Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Radosław Łazarz' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 1 wynik

  1. Rozmawiamy z doktorem Radosławem Łazarzem, historykiem idei, melancholikiem Czym obecnie zajmuje się filozofia? Często podejrzewam, że zjadaniem samej siebie. Za postmodernistami kimkolwiek są, jeśli tylko są, mogę przyjąć, że grami różnego rodzaju kontekstami, tradycjami zwyczajami czy stylami myślenia. Możliwe również, że zajmuje się wnikliwym studiowaniem siebie samej. W coraz mniejszym stopniu jednak uczy życia. To zadanie wydaje się ją onieśmielać. W porównaniu z okresem klasycznym (V w. p.n.e.) filozofia traci swoisty monopol. Przestała funkcjonować jako Nauka. Rolę filozofii przyrody zastąpiły nauki ścisłe i one też służą współcześnie objaśnianiu światu, czyli budowaniu mądrości. Przestała też być „nauczycielką życia". W tej roli zastąpiły ją w wersji popularnej rozmaite poradniki lub dla bardziej wymagających rozmaite techniki pracy nad sobą czy treningi osobiste. Współczesna filozofia stała się po prostu jedną z wielu akademickich dyscyplin i być może dobrze jej z tym. Czy filozof może przeżyć uprawiając filozofię? Przeżyć? Tak, może przeżyć. W tym zawodzie raczej nie spotykamy się z trującymi substancjami wybuchającymi nagle paczkami czy przesyłkami listowymi. Oczywiście może przeżyć. Filozofia może być dobrym przygotowaniem do rozwijania samodzielnego myślenia, łatwiejszego pokonywania schematów czy stawiania ciekawych pytań. Może też być pomocna przy pracy z ludźmi ze względu na często pozyskiwaną w czasie studiów lub umacnianą, umiejętność uważnego obserwowania ludzi i świata. Przy współczesnym „tempie życia" refleksyjność może stać się ogromnym atutem na rynku pracy. Podobnie jak umiejętność szybkiego przystosowania się do zmiany warunków. W swojej pracy doktorskiej („Polska myśl polityczna XVI wieku w świetle koncepcji państwa Andrzeja Frycza Modrzewskiego i Stanisława Orzechowskiego") zajął się Pan związkami pomiędzy filozofią polityczną a dążeniem do szczęścia. Czy we współczesnej filozofii nadal istnieje nurt, który postrzega politykę jako cel do zapewnienia społeczeństwom szczęścia? Chciałbym móc odpowiedzieć: tak. Współcześnie jednak tego typu kwestie zostałyby uznane za zbyt roszczeniowe lub za zbyt totalne wizje. Bardziej prawdopodobne jest odwołanie się do „eudajmonizmu politycznego" przez historię filozofii. Równocześnie można stwierdzić, że jakąś część uwagi poświęca się szczęściu, jako takiemu ale jest to raczej szczęście jednostki niż całych grup społecznych. Czy widzi Pan takie dążenia, elementy takiej filozofii, u współczesnych partii politycznych w Polsce lub na świecie? Jak już wspomniałem kwestia powyższa formułowana w taki właśnie sposób jest dość drażliwa. Możemy przyjąć, że pewne kwestią związane z eudajmonią (szczęśliwością) zawsze będą bliskie człowiekowi, czy to jako jednostce czy jako pewnej sumie ludzi (społeczności, społeczeństwu). Istnieją dziś nurty odwołujące się do tradycji myślenia o szczęśliwości, ale nie mógłbym jednoznacznie stwierdzić, że przyjmują one szczęśliwość jako dobro naczelne. To znaczy takie, do którego dąży się przede wszystkim. Jest Pan zafascynowany postacią N.F.S. Grundtviga. Jak filozofia duńskiego luterańskiego pastora ma się do zagadnień szczęśliwości? Luteranizm i duchowni kojarzą się raczej z surowością obyczajów i wstrzemięźliwością, a cechy takie współczesny człowiek zaliczy raczej do "nieszczęśliwości". Można je też zaliczyć do ascezy. Co jest o tyle zabawne, że luteranizm neguje ascezę w jej właściwym dla katolicyzmu znaczeniu. Grundtvig wydaje się być dobrym przykładem połączenia kilku ważnych aspektów jego czasów. W uproszczeniu możemy powiedzieć, że jako Skandynaw silnie rozbudowuje myślenie społeczne, zwraca szczególną uwagę na humanistyczne aspekty bycia i stara się postrzegać innych przez pryzmat człowieczeństwa właśnie. Próbuje też dokonać w dość romantycznym duchu rekonstrukcji duńskiej tożsamości w oparciu o „tradycję wikińską". Dokonuje też reformy liturgicznej - wbrew dotychczasowym luterańskim zwyczajom stopniowo wprowadza zwyczaj cotygodniowej możliwości przystąpienia do komunii. Należy zaznaczyć, że w owym czasie (dzisiaj czasami również) w myśl najbardziej konserwatywnych luterańskich praktyk kościelnych można było uczestniczyć w Eucharystii cztery razy do roku. Zazwyczaj podczas najważniejszych świąt kościelnych (czyli w czasie: Bożego Narodzenia, Wielkiego Piątku, pierwszego dnia Wielkiej Nocy i Wniebowstąpienia lub Zielonych Świątek). Pod pewnymi względami Grundtvig stanowi opozycję wobec swojego bardziej znanego rodaka z tego samego czasu S. Kierkegaarda. Obaj przeżywają silne napięcia emocjonalne i opracowują własne metody postępowania sobie z nimi. O obu można twierdzić, że są nieszczęśliwi lub niezbyt szczęśliwi, ale usilnie poszukują recepty przeciw własnym problemom i znajduję ją w relacji z Bogiem. Obaj zajmują się aktywnie problematyką wiary, ale dochodzą do odmiennych wniosków. Kierkegaard koncentruje się wokół indywidualnego przeżywania relacji z Bogiem, Grundtvig natomiast zwraca uwagę na jej społeczny charakter a indywidualne przeżycie owej relacji wyraża poprzez treści związane z Sakramentem Ołtarza. W dodatku silny humanitaryzm Grundtviga przekłada się na jego inkluzyjne podejście do innych. Wbrew częstym w jego epoce poglądom rozważał on choćby równe traktowanie chrześcijan i niechrześcijan, wszyscy oni są ludźmi a kryterium wiary/religii nie powinno być decydujące w kontaktach z innymi. Innym Pańkim konikiem jest monarchia Franciszka Józefa. Czy to właśnie ten szczęśliwy kraj i szczęśliwe czasy, w których chciałby Pan żyć? Ten kraj piwem i piwem płynący? Nie, żyję tu i teraz a mrzonki o innych czasach są tylko i wyłącznie próbami ucieczki od tego co tu i teraz. Są, jak sądzę, próbami odrzucenia odpowiedzialności za nas samych. Podąża Pan śladami dobrego wojaka Szwejka, odwiedza miejsca, w których był, kolekcjonuje przewodniki, nawet te po nieistniejących państwach i miejscach. To jeszcze filozofia czy już szukanie szczęścia w praktyce? To raczej praktykowanie pewnych, być może specyficznych odmian turystki. Podejmowanie gry ze światem możliwym i lekkie puszczanie oczka do świata istniejącego. W pewnym sensie to filozofowanie w podróży. Nie tylko fizycznej, przez miejsca, ale również podróży w czasie i między światami. Taka intelektualna igraszka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...