Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'konik morski' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 5 wyników

  1. Esowaty kształt koników morskich od dawna zastanawiał biologów i amatorów. Teraz wydaje się, że zagadka uformowania ciała tych ryb została wyjaśniona. Wg akademików z Antwerpii, charakterystyczne wygięcie pozwala lepiej polować na ofiarę z dystansu (Nature Communications). W odróżnieniu od innych igliczniowatych, koniki nie podpływają do ofiary, ale czekają, aż sama przepłynie obok. Pobierają pokarm dzięki ssąco-wciągającym ruchom pyska. Dr Sam Van Wassenbergh posłużył się szybką kamerą i modelami matematycznymi i doszedł do wniosku, że wygięcie umożliwia konikom atakowanie ofiar znajdujących się w większej odległości od nich. Obracają głowę ku górze do przepływającej nad nimi zdobyczy. Jednocześnie częściowo prostują się w pierwszym "przegubie" (wciągają brzuch), przez co ich pysk zbliża się do skorupiaka bardziej, niż gdyby nadal miały proste kształty igliczniowatych, z których się wywodzą. Po tych manewrach można już zacząć wsysać danie. Wassenbergh uważa, że zmiana sposobu polowania na przyczajanie się i atak z ukrycia wymusiła zmianę kształtu ciała. Koniki przytwierdzają się ogonem do trawy morskiej i czekają na jedzenie przepływające w zasięgu uderzenia.
  2. Nurkując w Atlantyku u wybrzeży miasta Vigo, hiszpańscy biolodzy ujrzeli konika morskiego, na którym mątwa pospolita (Sepia officinalis) złożyła omyłkowo swoje jaja. Najwyraźniej z powodu złej widoczności uznała go za wodorosty. Jak łatwo się domyślić, przyszłe pokolenie "pomknęło" z rybą w siną dal. Doktorantka Fiona Read z Instytutu Badań Morskich w Vigo oraz specjalizujący się w fotografii podwodnej Manuel Enrique Garcia Blanco jako pierwsi utrwalili akt składania jaj przez dziką mątwę zwyczajną. Naukowcy z Galicji zajmują się ekorozwojem łowisk w północno-zachodniej Hiszpanii, w tym starego typu polowaniami na mątwy, jakie praktykuje się jeszcze w kilku tutejszych wioskach. Blanco pływał m.in. w rejonie wyspy Toralla (w ekosystemie Ria de Vigo), gdzie mątwy przybywają na gody i składają jaja. Podczas jednego z nurkowań sfilmował kopulującą parę. Po zakończeniu aktu samica umieściła jaja na trawie morskiej. W ciągu 2 godzin udało się uwiecznić, jak w dwóch różnych lokalizacjach złożyła w mniej więcej 3-minutowych odstępach 15 jaj. Przymocowywała je do roślin, dzięki czemu opierały się oddziaływaniom prądów morskich. Podobnie zachowują się mątwy zwyczajne hodowane w akwariach. Blanco nagrał jednak coś jeszcze – pływającego wokół konika morskiego z dwoma jajami mątwy na ogonie. Mątwa złożyła raczej jaja na rybie niż na trawie morskiej. Bazując na sposobie składania jaj przez te zwierzęta, można stwierdzić z niemal 100-proc. pewnością, że Sepia officinalis zamocowała jaja na ukrytym w roślinności koniku – przekonuje Read. Ponieważ jaja ciasno oplatały ogon nieszczęśnika, biolodzy obawiali się o jego życie, dlatego też po nakręceniu ujęcia zdecydowali się je odczepić. Konik przeżyje, ale jaja uległy [...] uszkodzeniu.
  3. Przypominających kształtem literę "s" koników morskich nie da się pomylić z niczym innym. Są bardzo charakterystyczne, a swoją wyprostowaną postawę zawdzięczają zamieszkiwanemu środowisku – pionowym trawom morskim (Biology Letters). Australijczycy Luciano Beheregaray i Peter Teske uważają, że pławikoniki zaczęły tak wyglądać ok. 25 mln lat temu, kiedy zmieniły się warunki panujące w wodach pomiędzy antypodami a Indonezją. Wyznaczenie ram czasowych ewolucji tych ryb nie było łatwe, ponieważ zachowały się tylko 2 znane skamieliny. Najstarsza ma 13 mln lat, w dodatku nie znaleziono ogniwa, które łączyłoby skamieniałości z rybami pływającymi w poziomie. By sobie z tym jakoś poradzić, profesor Beheregaray i dr Teske porównali DNA pławikoników i spokrewnionych gatunków. Chodziło o wskazanie najbliższego żyjącego krewnego. Gdy już się to udało, naukowcy zastosowali datowanie molekularne, które pozwala oszacować akumulację różnic w DNA, a więc stwierdzić, kiedy doszło do rozdzielenia dwóch taksonów. Australijczycy odkryli, że ostatni wspólny przodek koników morskich i ryb pływających horyzontalnie (ang. pygmy pipehorse; nazwa polska na razie nie istnieje, lecz chodzi o miniaturowe ryby igliczniowate) żył 25-28 mln lat temu. Na podstawie zgromadzonych danych ichtiolodzy stworzyli drzewo filogenetyczne rodzajów Hippocampus (tu należą pławikoniki) i Idiotropiscis. Okazało się, że rozdzieliły się one w późnym oligocenie, kiedy aktywność tektoniczna w rejonie zachodnioindyjskim Pacyfiku stworzyła płycizny z trawą morską i nieco odizolowała ryby, które w spokoju przekształciły się w pławikoniki. Wyprostowana postawa jest czymś bardzo rzadkim w królestwie zwierząt, ale to właśnie to osiągnięcie ewolucyjne pozwoliło konikom morskim zamieszkiwać kępy rozrośniętych traw morskich. Wśród ździebeł można się było schować, a przy pionowej orientacji ciała kamuflowanie stawało się łatwiejsze. Co więcej, w takim środowisku spionizowane pławikoniki manewrowały sprawniej od ryb pływających horyzontalnie. Teske dodaje, że koniki słabo pływają, muszą się więc dobrze maskować, by coś upolować i nie paść łupem drapieżników.
  4. Biolodzy wiedzą już od dawna, że samce niektórych zwierząt morskich, takich jak koniki morskie czy iglicznie, przechowują zapłodnione jaja zawierające ich potomstwo w specjalnych kieszonkach na własnych brzuchach. Dopiero teraz dowiadujemy się jednak, że ta wyspecjalizowana torebka posiada wiele cech... łożyska występującego u samic. W tym badaniu jasno demonstrujemy przyjmowanie przez embrion uzyskanych od ojca substancji odżywczych u dwóch gatunków igliczni, tłumaczy zaangażowana w badania Jennifer Ripley, biolog z West Virginia University. To pierwszy raz, kiedy naprawdę posiadamy dowód na istnienie takiej łożyskopodobnej [funkcji] w organizmie tych ryb. Hipotetyzowano na ten temat od lat, ale dotychczas nie zostało to potwierdzone. Aby potwierdzić, czy samce gatunków Syngnathus fuscus oraz S. floridae rzeczywiście przekazują potomstwu substancje odżywcze pochodzące z własnego organizmu, badacze wstrzyknęli rybim ojcom wyznakowane radioaktywnym izotopem składniki odżywcze - wchodzący w skład postawowych tłuszczów kwas palmitynowy oraz aminokwas lizynę. Następnie, na podstawie wyników badań z wykorzystaniem spektroskopii, oceniano ilość obu substancji przekazywanych zarodkom. Choć oba związki są potrzebne dojrzewającym igliczniom, tylko lizyna przedostawała się w znacznych ilościach do organizmów potomstwa. Co więcej, zgodnie z oczekiwaniami, ilość przekazywanego aminokwasu z biegiem czasu rosła, co oznacza, że potrzeby żywieniowe dojrzewającego zwierzęcia rosły, zaś ojciec kontrolował dawkę przekazywanego pożywienia. Zdaniem autorów odkrycia, kolejną fazą badań powinna być szczegółowa analiza ojcowskiej "kieszonki" w poszukiwaniu cech wspólnych z łożyskiem wytwarzanym przez większość ssaków (wyjątkiem w tej grupie są torbacze). Zrozumienie mechanizmów przekazywania pokarmu od rodzica do dojrzewającego potomstwa może pomóc w zrozumieniu procesów rozwoju nie tylko u niepozornych koników morskich i igliczni, lecz być może także u ludzi.
  5. Wietnamska prasa doniosła o badaniach naukowców z uniwersytetu w Ho Chi Minh. Uczeni wprowadzili gen meduzy połączony z cząsteczkami złota do zarodków konika morskiego. Po wykluciu okazało się, że zwierzęta mocno świecą. Wietnamczycy mówią, że w ciągu trzech lat przeprowadzili ponad 20 podobnych prób na najróżniejszych zwierzętach. Żadna z nich się nie udała. Tym razem sukces był na tyle duży, że świecące geny pojawiły się też w kolejnym pokoleniu. Całe akwarium takich koników można by wykorzystać jako źródło światła. Wietnamscy naukowcy myślą jednak o poważniejszych zastosowaniach. Mają nadzieję, że zastosowane przez nich techniki mogą zostać użyte w medycynie. W najbliższym czasie spróbują za ich pomocą leczyć cukrzycę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...