Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'postawa' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 8 wyników

  1. W porównaniu do zwierząt podobnej wielkości ludzie wyglądają zupełnie inaczej. Nie dość, że poruszają się na dwóch nogach, to są pozbawieni włosów. Różnica ta od dawna fascynowała naukowców, lecz dopiero dzięki nowoczesnym modelom komputerowym potwierdziło się, że przyczyn utraty owłosienia należy upatrywać w bieganiu. Podczas polowania liczy się każda sekunda i chłodzenie. W końcu na czas zawodów sportowcy również często się golą. Jak próbowano wyjaśniać ludzką nagość i postawę? W latach 80. i na początku lat 90. prof. Peter Wheeler z Liverpool John Moores University (LJMU) opublikował serię prac, w których dowodził, że wymienione cechy są przystosowaniami pomagającymi w chłodzeniu ciała na sawannie. Ponieważ Wheeler bazował na programowalnym kalkulatorze, a nie na komputerze, nie mógł wziąć pod uwagę wpływu biegu na gospodarkę termiczną człowieka. Ludzie są sprawnymi biegaczami wytrzymałościowymi, ale podczas biegu wytwarza się wewnętrzne ciepło, co ma duże znaczenie w gorących środowiskach. Po pracach Wheelera pojawiła się teoria podkreślająca znaczenie biegów wytrzymałościowych za zwierzyną dla ewolucji człowieka. Jako że jest to teoria kontrowersyjna, a koncepcja Wheelera nie została do końca rozwinięta, nowe pokolenie naukowców postanowiło rozpatrzyć je łącznie i sprawdzić, jak sprawy się naprawdę mają. Dr David Wilkinson z LJMU i prof. Graeme Ruxton z Uniwersytetu w Glasgow doszli do intrygujących, jak sami podkreślają, wniosków. We wcześniejszych modelach nasi wirtualni przodkowie stali spokojnie, wystawiając twarz na łagodne powiewy bryzy, ale najnowszy model pozwolił im biegać po okolicy. To oznacza, że mogliśmy zbadać teorię, że ukształtowanie ludzkiego ciała jest adaptacją, która pozwoliła naszym przodkom przebiegać długie trasy przy wysokich temperaturach. Model pozwolił wykazać, że biegi wytrzymałościowe wymagają obfitego pocenia i obszarów nagiej skóry o powierzchni porównywalnej do występującej u współczesnych ludzi. Nasz model sugeruje, że chociaż pierwsi wyprostowani ludzie mogli sprawnie przechodzić z miejsca w miejsce lub biec przez chwilę – np. by uciec drapieżnikom – nie byli w stanie biec długo w pogoni za swoją kolacją. Ludzie są niezwykle potliwymi ssakami, a nasze wyniki pokazują, jak ważny jest wskaźnik pocenia w umożliwieniu długodystansowych biegów w tropikach – podkreśla dr Wilkinson. Wilkinson dodaje, że model sugeruje, że o ile Wheeler miał rację co do powodu utraty futra i rzeczywiście chodziło o chłodzenie, o tyle postawa wyprostowana wyewoluowała z innych powodów.
  2. Negatywna ocena ludzi z nadwagą i otyłością staje się międzynarodową normą. Dzieje się tak nawet w rejonach świata i społecznościach, gdzie większe gabaryty były kiedyś, zgodnie z tradycją, cenione. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Arizony po przeprowadzeniu wywiadów z Meksykanami, Argentyńczykami, Paragwajczykami, Amerykanami, Brytyjczykami, a także obywatelami Portoryko, Samoa Amerykańskiego i Tanzanii (Current Anthropology). Wszędzie antropolodzy odkryli negatywne nastawienie do ciała z większą ilością tkanki tłuszczowej. Akademicy mówią o szybkiej globalizacji piętna tłuszczu. Ludzie z nadwagą są coraz częściej postrzegani jako brzydcy, leniwi czy pozbawieni samokontroli. Wcześniej sporo badań etnograficznych pokazywało, że wiele społeczności preferuje większe, pełniejsze ciała. Obfite kształty reprezentowały sukces, hojność, płodność, bogactwo i piękno – opowiada dr Alexandra Brewis. Obecnie tego typu interpretacja odchodzi w zapomnienie, ustępując pola zachodniemu interpretowaniu otyłości w kategoriach osobistej porażki. Za kultury z tradycyjnie pozytywnym stosunkiem do otłuszczenia ciała uchodziły uwzględnione przez naukowców Samoa, Portoryko i Tanzania. Część stwierdzeń, do których należało się ustosunkować podczas eksperymentu, była negatywna (np. "Otyli ludzie są leniwi"), a część pozytywna (np. "Duża kobieta jest piękna"). Po podsumowaniu wyników okazało się, że odpowiedzi przedstawicieli wszystkich badanych kultur były w dużej mierze spójne z zachodnimi postawami wobec nadwagi i otyłości. Zjawisko piętnowania otłuszczenia było najsilniej zaznaczone w Meksyku, Paragwaju i Samoa Amerykańskim. Zmiany w postawach Samoańczyków dokonały się błyskawicznie. Brewis opowiada, że gdy prowadziła wśród nich badania w latach 90. ubiegłego wieku, ideały szczupłego ciała zaczynały się właśnie przyjmować, ale nie obserwowano jeszcze dyskredytowania obfitszych kształtów. Druga autorka raportu Amber Wutich, podkreśla, że obywatele społeczności, które zaadaptowały negatywne postawy w stosunku do nadwagi i otyłości, zachowują się jak typowi neofici. Ich osądy są dużo ostrzejsze niż w krajach, gdzie szczupłość jest ceniona o wielu lat. Antropolodzy nie badali mechanizmów stojących za tak szybką zmianą postaw, ale przypuszczają, że odpowiadają za nią nowe formy mediów edukacyjnych, w tym ogólnoświatowe kampanie dotyczące zdrowia publicznego.
  3. Jeśli mężczyzna chce wiedzieć, czy kobieta jest nim zainteresowana, powinien patrzeć na jej nogi, a nie jak dotąd sądzono – na twarz czy sposób mówienia. Profesor Geoff Beattie z Uniwersytetu w Manchesterze podkreśla, że stopy mówią bardzo dużo, ponieważ nie jesteśmy za bardzo świadomi tego, co z nimi robimy. Jeśli kobieta odsuwa je od ciała, by przyjąć bardziej otwartą pozycję, podoba jej się mężczyzna, z którym rozmawia. Gdy jednak krzyżuje nogi lub chowa je pod siebie, nie wróży to dobrze i lepiej zrezygnować z dalszych prób oczarowania. Psycholodzy odkryli, że nożne wskazówki występują tylko u pań, mężczyźni nie ujawniają w ten sposób swojej opinii na temat atrakcyjności kobiet. Ludzie mogą ukrywać uśmiech lub maskować ruchy oczu, ale stopy nieco łatwiej rozszyfrować, gdyż nie wiemy, co z nimi robimy. Sekretny język stóp mówi wiele o naszej osobowości [czy stanie psychicznym] i o tym, co myślimy o rozmówcy. To fascynujący kanał komunikacji niewerbalnej. Kiedy spotykamy kogoś pierwszy raz, śmiech niekoniecznie jest dobrą rzeczą – ludzie mogą się śmiać z ciebie lub z tobą. Jeśli stopy kobiety przesuwają się podczas śmiechu, to jeden z najwyraźniejszych sygnałów, że cię lubi. Gdy krzyżuje stopy lub nogi, przepadłeś. Zdenerwowany mężczyzna będzie bardziej ruszać nogami, kobieta wręcz przeciwnie. Kłamiąc, i kobiety, i mężczyźni sztucznie "uspokoją" stopy, ograniczając ich ruchy. Ludzie o statusie osobnika alfa (zarówno panie, jak i panowie) w ogóle niewiele poruszają nogami i stopami, ponieważ lubią dominować i kontrolować rozmowę oraz swoje ciało. Spokojnie siedzą też ekstrawertycy i aroganci, czego zdecydowanie nie można powiedzieć o osobach nieśmiałych. Badania przeprowadzono na zlecenie firmy obuwniczej Jeffery West.
  4. Nawet jeśli kobieta okazuje seksualne zainteresowanie lub odrzucenie w niepozostawiający wątpliwości sposób, młodzi mężczyźni bardzo różnią się pod względem zdolności do zapamiętywania istotnych wskazówek. Choć ogólnie idzie to panom dość dobrze, dwie grupy wyróżniają się na tym tle. Mężczyźni, którzy częściej pozostawali w poważniejszych związkach, wypadają szczególnie korzystnie, podczas gdy panowie zdobywający dużo punktów w teście na agresję seksualną zmagają się z największymi trudnościami. Podczas eksperymentu przeprowadzanego pod kierownictwem Teresy Treat z University of Iowa studenci oglądali zdjęcia rówieśnic. Okazało się, że wspomnienia były szczególnie wyraziste, jeśli kobieta z fotografii wyglądała atrakcyjnie, była ubrana bardziej prowokacyjnie i wyrażała zainteresowanie za pomocą zachęcającego wyrazu twarzy lub postawy ciała. W amerykańskim studium wzięło udział 232 mężczyzn w średnim wieku 19 lat. Przed przystąpieniem do właściwej części badania wypełniali oni kwestionariusze dotyczące historii związków i akceptacji dla agresywnych postaw seksualnych. Język ciała (zainteresowanie bądź jego brak), atrakcyjność i prowokacyjność ubioru modelek ze zdjęć, na których widać było całą sylwetkę, oceniali wcześniej sędziowie obojga płci. Krótko po obejrzeniu albumu badanym znowu pokazywano zestaw, tym razem znalazły się w nim jednak zarówno już oglądane zdjęcia, jak i fotografie tych samych kobiet, wyrażających dokładnie odwrotne wskazówki. Studentów poproszono o wskazanie zdjęć widzianych uprzednio. Choć studium sugeruje, że może istnieć związek między zapamiętywaniem kobiecego zainteresowania a pozytywnymi i negatywnymi doświadczeniami seksualnymi, długoterminowe znaczenie uzyskanych wyników zależy od tego, czy wspomnienia okażą się przyczyną określonych doświadczeń i od tego, czy opisywany związek utrzyma się w warunkach bardziej zbliżonych do życiowych (w kontakcie z żywą, reagującą kobietą, a nie zdjęciem).
  5. Siedząc prosto, możemy zadbać nie tylko o swój kręgosłup, ale także o pewność w zakresie formułowanych myśli. Naukowcy dowiedli bowiem, że ludzie, którym kazano siedzieć wyprostowanym jak struna, bardziej wierzyli w stwierdzenia dotyczące swoich kwalifikacji zawodowych niż ci, którzy robili to samo, garbiąc się nad stołem (European Journal of Social Psychology). Profesor Richard Petty z Uniwersytetu Stanowego Ohio zaznacza, że uzyskane wyniki wyraźnie wskazują, że postawa ciała wpływa nie tylko na to, co myślą o nas inni, ale również my sami. Studium Petty'ego i doktora Pabla Briñola objęło 71 studentów. Kiedy ochotnicy wchodzili do laboratorium, mówiono im, że wezmą udział w dwóch oddzielnych badaniach naraz, jednym organizowanym przez szkołę biznesu i drugim prowadzonym przez szkołę artystyczną. Eksperyment tej ostatniej miał dotyczyć umiejętności ludzi w zakresie utrzymywania zadanej postawy ciała podczas wykonywania innej czynności. Ludzi sadzano więc przy terminalu komputerowym i instruowano, by się wyprostowali i wypięli klatkę piersiową do przodu lub pochylili, wpatrując się w kolana. Następnie studenci brali udział w eksperymencie biznesowym. Jego autorów interesowały ponoć czynniki wpływające na satysfakcję z pracy i wyniki osiągane w życiu zawodowym. Siedząc prosto lub garbiąc się, badani mieli wymienić swoje 3 pozytywne lub 3 negatywne cechy, odnoszące się do przyszłych osiągnięć zawodowych. Po ukończeniu tego zadania studentów proszono o ocenienie, jak poradzą sobie kiedyś w pracy. Okazało się, że to, jak ludzie oceniali sami siebie, zależało od pozycji przyjętej podczas spisywania pozytywnych bądź negatywnych cech. Osoby siedzące wtedy prosto z większym prawdopodobieństwem opisywały się w zgodzie z wymienionymi cechami (bez względu na to, czy były to pozytywy, czy negatywy). Ochotnicy, którzy podczas sporządzania listy się garbili, nie wydawali się przekonani przez swoje własne myśli – ich oceny nie różniły się zbytnio, niezależnie od tego, co o sobie wcześniej napisali. Petty podkreśla, że podczas podawania studentom instrukcji, jak mają siedzieć, eksperymentatorzy nie używali słów "pewny siebie" lub "wątpiący" ani nie sugerowali, jak ktoś powinien się czuć w zależności od przyjętej postawy. W oddzielnym eksperymencie psycholodzy powtórzyli opisany wyżej scenariusz. Dodatkowo zapytali jednak uczestników o samopoczucie podczas badania. Badani nie czuli się bardziej pewni siebie, siedząc prosto, chociaż byli bardziej przekonani co do prawdziwości formułowanych wtedy stwierdzeń. Amerykanie sądzą, że postawa ciała oddziałuje zatem na samoocenę, choć ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Zakładają oni, że myśli pochodzą od nich samych. Nie mają świadomości, że postawa wpływa na to, jak bardzo w nie wierzą. Gdyby to wiedzieli, efekt układu ciała znacznie by się zmniejszył. Sześć lat temu Petty i Briñol przeprowadzili podobny eksperyment, w ramach którego ludzie kiwali głową w dół i w górę (potakiwali) bądź w lewo i prawo (przeczyli). Wtedy bardziej wierzyli w zdania formułowane podczas potakiwania. Psycholodzy zaznaczają, że w życiu codziennym pozycja ciała jest czymś trwalszym i bardziej statycznym od podtrzymywanych gestów czy mimiki, dlatego może wpływać na nasze zachowanie w wielu sytuacjach, np. podczas rozwiązywania testów wielokrotnego wyboru.
  6. U starszych kobiet malowanie się przed wyjściem to nie tylko przejaw dbałości o wygląd, ale także czynność, która może zapobiec nieszczęściu. Naukowcy z University of St Etienne zbadali 100 pań w wieku od 65 do 85 lat i odkryli, że nakładanie najprostszego nawet makijażu to rodzaj ćwiczenia rozciągającego, korzystnie wpływającego na ich zmysł równowagi oraz koordynację ruchową. To ważne spostrzeżenie, ponieważ upadki stanowią przyczynę zgonu wielu starszych osób. Nawet jeśli nie prowadzą do złamań czy urazów głowy, poturbowani stają się bardziej strachliwi i przez to zależni od innych. W ramach eksperymentu Francuzi wyposażyli kobiety w specjalne podeszwy, które określały położenie środka ciężkości, a także w pasy monitorujące postawę ciała. Akademicy zaobserwowali, że ochotniczki malujące się codziennie rano miały lepszą równowagę, trzymały się prosto oraz rzadziej upadały. Pracami ekipy naukowców kierowała dr Patricia Pineau z L'Oreala. Wyniki zostaną przedstawione na Światowym Kongresie Gerontologii w Paryżu.
  7. Mutacja pewnego genu powoduje, że ludzie zaczynają się poruszać na czworakach. Do tej pory naukowcy nie doszli jednak do porozumienia, w jaki sposób zaburzenie jego działania nie dopuszcza do chodzenia w pozycji wyprostowanej. O tym, że istnieją ludzie posługujący się przy chodzeniu zarówno nogami, jak i rękoma, świat dowiedział się dzięki dokumentowi telewizji BBC2 z 2006 roku (The Family That Walks On All Fours). Przedstawiono w nim kilku członków tureckiej rodziny Ulas, u których stwierdzono tę dziwną przypadłość. Wszyscy oni byli upośledzeni umysłowo i mieli problemy z utrzymaniem równowagi. Po jego wyemitowaniu pojawiły się doniesienia o czworonożnych ludziach z innych części świata, w tym z Brazylii i Iraku. Opisywane osoby poruszają się w sposób określany mianem niedźwiedziego raczkowania (ang. bear crawl). Wygląda ono podobnie do zwykłego raczkowania, tylko nogi są ułożone inaczej. Delikwent nie przesuwa się na kolanach, lecz stawia stopy na ziemi (tak jak dłonie). Jego ciało wygina się w łuk. Co powoduje, że ludzie przestają się poruszać jak ludzie? Przed dwoma laty Uner Tan z Çukurova University w Adanie postulował, że osoby czworonożne cofają się do etapu ewolucyjnego poprzedzającego przyjęcie postawy wyprostowanej (International Journal of Neuriscience). Turek ukuł nawet termin "dewolucja". Jego biegający na czterech kończynach rodacy byliby więc ofiarami zmutowania genów (lub genu) umożliwiających spionizowanie ciała. Oprócz wymienionych wcześniej cech, zespół Unera Tana obejmował zbliżony do małp człekokształtnych stosunek długości rąk i nóg. Fenomen badał też psycholog Nicholas Humphrey z London School of Economics. W zupełności nie zgadzał się on jednak z Tanem. Stwierdził nawet, że tezy Turka nie mają sensu z genetycznego i ewolucyjnego punktu widzenia. Wg niego, osoby cierpiące na opisywane zaburzenie mają uogólnione problemy z utrzymaniem równowagi. Ponieważ nie leczono ich w odpowiedni sposób, muszą się poruszać na czworakach. Gdyby dać im chodzik, potrafiłyby stanąć, a nawet się przemieszczać. W Barcelonie odbyło się spotkanie Europejskiego Stowarzyszenia Genetyki Człowieka. Tayfun Özçelik i zespół z Bilkent University w Ankarze badali 4 tureckie rodziny z przypadkami czworonożności. U członków dwóch z nich odkryto mutację w genie VLDLR. Koduje on białko – receptor lipoprotein o bardzo małej gęstości - niezwykle istotne z punktu widzenia prawidłowego rozwoju układu nerwowego. W artykule, który ukazał się w marcu w Proceedings of the National Academy of Sciences USA, Özçelik dywaguje, że białko VLDLR musi wpływać na zdolność do przyjęcia postawy wyprostowanej. Inni naukowcy, m.in. wspominany już wcześniej Humphrey, sądzą jednak, że mutacje w VLDLR oddziałują na ogólny rozwój mózgu, a zwłaszcza móżdżku. Humphrey podkreśla, że jego zespół także natrafił na mutacje genu VLDLR u części czworonożnych pacjentów. Brytyjczycy inaczej wyjaśniają jednak "przebieg wydarzeń". Sądzą np., że dochodzi do niedorozwoju móżdżku. Niekoniecznie musi to być część związana z nauką chodzenia, ale z równowagą i zdolnością wyprostowania się. Turek odparowuje, że do tej pory opisano wiele chorób zaburzających zmysł równowagi, żadna nie prowadziła jednak do czworonożności. Niektóre uwzględnione przez niego osoby miały częsty kontakt z wieloma lekarzami (część odwiedziła gabinety ponad 10 medyków). Chodzik czasem pomagał, ale chorzy przestawali z niego korzystać i ponownie zaczynali się przemieszczać na czworakach. Mutacje VLDLR to nie jedyna przyczyna zespołu. W różnych rodzinach zaburzenie jest powiązane z różnymi chromosomami. Poza tym opisano przypadki ludzi z mutacjami VLDLR, którzy chodzili na dwóch nogach, choć był to chód chwiejny.
  8. Polityki nie ma się może we krwi, ale można ją wytropić w genach. Dowodów na potwierdzenie takiej tezy poszukuje zespół naukowców politycznych i genetyków. Badają oni bliźnięta, geny oraz skanują ludzkie mózgi. Doskonale rozumiem sceptycyzm pewnych ludzi — twierdzi John R. Hibbing, profesor nauk politycznych na University of Nebraska-Lincoln. Teza, której bronimy, nie jest nowa, odświeżono ją po 2 tys. lat — dodaje współpracujący z Hibbingiem prof. John Alford z Rice University. Już w 350 roku przed naszą erą Artystoteles pisał przecież, że człowiek jest z natury zwierzęciem politycznym. My próbujemy tylko udoskonalić istniejącą teorię. Genetycy pracują nad dowodem, iż postawy społeczne są dziedziczne. Udało im się odkryć silny związek. Do tej pory w kwestii związku postawa polityczna-geny opierano się głównie na badaniach Lindona Eavesa, profesora genetyki człowieka i psychiatrii na Virginia Commonwealth University. Przebadał on ok. 8 tys. par bliźniąt jedno- i dwujajowych, zadając im pytania dotyczące modlitwy w szkole, energii nuklearnej, wyzwolenia kobiet oraz kary śmierci. Identyczne bliźnięta, które mają taki sam zestaw genów, częściej udzielały podobnych odpowiedzi niż bliźnięta dwujajowe (mające ze sobą pod względem genetycznym tyle samo wspólnego, co "zwykłe" rodzeństwo). Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że środowisko wychowawcze zarówno bliźniąt dwu-, jak i jednojajowych jest takie samo, trzeba uznać, że zaobserwowane zróżnicowanie odpowiedzi jest wynikiem oddziaływania genów — konkluduje Hibbing. Część naukowców "nie kupuje" jednak takiego wyjaśnienia. Pomysł, że coś takiego jak ideologia polityczna może być dziedziczne, jest niespójny — uważa Evan Charney z Duke University. To nie ma sensu i jest historycznie nieścisłe. Jakiekolwiek podobieństwa w poglądach politycznych bliźniąt mogą być przypisane środowisku, nie genetyce. Polemizując z postulatami Hibbinga i Alforda, Charney napisał artykuł pt. Geny i ideologia. Swoje kontrargumenty zaprezentował już Amerykańskiemu Stowarzyszeniu Nauk Politycznych. Nie udowodniłem, że to środowisko jest źródłem podobieństw w poglądach, ale oni także nie wykazali, że główną rolę odgrywają geny — mówi Charney. A środowisko stanowi bardziej prawdopodobne wyjaśnienie. Hibbing zgadza się, że wyniki jego badań nie są ostateczne. Nie odnaleźliśmy specyficznych genów, które odpowiadają za cechy polityczne. A to podstawowy cel naszego zespołu. Socjologowie zazwyczaj ignorują jednak wpływ wywierany przez geny, a to błąd. Następny etap badań polega na obrazowaniu mózgu podczas udzielania odpowiedzi na pytania polityczne. Prace właśnie trwają. Zaangażowały się w nie Baylor Medical Center w Houston oraz Rice University. W przyszłym miesiącu Amerykanie wybierają się do Australii na spotkanie z Nickiem Martinem, który bada wzorce przekazywania chorób w rodzinie (także w przypadku bliźniąt). Martin pracuje w Queensland Institute for Medical Research w Brisbane. Hibbing i Alford wierzą, że studia Australijczyka dostarczą im ważnych wskazówek. Celem Amerykanów jest przekonanie ludzi do tezy, że polityczna wizja świata danej osoby nie jest prostym zlepkiem przypadkowych opinii, połączonych w jedno przez wpływy środowiskowe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...