Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'wyszukiwarka' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 45 wyników

  1. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Microsoft podpisał z twórcą wyszukiwarki Wolfram Alpha umowę na korzystanie z jej wyników w wyszukiwarce Bing. Wolfram Alpha to wyszukiwarka wyspecjalizowana w dostarczaniu odpowiedzi na pewien typ pytań. Nie prezentuje ona zbioru odnośników do innych witryn, ale potrafi np. porównać PKB różnych krajów, podać ceny giełdowe czy wzory matematyczne. Obecnie nie wiadomo, w jaki sposób wyniki z Wolfram Alpha miałyby być prezentowane na stronach Binga, ani czy będą pokazywane pod własną marką. Nie znane są też warunki finansowe ewentualnej umowy. Ani Microosft, ani Stephen Wolfram nie komentują doniesień na temat współpracy.
  2. Google informuje o stworzeniu poprawionego silnika dla swojej wyszukiwarki. Caffeine, bo tak brzmi jego nazwa kodowa, został udostępniony do testów. Dotychczas Google wprowadzało zmiany bez szerszego informowania o tym. Decyzja o udostępnieniu silnika wszystkim chętnym testerom mogła być spowodowana niedawną premierą microsoftowego Binga. Google chce pokazać, że ciągle ulepsza swój produkt oraz uświadomić, jakie zmiany w nim zachodzą. Nowy silnik ma działać szybciej, dawać bardziej trafne wyniki i oferować wyszukiwanie w czasie rzeczywistym, czyli dawać możliwość dotarcia do treści, które właśnie pojawiły się w Sieci. Martin McNulty, specjalista ds. wyszukiwania z firmy Trafficbroker, uważa, że poprawiony silnik może stanowić poważne wyzwanie dla wyszukiwarki Microsoftu. Rynkiem wyszukiwarek interesuje się wiele firm. Ostatnio wkroczył nań Facebook, który kupił FriendFeeda, zadebiutowała też poprawiona wyszukiwarka Ask Jeeves. Przedstawiciele Google'a zaprzeczają jednak, że ulepszony silnik to odpowiedź na działania konkurencji. Twierdza, że prace nad nim trwają od wielu miesięcy, a firma nigdy nie przestanie ulepszać wyszukiwarki.
  3. Firma Net Applications, która prowadzi jedne z najbardziej znanych pomiarów dotyczących rynku systemów operacyjnych, wyszukiwarek i przeglądarek, udoskonaliła metodologię badań. W związku z tym znacząco zmieniły się niektóre dane dotyczące popularności poszczególnych produktów. Net Applications informuje, że dzięki nowej metodologii mamy lepszy obraz tego, co dzieje się na rynku. Dotychczas kraje takie jak np. Chiny były niedoszacowane, a USA - przeszacowane. Firma, po konsultacji z wieloma organizacjami, zdecydowała się na użycie danych CIA dotyczących liczby użytkowników Internetu w poszczególnych krajach. Na nowej metodologii bardzo straciła przeglądarka Safari. Okazuje się, że jej udziały wynoszą nie 8,4%, a jedynie 4,07%. Tak więc oprogramowanie Apple'a jest coraz bardziej zagrożone przez przeglądarkę Chrome. Trzeba tutaj jednak zauważyć, że i udziały Safari rosną. Net Applications przeliczyła stare wyniki według nowej metodologii i okazało się, że w maju do Safari należało 3,7% rynku, a w czerwcu - 4,07%. Z nowych wyliczeń wynika zatem, że IE ma 67,68% światowego rynku, do Firefoksa należy 22,47%, udziały Safari to 4,07%, a Chrome'a - 2,59%. Na kolejnych miejscach uplasowały się Opera (1,97%) i Netscape (0,67%). Widać tutaj wyraźny skok udziałów Opery, który bierze się z lepszego oszacowania popularności norweskiego produktu w Europie Wschodniej i Azji. Zmiany zaszły również na rynku wyszukiwarek. Zauważalny jest wyraźny wzrost udziałów chińskiej Baidu (8,87%) i związany z tym spadek Google'a (78,45%). Do Yahoo! należy 7,16% rynku, a do Binga - 3,17%. Podobnie jak w przypadku Safari, straciły tutaj te produkty, których głównym rynkiem działalności są Stany Zjednoczone. Widzimy zatem zmniejszenie się znaczenia Binga. Z danych Net Applications wynika również, że Windows wciąż ma ponad 90 procent rynku systemów operacyjnych. Do systemu Microsoftu należy bowiem aż 93,04% rynku. Na drugim miejscu uplasował się Mac (4,86%), który wyraźnie stracił na zmniejszeniu pozycji Stanów Zjednoczonych. Trzecie miejsce należy do Linuksa z 1,05% udziałem.
  4. Microsoft wydał oficjalny komunikat, w którym ogłosił podpisanie umowy z Yahoo!. Porozumienie zakłada, że Yahoo! będzie korzystało z wyszukiwarki Microsoftu, a w zamian portal będzie jedynym sprzedawcą reklam ukazujących się przy wynikach wyszukiwania na witrynach obu firm. Z komunikatu jednoznacznie wynika, że celem obu firm jest konkurowanie z rynkowym liderem - Google'em. Czytamy w nim: Umowa przewiduje połączenie zasobów wyszukiwarkowych Yahoo! i Microsoftu. Dzięki pojawieniu się alternatywy, reklamodawcy nie będą musieli całkowicie polegać na firmie, która zdominowała ponad 70% rynku wyszukiwania. Dołączenie zasobów Yahoo! pozwoli wyszukiwarce Microsoftu osiągnąć rozmiar i skalę konieczną do zapewnienia konkurencyjności i innowacyjności na rynku, co będzie korzystne zarówno dla konsumentów jak i dla reklamodawców. Microsoft przedstawił tez kluczowe punkty umowy: - została ona zawarta na 10 lat, - Microsoft nabywa na okres 10 lat wyłączną licencję na technologie wyszukiwarkowe Yahoo i ma prawo zintegrować je ze swoimi technologiami, - microsoftowy Bing będzie jedyną wyszukiwarką używaną na witrynach Yahoo!, a portal ma prawo do wykorzystywania swoich technologii na innych obszarach, - Yahoo! staje się jedynym sprzedawcą reklam w wyszukiwarkach na witrynach obu firm. Reklamy będą umieszczane za pomocą microsoftowej platformy AdCenter, a ceny za ich wyświetlanie będą ustalane przez automatyczny system aukcyjny, - każda z firm na własną rękę zajmuje się sprzedażą innych reklam niż reklama w wyszukiwarkach i utrzymuje własne wydziały sprzedaży, - Microsoft płaci Yahoo! za przekierowanie ruchu z witryn tej firmy do wyszukiwarki. Przez pierwsze 5 lat opłata będzie wynosiła 88% dochodów z reklamy, - przez pierwsze 18 miesięcy Microsoft zagwarantuje Yahoo! osiąganie w każdym kraju określonego poziomu wpływów, - w celu ochrony prywatności konsumentów, obie firmy mogą wymieniać dane o użytkownikach tylko w takim zakresie jaki jest konieczny do zarządzania wyszukiwarką i jej ulepszania. Wymiana danych o zapytaniach kierowanych do wyszukiwarki jest zakazana. Porozumienie tworzy realną alternatywę dla Google'a. Ani Yahoo!, ani Microsoft nie były dotychczas w stanie zagrozić pozycji koncernu Page'a i Brina, który w samych Stanach Zjednoczonych posiada około 65% rynku wyszukiwarek. Yahoo! i Microsoft mogą mieć w sumie około 30% tego rynku, co stanowi dobry punkt wyjścia do rozpoczęcia walki o rynek z liderem. Rezygnacja przez Yahoo! z własnej wyszukiwarki pozwoli portalowi zaoszczędzić setki milionów dolarów, microsoftowy Bing stanie się numerem 2. na rynku wyszukiwarek. Ponadto Yahoo! będzie mogło liczyć na spory zastrzyk gotówki z reklam. Umowa dotyczy tylko i wyłącznie wyszukiwarki oraz reklam w niej wyświetlanych. Wszelkie inne zasoby obu firm pozostają rozdzielone. Koncerny mają nadzieję, że urzędy antymonopolowe zaakceptują umowę na początku 2010 roku. Jej sfinalizowanie ma potrwać 2 lata.
  5. W miesiąc po premierze microsoftowa wyszukiwarka Bing zdobyła 5,25 procenta światowego rynku. To sporo, jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by wyrokować, czy pozycja Google'a jest zagrożona. Główni konkurenci Microsoftu, Yahoo i Google, stracili w tym czasie nieco udziałów, jednak są to straty sięgające ułamków punktu procentowego. Na razie Bing powoli zwiększa swoje rynkowe udziały. Szczególnie popularny jest w USA, gdzie należy do niego 12,1% rynku. Jednak i tutaj pozycja Google'a, który może pochwalić się 65-procentowym udziałem, jest niezagrożona. Tymczasem w Sieci pojawiła się interesująca porównywarka wyników uzyskiwanych przez Google'a i Bing. Szybko przekonamy się, że praktycznie nie ma żadnych różnic w odpowiedziach na to samo zapytanie. Możliwe zatem, że o tym, która wyszukiwarka zwycięży zadecydują dodatkowe opcje, takie jak wyszukiwanie obrazków czy filmów wideo.
  6. Ruszyła wyszukiwarka WolframAlpha, która ma spełniać rolę nie tyle typowej wyszukiwarki, co "centrum wiedzy". WolframAlpha radzi sobie z pytaniami zadanymi w języku naturalnym i stara się wyświetlić odpowiedzi, a nie listę witryn, na której będziemy musieli ich szukać. Gdy napiszemy - po angielsku - swoje pytanie, WolframAlpha zinterpretuje je, pokaże nam sposób interpretacji i wyświetli odpowiedź. I tak zadając pytanie "What is Auschwitz" (Co to jest Auschwitz), dowiedziałem się, że jest to miasto Oświęcim w województwie Małopolskim, zamieszkane przez 41 143 osoby. Wyszukiwarka wyświetliła mapę Polski z zaznaczonym położeniem Oświęcimia, zaproponowała pokazanie koordynatów geograficznych i zdjęcia satelitarnego. Dowiedziałem się również jaki jest czas lokalny i jaka pogoda w Oświęcimiu. WolframAlpha poinformowała mnie też, że najbliższym dużym miastem jest Kraków (mogłem wybrać opcję pokazania również innych miast), zamieszkany przez 755 050 osób i położony o 50 kilometrów na wschód. W sekcji "Powiązane" otrzymałem odnośniki z Wikipedii do informacji o Oświęcimiu. Z kolei po zadaniu pytania "Who is the President of the United States" (Kto jest prezydentem Stanów Zjednoczonych), dowiedziałem się, że jest nim Barack Obama. Wyszukiwarka podała informację, że jest 44. prezydentem, od kiedy pełni urząd, wymieniła dwóch jego poprzedników (z opcją wybrania większej ich liczby). Zostałem też poinformowany o pełnym nazwisku prezydenta oraz dacie i miejscu jego urodzin. I w tym przypadku w sekcji "Powiązane" były odnośniki do Wikipedii. Tym razem do trzech haseł. "Barack Obama", "United States" oraz... "Svalbard". Na każdą z podanych informacji można kliknąć, a wówczas wyświetli się nam się możliwość automatycznego przekopiowania klikniętych pojęć do okna wyszukiwania WolframAlpha. Informacje prezentowane są w bardzo przejrzystej, logicznej formie. Zdarzają się drobne niedociągnięcia, jak na przykład brak możliwości automatycznego skopiowania niektórych pojęć do okna wyszukiwania. Można jednak z całą pewnością stwierdzić, że WolframAlpha nie jest "zabójcą Google'a" z tej prostej przyczyny, iż nie została w ten sposób pomyślana. To raczej dobre uzupełnienie wyszukiwarkowego giganta, które znakomicie ułatwia szybkie wyszukiwania podstawowych informacji. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że będzie to wyszukiwanie bezpieczne, gdyż nie musimy w poszukiwaniu interesujących nas danych zwiedzać witryn, które nie znamy. Czasem też WolframAlpha umożliwia znalezienie zaskakujących informacji. Gdy zapytałem wyszukiwarki "How to make a pancake" (jak zrobić naleśnika?), zaproponowała mi wyszukiwanie fraz "make a pancake" lub "pancake". Po kliknięciu na pierwszą z tych możliwości otrzymałem szczegółowe informacje dotyczące wartości odżywczych naleśnika, z zastrzeżeniem, że "naleśnik" jest pożywieniem. WolframAlpha daje nam bowiem też możliwość sprawdzenia "naleśnika" jako pojęcia astronomicznego i wyrazu w języku angielskim. Można też sprawdzić, co WolframAlpha wie o KopalniWiedzy.
  7. Google testuje w swoich laboratoriach nowe rozszerzenie dla wyszukiwarki grafiki. Funkcja "similar image" (podobny obrazek) ma pomóc w uszczegółowieniu naszego tekstowego zapytania za pomocą grafiki. Obecnie gdy wpiszemy słowo "diesel" otrzymamy obrazki odnoszące się do aktora Vina Diesela, do marki odzieżowej, do rodzaju paliwa, zegarków czy perfum. Testowane narzędzie wyświetla pod obrazkami przycisk "similar image". Po kliknięciu pokażą się nam grafiki przedstawiające obiekty podobne pod względem kształtu czy koloru. Narzędzie Google'a będzie konkurowało z obecnym już jakiś czas na rynku rozszerzeniem funkcjonalności microsoftowego Live Search. Również i ono oferuje "similar images" oraz inne zaawansowane funkcje, jak np. wyszukiwanie tylko tych grafik, na których widać twarze ludzi. Kolejnym ciekawym rozwiązaniem Google'a jest News Timeline. Układa ona wydarzenia dnia w przystępnej formie i pozwala na śledzenie rozwoju wydarzeń. Umożliwia też wyszukiwanie najświeższych informacji na temat konkretnych osób, przeszukiwanie prasy, daje dostęp np. do dyskografii zespołów czy książek autora, o którym ukazała się informacja.
  8. Zdaniem Pedra Carpeny z uniwersytetu w Maladze, teorie matematyczne wykorzystywane do badania chaotycznych systemów kwantowych mogą przydać się do udoskonalenia wyszukiwarek internetowych. Gdy w standardowej wyszukiwarce wpisujemy jakieś zapytanie, porównuje ona liczbę wystąpień interesującego nas terminu na różnych stronach. Im więcej wystąpień, za tym ważniejszy wyszukiwarka uznaje danych dokument. Carpena proponuje metodę, która nie polega na badaniu częstotliwości występowania szukanej frazy i porównywaniu jej z częstotliwością występowania na innych witrynach. Jego zdaniem należy sprawdzać, gdzie w dokumencie występuje dana fraza. W ten sposób powinniśmy być w stanie zbadań właściwości książki bez porównywania jej z innymi książkami - mówi Hiszpan. Carpena już wcześniej wykorzystywał teorię macierzy przypadkowych do analizowania systemów kwantowych. Teraz twierdzi, że tej samej techniki można użyć w analizie tekstu. Jego zdaniem ważne słowa znajdują się zwykle obok siebie, podczas gdy te mniej ważne są rozrzucone przypadkowo po całym tekście. Fizyk przetestował swój pomysł na tekście "Relativity: The special and general theory" Alberta Einsteina. Za najważniejsze słowa zostały uznane: "wszechświat", "pole", "grawitacyjny", "energia". Co więcej, dobre rezultaty uzyskał nawet wówczas, gdy z tekstu usunął wszystkie spacje i kazał programowi odnaleźć ważne wyrazy o długości od 2 do 35 znaków. Innymi słowy, metoda Carpeny sprawdzi się nie tylko w przypadku słowa pisanego, ale również przyda się do badania bardziej abstrakcyjnych zestawów danych. Obecnie Carpena i jego zespół próbują przystosować swoją technikę do analizy genomu. Chcą się przekonać, czy będą w stanie odnaleźć istotne informacje na jego temat.
  9. W Kanadzie trwa interesujący proces sądowy, który może zakończyć się olbrzymimi problemami dla Google'a, Yahoo czy Microsoftu. Firma IsoHunt Web Technologies, producent oprogramowania IsoHunt wniosła sprawę przeciwko Kanadyjskiemu Stowarzyszeniu Przemysłu Nagraniowego (CRIA). Przedsiębiorstwo chce, by sąd rozstrzygnął, czy wyszukiwarki mogą być pociągnięte do odpowiedzialności za nielegalne udostępnianie materiałów chronionych prawem autorskim. Sprawę wniesiono po tym, jak RIAA i CRIA wysłały do IsoHunt Web Technologies listy ostrzegające o możliwych krokach prawnych, jakie podejmą w związku z bittorrentowym oprogramowaniem IsoHunt. Firma odpowiedziała wnioskiem do sądu o rozstrzygnięcie czy Google, Yahoo czy MSN są odpowiedzialne za to, że podają odnośniki do nielegalnych treści. Podobnie robi przecież IsoHunt. Prawnik wynajęty przez IsoHunt Web Technologies zademonstrował sądowi, że Google może zostać użyte do wyszukania każdego rodzaju nielegalnych plików, które można znaleźć też w IsoHunt. Jedyna różnica jest taka, że IsoHunt służy do wyszukiwania specyficznych typów plików, a Google - do wszystkich typów plików.
  10. Stephen Wolfram, autor popularnego w środowisku naukowym programu Mathematica oraz kontrowersyjnej książki "A New Kind of Science", w której analizuje systemy komputerowe, pracuje nad wyszukiwarką mającą rozumieć język naturalny. Wolfram Alpha może zadebiutować już za trzy miesiące. Naukowiec zdaje sobie sprawę, że język naturalny jest niezwykle trudny do przełożenia na język zrozumiały dla maszyny. Nie byłem pewien, czy to zadziała. Ale teraz mogę powiedzieć, że dzięki użyciu wielu mądrych algorytmów i technik heurystycznych, szczegółowym badaniom oraz wielu odkryciom dokonanym na polu lingwistyki, a także dzięki pewnym przełomowym pracom teoretycznym, sprawiliśmy, że to działa - mówi Wolfram. Zapytanie, zadane wyszukiwarce w języku naturalnym, będzie analizowane przez algorytmy, które mają udzielić najlepszej odpowiedzi. Aby przekonać się, na ile sprawnie działa Wolfram|Alpha, musimy poczekać do maja. Dotychczas żadna z zapowiadanych wyszukiwarek tego typu nie zdała egzaminu. Jedyną, o której można powiedzieć, że wniosła coś pożytecznego w rozwój semantycznych wyszukiwarek, jest Powerset, zakupiona w ubiegłym roku przez Microsoft. Oprogramowanie wciąż jednak jest bardzo niedoskonałe i podawane wyniki często nie są takimi, jakich oczekuje użytkownik.
  11. Grupa byłych inzynierów Google'a i IBM-a uruchomiła swoją własną wyszukiwarkę. Cuil (wymawia się jak cool) ma zaindeksowanych 120 miliardów witryn. Twórcy wyszukiwarki twierdzą, że to trzykrotnie więcej niż zaindeksował Google i 10-krotnie więcej niż Microsoft. Do korzystania z nowej wyszukiwarki trzeba się przyzwyczaić. Nie zwraca ona bowiem rezultatów tak, jak inne tego typu narzędzia. Znalezione strony prezentowane są w dwóch lub trzech kolumnach z obszernymi fragmentami tekstu. Obok niektórych z wyników prezentowane są też niewielkie grafiki. Czasami mogą szokować i rozbawić. Wpisanie nazwiska "Bush" daje liczne odpowiedzi dotyczące obecnego prezydenta USA. Znajdziemy wśród nich odnośnik do definicji w Wikipedii, a obok grafikę przedstawiającą... papier toaletowy z namalowanym nań portretem prezydenta. Co ciekawe, grafiki tej nie ma na stronie Wikipedii. Wyniki wyszukiwań dobrze pasują do zapytań, jednak by swobodnie korzystać z innych języków niż angielski konieczne jest odblokowanie skryptów. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż nie jest to taki gigant jak Google. Firma nie dysponuje tak olbrzymią liczbą serwerów oraz równie pojemnymi łączami. Mogą więc pojawić się czasem problemy z dostępem do Cuila. Wyszukiwarka, po wpisaniu zapytania i przedstawieniu rezultatów, oferuje nad wynikami zakładki, w których znajdziemy odpowiedzi na bardziej szczegółowe zapytanie.. Jej główną zaletą, obok olbrzymiej liczby zaindeksowanych witryn, ma być też bezpieczeństwo oferowane użytkownikom. Twórcy Cuila zapewniają, że w przeciwieństwie do konkurencji, witryna nie zbiera żadnych danych na temat odwiedzających ją internautów. Aktualizacja: Do poprawnego działania Cuil wymaga odblokowania skryptów.
  12. Pracujący dla Google'a badacze twierdzą, że opracowali precyzyjną technologię wyszukiwania grafik. Pod koniec ubiegłego tygodnia na International World Wide Web Conference w Pekinie przedstawiciele Google'a zaprezentowali dokument opisujący VisualRank - technologię rozpoznawania obrazów oraz nadawania im wagi. VisualRank ma być dla obrazów tym, czym PageRank jest dla tekstu. Obecnie wykorzystywane wyszukiwarki obrazków korzystają tak naprawdę z tekstu umieszczonego obok danej grafiki. Samo rozpoznawanie i klasyfikowanie obrazów jest dla komputerów wciąż zbyt trudnym zadaniem. To, co dla człowieka jest bardzo łatwe, dla maszyny stanowi przeszkodę nie do pokonania. Istnieją techniki wyodrębniania twarzy z grafik, ale już wyszukanie na obrazku np. gór, filiżanek czy drzew przychodzi komputerom z olbrzymią trudnością. Badacze Google'a przyznają, że ich technika nie radzi sobie z każdą grafiką bez wyjątku. Znajduje ona zastosowanie tylko do pewnej części obrazów skatalogowanych przez wyszukiwarkę Google. Mimo, iż jest to niewielka część grafiki dostępna w Sieci, to jednak, jak zapewnia Google, to i tak największa w Sieci wyszukiwarka grafiki. Potrafi ona odnaleźć na zdjęciach 2000 różnych przedmiotów. To najpopularniejsze przedmioty, które pojawiają się w zapytaniach zadawanych Google'owi. Nad stworzeniem tej technologii pracowało 160 osób, które zajmowało się katalogowaniem i nadawaniem wagi poszczególnym grafikom. Google twierdzi, że dzięki ich pracy wyszukiwarka zwraca o 83% mniej błędnych wyników. Część ekspertów pozostaje jednak sceptycznie nastawiona. Twierdzą oni, że system Google'a nie nadaje się do zastosowania na masową skalę. Ponadto nie wiadomo czy i w ogóle wyszukiwarka obrazków wyjdzie poza fazę badań.
  13. W Journal of Computer-Mediated Communication ukazało się omówienie badań, z których wynika, iż użytkownicy Internetu zanadto ufają wynikom wyszukiwania w Google'u. Podczas eksperymentu studentów college’u posadzono przed monitorami i za pomocą odpowiedniego sprzętu i oprogramowania badano ruchy ich gałek ocznych oraz dokonywane wybory. Okazało się, że zdecydowana większość z nich nie zwraca uwagi na to, na ile wynik wyszukiwania pasuje do zadanego wyszukiwarce zapytania, ale na pozycję linku. Im wyżej był on umieszczony, tym większa szansa, że zostanie kliknięty. Taki sposób korzystania z wyszukiwarek powoduje, że w Internecie wygrywają wielkie serwisy. Mają one najwięcej użytkowników, więc wyszukiwarki umieszczają je wyżej, niż odnośniki do niewielkich serwisów. W ten sposób „bogaci stają się jeszcze bogatsi”, gdyż osoby korzystające z wyszukiwarek klikają na te linki, które są wyżej, nawet jeśli linki zaprezentowane niżej lepiej pasują do zadanego zapytania. Wyszukiwarki są niezwykle popularne, ale mimo tego większość użytkowników nie ma pojęcia, jak działają i nie wie, jak wykorzystywane przez nie algorytmy wyszukiwania wpływają na prezentowane wyniki – mówi Bing Pan, główny autor eksperymentu. Klikając na najwyżej położone linki użytkownicy podbijają ich wartość, więc w przyszłości te same linki znowu zostaną zaprezentowane na pierwszych miejscach. Inne odnośniki, nawet jeśli prowadzą do bardziej wartościowych informacji, spadną w rankingach na dalsze miejsca. Witryny bardziej popularne stają się jeszcze bardziej popularne, niezależnie od tego, w jakim stopniu pasują do tego, czego użytkownik szuka. To z kolei umacnia je na najwyższych pozycjach, a internautom coraz trudniej jest dotrzeć do potrzebnych im informacji – mówi Pan.
  14. Google ujawniło dzisiaj swój nowy pomysł: Universal Search. Gigant od razu wyszukuje, w odpowiedzi na zadane wyszukiwarce pytanie, witryny WWW, najświeższe informacje, pliki graficzne, wideo, mapy, książki itp. Znacząco ułatwi to życie użytkownikom, którzy dotychczas musieli wielokrotnie zadawać wyszukiwarce te same pytania, przełączając się pomiędzy podstronami. Obecnie wystarczy zadać je raz, a następnie, klikając w odpowiednie odnośniki, dotrzeć do wszystkich informacji, które Google zgromadził na dany temat.
  15. Google ogłosiło, że kosztem 600 milionów dolarów wybuduje nowe centrum bazodanowe. Powstanie ono w Północnej Karolinie i znajdą się w nim farmy serwerów pracujących na potrzeby baz danych i wyszukiwarek przyszłości. To właśnie ono ma obsługiwać projekt "Similarity Engine”, który pozwoli robotom wyszukiwarki na porównanie znalezionych w Sieci witryn i dokumentów. Dzięki niemu z wyników wyszukiwania znikną zdublowane lub niemal identyczne informacje. W nowym centrum zatrudnienie znajdzie nieco ponad 200 osób. Będą to przede wszystkim specjaliści ds. serwerów i sieci. Władze stanu Północna Karolina, by zachęcić Google’a do wybudowania centrum właśnie na ich terenie, dokonały już inwestycji wartości 4,8 miliona dolarów. Jeśli Google rzeczywiście wybuduje swoje centrum, wartość stanowych inwestycji zostanie zwiększona do 100 milionów USD.
  16. Prezes Mozilli, pani Mitchell Baker, poinformowała w swoim blogu, że w 2005 roku Mozilla Foundation zanotowała wpływy w wysokości 52,9 miliona dolarów. Co prawda sztandarowy produkt MoFo – przeglądarka Firefox – jest darmowy, jednak Fundacja otrzymuje pieniądze od wyszukiwarek (przede wszystkim od Google’a), na strony których kieruje ruch internetowy. W Firefoksie obok pasku adresu znajduje się pole, w które można wpisać wyszukiwany termin. Domyślnie ustawiony jest tam Google. Za każdym razem, gdy użytkownik Firefoksa korzysta z tego pola, konto Mozilla Foundation zostaje wzbogacone. Fundacja zarabia również na Mozilla Store oraz ma dochody z innych źródeł. Należy przy tym odnotować olbrzymi wzrost dochodów Fundacji. W roku 2003 jej wpływy wynosiły 2,4 miliona dolarów, a w 2004 – 5,8 miliona. W ciągu roku zanotowano więc dziesięciokrotny wzrost wpływów. To najlepiej odzwierciedla rosnącą popularność Firefoksa (którego wersja 1.0 zadebiutowała pod koniec 2004 roku) oraz rolę, jaką w generowaniu wpływów Fundacji odgrywa przekierowywanie ruchu do wyszukiwarek. Baker poinformowała również, że w 2005 roku na rozwój Firefoksa i innych opensource’owych projektów MoFo wydała 8,2 miliona USD. Pani prezes nie ujawniła danych finansowych za rok 2006. Powinniśmy je poznać jeszcze w bieżącym roku.
  17. Wikisari – tak będzie nazywał się nowy projekt Jimmy'ego Walesa, twórcy Wikipedii, który ma rzucić wyzwanie wyszukiwarkom Google i Yahoo. W wywiadzie dla Times of London Wales powiedział, że nowe wyszukiwarka będzie wykorzystywała tą samą, bazującą na pracy użytkowników, technologię co Wikipedia. Zdaniem twórcy popularnej encyklopedii, automatyczne algorytmy Google'a mogą czasami łatwo zostać zmanipulowane. Dlatego też sądzi, iż znacznie lepszą metodą będzie zdać się na osąd internautów. Google jest bardzo dobry w wielu dziedzinach, ale wielokrotnie podawane wyniki wyszukiwania to tylko spam i śmieci. Spróbujcie na przykład poszukać "Tampa hotels" i nie otrzymacie żadnej użytecznej informacji". Wikisari ma zadebiutować w pierwszym kwartale przyszłego roku.
  18. Japońscy naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego stworzyli oprogramowanie, które potrafi rozróżniać osoby. Program powstał z myślą o zastosowaniu w wyszukiwarkach internetowych. Jeśli np. użytkownik będzie szukał informacji nt. Michaela Jacksona, znajdzie tysiące witryn, wśród których będą oczywiście dane nt. słynnego piosenkarza, ale również znajdą się tam dane pana Michaela Jacksona, przedstawiciela firmy piwowarskiej. Japoński program analizuje 100 pierwszych wyników wyszukiwania w Google’u, szuka w nich wspólnych fraz sprawdzając, czy otrzymane wyniki mogą dotyczyć różnych osób o tym samym nazwisku. Następnie łączy ze sobą te wyniki, o których sądzi, że dotyczą tej samej osoby. Użytkownik otrzymuje więc zbiorcze dane dotyczące piosenkarza Michaela Jacksona, a osobno zgrupowane są informacje na temat przedstawiciela firmy piwowarskiej. Przeprowadzone testy wykazały, że oprogramowanie daje od 70 do 95 procent trafnych wyników. Japończycy zastosowali w swoim programie nie tylko mechanizmy statystyczne, ale również lingwistyczne. Potrafi ono sprawdzić częstość występowania wyrazu charakterystycznego dla danego nazwiska, oraz sprawdzić jego gramatyczne relacje z wyszukiwanym nazwiskiem. Osobie, która szuka nazwiska „Jan Kowalski” oprogramowanie powie ilu różnych Janów Kowalskich znalazło i jakie wyrażenia są charakterystyczne dla każdego z nich. Naukowcy z innych krajów chwalą japońskie osiągnięcia. Zauważają, że wykorzystana technologia będzie bardzo pomocna przy budowie sieci semantycznych, które ułatwiają przeszukiwanie dokumentów dzięki temu, że komputery "rozumieją" przetwarzane teksty. Prace Japończyków zostały zaprezentowane podczas 17. Europejskiej konferencji na temat sztuczniej inteligencji we włoskim Riva del Garda.
  19. Yahoo oraz Microsoft dołączyły do Google’a i wspólnie będą wspierały protokół Sitemaps 0.90. Umożliwia on webmasterowi stworzenie pliku XML z informacją o ostatnio zaktualizowanych stronach. Gdy witrynę odwiedzą roboty wyszukiwarek, z pliku dowiedzą się, które z podstron wymagają indeksowania. Protokół Sitemaps został wprowadzony przez Google’a w lipcu 2005 roku i opublikowany w ramach licencji Creative Commons. Dzięki podpisanej umowie z mechanizmu tego będą teraz korzystały również Windows Live Search oraz Yahoo Search. Uruchomienie Sitemaps jest bardzo ważne, ponieważ pozwala w prosty sposób dostarczyć metadane do wyszukiwarek – stwierdził Tim Mayer, jeden z dyrektorów Yahoo. Dzięki Sitemaps zmniejsza się obciążenie łączy, gdyż roboty zadają mniej zapytań wykorzystującej protokół witrynie. Ponadto, co ważne dla właścicieli serwisów internetowych, indeksowanie witryny przebiega znacznie szybciej. Yahoo, Google i Microsoft uruchomiły witrynę, która dostarcza szczegółowych informacji na temat Sitemaps.
  20. Wyraz "google" został oficjalnie uznany za czasownik języka angielskiego. Znalazł się on najnowszej edycji Oxford English Dictionary. Można więc, bez ryzyka popełnienia błędu, odmieniać nowy czasownik jako "googled". Uznanie nazwy własnej za zwykły wyraz jest dowodem na jego wyjątkowe rozpowszechnienie i zadomowienia w języku potocznym. Z jednej strony można takie zjawisko postrzegać jako darmową reklamę, a więc coś pozytywnego dla firmy. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Przykładem może być firma Xerox, której nazwa stała się synonimem wykonywania fotokopii. Dla przedsiębiorstwa, które działa w wielu różnych dziedzinach, takie ograniczenie jej nazwy do jednej z nich staje się przekleństwem. Xerox przez całe lata zdecydowanie walczył z wizerunkiem firmy zajmującej się fotokopiami. Zadomowienie się nazwy firmy w języku jako jeszcze jednego zwykłego wyrazu grozi jej utratą tożsamości, a nazwa firmowa staje się własnością publiczną. Oczywiście, takiemu gigantowi jak Google zjawiska te raczej nie grożą. Podobnie jak Xerox ma on bowiem na tyle duże środki, by bronić swojej tożsamości. Niewykluczone jednak, że po latach, gdy firma Google zniknie z rynku lub zmieni profil działalności, osoby anglojęzyczne wciąż będą używały czasownika to google, nic nie wiedząc o jego pochodzeniu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...