Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Ocean Spokojny' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 7 wyników

  1. Pięciu mężczyzn z Papui-Nowej Gwinei, którzy dwa miesiące dryfowali po Oceanie Spokojnym, jedząc nadpływające drewno i orzechy kokosowe, przechodzi obecnie rekonwalescencję w szpitalu w Majuro na Wyspach Marshalla. Do tragedii doszło, kiedy 8-osobowa załoga, składająca się głównie ze spokrewnionych nastolatków, wybrała się łodzią motorową na sąsiednią wyspę. Niestety, po drodze wyczerpało się paliwo. Mężczyźni zostali uratowani przez amerykańską jednostkę rybacką w pobliżu Nauru. Zanim kapitanowi udało się zorganizować pomoc medyczną, dwóch ludzi zmarło jednak z niedożywienia. Najmłodszy członek rodziny - piętnastolatek - utonął, kiedy wyskoczył za burtę, próbując uratować odpływającą koszulę. Mocno wiało, a prąd był naprawdę silny, dlatego po chwili znalazł się zbyt daleko, by wrócić do łodzi. Na domiar złego towarzysze z łodzi osłabli już na tyle, że nie byli w stanie mu pomóc. Jeden z ocalonych, 29-letni Nick Sales, wyjawił, że rozbitkowie zbierali deszczówkę, by w ten sposób uzupełnić minimalne racje, a po wyczerpaniu zapasów żywili się nadpływającymi fragmentami drewna i orzechami kokosowymi. Drzewo suszyli przed spożyciem na słońcu, a z kokosów wypijali mleczko i zjadali koprę, czyli miąższ. Ponieważ w takich okolicznościach nic się nie mogło zmarnować, po wysuszeniu konsumowali też skorupę.
  2. Protoanguilla palau to nowo odkryty gatunek węgorza, który zamieszkuje podwodną jaskinię Oceanu Spokojnego. Ze względu na wiele prymitywnych cech ochrzczono go żywą skamieniałością. Jest tak różny od innych węgorzy, że trzeba było utworzyć dla niego osobną rodzinę (Protoanguillidae) i rodzaj (Protoanguilla). W artykule opublikowanym na łamach Proceedings of the Royal Society B amerykańsko-japońsko-palauański zespół opisał 18-centymetrową samicę, schwytaną podczas nurkowania w 35-metrowej jaskini na terytorium należącym do Palau. Nie jest to jednak jedyny egzemplarz badany przez biologów. W sumie za pomocą sieci wyłowiono 8 ryb o długości między 7,5 a 10 cm. Analiza genetyczna potwierdziła, że samica jest prymitywnym węgorzem. Pod pewnymi względami jest bardziej prymitywna od niedawnych węgorzy, a w innych nawet bardziej prymitywna od najstarszych znanych węgorzy kopalnych, co sugeruje, że jest żywą skamieniałością bez zapisu kopalnego – przekonują badacze. Naukowcy sporządzili drzewo filogenetyczne, by przedstawić pokrewieństwa i zależności między różnymi gatunkami węgorzy. Okazało się, że P. palau wyodrębnił się jakieś 200 mln lat temu, czyli jeszcze we wczesnym mezozoiku. Najprawdopodobniej kiedyś przedstawiciele rodzaju Protoanguilla byli bardziej rozpowszechnieni. Jiro Sakaue z Southern Marine Laboratory Palau wyłowił samicę z jaskini w zachodniej części przybrzeżnej rafy Ngemelis Island. Hitoshi Ida wyjaśnia, że jaskinia jest skrajnie młoda (110000-10000) w porównaniu do ewolucyjnej historii żywej skamieniałości. Sądzę, że to, co widzimy, to pozostałości jej habitatu. Ponieważ węgorz nie pasuje do żadnej z 19 wyodrębnianych dotąd rodzin węgorzy, specjalnie dla niego utworzono nową Protoanguilla (co po grecko-łacińsku oznacza "pierwszy węgorz"). Od innych węgorzy różni się on, m.in.: nieproporcjonalnie dużą w stosunku do krótkiej reszty ciała głową, unikatowymi skrzelami z kołnierzowym otworem wpustowym, promieniami na opalizujących płetwach ogonowych oraz występowaniem kości przedszczękowej. http://www.youtube.com/watch?v=aOXiDjYOPgA
  3. Japończycy poinformowali, że na dnie Oceanu Spokojnego znajdują się olbrzymie złoża metali ziem rzadkich. Zespół pracujący pod kierunkiem profesora Yasuhiro Kato z Uniwersytetu Tokijskiego mówi, że 1 kilometr kwadratowy osadów z dna może zaspokoić 20% obecnego zapotrzebowania na te metale. Znaleziono je w 78 miejscach, na wodach międzynarodowych na wschód i zachód od Hawajów oraz na wschód od Tahiti. Zdaniem Japończyków złoża zawierają około 100 miliardów ton metali. Tymczasem amerykańska Służba Geologiczna szacuje, że obecnie w Chinach, Rosji, byłych republikach ZSRR i w USA znajdują się złoża zawierające około 110 milionów ton metali ziem rzadkich. Największym problemem będzie eksploatacja nowo znalezionych złóż. Cenne znalezisko odkryto na głębokościach od 3500 do 6000 metrów pod poziomem wody. Nie wiadomo zatem, czy wydobycie będzie opłacalne. Nie wiadomo też, jak próby wydobycia wpłynęłyby na środowisko naturalne. Metale ziem rzadkich są powszechnie używane we współczesnej elektronice. Obecnie monopol na ich wydobycie posiadają Chiny, które niezwykle niskimi cenami doprowadziły do zamknięcia wydobycia przez inne kraje. Ostatnio jednak, jako że Chińczycy zaczęli wykorzystywać swój monopol w celach politycznych, do ponownego wydobycia metali ziem rzadkich przygotowują się Amerykanie.
  4. Badania genetyczne ujawniły, że choć wszystkie orki (Orcinus orca) wyglądają dość podobnie, w rzeczywistości mamy do czynienia z co najmniej 3 odrębnymi gatunkami. Próbki tkanek pobrano od 139 osobników z północnego Pacyfiku, północnego Atlantyku i Antarktyki. Naukowcy od jakiegoś czasu podejrzewali, że istnieje kilka gatunków, ponieważ zauważali różnice w umaszczeniu ciała oraz zwyczajach żywieniowych. Orki jako grupa nie są uznawane za zwierzęta zagrożone, ale poszczególne populacje już tak. Jako że udało się wyodrębnić różne gatunki, niewykluczone, że dojdzie do zmiany statusu ochronnego przynajmniej niektórych z nich. Jak wyjaśnia Phillip Morin z Southwest Fisheries Science Center amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej, jeden z gatunków żywi się w Antarktyce fokami, podczas gdy inny gustuje w rybach. Zespół sekwencjonował mitochondrialne DNA (mtDNA), zwykle przekazywane potomstwu wyłącznie przez matkę. Genetyczne cechy mitochondriów u waleni [..] zmieniały się w czasie jedynie nieznacznie, co utrudnia wykrycie jakiegokolwiek zróżnicowania u ostatnio wyewoluowanych gatunków bez przyglądania się całemu genomowi. Jednak dzięki zastosowaniu do badania mtDNA stosunkowo nowej metody, zwanej sekwencjonowaniem wysoce równoległym, byliśmy w stanie wychwycić różnice między tymi gatunkami. Amerykanie ustalili, że w Antarktyce istnieją dwa gatunki, a na obszarze północnego Oceanu Spokojnego występuje trzeci. Niewykluczone, że mamy do czynienia z jeszcze większą liczbą gatunków i podgatunków, ale trzeba to jeszcze będzie potwierdzić.
  5. Naukowcy, których działania sfinansowała Narodowa Administracja Oceanu i Atmosfery USA, sfilmowali najgłębszą erupcję na świecie, zachodzącą na poziomie 1219 m pod powierzchnią Oceanu Spokojnego. Wybuchł odkryty zaledwie w maju wulkan West Mata. Znajduje się on na obszarze otoczonym przez Fidżi oraz wyspy archipelagów Tonga i Samoa. Nawet wg samych autorów zdjęcia są niesamowite. Na niektórych widnieją np. bąble lawy niemal metrowej średnicy, które wchodzą w burzliwy kontakt z chłodną morską wodą, a także zaobserwowany po raz pierwszy przepływ lawy przez dno głębokiego oceanu. Dźwięki eksplozji zarejestrowano dzięki hydrofonowi i potem zmontowano z obrazem z kamery. Odkryliśmy rodzaj lawy, której nie widziano nigdy podczas erupcji aktywnego wulkanu i po raz pierwszy oglądaliśmy przepływ strumienia przez dno morskie – pochwalił się szef naukowy misji Joseph Resing, będący oceanografem chemikiem z University of Washington. Ponieważ ciśnienie wody na tej głębokości znacznie poskromiło gwałtowność erupcji, mogliśmy podprowadzić robota. Na lądzie lub w płytszych wodach na takie zbliżenie i uchwycenie drobniutkich detali nie byłoby najmniejszych szans – zaznacza geolog morski Bob Embley. Barbara Ransom z amerykańskiej Narodowej Fundacji Nauki cieszy się, że po raz pierwszy w historii udało się zbadać z tak bliska, jak tworzą się wyspy i podwodne wulkany. Niezwykle prymitywny skład lawy występującej podczas erupcji West Mata wiele nam powiedział. Była to lawa boninitowa (czyli zawierająca bogaty w magnez andezyt). Należy ona do najgorętszych wydobywających się we współczesnych czasach na powierzchnię ziemi. Wcześniej widywano ją w wygasłych wulkanach, aktywnych przed milionami lat. Ken Rubin, geochemik z Uniwersytetu Hawajskiego, uważa, że dzięki temu będzie można stwierdzić, w jaki sposób Ziemia dokonuje recyklingu materiału z obszarów, gdzie jedna płyta tektoniczna jest wpychana pod drugą. Woda z wulkanu była bardzo kwaśna. Próbki pobrane bezpośrednio nad strefą erupcji miały pH oscylujące między kwasem używanym w bateriach a kwasem żołądkowym. Jednak nawet takie warunki nie przeszkodziły życiu. Znaleziono tam m.in. krewetki. Tim Shank, biolog z Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI), analizuje właśnie ich DNA. Chce sprawdzić, czy to ten sam gatunek, który odkryto w podmorskich górach, również znanych z aktywności wulkanicznej, znajdujących się ok. 3000 mil (4800 km) stąd. Naukowcy wykorzystali należącą do University of Washington łódź badawczą Thomas Thompson oraz zdalnie sterowanego robota podwodnego o nazwie Jason.
  6. Międzynarodowa grupa naukowców pod kierownictwem uczonych z Narodowego Centrum Badań Atmosferycznych (NCAR) postanowiła odpowiedzieć na jedno z najtrudniejszych pytań meteorologii - jak zmiany podczas 11-letniego cyklu słonecznego mogą wpływać na zmiany pogody na Ziemi, skoro ilość energii docierająca ze Słońca na Ziemię waha się w tym czasie zaledwie o 0,1%. Okazało się, że zmiany są wywołane wpływem gwiazdy na dwa pozornie niepowiązane rejony - stratosferę i Ocean Spokojny. Skład chemiczny stratosfery oraz temperatura wód powierzchniowych Pacyfiku reagują na różnicę w aktywności Słońca tak, że jej wpływ na planetę jest większy, niż wynikałoby to tylko z 0,1-procentowej różnicy w docierającej energii. Zmiany w stratosferze i na Oceanie spokojny mają wpływ na wiatry, opady, powstawanie chmur i temperaturę oceanów, co w efekcie znacznie wpływa na pogodę na całej planecie. Słońce, stratosfera i oceany są połączone tak, że wpływa to na przykład na zimowe opady w Ameryce Północnej - mówi Gerald Meehl z NCAR. Dzięki zrozumieniu roli cyklu słonecznego możemy dostarczyć naukowcom nowych narzędzi, które pozwolą im lepiej przewidywać regionalne wzorce zmian pogodowych przez kilka najbliższych dekad - dodaje. Zespół Meehla najpierw potwierdził teorię mówiącą, że niewielka zmiana ilości energii docierającej w czasie szczytu, jest absorbowana przez ozon stratosferyczny. Prowadzi to do ogrzania stratosfery nad tropikami i jednocześnie do powstawania dodatkowych ilości ozonu, który absorbuje dodatkowe ilości energii słonecznej. Stratosfera ogrzewa się nierównomiernie i do największego nagrzania dochodzi na niższych szerokościach geograficznych. W efekcie tego procesu dochodzi do zwiększenia opadów w tropikach. Jednocześnie Słońce ogrzewa powierzchnię oceanów. Najbardziej nagrzewa się ona na obszarach subtropikalnych, gdzie i tak jest mało chmur. To prowadzi do zwiększonego parowania i wytworzenia się chmur, które gnane pasatami przesuwają się nad ląd. Tam dochodzi do opadów. Mamy więc do czynienia z dodatkowym wzmocnieniem efektu ze stratosfery. To co dzieje się wyżej, wpływa na niższe obszary atmosfery, a to co dzieje się na powierzchni oceanów - wpływa na wyższe obszary. Im intensywniej świeci Słońce nad suchszymi regionami, tym bardziej napędzane są pasaty, które zabierają ze sobą wilgoć i powodują bardziej intensywne opady w regionach tropikalnych. Taki mechanizm ma z kolei wpływ nie tylko na monsun w Indiach, ale również na zjawiska La Niña i El Niño.
  7. Naukowcy z University of York odkryli chemiczny równik, który oddziela zanieczyszczone powietrze półkuli północnej od sporo czystszej atmosfery półkuli południowej. Pas o szerokości 30 mil, czyli ok. 48 kilometrów, znajduje się nad zachodnim Oceanem Spokojnym (Journal of Geophysical Research - Atmospheres). Po stronie północnej chemicznego równika stężenie tlenku węgla (CO) jest 4-krotnie wyższe: na północy wynosi ono 160 części na miliard, a na południu zaledwie 40 części na miliard. Dysponując tą wiedzą, meteorolodzy będą mogli sporządzić lepsze symulacje trasy przemieszczania się zanieczyszczeń oraz trafniej ocenić ich wpływ na klimat w konkretnym miejscu. Studium jest częścią szerszego projektu ACTIVE (od ang. Aerosol and Chemical Transport in Tropical Convection, Transport Związków Chemicznych i Aerozoli w Konwekcji Tropikalnej). Płycizny zachodniego Pacyfiku, znane jako basen gorąca półkuli zachodniej [ang. Western Hemisphere Warm Pool, WHWP], mogą się poszczycić najwyższymi temperaturami powierzchni wody na świecie. Wskutek tego pogoda regionu jest zdominowana przez układy burzowe. Chemiczny równik znajduje się na południe od WHWP. Silne burze działają jak pompy, unosząc zanieczyszczone powietrze wysoko do atmosfery. Zanieczyszczenia mogą tam pozostawać na dłużej i oddziaływać globalnie – wyjaśnia Jacqueline Hamilton. Dowody na istnienie chemicznego równika zdobyto w przemyślny sposób. Naukowcy posłużyli się wyposażonym w czujniki samolotem, który udał się w serię kursów na północ od australijskiego miasta Darwin. Pierwotnie naukowcy myśleli, że równik chemiczny znajduje się w innym miejscu. Typowali wewnątrztropikalną strefę konwergencji, zwaną też strefą zbieżności (ang. Intertropical Convergence Zone, ITCZ). To zachmurzony rejon, gdzie spotykają się wiatry pasatowe ze wszystkich półkul. Występują tu silne pionowe prądy wznoszące i skomasowane opady. ITCZ działa jak bariera meteorologiczna, która nie dopuszcza do przemieszczania się zanieczyszczeń między półkulami. Okazało się jednak, że rzeczywisty równik chemiczny jest wysunięty bardziej na północ. Strefy czystego i zanieczyszczonego powietrza stykały się na bezchmurnym niebie, co oznacza, że granice meteorologiczne i chemiczne nie zawsze się pokrywają.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...