Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' zasady' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 3 wyniki

  1. Dziennikarskie śledztwo przeprowadzone przez The Wall Street Journal wykazało, że Facebook podzielił użytkowników na kategorie i jednym pozwala na więcej niż innym. Wbrew temu, co twierdzą przedstawiciele serwisu, koncern nie stosuje tych samych zasad dla wszystkich. Znani użytkownicy platformy społecznościowej zostali zwolnieni z przestrzegania niektórych lub wszystkich jej zasad. Mowa tutaj o używanym przez Facebooka programie XCheck. Początkowo jego celem było zwiększenie jakości kontroli nad przestrzeganiem zasad Facebooka przez znanych posiadaczy kont w serwisie. XCheck zajmował się celebrytami, politykami czy dziennikarzami. Jednak z czasem przerodził się on w parasol ochronny nad kilkoma milionami wybranych kont. Niektóre z tych kont są wyłączone spod jakiejkolwiek kontroli zasad przestrzegania standardów Facebooka inne zaś mogą publikować materiały, za które zwykli użytkownicy są upominani czy blokowani. Z dokumentów, do których dostęp uzyskali dziennikarze, wynika, że w 2019 roku wykonany przez Facebooka poufny wewnętrzny audyt wykazał istnienie problemu. Nie robimy tego, o czym publicznie zapewniamy. Ci ludzie, w przeciwieństwie do całej reszty, mogą naruszać nasze standardy nie ponosząc żadnych konsekwencji, czytamy w poufnym raporcie. Skutek takich działań Facebooka jest taki, że słynny piłkarz Neymar mógł opublikować nagie zdjęcia kobiety, która oskarżyła go o gwałt, a z uprzywilejowanych kont rozsiewano nieprawdziwe informacje o rzekomym ukrywaniu przez Hillary Clinton istnienia pedofilskiego kręgu czy o tym, jakoby prezydent Trump miał nazwać wszystkich uchodźców „zwierzętami”. Od tamtej pory jest tylko gorzej. W 2020 roku parasolem ochronnym Facebooka objętych było 5,8 miliona kont. Facebook dokładnie wie, że XCheck stanowi poważny problem, że pozwala na naruszanie standardów. Jednak nic z tym nie robi. Teraz serwis może mieć poważny problem, gdyż ktoś wyniósł poufne dokumenty i co najmniej część z nich przekazał Komisji Giełd i Papierów Wartościowych oraz Kongresowi. Zawartość umieszczona na Facebooku przez przeciętnego użytkownika podlega sprawdzeniu przez algorytmy, które pilnują, by użytkownicy nie naruszali zasad. Jeśli algorytmy uznają, że zasady zostały naruszone, treści są ukrywane lub usuwane. Czasami materiał oznaczony przez algorytmy trafia do przeglądu dokonywanego przez moderatorów zatrudnianych przez firmy zewnętrzne, współpracujące z Facebookiem. Jednak inaczej jest w przypadku kont, którymi zajmuje się XCheck. System ten został przygotowany tak, by – jak opisano w poufnych dokumentach Facebooka – zminimalizować szkody PR-owe, do jakich mogłoby dojść, gdyby niesłusznie ocenzurowano treści opublikowane przez wpływowe osoby. Jeśli XCheck stwierdzi, że treści takie mogą naruszać standardy, nie są one usuwane. Trafiają do osobnego systemu przeglądu, dokonywanego przez lepiej przeszkolonych etatowych pracowników. Wiadomo, że wielu pracowników Facebooka mogło dodawać użytkowników do XCheck, a ze wspomnianego audytu wynika, że w 2019 roku robiło tak co najmniej 45 zespołów znajdujących się w  firmie. Wewnętrzny podręcznik obsługi XCheck mówi, że należy tam dodawać konta „warte rozpowszechniania”, „wpływowe lub popularne” czy „ryzykowne pod względem PR”. Widocznym skutkiem takich działań było np. postępowanie Neymara, brazylijskiej gwiazdy piłki nożnej, który w 2019 roku został oskarżony o gwałt. W odpowiedzi Neymar opublikował na Facebooku i Instagramie m.in. korespondencje pomiędzy sobą a oskarżycielką, w tym nazwisko oskarżycielki i jej nagie zdjęcia. Standardowe procedury Facebooka przewidują skasowanie takich zdjęć. Jednak konto Neymara znajduje się pod parasolem ochronnym XCheck. Z tego też system na ponad dobę uniemożliwił moderatorom usunięcie wideo opublikowanego przez Neymara. Audyt wykazał również, że 56 milionów użytkowników mogło zobaczyć zdjęcia, które Facebook określił jako „porno z zemsty”, a wideo zostało udostępnione ponad 6000 razy wraz z komentarzami nieprzychylnymi kobiecie. Zasady Facebooka mówią, że publikacja nagich zdjęć powinna kończyć się nie tylko ich usunięciem, ale również usunięciem konta osoby, która je umieściła. Po tym, jak sprawie Neymara przyjrzało się kierownictwo, zdecydowaliśmy się na pozostawienie jego konta. To wyraźne odejście od naszych zasad, czytamy w audycie Facebooka. Wydaje się, że Facebook nie panuje nad XCheck. Parasol ochronny otwarto nad tak duża liczbą kont, że nikt nie jest w stanie ręcznie sprawdzać zastrzeżeń zgłaszanych przez algorytmy, a pracownicy wciąż dodają nowe konta. Z dokumentów wynika, że na razie Facebook planuje opracowanie zasad postępowania w przypadku poważnych naruszeń dokonywanych przez ludzi chronionych przez XCheck. Jednak będzie to robione z założeniem, że właściciele takich kont mieli „dobre intencje” i przyjęta zostanie zasada „niewinny, póki nie udowodni mu się winy”. To nadal całkowicie inne zasady postępowania, niż te dotyczące wszystkich innych użytkowników. « powrót do artykułu
  2. Opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię oznacza zerwanie z europejską polityką rolną, co – zdaniem ekspertów – przyniesie wszystkim liczne korzyści. Wielka Brytania skończy bowiem z dopłacaniem do produkcji rolnej samej w sobie. Brytyjscy rolnicy nie będą dostawali pieniędzy za sam fakt uprawiania ziemi, jak to jest obecnie w UE. Brytyjski rząd wniósł projekt ustawy, zgodnie z którym rolnicy mogą liczyć na dopłaty pod warunkiem, że będą dostarczali „dobra publiczne”. Pod tym pojęciem rozumiane jest m.in. przechwytywanie węgla z atmosfery i zamykanie go w drzewach i glebie, zwiększanie habitatów zapylaczy poprzez uprawę odpowiednich roślin czy zwiększanie dostępu do wsi dla osób z zewnątrz. To dramatyczne zmiany. To rewolucja w rolnictwie, mówi o proponowanej ustawie Dieter Helm, ekonomista z Uniwersytetu w Oksfordzie. Wielka Brytania przeznacza na dopłaty do rolnictwa 3 miliardy funtów rocznie. Począwszy od przyszłego roku przez 7 kolejnych lat obecny fundusz będzie stopniowo zmniejszany, a w jego miejsce będą wchodziły nowe zasady. To z pewnością przyniesie korzyści środowisku naturalnemu, stwierdza Lynn Dicks, ekolog z Uniwersytetu w Cambridge, która specjalizuje się w ekologii dzikich zapylaczy. Ian Bateman, ekonomista z University of Exeter zauważa, że w polityce rolnej EU chodziło wyłącznie o zwiększanie produkcji, bez względu na koszty środowiskowe. Europejska polityka rolna spowodowała, że coraz większe tereny były przeznaczane na produkcję rolną, niszczono cenne przyrodniczo obszary, zwiększano w ten sposób erozję, a nawozy i środki ochrony roślin zatruwały wodę i powietrze. Doszło do olbrzymiej utraty habitatów i bioróżnorodności. Jeszcze w latach 90. aż 80% budżetu UE było przeznaczone na rolnictwo. Do dzisiaj wydatki na rolnictwo stanowią około 40% wszystkich publicznych wydatków w UE. Brexit oznacza, że Wielka Brytania będzie samodzielnie kształtowała swoją politykę rolną. Wniesiona przez rząd ustawa dotyczy tylko Anglii, gdyż Walia, Szkocja i Irlandia Północna mają prawo do własnej polityki rolnej. Jednak eksperci sądzą, że i one pójdą w ślady Anglii. Zgodnie z nowymi założeniami, ogólna suma dopłat do rolnictwa nie ulegnie zmianie, ale rolnicy będą musieli zmienić sposób działania. A jednych może to dotyczyć bardziej niż innych. Na przykład produkcja wołowiny i mięsa owczego jest bardziej uzależniona od dopłat niż produkcja zbóż czy produktów mleczarskich. Bez dopłat część hodowców mogłaby zostać zmuszona do zaprzestania produkcji mięsa, szczególnie dotyczy to rolników w Szkocji. Jednak Helm zauważa, że dla wielu tych rolników nowe zasady mogą stać się szansą. Będą bowiem otrzymywali dopłaty za sadzenie drzew czy przywracanie mokradeł. Otrzymają pieniądze za odnawianie starych budynków i zwiększanie atrakcyjności krajobrazu celem przyciągnięcia turystów. Dopłaty będą przyznawane też za zmniejszenie negatywnego wpływu gospodarstwa na środowisko naturalne. Zwiększeniu ulegną fundusze na działania prośrodowiskowe. Planuje się wprowadzenie systemu akcji, na których rolnicy i właściciele ziem będą starali się uzyskać rządowe zamówienia na różnego typu usługi środowiskowe. Już teraz podobne aukcje są wykorzystywane przez firmy oczyszczające wodę. Na aukcjach tych firmy wybierały rolników, którym płaciły za mniejsze używanie nawozów czy środków ochrony roślin, dzięki czemu oczyszczanie wody jest tańsze. To przynosi niesamowite korzyści, mówi Bateman. Specjaliści zwracają uwagę, że nowy schemat dopłat będzie wymagał osobnego dopasowania go do każdego regionu i przypadku. Na przykład sadzenie drzew w okolicach mokradeł może spowodować, że mokradła będą wysychały, a do atmosfery trafi więcej węgla niż zostanie przechwyconego przez drzewa. The National Farmers Union, największa handlowa organizacja rolnicza w Wielkiej Brytanii już wzywa, by większy nacisk położyć na produkcję. Eksperci sprzeciwiają się temu zauważając, że zmieniłoby to akcenty z korzyści środowiskowych na indywidualny zysk producentów. Alan Matthews, ekonomista rolnictwa z Trinity College w Dublinie mówi, że działaniom Brytyjczyków z uwagą będą przyglądały się inne kraje. Jeśli im się uda, będzie to potężny argument, by inne kraje poszły w ich ślady. « powrót do artykułu
  3. Na paskach bambusowych (jiǎndú) z pochówku Liu He, cesarza Chin z dynastii Han, który panował przez 27 dni pomiędzy 18 lipca a 14 sierpnia 74 p.n.e., znajdują się inskrypcje z zaginionymi od wieków zasadami gry planszowej liubo. W grobowcu w Nanchangu odkryto ponad 5200 pasków. Zasady starożytnej "planszówki" dla 2 graczy spisano na ponad 1000 z nich. Potwierdzili to naukowcy z Uniwersytetu Pekińskiego. Liubo ma ponad 2 tysiące lat. Uznaje się, że to poprzedniczka Xiangqi, czyli chińskich szachów. Za czasów dynastii Han była bardzo popularna. Później zainteresowanie nią spadało. Choć gra jest nadal wspominana w niektórych źródłach historycznych i poezji dynastii Tang (618-907), wydaje się, że została w dużej mierze wyparta i zastąpiona go. Zhu Fenghan, dyrektor Instytutu Badań nad Tekstami z Wykopalisk, podkreśla, że dokładne zasady liubo znaleziono po raz pierwszy. Dotąd grę znano ze starożytnych tekstów i plansz oraz kostek/pionków z grobowców z okresu Zachodniej Dynastii Han. Zhu uważa, że dalsza analiza bambusowych pasków pozwoli archeologom zrekonstruować zasady gry. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...