świecie żyje ponad 200 mln niedożywionych i niedostymulowanych dzieci. Autorzy raportu donoszą, iż 89 mln najbardziej zaniedbanych maluchów mieszka w południowej Azji, a 145 mln wywodzi się z Indii, Nigerii, Chin, Bangladeszu, Etiopii, Indonezji, Pakistanu, Demokratycznej Republiki Konga, Ugandy oraz Tanzanii. Skuteczna interwencja rządów i organizacji charytatywnych mogłaby polegać na zapewnieniu podstawowego poziomu wyżywienia i pomocy w organizowaniu zabaw w domu i innych miejscach dziennego pobytu. Ludzie koncentrują się na zmniejszeniu śmiertelności, nie zdają sobie jednak sprawy, że wiele dzieci marnuje swój potencjał. A do czasu, kiedy mają 5-6 lat i idą do szkoły, ich szanse niemal zanikają. Na Jamajce przeprowadzono ciekawy eksperyment. Mieszkańców wyspy bez średniego wykształcenia wysyłano do innych ludzi z wykonanymi w domu zabawkami. Mieli uczyć matki, w jaki sposób powinny się bawić ze swoimi dziećmi. Podążaliśmy za tymi dziećmi do 18. roku życia. Okazało się, że miały wyższy iloraz inteligencji, lepiej czytały, rzadziej rzucały szkołę, poprawie ulegała ich kondycja psychiczna: były mniej depresyjne, odczuwały mniejszy lęk, miały lepszą samoocenę. McGregor podkreśla, że dorośli niewiele wiedzą o potrzebach dziecka. Zabawa wydaje im się czymś nie dla nich, nie rozumieją, że poprzez wspólną aktywność mogą korzystnie wpłynąć na rozwój maluchów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...