Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'zawody' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 11 wyników

  1. U 34-letniego mężczyzny, który podczas zawodów w jedzeniu papryczek chilli spożył Carolina Reaper - odmianę uważaną przez jakiś czas za najostrzejszą papryczkę świata - wystąpił piorunujący ból głowy. Niektóre objawy, np. torsje bez wymiotów, pojawiły się tuż po zjedzeniu papryczki. Później doszły silne bóle szyi i napadowy ból głowy, który przez kilka dni pojawiał się na kilka sekund i znikał. Ból głowy był tak dotkliwy, że pacjent opisany na łamach BMJ Case Reports zgłosił się na oddział ratunkowy. Zbadano go pod kątem różnych chorób neurologicznych, ale żadne ze wstępnych podejrzeń się nie sprawdziło. Rozstrzygająca okazała się dopiero tomografia komputerowa, która uwidoczniła skurcz paru naczyń w mózgu. Dzięki temu odkryciu lekarze zdiagnozowali piorunujący ból głowy, wtórny do zespołu odwracalnego skurczu naczyniowego (ang. reversible cerebral vasoconstriction syndrome, RCVS). RCVS nie zawsze ma oczywistą przyczynę. Zdarza się jednak po zażyciu pewnych leków i narkotyków. Dr Kulothungan Gunasekaran i inni przypominają, że opisywano już przypadki, kiedy po zjedzeniu papryki cayenne występował nagły skurcz tętnic wieńcowych i zawał. Naukowcy opowiadają, że objawy 34-latka ustąpiły samoistnie. Gdy po 5 tygodniach wykonano kontrolną tomografię, okazało się, że naczynia wróciły do swojej zwykłej średnicy. Carolina Reaper (HP22B) to kultywar chilli o średniej ostrości 1.569.300 w skali Scoville'a. W przypadku rekordowych papryczek odnotowywano jednak nawet ponad 2.200.000 SHU. « powrót do artykułu
  2. Przewożenie koni wyścigowych przed zawodami do innych krajów może sprawić, że szybciej pobiegną na torze. Okazuje się, że wyjaśnienia tej zagadki należy poszukiwać w niezwykłej wrażliwości tych zwierząt na zmiany w ilości światła słonecznego, połączonej z brakiem silnie zaznaczonego cyklu snu i czuwania (Journal of Neuroendocrinology). Naukowcy z Uniwersytetu Bristolskiego zauważyli, że w odróżnieniu od ludzi i gryzoni, konie bardzo szybko przystosowują się do zmian w 24-godzinnym cyklu światła-ciemności. To właśnie daje im nieoczekiwane korzyści w zakresie formy fizycznej. Brytyjczycy chwalą sie, że jako pierwsi podjęli temat wpływu zespołu nagłej zmiany strefy czasowej na fizjologię i osiągnięcia koni wyścigowych. Podkreślają, że konie to jedyni sportowcy, poza ludźmi oczywiście, którzy regularnie latają na zawody pomiędzy strefami czasowymi. Badaliśmy hipotezę, że nagłe zmiany w 24-godzinnym cyklu światła-ciemności [...] mogą przestawić zegary molekularne i systemy neuroendokrynne, wpływając niekorzystnie na osiągnięcia sportowe zwierząt - opowiada dr Domingo Tortonese. U ludzi tak się właśnie dzieje, zwłaszcza zaś u sportowców, którzy udając się na zawody, lecą na wschód. Nasze badania pokazują, że konie różnią się od ludzi, ponieważ wydają się wykorzystywać wskazówki świetlne do [regulacji] dziennych rytmów aktywności, a nie do synchronizacji wewnętrznie generowanego rytmu z dobowym cyklem światła-ciemności. Podczas eksperymentu konie czystej krwi, które już wcześniej trenowały, umieszczano w boksach z kontrolowanym oświetleniem. Przez 3 miesiące ćwiczyły o różnych porach dnia na bieżni. Po tym czasie doświadczały zmiany dobowego cyklu światła-ciemności, która odpowiadała lotowi na wschód przez 7 stref czasowych. Przed i po zmianie obserwowano wzorce aktywności dobowej czterech genów zegarowych, a także działanie systemów endokrynnych zaangażowanych m.in. w reakcję na stres. Przeprowadzono standardowe testy formy (ustalano wydolność aerobową, czyli zdolność pokrywania zapotrzebowania energetycznego pracujących mięśni przez procesy tlenowe, oraz wydolność anaerobową, czyli maksymalną ilość energii, którą można uzyskać w procesach beztlenowych). Poza tym stale oceniano aktywność lokomotoryczną zarówno w warunkach przeplatających się okresów światła-ciemności, jak i pod nieobecność wskazówek świetlnych w ciągłej ciemności. Okazało się, że choć konie są wyjątkowo wrażliwe na zmiany cyklu światła-ciemności, bardzo szybko przystosowują się do przesunięcia faz. Szybkiej adaptacji nie towarzyszy wzrost poziomu stresu. Pojawiają się jednak zmiany w zakresie regulacji hormonalnej, które poprawiają osiągi koni. Naukowcy wyliczyli np., że nim się zmęczą, zwierzęta doświadczające zespołu nagłej zmiany strefy czasowej są w stanie biec w pełnym galopie o 25 sekund dłużej.
  3. Podczas pierwszego dnia hackerskiego konkursu Pwn2Own jako pierwsze poddały się przeglądarki Safari oraz Internet Explorer. Oba programy zostały złamane przez pierwsze osoby podejmujące próbę. Producenci Firefoksa, Chrome'a i Safari od kilku tygodni publikowali poprawki w oczekiwaniu na Pwn2Own. Organizatorzy konkursu, spodziewając się takich zabiegów wykorzystali podczas zawodów przeglądarki w takich wersjach, w jakich były one dostępne na tydzień przed zawodami. Jednak opublikowanie łat w międzyczasie i tak miało wpływ na zwycięzców, a raczej na odbierane przez nich nagrody. Ustalono bowiem, że jeśli pomiędzy datą "zamrożenia" przeglądarki przez organizatorów, a datą zawodów, producent opublikował łaty, a uczestnik konkursu wykorzystał dziurę, która została we wspomnianym czasie poprawiona, to uczestnik nie otrzyma przewidzianej regulaminem nagrody pieniężnej. Pieniądze trafią do tego, kto wykorzysta niezałataną dziurę. W ostatniej chwili przed zawodami Apple załatał około 60 dziur w swojej przeglądarce. Mimo to zabezpieczenia Safari przełamał zespół z francuskiej firmy Vupen, który zdobył nagrodę pieniężną, co oznacza, że wykorzystano wciąż niezałataną lukę. Po raz pierwszy od czterech lat główną nagrodę za włamanie do Safari zdobył ktoś inny niż Charlie Miller. Z kolei udany atak na IE8 przeprowadził Stephen Fewer, założyciel Harmony Security, który często znajduje luki i powiadamia o nich Zero Day Initiative. Włamując się do Explorera Fewer ominął microsoftowy odpowiednik piaskownicy czyli tryb chroniony (Protected Mode). Eksperci z Vupena również chcieli zaatakować IE, ale Fewer ich ubiegł. Obecni na Pwn2Own członkowie Microsoft Security Response Center poinformowali, że dziura wykorzystana przez Fewera jest im znana i trwają prace nad jej załataniem. Niezależnie od tego, czy producent programu wie o luce, czy też nie, informacje o wszystkich dziurach wykorzystanych podczas Pwn2Own są przesyłane do twórców oprogramowania, którzy mają pół roku na ich załatanie. Po tym terminie szczegóły dziur zostają upublicznione. Organizatorzy Pwn2Own poinformowali, że pierwsze ataki na Firefoksa zostały przełożone na dzień dzisiejszy. Nie wiadomo, czy ktokolwiek zdecyduje się na atakowanie Chrome'a. Hakerzy, którzy wcześniej zgłaszali chęć zaatakowania przeglądarki Google'a nie pojawili się na zawodach. Decyzja taka mogła zostać spowodowana opublikowaniem przedwczoraj dużego zestawu łat, w ramach którego Google poprawił w swojej przeglądarce co najmniej 24 dziury. Dzisiaj, oprócz ataków na Firefoksa, odbędą się próby łamania smartfonów z systemami iOS, Android, Windows Phone 7 oraz BlackBerry.
  4. Czternastego października w Madrycie rozpoczęły się pierwsze narodowe zawody w sjestowaniu. Potrwają do 23 października. Zawodnicy położyli się na niebieskich kanapach, niektórzy w ubraniu, niektórzy w piżamie. Po jakimś czasie na większości stanowisk ustał ruch i zapadła cisza. Organizatorzy wydarzenia chcą w nietypowy sposób zwrócić uwagę Hiszpanów na zagrożenie, jakie stwarza dla tradycyjnej sjesty współczesny tryb życia. Wszyscy dokądś biegną i nie mają czasu na wyciszenie. By naświetlić problem, przewodniczący Narodowego Stowarzyszenia Przyjaciół Sjesty Daniel Blanco udzielił wywiadu m.in. reporterowi CNN Alowi Goodmanowi. Pięćdziesięcioosobowa grupa nakłoniła dyrekcję madryckiego centrum handlowego Islazul zarówno do udostępnienia miejsca na sofy, jak i do ufundowania nagrody na zakupy w wysokości 1000 euro. Do klatki piersiowej ochotników mocowany jest pulsometr, który pozwala jury stwierdzić, czy dana osoba naprawdę zasnęła. Podczas zawodów sjesta trwa zaledwie 20 minut, lecz na tradycyjną jej wersję trzeba przeznaczyć godzinę lub więcej. Liczba przyznanych zawodnikowi punktów zależy m.in. od czasu, jaki przespał w ciągu 20 min oraz nietypowych pozycji przyjmowanych podczas odpoczynku. Dodatkowo doceniane są też oryginalne piżamy oraz chrapanie. Sklepy w samym centrum Islazul nie są zamykane na czas popołudniowej drzemki. Zwolennicy sjesty narzekają na coraz dłuższe i bardziej wymagające dni pracy. Przeciwnicy powołują się na kryzys, problemy euro oraz 20-procentowe bezrobocie.
  5. Tak szybkiego rozwiązania nietypowego konkursu zorganizowanego przez DARPA nie spodziewał się chyba nikt. Grupa zwołana przez studentów i wykładowców z MIT potrzebowała zaledwie dziewięciu godzin na zebranie informacji o wszystkich dziesięciu czerwonych balonach rozstawionych przy drogach w różnych miejscach na terenie USA. Drużyna stworzona przez przedstawicieli słynnej uczelni ze stanu Massachusetts składała się z ponad 4600 informatorów zaproszonych do udziału w konkursie przez Internet. Aby dodatkowo zmotywować ich do wysiłku, władze MIT przewidziały nagrody dla osób, które przyczynią się do sukcesu zespołu. Zgodnie z zasadami, każdy, kto podał położenie geograficzne poszukiwanego obiektu, otrzyma od uczelni 2000 dolarów. Na tym jednak nie koniec. Uczestnik, który zaprosił szczęśliwego znalazcę do udziału w zabawie, otrzyma dla siebie kolejny tysiąc. Jakby tego było mało, osoba, która zaprosi zwycięzcę drugiej nagrody, otrzyma 500 dolarów, a kolejna osoba w łańcuchu zaproszeń - 250 dolarów. Decyzją władz MIT kwota pozostała po wypłaceniu wszystkich nagród trafi na cele charytatywne. Mimo to, uczelnia odniesie dzięki konkursowi niemałą korzyść - międzynarodowy rozgłos i potwierdzenie reputacji czołowej uczelni technicznej świata są dla amerykańskiej ekipy co najmniej tak samo cenne, jak pieniądze.
  6. DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) postanowiła w nietypowy sposób zbadać możliwości portali społecznościowych. Ogłosiła konkurs, w którym można wygrać 40 000 dolarów. Jutro (5 grudnia) w ramach Darpa Network Challenge, na terenie USA zostanie umieszczonych 10 czerwonych balonów. Zadaniem uczestników konkursu jest wykorzystanie pomocy znajomych skupionych w portalach społecznościowych do określenia lokalizacji wszystkich balonów. Osoba, której uda się to jako pierwszej otrzyma główną nagrodę. Balony, których średnica wynosi po około 2,5 metra zostaną umieszczone tak, by były widoczne z najbliższej drogi. Jednak pozostaną na swoim miejscu tylko przez dobę. Później zostaną zdjęte. Uczestnicy mają czas do 14 grudnia, by określić lokalizację wszystkich. Do Darpa Network Challenge zapisało się już ponad 300 zespołów, które chcą wziąć udział w poszukiwaniach. Konkurs nie został zorganizowany dla zabawy. DARPA chce dzięki niemu sprawdzić, w jaki sposób złożone problemy mogą być rozwiązywane za pomocą internetu, jak Sieć poprawia komunikację, jak wspomaga tworzenie się zespołów o szerokim zasięgu działanie i umożliwia szybką mobilizację do wykonania działania. Dzięki obserwacji sposobu pracy grup biorących udział w zawodach, specjaliści będą mogli określić, w jaki sposób można wykorzystać systemy komputerowe i popularne witryny do zbierania danych. Interesują nas techniki, które ludzie wykorzystują do rozwiązywania tego typu zadań - mówi jeden z menedżerów DARPA.
  7. Podczas gdy inne 2-latki dopiero zaczynają się czuć pewnie na własnych nogach, ich rówieśnik z Nowej Zelandii, Gustav Legnavsky, bierze udział w zawodach narciarskich dla kilkakrotnie starszych juniorów. Już latem zwracał na siebie uwagę na stokach ośrodka Cardrona Alpine Resort na Wyspie Południowej, a w przyszłym tygodniu będzie najmłodszym uczestnikiem zawodów na half-pipe'ie. Gustav nie ma głowy do kryzysu dwulatka, zamiast tego z lubością spędza czas, zjeżdżając ze ścian o wysokości niemal 6 metrów. Pete i Bridget, rodzice nad wiek rozwiniętego ruchowo 2-latka, opowiadają, że ich syn nie ma w domu typowej dziecięcej skrzynki z zabawkami. Można w niej za to znaleźć deskorolkę. Chłopiec nauczył się jeździć na rowerze bez doczepiania pomocniczych kółek, lubi też grać w golfa. Matka uważa, że Gustav wcale nie jest wyjątkowo uzdolniony. Wg niej, jego umiejętności to skutek trybu życia prowadzonego przez rodzinę. Chłopiec ma okazję robić takie rzeczy, z którymi jego rówieśnicy w ogóle się nie stykają. Pete, były mistrz narciarski, pochodzi ze Słowacji, a przez ostatnie 10 lat pracował w Cadronie jako trener narciarstwa w stylu wolnym. Bridget pochodzi z Tekapo i została tu zatrudniona jako menedżer sportów zimowych. Łatwo sobie zatem wyobrazić, że rodzina nie gra razem w warcaby, ale spędza czas na dworze, np. jeżdżąc na nartach. Dziecko jeździ więc z konieczności i dla przyjemności. Matka twierdzi, że chłopiec ciągle mówi o nartach i chęci pojeżdżenia. Pierwsze narty dostał, gdy miał zaledwie rok. Po urodzeniu Gustava Bridget także otrzymała w prezencie miniaturowe narty, które potem trafiły do synowskiego pudełka ze skarbami. Teraz 2-latek szusuje po stokach na 70-cm plastikowych płozach i wygląda na to, że już niedługo będzie szybszy od matki. Kluczem do tajemniczych umiejętności Gustava jest świetnie rozwinięty zmysł równowagi. To dlatego na rowerze i deskorolce jeździ równie dobrze jak na nartach. Warto obserwować telewizyjne relacje sportowe, bo być może już wkrótce młodziutki Nowozelandczyk stanie się znany na całym świecie...
  8. Badania DNA wykazały, że osoba, której w 1950 roku zakazano udziału w zawodach sportowych z powodu wątpliwości dotyczących jej płci, naprawdę była kobietą. Niestety, sama Foekje Dillema nie może się już cieszyć z orzeczenia, bo zmarła 5 grudnia zeszłego roku w Kollum we Fryzji. Zamieszanie, co oczywiste, źle wpłynęło na jej stan psychiczny. Dillema zamknęła się w sobie i prowadziła pustelniczy tryb życia. Przez co najmniej rok nie wychodziła z domu. Wg doktora Kamlesha Madana, naukowca z Leiden University, po głębszym namyśle Holenderka była kobietą. Z genetycznego punktu widzenia stanowiła mozaikę chromosomów męskich i żeńskich (mozaicyzm), z przewagą pierwiastka żeńskiego w stosunku 3:1. Badacz wyjaśnia, że tego typu przypadki są rzadkie, a przyczyną jest zlewanie się zarodków męskich i żeńskich w łonie matki. Ponieważ istnieje naturalny mechanizm zabezpieczający, zazwyczaj dochodzi do poronienia. Tutaj się tak jednak nie stało. Definitywnie była kobietą i nigdy nie powinna zostać wykluczona przez Holenderski Narodowy Związek Lekkoatletyczny. Dillemę uznano za mężczyznę, ponieważ miała zmaskulinizowane rysy twarzy i potężniejsze od kobiecych mięśnie nóg. Stwierdzono u niej nienaturalnie wysoki poziom testosteronu. Dillema stanowiła konkurencję dla innej wybitnej holenderskiej lekkoatletki Fanny Blankers-Koen, która podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1948 roku zdobyła aż 4 złote medale, a w 1999 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych obwołało ją sportsmenką stulecia.
  9. Prawie 60 szczekających czworonogów wzięło udział w największych zawodach surfingowych dla psów w USA. Obowiązywał hawajski strój (wzorzysta koszulka z krótkim rękawem) oraz ciemne okulary. Imprezę Annual Loews Coronado Bay Resort Surf Dog Competition zorganizowano już po raz trzeci na plaży Imperial Beach w Kalifornii. Podczas każdego z trzech podejść sędziowie oceniali pewność siebie, długość ślizgu oraz ogólne umiejętności surfingowe zawodnika lub zespołu właściciel-pies. W kategorii małych surfujących psów zwyciężył spaniel TJ. Wśród dużych psów (waga powyżej 18 kg) złoto przypadło czarnemu labradorowi Stoli. W kategorii "Zespół" pierwsze miejsce zajęli Zoey (jack russell terier) i jej właściciele Scott i Tyler Chandlerowie.
  10. W Brighton w Wielkiej Brytanii rozpoczęły się Światowe Mistrzostwa Brody i Wąsów. Biorą w nich udział zawodnicy z wielu krajów, w tym z USA i Niemiec. Tegoroczna impreza jest organizowana przez The Handlebar Club, który powstał dokładnie 60 lat temu w jednym z londyńskich teatrów. Wąsacze rywalizują w 6 kategoriach: wąsów naturalnych, w stylu angielskim, imperialnym, węgierskim, Salvadora Dali oraz freestyle. Kategorie dotyczące brody podzielono w zależności od tego, czy zarost pokrywa część, czy całą dolną połowę twarzy. Wśród bród fragmentarycznych wyodrębniono: naturalną kozią, chińską, w stylu muszkieterów, cesarską oraz w stylu dowolnym (osobną kategorią jest freestyle bokobrodów). Brody pełne nazywają się nie mniej atrakcyjnie. Można je zapuszczać na Verdiego czy Garibaldiego. Mogą być też naturalne lub naturalne ze stylizowanymi wąsami. Niektórzy zawodnicy wykazują się niezwykłą kreatywnością. Zwycięzca kategorii freestyle ubiegłorocznych zawodów w Berlinie przekształcił swoją brodę w Bramę Brandenburską. Zadbał o wszystkie detale, w tym o 4 konie i rydwan. Jaki zamiar przyświeca gospodarzom tak nietypowego konkursu? Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem, jest nim „propagowanie doskonałości w pielęgnowaniu, projektowaniu i prezentowaniu owłosienia twarzy” oraz „wywoływanie uśmiechu na twarzach widzów”. Zyski z tegorocznej imprezy zostaną przekazane m.in. Royal Alexandra Children’s Hospital w Brighton. Konkurs odbywał się już w Norwegii, Szwecji i USA. W przyszłym roku jego uczestnicy znowu zgromadzą się w Ameryce, tym razem na Alasce.
  11. Volkswagen Tuareg reprezentujący zespół Uniwersytetu Bundeswehry wygrał European Land Robot Trial. Europejskie zawody podobne są do DARPA Grand Challenge, ale wymagają, by pojazdy były bardziej autonomiczne. W Grand Challenge samochody przebywają długą, zdefiniowaną trasę, prowadzone przez system GPS. Pojazdy uczestniczące w europejskich zawodach muszą samodzielnie znaleźć drogę. Celem zawodów jest badanie metod konstruowania prawdziwie autonomicznych pojazdów. Symuluje on sytuacje kryzysowe, wśród nich takie, gdy niedostępna jest nawigacja satelitarna – mówi Felix von Hundelshausen, odpowiedzialny w zwycięskim zespole za oprogramowanie. W ogóle nie używaliśmy GPS – dodaje. Samochody miały do przebycia 8 kilometrów. Zwycięski pojazd polegał podczas jazdy przede wszystkich na kamerach oraz na systemie Lidar (Light Detection and Ranging). Wyposażono go też w czujniki, które potrafiły identyfikować takie przeszkody jak drzewa, kamienie czy ludzie. System Lidar składa się z radara, który obraca się z prędkością 10 obrotów na minutę, a przekazywane przez niego dane służą do tworzenia trójwymiarowej mapy terenu. Ponadto systemy elektroniczne potrafiły odczytać znaki drogowe i podjąć na ich podstawie odpowiednie decyzje. Mimo tych wszystkich usprawnień w krytycznych momentach musiał wkroczyć człowiek i wspomóc samochód. Jednak 90% trasy przejechał on całkowicie samodzielnie. Odpowiednie ulepszenie systemów doprowadzi do sytuacji, w której będą one montowane w seryjnych pojazdach. Hans-Joachim Wünsche, szef zwycięskiego zespołu, uważa, że całkowicie autonomiczne pojazdy mogą pojawić się na drogach w ciągu 15-20 lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...