Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags 'neandertalczyk'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 32 results

  1. W 2007 roku naukowcy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka stwierdzili, że neandertalczycy z Uzbekistanu i Ałtaju przybyli z Europy. Narodziło się więc pytanie, którą drogą przeszli w te regiony. Komputerowe modelowanie możliwych dróg pokazało właśnie, że najprawdopodobniej nasi kuzyni przeszli do Uzbekistanu i na Syberię południowym wybrzeżem Morza Kaspijskiego. A to oznacza, że w słabo poznanych archeologicznie regionach północy Iranu i Azji Centralnej mogą czekać na nas interesujące odkrycia dotyczące historii paleolitycznego człowieka. Autorzy najnowszych badań połączyli opensource'owy system informacji geograficznej (QGIS) z danymi na temat przeszłego klimatu, by w ten sposób odtworzyć najłatwiejszą drogę, Least-Cost-Path (LCP). LPC nie zawsze jest drogą najkrótszą, ale powinna być – ze względu na warunki – najmniej kosztowną do przebycia. Badacze zastosowali analizę LCP do modelu prawdopodobnego przemieszczenia się neandertalczyków pomiędzy jaskiniami na Kaukazie, a jaskiniami w paśmie Ałtaj. W jednej z kaukaskich jaskiń, położonej na północy, znaleziono narzędzia kultury mikockiej, a w jaskini na południu – ślady kultury mustierskiej. To sugeruje obecność dwóch linii neandertalczyków. Na podstawie danych paleoklimatycznych naukowcy stwierdzili, że najbardziej przyjazne warunki migracji, z dość łagodnym, wilgotnym i stabilnym klimatem, panowały na południu Morza Kaspijskiego. Ich zdaniem, tamtejsze regiony były nie tylko idealnym przejściem z Europy, ale również mogły być miejscem, przez które przeszedł H. sapiens migrujący na Stary Kontynent z Afryki przez Lewant. Jeśli mają rację, to południowe wybrzeża Morza Kaspijskiego mogły być ważnym regionem wymiany kulturowej i genetycznej pomiędzy oboma gatunkami człowieka. « powrót do artykułu
  2. Po zbadaniu szczątków słoni sprzed 125 000 lat naukowcy z Uniwersytetu Johannesa Gutenberga z Moguncji i Uniwersytetu w Lejdzie doszli do wniosku, że neandertalczycy musieli żyć w większych grupach, niż się powszechnie uważa. Szczątki około 70 zwierząt zostały odkryte z latach 80. w pobliżu Halle w wielkiej odkrywce górniczej, zamienionej obecnie w sztuczne jezioro. Należą one do gatunku Palaeoloxodon antiquus, największego zwierzęcia lądowego plejstocenu. Gatunek ten był większy od mamuta, a waga dorosłego osobnika mogła sięgać 13 ton. Mamy tutaj najstarsze pewne dowody, że ludzie polowali na słonie. Zabijanie tych zwierząt i podział mięsa były jednymi ze sposobów na zdobywanie żywności przez żyjących tutaj neandertalczyków, mówi współautor badań, profesor Wil Roebroeks z Uniwersytetu w Lejdzie. Z przeprowadzonych badań wynika, że przez 2–4 tysiące lat zamieszkujący te tereny neandertalczycy byli miej mobilni i tworzyli znacznie większe grupy społeczne, niż się dotychczas wydawało. Nie poddawali się naturze. Kształtowali ją, np. za pomocą ognia, i mieli olbrzymi wpływ na populację największych zwierząt żyjących wówczas na lądzie. Na podstawie wieku oraz płci słoni, których szczątki badano, naukowcy doszli do wniosku, że neandertalczycy nie korzystali z mięsa słoni, które padły, tylko aktywnie na nie polowali. Szczątki należały bowiem głównie do samców i niewiele było wśród nich szczątków młodych słoni. To wskazuje, że wybierano największe i najzdrowsze sztuki, by je upolować. Samce słoni prowadzą przeważnie samotniczy tryb życia, łatwiej jest więc je upolować niż poruszające się w stadach i chroniąc młode samice. Dostarczają też dużo mięsa. Dorosłe 10-tonowe zwierzę mogło zapewnić co najmniej 2500 porcji pożywienia. Neandertalczycy musieli sobie jakoś z tym poradzić, albo konserwując żywność na dłuższy czas – a na ten temat nie mamy żadnej wiedzy – albo przez prosty fakt, że żyli w znacznie większych grupach, niż sądzimy. Na kościach zwierząt znaleziono typowe ślady oddzielania mięsa. Odkryto też ślady ognisk, a naukowcy wysunęli hipotezę, że neandertalczycy budowali rusztowania, na których wieszali mięso i suszyli je nad ogniem, w ten sposób je konserwując. Trudno jest jednak powiedzieć, w jak dużych grupach żyli neandertalczycy. Współcześni łowcy-zbieracze tworzą grupy od 15 do 30 osób. Średnio jest to 25 osób. Uznaje się, że grupy neandertalczyków były mniejsze. Zdaniem autorów badań, rozebranie tuszy Palaeoloxodon antiquus zajmowało 25 ludziom od 3 do 5 dni. Myśliwi musieli się spieszyć, by mięso nie zaczęło się psuć. A musimy pamiętać, że nie mogli jeść tylko mięsa. Dieta oparta wyłącznie na białku zwierzęcym grozi poważnymi komplikacjami, które pojawiają się bardzo szybko w wyniku niedoboru węglowodanów oraz tłuszczów i może doprowadzić do śmierci. Dlatego też musieli zajmować się również zdobywaniem innego pożywienia. Biorąc zaś pod uwagę, jak olbrzymią ilość mięsa pozyskiwali z jednego zabitego P. antiquus można przypuszczać, że było ono dzielone wśród dużej grupy. Wystarczało go bowiem na 3 miesiące dla 25 osób, pod warunkiem, że grupa potrafiła przez tak długi czas przechować zdobycz. « powrót do artykułu
  3. Od dawna wiemy, że zaburzenia pracy centralnego układu nerwowego, objawiające się chorobami neurologicznymi i psychicznymi, są często dziedziczne. W wielu przypadkach udało się zidentyfikować genetyczne czynniki ryzyka tych schorzeń. Jednak wielką niewiadomą powstaje ich ewolucja. Można bowiem zadać sobie pytanie, dlaczego genetyczne czynniki ryzyka takich chorób nie zostały wyeliminowane w toku ewolucji. Odpowiedzi na tę zagadkę szukali naukowcy z Uniwersytetu w Tartu w Estonii we współpracy z kolegami z Niemiec i Holandii. Każdy z nas ma w sobie coś z neandertalczyka. Gdy Homo sapiens wyszedł z Afryki, napotkał w Eurazji H. neanderthalensis, z którym zaczął się krzyżować. Dlatego też około 2% DNA współczesnego mieszkańca innego kontynentu niż Afryka pochodzi od neandertalczyków. Mieszkańcy Afryki mają wielokrotnie mniej neandertalskiego DNA, ale i tak – co się niedawno okazało – jest go zaskakująco dużo. Człowiek współczesny nabył neandertalskie DNA przed zaledwie kilkudziesięcioma tysiącami lat. Jest to więc świeża domieszka genetyczna. Co więcej, niektóre z genów neandertalczyków są szczególnie rozpowszechnione wśród niektórych nieafrykańskich populacji, co wskazuje, że posiadanie tych genów mogło – przynajmniej w pewnym okresie – nieść ze sobą jakieś korzyści. Badanie wariantów genów odziedziczonych po neandertalczykach jest wyjątkowo interesujące, gdyż geny te występują u wszystkich nieafrykańskich populacji, zatem ich wzajemne powiązania sporo mogą zdradzić o populacjach o różnym pochodzeniu. Estońsko-niemiecko-holenderski zespół wykorzystał informacje z badań asocjacyjnych całego genomu (GWAS) z banków danych genetycznych do sprawdzenie powiązań pomiędzy występowaniem neandertalskich genów a chorobami neurologicznymi, psychicznymi oraz cechami i zachowaniami, takimi jak chronotyp, używanie tytoniu, alkoholu i odczuwanie bólu. Najpełniejsze dane pochodziły z bazy UK Biobank, z której wykorzystano dane ponad 360 000 osób. Z Biobank Japan pochodziły dane kolejnych 165 000 osób, a z Netherlands Study of Depression and Anxiety (NESDA) uzyskano GWAS dotyczące około 2000 osób. Okazało się, że istnieje korelacja pomiędzy neandertalskimi genami, a używaniem tytoniu i alkoholu, odczuwaniem bólu oraz chronotypem. Najsilniejszy związek zauważono pomiędzy paleniem tytoniu a spuścizną genetyczną neandertalczyków. Istnienie tego związku stwierdzono zarówno na próbce z UK Biobank, jak i Biobank Japan. Autorzy badań informują, że nie znaleziono jednoznacznych związków pomiędzy posiadaniem genów odziedziczonych po neandertalczykach, a chorobami psychicznymi i neurologicznymi. Warto w tym miejscu jednak przypomnieć, że liczne badania wiązały w przeszłości te cechy i zachowania z chorobami centralnego układu nerwowego, zatem nie można wykluczyć pośredniego wpływu genów neandertalczyków na choroby psychiczne czy neurologiczne. Nie wiadomo, dlaczego niektóre neandertalskie geny występują u H. sapiens częściej niż inne. Takimi genami są te powiązane z naszym zegarem biologicznym. Być może, gdy H. sapiens wyszedł z Afryki i krzyżował się z neandertalczykami, posiadanie neandertalskiego chronotypu okazało się korzystne, gdyż pozwalało lepiej dostosować się do poziom promieniowania UV oraz wzorców dnia i nocy obecnych na terenie Europy i Azji Zachodniej. Z kolei neandertalskie geny powiązane z paleniem tytoniu i używaniem alkoholu mogły zachować się w związku z nagradzającym dla mózgu używaniem substancji psychotropowych. Inna hipoteza mówi, że może tutaj istnieć związek z naturalnymi środkami uśmierzającymi ból, które często również mają działanie odurzające. Osoby, które chcą zgłębić temat, znajdą szczegóły badań na łamach Translatonal Psychiatry. « powrót do artykułu
  4. Ludzie w znaczący sposób zmieniali otaczający ich ekosystem już 125 000 lat temu. A robili to neandertalscy łowcy-zbieracze. Do takich wniosków doszedł zespół naukowy pracujący pod kierunkiem uczonych z Uniwersytetu w Lejdzie. Uczeni poinformowali na łamach Science Advances, że neandertalczycy celowo używali ognia to pozbywania się lasów i zarośli. Archeolodzy od dawna zadają sobie pytanie o to, w jaki sposób i kiedy człowiek zaczął wpływać na ekosystem planety. Widzimy coraz więcej – generalnie dość słabych – oznak bardzo wczesnego wpływu tego typu, mówi profesor archeologii Wil Roebroeks. W kopalni węgla brunatnego na stanowisku Neumark-Nord w pobliżu Halle od kilku dekad prowadzone są prace archeologiczne. Znaleziono tam m.in. szczątki setek zabitych zwierząt, kamienne narzędzia i olbrzymie ilości węgla drzewnego. Ślady te znaleziono w miejscu, w którym przed 125 000 lat znajdował się las, zamieszkany przez konie, jelenie, bydło, lwy, słonie i hieny. Ten mieszany las liściasty liściasty rozciągał się od Holandii po Polskę. W niektórych miejscach znajdowały się jeziora, a na brzegach niektórych z nich znaleziono dowody na pobyt tam  neandertalczyków. Naukowcy zauważyli, że w czasie, gdy pojawił się tam H. neanderthalensis jednolity las w niektórych miejscach ustąpił otwartym przestrzeniom, a przyczyną zanikania lasu były pożary. Oczywiście powstało pytanie, czy ustąpienie lasu miało związek z przybyciem ludzi czy też ludzie pojawili się tam, bo las ustąpił. Znaleźliśmy wystarczająco dużo dowodów by stwierdzić, że to łowcy-zbieracze przez co najmniej 2000 lat celowo utrzymywali takie otwarte przestrzenie, stwierdzają autorzy badań. Gdy bowiem przeprowadzili badania porównawcze nieodległych od siebie jezior, których okolice były porośnięte takim samym lasem zamieszkanym przez takie same zwierzęta, okazało się, że tylko tam, gdzie neandertalczyków nie było, istniała gęsta roślinność. Dotychczas sądzono, że ludzie w znaczący sposób wpływali na wygląd krajobrazu dopiero po pojawieniu się rolnictwa. Wielu archeologów sądziło jednak, że na mniejszą skalę odbywało się to już wcześniej. Roebroeks mówi, że Neumark-Nord to najstarszy znany nam przykład takich zmian. Uczony dodaje, że wiele nam to też mówi o wczesnych łowcach-zbieraczach. Nie byli oni po prostu ludźmi, którzy przemierzali zastany krajobraz polując na zwierzęta i zbierając pożywienie. W sposób świadomy kształtowali ten krajobraz. « powrót do artykułu
  5. Neandertalczycy byli zdolni do rozumienia mowy, wynika z badań przeprowadzonych przez multidyscyplinarny zespół naukowy, w skład którego wchodził m.in. profesor antropologii Rolf Quam z Binghamton University. To jedne z najważniejszych badań w moim życiu. Ich wyniki jasno pokazują, że neandertalczycy mieli wszystko, co potrzebne, by rozumieć ludzką mowę. Ewolucja języka i zdolności językowe neandertalczyków wciąż stanowią zagadkę. Od dziesięcioleci jednym z kluczowych zagadnień dotyczących komunikacji jest pytanie o to, czy inne gatunki człowieka, szczególnie neandertalczycy, również posługiwały się językiem mówionym, mówi współautor badań, profesor Juan Luis Arsuaga z Universidad Complutense de Madrid. Naukowcy wykonali obrazowanie tomograficzne, na podstawie którego stworzyli wirtualne trójwymiarowe modele struktur ucha H. sapiens i H. neanderthalensis. Następnie sprawdzali, czy struktura ucha pozwalała odbierać dźwięki do częstotliwości 5 kHz. To zakres obejmujący większość dźwięków wydawanych przez mówiącego człowieka. Wyniki porównano z podobnym badaniem przeprowadzonym na szczątkach ze stanowiska archeologicznego w Atapuerca. Znaleziono tam m.in. niemal kompletną czaszkę H. heidelbergensis. Okazało się, że w zakresie 4-5 kHz neandertalczycy słyszeli nieco lepiej, bardziej przypominając H. sapiens, niż ich przodkowie. Naukowcom udało się też wyliczyć zakres częstotliwości dla największej czułości ucha badanych gatunków człowieka. Im większy jest ten zakres, tym więcej łatwo rozróżnialnych dźwięków można słyszeć, a zatem i używać. Także i pod tym względem neandertalczycy bardziej przypominali człowieka współczesnego niż swoich przodków. To kluczowy element. Możliwość odbierania podobnych bodźców słuchowych, szczególnie zaś podobieństwo zakresu częstotliwości dla największej czułości słuchu, wskazuje, że neandertalczycy posiadali system komunikacyjny, który był równie wydajny i złożony, co system człowieka współczesnego, wyjaśnia profesor Mercedes Conde-Valverde z Universidad de Alcala. Wiemy zatem, że neandertalczycy mieli większe niż ich przodkowie możliwości odbierania dźwięków z zakresu odpowiadającej mowie H. sapiens. Wiemy też, że wykazywali bardziej złożone zachowania społeczne i wytwarzali bardziej zaawansowane narzędzia niż wcześniej istniejące gatunki człowieka. Sądzimy, że – po niemal stu latach badań na tym polu – można obecnie jednoznacznie stwierdzić, że neandertalczycy byli w stanie posługiwać się mową, dodaje Ignacio Martinez z Universidad de Alcala. Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Nature. « powrót do artykułu
  6. Pochodzący sprzed 80 tysięcy lat ząb neandertalczyka znaleziony w jaskini Stajnia ujawnia genetyczne i kulturowe  powiązania między obszarem Polski a północnym Kaukazem Na podstawie nowych badań międzynarodowy zespół, tworzony między innymi przez naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego, donosi o najstarszym genomie mitochondrialnym neandertalczyka z Europy Środkowo-Wschodniej. Genom ten jest bliższy genetycznie populacji z Kaukazu niż genomowi neandertalczyków pochodzących z tego samego okresu z Europy Zachodniej. Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy analiza genetyczna ujawniła, że ząb ma co najmniej 80 tysięcy lat. Szczątki kopalne z tego okresu bardzo trudno znaleźć i przeważnie DNA nie jest dobrze w nich zachowane – mówią współautorzy pracy, dr Wioletta Nowaczewska z Katedry Biologii Człowieka, Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego i prof. Adam Nadachowski. Z początku sądziliśmy, że ząb jest młodszy, ponieważ znaleziono go w warstwie, pochodzącej z młodszych wiekowo osadów. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że stratygrafia jaskini Stajnia jest skomplikowana, a post-depozycyjne zaburzenia mrozowe doprowadziły do częściowego wymieszania artefaktów i kości między warstwami. Uzyskany przez nas wynik był miłą „niespodzianką”. Pod względem cech paleoantropologicznych, morfologia zęba jest typowo neandertalska, co potwierdziła analiza genetyczna. Starcie korony wskazuje, że należał on do osobnika dorosłego – dodaje współautor pracy, prof. Stefano Benazzi z Uniwersytetu w Bolonii. Znalezione na tym stanowisku narzędzia kamienne są analogiczne do znajdowanych na obszarach południowych, co wskazuje, że neandertalczyk żyjący w środowisku stepu mamuciego/tajgi mieli szerszy zasięg wędrówek niż wcześniej zakładano. Przypuszczalnie głównymi szlakami migracji z obszaru Polski w kierunku Kaukazu były doliny rzek Prutu i Dniestru. Około 100 tysięcy lat temu klimat gwałtownie się pogorszył i środowisko środkowo-wschodniej Europy zmieniło się z leśnego na bardziej otwarte, zwane stepem mamucim. Środowisko to sprzyjało rozprzestrzenianiu się mamuta, nosorożca włochatego i innych zimnolubnych gatunków. W tych warunkach ekologicznych neandertalczycy podlegali dramatycznym fluktuacjom o charakterze demograficznym. Na tereny znajdujące się powyżej 48° szerokości geograficznej powracali jedynie podczas ociepleń klimatu. Pomimo nieciągłości w zasiedleniu w Europie Środkowo-Wschodniej od początku tych zmian środowiskowych aż po wymarcie neandertalczyków przetrwała tradycja wykorzystywania specyficznych narzędzi bifacjalnych. Zespoły zawierające tego rodzaju narzędzia, zwane kulturą mikocką, rozprzestrzeniły się w zimnym środowisku obszarów rozciągających się od wschodniej Francji poprzez Polskę aż po Kaukaz. Poprzednie analizy genetyczne wykazały, że dwa główne wydarzenia związane z przemianami demograficznymi w historii neandertalczyków są powiązane z mikocką tradycją kulturową. Około 90 tysięcy lat temu zachodnioeuropejski neandertalczyk zastąpił lokalną populację ałtajską z Azji Środkowej. Następnie zachodnioeuropejscy neandertalczycy zastąpili lokalne grupy neandertalczyków na Kaukazie. Okres ten trwał co najmniej 45 tysięcy lat. Praca, opublikowana w czasopiśmie Scientific Reports przez badaczy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Niemczech, Uniwersytetu Wrocławskiego i Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN oraz Uniwersytetu w Bolonii, informuje o najstarszym potwierdzonym genetycznie genomie mitochondrialnym neandertalczyka znalezionym w środkowo-wschodniej Europie. Wiek molekularny około 80 000 lat plasuje ząb z jaskini Stajnia w ważnym okresie dla dziejów neandertalczyków, kiedy środowisko ulegało skrajnym zmianom sezonowym i niektóre grupy ludzi rozprzestrzeniły się w kierunku wschodnim do Azji Środkowej. Polska, leżąca na skrzyżowaniu szlaków między Niziną Zachodnioeuropejską i Uralem, jest obszarem kluczowym dla zrozumienia tych migracji i uzyskania odpowiedzi na pytanie o zdolność przystosowawczą i biologię neandertalczyka w środowisku peryglacjalnym. Ząb trzonowy o numerze katalogowym S5000 z jaskini Stajnia jest wyjątkowym, unikalnym znaleziskiem, które rzuca światło na problem szerokiego rozprzestrzenienia artefaktów mikockich – mówi dr Andrea Picin, pierwszy autor publikacji, z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku. Pozostałości neandertalczyka związane z kulturą mikocką są bardzo nieliczne, a informację genetyczną uzyskano jedynie ze szczątków z Niemiec, północnego Kaukazu i Ałtaju. Zdawaliśmy sobie sprawę z geograficznego znaczenia tego zęba jako źródła kolejnych danych chronologicznych na mapie dystrybucji informacji genetycznej neandertalczyków, mówi dr Mateja Hajdinjak z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka, współautor pracy. Stwierdziliśmy, że genom mitochondrialny z jaskini Stajnia S5000 był najbliższy genomowi neandertalczyka z jaskini Mezmaiskaya 1 na Kaukazie. Do określenia przybliżonego wieku użyliśmy molekularnego zegara genetycznego. Choć takie oceny bywają obarczone dużym błędem, połączenie tej informacji z zapisem archeologicznym pozwoliło na umiejscowienie szczątków na początku ostatniego zlodowacenia. Ząb odkryto w roku 2007 podczas badań terenowych prowadzonych pod kierunkiem dr. Mikołaja Urbanowskiego, współautora pracy. Został on znaleziony wśród kości zwierzęcych i kilku kamiennych narzędzi. Prace terenowe w stanowisku współprowadził dr Paweł Socha z Zakładu Paleozoologii, Uniwersytetu Wrocławskiego. Szczątki zwierząt z tego stanowiska opracowywali także dr hab. Krzysztof Stefaniak, dr hab. Adrian Marciszak z Zakładu Paleozoologii, a także prof. Adam Nadachowski z Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN, współautorzy tej pracy. W opracowaniu znalezisk archeologicznych uczestniczył także współautor publikacji dr hab. Andrzej Wiśniewski z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Otwór jaskini był przypuszczalnie za wąski, by pozwalać na dłuższe zamieszkiwanie. Najprawdopodobniej pobyty neandertalczyków w tym stanowisku były krótkotrwałe. Mogło mieć ono charakter logistyczny i było zasiedlane podczas wypraw grup neandertalczyków na Wyżynę Krakowsko-Częstochowską. Jak jasno wynika z tych badań, interdyscyplinarne podejście jest zawsze najlepszym sposobem umieszczenia kontrowersyjnych stanowisk archeologicznych w odpowiednim kontekście. Wyniki dotyczące neandertalczyka z jaskini Stajnia są doskonałym przykładem efektywności zegara molekularnego przy ustalaniu dat starszych niż 55 000 lat –  podsumowuje rezultaty badań prof. Sahra Talamo.. « powrót do artykułu
  7. istnieją różne teorie dotyczące przyczyn wyginięcia neandertalczyków. Ich autorzy wskazują na zmiany klimatyczne czy konkurencję ze strony Homo sapiens. Naukowcy z Uniwersytetu w Walencji zdobyli właśnie dowody wskazujące, że do wyginięcia Homo neanderthalensis mogło przyczynić się ich zbyt małe zróżnicowanie genetyczne. Do takich wniosków doszli na podstawie badań dźwigaczy neandertalczyków z chorwackiego stanowiska archeologicznego Krapina. Dźwigacz to pierwszy kręg kręgosłupa, którego zadaniem jest podtrzymywanie czaszki. Kręg ten i jego różne warianty anatomiczne były szeroko analizowane w przypadku H. sapiens. Jednak do niedawna przeprowadzono bardzo niewiele badań tego elementu anatomii neandertalczyków. Niedawno zespół naukowy analizował dźwigacze grupy H. neanderthalensis, której szczątki znaleziono w El Sidrón w Hiszpanii. Badacze zauważyli wówczas powszechne występowanie tych samych wariantów anatomicznych, co wskazywało na niskie zróżnicowanie genetyczne grupy. Teraz na łamach Journal of Anatomy ukazał się artykuł Krapina atlases suggest a high prevalence of anatomical variations in the first cervical vertebra of Neanderthals, którego autorzy – m.in. Carlos A. Palancar, Davorka Radovčić i Juan Alberto Sanchis-Gimeno – informują o wynikach badań szczątków znalezionych w Chorwacji. Krapina to stanowisko liczące sobie około 130 000 lat, zatem jest znacznie starsze niż El Sidrón, które ma 50 000 lat. W Krapinie znaleziono wiele szczątków neandertalczyków, co czyni ją szczególnie interesującym celem analizy genetycznej, gdyż prawdopodobnie wszyscy mieszkańcy należeli do tej samej grupy, mówi Daniel Garcia-Martinez. Jak czytamy w artykule, dwa z trzech poddanych analizie dźwigaczy wykazują warianty anatomiczne. Jeden z tych wariantów UTF (Unclosed Transverse Foramen) występuje u około 10% H. sapiens. Gdy naukowcy dokonali szerokiego przeglądu literatury specjalistycznych okazało się, że takie same warianty anatomiczne występowały u około 50% innych homininów żyjących w środkowym i górnym plejstocenie. Na tej podstawie stwierdzili, że warianty anatomiczne u wymarłych homininów były bardziej rozpowszechnione niż u H. sapiens, co wskazuje na ich mniejsze zróżnicowanie genetyczne. « powrót do artykułu
  8. Neandertalczycy, którzy praktykowali kanibalizm, mogli rozpowszechnić między sobą chorobę podobną do "choroby szalonych krów", czyli gąbczastego zwyrodnienia mózgu. Choroba ta prawdopodobnie osłabiła populację i zmniejszyła jej liczebność, przez co przyczyniła się znacznie do wyginięcia neandertalczyków. Jest to kolejna teoria próbująca wyjaśnić, co dokładnie spowodowało zniknięcie z powierzchni Ziemi tego gatunku ludzi pierwotnych, który powstał około 250 000 lat temu, a wyginął około 30 000 lat temu. Simon Underdown, autor publikacji na temat neandertalczyków, opowiada: Historia wyginięcia neandertalczyków jest jedną z najbardziej intrygujących w historii ewolucji ludzi. Do dziś nie wiemy, dlaczego istoty o tak dużych mózgach, rozwiniętej inteligencji i wielu innych cechach hominidów wyginęły. Aby rozwiązać tę zagadkę, Underdown analizował zachowania dobrze zbadanej grupy etnicznej ludzi współczesnych - plemienia Fore z Papui Nowej Gwinei. Plemię to praktykowało rytualny kanibalizm, podobnie do ludzi pierwotnych. Zdaniem naukowca, może to dostarczać danych na temat przypuszczalnej przyczyny zagłady neandertalczyków. Zjawisko kanibalizmu wśród neandertalczyków kilkakrotnie znajdowało swoje potwierdzenie w znaleziskach archeologicznych. Najważniejszego odkrycia poszlak mogących sugerować prawdziwość tej tezy dokonano w 1999 roku w jaskiniach należących do stanowiska archeologicznego Moula-Guercy we Francji. Szacowany wiek znaleziska to około 100 000 - 120 000 lat. Naukowcy odkryli w tym miejscu dowody, że neandertalczycy oczyszczali kości z wszelkich fragmentów mięśni i innych tkanek, a następnie rozbijali je za pomocą prowizorycznego kamiennego młota i kowadła. Następnie z odsłoniętego wnętrza kości wydobywano szpik kostny, a z wnętrza czaszek - mózgi. Nie jest do końca jasne, czy ludzie pierwotni zjadali siebie nawzajem. Udowodniono jednak u współczesnego plemienia Fore, że matki niektórych zmarłych dzieci odrywały fragmenty ich ciał, a mięso ludzkie uznawały za wartościowe źródło pożywienia. Pozwala to przypuszczać, że neandertalczycy mogli postępować podobnie. Od początku XX wieku antropolodzy zaczęli obserwować wśród przedstawicieli plemienia Fore chorobę, określaną jako kuru. Do lat 60. przypadłość ta osiągnęła rozmiary epidemii, zabijając ponad 1100 osób. Inne badania dowiodły, że to właśnie kanibalizm jest przyczyna tej choroby, będącej jednym z rodzajów zakaźnego gąbczastego zwyrodnienia mózgu (TSE - od ang. transmissible spongiform encephalopathy). Objawy tej choroby są bardzo podobne, jak w przebiegu znanego powszechnie BSE, atakującego bydło - powoduje zanikanie tkanki nerwowej i powstawanie przez to gąbczastej struktury mózgu. Charakteryzuje się ona upośledzeniem licznych funkcji mózgu: upośledzeniem umyłowym, zaburzeniami psychoruchowymi i innymi. W celu zbadania ewentualnego wpływu kanibalizmu wśród neandertalczyków na kondycję ich populacji, Underdown stworzył model, oparty na obserwacjach związanych z chorobą kuru. Obliczył on np., że hipotetyczna populacja złożona z 15 000 osobników zostałaby całkowicie zniszczona przez chorobę w czasie poniżej 250 lat. Badacz uważa, że w połączeniu z dodatkowymi czynnikami środowiskowymi, np. zmianą klimatu i pojawieniem się na Ziemi Homo sapiens, proces ten mógłby w przypadku neandertalczyków zachodzić jeszcze szybciej. Zdaniem naukowca, okres pomiędzy zjedzeniem zakażonego mięsa, a wystąpieniem objawów TSE jest tak długi, że ludzie pierwotni mogli nie dostrzec związku pomiędzy spożywaniem fragmentów ciał zmarłych i rozwojem choroby. Z tego powodu nie przestali oni praktykować swojego rytuału. Kolejnego istotnego odkrycia dokonano podczas analizy prionów, powodujących zarówno BSE, jak i kuru. Okazuje się bowiem, że priony są niezwykle oporne nawet na proces sterylizacji, uznany powszechnie za wystarczający do całkowitego wyniszczenia form życia. Może to oznaczać, że do infekcji wśród ludzi pierwotnych zachodziło także poprzez używanie wspólnych narzędzi. Z tego powodu możliwe jest, że chorobę przenosiły na siebie nawet osoby, które nie brały czynnego udziału w rytualnym kanibalizmie. Profesor Nick Barton, szef Instytutu Archeologii Uniwersytetu w Oxfordzie, ocenia pracę jako niezwykle interesującą i nowatorską. Dodaje: Większość badaczy uważa, że ciężko o zdefiniowanie pojedynczej przyczyny wyginięcia neandertalczyków. Zdaniem prof. Bartona, gdyby w badaniach genetycznych udowodniono podatność ludzi pierwotnych na TSE lub odnaleziono silniejsze dowody na powszechność kanibalizmu wśród neandtertalczyków, mogłoby to stanowić przełom w ocenie przyczyn wyginięcia tego gatunku.
  9. Wiemy, że neandertalczycy wyginęli przed około 40 000 lat. Wiemy również, że pojawili się oni wcześniej niż Homo sapiens i przez dziesiątki a może i setki tysięcy lat żyli w Eurazji zanim pojawił się tam człowiek współczesny. Krist Vaesten i jego koledzy z Uniwersytetu Technologicznego w Eindhoven postanowili sprawdzić, czy neandertalczyk mógł wyginąć bez wpływu czynników zewnętrznych, takich jak konkurencja ze strony H. sapiens. Uczeni opracowali modele populacyjne dla grup neandertalczyków liczących 50, 100, 500, 1000 i 5000 osobników. Następnie symulowali wpływ na te populacje chowu wsobnego, zasady Alleego (mówiąca, że zarówno zbyt duże jak i zbyt małe zagęszczenie negatywnie wpływają na zdrowie populacji) oraz rocznych zmian w liczbie urodzin, zgonów, stosunku obu płci. Chcieli w ten sposób sprawdzić, czy czynniki takie mogą doprowadzić do wyginięcia populacji w ciągu 10 000 lat. Punktem odniesienia były współczesne populacje łowców-zbieraczy. Symulacje wykazały, że chów wsobny prowadzi do wyginięcia tylko najmniejszych populacji. Okazało się jednak, że zasada Alleego w sytuacji gdy nie więcej niż 25% kobiet rodziło w danym roku (co jest powszechne w dużych populacjach łowców-zbieraczy), może doprowadzić do wyginięcia w ciągu 10 000 lat populacji składającej się początkowo z 1000 osobników. Wszystkie zaś czynniki łącznie, wraz z fluktuacjami demograficznymi, mogą prowadzić do wyginięcia wszystkich badanych populacji. Badania nie wykluczają, że H. sapiens mógł się przyczynić do wyginięcia neandertalczyków. Obecność naszego gatunku mogła np. wymusić większy chów wsobny czy wzmocnić zasadę Alleego. Pokazują jednak, że obecność człowieka współczesnego nie była potrzebna, by neandertalczycy wyginęli. Los tego gatunku mógł zostać przypieczętowany przez zbieg niekorzystnych zjawisk demograficznych, stwierdzili autorzy badań. « powrót do artykułu
  10. Zniknięcie neandartalczyków to jedna z wielkich nierozwiązanych zagadek antropologii. Naukowcy do dzisiaj nie są zgodni, dlaczego jedynym istniejącym obecnie przedstawicielem rodzaju Homo jest nasz gatunek. Autorzy najnowszych studiów uważają, że Homo neanderthalensis wyginął z powodu... budowy trąbki słuchowej. Z artykułu Reconstructing the Neanderthal Eustachian Tube: New Insights on Disease Susceptibility, Fitness Cost, and Extinction opublikowanego na łamach The Anatomical Record dowiadujemy się, że za zniknięcie neandertalczyków z powierzchni Ziemi mogła odpowiadać infekcja, która obecnie trapi niemal każde ludzkie dziecko. To może wyglądać na zbyt daleko posuniętą spekulację, ale gdy zrekonstruowaliśmy przewód Eustachiusza neandertalczyków okazało się, że jego budowa jest uderzająco podobna do budowy u ludzkich dzieci, mówi profesor Samuel Márquez z Downstate Health Sciences University. Zapalenia ucha środkowego są czymś codziennym u małych dzieci, gdyż niewielki kąt zagięcia trąbki słuchowej powoduje, że łatwo osiedlają się tam bakterie odpowiedzialne za zapalenie. Taką samą budowę zauważyliśmy u neandertalczyków, wyjaśnia uczony. Obecnie zapalenia ucha środkowego łatwo się leczy. Ponadto w około 5. roku życia trąbka Eustachiusza wydłuża się u ludzi i zagina pod większym kątem, dzięki czemu łatwiej pozbyć się bakterii i zapalenia niemal nie przytrafiają się starszym osobom. Jednak, jak się okazało, u neandertalczyków struktura trąbki słuchowej nie zmieniała się z wiekiem. A to oznacza, że zapalenia ucha i związane z nim powikłania, takie jak choroby układu oddechowego, utrata słuchu, zapalenia płuc i inne mogły być u nich chorobami chronicznymi, negatywnie wpływającymi na ogólny stan zdrowia i możliwość przetrwania. Tu nie chodzi tylko o ryzyko zgonu z powodu infekcji. Jeśli jesteś ciągle chory nie jesteś tak sprawny i zdolny do konkurowania z Homo sapiens o pożywienie i inne zasoby. W świecie, w którym przeżywają najsprawniejsi jest to poważny problem. Nic więc dziwnego, że przetrwał Homo sapiens a nie neandertalczyk, mówi Márquez. Ten nowy nieznany dotychczas sposób rozumienia funkcji ucha środkowego u neandertalczyków pozwala nam na nowo ocenić ich ogólny stan zdrowia i sprawność fizyczną, komentuje profesor Richard Rosenfeld, otolaryngolog ze State University of New York, uznany ekspert w dziedzinie zdrowia dzieci. Podobnego zdania jest paleoantropolog i emerytowany kurator Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej, Ian Tattersall, który uważa, że badania te poszerzają naszą wiedzę na temat neandertalczyków, naszych bardzo bliskich kuzynów, którzy jednak w kluczowych aspektach różnili się od współczesnego człowieka. « powrót do artykułu
  11. Neandertalczycy pojawili się na Ziemi przed około 430 tysiącami lat i zniknęli mniej więcej 35 000 lat temu. Niewiele wiemy o ich historii, szczególnie zaś o starszych pokoleniach. Teraz analiza DNA liczących sobie 120 000 lat kości z Niemiec i Belgii rzuca nieco światła na przeszłość neandertalczyków. Stephane Peyregne i jego koledzy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku wyodrębnili DNA z kości znalezionych w niemieckiej jaskini Hohlenstein-Stadel oraz belgijskiej Sclandina. Profile genetyczne porównali z DNA neandertalczyków, którzy przed 90 i 120 tysiącami lat zamieszkiwali Denisową Jaskinię na Syberii oraz z DNA neandertalczyków żyjących przed około 40 tysiącami lat w Europie. Po raz pierwszy mogliśmy przyjrzeć się europejskim neandertalczykom na przestrzeni tak długiego czasu. To niezwykle ekscytujące, gdyż nie znamy wczesnej historii neandertalczyków. Teraz możemy zadawać pytania o związki pomiędzy neandertalczykami, którzy zamieszkiwali Europę, mówi Peyregne. Naukowcy odkryli, że neandertalczyk, który przed 90 tysiącami lat zamieszkiwał Denisową Jaskinię był bliżej spokrewniony z europejskimi neandertalczykami sprzed 120 000 lat, niż z neandertalczykiem, który 30 000 lat przed nim mieszkał w Denisowej Jaskini. To zaś sugeruje, że neandertalczycy z Europy migrowali na wschód i wyparli tamtejszych neandertalczyków. Zauważono również, że europejscy neandertalczycy sprzed 40 000 lat byli blisko spokrewnieni z europejskimi neandertalczykami sprzed 120 000 lat, co wskazuje na długoterminową stabilność populacji. Ciągłość linii genetycznych neandertalczyków w Europie sugeruje, że Europa była kluczowym obszarem przez nich zamieszkiwanym. Stąd rozprzestrzeniali się oni na wschód, prawdopodobnie w odpowiedzi na zmiany klimatu, mówi Katerina Harvati z Uniwersytetu w Tybindze. Jednak dzieje nie układały się tak prosto, jak się wydaje. Okazuje się bowiem, że genom mitochondrialny osobnika z Hohlenstein-Stadel pochodził z innej linii niż genom wszystkich innych znanych neandertalczyków, doszło zatem do krzyżowania się z jakimś genetycznie odmiennym homininem. Już autorzy wcześniejszych badań sugerowali, że ponad 219 000 lat temu doszło do krzyżowania się neandertalczyków z wczesnymi Homo sapiens, którzy migrowali z Afryki. Jednak zespół Peyregne'a proponuje inne wytłumaczenie zagadki – krzyżowanie się z długo izolowaną grupą neandertalczyków, której jeszcze nie odkryliśmy. Pomiędzy 190 a 130 tysięcy lat temu Europa była pokryta lodowcami. Możliwe, że niektóre populacje były przez ten czas izolowane, stwierdza Peyregne. « powrót do artykułu
  12. Urazy to część codzienności. Wiele z nich powstaje przypadkiem, a inne to konsekwencja zachowań grupowych lub indywidualnych, aktywności czy norm społecznych. Badanie urazów może nam wiele powiedzieć o społeczeństwie, w którym do nich dochodzi. Na wielu szczątkach neandertalczyków znajdowane są ślady urazów, szczególnie widoczne na czaszkach. Skłoniło to antropologów do wysunięcia tezy, że sposób życia, organizacji społeczności i kultura neandertalczyków w jakiś sposób prowadziły do większej ilości urazów niż w społecznościach Homo sapiens. Jednak badania przeprowadzone przez Judith Beier z Uniwersytetu w Tybindze przeczą tej hipotezie. Beier i jej zespół przeanalizowali dostępne opisy czaszek neandertalczyków i ludzi współczesnych, którzy żyli w Eurazji pomiędzy 80 000 a 20 000 lat temu. Porównując liczbę czaszek z urazami i bez urazów u obu gatunków naukowcy doszli do wniosku, że w obu społecznościach występował podobny odsetek urazów głowy. W przeciwieństwie do autorów poprzednich badań, którzy porównywali czaszki neandertalczyków z młodszymi lub współcześnie żyjącymi przedstawicielami H. sapiens, Beier porównała czaszki przedstawicieli obu gatunków, którzy nie tylko żyli obok siebie, ale również czaszki, które w podobnym stopniu się zachowały. W sumie przeanalizowano 114 czaszek neandertalczyków i 90 czaszek Homo sapiens. Naukowcy zebrali dane z 14 kości czaszki, a rozpiętość zgromadzonego materiału wahała się o danych o 1 słabo zachowanej kości po dobrze zachowane wszystkie 14 kości. W sumie zauważono ślady urazów na 295 kościach neandertalczyków i 541 kościach H. sapiens. Naukowcy brali pod uwagę też inne informacje, jak odsetek zachowanych kości czaszki dla każdego osobnika, płeć, wiek w chwili śmierci czy miejsce znalezienia szczątków. Zespół Beier przeprowadził dwa rodzaje analizy statystycznej. Jedna opierała się na obecności lub braku urazu na każdej z kości czaszki, druga w ogóle na obecności urazu na czaszce. Sprawdzano też, czy liczba urazów miała związek z płcią lub wiekiem, wzięto pod uwagę stopień zachowania kości, lokalizację znaleziska oraz możliwe zależności pomiędzy różnymi zmiennymi. Obie analizy dały podobne wyniki. Im bardziej kompletne były szczątki, z tym większym prawdopodobieństwem zachowały się na nich ślady urazów. Ten czynnik pomijali autorzy wcześniejszych studiów. Jednak gdy wzięto go pod uwagę okazywało się, że odsetek urazów u obu gatunków był niemal identyczny. Zarówno u neandertalczyków jak i u H. sapiens odsetek urazów był znacznie większy u mężczyzn niż u kobiet ich gatunków. Również obecnie mamy do czynienia z takim zjawiskiem. Intrygującym odkryciem było zaś stwierdzenie, że mimo iż urazy były widoczne na szczątkach w każdym wieku, to neandertalczyk, który odniósł uraz głowy, z większym prawdopodobieństwem umierał przed 30 rokiem życia niż przedstawiciel H. sapiens z urazem głowy. Zdaniem autorów oznacza to, że albo neandertalczycy odnosili więcej urazów w młodym wieku, albo z większym prawdopodobieństwem były to urazy śmiertelne. Badania Beier pozwalają stwierdzić, że urazy odnoszone przez neandertalczyków nie wymagają specjalnej interpretacji i wysuwania hipotez o bardziej niebezpiecznym życiu, jakie prowadzili. To kolejny dowód, że mieli oni sporo wspólnego z Homo sapiens. Jednak spostrzeżenie, że neandertalczycy z większym prawdopodobieństwem ginęli od urazów w młodym wieku może dać odpowiedź na pytanie, dlaczego to nasz gatunek przetrwał. Oczywiście badania Beier nie dają odpowiedzi na wszystkie pytania. Badane były tylko urazy czaszki. Nie wiemy więc, czy neandertalczycy, co sugerują dostępne dane, nie odnosili większej liczby urazów innych części ciała. Do zbadania pozostają też przyczyny urazów. Kształt, lokalizacja i rozległość urazu, stopień zagojenia się czy wygląd brzegów rany pozwalają czasem stwierdzić, czy uraz był wypadkiem podczas polowania, przykładem agresji indywidualnej czy walki grupowej. Ponadto przeżycie poważnego zranienia może oznaczać, że osobnik znajdował się pod dobrą opieką członków grupy, co wiele powie o więzach społecznych czy poziomie medycyny. « powrót do artykułu
  13. Badania zębów dwóch neandertalczyków żyjących przed 250 000 lat, których szczątki znaleziono w południowo-wschodniej Francji dostarczyły dowodów na najwcześniejszy znany nam przypadek wystawienia przedstawiciele gatunku Homo na zanieczyszczenie ołowiem. To pierwszy znany przykład oddziaływania ołowiu na neandertalczyków, a przy okazji pierwsze badania, w których wykorzystano zęby do rekonstrukcji klimatu w czasie, gdy badane osobniki były karmione piersią. Międzynarodowa grupa naukowa zmierzyła poziom baru, ołowiu i tlenu w zębach, co miało pokazać, jak długo dziecko było karmione piersią, z jakimi związkami chemicznymi się zetknęło oraz jak zmieniał się klimat w czasie jego życia. Badania wykazały, że w chłodniejszych porach roku dochodziło do zwiększonego kontaktu z ołowiem, który pochodził prawdopodobnie z zanieczyszczonej żywności lub wody, albo też był wdychany wraz z dymem z ognisk. W dzieciństwie co roku tworzy się nowa warsttwa na zębach. Te swoiste „pierścienie wzrostu” wiele mówią o organizmie, gdyż zostają w nich uwięzione związki chemiczne w nim krążące, co pozostawia chronologiczny ślad wystawienia na działanie różnych czynników środowiskowych. Dzięki temu badacze byli w stanie odnieść poszczególne etapy rozwoju neandertalczyka do pór roku. Stwierdzili, że jeden z badanych urodził się wiosną, a obaj prawdopodobnie byli narażeni na choroby w chłodniejszych porach roku. Odkrycie jest zgodne z tym, co wiemy o ssakach, które zwykle rodzą młode w okresach, gdy jest dużo żywności. Jedno z dzieci było karmione piersią przez 2,5 roku, co odpowiada średniej u ludzi z epoki preindustrialnej. Badacze zastrzegają jednak, że ze względu na małą zbadaną próbkę, ich odkryć nie można przekładać na całą populację neandertalczyków. Zwykle uważa się, że wystawienie na działanie ołowiu to zjawisko, które pojawiło się dopiero po uprzemysłowieniu. Ale nasze badania pokazują, że zachodziło ono również w prehistorii, zanim jeszcze człowiek uwolnił do środowiska duże ilości ołowiu. Chcemy przeanalizować więce zębów naszych przodków, by zbadań, jak ołów wpływał na ich zdrowie i jak ma się to do współczesnej reakcji naszych organizmów na obecność ołowiu, mówi doktor Christine Austin z Icahn School of Medicine. Zwyczaje żywieniowe mają dalekosiężne konsekwencje dla naszego zdrowia. Zrozumienie jak ewoluowało karmienie piersią może pomóc w opracowaniu odpowiednich zaleceń dla współczesnych matek. Chcemy wykorzystać nasze odkrycia do badań nad wpływem karmienia piersią na zdrowie układu nerwowego czy układu krążenia, dodaje profesor Manish Arora. « powrót do artykułu
  14. Zmiana klimatu odegrała większą rolę w wyginięciu neandertalczyków niż dotąd zakładano. Zespół naukowców z różnych europejskich i amerykańskich instytutów badawczych przeanalizował stalagmity z "zapisem" zmian klimatu sprzed ponad 40 tys. lat. Odkryto kilka okresów zimna, które współwystępowały z okresami niemal całkowitego braku archeologicznych artefaktów neandertalczyków. Akademicy wyjaśniają, że stalagmity przyrastają w rocznych warstwach. Jakakolwiek zmiana temperatury wpływa na ich skład chemiczny. Dzięki temu stanowią one naturalne archiwum zmian klimatu na przestrzeni lat. Autorzy publikacji z pisma Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) zbadali stalagmity z 2 rumuńskich jaskiń (Ascunsă i Tăușoare). Warstwy pokazały serię wydłużonych okresów ekstremalnego zimna i suszy 44-40 tys. lat temu. Wg naukowców, obrazują one cykle stopniowego ochładzania, utrzymywania się skrajnego zimna przez stulecia-tysiąclecia, a następnie raptownego ocieplania. Ekipa porównała dane paleoklimatyczne z zapisem archeologicznym dot. neandertalskich artefaktów. Odkryto korelację między okresami ochłodzenia (stadiałami) i nieobecnością neandertalskich narzędzi. To wskazuje, że populacja neandertalczyków ulegała podczas chłodu znacznemu ograniczeniu. Przez wiele lat zastanawialiśmy się, co mogło doprowadzić do wyginięcia neandertalczyków. Czy ich los przypieczętowało przybycie człowieka współczesnego, czy w grę wchodziły inne czynniki? Nasze studium sugeruje, że ważną rolę odegrała zmiana klimatu - zaznacza dr Vasile Ersek z Northumbria University w Newcastle. Naukowcy sądzą, że ludzie współcześni przetrwali stadiały, bo byli lepiej przystosowani do swojego środowiska. Neandertalczycy byli zdolnymi myśliwymi, którzy nauczyli się kontrolować ogień. Mieli jednak mniej zróżnicowaną dietę niż ludzie współcześni; polegali głównie na mięsie upolowanych zwierząt. W chłodnych okresach takie źródła pokarmy ulegają naturalnemu ograniczeniu, przez co neandertalczycy byli bardziej wrażliwi na szybką zmianę klimatu. Człowiek współczesny wzbogacił swoją dietę o ryby i rośliny, co mogło przeważyć szalę na jego korzyść. Ersek uważa, że cykle wrogich interwałów klimatycznych wpłynęły na przyszły charakter demograficzny Europy. Przedtem nie dysponowaliśmy zapisem klimatycznym z regionu, gdzie żyli neandertalczycy, który cechowałby się taką dokładnością i rozdzielczością [...]. Nasze ustalenia pokazują, że neandertalska populacja sukcesywnie zmniejszała się podczas powtarzających się stadiałów. Gdy temperatura ponownie rosła, mniejsze populacje nie mogły się rozszerzać, zwłaszcza że habitat był zajmowany przez ludzi współczesnych [...]. « powrót do artykułu
  15. Przed 90 000 lat zmarła kobieta, która była w połowie neandertalką, a w połowie denisowianką. Takich wyników dostarczyła analiza genetyczna kości znalezionej w jednej z syberyjskich jaskiń. Tym samym po raz pierwszy udało się odnaleźć szczątki człowieka, którego rodzice należeli do różnych gatunków rodzaju Homo. Znalezienie hybrydy w pierwszym pokoleniu to coś niezwykłego. To wspaniałe osiągnięcie nauki wsparte odrobiną szczęścia, mówi Pontus Skoglund z Instytutu Francisa Cricka w Londynie. Odkrycia dokonał zespół, na którego czele stali Viviane Slon i Svante Paabo z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka w Lipsku. Przeprowadzili oni analizę genetyczną pojedynczej kości znalezionej w Jaskini Denisowa w Górach Ałtaj. W jaskini tej w 2008 roku odkryto nowy gatunek człowieka, który nazwano denisowianami. Wiadomo, że Góry Ałtaj zamieszkiwali nie tylko denisowianie, ale również i neandertalczycy. Już z wcześniejszych badań genomu ludzi współczesnych oraz żyjących przed tysiącami lat wiemy, że musiało dochodzić do krzyżowania się denisowian, neandertalczyków i Homo sapiens. Nigdy jednak wcześniej nie znaleziono dziecka rodziców należących do dwóch gatunków człowieka. Dotychczas najwcześniejszym znanym nam potomkiem dwóch gatunków był przedstawiciel Homo sapiens, który 4–6 generacji wcześniej miał przodka neandertalczyka. Denny, bo tak nazwano kobietę, której szczątki właśnie zbadano, miała neandertalską matkę i ojca denisowianina. Badania przyniosły więcej niespodzianek. Okazało się, że matka Denny była bliżej spokrewniona z liczącymi sobie 55 000 lat szczątkami neandertalczyka z jaskini Vindija w Chorwacji, niż neandertalczykiem z Ałtaju, który żył 30 000 lat przed urodzeniem się Denny. Szczątki Denny zostały odkryte przez zespół Paabo przed kilkunastu laty wśród ponad 2000 niezidentyfikowanych fragmentów ludzkich kości. W 2016 roku poddano je datowaniu radiowęglowemu, które ujawniło, że mamy do czynienia z homininem, który żył ponad 50 000 lat temu. Analizy ganetyczne pozwoliły stwierdzić, że Denny zmarła około 90 000 lat temu. Sekwencjonowanie mitochondrialnego – dziedziczonego po matce – DNA pokazało, że szczątki należą do człowieka, którego matką była neandertalka. To jednak nic nie mówiło o ojcu. Dlatego też zsekwencjonowano cały genom i porównano go z genomami neandertalczyków i denisowian znalezionymi w Jaskini Denisowa oraz ze współczesnymi mieszkańcami Afryki. Okazało się, że 40% DNA pochodzi od neandertalczyków, a kolejne 40% od denisowian. Wykazano również, że kość należała do kobiety, która w chwili śmierci miała co najmniej 13 lat. Wszystko wskazuje więc na to, że Denny była hybrydą neandertalki i denisowianina. Istnieje jednak możliwość, że to jej rodzice byli takimi hybrydami. Naukowcy chcieli rozstrzygnąć te wątpliwości i przeanalizowali te fragmenty genomu, gdzie istnieją różnice pomiędzy neandertalczykami a denisowianami. W każdym z tych miejsc porównali genom Denny z genomem obu gatunków. W ponad 40% przypadków jeden fragment DNA odpowiadał genomowi denisowian, a inny neandertalczyków. To zaś wskazuje, że genom Denny pochodził od obu gatunków, a nie od hybryd. Zdaniem Kelley Harris, genetyka populacyjnego, która specjalizuje się w badaniu hybryd Homo sapiens i H. neanderthalensis, badania wykazały, że Denny to hybryda w pierwszym pokoleniu. Tego samego zdania jest znany badacz Pontus Skoglund. To jasna sprawa. Myślę, że odkrycie to natychmiast powinno trafić do podręczników akademickich. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną tajemnicę. Zarówno wcześniejsze badania, przypadek Denny oraz fakt, że w Jaskini Denisowa znaleziono niewiele kości należących do czystych przedstawicieli denisowian, wskazują, że do łączenia się neandertalczyków z denisowianami dochodziło często. A skoro tak, to jak to się stało, że denisowianie i neandertalczycy przez setki tysięcy lat zachowali odrębność genetyczną. Rozwiązaniem tej zagadki mogłaby być niepłodność hybryd denisowian i neandertalczyków lub jakaś inna ich cecha bilogiczna, która uniemożliwiła zlanie się obu gatunków ze sobą. Przy próbach rozwiązania tej zagadki trzeba wziąć pod uwagę też fakt, że neandertalczycy byli szeroko rozpowszechnieni, zajmowali całą zachodnią Eurazję. Denisowian znaleziono tylko w Jaskini Denisowa. Myślę, że żaden neandertalczyk żyjący na zachód od Uralu nie spotkał nigdy żadnego denisowianina – stwierdza Paabo. « powrót do artykułu
  16. Szwedzcy i hiszpańscy uczeni twierdzą, że Homo sapiens nie miał nic wspólnego z zagładą neandertalczyków. Prowadzone przez nich badania genetyczne wykazały, że większość neandertalczyków wyginęła już 50 tysięcy lat temu. Później niewielka ich grupa ponownie skolonizowała centralną i zachodnią Europę i zamieszkiwała ją przez kolejne 10 000 lat. Fakt, że neandertalczycy najpierw niemal wyginęli w Europie, z później ją ponownie skolonizowali i miało to miejsce na długo zanim zetknęli się z człowiekiem współczesnym był dla nas całkowitym zaskoczeniem. To może wskazywać, że neandertalczycy byli znacznie bardziej wrażliwi na dramatyczne zmiany klimatu, które miały miejsce podczas ostatniego zlodowacenia, niż sądziliśmy - mówi profesor Love Dalén ze Szwedzkiego Muzeum Historii Naturalnej. Badania genetyczne wykazały, że na 10 000 lat przed całkowitym wyginięciem neandertalczyków ich DNA było znacznie mniej zróżnicowane niż w okresach wcześniejszych. Różnie były znacznie mniejsze niż można się spodziewać po rozpowszechnionym gatunku. Różnice genetyczne u starszych neandertalczyków oraz u neandertalczyków z Azji były tak duże, jak obecne różnice genetyczne pomiędzy ludźmi. Jednak zróżnicowanie młodszych neandertalczyków na terenie Europy było mniejsze niż obecne zróżnicowanie ludzi na Islandii - stwierdził Anders Götherström z uniwersytetu w Uppsali. Jako, że badania były prowadzone na mocno uszkodzonym materiale genetycznym, szwedzko-hiszpański zespół poprosił o pomoc specjalistów z innych krajów. Do pracy zaprzęgnięto m.in. statystyków, specjalistów od sekwencjonowania DNA czy paleoantropologów z Danii i USA. Tego typu interdyscyplinarne badania są niezwykle cenne dla poznania naszej ewolucji. W ostatnich latach badania DNA prehistorycznych ludzi przyczyniło się do wielu niespodziewanych odkryć. Zobaczymy, co przyniosą kolejne lata - mówi profesor paleontologii Juan Luis Arsuaga z madryckiego Universidad Complutense.
  17. Szwedzcy i hiszpańscy uczeni twierdzą, że Homo sapiens nie miał nic wspólnego z zagładą neandertalczyków. Prowadzone przez nich badania genetyczne wykazały, że większość neandertalczyków wyginęła już 50 tysięcy lat temu. Później niewielka ich grupa ponownie skolonizowała centralną i zachodnią Europę i zamieszkiwała ją przez kolejne 10 000 lat. Fakt, że neandertalczycy najpierw niemal wyginęli w Europie, z później ją ponownie skolonizowali i miało to miejsce na długo zanim zetknęli się z człowiekiem współczesnym był dla nas całkowitym zaskoczeniem. To może wskazywać, że neandertalczycy byli znacznie bardziej wrażliwi na dramatyczne zmiany klimatu, które miały miejsce podczas ostatniego zlodowacenia, niż sądziliśmy - mówi profesor Love Dalén ze Szwedzkiego Muzeum Historii Naturalnej. Badania genetyczne wykazały, że na 10 000 lat przed całkowitym wyginięciem neandertalczyków ich DNA było znacznie mniej zróżnicowane niż w okresach wcześniejszych. Różnie były znacznie mniejsze niż można się spodziewać po rozpowszechnionym gatunku. Różnice genetyczne u starszych neandertalczyków oraz u neandertalczyków z Azji były tak duże, jak obecne różnice genetyczne pomiędzy ludźmi. Jednak zróżnicowanie młodszych neandertalczyków na terenie Europy było mniejsze niż obecne zróżnicowanie ludzi na Islandii - stwierdził Anders Götherström z uniwersytetu w Uppsali. Jako, że badania były prowadzone na mocno uszkodzonym materiale genetycznym, szwedzko-hiszpański zespół poprosił o pomoc specjalistów z innych krajów. Do pracy zaprzęgnięto m.in. statystyków, specjalistów od sekwencjonowania DNA czy paleoantropologów z Danii i USA. Tego typu interdyscyplinarne badania są niezwykle cenne dla poznania naszej ewolucji. W ostatnich latach badania DNA prehistorycznych ludzi przyczyniło się do wielu niespodziewanych odkryć. Zobaczymy, co przyniosą kolejne lata - mówi profesor paleontologii Juan Luis Arsuaga z madryckiego Universidad Complutense.
  18. W zespole jaskiń w okolicach miejscowości Nerja na Costa del Sol odkryto 6 malowideł naściennych. Ponieważ wiek leżącego nieopodal węgla drzewnego oceniono na 43,5-42,3 tys. lat, prawdopodobnie są one najstarszymi dziełami sztuki, a mogą także być pierwszymi znanymi, które zostały nakreślone ręką neandertalczyka. Kompozycja przypomina podwójną helisę, ale naprawdę przedstawia jadane przez mieszkańców jaskini foki. Resztki węgla wysłano do analizy do laboratorium w Miami. Teraz pozostaje zbadanie pigmentów użytych do rysowania, ale na razie studium utknęło w martwym punkcie z powodu braku funduszy. Gdyby potwierdziło się, że barwniki również mają ok. 42-43 tys. lat, mielibyśmy do czynienia z prawdziwą sensacją, gdyż jak wyjaśnia prof. José Luis Sanchidrián z Uniwersytetu w Kordobie, wszystkie poprzednie dzieła sztuki przypisywano Homo sapiens. Wiele wskazuje na to, że malowidło z Cueva de Nerja jest starsze od naskalnej galerii z jaskini Chauveta we Francji w dolinie Rodanu, której wiek ocenia się na 31 tys. lat. Sanchidrián nie wyklucza, że rysunki fok są dziełem Homo sapiens, lecz uważa to za o wiele mniej prawdopodobne niż malowanie przez neandertalczyków. Nie wiadomo, czy człowiek współczesny był już wtedy na południu Hiszpanii, wiadomo zaś, że neandertalczycy występowali na południu i zachodzie Półwyspu Iberyjskiego jeszcze 37 tys. lat temu. Na ostateczne rozstrzygnięcia pozostaje nam czekać do przyszłego roku, bo testy pigmentów nie zaczną się wcześniej jak w 2013 r.
  19. Neandertalczycy nie zasiedlali wyłącznie jaskiń. Budowali także szałasy z kości mamutów. Archeolodzy odkryli właśnie pozostałości takiego budynku sprzed 44 tys. lat (Quaternary International). W najszerszym miejscu okrągła konstrukcja mierzyła prawie 8 m. Analizy naukowców z Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu wykazały, że niektóre kości udekorowano rzeźbami oraz rysunkami z ochry. Wiele wskazuje na to, że neandertalczycy nie prowadzili wyłącznie wędrownego trybu życia i osiedlali się w różnych miejscach na dłuższy czas. Kości mamutów [upolowanych albo padłych w naturalny sposób] można opisać jako podstawę, na której umieszczano drewnianą okrywę albo rodzaj wiatrochronu. Neandertalczycy celowo wybierali duże kości największych dostępnych ssaków, czyli mamutów [...]. Mamucie kości rozważnie selekcjonowano. Długie, płaskie i ciosy układano na planie okręgu. Wykorzystanie kości jako elementów konstrukcyjnych należy docenić jako formę przewidywania zmian pogodowych. W chłodnym klimacie na otwartej przestrzeni brak drewna skłonił hominidy do użycia kości do ochrony przed wiatrem - tłumaczy Laëtitia Demay. Pozostałości kostnej struktury odkryto w Mołodowie - zespole stanowisk archeologicznych w pobliżu Czerniowców na Ukrainie. Wykorzystano w niej 116 dużych mamucich kości, w tym czaszki, szczęki, 14 kłów i kości nóg. W środku odnaleziono ślady 15 ognisk, co sugeruje, że miejsce było zamieszkane przez dłuższy czas. Konstruując kostną budowlę o powierzchni ok. 40 metrów kwadratowych, neandertalczycy odebrali palmę pierwszeństwa przedstawicielom Homo sapiens, którzy zaczęli tworzyć schronienia z kości mamuta 27,5-15 tys. lat temu (odkryto je w zachodniej Azji). Stéphane Péan, także z paryskiego Muzeum, dodaje, że budowle obu gatunków człowiekowatych wykonywano inaczej, co oznacza, że praktyki rozwinęły się niezależnie. W szałasie z Ukrainy obrabiano i gotowano nie tylko mamuty, ale i inne upolowane zwierzęta. Na podobne okrągłe twory natrafiono również w Czechach. Niektórzy naukowcy przestrzegają, że nie ma 100-proc. pewności, kto zbudował szałasy, ponieważ Homo sapiens z Afryki zaczęli zasiedlać Europę jakieś 45 tys. lat temu. W Mołodowie nie znaleziono żadnych skamieniałości, dlatego nie można ferować ostatecznych wyroków. Wg Demay, kamienne narzędzia są jednak typowe dla neandertalczyków, którzy zamieszkiwali Europę i zachodnią Azję, zanim zjawili się tu współcześni ludzie. Uszkodzenia przez wodę i inne czynniki pogodowe wskazują, że kości z Ukrainy ułożono w płytkim rowie. W środku znaleziono szczątki co najmniej 15 mamutów. Wszystkie nosiły ślady obróbki kamiennymi narzędziami. Nie było za to prawie znaków świadczących o ugryzieniach nieczłowiekowatych. Podczas wykopalisk natrafiono również na kości jeleni i bizonów.
  20. Wydawać by się mogło, że bóle pleców to domena współczesnego człowieka, który prowadzi siedzący tryb życia, a poza tym, że mało się rusza, zdecydowanie za dużo je. To jednak nieprawda, ponieważ z takim samym bólem hominidy zmagały się już co najmniej 4 mln lat temu. Tak przynajmniej twierdzi dr Asier Gomez-Olivencia, który przeanalizował uszkodzenia kręgów widoczne w zapisie kopalnym, od australopiteka poczynając, na neandertalczykach kończąc. Jak można zauważyć, archeolog z Uniwersytetu w Cambridge zajął się okresem od 4,4 mln do 30 tys. lat temu. Na stanowisku Sima de los Huesos w północnej Hiszpanii między kośćmi ok. 28 osób znaleziono niemal kompletny kręg lędźwiowy człowieka heidelberskiego. Zespołowi z Centro Mixto de Evolución Humana w Burgos udało się go zrekonstruować z fragmentów odkrywanych podczas różnych sesji terenowych. Okazało się, że kręg należał do tej samej osoby, której miednicę znaleziono w 1994 r., dwa lata po natrafieniu na stanowisku na 3 świetnie zachowane czaszki. Dzięki temu odtworzono losy linii neandertalskiej aż do środkowego plejstocenu. O ile twarde zęby czy kości długie zachowują się dość często, o tyle kręgi są kruche i z biegiem czasu przeważnie zanika po nich wszelki ślad. Znalezienie ich w zapisie kopalnym to prawdziwa rzadkość. Egzemplarz z Sima de los Huesos oznaczono jako SH1. Badanie morfologii spojenia łonowego wykazało, że kości należały do mężczyzny w wieku ok. 45 lat, starego jak na owe czasy, który żył ponad 500 tys. lat temu. Sposób, w jaki kości się rozwinęły (morfologia) i sposób, w jaki zużyły się w miarę starzenia (patologia), wskazują, że ten przedstawiciel gatunku Homo heidelbergensis musiał cierpieć na silne bóle pleców. Bóle pleców przedstawia się obecnie często jako efekt uboczny nienaturalnego stylu życia. Kręg SH1 stanowi jednak dowód, że patologie kręgowe stanowią część naszej historii już od milionów lat. Dr Gomez-Olivencia porównuje SH1 do współczesnych kręgów z podobnymi zmianami. Wydaje się, że patrzymy na kręg mężczyzny z kilkoma różnymi problemami, w tym z kręgozmykiem [przemieszczeniem kręgów z odcinkiem kręgów leżących wyżej ku przodowi w stosunku do kręgu położonego pod spodem] oraz chorobą Baastrupa [chorobą zwyrodnieniową kręgosłupa lędźwiowego w tym przypadku], które współcześnie przysparzają ludziom dużo bólu. Ludzie heidelberscy tworzyli grupy myśliwsko-zbieracze. Polowali na dzikie konie i jelenie szlachetne. Uszkodzenie kręgu z pewnością skutecznie to uniemożliwiało. Wiele wskazuje więc na to, że reszta społeczności opiekowała się chorym lub wyznaczała mu inne role do spełnienia. Nie sposób stwierdzić, czy jeśli mężczyzną ze zwyrodnieniem kręgosłupa się zajmowano, to była to powszechna praktyka, czy raczej wyjątkowa sytuacja. Jedno jest pewne, właściciel SH1 nie był jedyną osobą z bólem pleców, której skamieniałe szczątki znaleziono w Sima de los Huesos.
  21. Twarze neandertalczyków nie były przystosowane do chłodu. Kiedyś sądzono, że duże zatoki przynosowe miały umożliwiać ogrzewanie powietrza, jednak współcześni mieszkańcy Arktyki (ludzie i inne ssaki) wcale nie mają podobnej cechy. Zwiększonej pneumatyzacji twarzoczaszki nie da się uznać za adaptację do niskich temperatur, ponieważ analizy ludzi, innych naczelnych i gryzoni pokazały, że przynajmniej objętość zatoki szczękowej ulega zmniejszeniu przy ekstremalnym chłodzie i to zarówno w warunkach naturalnych, jak i laboratoryjnych. Ich zatoki są mniejsze od przeciętnych. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że ogrzewanie powietrza zachodzi wyłącznie w jamie nosa, która urosła większa, zostawiając mniej miejsca na zatoki – wyjaśnia Todd Rae z Roehampton University z Londynu. By stwierdzić, jak naprawdę miały się sprawy z czaszką neandertalczyków, Brytyjczycy przeanalizowali wymiary z dwuwymiarowych zdjęć rtg. oraz trójwymiarowych skanów z tomografii komputerowej. Kiedy porównano je skanami czaszek przedstawicieli Homo sapiens z rejonów o umiarkowanym klimacie, okazało się, że zatoki były rzeczywiście większe, ale tylko dlatego, że sama głowa neandertalczyka była większa. Zdjęcia rtg. wykazały, że zatoki były proporcjonalne do wielkości czaszki i porównywalne z rozmiarami występującymi u ludzi z umiarkowanych stref klimatycznych. Analiza danych tomograficznych z mniejszej próby tylko potwierdziła ten wniosek. W ten sposób udało się obalić przyjęte ad hoc po opisie pierwszej czaszki neandertalczyka założenia, które potem po prostu podtrzymywano. Hiperpneumatyzacją (zatoki są w końcu przestrzeniami pneumatycznymi w kościach twarzoczaszki, które łączą się z jamą nosową) próbowano nawet wyjaśniać specyficzne ukształtowanie i wygląd twarzy neandertalczyków. Dotąd nikt nie podejmował jednak prób zestawienia wielkości zatok z wielkością samej czaszki.
  22. Neandertalczycy gotowali i jedli warzywa oraz inne produkty roślinne. Skąd taki wniosek? Naukowcy znaleźli w zachowanych zębach odrobiny gotowanego materiału roślinnego. Po raz pierwszy zdobyto więc dowód na to, że neandertalczycy nie byli tylko i wyłącznie mięsożercami (Proceedings of the National Academy of Sciences). Wcześniej analizy kości sugerowały, że hominidy te jadły niewiele bądź nie jadły w ogóle warzyw. "Mięsożerstwo" uznawano nawet za jedną z przyczyn wyginięcia Homo neanderthalensis. Gdy zniknęły duże zwierzęta, np. mamuty, ok. 30 tys. lat temu mieli też zniknąć uzależnieni od nich neandertalczycy. Nowa analiza pozostałości neandertalczyków z północnej Europy oraz Iraku zadała jednak kłam wcześniejszym badaniom chemicznym. Zespół profesor Alison Brooks z Uniwersytetu Jerzego Waszyngtona znalazł bowiem w zębach skamieniałe okruchy materiału roślinnego (dzikich traw, a także różnych korzeni i bulw). Wiele okruchów przeszło fizyczne zmiany, które pasowały do eksperymentalnie ugotowanej skrobi, co sugeruje, że neandertalczycy kontrolowali ogień tak jak człowiek współczesny. Choć już wcześniej w siedzibach neandertalczyków, a nawet w paleniskach natrafiano na ślady pyłku, na bezpośredni dowód dotyczący wegetariańskich upodobań tych hominidów trzeba było czekać aż do dziś. Teraz pozostaje odpowiedzieć na pytanie, czemu analizy kości nie wskazywały na konsumpcję roślin. Wg Brooks, testy mierzyły poziom białek, które, jak niesłusznie założono, pochodziły z mięsa. Zakładaliśmy, że jeśli w diecie występuje bardzo dużo białka, to jego źródłem musi być mięso. Ale możliwe, że część protein pochodziła z roślin.
  23. Pierwsze znane ślady pobytu neandertalczyków w Brytanii datowane są na czas przed ostatnią epoką lodowcową. Później jednak, 200 tysięcy lat wstecz, musieli się stamtąd wycofać, przegonieni przez zmianę klimatu. Po ociepleniu, które miało miejsce 130-110 tysięcy lat temu nie mogli tam wrócić, ponieważ podniósł się poziom mórz i - podobnie jak obecnie - kanał La Manche był nie do przebycia. Jak uważano, neandertalczycy ponownie pojawili się w Brytanii dopiero około 60 tysięcy lat temu. Niedawne odkrycie dowodzi, że wrócili tam znacznie wcześniej. Podczas standardowych badań archeologicznych w miejscu planowanego skrzyżowania w Dartford, w hrabstwie Kent, znaleziono krzemienne narzędzia ręczne. Badania finansowane przez Agencję Autostrad, wykonane przez dra Francisa Wenban-Smitha z Uniwersytetu w Oxfordzie przyniosły niespodziewane wyniki. Na początku znaleziono znaczne ilości artefaktów z epoki brązu i z czasów rzymskich, ale głębiej położone warstwy zawierały znacznie starsze znaleziska. Datowanie na podstawie osadów dało wynik 100 tysięcy lat. Do tej pory uważano, że w tym okresie Brytania była niezamieszkała. Nie wierzyłem własnym oczom po ujrzeniu wyników datowania. Wiedzieliśmy, że neandertalczycy w tym czasie zamieszkiwali północną Francję - mówi dr Francis. - Nowe znaleziska dowodzą jednak, że musieli oni przekroczyć kanał La Manche jak tylko obniżył się poziom mórz i dotrzeć pieszo aż do Kentu. Ostatnie zlodowacenie miało miejsce pomiędzy 110 tysięcy, a 10 tysięcy lat temu. Jakim więc sposobem w tym czasie znaleźli się tam ludzie? Epoka lodowcowa nie była jednostajna, przerywały ją okresy cieplejszego klimatu. Właśnie w takich okresach neandertalczycy mogli docierać do Brytanii, ale czy właśnie tak było - nie wiadomo. Być może na ten teren wabiły ich widoczne z terenu obecnej Francji urwiska bogate w krzemień, albo bogate źródło pożywienia: stada mamutów, nosorożców, koni i jeleni. Musieli mieć jednak niełatwo: nie posiadali schronień: domów ani nawet jaskiń; musieli zatem posiadać inne strategie pozwalające im na przetrwanie w nieprzyjaznym klimacie: gromadzenie zapasów na zimę, intensywne wykorzystywanie ognia. Trwają badania mające na celu znalezienie większej ilości śladów po kolonizacji z tego okresu. Archeolodzy z zespołu dra Wenban-Smitha chcą potwierdzić datowanie, określić liczebność neandertalskich osadników i czas, jaki zamieszkiwali ziemie Kentu.
  24. Gdy w 2008 roku w jednej z syberyjskich jaskiń wykopano fragment kości palca, naukowcy przypuszczali, że należał on do neandertalczyka. Badania genetyczne przeprowadzone przez niemieckich specjalistów ujawniły, że możemy mieć do czynienia ze szczątkami nieznanego nam wcześniej gatunku człowieka. Eksperci nie spodziewali się takiego odkrycia. Ostrzegają jednak, by z pojedynczej kości nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Konieczne są dalsze poszukiwania i jeśli potwierdzą one obecne przypuszczenia, będzie to pierwszy przypadek identyfikacji nieznanego gatunku człowieka dzięki DNA. Od XIX wieku wiadomo, że w epoce lodowcowej współistniał neandertalczyk i człowiek współczesny. Przed kilkoma laty na indonezyjskiej wyspie Flores odkryto trzeci z gatunków - niewielkiego Homo floresiensis. Syberyjskie znalezisko sugeruje, że ludzie byli wówczas znacznie bardziej zróżnicowani, niż się nam wydaje. Wspomniany fragment kości został okryty w górach Ałtaj w Jaskini Denisowa. Jest ona znana jako bogate źródło przedmiotów, które zostały wytworzone - jak się obecnie przypuszcza - przez neandertalczyków. Początkowo na kość nikt nie zwrócił szczególnej uwagi. Badania mitochondrialnego DNA sugerują, że kość nie należała ani do neandertalczyka, ani do człowieka współczesnego. Mitochondrialne DNA neandertalczyka różni się do mtDNA człowieka średnio 202 pozycjami nukleotydów. Nowo znaleziona kość wykazuje 385 takich różnic. Wstępne badania sugerują, że nowo znaleziony gatunek oddzielił się od głównego pnia rozwojowego człowieka przed trzema milionami lat. Znacznie wcześniej niż neandertalczyk. Jeśli tak się stało, to gatunek ten opuścił Afrykę podczas nieznanej wcześniej fali migracji. Mogło do nej dojść pomiędzy 1,9 milionami lat temu, gdy z Czarnego Lądu wyszedł Homo erectus, a 300 000 lat temu, gdy opuścił ją przodek neandertalczyka, Homo heidelbergensis. Uczeni nie przesądzają o znalezieniu nowego gatunku. Przypominają, że mtDNA jest dziedziczone tylko po matce. Nie wykluczają, że niektórzy mieszkańcy Syberii mogli mieć niezwykłe DNA, powstałe wskutek łączenia się neandertalczyka lub człowieka współczesnego z Homo erectus. Naukowcy chcą teraz wyodrębnić ze znalezionej kości DNA jądrowe. To być może pozwoli na poznanie całego genomu tajemniczych szczątków. Dopiero wówczas możliwe będzie stwierdzenie, czy na pewno odkryto nowy gatunek człowieka.
  25. Ostatni neandertalczyk zmarł w Europie co najmniej 37 tys. lat temu. Przyczyniły się do tego zarówno zmiana klimatu, jak i niełatwe kontakty z człowiekiem współczesnym. W artykule opublikowanym w piśmie PLoS ONE profesor João Zilhão powołuje się na swoje wcześniejsze badania, zgodnie z którymi na południe od kantabrysko-pirenejskiego łańcucha górskiego neandertalczycy przeżyli kilka tysięcy lat dłużej niż gdzie indziej na Starym Kontynencie, zanim zostali wyparci bądź zasymilowani anatomicznie przez naszych przodków. Chociaż model bariery rzeki Ebro zyskał sporą akceptację w gronie naukowców, odkąd został zaproponowany ok. 20 lat temu, nadal trzeba było rozwiązać dwie kwestie sporne: 1) jak długo granica działała oraz 2) co ostatecznie spowodowało, że populacje neandertalczyka z ostoi wyginęły: czy chodziło o przyczyny ekologiczne i klimatyczne, czy o konkurencję z ludzkimi imigrantami. Zespół prof. Zilhão zajął się datowaniem obiektów, m.in. zębów czy ostrzy bifacjalnych, z portugalskiej kultury oryniackiej (późną powiązano wyłącznie z człowiekiem współczesnym). Pochodziły one z różnych warstw osadów w Pego do Diabo, czyli Jaskini Diabła. Uzyskane wyniki ograniczają wiek ostatnich neandertalczyków z rejonu południowego i zachodniego Półwyspu Iberyjskiego do ok. 37 tys. lat. Wydłużono zatem o 5 tys. lat okres funkcjonowania ostoi neandertalczyka i obalono teorie postulujące, że jego populacje istniały na terenie Gibraltaru do 28 tys. lat temu. Wg członków zespołu Zilhão, asymilacja neandertalczyka w wysuniętej najdalej na zachód części Eurazji zakończyła się wcześniej niż 34,5 tys. lat temu. Biorąc poprawkę na błędy w datowaniu i lokalną chronologię rozwoju kulturalnego, proces zakończył się jakieś 37 tys. lat temu. Odkrycia te wiele wyjaśniają w sprawie archaicznych cech anatomicznych chłopca z Lagar Velho: 3-3,5-letniego dziecka znalezionego na stanowisku archeologicznym w dolinie Lapedo (ok. 140 km od Lizbony). W niemal kompletnym szkielecie sprzed 30 tys. lat zauważalne są zarówno cechy neandertalczyków, jak i Qafzeh-Skhul, ludzi anatomicznie współczesnych. Skoro ostatni neandertalczycy wyginęli wiele tysięcy lat przed narodzeniem dziecka, krzyżowanie to nietrafne wyjaśnienie. Archaiczne cechy szkieletu byłyby raczej pozostałością po znaczącej z ewolucyjnego punktu widzenia domieszce genów neandertalczyka z czasów kontaktów między nimi a nami. Uważam, że bariera Ebro stanowiła łączny wynik oddziaływania czynników klimatycznych i demograficznych, ponieważ zbiega się w czasie z okresem łagodniejszego klimatu globalnego z dębowo-sosnowymi lasami, rozciągającymi się wzdłuż zachodniej granicy półwyspu. Spadek liczebności populacji oraz sieci kontaktów był skutkiem powiększenia powierzchni zalesionych terenów. Sprzyjało to tworzeniu i utrzymywaniu się ostoi. Gdy potem zrobiło się znowu chłodniej, nastała era myśliwych goniących na otwartych przestrzeniach stada roślinożerców. Doszło do wznowienia kontaktów i wędrówek przez nieistniejącą już granicę, a ostatni neandertalczycy zostali zasymilowani lub wyparci, jak to miało miejsce gdzie indziej w Europie 5 tys. lat wcześniej – podsumowuje Zilhão.
×
×
  • Create New...