Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'pirat' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 2 wyniki

  1. Hiszpański historyk Alfonso Enseñat de Villalonga twierdzi, że Krzysztof Kolumb wcale nie był Genueńczykiem i nie nazywał się Krzysztof Kolumb. W swojej książce "Cristóbal Colón. Origenes, formación y primeros viajes" ("Krzysztof Kolumb. Pochodzenie, wykształcenie i pierwsze podróże") de Villalonga dowodzi, że odkrywca był Szkotem, a jego prawdziwe nazwisko brzmiało Pedro Scotto. Po szczegółowym zbadaniu archiwów historyk stwierdził, że Kolumb był dzieckiem szkockich kupców, którzy osiedli w Genui, i na chrzcie otrzymał imię Pedro (Piotr). Jego rodzice nosili nazwisko Scotto, gdyż pochodzili ze Szkocji. Kolumb miał jasne oczy i był blondynem, szybko jednak posiwiał. Tak właśnie, zdaniem de Villalongi, opisywali go jego współcześni. Hiszpański uczony zwraca uwagę, że historycy od wieków popełniali dwa podstawowe błędy dotyczące Kolumba. Pierwszy, to spory o jego pochodzenie, które były prowadzone z pozycji nacjonalistycznych, a więc prawda historyczna była odsuwana na bok. Stąd też uważano go za Portugalczyka, Galisyjczka, Katalończyka czy mieszkańca Wysp Kanaryjskich. W wyniku tych sporów najbardziej rozpowszechniła się wersja o tym, że był rodowitym Genueńczykiem, a jego rodzice to handlarz wełną Domenico Colombo de Quinto i Susana Fontanarossa. Grzech drugi, to odchodzenie od oryginalnych źródeł, tworzonych przez ludzi współczesnych Kolumbowi. Hiszpan odrzuca więc biografię Kolumba napisaną przez jego syna Hernanda, "Historię Indii" de las Casasa czy "Kronikę" Gonzalo Fernandeza de Oviedo. Enseñat de Villalonga opiera się na dokumentach dotyczących genueńskiej linii rodziny Colonne, w których znajdujemy informację, że syn Domenico Scotto, którego rodzina była na służbie domu Colonne, otrzymał imię Pedro. Ponadto kronikarz Królów Katolickich, Lucio Marineo Sículo, pisze o Kolumbie używając nazwiska "Pedro Colón". Warto też wspomnieć, że XVI-wieczy portugalski historyk, Gaspar Frutuoso, uważany za wiarygodnego, wspomina, iż na Maderze słynny podróżnik był znany jako "Pedro Colón". Enseñat de Villalonga przeczesał archiwa państwowe Genui, Archivo Historico National, zbiory Real Academia de la Historia oraz Biblioteca Nacional i stwierdził, że Genueńczycy, chcąc przypisać sobie zasługi Kolumba, stwierdzili, że był on synem Domenico Colombo de Quinto, któremu rzeczywiście urodził się pierworodny o imieniu Cristoforo. Jednak dane, które znalazł na temat losów dzieci handlarza wełną nie zgadzają się z informacjami o życiu braci odkrywcy Ameryki. Historyk obala też drugą tezę o genueńskich rodzicach Kolumba. Nie był on, jego zdaniem, synem tkacza Hernando Colona. Świadczą o tym słowa samego Kolumba, który mówił, że nie jest pierwszym dowódcą okrętu w swojej rodzinie. Otóż, jak pisze Hiszpan, późniejszy odkrywca Ameryki zaciągnął się na służbę u pirata Vincenzo Colombo i przyjął jego nazwisko, nie chcąc kalać swojego prawdziwego związkami z watażką. W książce na temat odkrywcy Ameryki znajdziemy fascynujące, świetnie udokumentowane podróże po Morzu Śródziemnym, północnym Atlantyku, wzdłuż wybrzeży Afryki aż po Przylądek Zielony, do Wysp Kanaryjskich i Madery, które Pedro Scotto odbył na statku pirackim.
  2. Studenci najsłynniejszej uczelni technicznej świata - MIT-u (Massachusetts Institute of Technology) - mogą otrzymać od władz uczelni certyfikat ukończenia kursu... piractwa. I nie chodzi tutaj o piractwo komputerowe, a to prawdziwe, morskie. Uczelnia postanowiła uczynić oficjalnym zwyczaj, który był praktykowany przez jej studentów przez co najmniej 20 lat. MIT wymaga, by uczący się ukończyli w czasie studiów co najmniej 4 różne kursy wychowania fizycznego. Teraz ci, którzy z powodzeniem ukończą strzelanie z pistoletu, łuku, żeglarstwo i szermierkę otrzymają oficjalny certyfikat Carrie Sampson Moore, dziekan wydziału wychowania fizycznego, mówi, że co roku kontaktowali się z nią studenci, prosząc o wydanie zaświadczenia o ukończeniu kursu pirata. Zawsze mówiłam im, że to inicjatywa studencka i byli bardzo rozczarowani - stwierdziła Moore. Od początku bieżącego roku postanowiono, że uczelnia zacznie wydawać oficjalne certyfikaty. Drukowane są one na zwoju pergaminu z równą starannością jak inne uczelniane dyplomy. Właśnie otrzymało je czterech pierwszych piratów, a w kolejce czekają następni. Mimo, iż cała ta historia może brzmieć niepoważnie, to certyfikat i warunki jego uzyskania są traktowane przez uczelnię całkiem serio. Przyszli piraci nie mogą liczyć na żadną taryfę ulgową, a otrzymanie świadectwa ukończenia kursu wiąże się ze złożeniem przysięgi. Stephanie Holden, która znalazła się w czwórce pierwszych piratów, zdradziła, że musiała przysiąc, iż ucieknie z każdej bitwy, której nie będzie mogła wygrać i wygra każdą bitwę, z której nie będzie mogła uciec.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...