Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'zagrożone gatunki' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 4 wyniki

  1. Wg Chrisa Johnsona, ekologa z James Cook University, wprowadzenie do Ameryki Południowej słoni, czyli dużych roślinożerców, to dobry sposób na odnowienie miejscowych ekosystemów oraz ocalenie zagrożonych gatunków. Na tym jednak nie koniec rewelacji, ponieważ naukowiec proponuje utworzenie na całym świecie parków plejstoceńskich. Badacz uważa, że ten nietypowy eksperyment pomógłby rozstrzygnąć spór, czy to człowiek, czy zmiana klimatu doprowadziła do wyginięcia megafauny. Na łamach pisma The Proceedings of the Royal Society B ukazał się właśnie artykuł Johnsona, w którym dokonuje on przeglądu literatury dot. wpływu wyginięcia ok. 50 tys. lat temu dużych roślinożerców na ekosystemy. Australijczyk utrzymuje, że duzi roślinożercy odpowiednio przerzedzali roślinność, a na zalesionym obszarze powstawały dzięki nim mozaiki zróżnicowanych fitocenoz o rozszerzonym składzie gatunkowym. Gdy zabrakło olbrzymów, dość szybko zaszła uniformizacja, wszystko uległo też zagęszczeniu. Johnson podkreśla, że to raczej działalność człowieka doprowadziła do wyginięcia mamutów czy olbrzymich kangurów. Zmiany w wegetacji zbyt pochopnie uznaje się za przyczynę zagłady, jakby te giganty [...] były bezwolnymi kukłami, które biernie poddawały się biegowi wydarzeń, a więc nie reagowały na napędzane przez klimat przemiany ich otoczenia. Tymczasem wiemy, że te duże zwierzęta były bardzo elastyczne. Sensowniej jest spojrzeć na afrykańskie sawanny i zapytać samych siebie, jakiej ulegną metamorfozie, kiedy pozbawimy je słoni. Ekolog zwraca uwagę, że na razie dyskusja dotycząca wyginięcia megafauny toczy się głównie wśród paleontologów i archeologów, którzy nie biorą pod uwagę interakcji między zwierzętami i roślinami. Okazuje się zaś, że dowody potwierdzają, iż wegetacja zmieniła się po wyginięciu zwierząt, a nie zanim to nastąpiło. Johnson powołuje się przy tym na badanie skorup jaj prehistorycznego emu. Ujawniło ono, że 50 tys. lat temu ptak żywił się m.in. subtropikalnymi i pustynnym trawami. Po upływie 5 tys. lat jego dieta zubożała i stała się bardziej jednolita. Naukowiec wspomina o roślinach, które mimo nieobecności megazwierząt nadal dysponują przestarzałymi mechanizmami obrony przed nimi oraz nieskutecznymi metodami rozprowadzania nasion. Dlatego też wprowadzenie dużych roślinożerców w rejonach, gdzie rośliny te jeszcze występują, mogłoby pomóc w ich ochronie.
  2. Matematyczny model używany do szacowania ryzyka wyginięcia danego gatunku powoduje, że ryzyko zagłady może być nawet 100-krotnie niedoszacowane, twierdzi profesor Brett Melbourne z University of Colorado w Boulder. Naukowiec uważa, że model nie uwzględnia indywidualnych różnic pomiędzy poszczególnymi osobnikami i w obliczeniach nie bierze się pod uwagę np. zmian w liczbie osobników obu płci czy też zachowań poszczególnych zwierząt i ich skłonności oraz możliwości reprodukcyjnych. Pominięcie tych informacji ma, zdaniem Melbourne'a, olbrzymi wpływ na wyniki oszacowań. Jeśli wykorzystamy nowy model matematyczny [uwzględniający postulowane przez uczonego zmienne - red.], to okaże się, że sprawy wyglądają gorzej, niż sądzimy. Wzięcie pod uwagę różnic pomiędzy poszczególnymi osobnikami w zagrożonych gatunkach pokazuje, że ryzyko ich zagłady może być nawet o rząd wielkości poważniejsze, niż sądzą biolodzy - mówi Melbourne. Obecnie, jak stwierdza, ryzyko dla gatunku oblicza się biorąc pod uwagę przede wszystkim dwa czynniki. Jeden to ryzyko poniesienia przypadkowej śmierci przez poszczególnego osobnika, który może np. utonąć w rzece. Jest ono istotne z punktu widzenia małej populacji, jednak nie wpływa na duże grupy zwierząt. Drugi czynnik to wpływ zewnętrznych czynników na całą populację. Chodzi tutaj np. o temperaturę czy opady, które decydują o liczbie urodzin i zgonów w populacji. Zdaniem Melbourne'a do modelu trzeba dodać jeszcze dwa czynniki: zmiany w liczbie osobników obu płci oraz indywidualne różnice występujące u poszczególnych osobników. Naukowiec uważa, że trzeba zmienić obowiązujące modele i na nowo oszacować ryzyko wyginięcia gatunków. Jego zdaniem ryzyko zagłady takich gatunków jak np. goryle górskie jest najprawdopodobniej dobrze wyliczone, gdyż uczeni od lat mogą obserwować zachowanie poszczególnych osobników i brać to pod uwagę. Jednak np. ryzyko wiszące nad wieloma gatunkami ryb żyjących w dużych ławicach jest prawdopodobniej źle oszacowane. Obecnie za zagrożone wyginięciem uważa się 16 000 gatunków. Z powierzchni Ziemi może zniknąć 25% gatunków ssaków, 12% gatunków ptaków i 33% płazów.
  3. Naukowcy z kanadyjskiego Queen's University opracowali nową metodę, która pomoże w wyselekcjonowaniu roślin, które mają największą szansę na rozprzestrzenianie nasion w środowisku. Dokonane obserwacje ułatwią odnalezienie i wyselekcjonowanie tych osobników, które mogą, ze względu na swoją zdolność do migracji, okazać się kluczowe dla przetrwania całego swojego gatunku. Zdaniem dr. Christophera Eckerta, głównego autora badań, najsilniejszymi osobnikami należącymi do danego gatunku są te żyjące na skraju ich naturalnego obszaru występowania, gdyż znajdują się jednocześnie na granicy strefy zapewniającej warunki niezbędne do przeżycia. Ich położenie sugeruje także, że są one naturalnie predysponowane do kolonizacji sąsiednich obszarów, które mogłyby dzięki zmianom klimatu stać się dostatecznie korzystne dla danego gatunku. Jak podkreśla dr Eckert, oznacza to jednocześnie, że dla ochrony zagrożonych roślin konieczna jest nie tylko ochrona miejsc ich występowania, lecz także potencjalnych miejsc migracji całego gatunku. Do udziału w badaniu naukowiec zaprosił dwie studentki: Emily Darling oraz doktorantkę Karen Samis. Wspólnie badali rośliny należące do gatunku Abronia umbellata (jeden z gatunków należących do rodziny dziwaczkowatych), żyjące naturalnie na obszarze wydm piaskowych na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej. W ramach ekperymentu pobrano nasiona osobników zajmujących różne stanowiska w obrębie długiego na dwa tysiące kilometrów obszaru występowania tego gatunku. Na pobranym materiale przeprowadzono doświadczenia w tunelu aerodynamicznym na Wydziale Nauk Stosowanych macierzystej uczelni dr. Eckerta. Stwierdzono dzięki nim, że okazy żyjące na granicy obszaru zajmowanego przez Abronia umbellata wytwarzają nasiona zaopatrzone w większe skrzydełka, umożliwiające znacznie skuteczniejsze rozsiewanie z pomocą wiatru. Jak zaznacza naukowiec, Trwa dyskusja, czy najbardziej wysunięte na północ populacje [tego gatunku] są warte zachowania. Jeżeli wykazują cechy poprawiające ich zdolność do zwiększania własnego zasięgu podczas zmian klimatycznych, odpowiedź brzmi "tak". Co ważne, odkryta zasada wydaje się być uniwersalna dla całego świata roślin, gdyż wcześniej dr Eckert dokonał analogicznego odkrycia podczas badania jednego z gatunków borówek, Vaccinium stamineum - wytwarzane przez nie nasiona również są wyraźnie większe w okolicach "marginesu" zajmowanego przez nie obszaru. Co ważne, nasiona te są jednocześnie bardzo wydajne, tzn. wyjątkowo skutecznie kiełkują. Badacz twierdzi, że wykonane przez jego zespół badania mogą odegrać istotną rolę w działaniach na rzecz ochrony zagrożonych roślin: Nasze obserwacje [dotyczące borówek] tworzą spójną całość z badaniami nad roślinami wydmowymi, co sugeruje, że nasze wyniki mogą mieć ogólne znaczenie dla zachowania gatunków w obliczu światowych zmian środowiskowych.
  4. Od lipca bieżącego roku Unia Europejska wprowadza całkowity zakaz importu dzikich ptaków. Handel ograniczono, wprowadzając czasowy zakaz, już w październiku 2005 roku. Posunięcie to miało zmniejszyć zakres i tempo rozprzestrzeniania się wirusa ptasiej grypy H5N1. Obrońcy zwierząt uważają, że nowe prawo pomoże ocalić wiele milionów ptaków, w tym rzadkie gatunki. Na teren UE będą mogły wjechać tylko rozmnażane w niewoli ptaki z "zaakceptowanych" krajów. Przejdą one szczegółowe badania lekarskie oraz kwarantannę. Działacze na rzecz praw zwierząt uznają europejski handel dzikimi ptakami za znaczący powód spadku liczebności zagrożonych gatunków, np. afrykańskiej papugi popielatej (żako; Psittacus erithacus). Przed wprowadzeniem czasowego zakazu rocznie importowano do Unii 1,7 mln dzikich ptaków. Brytyjskie Royal Society for the Protection of Birds szacuje, że przed dotarciem na Stary Kontynent umierało (z powodu chorób i złego traktowania) aż 60% złapanych ptaków.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...