Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'wyciek' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 9 wyników

  1. Symantec ostrzega, że dane użytkowników Facebooka mogły zostać przypadkiem ujawnione firmom trzecim, przede wszystkim partnerom reklamowym. Niewykluczone, że uzyskali oni dostęp do profili, zdjęć i czatów oraz mają możliwość pozostawiania wiadomości na tablicy. Oceniamy, że w kwietniu 2011 około 100 000 aplikacji umożliwiało taki wyciek. W ciągu ostatnich lat setki tysięcy aplikacji mogło przekazywać firmom marketingowym tokeny zabezpieczające dostęp użytkowników do serwisu - uważa Symantec. Co ciekawe, firmy te mogły nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że mają dostęp do takich danych. Specjaliści Symanteka poinformowali Facebook o problemie, a przedstawiciele serwisu potwierdzili, że doszło do wycieku. Podkreślili przy tym, że nie doszło do wycieku informacji osobistych. Ponadto zauważyli, że umowy pomiędzy Facebookiem a partnerami zabraniają wykorzystywania informacji o użytkownikach w sposób, który narusza politykę Facebooka. Malorie Lucich, rzecznik prasowa serwisu społecznościowego, poinformowała również, że stare wadliwe API zostało już usunięte.
  2. W USA rozpoczęły się badania nad wpływem wycieku ropy z platformy Deepwater Horizon na zdrowie ludzkie. To największe tego typu przedsięwzięcie w historii. Badania potrwają co najmniej 5 lat i pochłoną 19 milionów dolarów. Z tej kwoty 6 milionów pochodzi od BP. Koncern nie ma jednak wpływu na planowanie i prowadzenie badań oraz interpretację ich wyników. Badania będzie prowadził National Institute of Environmental Health Sciences (NIEHS). Jego pracownicy skontaktują się z ludźmi, którzy pomagali w oczyszczaniu Zatoki Meksykańskiej i poproszą ich o udział w testach medycznych i wypełnianiu kwestionariuszy. Dale Sandler, odpowiedzialny w NIEHS za wydział epidemiologiczny, przywiązuje dużą wagę właśnie do kwestionariuszy. Mówi, że ludzie mogą się nie skarżyć, nie chodzić do lekarza, ale będą czuli się np. zmęczeni i nie połączą tego z kontaktem z ropą naftową. Eksperci interpretujący kwestionariusze wychwycą tego typu zjawiska. Zespół badawczy chce skontaktować się ze 100 000 osób i ma nadzieję, że do udziału w badaniach uda się namówić 55 000. Już rozpoczęto wysyłanie listów z zaproszeniami na badania i kwestionariuszami. Te ostatnie będą też dostępne na witrynie WWW. Badania powinny odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób różne typy ekspozycji na ropę naftową - od kontaktu z samą ropą, poprzez kontakt z produktami jej kontrolowanego spalania i chemikaliami używanymi do jej rozpuszczania aż po styczność z pożywieniem skażonym ropą - wpływa na człowieka. Badane będą płyny ustrojowe, koncentracja chemikaliów w krwi, zmiany skórne oraz, w dłuższym terminie, ryzyko pojawienia się nowotworów. Zweryfikowane zostaną też doniesienia o chorobach, na jakie ma cierpieć część osób, które zetknęły się z ropą. Naukowców czeka trudne zadanie, gdyż część badanych z pewnością rzadko korzysta z opieki medycznej i są narażeni na wiele innych czynników chorobotwórczych. Nie za wszystkie problemy można więc będzie winić ropę naftową.
  3. Odradzanie się Zatoki Meksykańskiej po katastrofie na platformie BP nie przebiega tak, jak byśmy chcieli. Najnowsze badania przeprowadzone przez Samanthę Joye z University of Georgia dowodzą, że, wbrew twierdzeniom BP, do roku 2012 przyroda nie poradzi sobie ze skutkami wycieku. Pani Joye badała w 2010 roku dno Zatoki i porównywała uzyskane wyniki z tymi sprzed kilku miesięcy. Okazało się, że ropa w wielu miejscach ciągle znajduje się przy dnie tworząc gęstą, zabójczą warstwę. Mamy tu do czynienia z jakimś zatorem, czymś co musimy zbadać, gdyż nie wiemy, dlaczego nie dochodzi do degradacji ropy w tych obszarach - powiedziała Joye podczas niedawnej dorocznej konferencji American Association for the Advancement of Science. Jej odkrycia stoją w wyraźnej sprzeczności z innymi badaniami, które wykazały szybki rozkład ropy przez mikroorganizmy. Szefowa agencji odpowiedzialnej za Zatokę powiedziała, że sądziła, iż większość ropy została rozłożona. Terry Hazen z Lawrence Berkeley National Lab mówi, że uzyskane przez niego wyniki różnią się od tych zaprezentowanych przez Joye, gdyż badał on inne obszary i w innym czasie. Joye wraz ze swoim zespołem odbyła pięć wypraw badawczych, podczas których pobrano 250 próbek rdzeni z dna i zbadano obszar o powierzchni niemal 7000 kilometrów kwadratowych. Wiele tych miejsc badała również przed wyciekiem i mówi, że sytuacja wyraźnie się pogorszyła. Badania nie pozostawiają wątpliwości, że zostały one zanieczyszczone ropą z platformy BP. Problemem jest nie tylko ropa. Jej spalanie na powierzchni spowodowało, że na dno opadło dużo sadzy. Ponadto w wodzie znajdują się duże ilości metanu, który został pominięty podczas większości badań. Przed kilkunastoma dniami Kenneth Feinberg, urzędnik odpowiedzialny za Zatokę Meksykańską, stwierdził, opierając się na dotychczasowych badaniach, że Zatoka niemal w całości poradzi sobie ze skutkami wycieku do roku 2012. Joye i Jane Lubchenko, szefowa NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration) mówią, że tak się nie stanie. Byłam tam przy dnie, na własne oczy widziałam jak to wygląda. Nie ma szans, by do 2012 roku wszystko było w porządku - powiedziała Joye.
  4. Matka Natura posiada niezwykłe zdolności regeneracji i po raz kolejny udowadnia, jak mało wiemy o wykorzystywanych przez nią mechanizmach. Tym razem zaskoczyła naukowców błyskawicznym unormowaniem poziomu metanu w wodach Zatoki Meksykańskiej. John Kessler z Texas A&M University i David Valentine z University of California, Santa Barbara, przeprowadzili kolejne w ostatnim czasie badania wód Zatoki. W czerwcu ubiegłego roku, po olbrzymim wycieku ropy z platformy Deepwater Horizon, obaj naukowcy badali skład wód Zatoki. Zauważyli wówczas, że wskutek wycieku są one pełne metanu i innych gazowych węglowodorów. Poziom metanu był wówczas aż 100 000 razy wyższy od normalnego. Opierając się na naszych wcześniejszych pomiarach oraz innych badaniach wydawało się, że podwyższony poziom metanu będziemy notowali w Zatoce przez najbliższe lata - mówi Kessler. Kolejne badania wód przeprowadzono zaledwie 120 dni później, we wrześniu i październiku. Naukowcy ze zdumieniem zauważyli, że poziom metanu wrócił do normy. Zanotowano duży wzrost liczby bakterii wykorzystujących metan w procesach metabolicznych oraz oszacowany na milion ton deficyt tlenu, który najprawdopodobniej został zużyty przez wspomniane bakterie. Dzięki tak błyskawicznemu zniknięciu metanu sytuacja wód Zatoki wraca do normy, a dodatkową korzyścią jest fakt, że metan - niezwykle silnie działający gaz cieplarniany - nie trafił z wody do atmosfery. Ta katastrofa umożliwiła przeprowadzenie niezwykłych badań, które pozwoliły na śledzenie losów olbrzymich ilości metanu, które zostają uwolnione do wód oceanicznych - powiedział Valentine. Wyciek z platformy to bardzo cenna lekcja dla naukowców zajmujących się klimatem. Dotychczas sądzono, że znajdujące się pod dnem morskim olbrzymie ilości metanu mogą, jako że są powoli uwalniane, mogą wpływać na kształtowanie klimatu. Tymczasem okazuje się, że - przynajmniej wycieki metanu o podobnej charakterystyce jak ten, do którego doszło wskutek katastrofy - nie mają wpływu na klimat.
  5. Intel potwierdził, że umieszczony w internecie kod to główny klucz protokołu HDCP. Jego pojawienie się w sieci oznacza, że na rynek mogą trafić urządzenia typu set-top box oraz odtwarzacze Blu-ray i DVD, które będą omijały mechanizmy zabezpieczeń i pozwolą na kopiowanie i odtwarzanie chronionych treści. Protokół HDCP powstał po to, by tylko autoryzowane urządzenia były w stanie wykonywać kopie chronionych nim nośników. Główny klucz protokołu, który właśnie wyciekł, służy do tworzenia kluczy uwierzytelniających dla urządzeń konsumenckich. Teraz klucze takie będzie mógł generować każdy zainteresowany. Paul Kocher, prezes Cryptography Research uważa, że w ciągu 3-5 lat na rynek trafią urządzenia omijające HDCP. W Chinach powstaną telewizory, które będą korzystały z nielicencjonowanego HDCP - mówi Kocher. Każde urządzenie korzystające z ujawnionego klucza HDCP będzie w stanie przechwycić chronioną zawartość podczas transmisji w czasie rzeczywistym. To nie odpowiednik kopiowania płyt, ale raczej nagrywania obrazu telewizyjnego za pomocą kamery. Minusem takiego rozwiązania jest jedynie brak dostępu do niektórych opcji menu, takich jak np. włączanie i wyłączanie napisów. Już w roku 2001 specjaliści zwracali uwagę na błędy w HDCP. W sierpniu Niels Ferguson nazwał protokół "dziurawym", jednak nie ujawnił szczegółów. W październiku uczeni z Carnegie Mellon University stwierdzili, że wystarczy uzyskać klucze z co najmniej 39 urządzeń, by odtworzyć klucz główny. HDCP sprawia też problemy użytkownikom. Niektórzy skarżą się, że czasami nie mogą korzystać z legalnej zawartości. Przyczyną są tutaj niewielkie różnice w implementacji protokołu.
  6. Zatoka Meksykańska, której przyszłość po wycieku ropy była bardzo niepewna, zyskała niespodziewanego sojusznika w walce z zagrożeniem. Jeszcze niedawno naukowcy obawiali się, że pozostająca na dużych głębokościach ropa będzie przez lata zabijała wiele gatunków. Tymczasem najnowsze badania sugerują, że być może sama natura poradzi sobie ze skutkami ludzkiej głupoty. Naukowcy z Lawrence Berkeley National Laboratory odkryli, że ropa jest pożerana przez nieznane dotychczas gatunki mikroorganizmów i proces ten zachodzi szybciej, niż się spodziewano. Oraz - co niezmiernie ważne - organizmy te nie zużywają zbyt dużych ilości tlenu. Nasze badania pokazują, że wyciek oleju znacząco zmienił skład mikroorganizmów, poprzez stymulowanie rozwoju zimnolubnych gamma-proteobakterii,które są blisko spokrewnione z organizmami, o których wiadomo, że żywią się ropą - mówi Terry Hazen, główny autor badań. Życiu w Zatoce zagraża nie tylko ropa, ale również COREXIT 9500, środek chemiczny używany do rozpuszczania plam ropy w czasie wycieków. Co prawda jego wpływ na wody powierzchniowe był dokładnie badany, nigdy jednak nie sprawdzano, w jaki sposób zachowuje się on na dużych głębokościach i jak wpływa na żyjące tam gatunki. Uczeni z LBNL rozpoczęli swoje badania już pod koniec maja. Wysłaliśmy w tamte rejony dwa statki, których zadaniem było zbadania fizycznych, chemicznych i mikrobiologicznych właściwości wycieku. Wydostająca się ropa stała się źródłem olbrzymiej ilości węgla w tamtejszym ekosystemie. Podejrzewaliśmy, że węglowodory mogą potencjalnie przyczynić się do rozwoju życia mikrobiologicznego, ale dotychczas nie mieliśmy na to dowodów - mówi Hazen. Uczony, który badał w swojej karierze skutki wielu wycieków ropy, jest szefem Wydziału Ekologii i Centrum Biotechnologii Środowiskowej w LBNL. Wraz ze swoim zespołem pobrał pomiędzy 25 maja a 2 czerwca ponad 200 próbek z 17 miejsc. Analizowano je następnie za pomocą wyjątkowo wydajnego narzędzia, Berkeley Lab PhyloChip. Ma ono wielkość karty kredytowej i jest w stanie dokładnie wykryć obecność do 50 000 gatunków bakterii i archeonów w jednej próbce, bez konieczności ich hodowania. Badania wykazały, że w pobranych próbkach dominującym mikroorganizmem jest przedstawiciel rodziny Oceanospirillales, najbliżej spokrewniony z Oleispirea antarctica i Oceaniserpentilla haliotis. Badania pokazały, że saturacja tlenem wód oddalonych od wycieku wynosi 67%, a wód z wycieku - 59%. To dowodzi, że mikroorganizmy nie zużywają zbyt wiele tlenu. Gdyby tak się stało, Zatoce groziłoby powstanie martwych stref pozbawionych tlenu.
  7. Do sieci wyciekł tajny podręcznik MIcrosoftu pt. Global Criminal Compliance Handbook. Został on opublikowany na witrynie Cryptome. Podręcznik jest przeznaczony do użytku wewnętrznego koncernu i opisuje procedury przechowywania danych użytkowników, które mogą być następnie udostępnione na żądanie uprawnionych agend rządowych. Można się z niego dowiedzieć, że w przypadku użytkowników poczty Hotmail Microsoft przechowuje adresy IP, szczegóły podawane przy rejestracji konta, dane na temat e-maili, dane umożliwiające dostęp do konta. Podobne informacje są przechowywane w przypadku użytkowników Windows Live Space, z tym, że tutaj dodatkowo koncern zapisuje też informacje osobiste podawane przez użytkownika. Jeśli zaś chodzi o serwis Xbox Live przechowywane są informacje dotyczące numerów kart kredytowych, numerów telefonów, nazwiska, kody pocztowe, numery seryjne konsoli Xbox, adresy e-mail oraz dane z Gamertag. Microsoft wysłał do firmy Network Solutions, która hostuje serwis Cryptome, list z informacją, że opublikowanie podręcznika stanowi naruszenie ustawy Digital Millennium Copyright Act. Strona Cryptome jest obecnie niedostępna. Podręcznik trafił już jednak do sieci P2P, a serwis Wikileaks stwierdził, że udostępni go na swoich serwerach znajdujących się poza USA. To nie pierwszy tak istotny wyciek z Microsoftu. Niedawno do sieci trafił produkowany przez Microsoft specjalistyczny program COFEE, służący zadaniom informatyki śledczej i używany przez policje i tajne służby. Aktualizacja: Wygląda na to, że firma Network Solutions źle zrozumiała intencje Microsoftu. Przedstawiciele koncernu oświadczyli, że wycofują swój list. Nigdy nie żądaliśmy, by witryna [Cryptome - red.] została wyłączona. Domagaliśmy się tylko usunięcia z niej naszego chronionego prawami autorskimi podręcznika. Prosimy o przywrócenie witryny. Wycofujemy też żądanie usunięcia z niej podręcznika - czytamy w wydanym oświadczeniu. Zamieszanie związane z zamknięciem witryny spowodowane było faktem, że jej właściciel odmówił usunięcia microsoftowego dokumentu. Network Solutions zdecydowała więc o wyłączeniu Cryptome.org. Witryna wróciła już do sieci i można z niej pobrać podręcznik Microsoftu.
  8. Już wkrótce przepisy wykorzystujące białka jaja kurzego nie będą wyłącznie domeną kulinarną, ale trafią także na strony podręczników opisujących sposoby tamowania wycieków wód płodowych przez nieszczelności w owodni (American Journal of Obstetrics & Gynecology). Owodnia może pękać samorzutnie, ale do rozszczelnienia dochodzi także po prenatalnych zabiegach chirurgicznych bądź amniopunkcji. Jest to inwazyjna metoda diagnostyczna, która polega na nakłuciu igłą jamy owodni. Jest wykonywana pod kontrolą USG, zawsze istnieje jednak ryzyko powikłań. Jeśli ciężarnej za wcześnie odejdą wody, może nastąpić poronienie. Ken Moise i zespół z Baylor College of Medicine w Houston przypomnieli sobie, jak lepkie jest białko ptasich jaj i że zabezpiecza ono przecież pisklęta. Panowie już wcześniej zatykali za jego pomocą dziurki w balonach i prezerwatywach. W najnowszych eksperymentach posłużyli się wyrzuconymi ludzkimi owodniami. Naciągnęli je na szklane rurki, a następnie wlali wody płodowe. Potem nakłuli błonę igłą, a po 30 s nałożyli oczyszczone białko jaja kurzego. W 19 przypadkach na 21 wyciek ustał natychmiast. W pozostałych wypływ udało się zatamować po drugiej aplikacji. Moise musiał zastosować antybiotykoterapię, by poradzić sobie z infekcjami bakteryjnymi będącymi wynikiem smarowania białkiem, ale i tak wyniki są na tyle obiecujące, że warto dalej pracować nad metodą.
  9. Amerykańscy lekarze wstrzyknęli znajdującemu się w stanie śpiączki pacjentowi biosyntetyczny klej, którego zadaniem było zatamowanie wypływu płynu mózgowo-rdzeniowego i przywrócenie przytomności. U chorego występowało obniżone ciśnienie wewnątrzczaszkowe, ponieważ w jednej z opon mózgowych, twardówce, powstał niewielki otwór. Wyciekał stamtąd płyn mózgowo-rdzeniowy. Pod kontrolą tomografii komputerowej zespół radiologów i neurochirurgów dokładnie zlokalizował uszkodzone miejsce i wprowadził przez nie igłę. Posłużono się powszechnie wykorzystywanym klejem (The Lancet). O osiągnięciu poinformował w zeszły piątek (25 maja) szef ekipy lekarzy, dr Wouter I. Shievink z Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...