Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' pies' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 21 wyników

  1. Już za 2 tygodnie na aukcji w Nowym Jorku można będzie kupić zachowany fragment oryginalnego rękopisu „Myszy i ludzi” Steinbecka. Fragment, bo wydarzyła się mała tragedia, pisał Steinbeck 26 maja 1936 roku do swojego wydawcy. Mój szczeniak, pozostawiony bez opieki na noc, zrobił konfetti z około połowy książki. Muszę powtórzyć dwa miesiące pracy, co mnie opóźni. Nie mam innej kopii. Autor wspomina, że bardzo się zdenerwował na psa, jednak przyznaje, że zwierzę mogło podejść krytycznie do jego pracy. Wspomniał, że dał psu kilka klapsów packą na muchy. Mimo wszystko podszedł do wydarzenia z humorem. Nie jestem pewien, czy Toby nie wiedział, co robi, gdy zjadł pierwotny rękopis. Awansowałem go na podpułkownika odpowiedzialnego za literaturę, stwierdził. Organizatorzy aukcji sądzą, że za niewielki kawałek papieru, o wymiarach 63x50 milimetrów uzyskają 2 do 3 tysięcy dolarów. Zachowany fragment to początek sceny z martwą myszą z pierwszego rozdziału powieści. Na tej samej aukcji wystawiona zostanie też korespondencja Steinbecka z rodziną oraz miecz z kutego żelaza, który pisarz podarował swojej siostrze Mary. I to właśnie rodzina Mary Steinbeck Dekker sprzedaje pamiątki po pisarzu. Wartość wystawionych przedmiotów waha się od 250 do 350 tysięcy dolarów. Można będzie też kupić oryginał napisanej na maszynie pierwszej powieści Steinbecka „Złota czara”. Jest on wyceniany na 100 do 150 tysięcy USD. « powrót do artykułu
  2. Właściciele psów z Béziers w regionie Oksytania we Francji będą zobowiązani do przeprowadzenia testów genetycznych swoich pupili. Zwierzętom zostaną pobrane próbki śliny, które posłużą do wystawienia paszportów genetycznych. W ten sposób tutejszy mer, Robert Ménard, chce walczyć z plagą niesprzątania psich odchodów. Jak policzono, w samym centrum służby sprzątają miesięcznie ponad 1000 kup. Zdarza się, że jest ich znacznie więcej. Ménard, były dziennikarz, współzałożyciel organizacji Reporterzy bez Granic, podkreśla, że zarówno mieszkańcy, jak i turyści mają już dość takich widoków. Zamierza przeprowadzić 2-letni eksperyment, który potrwa do lipca 2025 r., by wyśledzić i karać osoby niesprzątające po swoich psach. Zgodnie z planem, właściciele psów będą musieli zabrać je do weterynarza lub umówić się z którymś z miejskich lekarzy. Pobranie próbki śliny ma być darmowe. Na podstawie badań genetycznych zostanie wydany dokument. Jeśli ktoś zostanie zatrzymany w centrum bez paszportu, zapłaci mandat w wysokości 38 euro. Nieposprzątane odchody będą zbierane i testowane. Wyniki trafią do policji, która porówna wyniki z danymi z bazy. Zidentyfikowany właściciel zwierzęcia otrzyma rachunek za sprzątanie ulicy w wysokości nawet 122 euro. Po raz pierwszy Ménard proponował zebranie danych genetycznych ok. 1500 psów z centrum Béziers już w 2016 r. Jego wniosek został jednak odrzucony przez miejscowy sąd administracyjny jako atak na wolność osobistą. Tym razem przedstawiony lokalnej prefekturze projekt paszportu genetycznego nie wzbudził obiekcji (w ciągu 2 miesięcy nie złożono zażaleń). Ménard uważa, że podobne rozwiązania powinny zostać wprowadzone poza Béziers. Wg niego, należy karać osoby, które nie potrafią się zachować. Mer dodał, że głównym problemem nie są turyści, ale mieszkańcy miasta. Przez pierwsze 3 miesiące ma obowiązywać taryfa ulgowa (mogą na nią liczyć również przyjezdni) - władze zapowiadają elastyczne podejście i pouczenia dla nieprzestrzegających zasad. « powrót do artykułu
  3. Tim Shaddock, 51-latek z Sydney, i jego suczka Bella zostali uratowani po 2 miesiącach dryfowania po Pacyfiku: żywili się surowymi rybami i pili deszczówkę. W kwietniu mężczyzna wyruszył z La Paz w Meksyku do Polinezji Francuskiej. Po jakimś czasie burza uszkodziła elektronikę i system komunikacyjny jego katamaranu. Człowiek i pies zostali uratowani, gdy dryfującą jednostkę zobaczyła przypadkowo załoga helikoptera towarzyszącego tuńczykowcowi MARÍA DELIA. Stan Shaddocka i Belli określono jako dobry. Na lądzie miała zostać przeprowadzona pogłębiona diagnostyka. Fizjolog prof. Mike Tipton z Uniwersytetu w Porthsmouth, specjalista od przetrwania na morzu, podkreślił w wypowiedzi dla programu Weekend Today stacji Nine Network, że historia Australijczyka to połączenie szczęścia i umiejętności. Tim wiedział, że w ciągu upalnego dnia należy się chronić, bo ostatnią rzeczą, jakiej nam trzeba w sytuacji zagrożenia odwodnieniem, jest pocenie się. Kluczowe było także zapewnienie źródła słodkiej wody. Ekspert porównał uratowanie Shaddocka do znalezienia igły w stogu siana. Ludzie muszą pamiętać, jak mała jest jednostka pływająca i jak wielki jest ocean [...]. Prof. Tipton dodał, że życie z dnia na dzień wymagało pozytywnego nastawienia; wydaje się więc, że obecność Belli pomogła Australijczykowi w przetrwaniu. Istotne było również posiadanie planu i racjonowanie wody oraz pożywienia. Specjalista wyjaśnia, że teraz Shaddock będzie musiał powoli wracać do normalnej diety.   « powrót do artykułu
  4. Studenci Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) w Krakowie pracują nad schronieniem dla psów o podwyższonej izolacyjności akustycznej. Można je będzie wykorzystywać np. w czasie burzy, głośnych remontów czy w sylwestra, a także w schroniskach dla zwierząt. Jak podkreślono w komunikacie uczelni, dźwięki impulsowe, takie jak np. fajerwerki czy grzmoty burzy, ale też hałas życia codziennego, np. praca sprzętów domowych, syreny alarmowe, hałas w budynku mieszkalnym, dźwięki generowane przez sprzęt budowlany, powodują, że zwierzęta wykazują symptomy silnego lęku. Chowają się wtedy w miejscach oddalonych od źródła nieprzyjemnych bodźców. Stąd pomysł studentów z Koła Naukowego Akustyki Architektonicznej AGH, by stworzyć prototyp schronienia dla psów o podwyższonej izolacyjności akustycznej i zapewnić zwierzętom przestrzeń wolną od zanieczyszczenia hałasem. Liderką projektu jest Emilia Stefanowska, która studiuje inżynierię akustyczną. Nowoczesne technologie pozwalają na zastosowanie wielu różnych połączeń materiałowych, w tym takich jak kompozyty, granulaty gumowe, płyty wykonane [z materiałów] z recyklingu itd. Mamy więc szansę zastosować materiały nie tylko skuteczne, ale też innowacyjne i ekologiczne - wyjaśnia Stefanowska. Bardzo ważne jest zastosowanie rozwiązania modułowego („buda” ma się składać z co najmniej 2 części: korytarza i komory głównej). Wg studentów, dodawanie elementów tunelu prowadzącego do głównej części schronienia pozwoli stopniowo przyzwyczaić zwierzę do nowej sytuacji i obiektu. Zespół chce zainstalować w środku wentylację, a także czujniki temperatury i wilgoci. Ewentualne zakręty czy dodatkowe ściany mają pomóc w pochłanianiu zewnętrznych dźwięków. Ponadto projektanci zastanawiają się nad zainstalowaniem drzwi automatycznych, które z jednej strony umożliwiłyby swobodne przemieszczanie się zwierzęcia, a z drugiej pozwoliły na zachowanie szczelności akustycznej w przypadku, gdy czworonożny użytkownik wszedł do środka. Inne analizowane rozwiązanie zakłada wykorzystanie kurtyn dźwiękochłonnych [...]. To rozwiązanie może się cechować najmniejszą izolacyjnością akustyczną, ale zaletą jest mała liczba elementów, które mogą przestraszyć lub zniechęcić psa do korzystania z budy - zaznaczono w informacji Akademii Górniczo-Hutniczej. Studentka Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, która zajmuje się behawiorystyką, pomoże zespołowi z AGH stworzyć rozwiązanie najlepsze dla zwierzęcia; chodzi o wybór zarówno materiałów, jak i kształtu schronienia. Użycie drewna czy specjalistycznych pianek dźwiękochłonnych obszytych materiałami wykorzystywanymi do budowy legowisk dla zwierząt będzie na pewno przez nas badane - mówią członkowie Koła Naukowego Akustyki Architektonicznej. Istotne jest także ustalenie, czy zwierzę będzie w ogóle w stanie skorzystać z danej struktury/rozwiązania geometrycznego. Prototyp będzie poddawany pomiarom w Laboratorium Akustyki Technicznej - studenci wspominają m.in. o testach w komorze bezechowej. « powrót do artykułu
  5. Niedawno Centralna Rada Archeologiczna Ministerstwa Kultury i Sportu Grecji wyraziła zgodę na zwiedzanie ponad 120 zabytków i stanowisk archeologicznych z psami. Dotąd można tam było wchodzić wyłącznie z psami-przewodnikami. Na razie nie ujawniono, kiedy nowe zasady wejdą w życie. W komunikacie Ministerstwa podkreślono, że zwierząt nie będzie wolno wprowadzać do przybytków z dużym ruchem turystycznym, ze specyficznym dostępem, gdzie wejście mogłoby być dla czworonogów trudne, a także do obiektów z mozaikami podłogowymi. Pupila nie zabierzemy więc np. na Akropol w Atenach, do pałacu w Konssos czy Delf. Minister Lina Mendoni dodała, że będą one za to mile widziane np. w Werginie czy w Mykenach. Decyzja ta jest pierwszym, ale bardzo ważnym krokiem w kierunku przybliżenia greckich przepisów regulujących dostęp do zabytków do zasad wdrożonych w innych państwach europejskich - powiedziała Mendoni. Psy będą musiały być prowadzone na krótkiej smyczy (maksymalnie 1-metrowej). Właściciele powinni mieć ze sobą książeczkę zdrowia pupila. Będą również zobowiązani do sprzątania po swoim czworonogu. Większe psy będą musiały nosić kaganiec. Mniejsze można wnosić w transporterkach lub torbach dla zwierząt. Ministerstwo poinformowało, że oprócz tego przy wejściach do 110 zabytków zostaną zainstalowane klatki, w których będzie można pozostawić zwierzę na czas zwiedzania. « powrót do artykułu
  6. Aleksander Chrószcz i Dominik Poradowski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, naukowcy z Istanbul University-Cerrahpaşa oraz Uniwersytetu Atatürka dokładnie przyjrzeli się czaszce psa z okresu rzymskiego, którą znaleziono podczas wykopalisk w ruinach starożytnego Trallelis. Miasto to, zwane obecnie Aydın, leży na południowym-zachodzie Turcji. Wspominają o nim starożytne źródła greckie. W czasach rzymskich i bizantyńskich zwane było Tralles lub Tralleis i było jednym z największych miast u wybrzeży Morza Egejskiego. Naukowcy są zgodni co do tego, że Rzymianie byli pierwszymi, którzy opracowali współcześnie używane metody selekcji psów. Potrafili nadawać rasom psów pożądane przez siebie cechy. Świadectwami tego procesu są m.in. dzieła Kolumelli „De re Rustica” oraz „Georgiki” Wergiliusza. Dowiadujemy się z nich, że Rzymianie klasyfikowali psy według trzech typów. Canis villaticus były dużymi psami stróżującymi, Canis pastoralis to szybkie i wytrzymałe psy pasterskie, a Canis venaticus to większe od średnich psy myśliwskie. Mniejszych psów nie uwzględniali w tych klasyfikacjach. W sztuce Grecji i Rzymu widać przedstawienia psów o czaszkach dolichocefalicznych (wydłużonych, jak np. u chartów) i mezocefalicznych (proporcjonalnych jak np. u labradorów). Chrószcz, Poradowski i ich koledzy przyjrzeli się przed kilku laty czaszkom psów z okresu bizantyńskiego. Większość z nich stanowiły czaszki mezocefaliczne, a część była dolichocefalicznych. Nie znaleziono żadnej czaszki brachycefalicznej (jak np. u mopsa). Znaleziona w grobowcu nr. 3 w Tralleis czaszka psa na pierwszy rzut oka wygląda na czaszkę brachycefaliczną. Jednak dopiero ostatnio możliwe było dokonanie jej dokładnych pomiarów. Na podstawie datowania radiowęglowego określono, że czaszka pochodzi z lat 169 p.n.e. – 8 n.e. Specjalistyczne pomiary potwierdziły, że to czaszka brachycefaliczna. To druga – po znalezionej w Pompejach – czaszka brachycefalicznego psa na terenach pod kontrolą Rzymian. Jednocześnie to czaszka najstarsza. Stanowi ona silny dowód, że Rzymianie jako pierwsi hodowali rasy brachycefaliczne. Mimo że szkielet zwierzęcia nie jest kompletny, widać, że pies był dobrze traktowany. Miał więc lepsze życie niż większość rzymskich psów, używanych głównie do pracy i traktowanych źle. Najwyraźniej pies z Tralleis był domowym pupilkiem. Badania psów wykazały, że nie żył długo. Zmarł wkrótce po osiągnięciu dorosłości. Został pochowany w pobliżu człowieka. Autorzy badań przypuszczają, że gdy jego pan umarł, psa zabito, by pochować go razem z nim. « powrót do artykułu
  7. Psy od tysiącleci odgrywają olbrzymią rolę w życiu człowieka, w naszej kulturze i sztuce. Widzimy je na obrazach wielkich mistrzów, nagrobkach władców i we współczesnych bajkach dla dzieci. Przez tysiące lat w wielu kulturach symbolizowały najróżniejsze, najczęściej pozytywne, cechy. Są obecne w podaniach, mitach, opowieściach hagiograficznych, przekazach historyków. A jeden z nich został nawet lokalnym świętym. Najważniejsze informacje na temat Guineforta przekazał nam dominikanin Stefan z Bourbon (Étienne de Bourbon, zm. ok. 1262 roku), jeden z pierwszych inkwizytorów, który swoje doświadczenia kaznodziei i inkwizytora opisał w dziele znanym jako „De septem donis Spiritus Sancti” lub „Tractatus de Diversis Materiis Praedicabilibus”. Stefan wspomina, że gdy był w diecezji Lyonu, po wygłoszeniu kazania przeciwko wróżbom, zasiadł do konfesjonału i usłyszał wyznania wielu kobiet, które mówiły, że nosiły swoje chore dzieci do świętego Guineforta, by je uzdrowił. Uczony duchowny nie słyszał wcześniej o takim świętym, ale nie było w tym nic dziwnego, w ówczesnej Europie oddawanie czci lokalnym świętym było czymś powszechnym. Jednak gdy bliżej zainteresował się Guinefortem, dowiedział się, że to pies rasy greyhound. Przekazał nam to, czego dowiedział się od lokalnych mieszkańców. Był oto w diecezji Lyonu zamek należący do pana de Vilars. Pewnego dnia pan i pani wyszli z zamku, podobnie uczyniła opiekunka ich niedawno narodzonego syna, zostawiając dziecko pod opieką psa. Gdy kobieta wróciła do pokoju, znalazła wywróconą zakrwawioną kołyskę, zakrwawioną podłogę i dojrzała krew na pysku psa. Zaczęła przeraźliwie krzyczeć, na co do komnaty wbiegli państwo de Vilars. Sądząc, że pies zabił dziecko, pan de Vilars wyciągnął miecz i zabił zwierzę. Gdy jednak wszyscy podeszli do kołyski okazało się, że ich syn śpi spokojnie. Szukając wyjaśnienia zauważyli rozszarpanego węża i zrozumieli, co się stało. Pod ich nieobecność do komnaty wpełzł wąż i zmierzał w kierunku kołyski. Pies, broniąc dziecka, stoczył z nim walkę i zabił węża. Rycerz de Vilars zrozumiał, że zabił niewinnego psa, który uratował jego syna. Zawstydzony pochował zwierzę w studni znajdującej się przed wejściem do zamku, zasypał je stertą kamieni i posadził gaj ku jego pamięci. W czasie, gdy w te okolice przybył inkwizytor Stefan z Bourbon, zamek leżał w ruinie, a jego zniszczenie miejscowi uznawali za skutek boskiej interwencji. W ich opinii była to najwyraźniej kara za niesprawiedliwe potraktowanie psa. Wieść o dzielnym Guineforcie i jego niezasłużonej śmierci szybko rozniosła się po okolicy. W świadomości mieszkańców stał się on obrońcą dzieci, który poniósł męczeńską śmierć. Narodził się kult świętego Guineforta, a dzięki relacji dominikanina dowiadujemy się, jak on wyglądał. Ludzie zaczęli odwiedzać grób psa i oddawać mu cześć. Głównie przychodziły kobiety z chorymi dziećmi. Spotykały się tam ze starą kobietą, opiekującą się tym miejscem, która informowała je, jakie rytuały należy odprawiać. Powinny przynosić w ofierze sól i inne dobra, wieszać ubranka swoich dzieci na krzewach i wbijać gwoździe w drzewa posadzone przez de Vilarsa. Przybywały też kobiety, które uważały, że ich dziecko jest podrzutkiem, by dzięki świętemu Guinefortowi odzyskać własne dziecko. Takie rzekome podrzutki – najczęściej dzieci upośledzone czy zdeformowane – miały być, wedle ówczesnych wierzeń, dziećmi elfów czy wróżek, którzy ukradli właściwe ludzkie dziecko, zastępując je swoim. Dziecko takie matka rozbierała i – stojąc naprzeciwko kobiety opiekującej się miejscem kultu – rzucała je do niej dziewięciokrotnie pomiędzy dwoma pniami. Następnie nagie dziecko kładziono na u stóp drzewa na słomie z kołyski. Do pnia mocowano dwie świece po obu stronach głowy dziecka i je zapalano, a matka wycofywała się tak daleko, by nie słyszeć płaczu dziecka i nie wracała, póki świece się nie wypaliły. Stefan dowiedział się, że niektóre dzieci zginęły w ten sposób w płomieniach. Jeśli dziecko przeżyło, matka niosła je do pobliskiej rzeki i dziewięciokrotnie go w niej zanurzała, co też miał kończyć się śmiercią wielu dzieci. Inkwizytor uznał takie praktyki za spowodowane poszeptami diabła. Zebrał więc mieszkańców i wygłosił kazanie, w którym je potępił. Następnie nakazał wykopać kości Guineforta, ściąć drzewa i wszystko razem spalić. Na jego prośbę lokalny feudał wydał rozporządzenie, zgodnie z którym każdy, kto nadal będzie praktykował tego typu rytuały naraża się na konfiskatę majątku. Obrzędy związane z podrzutkami prawdopodobnie pochodziły jeszcze z czasów pogańskich i były starsze od samego kultu Guineforta. Stefan z Bourbon prawdopodobnie sądził, że poradził sobie z przesądami, jednak bardzo się mylił. Co prawda lokalni mieszkańcy przestali odprawiać rytuały dotyczące podrzutków, ale nie zapomnieli o Guineforcie. Kościół musiał wielokrotnie powtarzać zakazy oddawania czci psu. Mimo to sześć wieków później, w 1826 roku, proboszcz z Châtillon-sur-Chalaronne wspomina w liście do biskupa, że lokalni mieszkańcy od dawna odwiedzają lasy ku czci świętego Guineforta i zawiązują gałęzie, prosząc o uleczenie z gorączki. Około 1879 roku region ten odwiedził pewien badacz folkloru, który znalazł w lesie tysiące zawiązanych gałęzi, a z rozmów z mieszkańcami dowiedział się, że święty Guinefort to pies. Ostatnie doniesienia o kulcie pochodzą... z lat 70. XX wieku. Miejscowy lekarz dowiedział się wówczas, że czyjaś babka jeszcze w latach 40. XX wieku odwiedzała las, by prosić Guineforta o zdrowie. Archeolodzy, którzy  prowadzili badania w „lesie świętego Guineforda” znaleźli tam ślady wskazujące, że w średniowieczu do tego miejsca przybywali pielgrzymi. Skąd wzięła się opowieść o świętym psie? Być może to mieszanka przedchrześcijańskich obrzędów z kultem bardziej i mniej znanych świętych o podobnych imionach, którzy mieli opiekować się dziećmi. Nie bez znaczenia mógł być fakt, że wielu świętym towarzyszyły zwierzęta, są one w końcu atrybutami Ewangelistów, symbolami Trójcy Świętej czy samego Jezusa, a znawcy tematu doliczyli się 24 świętych i błogosławionych, których atrybutem był pies. Na trwałość kultu Guineforta mógł wpłynąć też fakt, że zaczęto go utożsamiać z psem bardzo popularnego w Europie św. Rocha. Miał on, po zachorowaniu na dżumę, skryć się w lesie, by nie zarażać ludzi. Tam wytropił go pies, który zaczął przynosić mu jedzenie. Gdy Roch cudownie wyzdrowiał, pies w jakiś sposób trafił do pana de Vilars. Stefan z Bourbon wspomina o wykopaniu i spaleniu w miejscu kultu kości psa. Więc kto wie, może Guinefort istniał naprawdę i w opowieści o dzielnym psie, który uratował niemowlę – za co został niesprawiedliwie zabity – jest ziarno prawdy? « powrót do artykułu
  8. Naukowcy z Uniwersytetu Budapesztańskiego sprawdzili, czy wilki śpią w ten sam sposób co psy. Badania nad snem psowatych  mogą nam wiele powiedzieć o ewolucji snu u udomowionych gatunków, przyzwyczajonych do życia w ludzkim środowisku. A taka wiedza przyda nam się do zbadania ludzkiego snu i sposobów jego adaptacji do zmienionego, bezpiecznego dla nas środowiska. Wiemy na przykład, że psy, podobnie jak ludzie, śpią płycej w nieznanym otoczeniu. Badania porównawcze pomiędzy psami a wilkami są prowadzone na wielu polach. Porównuje się ich genetykę, zachowanie czy inteligencję. Jednak procesy zachodzące w mózgu wilków to bardzo słabo poznany obszar. Węgierscy uczeni postanowili to zmienić. Wykonaliśmy EEG podczas snu u siedmiu wilków, które były wychowywane przez ludzi. Udało nam się zaobserwować wszystkie fazy snu, które wcześniej obserwowaliśmy u psów, mówi badaczka Anna Bálint. Podczas badań wykorzystano wilki, które od szczenięcia były wychowywane przez ludzi. Dlatego możliwe było zastosowanie EEG. W czasie badań zwierzęta były otoczone znanymi sobie ludźmi, którzy je głaskali i uspokajali, aż wilki odprężyły się i zasnęły. Chociaż u młodych psów i u młodych wilków widać podobny rozkład faz snu, to faza REM u psów jest krótsza, a różnica ta jest bardziej widoczna u starszych zwierząt. To niezwykle intrygujące, gdyż długość fazy REM jest powiązana z wieloma różnymi czynnikami, w tym z rozwojem układu nerwowego, stresem udomowieniem czy konsolidacją pamięci, mówi główna autorka badań, doktorantka Vivien Reicher. Naukowcy podkreślają, że ze względu na małą próbkę zwierząt oraz rozkład ich wieku, z badań nie można wyciągać wniosków pozwalających na dokonanie jednoznacznych porównań. Mimo to badania można uznać za ważny pierwszy krok w kierunku zebrania odpowiednich danych opisujących sen wilków. Wykorzystując naszą prostą do zastosowania metodologię laboratoria w różnych krajach mogą z czasem dostarczyć wystarczająco dużo danych, by można było wyciągnąć odpowiednie wnioski, dodaje Márta Gácsi. Szczegóły badań opublikowano na łamach Scientific Reports. « powrót do artykułu
  9. Dr hab. Kamila Glińska-Suchocka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu podpowiada, jak pomóc kotom i psom przetrwać lato w mieście. Wyjaśnia, które rasy psów najgorzej znoszą upał. Ujawnia też, czy koty są bardziej odporne na temperatury powyżej 30°C. Co dla kogo jest upałem? Na to, jaka temperatura powietrza jest w przypadku danego zwierzęcia upałem, wpływają różne czynniki, m.in. okrywa włosowa. Z tego względu inna temperatura okaże się krytyczna dla owczarka niemieckiego długowłosego, a inna dla grzywacza chińskiego. Przed wysoką temperaturą lepiej chronione są owczarki, zaś grzywacze chińskie ze swoją skąpą okrywą włosową są narażone zarówno na szybki wzrost temperatury, jak i na poparzenia. Wysokie temperatury powierza są szczególnie dużym zagrożeniem dla ras brachycefalicznych, np. buldogów francuskich, mopsów, u których ze względu na budowę układu oddechowego szybko dochodzi do przegrzania - dodaje specjalistka. Należy także pamiętać o tym, że upały gorzej wpływają na czworonogi otyłe. Jak pomóc zwierzęciu przetrzymać upał w mieszkaniu/domu? Gdy nie ma klimatyzacji, można zrobić parę innych rzeczy, np. przed wyjściem do pracy zasłonić okna. Jeżeli mamy rolety zewnętrzne, będą one najlepszą ochroną przed upałami. Jeżeli nie posiadamy rolet zewnętrznych, postarajmy się zasłonić okna roletami wewnętrznymi lub zasłonami, dzięki temu mieszkanie znacznie mniej będzie się nagrzewać - mówi dr hab. Glińska-Suchocka. Kolejna rzecz to zamykanie okien. Choć może się zrobić zaduch, różnica temperatury będzie zauważalna. Wietrzenie zaplanujmy na noc. Jeśli mieszkamy z kotem, pamiętajmy o zabezpieczeniu okien siatkami. Oprócz tego sprawdzają się wentylatory czy wiatraki. W czasie upału zwierzętom powinno się podawać chłodną wodę (nie może ona być lodowata). Wychodząc, warto zostawić kilka misek w łatwo dostępnych dla czworonoga miejscach. Spacer w gorące dni W ciągu dnia przy najwyższych temperaturach spacer skracamy i chodzimy z zapasem wody w zacienione miejsca. Porą na dłuższy spacer jest wieczór albo wczesny ranek. Upał dla psa i kota Dr Glińska-Suchocka tłumaczy, że choć koty są ciepłolubne, to gdy temperatura powietrza jest przez dłuższy czas bardzo wysoka, odczuwają ją one tak samo jak psy. To zaś oznacza, że i psy, i koty należy tak samo chronić przed przegrzaniem. Gdy wróciwszy do domu, stwierdzimy niepokojącą zmianę w zachowaniu czworonoga, a w pomieszczeniach jest wysoka temperatura, powinniśmy się wybrać do weterynarza. W ciepłe dni również pamiętajmy, aby nie zostawiać zwierząt zamkniętych w samochodzie oraz małych, łatwo nagrzewających się pomieszczeniach. To może doprowadzić do ich śmierci! - apeluje specjalistka. « powrót do artykułu
  10. Międzynarodowy zespół naukowy, który bada proces udomowienia wilka w Europie, przeanalizował skamieniałości psowatych znalezione w jaskini w południowo-zachodnich Niemczech. Badacze doszli na tej podstawie do wniosku, że to właśnie w tym regionie po raz pierwszy Europejczycy udomowili wilka. Przemiana wilków w psy dokonała się 16–14 tysięcy lat temu. Psy są uważane za pierwsze zwierzęta, które człowiek udomowił. Wciąż jednak nie wiemy, kiedy wilki zamieniły się w psy stróżujące. Szacunki naukowców wahają się od 15 do 30 tysięcy lat temu, mówi doktor Chris Baumann z Uniwersytetu w Tybindze. Również nie jest jasne, gdzie to się stało. Gnirshöhle to niewielka dwukomorowa jaskinia w południowej Badenii-Wirtembergii. Obok niej znajdują się dwie inne jaskinie, w które znaleziono ślady przedstawicieli kultury magdaleńskiej. Natomiast w Gnirshöhle odkryto kości psowatych, które poddano analizie. Połączyliśmy dane morfologiczne, genetyczne oraz badania izotopowe, dzięki czemu mogliśmy stwierdzić, że zwierzęta, których kości badamy, pochodziły z różnych linii genetycznych, a ich genomy pokrywają się z całym zakresem genetycznym od wilków po psy domowe, dodaje Baumann. Na tej podstawie naukowcy stwierdzili, że przedstawiciele kultury magdaleńskiej hodowali zwierzęta, która pochodziły z różnych linii genetycznych wilków. Bliskość tych zwierząt z ludźmi oraz dowody, na dość ograniczoną dietę, jaką się żywiły, wskazują, iż pomiędzy 16 a 14 tysięcy lat temu wilki były już udomowione i towarzyszyły ludziom, jak psy. Możemy więc stwierdzić, że europejskie udomowione psy pojawiły się w południowo-zachodnich Niemczech, dodaje Baumann. « powrót do artykułu
  11. To jeden z najstarszych psów znalezionych w miejscach pochówku w Szwecji. Jest on dobrze zachowany, a fakt, że pochowano go w środku osady z epoki kamienia jest czymś niezwykłym, mówi osteolog Ola Magnell z Lund. Odkrycia pochówku sprzed 8400 lat dokonano w Ljungaviken w gminie Solvesborg na południu Szwecji. W grobie wraz ze zwierzęciem złożono różne przedmioty, co przywodzi na myśl artefakty, które wkładano do pochówków ludzi. Wbrew temu, co napisały światowe media, pies został pochowany sam. Nie towarzyszył mu pochówek człowieka. Szczątki psa świetnie się zachowały, gdyż w tym samym czasie szybko podnoszące się morze zalało myśliwską wioskę. Woda pogrzebała wszystko pod warstwami piasku i mułu. Teraz, po raz pierwszy od 8000 lat szczątki wsi znowu ujrzały światło dzienne. Dotychczas znaleziono tam duże ilości krzemienia, pozostałości po ogniskach i dużego domu. Mamy nadzieję, że uda nam się podnieść całego psa, mówi zarządzający wykopaliskami Carl Persson z Blekinge Museum. Takie odkrycie powoduje, że czujemy się jeszcze bliżej związani z ludźmi, którzy tu kiedyś żyli. Pochowany pies pokazuje, jak bardzo jesteśmy do nich podobni. W taki sam sposób odczuwamy stratę i żałobę", dodaje. Szczątki psa znaleziono w ramach największych w historii wykopalisk prowadzonych w tym regionie. Prowadzi się je w ramach przygotowań przed budową osiedla mieszkaniowego. « powrót do artykułu
  12. Typowy dla ludzi bunt w wieku nastoletnim nie jest charakterystyczny tylko dla naszego gatunku. Badacze z Newcastle University wykazali, że również u dojrzewających psów występuje cała gama zachowań podobnych do zachowań ludzkich nastolatków. Grupa badawcza, na czele której stała doktor Lucy Asher wykazała, że w okresie dojrzewania psy częściej ignorują polecenia właścicieli i trudniej poddają się tresurze. Zjawiska te są tym silniejsze, im mniejsza więź psa i właściciela. Doktor Asher zwraca uwagę, że okres ten może być szczególnie trudny dla psów, gdyż w tym czasie wiele z nich trafia do schronisk. To bardzo ważny czas w życiu psa. I wtedy wiele zwierząt zostaje oddanych do schronisk, bo nagle okazuje się, że przestały być cudownymi małymi szczeniaczkami, że posiadanie zwierzęcia jest bardziej wymagające, a ich właściciele nie są w stanie dłużej ich kontrolować czy tresować. Ale, tak jak ma to miejsce w przypadku ludzkich dzieci, właściciel musi zdawać sobie sprawę, że pies przechodzi okres dojrzewania i że to minie, mówi uczona. W ramach badań naukowcy z uniwersytetów w Nottingham i Edynburgu współpracowali z organizacją charytatywną Guide Dogs i wspólnie przyglądali się zachowaniu 69 zwierząt. Monitorowali stopień posłuszeństwa u labradorów, golden retriverów i mieszanek obu tych ras w wieku 2, 5 i 8 miesięcy. Dwa pierwsze okresy to czas przed dojrzewaniem, 8-miesięczny pies jest w fazie dojrzewania. Okazało się, że dojrzewający pies dłużej się wahał przed wykonaniem komendy „siad”, gdy komendę tę wydawał jego właściciel. Co więcej prawdopodobieństwo niewykonania komendy wydanej przez właściciela było większe u 8- niż u 5-miesięcznego psa. Gdy zaś komendę wydawała osoba obca, dojrzewający pies wykonywał ją szybciej niż wówczas, gdy miał 5 miesięcy. Badania powtórzono następnie na grupie 285 labradorów, golden retriverów i owczarków niemieckich oraz ich krzyżówek. Właściciele oraz osoby obce otrzymały do wypełnienia kwestionariusze, które miały dać odpowiedź na podatność na tresurę każdego z psów. W kwestionariuszach trzeba było przypisać odpowiednią liczbę punktów takim stwierdzeniom jak „Odmawia wykonania komend, które w przeszłości wykonywał” czy „Natychmiast przybiega gdy zostanie zawołany”. Okazało się, że w właściciele psów przydzielili swoim dojrzewającym zwierzętom mniej punktów w kwestionariuszu w porównaniu z kwestionariuszami, wypełnianymi gdy psy miały 5 i 12 miesięcy. Ponownie też osoby obce lepiej oceniły zachowanie 5–8 miesięcznych zwierząt nich ich właściciele. Okazało się, że nie tylko zachowania pomiędzy psimi i ludzkimi nastolatkami są podobne. Eksperci stwierdzili, że – podobnie jak ma to miejsce u ludzi – suki mające mniejsze poczucie łączności z człowiekiem (przejawiające się u nich częstszym poszukiwaniem uwagi i większym niepokojem gdy ich właściciela nie było), wcześniej wchodzą w okres dojrzewania. To samo zjawisko zauważono u dziewczynek mających we własnych rodzinach mniejsze poczucie bezpieczeństwa. Badania te są pierwszymi, które dowodzą wpływu relacji międzygatunkowych człowiek-pies na czas dojrzewania, co jest kolejnym elementem podobnym do relacji rodzic-dziecko. Wielu właścicieli psów i treserów wie lub podejrzewa, że psy zachowują się gorzej, gdy zaczynają dojrzewać. Dotychczas jednak brak było empirycznych dowodów na istnienie tego zjawiska. Nasze badania wykazały, że zmiany behawioralne u dojrzewających psów są bardzo podobne do zmian u ludzkich nastolatków, a relacje pies-właściciel są podobne do relacji dziecko-rodzic. Dzieje się tak, gdyż tak jak rodzic dla dziecka, tak i właściciel dla psa jest głównym opiekunem. I oboje w tym czasie, nastolatek i pies, przechodzą ważny okres w swoim życiu, mówi doktor Naomi Harvey z University of Nottingham. To bardzo ważne, by właściciele nie karali swoich psów i nie oddalali się od nich emocjonalnie w tym czasie. To prawdopodobnie tylko pogorszy sytuację, tak jak ma to miejsce w przypadku nastolatków, dodaje doktor Asher. Szczegóły badań opisano na łamach Biology Letters w artykule Teenage dogs? Evidence for adolescent-phase conflict behaviour and an association between attachment to humans and pubertal timing in the domestic dog. « powrót do artykułu
  13. Eksperci z organizacji charytatywnej Medical Detection Dogs (MDD), którzy mają na swoim koncie pionierskie badania dotyczące wykorzystania psów do wykrywania cukrzycy i malarii u ludzi, trenują teraz swoje psy, by wykrywały osoby chore na COVID-19. Tak wyszkolone psy mogłyby pomóc zidentyfikować chorych w miejscach publicznych i w ten sposób przyczynić się do powstrzymania epidemii. MDD nawiązała współpracę z London School of Hygiene & Tropical Medicine (LSHTM) oraz z Durham University. Powołany przez te organizacje zespół rozpoczyna intensywne tresurę psów, by sprawdzić, czy rzeczywiście są one w stanie wyczuć osobę zarażoną koronawirusem SARS-CoV-2. Jeśli projekt się powiedzie, to pierwsze psy mogą być gotowe do pracy już za sześć tygodni. Mogłyby one wskazywać wskazywać osoby, które powinny zostać poddane testom na obecność koronawirusa. Dzięki temu można by zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy oraz szybciej opanować epidemię. Profesor James Logan, dyrektor Departamentu Kontroli Chorób LSHTM i ARCTEC (Centre of Excellence for Entomology and Vector Control), stwierdził: nasze dotychczasowe badania wykazały, że psy z ekstremalnie dużą precyzją wykrywają zapach ludzi zarażonych malarią. Są dokładniejsze niż testy diagnostyczne zatwierdzone przez Światową Organizację Zdrowia. Uczony dodaje, że to dopiero początek badań nad związkiem zapachu i COVID-19. Nie wiemy jeszcze, czy COVID-19 ma jakiś specyficzny zapach. Wiemy jednak, że inne choroby układu oddechowego zmieniają zapach ludzkiego ciała. Jest więc szansa, że podobne zjawisko zachodzi w przypadku COVID. A jeśli tak, to psy będą mogły to wykryć. Możemy w ten sposób zdobyć kolejne narzędzie diagnostyczne, które zrewolucjonizuje walkę z COVID-19. Psy mające wyczuwać ludzi z COVID-19 będą ćwiczone dokładnie w taki sam sposób, jak ćwiczy się zwierzęta przygotowywane do wykrywania nowotworów, choroby Parkinsona czy infekcji bakteryjnych. Trening będzie przebiegał w pokoju kontrolnym, a zwierzęta na podstawie wielu próbek będą wskazywały, która pochodzi od osoby cierpiącej na COVID-19. Tak wytresowane psy mogłyby później pracować na lotniskach, w portach czy w innych miejscach publicznych. Celem naszych badań jest wykorzystanie psów do prowadzenia skriningu dowolnych osób, również tych, nie wykazujących objawów. Pies może wskazać, czy daną osobę należy oddać testom. Byłaby to szybka, efektywna i nieinwazyjne metoda dająca gwarancję, że testy będą wykonywane tylko tam, gdzie to konieczne, mówi doktor Claire Guest, dyrektor i współzałożyciel Medical Detection Dogs. Autorzy badań rozpoczęli publiczną zbiórkę funduszy na pokrycie kosztów treningu psów. Chcą w ciągu miesiąca zebrać milion funtów.   « powrót do artykułu
  14. Firma Zeteo Tech i dr Pete "Skip" Scheifele, emerytowany żołnierz, naukowiec na Uniwersytecie Cincinnati, a zarazem wiodący audiolog zwierzęcy, opracowali nowe ochronniki słuchu dla psów wojskowych/policyjnych CAPS (od ang. Canine Auditory Protection System). Nawet krótki lot helikopterem może wpłynąć na słuch psa, skutkując gorszymi osiągami i niezdolnością słyszenia komend opiekuna. A to może utrudniać wykonanie misji. Nowa technologia chroni psy podczas misji i może wydłużyć okres pracy zwierząt - podkreśla dr Stephen Lee z Biura Badań Amerykańskiej Armii. Psy wojskowe spełniają wiele ról. Biorą udział w operacjach taktycznych, patrolach czy poszukiwaniach. Niestety, wcześniejsze systemy ochrony słuchu były sztywne, nieporęczne i trudne do włożenia na psa. Ich skuteczność pozostawiała więc wiele do życzenia. W CAPS wykorzystywane są leciutkie, wysokiej jakości materiały dźwiękochłonne. Elastyczność pozwala na dostosowanie do unikatowego kształtu psiej głowy. Uszy się dokładnie osłonięte, co gwarantuje maksymalną redukcję dochodzących dźwięków. CAPS przypomina ciasno dopasowany komin. Przy takim rozwiązaniu nie trzeba uciekać się do zapinanych pasków. Ponieważ materiał ma grubość nieco powyżej cala (2,54 cm), nie utrudni to zwierzęciu pracy w ciasnych miejscach. CAPS jest kompatybilny z innymi elementami ubioru na wyposażeniu psa, np. z goglami. Zespół prowadził intensywne testy "komina" na psach wojskowych i pracujących dla federalnych organów ścigania. Oceniano wygodę, użyteczność i odporność na zużycie. Skuteczność CAPS badano też podczas operacji helikopterowych. Okazało się, że system znacząco zmniejszał krótkoterminową utratę słuchu. Program realizowano przy wsparciu U.S. Army Medical Research and Development Command. « powrót do artykułu
  15. We wrześniu firma Boston Dynamics ujawniła, że produkowany przez nią robot-pies Spot jest testowany podczas wykonywania takich zadań jak monitorowanie budów, sprawdzanie infrastruktury gazowej, energetycznej i paliwowej oraz w zadaniach związanych z bezpieczeństwem publicznym. Teraz dowiadujemy się, że Spot był przez 90 dni testowany przez jednostkę saperską Massachusetts State Police (MSP). American Civil Liberties Union (ACLU) zwrócila się o szczegółowe informacje na temat reklamowanego przez MSP na Facebooku wydarzenia pod tytułem „Robotyka w organach ścigania”. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że stanowa policja wypożyczyła Spota na 3 miesiące. Jak wyjaśnia rzecznik prasowy MSP, Spot był używany w roli zdalnego mobilnego urządzenia obserwacyjnego, które dostarczało policji obraz miejsc niebezpiecznych, gdzie mogły znajdować się np. materiały wybuchowe czy uzbrojeni przestępcy. Roboty to wartościowe narzędzia, gdyż mogą dostarczyć informacji o potencjalnie niebezpiecznych miejscach, stwierdził David Procopio. Spot wyposażony jest w kamerę rejestrującą obraz w promieniu 360 stopni i radzi sobie w nieprzyjaznym terenie. Może też przenosić ładunki o wadze do 14 kilogramów. We wrześniu Boston Dynamics rozpoczęła sprzedaż Spota wraz z SDK, dzięki czemu klienci mogą rozwijać własne aplikacje oraz lepiej kontrolować robota.   « powrót do artykułu
  16. Popularne przekonanie mówi, że jeden rok życia psa odpowiada 7 latom życia człowieka. Oznaczałoby to, że 14-letni pies to odpowiednik ludzkiego 100-latka. Naukowcy zaproponowali jednak znacznie lepszy przelicznik wieku psiego na ludzki. Przelicznik bazujący na najnowszych osiągnięciach nauki. Obecnie nauka o starzeniu się bazuje na zachodzących z wiekiem chemicznych modyfikacjach DNA, czyli na zegarze epigenetycznym. Każde dodanie grupy metylowej do DNA oznacza odliczanie naszego wieku, czyli wpływu chorób, tryb życia i genetyka na kondycję naszego organizmu. Podobny mechanizm działa też u innych zwierząt. Genetyk Try Ideker z University of California, San Diego (UCSD) wraz z zespołem, postanowił sprawdzić, jak zegary biologiczne zwierząt różnią się od zegara biologicznego człowieka. Uczeni rozpoczęli prace od psów. Wybrali właśnie te zwierzęta, gdyż żyją one w tym samym środowisku co ludzie, a wiele z nich jest otoczonych podobną opieką medyczną co ludzie. Wszystkie psy, niezależnie od rasy, osiągają dojrzałość płciową około 10. miesiąca życia i umierają przed 20. rokiem życia. Ideker, chcąc zwiększyć swoje szanse na zidentyfikowanie psiego zegara biologicznego skupił się na jednej rasie – labradorach retrieverach. Naukowcy przeanalizowali wzorce metylacji u 104 psów, których wiek wahał się od 4 tygodni do 16 lat. Badania ujawniły, że psy – a na pewno labradory – wykazują podobne do ludzi wzorce metylacji DNA związane z wiekiem. Podobieństwa mutacji w tych samych regionach DNA były najbardziej widoczne u młodych psów i młodych ludzi oraz starych psów i starych ludzi. Najważniejszym spostrzeżeniem było odkrycie, że w pewnych grupach genów odpowiedzialnych za rozwój metylacja w miarę starzenia się zachodzi bardzo podobnie. To zaś sugeruje, że – przynajmniej pod niektórymi względami – proces starzenia się jest tym samym, co proces rozwoju oraz że przynajmniej te zmiany są ewolucyjnie podobne u ssaków. Już wcześniej wiedzieliśmy, że psy wraz z wiekiem cierpią na te same choroby i podlegają takim samym zmianom poznawczym co ludzie. Tutaj mamy dowód na to, że również na poziomie molekularnym zachodzą podobne zmiany, mówi Matt Kaeberlein, biogerontolog z University of Washington, który nie był zaangażowany w najnowsze badania. Widać zatem, że dzielimy z psami również zegar biologiczny. Na podstawie swoich badań naukowcy stwierdzili, że wzór na przeliczenie wieku psa na wiek człowieka wygląda następująco: wiek człowieka = 16 ln(wiek psa) + 31. Innymi słowy należy logarytm naturalny z wieku psa pomnożyć przez 16 i dodać 31. Wynika z tego, że 7-tygodniowy szczeniak, gdyby był człowiekiem, miałby 9 miesięcy. W tym mniej więcej czasie u młodych obu gatunków zaczynają wyżynać się zęby. Formuła ta dobrze też pasuje do przeciętnej długości życia labradora i człowieka. W przypadku tej rasy wynosi ona bowiem 12 lat, a w przypadku ludzi jest to 70 lat. Na początku życia zegar biologiczny psa bije znacznie szybciej niż człowieka. Dwuletni labrador wciąż zachowuje się jak szczeniak, ale gdyby był człowiekiem, wchodziłby w wiek średni. Wspomniany wyżej Matt Kaeberlein rozpoczął niedawno Dog Aging Project, który jest otwarty dla wszystkich ras psów. Uczony chce dowiedzieć się, dlaczego niektóre psy chorują we wczesnym wieku i szybciej umierają, a inne cieszą się długim życiem bez chorób. Wiek psa (w latach)Odpowiednik wieku człowieka (w latach) 1 31,0 2 42,1 3 48,6 4 53,2 5 56,8 6 59,7 7 62,1 8 64,3 9 66,2 10 67,8 11 69,4 12 70,8 13 72,0 14 73,2 15 74,3 16 75,4 17 76,3 18 77,2 19 78,1 20 78,9 21 79,7 22 80,5 « powrót do artykułu
  17. W piątek po południu ok. 220 km od wybrzeży Tajlandii pracownicy platformy wiertniczej wyłowili z morza wycieńczonego psa. Brązowy askal (askal to skrót od "Asong Kalye", czyli "uliczny pies") zaczął płynąć do wołających go ludzi. Uratowane zwierzę wypłukano z soli, napojono i nakarmiono. Nie wiadomo, skąd pies wziął się tak daleko od brzegu. Niektórzy sugerują, że musiał wypaść z trawlera. Pracownicy platformy nadali mu imię Boonrod, co oznacza "ocalony". Stosunkowo łatwo go było wypatrzeć między elementami konstrukcyjnymi platformy, gdyż w piątek morze było spokojne. Gdy Boonrod dochodził do siebie, załoga poszukiwała przez radio jednostki wracającej na ląd. Pies został zabrany w niedzielę przez przepływający w pobliżu tankowiec. Ostatecznie trafił do praktyki weterynaryjnej na południu Tajlandii. « powrót do artykułu
  18. Większe psy, mające większy mózg, wypadają w pomiarach niektórych rodzajów inteligencji lepiej, niż mniejsze psy o mniejszych mózgach, donoszą naukowcy z University of Arizona. Z badań, których opis znajdziemy na łamach Animal Cognition, psy z większymi mózgami wypadały lepiej w badaniach funkcji wykonawczych. To zestaw procesów poznawczych, które są niezbędne do kontrolowania i koordynacji innych procesów poznawczych i zachowań. Psy o większych mózgach mają przede wszystkim lepszą pamięć krótkoterminową i samokontrolę, niż małe psy. Nie wiemy jednak dlaczego rozmiary mózgu mogą mieć znaczenie w wypadku funkcji poznawczych. Obecnie myślimy o rozmiarach jako o wskazówce głębszych procesów. Może chodzi tutaj o liczbę neuronów, albo o sposób ich łączenia się. Nikt tego nie potrafi obecnie twierdzić, ale chcemy się tego dowiedzieć, mówi główny autor badań Daniel Horschler. Wydaje się jednak, że rozmiar psiego mózgu nie ma wpływu na każdy rodzaj inteligencji. Na przykład na podstawie wielkości mózgu nie można przewidywać, jak pies wypadnie w testach na inteligencję społeczną czy na rozumowanie. Wspomniane badania potwierdzają to, co wcześniej zauważono u naczelnych – rozmiar mózgu jest powiązany z funkcjami wykonawczymi, ale nie z innymi typami inteligencji. Dotychczasowe badania prowadzono przede wszystkim na naczelnych, nie byliśmy więc pewni, czy nie jest to unikatowy aspekt ewolucji mózgu naczelnych. Psy są świetnym podmiotem do testów, gdyż są bardzo zróżnicowane pod względem wielkości mózgu. Takiego zróżnicowania nie spotkamy u żadnego innego gatunku lądowego. Mamy tutaj psy od rozmiarów chihuahua po dogi niemieckie, mówi Horschler. Naukowcy wykorzystali dane dotyczące ponad 7000 psów czystych ras reprezentujących 74 rasy. Rozmiary mózgu ustalono na podstawie wzorca dla każdej z ras. Dane pochodziły z witryny Dognition.com, na której właściciele psów znajdą testy badające różne rodzaje inteligencji i gdzie umieszczają uzyskane wyniki. Te zaś są dostępne m.in. dla specjalistów. Pamięć krótkoterminowa była badana w ten sposób, że właściciel ukrywał pod jednym z dwóch kubków przekąskę. Pies widział, gdzie została ona schowana. Następnie po 60, 90, 120 i 150 sekundach pozwalano zwierzęciu zabrać smakołyk. Okazało się, że psy mniejszych ras miały więcej problemów z zapamiętaniem, gdzie jest przekąska. W ramach testu samokontroli właściciele kładli przekąskę przed psem i zabraniali mu jej ruszyć. Następnie albo obserwowali psa, albo zasłaniali oczy, albo odwracali się tyłem. Psy większych ras wytrzymywały dłużej zanim bez pozwolenia zjadły przekąskę. Horschler i jego zespół sprawdzali też, czy psy biorące udział w eksperymentach były wcześniej szkolone. Okazało się, że niezależnie od szkolenia, psy większych ras miały lepszą pamięć krótkotrwałą i lepszą samokontrolę. W przyszłości naukowcy chcą przeprowadzić testy porównujące zdolności poznawcze odmian poszczególnych ras. Będą na przykład porównywali pudla miniaturowego ze standardowym, znacznie większym pudlem. Bardzo interesuje mnie, jak ewoluowały funkcje poznawcze. Zaczynamy dopiero rozumieć, że rozmiar mózgu jest jakoś z nim powiązany. Zobaczymy, czy chodzi tutaj o samą wielkość, czy o coś innego, mówi Horschler. « powrót do artykułu
  19. Madrycka policja udostępniła nagranie, które przedstawia resuscytację krążeniowo-oddechową (RKO) w wykonaniu psa. Gdy podczas pokazowego treningu ludzki partner Poncha pada "nieprzytomny" na ziemię, czworonóg z zapałem naskakuje przednimi łapami na jego klatkę piersiową. By sprawdzić oddech, co pewien czas przykłada głowę do ust policjanta. Przestaje dopiero wtedy, gdy człowiek zaczyna dawać oznaki życia. Wpis na temat psiego RKO zamieszczono także na Twitterze. Twitt na temat heroicznych poczynań Poncho opatrzono cytatem z XIX-w. amerykańskiego humorysty Josha Billingsa: "Pies to jedyna istota na ziemi, która kocha cię bardziej niż ty sam". Jak można się było spodziewać, wideo cieszy się ogromną popularnością, szczególnie w krajach hiszpańskojęzycznych.   « powrót do artykułu
  20. Pies wytresowany do poszukiwania urządzeń elektronicznych, odnalazł kartę pamięci ukrytą w pudełku z chusteczkami. Karta będzie dowodem w sprawie nieletniego hakera, który zmienił oceny uczniom z Ygnacio Valley High School. Okręg szkolny Mount Diablo poinformował policję o możliwym ataku. Miało do niego dojść, gdy jeden z nauczycieli kliknął na link w odebranym e-mailu, został przekierowany do fałszywej witryny, gdzie próbował zalogować się do szkolnego systemu. Ukradzione w ten sposób dane do logowania posłużyły młodocianemu cyberprzestępcy do zalogowania się do systemu i zmiany stopni wielu uczniom, w tym sobie. Niektóre oceny poprawiono na lepsze, inne na gorsze. Nie doszło do kradzieży danych. Policja, po analizie śladów włamania, wytypowała podejrzanego i dokonała przeszukania jego domu. Pomagał w tym pies. Dug, który pracuje w Concord Police Department, to jeden z kilku psów policyjnych w USA, które zostały wytresowane do poszukiwania ukrytego sprzętu elektronicznego. Zwierzę wskazało na pudełko chusteczek, a policjanci znaleźli tam kartę pamięci. Młody haker został aresztowany przez policję i agentów Secret Service. « powrót do artykułu
  21. Naukowcy z University of Washington i Allen Institute for AI nauczyli system sztucznej inteligencji reagować jak pies. Wykorzystali przy tym dane zebrane od prawdziwego zwierzęcia. Szczegóły badań zostaną przedstawione podczas Conference on Computer Vision and Pattern Recognition. Celem badaczy było stworzenie systemu reagującego w określonych warunkach jak prawdziwy pies. Modelowym zwierzęciem był malamut, którego wyposażono w kamerą GoPro i mikrofon na głowie, czujniki ruchu na całym ciele oraz komputer Arduino, który zbierał i przetwarzał dane. Na ich podstawie SI miała za zadanie przewidzieć przyszłe zachowania zwierzęcia, zaplanować zadanie i nauczyć się psiego zachowania. Naukowcy chcieli w ten sposób sprawdzić, czy ich SI będzie w stanie przewidzieć, co zrobi pies np. po spotkaniu w parku wiewiórki. W sumie nagrano 24500 klatek wideo, które zsynchronizowano z dźwiękiem i ruchmi ciała. Do nauki SI wykorzystano 21000 klatek, a resztę użyto podczas testów. Autorzy badań donoszą, że cały system działa bardzo dobrze, a zadania, które uznano za najbardziej wymagające, wykonuje lepiej niż przewidziano. Na razie jednak SI nie była połączona z żadnym robotem. Całość prac prowadzono na komputerze. Najprawdopodobniej jednak w niedalekiej przyszłości powstanie pies-robot, który dzięki systemowi sztucznej inteligencji będzie zachowywał się jak prawdziwy pies. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...