Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'soja' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 15 wyników

  1. JW-1, przeciwutleniacz występujący w soi, może znaleźć zastosowanie w zapobieganiu sercowo-naczyniowym skutkom ubocznym palenia marihuany i stosowania leków na bazie konopi. Pewne badania pokazywały, że palenie marihuany wiąże się z podwyższonym ryzykiem zawału i udaru. U osób, które przyjmują zawierające syntetyczną wersję THC leki na bazie konopi, także mogą występować sercowo-naczyniowe skutki uboczne w postaci zmian tętna i ciśnienia. Te leki są przepisywane, by zmniejszać mdłości i wymioty wywołane chemioterapią i by poprawić apetyt u określonych osób z AIDS. Celem naszych badań jest zbadanie mechanizmów uszkodzeń wywoływanych przez marihuanę i opracowanie leków, które by im zapobiegały - podkreśla prof. Tzu-Tan "Thomas" Wei z Narodowego Uniwersytetu Tajwańskiego. THC działa za pośrednictwem receptorów kannabinoidowych CB1 oraz CB2, które znajdują się m.in. w mózgu. W najnowszym badaniu naukowcy wykorzystali komórki śródbłonka pozyskane z komórek macierzystych 5 zdrowych osób. Gdy wystawili je na działanie THC, wystąpiły stan zapalny i stres oksydacyjny, które obejmując śródbłonek, mogą zwiększać ryzyko chorób układu krążenia (stan zapalny śródbłonka odgrywa kluczową rolę w rozwoju miażdżycy). Co istotne, korzystne efekty dała terapia JW-1, przeciwutleniaczem z soi. By określić odpowiedź mysich naczyń na THC, naukowcy przeprowadzili miografię. Dzięki temu zaobserwowali, że JW-1 blokuje negatywny wpływ THC na funkcje śródbłonka. Wcześniej w Europie zatwierdzono do terapii otyłości lek blokujący receptory CB1. Wycofano go jednak ze względu na ciężkie psychiatryczne skutki uboczne. Dla odmiany jako przeciwutleniacz JW-1 może wpływać neuroochronnie. Zważywszy na szybki wzrost wykorzystania konopi na świecie, odkrycie pozbawionych psychiatrycznych skutków ubocznych sposobów zabezpieczania naczyń krwionośnych może mieć duże znaczenie kliniczne. Obecnie naukowcy rozszerzają badania, testując komórki pozyskane od osób regularnie sięgających po konopie, a także od tych, które palą zarówno marihuanę, jak i papierosy. Dodatkowo specjaliści chcą się zainteresować wpływem nie tylko THC, ale i kannabidiolu (CBD), niedziałającego psychoaktywnie składnika konopi. W międzyczasie radzimy: jeśli masz jakąś chorobę serca, nim sięgniesz po marihuanę lub jeden z leków zawierających syntetyczne THC, skonsultuj się z lekarzem - podsumowuje Wei. « powrót do artykułu
  2. Białko sojowe pomaga w niewielkim, ale znaczącym stopniu obniżyć poziom złego cholesterolu LDL. Ponieważ amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) planuje usunąć soję z listy produktów dobrych dla serca, naukowcy ze Szpitala św. Michała w Toronto postanowili przeprowadzić metaanalizę 46 "sojowych" badań z grupą kontrolną. W ten sposób specjaliści chcieli sprawdzić, czy decyzja instytucji ma pokrycie w postaci danych. Wśród 46 badań 43 zapewniały wystarczająco dużo danych do metaanalizy; 41 dotyczyło wpływu białek soi na zły cholesterol LDL, a wszystkie 43 zapewniały dane nt. całkowitego cholesterolu. Okazało się, że u dorosłych białko soi zmniejszało poziom złego cholesterolu o 3-4%. Jak podkreśla dr David Jenkins, spadek jest może niewielki, ale istotny. Badania objęły dorosłych (kobiety i mężczyzn), u których wyjściowe stężenie krążącego cholesterolu LDL wynosiło 110-201 mg/dL. Ich autorzy oceniali, jak białko sojowe wpłynie na LDL i cholesterol całkowity; porównań dokonywano do białka niesojowego. Mediana (wartość środkowa) dawki białka sojowego wynosiła 25 g dziennie. Losy ochotników monitorowano średnio przez 6 tygodni. Okazało się, że w tym czasie poziom LDL spadł nawet o 4,76 mg/dL, a cholesterolu całkowitego o 6,41 mg/dL. Jeśli oprócz diety uwzględniającej soję zastosuje się zdrowsze zastępniki tłuszczów nasyconych i mięsa bogatego w cholesterol, spadki poziomu cholesterolu mogą być większe. Istniejące dane i nasze analizy sugerują, że białka soi sprzyjają zdrowiu serca. Mamy nadzieję, że opinia publiczna nadal będzie brać pod uwagę diety roślinne jako zdrowe opcje. « powrót do artykułu
  3. Izoflawony z soi zwiększają wpływ radioterapii na komórki raka płuc. Podczas badań naukowcy posłużyli się preparatem, w którym znalazły się 3 główne izoflawony ziaren soi: genisteina, daidzyna oraz glicytyna (Journal of Thoracic Oncology). Aby ulepszyć radioterapię dla komórek raka płuc, badamy potencjał naturalnych nietoksycznych składników soi izoflawonów w zakresie zwiększania efektów promieniowania w przypadku komórek nowotworowych, przy jednoczesnej ochronie normalnych komórek płuca przed uszkodzeniem – wyjaśnia dr Gilda Hillman z Wydziału Naświetlania Onkologicznego Wayne State University. Naturalne izoflawony sojowe mogą uwrażliwiać komórki nowotworowe na działanie radioterapii, hamując mechanizmy przeżycia, które uruchamiają, by się chronić [ostatnio naukowcy zademonstrowali, że blokują mechanizmy naprawy DNA uszkodzonego przez promieniowanie]. W tym samym czasie związki te działają w prawidłowej tkance jak przeciwutleniacze, chroniąc ją przed niepożądanym uszkodzeniem przez radioterapię. Komórki linii A549 niedrobnokomórkowego raka płuc, które w ramach eksperymentu potraktowano przed radioterapią izoflawonami, wykazywały więcej uszkodzeń DNA i mniej aktywności naprawczej od komórek poddanych wyłącznie napromienianiu. Wcześniej akademicy wykazali, że czysta genisteina wykazuje w liniach ludzkich komórek niedrobnokomórkowego raka płuc efekt przeciwnowotworowy, ale jak pokazano ostatnio, w przypadku zastosowania mieszanki z soi jest on silniejszy.
  4. Genisteina, izoflawonoid występujący m.in. w soi, wydaje się skutecznym lekiem na rzadką chorobę genetyczną należącą do lizosomalnych chorób spichrzeniowych, a mianowicie na zespół Sanfilippo, inaczej mukopolisacharydozę III (MPS III). Dr Brian Bigger z Uniwersytetu w Manchesterze zauważył, że genisteina, zarejestrowana w USA jako lek przeciwko osteoporozie, silnie wpływa na myszy cierpiące na nieuleczalny dotąd ludzki zespół Sanfilippo. Maluchy z zespołem Sanfilippo doświadczają we wczesnym dzieciństwie postępującej deterioracji funkcji intelektualnych, która przypomina demencję. Objawy obejmują poważne zaburzenia zachowania, nadaktywność oraz śmierć we wczesnym wieku nastoletnim. W ramach brytyjskiego eksperymentu myszom z MPS III przez dziewięć miesięcy podawano z pokarmem wysokie dawki genisteiny. U gryzoni objętych terapią udało się opóźnić demencję; o 1/3 zmniejszyła się ilość odkładających się w neuronach mózgu mukopolisacharydów, a o 1/6 odgraniczono stan zapalny dotyczący tego narządu. Co ważne, naukowcom, którzy współpracowali z lekarzami z St Mary's Hospital w Manchesterze, udało się zademonstrować, że dzięki genisteinie całkowicie wyeliminowano zarówno nadpobudliwość, jak i inne zaburzenia zachowania. Wyróżnia się cztery podtypy zespołu Sanfilippo (IIIA, IIIB, IIIC, IIID). Są one wywołane mutacjami w różnych genach, które prowadzą do różnych bloków metabolicznych. Zespół z Manchesteru ma nadzieję, że już wkrótce rozpoczną się testy kliniczne na ludziach z grupą kontrolną zażywającą placebo.
  5. Genisteina, izoflawonoid występujący naturalnie w bobowatych (Fabaceae), m.in. soi, zapobiega przerzutom raka prostaty. Dr Raymond Bergan z Northwestern University ujawnił, że pozyskiwany w ten sposób lek zapobiegał metastazie w badaniach na zwierzętach, a teraz w II fazie testów klinicznych z udziałem 38 mężczyzn z miejscowo zlokalizowanym rakiem prostaty. Okazało się, że tabletki z genisteiną, podawane raz dziennie przez miesiąc poprzedzający operację, korzystnie wpływały na komórki nowotworowe. Kiedy Amerykanie zbadali po zabiegu usunięcia guza/prostatektomii komórki gruczołu krokowego, odkryli, że genisteina nasilała ekspresję genów hamujących inwazję komórek rakowych i obniżała ekspresję genów, które jej sprzyjają. Skoro już wiadomo, że izoflawonoid oddziałuje na komórki prostaty, teraz przyszedł czas na sprawdzenie, czy lek może powstrzymać komórki nowotworowe przed wydostaniem się poza prostatę. Gdyby się to potwierdziło, byłyby to pierwszy przypadek wpływającej na ruch komórek rakowych nietoksycznej terapii onkologicznej. Te, które dotąd testowano na ludziach, były bowiem albo nieskuteczne, albo toksyczne. Bergan dywaguje, że jeśli lek skutecznie zapobiegnie przemieszczaniu komórek raka gruczołu krokowego, teoretycznie podobna terapia powinna działać analogicznie na komórki innych nowotworów.
  6. Czy można sobie wyhodować ekologiczne opakowanie? Okazuje się, że tak. Wystarczy odrobina rolniczych odpadów, grzybnia i odpowiednia forma. Mycobond to nowy materiał kompozytowy, w którego skład wchodzą m.in. łuski ryżu i gryki czy włókna drzewne, oraz grzybnia. Odpady stanowią dla grzybów pożywkę. By opakowanie miało odpowiedni kształt, całość należy umieścić w przygotowanej na zamówienie plastikowej formie. Wymagane są również zaciemnienie oraz temperatura pokojowa. Autorzy opisywanego rozwiązania, studenci Rensselaer Polytechnic Institute Gavin McIntyre i Eben Bayer, wyjaśniają, że aby wyprodukować ich materiał, zużywa się zaledwie 1/8 energii potrzebnej przy wytwarzaniu tradycyjnej pianki (np. ekspandowanej pianki polistyrenowej), a emisja dwutlenku węgla stanowi 1/10 generowanych zwykle ilości. Panowie skupili się na dostępnych regionalnie produktach ubocznych. Wg nich, w Chinach czy Teksasie biopudełka powstawać będą głównie z odpadów bawełnianych, podczas gdy w Hiszpanii czy Wirginii ludzie spożytkują raczej łuski soi i ryżu. Grzybowych opakowań nie sterylizuje się suchym gorącym powietrzem, lecz olejkami: cynamonowym, tymiankowym, z oregano i trawy cytrynowej. Amerykanie śmieją się, że przez to w hali produkcyjnej pachnie jak w kuchni podczas pieczenia pizzy. Proces biologicznej dezynfekcji naśladuje naturę, wykorzystując związki chemiczne, które u roślin wyewoluowały przed setkami lat, by zahamować wzrost mikrobiologiczny – tłumaczy McIntyre. Po uzupełnieniu procesu olejkiem z kory cynamonowca cejlońskiego autorzy metody mają nadzieję, że będzie można centrom dystrybucji czy klientom detalicznym udostępniać zestawy do produkcji ekologicznych materiałów opakowaniowych na własną rękę. Przed 3 laty McIntyre i Bayer założyli firmę Ecovative Design, która ma im pomóc w komercjalizacji w pełni biodegradowalnego produktu o nazwie handlowej EcoCradle. Ze względu na dużą wytrzymałość materiał doskonale nadaje się do zabezpieczania ciężkich obiektów, można w nim też z powodzeniem przechowywać żywność. Po dostarczeniu pod drzwi odbiorcy pudełko rozłoży się w przydomowym kompostowniku lub w mulczu uprawy konserwującej. Nic złego się też nie stanie, gdy opakowanie wyrzucimy w całości na klomb czy trawnik – w końcu to nie plastik ani papier...
  7. Rośnie świadomość ekologiczna, coraz więcej ludzi zwraca uwagę na dbałość o środowisko. Produkty „naturalne", „organiczne" są coraz bardziej popularne, można nawet powiedzieć, że są w modzie. Również rządy wielu państw wspierają takie produkty i technologie, czy to przy pomocy przepisów, czy to przy pomocy dotacji finansowych. Niestety, bezmyślne pójście za prostym hasłem naturalności może przynieść więcej szkody, niż pożytku, na przykład w rolnictwie - co wykazali naukowcy z kanadyjskiego Uniwersytetu Guelph. Profesor Rebecca Hallett, wykładowczyni nauk o środowisku oraz doktorantka Christine Bahlai przeprowadziły badania porównawcze popularnych syntetycznych i organicznych pestycydów. Skupiono się na zwalczaniu popularnych szkodników: mszyc. Porównano sześć różnych pestycydów, stosowanych do walki z tymi pluskwiakami: dwa klasyczne, sztuczne środki, dwa nowoczesne, o zmniejszonej szkodliwości i dwa organiczne - oparty na oleju mineralnym, duszący mszyce oraz zawierający grzyby infekujące te szkodniki. W części teoretycznej badania skorzystano z dużej bazy danych na temat różnych substancji i związków chemicznych, zawierającej szczegółowe dane o ich szkodliwości dla środowiska, flory i fauny, kumulacji w glebie, szkodliwości dla człowieka (działanie na skórę, kumulowanie się w pożywieniu), itd. Sprawdzono w ten sposób wszystkie składniki badanych środków owadobójczych. W części doświadczalnej sprawdzano ich skuteczność i działania uboczne na eksperymentalnym polu soi, w szczególności wpływ na naturalnych wrogów mszyc: biedronki i pluskwiaki z rodziny dziubałkowatych. W obu częściach badania wykazano, że naturalne, organiczne pestycydy są bardziej szkodliwe dla środowiska od czysto chemicznych środków. Ponieważ środek oparty na oleju mineralnym działa poprzez zaduszanie szkodników, wymaga stosowania go w dużych ilościach. Oba badane organiczne pestycydy działały mniej skutecznie od syntetycznych, ponadto zabijały bardzo dużo biedronek i dziubałkowatych - naturalnych sprzymierzeńców człowieka w walce z mszycami. Zmniejszenie populacji tych drapieżników wymaga z kolei dalszego zwiększenia ilości stosowanych środków mszycobójczych. Ostatecznie okazało się, że środki organiczne były dużo mniej efektywne zarówno od nowych, jak i klasycznych środków chemicznych. Stwarzały także większe zagrożenie dla środowiska. Nie można zatem automatycznie zakładać, jak podkreślają autorki badania, że organiczne oznacza lepsze i zdrowsze dla środowiska i człowieka. Należy szczegółowo analizować działanie konkretnych produktów i porównywać je. Powinni to wziąć pod uwagę zarówno rolnicy, jak i władze, tworzące przepisy środowiskowe. Również przeciętny konsument powinien uświadomić sobie, że naturalny niekoniecznie oznacza zdrowszy i nie działać jedynie pod wpływem reklamy i proekologicznych haseł.
  8. W piśmie Proceedings of the National Academies of Science (PNAS) ukaże się artykuł, którego autorzy ostrzegają, iż realizacja planów dotyczących produkcji biopaliw zagraża lasom Amazonii. Wiele argumentów przeciwko biopaliwom spowodowało, że w USA czy Europie Zachodniej spotkały się one z dość chłodnym przyjęciem. Inaczej jest jednak w Brazylii, której rząd przyjął plan rozwoju produkcji biopaliw z soi i trzciny cukrowej do roku 2020. Artykuł autorstwa naukowców z niemieckiego uniwersytetu w Kassel ostrzega, że aby zrealizować rządowe plany trzeba będzie znacząco zwiększyć areał upraw soi i trzciny cukrowej. Nawet jeśli weźmie się pod uwagę wzrost wydajności upraw, to obecne areały nie wystarczą. Niemcy wyliczyli, że do roku 2020 konieczne będzie zajęcie 57 000 kilometrów kwadratowych pod uprawy trzciny i 110 000 km2 pod uprawy soi. Biorąc pod uwagę obecne trendy w brazylijskim rolnictwie, uczeni stwierdzili, że 90% tych terenów można pozyskać z obecnych obszarów hodowli bydła. To z kolei oznacza, że zmniejszenie emisji węgla do atmosfery zostanie osiągnięte dopiero po 4 latach produkcji paliwa z trzciny i po 35 latach z soi. Jednak znacznie gorszą wiadomością jest fakt, że bydło wypasane na ziemiach, które zostaną zajęte pod uprawy roślin na potrzeby biopaliw, będzie przemieszczane na inne, nieużytkowane rolniczo tereny. Niemcy obliczyli, że zajmie ono ponad 160 000 kilometrów kwadratowych ziemi, w tym ponad 120 000 km2 będą stanowiły lasy, które trzeba będzie wyciąć pod pastwiska. To oznacza nie tylko utratę dżungli amazońskiej, ale też uwolnienie do atmosfery olbrzymich ilości węgla. W wyliczaniu całościowego bilansu biopaliw z soi i trzciny musimy zatem uwzględnić i węgiel, który zostanie uwolniony do atmosfery wskutek wycięcia lasów. Z obliczeń niemieckich uczonych wynika w tym przypadku, że zmniejszenie ilości trafiającego do atmosfery węgla uzyskamy po 44 latach w przypadku biopaliw z trzciny i po 250 latach w przypadku soi. Jako, że możemy być niemal pewni, iż za 250 lat ludzkość nie będzie posługiwała się silnikami z wewnętrznym spalaniem, z wyliczeń Niemców wynika, iż brazylijski program rozwoju biopaliw przyniesie olbrzymie szkody. Rozwiązaniem problemu byłoby zastąpienie upraw soi palmą olejową. Na jej uprawy trzeba by przeznaczyć jedynie 4200 km2 i nieco (o 1 sztukę na 10 hektarów) ścieśnić bydło na pastwiskach. Jednak dzięki takiemu działaniu pozytywny wpływ na emisję węgla uzyskano by już po 7 latach.
  9. Spożywanie mleka sojowego, natto (sfermentowanej soi), soi gotowanej czy tofu zmniejsza ryzyko wystąpienia przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP). POChP charakteryzuje się ograniczeniem przepływu powietrza w drogach oddechowych. Najczęściej choroba jest skutkiem kontaktu z dymem tytoniowym, ale jej wystąpieniu sprzyjają także inne substancje drażniące oraz czynniki wrodzone, np. niedobór alfa1-antytrypsyny. Przewlekła obturacyjna choroba płuc jest nieuleczalna, można jedynie spowalniać jej postępy u pacjentów z uszkodzonym miąższem płucnym. Profesor Andy Lee z Curtin University of Technology oraz współpracownicy z Curtin Health Innovation Research Institute mieli swoich reprezentantów w 4 japońskich szpitalach. Okazało się, że ludzie, którzy zjadali dziennie ponad 75 gramów produktów sojowych, korzystali na tym najbardziej. Zauważyliśmy też, że pacjenci spożywający przynajmniej 50 g produktów sojowych na dobę zmniejszali ryzyko wystąpienia POChP i objawów ze strony układu oddechowego. Konsumpcja produktów sojowych ograniczała przypadki bezdechu, co sugeruje, że występujące w nich flawonoidy zadziałały jak czynnik przeciwzapalny. By to potwierdzić, potrzebne są jednak dalsze badania. Lee podkreśla, że choć soja dobrze wpływa na funkcjonowanie płuc, nie oznacza to, że uzależnieni od nikotyny mogą bez obaw palić nadal. W ramach eksperymentu 300 chorych z POChP porównano z 340 zdrowymi osobami. Grupy dopasowano pod względem wieku. Wszystkim wykonano spirometrię (w ten sposób oszacowano wydolność oddechową), wypytywano też o zwyczajowe spożycie soi w kilku różnych postaciach.
  10. Czy w przyszłym roku czeka nas drastyczny wzrost cen najważniejszych zbóż? Według eksperta z University of Illinois, jest to bardzo realne zagrożenie. Jego zdaniem, jest to wysoce prawdopodobne z uwagi na rosnące w zastraszającym tempie ceny energii. Prognozy Gary'ego Schnitkeya, doświadczonego eksperta w dziedzinie ekonomiki rolnictwa, są zatrważające: w ciągu 2009 roku koszt prowadzenia upraw kukurydzy i soi wzrośnie mniej więcej o jedną trzecią. Za najważniejze przyczyny tego zjawiska badacz uważa skok cen nawozów - ma on wynieść około 82% w przypadku uprawy kukurydzy i aż 117% dla soi. Warto pamiętać, że choć nie są to popularne rośliny konsumpcyjne w Polsce, mają one niebagatelne znaczenie jako składnik pasz dla zwierząt, przez co podwyżka cen może, niestety, dotknąć także nasz kraj. Można także przypuszczać, że wzrost kosztów produkcji odbije się także na cenach bardziej popularnych w Polsce zbóż. Zakup nawozu jest, nie licząc jednorazowego zakupu ziemi, największym wydatkiem ponoszonym przez typowego rolnika. 80% kosztu produkcji środków zawierających niezbędne dla roślin azotany wynika ze znaczącego zużycia gazu ziemnego - nic więc dziwnego, że rosnące gwałtownie ceny tego nośnika energii będą miały bezpośrednie przełożenie na rachunek ekonomiczny producentów nawozów. Niewiele lepiej sytuacja prezentuje się w przypadku środków składających się głównie ze związków fosforu i potasu - surowce do produkcji obydwu z nich wydobywane są spod ziemi, tymczasem koszt zakupu energii jest istotnym elementem budżetu kopalni. Wzrost cen paliw odbije się na kondycji finansowej farm także w bardziej oczywisty sposób - chodzi, oczywiście, o koszt zasilania maszyn używanych na potrzeby upraw. Jak ocenia Schnitkey, nie należy się spodziewać, że rolnicy zignorują wzrost kosztów produkcji i zrezygnują z żądania wyższych opłat za płody rolne. Zagadką pozostaje jednak zachowanie rynku w obliczu nagłej katastrofy naturalnej, np. powodzi. Zdaniem badacza, farmerzy przyjmą na siebie część strat, lecz ceny żywności i tak niemal na pewno wzrosną. Jedno jest jego zdaniem pewne: Nie będzie obniżki cen tak długo, jak długo koszty produkcji będą wyższe. Ceny energii decydują o wielu wydarzeniach dookoła nas i ostatecznie odbijają się na konsumentach. Czy możliwe jest rozwiązanie nadchodzącego kryzysu? Zdaniem eksperta, tak. Jego zdaniem, niektóre kraje, takie jak Brazylia, Argentyna i Ukraina, mają wciąż wiele niewykorzystanych terenów, który mogą zostać wykorzystane przez rolników, gdy dojdzie do odpowiednio dużego wzrostu popytu. Wygląda więc na to, że pozostaje nam liczyć na niewidzialną rękę rynku...
  11. Już niewielka ilość spożywanej regularnie soi może pogarszać jakość nasienia - donoszą naukowcy z Uniwersytetu Harvarda. Na razie nie są dokładnie znane przyczyny tego zjawiska, lecz ocenia się, że zawarte w roślinie izoflawonoidy mogą powodować zaburzenia hormonalne. Dr Jorge Chavarro, pracownik wydziału żywienia Szkoły Medycznej Uniwersytetu Harvarda, tłumaczy, że potencjalne interakcje pomiędzy męską płodnością a estrogenami (żeńskimi hormonami płciowymi) i przyjmowanymi wraz z soją izoflawonoidami intersowały badaczy od dawna. Przeprowadzono już wiele badań na zwierzętach, które potwierdzały negatywny wpływ przetworów z tej rośliny na zdolność do rozrodu, lecz podobne analizy z udziałem ludzi to nowość. Przeprowadzone przez Amerykanów badanie opierało się na ankiecie, o której wypełnienie poproszono 99 mężczyzn korzystających z pomocy kliniki leczenia niepłodności. Pacjentom zadano pytania dotyczące spożywania piętnastu produktów zawierających soję w ciągu trzech miesięcy poprzedzających wypełnienie kwestionariusza. Badacze pytali m.in. o tofu, mleko i kiełbaski sojowe, a także o produkty zawierające dodatek "zakamuflowanej" soi, jak bekon, jogurty czy różne rodzaje sera. Zespół dr. Chavarro zauważył wyraźną korelację między poziomem spożycia nasion tej rośliny i jakością spermy. Opracowanie statystyczne wykazało, że wysokie spożycie soi wiąże się ze spadkiem ilości plemników aż o 40 milionów na mililitr. Dla porównania, wartość uznawana powszechnie za normę to 80-120 milionów komórek na mililitr. Dalsza analiza danych pozwala twierdzić, że najbardziej podatni na negatywne konsekwencje są mężczyźni z nadwagą oraz otyli. Występująca u nich w dużej ilości tkanka tłuszczowa zawiera enzymy zdolne do przetwarzania hormonów męskich, czyli androgenów, na estrogeny. Uważa się, że dodatkowa ilość hormonów zawartych w soi może pogłębiać ten negatywny efekt. Czy konsekwencją dokonanego odkrycia powinno być całkowite odstawienie soi przez panów marzących o dziecku? Niekoniecznie. Zdaniem dr. Chavarro, samo odnalezienie statystycznej zależności pomiędzy rodzajem przyjmowanego pokarmu i jakością nasienia to zbyt mało, by zmieniać zalecenia dotyczące leczenia niepłodności. Według badacza potrzebnych jest jeszcze wiele badań, a jego eksperyment należy potraktować wyłącznie jako wstępne "rozeznanie" problemu.
  12. Wysokie spożycie niektórych produktów sojowych, m.in. tofu, nasila ryzyko utraty pamięci (Dementias and Geriatric Cognitive Disorders). Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetów w Loughborough i Oksfordzie, których badania sfinansowała organizacja Alzheimer's Research Trust, oraz współpracujący z nimi lekarze z Indonezji. W ramach studium określano wpływ spożycia dużych ilości soi na 719 starszych mieszkańców wiejskich i miejskich rejonów Jawy. Okazało się, że konsumpcja dużych ilości tofu wiąże się z gorszym funkcjonowaniem pamięci, zwłaszcza u osób powyżej 68. roku życia. Jak zauważa szef zespołu badawczego profesor Eef Hogervorst z Uniwersytetu w Loughborough, soja staje się coraz popularniejsza na Zachodzie. Zachwala się ją jako tzw. superpokarm. Wytwarzane z niej produkty zawierają dużo fitoestrogenów. Na razie nie jest znany dokładny mechanizm ich oddziaływania na starzenie się mózgu. Wydaje się jednak, że związki te zapewniają neuroochronę w przypadku osób w średnim wieku i młodych, ale powyżej 65. roku życia zwiększają ryzyko demencji i pogarszają działanie pamięci. Uzyskane wyniki częściowo zaskoczyły badaczy. Stwierdzili oni bowiem, że w odróżnieniu od tofu, jedzenie tempe, czyli sfermentowanych całych ziaren soi, które wyglądają jak bloki ciasta lub sera i są nazywane jawajskim mięsem, poprawia pamięć. Wg Hogervorsta, może to mieć związek z wysokimi stężeniami folanów (soli kwasu foliowego). Od jakiegoś czasu wiadomo, że zabezpieczają one przed demencją. Być może jednoczesne wysokie stężenie zarówno folanów, jak i fitoestrogenów chroni przed deterioracją. Profesor przestrzega, że efekty spożycia tofu i tempe były najbardziej widoczne w przypadku starszych Jawajczyków, nie wiadomo więc, jak to wygląda w innych grupach etnicznych. W ramach wcześniejszych badań zauważono jednak, że u wiekowych Amerykanów japońskiego pochodzenia wysoka konsumpcja tofu również prowadziła do demencji.
  13. Czy jedzenie czekolady może zmniejszyć ryzyko chorób serca u kobiet z cukrzycą typu 2.? Naukowcy z Uniwersytetu Wschodniej Anglii w Norwich postanowili to sprawdzić i poprosili, by ochotniczki, które przeszły już menopauzę, codziennie przez rok jadły tabliczkę specjalnej czekolady. Posłużono się wersją wynalazku Azteków z 3-krotnie zwiększoną zawartością antyutleniających flawonoidów (w porównaniu z tabliczkami o wysokiej zawartości kakao). Recepturę opracował producent czekolady z Belgii. Ziarna Theobroma cacao nie były jedynym źródłem flawonoidów. Wykorzystano także soję. W ten sposób testowano hipotezę, że dieta obfitująca w te związki wspomaga działanie leków chroniących przed chorobami serca. Zwiększona zawartość flawonoidów to efekt zastosowania specjalnej metody ekstrakcji, która pozwala zachować najistotniejsze, wg naukowców, związki chemiczne. Lecznicza czekolada ma smak karmelowy. Liczba zgonów spowodowanych chorobami serca gwałtownie wzrasta w okresie po menopauzie, a cukrzyca typu drugiego zwiększa ryzyko śmierci o kolejne 3,5 raza. Choć ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych u kobiet w wieku postmenopauzalnym przypomina to wyliczone dla mężczyzn, są one niedoreprezentowane w grupach biorących udział w testach klinicznych – przekonuje profesor Aedin Cassidy. Mamy nadzieję pokazać, że dodanie do diety flawonoidów może zapewnić dodatkową ochronę przed chorobą serca i dać kobietom szansę na uzyskanie większej kontroli nad tym, co spotka ich serce w przyszłości. W eksperymencie ma wziąć udział 150 kobiet poniżej 70. roku życia. Postawiono 3 warunki: 1) muszą mieć zdiagnozowaną cukrzycę typu 2., 2) od przynajmniej roku zażywać obniżające poziom cholesterolu statyny oraz 3) nie miesiączkować od co najmniej roku. Konieczne było też uzyskanie pozwolenia od lekarza pierwszego kontaktu. Gdyby badania zakończyły się sukcesem, oznaczałoby to, że będziemy w stanie zaoferować ludziom z grupy ryzyka lepszą ochronę od dostarczanej przez tradycyjnie stosowane leki – cieszy się dr Iain Frame z Diabetes UK, organizacji charytatywnej finansującej badania. Eksperci podkreślają jednocześnie, że ich czekolada ma być produktem paraleczniczym i nie zalecają bynajmniej konsumowania dużych ilości słodkiej i tłustej czekolady. Zamiast tego rekomendują uwzględnianie w menu sporych porcji warzyw i owoców oraz ograniczenie stosowania soli i cukru.
  14. Naukowcy podają różne propozycje, jak poradzić sobie z globalnym ociepleniem. Niektóre, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydają się dość ekscentryczne. Wiele z nich koncentruje się na zjawisku odbicia promieniowania. Zespół Christophera Doughty'ego z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine zaproponował, by wyhodować "owłosione" rośliny, dzięki którym zwiększy się powierzchnia odbijająca. Modele klimatyczne wykazały, że wcześniejsze rozwiązania z zakresu geoinżynierii, np. parasol lub rodzaj powłoki z aerozolu, zmniejszają ilość opadów. Najdotkliwiej w okolicach równika. Gdyby jednak skoncentrować się na szerokościach geograficznych między 30. a 60. równoleżnikiem, spadek ilości wód deszczowych byłby znacznie mniejszy. Uprawianie roślin skrzyżowanych lub modyfikowanych genetycznie tak, by zwiększyć ich powierzchnię odbijającą promieniowanie, ochłodziłoby te regiony średnio o jeden stopień Celsjusza. Jak to jednak zrobić? Trzeba doprowadzić do powstania liści pokrytych grubą warstwą włosków, które odbijałyby fale świetlne z zakresu bliskiej podczerwieni. Jak dotąd udało się już uzyskać "włochatą" soję, która odsyła w kosmos od 3 do 5% więcej promieniowania.
  15. Jeśli ktoś chce zwiększyć masę mięśniową, białka mleka są do tego celu znacznie lepsze niż soja. Wskazują na to badania naukowców z Wydziału Kinezjologii McMaster University (American Journal of Clinical Nutrition). "Szczurami laboratoryjnymi" byli w tym przypadku młodzi mężczyźni. Po zakończeniu programu ciężkich ćwiczeń siłowych i wypiciu takich samych ilości albo odtłuszczonego mleka, albo napoju sojowego porównano, ile białek mięśniowych zyskali. Rozpoczęliśmy eksperyment z przekonaniem, że mleko może być lepsze od soi. Nabraliśmy takich podejrzeń z powodu francuskich badań. Byliśmy jednak pod wrażeniem, widząc, o ile większy przyrost masy tkanki mięśniowej odnotowano po mleku — powiedziała Sarah Wilkinson. Oznacza to, że jeśli dany mężczyzna pije po każdym z treningów tylko odtłuszczone mleko (2 kubki), po 10 tygodniach odnotuje 2-krotnie większy przyrost masy mięśniowej, niż gdyby spożywał napoje przygotowane na bazie soi. To interesujące odkrycie, ponieważ z żywieniowego punktu widzenia białka mleka i soi uchodzą za równoważne źródła pełnego zestawu aminokwasów egzogennych, z których są następnie budowane białka ludzkiego organizmu. Nasze studium wykazało, że mleko jest lepszym źródłem [...] — wyjaśnia Stuart Phillips, profesor nadzwyczajny kinezjologii. Naukowcy przeanalizowali skład białkowy mleka i soi i nie znaleźli godnych uwagi różnic. Nie wiadomo więc, dlaczego białka mleka są skuteczniejsze w budowaniu masy mięśni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...