Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'zwierzęta' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 39 wyników

  1. Wrażliwość ludzkiego powonienia była do tej pory znacznie zaniżana. Być może wcale nie jest prawdą, że mamy węch gorszy od innych zwierząt. Badacze amerykańscy opublikowali na łamach magazynu Nature Neuroscience opis eksperymentu, w ramach którego ludzie podążali za zapachem z nosem przy ziemi, tak jak robią to psy. Okazało się, że osiągają wtedy naprawdę niezłe wyniki. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkley prosili 32 badanych o odszukanie na trawniku 10-metrowej długości tropu i podążanie jego śladem aż do końca. Wykorzystali różne zapachy, między innymi tłuszczu zawartego w czekoladzie. By wolontariusze polegali wyłącznie na swoim powonieniu, zakrywano im oczy, uszy, a na dłonie zakładano grube rękawiczki. Dwóm trzecim badanych udało się odnaleźć i śledzić ślady zapachowe. Chociaż ludzie byli wolniejsi od zwierząt w podążaniu za wonią, ich skuteczność poprawiała się w miarę ćwiczenia. W innych badaniach wykazano, że człowiek potrzebuje obu nozdrzy, żeby być w stanie tropić zapachy. Zespół dr. Noama Sobela wykazał, że po treningu ludzie są w stanie wykonywać zadania, które, jak do tej pory uważano, są "zarezerwowane" wyłącznie dla zwierząt. Powonienie jest u ludzi zmysłem wykorzystywanym w mniejszym stopniu niż u zwierząt, co nie znaczy, że mechanizmy leżące u podstaw jego działania są u naszego gatunku nieskomplikowane. Dr Peter Brennan, fizjolog z Uniwersytetu w Bristolu, przypomina, że wcześniejsze studia wykazały, iż noworodki wykorzystują zapach, by odnaleźć matkę. Teraz jednak po raz pierwszy udało się wykazać, że dorośli także odwołują się do powonienia w tym samym celu. Brennan sądzi, że odkrycia Amerykanów otworzyły nowe możliwości przed badaczami zmysłu węchu. Według niego, warto byłoby sprawdzić, w jakim stopniu osoby niewidome mogą opierać się na powonieniu, by odnaleźć drogę.
  2. Rezerwaty przyrody mają, w założeniach, chronić zwierzęta i rośliny przed ekspansją człowieka i zachować je dla przyszłych pokoleń. W ciągu ostatnich 30 lat światowa powierzchnia rezerwatów zwiększyła się pięciokrotnie, chociaż rządy niektórych państw nie chcą ich zakładać argumentując, że przez nie ludność wiejska traci swoje pola i możliwość polowań. Z badań Justina Brasharesa, biologa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, wynika, że rezerwaty często... bardziej służą ludziom niż zwierzętom. Naukowiec zauważył, że w Ghanie wokół rezerwatów rozkwitają nowe wioski, a jednocześnie zwierzęta żyjące w rezerwatach są trzebione przez kłusowników. Brashares wraz ze swoim współpracownikiem, ekologiem George'em Wittemyer'em, przeanalizował dane dotyczące populacji wokół 306 rezerwatów znajdujących się na wiejskich terenach Afryki i Ameryki Południowej. Wokół 245 z nich wzrost populacji w odległości do 10 kilometrów od rezerwatu był większy niż gdziekolwiek indziej na wiejskich obszarach danego kraju. Dwukrotnie przekraczał on średnią wzrostu. Rezerwaty to magnesy przyciągające osadnictwo - mówi Brashares. Jednocześnie im więcej ludzi mieszka wokół obszarów chronionych, tym więcej zwierząt ginie z rąk kłusowników, rozwija się na nich górnictwo, wycinka drzewa i częściej dochodzi do pożarów. Uczeni podają konkretne dane: w przypadku rezerwatów leśnych, wokół których średni roczny przyrost populacji ludzi wynosi 4%, straty w drzewostanie przekraczają rocznie 5%. Tam, gdzie roczny przyrost populacji znajduje się na poziomie 2%, drzewostan znika w tempie mniejszym niż 5% rocznie. Znany jest przypadek gdy w Panamie naukowcy ze Smithsonian Institution zatrudnili miejscowych do ochrony rezerwatu. Wkrótce rodziny tych ludzi przeprowadziły się w pobliże rezerwatu i zajęły się kłusownictwem. Rezerwaty zwiększają poziom życia mieszkańców. Bardzo często są one bowiem finansowane z grantów, więc niedaleko rezerwatów poprawia się stan dróg, szkolnictwa, opieki zdrowotnej i innej infrastruktury. To przyciąga kolejnych osadników, na czym cierpi jednak sam rezerwat i zasoby, które ma chronić. Brashares i Wittemyer uważają, że rozwiązaniem problemu będzie mądrzejsze finansowanie istnienia rezerwatów. Pieniądze z grantów powinny być przeznaczane na rozwój infrastruktury w odległych miejscowościach tak, by odciągać ludzi od osiedlania się wokół samego rezerwatu.
  3. Biolodzy morscy z Marine Conservation Society (MCS) protestują przeciwko masowemu wypuszczaniu balonów w powietrze. Ostatnio zwyczaj ten stał się popularny. W ten sposób upamiętniano zmarłych, osoby zaginione oraz akcje charytatywne. Naukowcy wskazują na zagrożenia, jakie stwarza to dla zwierząt, które zjadają pęknięte baloniki. Masowe wypuszczanie balonów zostało zakazane w wielu miejscach na świecie, ale liczba balonów znajdowanych na brytyjskich plażach wzrosła ponad 3-krotnie w ciągu ostatnich dwunastu lat: z 3,4 do 11,5 na kilometr kwadratowy. Żółwie połykają plastikowe i gumowe pozostałości, przez co dochodzi do zablokowania światła jelita. Zwierzęta umierają z głodu w wodach pełnych prawdziwego pokarmu. Podobne niebezpieczeństwa zagrażają delfinom, waleniom, rekinom, rybom czy ptakom. W przypadku mniejszych egzemplarzy istnieje też ryzyko zaplątania we wstążeczkę albo uduszenia. Stąd akcja "Don't Let Go", o której opowiedziała dziennikarzom Gill Bell z MCS. Dla mieszkańców morza kolorowy obiekt pływający na powierzchni jest czymś do zjedzenia. W ciągu 10 lat na plażach odnotowaliśmy 260-proc. wzrost liczby balonów, a to tylko plaża. Sądzimy, że w toni wodnej jest ich dużo, dużo więcej. Przedstawiciele MCS próbują przekonać brytyjskie władze i organizatorów imprez, by świętować ważne okazje w inny sposób. Sugerują też, że jeśli już muszą się pojawić balony, lepiej je wypełnić zwykłym powietrzem, a nie lekkim helem. Baloniki z tym ostatnim ulatują wysoko, a następnie pokonują wiele kilometrów. Miłośnicy dzikiej przyrody przyznają, że lateksowe balony ulegają ostatecznie biodegradacji, ale jest to wolny proces, zwłaszcza w wodzie. Zanim więc znikną, wiele, niekoniecznie dobrego, może się jeszcze wydarzyć...
  4. Pięćdziesięciojednoletnia Alison Bartlett jest niewidoma. To nie przeszkodziło jej jednak zostać cenionym fotografem dzikiej przyrody. Kobiecie pomaga wyostrzony słuch. Angielka słyszy trzepot skrzydeł ptaka i chrupanie orzechów przez wiewiórkę, dlatego wie, w którą stronę skierować obiektyw swojego aparatu. W przyszłym miesiącu w rodzinnym mieście Bartlett (New Milton) będzie można obejrzeć wystawę wyjątkowych ujęć z życia zwierząt. W przeszłości Alison była instruktorem jazdy konnej. Chorowała na cukrzycę, dlatego od 1979 roku zaczęła tracić wzrok. Całkowicie ociemniała w 1992 roku. Fotografia zawsze ją pasjonowała i nie chciała rezygnować z ukochanego hobby. Byłam zdeterminowana, by nadal robić to, czym zajmowałam się do tej pory. Zaczęłam w ogródku za swoim domem, bo tam znałam położenie wszystkich obiektów, odległości i kąty. Uczyłam się też słuchać zwierząt. Alison ubolewa, że nie może ujrzeć swoich zdjęć, ale ma nadzieję, że pomoże innym niewidomym uwierzyć w siebie. W pracy pomaga Bartlett przyjaciółka Pal Jenny Gilleland. Orientuje ją na zwierzę, posługując się wskazaniami zegara, np. zięba na czwartej. Zdjęcia i samą panią fotograf można zobaczyć na stronie Simple Browser.
  5. Francuscy naukowcy wyjaśnili tajemnicę patyny pokrywającej figurki ze starożytnego Mali. Pascale Richardin i zespół z Centrum Badań i Restauracji Muzeów Francji w Paryżu posłużyli się 3 nieinwazyjnymi metodami badania, które bezbłędnie wykrywają ślady krwi. Dzięki temu okazało się, że artefakty były używane podczas ceremonii składania ofiar ze zwierząt. Mali było jednym z pierwszych państw Afryki Zachodniej. Jego złoty, i to dosłownie, wiek przypadał na XIV stulecie n.e. Bogactwo było wynikiem kontroli szlaków handlu transsaharyjskiego. Archeolodzy często wspominali o śladach krwi na figurkach, ale trudno było tego dowieść, ponieważ po tylu latach pozostało jej bardzo niewiele. Siedem figurek plemion Dogon i Bamana zbadano za pomocą spektrometrii mas jonów wtórnych z analizatorem czasu przelotu (ToF-SIMS), mikroskopii podczerwieni oraz mikrofluorescencji rentgenowskiej. Wszystko po to, by wychwycić obecność żelaza z cząsteczek hemoglobiny (Analytical Chemistry). Wybrane artefakty są datowane na XII-XIX w.
  6. Żywica drzewna i woda nie mieszają się. Dlatego od dawna badacze zastanawiali się, w jaki sposób w kopalnej żywicy z okolic Morza Bałtyckiego, czyli bursztynie, pojawiły się krople wody ze złapanymi w pułapkę skorupiakami czy amebami. Teraz udało im się znaleźć odpowiedź na to pytanie (Proceedings of the National Academy of Sciences). Szefem naukowców był dr Alexander Schmidt z berlińskiego Muzeum Historii Naturalnej. Cofnęliśmy się w czasie do lasów bursztynotwórczych sprzed 40 mln lat. [Wyobraźmy sobie taką oto sytuację – przyp. red.]. Z prehistorycznych drzew iglastych skapuje dużo żywicy. Jedna z takich kropel napotyka na swej drodze bajoro i wpada do wody. W sadzawce pływają różne organizmy i jeden z nich przykleja się do powierzchni kleistej grudki. Próbując się uwolnić, zapada się coraz bardziej, aż w końcu umiera. Latem takie bajoro wysychało, a powódź nanosiła na dno lasu osady, które pozwalały na dobre zachowanie żywicy. Z biegiem czasu przekształcała się ona w bursztyn. Ze Schmidtem współpracował profesor David Dilcher z Florydzkiego Muzeum Historii Naturalnej. Panowie sądzą, że niektóre zwierzęta wodne umierały w wyniku zalania żywicą, a niektóre znajdowały się w kropli wody pochłoniętej przez wydzielinę drzewa. Podczas realizacji swoich badań Niemiec i Amerykanin obserwowali zwierzęta dostające się do żywicy we współczesnych lasach namorzynowych na wschód od Gainesville na Florydzie. Za pomocą piły odcinali z sosen kawałki kory, by w ten sposób spowodować wypływ żywicy. Gdy tylko krople spadły do wody, naukowcy zbierali je i sprawdzali pod mikroskopem o dużym powiększeniu, co znalazło się wewnątrz grudki. Okazało się, że w żywicy znaleźli się przedstawiciele całej miejscowej mikrofauny i flory, m.in.: roztocze, fragmenty roślin wodnych, niewielkie skorupiaki (małżoraczki), orzęski, a nawet bakterie i grzyby. Te ostatnie potrzebują wody, dlatego rozwijały się, dopóki kropla nie wyschła, a sama żywica ostatecznie nie stężała. Gdyby ją pozostawiono w bagnie, żywica mogłaby się kiedyś zamienić w bursztyn. Najpierw musiałby jednak spaść poziom wód, żeby maź wyschła. Schmidt podaje też kilka ciekawostek dotyczących bursztynów. Najstarszy okaz zawierający jakąś formę życia liczy sobie 220 mln lat, znaleziono go we włoskich Dolomitach. Najstarszy bursztyn z owadem ma "tylko" 130 mln lat i pochodzi z Libanu. Bursztyny wykorzystywane przy produkcji biżuterii są dużo młodsze, zazwyczaj datuje się je na okres między 50 a 15 mln lat temu.
  7. Niemcy ustawiają się w kolejce, by wynajmować od pomysłowego Wernera Kiwitta zwierzęta domowe do pomocy przy pracach w ogródku. Jest to element zakrojonej na szerszą skalę akcji ekologicznej. Kiwitt prowadzi w Szlezwiku-Holsztynie park ekologiczny, który oferuje m.in. owce do przycinania trawy i kaczki do unieszkodliwiania ślimaków. W dodatku zyskuje się dostarczany przez zwierzęta darmowy nawóz, więc to naprawdę niezły interes. Niemiec zbiera zamówienia z całego kraju, ponieważ po ostatnich dużych opadach jego krajanie zmagają się z plagą pomrowików. Kiwitt wynajmuje ptaki za 20 euro i wyjaśnia, że to nie żart, gdyż kaczki są naprawdę dobre w wyłapywaniu ślimaków. Zwalczają je bez stosowania trutki, a to duży plus, jeśli w pobliżu mieszkają dzieci lub dana osoba zajmuje się hodowlą zwierząt.
  8. Zwierzęta stają się coraz powszechniej wykorzystywanym medium reklamowym. Był już sheepvertising (owcoreklama), teraz przyszedł czas na cowvertising (kroworeklamę). Bydło pasie się całym dniami, często w dobrze widocznym z drogi miejscu. Czemu by więc nie ubrać poczciwej łaciatej w coś w rodzaju czapraka z odpowiednim napisem? Tak właśnie postąpili organizatorzy holenderskiej akcji, w ramach której propaguje się ochronę rejonu Groene Hart, zlokalizowanego między Amsterdamem a Utrechtem. Zwolennicy ruchu chcą zapobiegać industrializacji i urbanizacji tego pięknego zakątka. Krowy noszą ubranko z hasłem: "Głosuję na Groene Hart. Podpisujesz się również?". Mieszkańcy, którzy chcą zademonstrować swoje poparcie dla tej idei, mogą się dać sfotografować, a ich zdjęcie trafi później na billboard. O szczegółach działań ekologów można poczytać na stronie internetowej organizacji Milieu Defensie.
  9. Strażnicy leśni z zachodnich Indii używają dzwonków telefonów komórkowych do wabienia lampartów. Nie są to zwykłe dźwięki, ale nagrania głosów 12 różnych zwierząt, m.in. muczenia krowy, piania koguta czy beczenia kozy. Koty zapuszczają się do wiosek wabione zapachem pożywienia. Zdarza im się atakować ludzi. Pracownicy parków wzięli się więc na sposób i z tyłu klatki mocują podłączony do głośników telefon i przez 2 godziny stale odtwarzają muczenia i pohukiwania. Gdy ciekawski albo głodny lampart wpadnie w pułapkę, klatka się zamyka. Jak poinformowały władze stanu Gujarat, nietypowa metoda jest stosowana od miesiąca. Do tej pory schwytano 5 kotów. Wszystkie wypuszczono z dala od siedzib ludzkich.
  10. Niemcy znaleźli nowy sposób na zutylizowanie tysięcy niepotrzebnych już po świętach lub niesprzedanych choinek. Chcą nimi karmić zwierzęta w zoo. Słonie zjedzą dzisiaj na lunch posiłek składający się z pięciu drzewek — powiedział Reuterowi rzecznik berlińskiego ogrodu zoologicznego Ragnar Kuehne. Choinkami będą również karmione wielbłądy, jelenie i owce. Poprawi to ich trawienie, ponieważ drzewka zawierają niezbędne kwasy tłuszczowe.
  11. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) zatwierdzi produkty żywnościowe pochodzące od sklonowanych zwierząt. Po raz pierwszy o możliwości podjęcia takiej decyzji FDA poinformowała przed trzema laty. Do oficjalnego dopuszczenia takich produktów na rynek dojdzie przed końcem bieżącego roku. Decyzja Agencji oznacza, że doszła ona do wniosku, iż produkty ze skolowanych zwierząt nie stanowią dla ludzi żadnego zagrożenia. Nasze badania wykazały, że żywność ze skolonowanych zwierząt jest tak samo bezpieczna jak produkty, które jemy na codzień – powiedział Stephen F. Sundlof, główny weterynarz Agencji. Klonowanie zwierząt dla celów żywieniowych wciąż jednak budzi liczne kontrowersje. Firmy spożywcze, które się mu sprzeciwiają wskazują na teoretyczną możliwość wystąpienia nieprawidłowości genetycznych u klonów, co może skutkować zmianą właściwości biochemicznych uzyskanych z nich produktów. Szczegółowe badania prowadzone zarówno przez niezależne laboratoria, jak i państwowe instytucje, nie pozwalają jednak stwierdzić występowania takiego ryzyka. Problemem dla zwolenników klonowania może być opór społeczny. Okazuje się, że ponad 60% Amerykanów wskazuje na obiekcje natury "religijnej i etycznej” dotyczące klonowania zwierząt w celach spożywczych. Obawy o zagrożenia zdrowotne stawiane są na drugim miejscu. FDA stwierdziła jednak, że nie ma prawa do podejmowania decyzji bazujących na zastrzeżeniach natury etycznej. Agencja jest również przeciwna specjalnemu oznaczaniu takiej żywności, czego domagają się niektórzy.
  12. Zgodnie z dowodami zaprezentowanymi na pierwszej światowej wystawie dotyczącej homoseksualizmu wśród zwierząt, ptaki i pszczoły mogą być homoseksualne. Przedstawiając przykłady gejów i lesbijek w szeregach żyraf, pingwinów, papug, chrząszczy, waleni i dziesiątków innych istot, Muzeum Historii Naturalnej z Oslo udowadnia, że ludzka homoseksualność nie powinna być postrzegana jako „nienaturalna”. Możemy mieć własne opinie na temat wielu spraw, ale jedno należy powiedzieć jasno: homoseksualizm występuje w całym królestwie zwierząt i nie jest czymś przeciwnym naturze — napisano w oświadczeniu prezentującym wystawę. Geir Soeli, pomysłodawca ekspozycji zatytułowanej „Przeciwko naturze”, powiedział Reuterowi, że homoseksualizm obserwowano u ponad 1500 gatunków zwierząt, w przypadku 500 jest on dobrze udokumentowany. Jedno ze zdjęć przedstawia parę łabędzic w gnieździe. Ptaki czasem wychowują młode w parach homoseksualnych, np. gdy samiec opuści samicę lub gdy samica „podaruje” jajo męskiej parze. Arystoteles opisywał przypadki homoseksualizmu wśród hien już 2300 lat temu, jednak przypadki takiej orientacji seksualnej u zwierząt często były przez badaczy ignorowane. Czemu? Może z powodu odczuwanego niesmaku, braku zainteresowania lub strachu. Jak podkreśla Soeli, wszystkie szympansy bonobo są biseksualne. Kontakty seksualne są ich sposobem na nawiązywanie i podtrzymywanie więzi społecznych. Nie wiadomo, czemu homoseksualizm nadal występuje, skoro nie pozwala na przekazywanie potomstwu własnych genów. Jedna z teorii głosi, że poprzez kontakty seksualne samce mogą zyskać większą akceptację w grupie rywali, co z kolei zwiększa szanse na kopulację z samicami. Badania gejów z Włoch wykazały, że matki i siostry męskich homoseksualistów mają większą liczbę dzieci. Te same geny, które decydują o homoseksualizmie chłopców, mogą więc wywoływać większą płodność u kobiet — konkluduje Soeli.
  13. Domowe zwierzęta, takie jak koty czy psy, chronią dzieci przed chorobami przewodu pokarmowego. Jane Heyworth z Uniwersytetu Zachodniej Australii w Crawley i jej zespół odkryli, że maluchy mieszkające z kudłatymi pupilami rzadziej chorują na zapalenie żołądka i jelit (nazywane potocznie grypą żołądkową) niż brzdące, które nie mają na co dzień takiego towarzystwa. Przez 1,5 miesiąca naukowcy bacznie obserwowali grupę 965 dzieci (w wieku od 4 do 6 lat), odnotowując wszystkie przypadki nudności, wymiotów i biegunki. Dzieci mieszkające z psem czy kotem chorowały o 30% rzadziej. Zgodnie z powszechnym mniemaniem, psy i koty są powodem nieżytów żołądka i jelit, ale wyniki naszych badań tego nie potwierdzają — podsumowuje Heyworth. Prawdopodobnie lizanie lub dotykanie przez zwierzęta pozwala wytworzyć odporność na powtarzającą się ekspozycję na działanie niewielkich ilości chorobotwórczych organizmów. Warto wspomnieć, że wcześniejsze badania wykazały, że ludzie żyjący ze zwierzętami mają mniej problemów zdrowotnych, takich jak choroby serca czy depresja. O szczegółach badań Australijczyków można przeczytać w magazynie Epidemiology and Infection.
  14. Naukowcy odkryli, że surykatki – niewielkie drapieżne ssaki z rodziny mangustowatych – nie uczą się polowania przez zwykłą obserwację starszych osobników. Okazało się, że tej sztuki celowo są uczone. Byłby więc to drugi gatunek zwierząt, które prowadzą aktywną naukę. Pierwszym są mrówki pokazujące innym osobnikom drogę do pożywienia. Uczeni z Cambridge University przez lata badali surykatki żyjące w Afryce Południowej. Zwierzęta te żyją w stadach składających się z nie więcej niż 40 osobników. Większość członków stada jest spokrewniona z dominującą parą samiec-samica. Mimo, że większość młodych to potomstwo pary dominującej, w ich wychowanie zaangażowana jest cała grupa. Pomocnicy stopniowo uczą młode polować – mówi Alex Thornton. Gdy są one jeszcze bardzo małe, starsze osobniki przynoszą im martwą zdobyć, taką jak skorpiony, jaszczurki i pająki. Gdy podrosną, przynoszona zdobycz jest żywa, ale odpowiednio przygotowana tak, by nie mogła zrobić młodym krzywny. Skorpiony mają np. poobgryzane kolce jadowe. W końcu, kiedy młode są już niemal gotowe do samodzielności, przynoszone są im żywe, zdrowe zwierzęta, z którymi muszą same sobie poradzić. Co więcej, wydaje się, że zmiany w zachowaniu starszego osobnika, to, jaką zdobycz on przynosi, są odpowiedzią na wyraźne sygnały przekazywane przez młode. Chcąc sprawdzić, czy aktywne nauczanie w jakiś sposób rzeczywiście pomaga młodym surykatkom, Thornton i jego zespół przeprowadzili serię eksperymentów. Podczas jednego z nich podzielili młode z tego samego stada, na trzy grupy. Przez cztery dni pierwsza grupa otrzymywała żywe skorpiony pozbawione kolców jadowych, druga grupa dostawała martwe skorpiony, a trzecia była żywiona ugotowanymi jajkami. W końcu, czwartego dnia, sprawdziliśmy jak sobie radzą ze zdrowym skorpionem – mówi Thornton. Te, które trenowały na żywym osobniku najlepiej zdały egzamin. Aktywne nauczanie daje więc oczywistą korzyść ewolucyjną młodym osobnikom. Otrzymują one informacje i nabywają umiejętności, które ułatwiają im przeżycie. Odbywa się to jednak kosztem starszych poświęcających czas, które mogłyby wykorzystać na poszukiwanie pożywienia dla siebie. Wydaje się, że nauczanie mogło rozwinąć się tam, gdzie panujące warunki nie pozwalają nabyć potrzebnych umiejętności przez prostą obserwację. To je sporo kosztuje, ale korzyści przewyższają koszty – mówi doktor Thornton. Młode muszą nauczyć się, jak sobie radzić z pożywieniem, które trudno zdobyć. To konieczne, inaczej prawdopodobnie by nie przeżyły. Dodał też iż nie sądzi, by surykatki były jedynymi zwierzętami uczącymi młode. To bardziej powszechne zjawisko, niż nam się wydaje – dodał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...