Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'susza' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 12 wyników

  1. Tak suchego kwietnia jak obecny nie było w Polsce od lat. Z 11 stacji meteo, uwzględnianych w Biuletynie Statystycznym GUS, aż 4 nie zanotowały ani milimetra opadów. Od roku 1999 mniejsze niż obecnie opady były tylko raz, w roku 2009. Niewykluczone, że musimy przygotować się na znaczny wzrost ten warzyw i owoców. Tymczasem z Wielkiej Brytanii nadchodzą informacje o rekordowo dużej liczbie pożarów łąk, pól i lasów. Do chwili obecnej wybuchło tam 96 dużych pożarów, czyli takich, której objęły obszar co najmniej 25 hektarów. Poprzednim rekordowym rokiem był rok 2018, kiedy to wybuchło 79 dużych pożarów. Jednak miały one miejsce w ciągu całego roku. Teraz mówimy o 96 pożarach przed końcem kwietnia. Paul Headey z brytyjskiej Narodowej Rady Szefów Pożarnictwa mówi, stwierdził, że to naprawdę znaczące, iż tak wcześnie w bieżącym roku pobity został niechlubnych całoroczny rekord roku ubiegłego. Największą zmianą, którą zaobserwował, że fakt, że duże pożary nie mają już miejsca w tradycyjnym sezonie pożarów pomiędzy końcem marca a końcem września. To, co wydawało się nam w ubiegłym roku, ma miejsce też w roku bieżącym. Nie mówimy już o sezonie pożarów. Duże pożary mają miejsce przez cały rok. Wiosną liczba pożarów zwykle osiąga swój szczyt, bowiem wtedy to na ziemi pozostaje najwięcej liści i innej palnej materii, wyjaśnia Thomas Smith z London School of Economics. Na to nakłada się się pogoda sprzyjająca pożarom oraz ludzkie zachowania, od nieostrożności przy grillu po podpalenia. W ostatnich dekadach znacząco zwiększyła się liczba oraz długość gorących okresów w roku. Ta ostatnia wzrosła ze 5,3 do 13,2 doby. Dotychczas w dużych pożarach spłonęło w Wielkiej Brytanii 17 199 hektarów. To niemal tyle samo co w rekordowych pod tym względem latach 2011 i 2018. Do końca roku pozostało jeszcze 8 miesięcy, więc niechlubne rekordy z pewnością zostaną pobite. Większość Wielkiej Brytanii ma charakter wiejski, zatem duże pożary powodują tam niewielkie straty we własności. Nie są one tak spektakularne, jak pożary w Kalifornii, gdzie straty osób indywidualnych, firm czy instytucji sięgają wielu miliardów dolarów. Jednak do gaszenia pożarów na terenach wiejskich wysyłane są dodatkowe jednostki z miast i miasteczek, co zwiększa ryzyko w razie jednoczesnego wybuchu pożaru na tych obszarach. Ponadto pożary zwiększają zanieczyszczenie powietrza i powodują problemy zdrowotne, których w ubiegłym roku doświadczyli mieszkańcy Greater Manchester. « powrót do artykułu
  2. Przed około 1000 lat doszło do upadku cywilizacji Majów. Naukowcy wyliczają wiele przyczyn, które mogły do tego doprowadzić, a jedną z nich są zmiany klimatyczne. Teraz udało się oszacować, jak poważna susza zapanowała w czasie, który zbiega się z upadkiem Majów. Badacze z University of Cambridge i University of Florida opracowali metodę pomiaru różnych izotopów pierwiastków w wodzie uwięzionej w gipsie. Badany gips pochodził z jeziora Chichancanab na Półwyspie Jukatan i formował się w czasie suszy. Pomiary wykazały, że w czasie, gdy cywilizacja Majów chyliła się ku upadkowi roczne opady zmniejszyły się o 41–54 procent, a w szczytowym okresie suszy były one aż o 70% mniejsze. Wilgotność względna była zaś o 2–7 procent mniejsza niż obecnie. Rola zmian klimatycznych w upadku cywilizacji Majów jest przedmiotem sporów, częściowo dlatego, że dotychczas mogliśmy tylko ogólnie oceniać, czy były bardziej czy mniej wilgotno, niż obecnie, mówi doktorant Nick Evans z Cambridge. Nasze badania to poważny postęp na tym polu, gdyż dostarczyliśmy solidnych danych statystycznych dotyczących oceny opadów i wilgotności podczas upadku cywilizacji Majów, stwierdza. Historię cywilizacji Majów dzieli się na okres preklasyczny (2000 p.n.e – 250 n.e.), klasyczny (250–800), klasyczny schyłkowy (800 – 1000) oraz postklasyczny (1000 – 1539). To w okresie klasycznym powstała monumentalna architektura, dzieła literackie, naukowe i artystyczne będące dzisiaj cechami charakterystycznymi tej cywilizacji. Wtedy też rozwijały się wielkie miasta-państwa. W IX wieku rozpoczął się jednak upadek. Wiele potężnych miast zostało opuszczonych, wygasły rządzące nimi dynastie. W latach 90. ubiegłego wieku naukowcy zdobywali i łączyli ze sobą coraz więcej dowodów wskazujących, że z upadkiem cywilizacji Majów zbiega się długotrwała poważna susza. W 1995 roku profesor David Hodell z Cambridge University dostarczył pierwszych fizycznych dowodów na zbieżność suszy, która dotknęła jezioro Chichancanab z upadkiem klasycznej cywilizacji Majów. Teraz ten sam uczony wraz z zespołem opracował nową metodę, która pozwoliła na stworzenie kompletnego modelu hydrologicznego jeziora Chicancanab w okresie schyłku klasycznej cywilizacji Majów. Gdy tworzy się gips molekuły wody są wbudowywane w jego strukturę krystaliczną. Stosunek różnych izotopów zamkniętych w gipsie odpowiada ich stosunkowi w samej wodzie. "To bardzo dokładna metoda, prawie tak dokładna, jak pomiary samej wody", wyjaśnia Evans. Im bardziej poważna susza, tym więcej wody odparowuje z jeziora. Jako, że lżejsze izotopy odparowują szybciej, woda staje się cięższa. Wyższy odsetek cięższych izotopów, takich jak tlen-18 czy wodór-2 wskazuje na suszę. Badanie proporcji różnych izotopów w różnych warstwach gipsu pozwala na stworzenie wzorca zmian opadów oraz relatywnej wilgotności. Nowy model pozwoli teraz na ocenę, w jaki sposób susza mogła wpłynąć na rolnictwo i zbiory poszczególnych roślin uprawnych. « powrót do artykułu
  3. Na powierzchni Marsa najprawdopodobniej nie występują żadne formy życia, twierdzi doktor Tom Pike z Imperial College London. Naukowiec szczegółowo analizował pojedyncze cząsteczki marsjańskiego gruntu zebrane w 2008 roku przez misję Phoenix. Badania wykazały, że powierzchnia Marsa jest sucha od 600 milionów lat, zatem panują tam wyjątkowo nieprzyjazne warunki dla przetrwania życia. Zdaniem zespołu Pike’a woda w stanie ciekłym istniała na Marsie przez nie więcej niż 5000 lat. „Odkryliśmy, że nawet pomimo dużych ilości lodu, Mars doświadcza suszy od setek milionów lat. Sądzimy, że obecnie na Marsie panują odmienne warunki niż w przeszłości, kiedy to były okresy cieplejsze i bardziej wilgotne, które mogły być bardziej odpowiednie dla życia“ - stwierdził zespół naukowy. Zdaniem uczonych, jeśli chcemy szukać życia na Czerwonej Planecie, powinniśmy szukać go w głębi, a nie na powierzchni.
  4. Stany Oklahoma i Teksas nawiedziła najgorsza susza od tzw. Dust Bowl w latach 30. ubiegłego wieku. Niestety, specjaliści uważają, że to, co obecnie uważamy za niezwykle zjawisko, może do połowy wieku stać się normą. W latach 1930-1936 kilkanaście amerykańskich stanów i kanadyjskich prowincji położonych na terenie Wielkich Równin zostało nawiedzonych przez serię burz piaskowych. Wywołane one były przez suszę oraz dekady nadmiernej eksploatacji gruntów. Wielkie chmury pyłu docierały wówczas do Nowego Jorku, a większość opadała w Atlantyku. Dust Bowl zbiegło się w czasie z Wielkim Kryzysem, a losy farmerów poszkodowanych przez naturę i kryzys stały się przyczynkiem do powstania „Gron gniewu" i „Myszy i ludzie" Johna Steinbecka. Naukowcy z Lawrence Berkeley National Laboratory, Lawrence Livermore National Laboratory oraz National Oceanic and Atmospheric Administration, po przeanalizowaniu 19 modeli klimatycznych, doszli do wniosku, że sytuacja będzie się pogarszała. Uczeni sprawdzali stosunek opadów do ewapotranspiracji i odkryli, że niezależnie od tego, jak w ciągu najbliższych 100 lat zmieni się układ opadów, ocieplający się klimat będzie prowadził do coraz poważniejszych susz. Susza to pojęcie względne, które, ogólnie rzecz biorąc, jest powodowane brakiem wody. Jest ona różnie opisywana, gdyż różnie pojmuje się dostępność wody. My braliśmy pod uwagę obecność wody w glebie, co ma znaczenie dla rolnictwa i leśnictwa - mówi Michael Wehner, klimatolog z Computational Research Division na Berkeley Lab. Wehner i jego koledzy określili współczesny średni stosunek pomiędzy opadami a ewapotranspiracją na podstawie danych NOAA z lat 1950-1999. Następnie wykorzystali modele klimatyczne, by sprawdzić, jak może się on zmieniać na przestrzeni XXI wieku. Obliczenia wykazały, że w drugiej połowie wieku stanem normalnym na większości obszaru USA i Meksyku będzie stan, który obecnie uważany jest za suszę od ciężkiej po ekstremalną. Z łagodnymi i umiarkowanymi suszami musi też liczyć się Kanada, mimo iż większość symulacji przewiduje tam wzrost opadów. Niezależnie od zmian w opadach, modele pokazują, że spowodowana ociepleniem zwiększona ewapotranspiracja będzie prowadziła do spadku wilgotności gleby - mówi Wehner. Uczeni brali pod uwagę scenariusz, w którym obecna sytuacja nie ulega zmianie i emisja gazów cieplarnianych będzie do końca wieku rosła w dzisiejszym tempie.
  5. Susza w stanie Teksas przyczyniła się do odnalezienia jednego ze szczątków promu Columbia, który uległ katastrofie przed ośmioma laty. Z jeziora Nacogdoches, w którym znacząco obniżył się poziom wody, wyłonił się aluminiowy pojemnik. Jako, że w okolicach jeziora znaleziono dużo szczątków Columbii, zdjęcie pojemnika wysłano do NASA, a tamtejsi eksperci potwierdzili, że pochodził on z Columbii. Był on jednym z 16 zbiorników płynnego tlenu i wodoru, które znajdowały się na promie. Dotychczas znaleziono jedynie 38-40 procent pozostałości pojazdu. Reszta spłonęła w atmosferze lub nie została jeszcze odnaleziona. „Od czasu do czasu ludzie dzwonią do nas i mailują z informacją o obiektach, które, ich zdaniem, mogą być pozostałościami Columbii" - mówi Lisa Malons, rzecznik prasowa NASA.
  6. Chińskie władze oficjalnie przyznały, że ich duma narodowa - Zapora Trzech Przełomów - stwarza kolosalne problemy, które muszą być jak najszybciej rozwiązane. Konstrukcja ta to największa hydroelektrownia na świecie. Obecnie jej moc wynosi 18,2 GW, a moc zaprojektowana to 22,5 GW. Zapora miała zmniejszyć problemy związane ze spalaniem węgla, gdyż dostarczy tyle energii, ile uzyskuje się ze spalenia 31 milionów ton „czarnego złota" rocznie. Jednak, jak się okazuje, ostrzeżenia wielu specjalistów i ekologów nie były tylko czczym gadaniem. Po posiedzeniu chińskiego rządu wydano komunikat, w którym stwierdzono, że zapora powoduje zanieczyszczenie, zamulenie rzeki, niszczenie ekosystemu i wywołuje problemy geologiczne. W regionach położonych poniżej tamy pojawiły się problemy z dostawami wody, żeglugą i nawadnianiem pól. Dotyczą one obszaru 633 000 kilometrów, czyli dwukrotnie większego od powierzchni Polski. Jak poinformowała agencja Xinhua pomiędzy styczniem a kwietniem bieżącego roku w tej części basenu Jangcy, które znajdują się poniżej tamy opady były o 40% mniejsze niż średnia. Najgorsza susza od 50 lat zniszczyła 3 miliony hektary upraw, miliony ludzi miały problemy z dostępem do wody pitnej, zagrożone zostało życie licznych ekosystemów. Wang Hai, dyrektor odpowiedzialny za transport w firmie zarządzającej Zaporą, twierdzi, że budowla nie ma nic wspólnego z brakiem wody poniżej tamy. Mówi, że sytuacja byłaby jeszcze gorsza, gdyby nie fakt, iż w celu łagodzenia skutków suszy z Zapory spuszczano wodę. Wielu ekspertów nie zgadza się z takim stanowiskiem. Twierdzą, że trudno sobie wyobrazić, by potężny zbiornik o głębokości 185 metrów i długości 600 kilometrów, zdolny pomieścić 40 miliardów metrów sześciennych wody nie miał wpływu na to, co dzieje się poniżej. Trudno stwierdzi, czy i w jakim stopniu Zapora przyczyniła się do tegorocznej suszy. Jednak wiadomo, że tamy i zbiorniki wodne mają wpływ na cały cykl hydrologiczny w basenie rzeki - mówi Zheng Chunmiao, hydrolog z uniwersytetu w Pekinie. Wiadomo, że zapory obniżają poziom wód gruntowych, co zwiększa negatywny wpływ susz. Pozytywnym zjawiskiem jest już przyznanie przez chiński rząd, że Zapora spowodowała olbrzymie problemy i chęć ich rozwiązania. To może wpłynąć na inne planowane projekty hydrologiczne. Chiny planują m.in. przerzucanie gigantycznych ilości wody z południowych rzek na północ kraju, gdzie występują chroniczne niedobory wody. Planowane jest też stworzenie kaskady 12 zapór na rzece Jinsha, które łącznie będą miały pojemność dwukrotnie większą niż Zapora Trzech Przełomów. Gdy one powstaną, Zapora Trzech Przełomów może mieć problemy z otrzymaniem odpowiedniej ilości wody, nie mówiąc już o obszarach położonych poniżej niej - stwierdził Ma Jun z Instytutu Badań Problemów Społecznych i Środowiskowych. Geofizyk Qiao Jianping z Chińskiej Akademii Nauk, który wizytował regiony budowy kaskady na Jinsha mówi, że już teraz widać szkody wywołane tym projektem. Niektóre rzeki w zaczęły wysychać w okresie zmniejszonych opadów. Sposób, w jaki energetyka wodna jest rozwijana w tym regionie jest całkowicie chybiony - stwierdził naukowiec.
  7. W ciągu ostatnich pięciu lat Amazonia doświadczyła dwóch susz "stulecia". Ta z 2010 roku była nawet gorsza od suszy z roku 2005. Zdaniem brazylijsko-brytyjskiego zespołu naukowców, jeśli tego typu zjawiska będą się powtarzały, Amazonia utraci zdolność do wchłaniania dwutlenku węgla. Wystąpienie dwóch tak poważnych zjawisk w tak krótkim czasie to coś niezwykłego. Niestety, jest to zgodne z tymi modelami klimatycznymi, które kreślą czarny scenariusz dla Amazonii - mówi doktor Simon Lewis z University of Leeds. W normalnych warunkach lasy Amazonii pochłaniają rocznie około 1,5 miliarda ton dwutlenku węgla. Gdy w 2005 roku doszło do katastrofalnej suszy, wiele drzew uschło i zamiast wchłaniać, zaczęły one wydzielać CO2. Specjaliści szacują, że do atmosfery przedostanie się około 5 miliardów ton dwutlenku węgla. To mniej więcej tyle ile wynosi roczna emisja USA. A susza z 2010 roku mogła być jeszcze poważniejsza. To oznacza, że w najbliższych latach zdolność oczyszczania atmosfery przez lasy Amazonii się zmniejszy, a w powietrze trafi więcej CO2 z usychających drzew.
  8. Uczeni od dawna uważają, że zmiany klimatyczne doprowadzą do pojawienia się suszy na nowych obszarach. Jednak dopiero teraz, dzięki badaniom amerykańskiego Narodowego Centrum Badań Atmosferycznych (NCAR) dowiadujemy się, jak poważne kłopoty mogą nas czekać. Specjaliści postanowili przeprowadzić szczegółowe analizy za pomocą skali Palmer Drought Severity Index (PDSI). Na skali tej liczby dodatnie oznaczają wilgoć, a ujemne - suszę. Z obliczeń wynika, że na niektórych gęsto zaludnionych obszarach globu może przed końcem bieżącego wieku dojść do susz ocenianych na -15 do -20. Dla porównania, w najnowszej historii najpoważniejsze susze dotknęły w latach 70. ubiegłego wieku zachodni Sahel. W skali PDSI plasowały się one w przedziale -3 do -4. Na poważne susze będą narażone następujące regiony - dwie trzecie zachodnich obszarów USA, większość Ameryki Łacińskiej (szczególnie duże części Meksyku i Brazylii), basen Morza Śródziemnego, duże części południowo-zschodniej Azji, Azja Południowo-Wschodnia, większość Afryki i Australii. Z kolei ryzyko susz spadnie w większości północnej Europy, w Rosji, Kanadzie, na Alasce i niektórych obszarach półkuli południowej. W związku z takimi zmianami można spodziewać się problemów w produkcji żywności. W wielu wypadkach rolnictwa nie da się po prostu przenieść w inne obszary. Duże zmiany wilgotności i temperatury (in plus) zajdą w obszarach górskich, które będą w związku z tym łatwiejsze do zamieszkania. Jednak w związku z ukształtowaniem terenu są one słabo nasłonecznione, sezon wegetacji jest tam krótki, a ponadto występują zimne noce, co poważnie ogranicza możliwości uprawy. Uczeni podkreślają, że ich przewidywania opierają się aktualnych danych. To z kolei oznacza, że sytuacja może się zmieniać zarówno wraz ze zmieniającym się wpływem człowieka na klimat (czyli np. z poziomem emisji gazów cieplarnianych), jak i z naturalnymi zjawiskami kształtującymi klimat na całym globie (np. El Niño).
  9. Urbanizacja była od zawsze uznawana za czynnik szkodzący dzikim zwierzętom. Okazuje się jednak, że niektóre gady wolą życie miejskie od bytowania w rezerwatach przyrody (Biological Conservation). Gdy zbadano żółwie wężoszyje (Chelodina longicollis) z przedmieść Canberry i pobliskich obszarów chronionych, wyszło na jaw, że te pierwsze lepiej reagują na okresy suszy i mają większą strefę mieszkalną (ang. home range), zwaną przez ekologów areałem osobniczym. Podejrzewaliśmy, że ze względu na dużą liczbę zagrożeń, z którymi mogą się spotkać, żółwie z przedmieść będą się mniej poruszać po okolicy niż ich pobratymcy żyjący w dziczy, ale okazało się, że jest dokładnie na odwrót. Żółwie podmiejskie przemieszczały się na większe odległości i zajmowały niemal 3-krotnie większe strefy mieszkalne – opowiada dr John Roe z Instytutu Ekologii Stosowanej Uniwersytetu w Canberze. Żółwie wężoszyje, nazywane też chelodynami australijskimi, są powszechne w południowo-wschodniej Australii. Gustują w mięsie, żywią się żabami, rybami i rakowatymi. Biolodzy przymocowali do karapaksów osobników z różnych habitatów miniaturowe nadajniki radiowe. Przez rok śledzili ich cotygodniowe ruchy. Obie grupy przebywały długie trasy – nawet do 2,5 km – pomiędzy zbiornikami wodnymi. Roe wyjaśnia, że jego ekipa spodziewała się, że takie wyprawy nie mogą się dobrze skończyć dla żółwi miejskich, których populacja powinna się znacznie zmniejszyć choćby na skutek śmiertelnych wypadków samochodowych. Szybko stało się jednak jasne, że to błędne założenie, gdyż tylko jedno z 36 monitorowanych drogą radiową zwierząt z grupy miejskiej zginęło w ten właśnie sposób. Zwierzęta zabezpieczyły porośnięte rowy melioracyjne i przepusty pod drogami. Australijczycy byli też zaskoczeni tym, jak doskonale canberskie chelodyny radziły sobie z suszą. Żółwie z rezerwatów zapadały w sen letni (estywację) pod warstwą liści. Ich kuzyni z miasta nie musieli tego robić. Oczka wodne często stanowią element projektu urbanistycznego, służąc do odprowadzania deszczówki lub spełniając rolę zbiornika retencyjnego. Nawet podczas suszy pozostają w jakimś stopniu wypełnione wodą i żółwie mogą z nich swobodnie korzystać. Biolodzy z antypodów zgromadzili też dane świadczące o większej liczebności populacji miejskiej, szybszym tempie wzrostu i co najmniej tak samo efektywnym rozmnażaniu jak w grupie z rezerwatu. Zespół doktora Roe zamierza sprawdzić, czy trend ten utrzymuje się w ciągu całego życia żółwia.
  10. Zjawisko El Niño mogło przyczynić się do wielu śmiertelnych ofiar podczas... epidemii hiszpanki w 1918 roku. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez oceanografa, profesora Benjamina Giese z Texas A&M University. El Niño powoduje zmiany kierunku pasatów wiejących nad równikiem i zmiany układu prądów morskich. Ze zjawiskami tymi związane są zmiany temperatury wód oceanicznych, występowanie olbrzymich opadów w jednych częściach globu i susze w innych. Giese i jego zespół przeprowadzili komputerową symulację stanu oceanów na początku XX wieku i odkryli, że El Niño z lat 1918-1919 był jednym z najsilniejszych zjawisk tego typu. Przeczy to rozpowszechnionej tezie, iż globalne ocieplenie przyczynia się do zwiększenia gwałtowności El Niño. Naukowcy skorzystali z danych z pomiarów wykonanych w 1918 roku. Nasz model pokazuje, że El Niño był silniejszy na centralnym Pacyfiku i słabszy u wybrzeży - mówi Giese. A to właśnie u wybrzeży zbierano wówczas dane. Stąd też dzisiejsze przekonanie, że bardzo silne El Niño z lat 1982-1983 i 1997-1998 były spowodowane ociepleniem klimatu. Tymczasem, jak twierdzą uczeni z Teksasu, w latach 1918-1919 El Niño był co najmniej tak samo silny. Jak wiadomo, w 1918 roku El Niño przyczynił się do zaburzenia monsunów w Indiach, co wywołało jedne z najbardziej katastrofalnych susz na subkontynencie. Susze dotknęły też Australię, a nad Atlantykiem zanotowano bardzo mało huraganów. Akademicy zwracają też uwagę na to, iż El Niño mógł przyczynić się do znacznego zwiększenia liczby ofiar grypy hiszpanki. Na całym świecie zmarło na nią od 25 do 100 milionów osób. Liczbę ofiar w samych tylko Indiach szacuje się na około 17 milionów. Zdaniem Giese, było ich tak dużo, ponieważ głód wywołany suszą spowodowaną przez El Niño bardzo osłabił organizmy mieszkańców Indii, którzy stali się przez to podatni na zachorowania. Naukowiec zauważa kilka interesujących podobieństw pomiędzy rokiem 1918 a 2009. Zima i wiosna 1918 były niezwykle mroźne w Ameryce Północnej i mniej więcej w tym samym czasie w środku kontynentu zaczęła rozprzestrzeniać się grypa. Później miało miejsce wzmacnianie się El Niño i susze w Indiach. Gdy jesienią 1918 roku El Niño był już bardzo silny, epidemia hiszpanki ogarnęła cały świat. Obecnie mamy do czynienia ze wzmacnianiem się El Niño nad Pacyfikiem, a epidemiolodzy coraz częściej mówią o możliwym powrocie wirusa H1N1, tego samego, który wywołał hiszpankę.
  11. Nadpalone szczątki z ognisk przywołujących deszcz pozwalają wyznaczyć z dokładnością do 20 lat okresy suszy, które trapiły okolice dzisiejszego Zimbabwe w epoce żelaza. Gdy przez kilka lat padało mało lub w ogóle, zaklinacze z plemienia Bantu udawali się na pobliskie wzgórza i tam spełniali swoją powinność (Journal of Archaeological Science). Jak wyjaśnia Thomas Huffman z University of the Witwatersrand w Johannesburgu, rozpalano ognisko, a unoszący się z niego czarny dym miał przyciągnąć równie czarne chmury deszczowe znad gór. Jeśli uważano, że zasadzono przynoszące nieszczęście obce ziarno, palono także pojemniki z plonami. Dzięki datowaniu radiowęglowemu i analizie słojów drzewnych opisano nieznane dotąd okresu suszy sprzed wielu wieków.
  12. Podczas gdy większość naukowców debatuje nad ocieplaniem klimatu, Włosi posunęli się o krok dalej. Już teraz pracują nad pszenicą rosnącą na terenach pustynnych i pomidorami, które potrzebują tylko ¼ zużywanej w normalnych warunkach wody. Akademicy badają geny pozwalające roślinom radzić sobie z suszą. W ten sposób udało im się wytypować najodporniejsze odmiany, a następnie stworzyć hybrydy, w których są obecne wszystkie kluczowe geny. Jak poinformował szef zespołu badawczego Massimo Iannetta z instytutu ENEA, na pustyni w Meksyku zakończono już pierwsze zakrojone na szeroką skalę eksperymenty. Próbowaliśmy uprawy wybranych odmian zbóż oraz warzyw; rezultaty są doskonałe. W ciągu kilku miesięcy powinna się powieść rejestracja i moglibyśmy je wprowadzić na rynek. Stefania Grillo z Instytutu Genetyki Roślin w Neapolu podkreśla, że wskazywanie odpowiednich genów, a następnie ich kombinowanie nadal jest, mimo ogromnych postępów, jakie poczyniono ostatnimi czasy na tym polu, bardzo trudnym zadaniem. Reakcja na zmiany klimatyczne zależy od całej gamy różnych genów. Na Sycylii są testowane pomidory, które do wzrostu w ogóle nie potrzebują ziemi. Uprawia się je w kloszach ogrodniczych. Tkwią tam w stale odzyskiwanym wodnym roztworze składników odżywczych. Można uzyskać kilogram pomidorów z 15 litrów wody zamiast 70 — wyjaśnia Massimo Iannetta. Inni włoscy naukowcy z Mediolanu skorzystali z kolei ze zdobyczy inżynierii genetycznej. Ponieważ w Italii nie wolno uprawiać roślin GMO, swoje eksperymenty prowadzą wyłącznie w laboratorium. Dotyczą one również roślin oszczędzających cenną wodę. Ostatnio uzyskali rośliny z mniejszymi aparatami szparkowymi, które w związku z tym tracą mniej życiodajnej cieczy w wyniku transpiracji (parowania). Obecnie rozwiązanie mediolańczyków jest wypróbowywane na ryżu i pomidorach. Roberto Defez z Instytutu Genetyki i Biofizyki podkreśla, że inżynieria genetyczna to obiecująca dziedzina nauki, ale na rezultaty badań trzeba dość długo czekać. Rozwiązania, które są nam obecnie prezentowane, bazują na studiach rozpoczętych w późnych latach 90.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...