Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'meduzy' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 4 wyniki

  1. Żółw skórzasty (Dermochelys coriacea) nie należy do ułomków: jako dorosłe zwierzę ma średnio 1-2 m długości i waży do 700 kg. Choć trudno w to uwierzyć, żywi się wyłącznie niskokalorycznymi galaretowatymi stworami: krążkopławami. Gad jest krytycznie zagrożony wyginięciem, ale niewiele wiadomo o jego strategiach żerowania i opłacalności podróży w poszukiwaniu pokarmu, bo plaże, na których się rozmnaża i okolice na dużych szerokościach geograficznych, gdzie się stołuje, dzieli nawet 9 tys. km. Teraz, dzięki kamerom przymocowanym do karapaksów 19 osobników, udało się zdobyć nieco więcej informacji na ten temat. Susan Heaslip z Dalhousie University śledziła żółwie w wodach szelfowych u wybrzeży Cape Breton, gdzie latem tworzą duże grupy. Gdy wychynęły na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza, pani biolog szybko przyczepiała kamery do ich grzbietu. Za pomocą GPS-u i nagrań wideo ustalano, jak podczas dziennego żerowania zachowują się gady i jak się to ma do różnych cech ofiar, np. ich rozmiarów, typu oraz częstości napotykania. Filmowano metodą ciągłą (średnia długość nagrania to 1:53 h, ale w przypadku poszczególnych osobników wahała się ona od 0:08 do 3:38 h). W sumie udokumentowano 601 zakończonych sukcesem polowań. Dominującą częścią menu były bełtwy festonowe (83-100%), ale D. coriacea nie gardziły też chełbiami modrymi. Nic dziwnego, że żółwie skórzaste stawiają właśnie na bełtwy, bo to największe meduzy na świecie. Poza gabarytami jest jeszcze jeden powód. O ile w przypadku innych drapieżników wskaźnik udanych polowań jest daleki od 100%, o tyle D. coriacea nigdy nie chybia. Jedyne, co musi zrobić, to znaleźć ofiarę. Chociaż mówienie o "znajdowaniu" jest i tak nadużyciem, bo latem w wodach kanadyjskich bełtwy tworzą spore stada. Podczas jednego zanurzenia gad wpada na kilka meduz. Heaslip zauważyła, że żółwie atakowały większość meduz w zasięgu "oka" kamery. Wydaje się, że konsumowały ofiary w całości i to w zaledwie minutę. Ze względu na różnicę osiąganych prędkości, gady doganiały meduzę w ok. 22 s. Kanadyjczycy wyliczyli, że gad ważący średnio 455 kg zjadał dziennie 73% masy swojego ciała, co stanowiło równowartość 3-7-krotności dobowego zapotrzebowania metabolicznego. Spożywając 16 tys. kalorii, można ze spokojem myśleć o wyczerpującej wyprawie do miejsca, gdzie odbywają się gody.
  2. Po tym, jak w okolicach południowo-zachodnich wybrzeży Afryki zniknęły sardynki, meduzy zmieniły miejsce występowania. Uznaje się je za ślepy zaułek łańcucha pokarmowego, ponieważ jedzą wiele ryb i innych małych stworzeń morskich, same mają za to bardzo niewielu wrogów. Dobre dla meduz czasy chyba się jednak skończyły, ponieważ ich szeregi przerzedza niewielka babka pelagiczna (Sufflogobius bibarbatus). Pierwotnie w rejonie [od Namibii do RPA] występowały sardynki, ale nadmierne odławianie sprawiło, że w latach 60. i 70. doszło do wymarcia populacji. Gatunek ten nigdy się tu nie odrodził, a meduzy stały się poważnym problemem, pochłaniając wszystko, czym żywiły się wcześniej sardynki – tłumaczy prof. rybołówstwa i biologii Victoria A. Braithwaite z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii. Amerykanie odkryli, że meduzy padają na szczęście ofiarą babek pelagicznych. Ryby te mają ok. 17 cm długości. Żyją w chłodnych wodach o temperaturze 11-15°C na głębokości od 0 do 340 m. Parzydełkowce nie mogą się też czuć bezpieczne w pobliżu większych ryb, np. morszczuków czy makreli, ssaków, w tym lwów morskich i morświnów, a także ptaków, m.in. głuptaków i mew. Wszystkie te zwierzęta sprawiają, że meduzy stają się na powrót częścią łańcucha pokarmowego. Nie wiemy, czy babki jedzą martwe meduzy opadłe na dno, czy też raczej podpływają do wysyconych tlenem warstw wody. Jedno jest jednak pewne: meduzy stanowią część ich menu. S. bibarbatus są niezwykłe pod kilkoma względami. Nie tylko eliminują meduzy, ale i zdecydowały się na zasiedlenie martwej strefy. U zachodnio-południowych wybrzeży Afryki występuje tzw. upwelling, czyli wstępujący prąd morski, który wynosi na powierzchnię oceanu bogate w składniki odżywcze zimne wody głębinowe. W ten sposób tworzy się raj dla planktonu, który po obumarciu opada z nadmiarem pokarmu na dno. Powstaje toksyczny szlam, w którym mało kto, poza bakteriami i nicieniami, jest w stanie przeżyć. Dziwnym trafem babki radzą sobie w trującym środowisku. Jak? Tego też dokładnie nie wiadomo. Rybki wytrzymują bez tlenu przez 10-12 godzin (naukowcy twierdzą, że to jeszcze nie jest szczyt ich możliwości), gdy odpoczywają, leżąc na dnie. Zachowują jednak czujność, ponieważ uciekają natychmiast po dotknięciu. Dla S. bibarbatus szlam jest doskonałą kryjówką, gdyż mało który drapieżnik zdecyduje się tu zapuścić. W szlamie nie tylko brakuje tlenu, dodatkowo żyją tu bakterie siarkowe, które wykorzystują w swoim metabolizmie utlenianie siarki. W wyniku ich działalności powstaje toksyczny siarkowodór. Braithwaite wyjaśnia, że babki pelagiczne mają bardzo niski krytyczny poziom tlenu i "mogą podtrzymać metabolizm tlenowy nawet na obszarach z wyjątkowo niewielką zawartością O2. W kolejnym etapie badań zamierzamy sprawdzić, jak ryba radzi sobie z niedotlenieniem".
  3. Po raz pierwszy biologom udało się zarejestrować wydarzenie jedyne w swoim rodzaju: akt zjadania meduz przez drapieżne koralowce. W zwykłych okolicznościach organizmy te odżywiają się raczej planktonem i dostarczanymi przez glony produktami fotosyntezy (Coral Reefs). Na zdjęciach można zobaczyć, jak Fungia scruposa konsumuje chełbię modrą (Aurelia aurita). Wg naukowców, rozszerzenie menu o krążkopławy to ważny krok na drodze do lepszego przystosowania się do zmieniających się warunków środowiskowych. Dzięki temu dieta zostaje uzupełniona o pokaźną porcję białka. Zapierające dech w piersiach fotografie zostały wykonane w marcu br. przez Omriego Bronsteina z Uniwersytetu w Tel Awiwie oraz Gala Dishona z Uniwersytetu Bar-Ilan podczas nurkowania w Morzu Czerwonym w okolicach Ejlatu. Prądy oceaniczne i obfitość składników odżywczych sprzyjały rozmnażaniu się chełbi, dlatego na rafie dosłownie się od nich roiło. Gdy naukowcy zobaczyli, że niektóre koralowce aktywnie pożywiały się meduzami, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Chełbia stanowi pokarm różnych drapieżników, w tym ryb, żółwi i ptaków morskich, nikt nie miał jednak pojęcia, że należą do nich również koralowce. To pierwszy przypadek utrwalenia przypadku zjadania przez koralowca meduzy niemal dorównującej mu rozmiarami – podkreśla Ada Alamaru, doktorantka z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Normalnie koralowce żywią się mikroskopijnymi organizmami wchodzącymi w skład planktonu, które mierzą między 0,2 a 0,4 mm. Korzystają także z produktów fotosyntetyzowanych przez żyjące z nimi w symbiozie glony. Nigdy wcześniej nie widziano jednak, by zjadały dorosłe chełbie. To zdecydowanie niezwykłe zachowanie. O ile wiem, nie wspominano o tym, by jakiś inny gatunek korala żywił się krążkopławami. Postępują tak jednak spokrewnione z nimi ukwiały. F. scruposa nie żyje w koloniach. Pojedyncze polipy mają nawet do 30 cm średnicy. Nie są przytwierdzone do dna morskiego, przez co dysponują ograniczoną zdolnością do poruszania się. Nadal nie wiadomo, jak radzą sobie z chwytaniem meduz – podkreśla Alamaru.
  4. Władze hiszpańskie ostrzegają przed nadchodzącą inwazją meduz u wschodnich wybrzeży kraju. W najbliższych dniach odradza się zażywanie kąpieli. W ciągu zeszłego miesiąca "roje" meduz były plagą wielu przybrzeżnych regionów, od znajdującej na północnym wschodzie Katalonii po leżące na południu Andaluzję i Murcię. To z ich powodu wydano czasowe zakazy korzystania z wielu plaż. Umieszczone ostatnio na stronie WWW Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ostrzeżenie było skutkiem zauważenia w ciągu ostatnich dni przez patrole straży wybrzeża nowych skupisk meduz. Znajdowały się one kilka mil od brzegu (w różnych lokalizacjach). Minister ochrony środowiska Cristina Narbona powiedziała we wtorek, że wzrost liczebności meduz jest spowodowany wzrostem temperatury oraz stopnia zanieczyszczenia wody morskiej. Ekolodzy obwiniają za taki stan rzeczy spadek liczby naturalnych wrogów meduz, takich jak tuńczyki i żółwie, oraz namnażanie się planktonu z powodu upałów. Hiszpański Czerwony Krzyż udzielił do tej pory pomocy aż 12.500 tys. osób poparzonych w Katalonii przez meduzy. Jego pracownicy sugerują, by do powszechnie używanych kolorów plażowych flag dodać też białą, oznaczającą zagrożenie ze strony meduz. Zaleca się, aby oparzenia przemywać tylko wodą morską i w żadnym wypadku ich nie drapać czy pocierać, by zapobiec rozprzestrzenianiu się trucizny po organizmie. Taka sytuacja jest dla Hiszpanii, będącej w okresie letnim prawdziwą mekką turystów ze wszystkich stron świata, dotkliwym ciosem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...