Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'wino' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 28 wyników

  1. Picie niewielkich ilości wina do obiadu może zmniejszać ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2., informują badacze z Tulane University School of Public Health and Tropical Medicine. Autorzy badań oparli się na danych dotyczących 312 400 osób zgromadzonych w UK Biobank. Osoby te same poinformowały, że regularnie piją alkohol. Ich losy były śledzone przez 11 lat. W tym czasie cukrzyca typu 2. pojawiła się u 8600 badanych. Na podstawie analizy danych badacze zauważyli, że u osób pijących alkohol do posiłku ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. było o 14% niższe niż u osób pijących alkohol poza posiłkami. Potencjalny związek pomiędzy konsumpcją alkoholu a rozwojem cukrzycy był wyraźnie widoczny wyłącznie u osób, które spożywały umiarkowane ilości alkoholu do posiłku. Dodatkowo związek ten był najbardziej oczywisty u osób pijących wino, a nie inne rodzaje alkoholi. Kolejnym ważnym spostrzeżeniem jest stwierdzenie, że różne rodzaje alkoholu mają różny związek z ryzykiem rozwoju cukrzycy typu 2. O ile większa ilość wina wiązała się z mniejszym ryzykiem, to większa ilość piwa lub mocnych alkoholi wiązała się z wyższym ryzykiem rozwoju cukrzycy. Wpływ konsumpcji alkoholu na zdrowie jest jak miecz obosieczny. Może on ciąć w dwóch kierunkach – pomocnym lub szkodliwym – w zależności od tego, jak jest konsumowany. Wcześniejsze badania skupiały się na ilości konsumowanego alkoholu i dawały różne wyniki. Bardzo mało badań skupia się na innych detalach picia alkoholu, takich jak moment jego spożywania, mówi doktor Hao Ma. Warto tutaj wiedzieć, że jako umiarkowane picie definiuje się spożywanie do kieliszka wina (ok. 150 ml) w przypadku kobiet i do 2 kieliszków wina (ok. 300 ml) w przypadku mężczyzn. W przeliczeniu na czysty alkohol mamy więc 14 gramów w przypadku kobiet i do 28 gramów przypadku mężczyzn. Badania kliniczne również wykazały, że alkohol może mieć korzystny wpływ na różne elementy zdrowia, w tym na metabolizm glukozy. Nie jest jednak jasne, czy ulepszenie metabolizmu glukozy wpływa na zmniejszenie ryzyka rozwoju cukrzycy typu 2. Podczas naszych badań poszukiwaliśmy odpowiedzi na pytanie, czy na związek pomiędzy alkoholem a cukrzycą typu 2. wpływ mieć może spożywanie alkoholu wraz z pożywieniem. « powrót do artykułu
  2. Dom aukcyjny Christie's wystawia na sprzedaż wino Pétrus 2000, które przez 14 miesięcy dojrzewało na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK). W skład oferowanego w ramach tzw. private sale zestawu wchodzą również skrzynka, butelka "zwykłego" wina Pétrus 2000, dekanter oraz korkociąg wykonany z meteorytu. To jedna z 12 butelek, które zostały wysłane na Stację przez firmę Space Cargo Unlimited w ramach programu Mission WISE. To finansowany przez Space Cargo Unlimited projekt badań nad żywnością i rolnictwem. Po powrocie butelek z ISS były one analizowane i testowane przez grupę specjalistów, którzy prowadzili badania na Uniwersytecie w Bordeaux. Porównywali oni to wino z butelkami, które nie opuszczały Ziemi. Jane Anson, która była w grupie badawczej, mówi, że wino było wyraźnie inne od tego, które pozostało na Ziemi. Wystawiona na aukcję butelka będzie jedyną, która zostanie sprzedana. Trzy wykorzystano podczas badań, a osiem pozostałych będzie przechowywanych na potrzeby przyszłych badań. Nie ma zbyt wielu win, które mogą dojrzewać przez 60, 70 czy więcej lat. A Petrus jest jednym z nich, mówi Anson. Chateau Petrus produkuje rocznie zaledwie 30 000 butelek, a wino tej wytwórni należy do jednych z najdroższych na świecie. Butelki z roku 2000 sprzedają się zwykle po około 6000 USD. Specjaliści z Christie's szacują, że wino z kosmosu osiągnie kosmiczną cenę 1 miliona dolarów. Dochód ze sprzedaży posłuży do finansowania kolejnych przedsięwzięć Mission WISE. « powrót do artykułu
  3. Szeroko znany jest związek pomiędzy paleniem papierosów a chorobami nowotworowymi. Jednak znacznie mniej znany jest związek pomiędzy umiarkowaną konsumpcją alkoholu a ryzykiem wystąpienia raka. Autorzy najnowszych badań przeprowadzonych przez Southampton University, których wyniki opublikowano w BMC Public Health, postanowili lepiej uświadomić opinię publiczną, porównując ryzyko związane z piciem alkoholu do ryzyka związanego z paleniem papierosów. Wiadomo, że alkohol powoduje co najmniej 7 rodzajów raka – piersi, wątroby, ust, przełyku, pęcherza i gardła. Szczególnie narażone są kobiety. Co gorsza, nie ma bezpiecznego poziomu spożycia alkoholu. Ryzyko wiszące nad kobietami jest większe, ponieważ przy umiarkowanym spożyciu alkoholu ryzyko rozwoju raka piersi jest większe niż dla innych nowotworów. Z badań wynika, że 70% ludzi wie o związku palenia papierosów z nowotworami. Działania podjęte w kierunku ograniczenia palenia przynoszą wymierne efekty. Wysokie podatki, zakazy reklamy i inne spowodowały, że np. w Wielkiej Brytanii odsetek palaczy spadł z 46% w 1974 roku do 19% w 2014 roku. Także w Polsce szybko zmniejsza się liczba palaczy. Jeszcze w 2011 roku odsetek palących wynosił 31%, by w 2015 spaść do 24%. Papierosy zabijają nawet 2/3 palaczy, a palenie odpowiada za kilkadziesiąt procent przypadków nowotworów. Opinia publiczna wie jednak znacznie mniej na temat ryzyka związanego ze spożyciem alkoholu. W ramach najnowszych badań naukowcy postanowili porównać alkohol z tytoniem. Okazało się, że kobieta wypijająca tygodniowo butelkę wina naraża się na takie ryzyko rozwoju nowotworu jak przy wypaleniu 10 papierosów. W przypadku mężczyzny ryzyko to odpowiada wypaleniu 5 papierosów. Oznacza to, że wypijanie codziennie do obiadu lampki wina niesie ze sobą takie ryzyko jak wypalenie przez kobietę 26 paczek, a przez mężczyznę 13 paczek papierosów w ciągu roku. « powrót do artykułu
  4. Japoński naukowiec, a prywatnie miłośnik alkoholu, po jednym z przyjęć odkrył, że zanurzenie próbki, którą się zajmował, w drinkach przekształciło ją w nadprzewodnik działający w temperaturze kilku kelvinów. Naukowiec ten to doktor Yoshihiko Takano z Narodowego Instytutu Nauk Materiałowych w Tsukubie. Po jednym z przyjęć postanowił sprawdzić, jak na właściwości potencjalnego nadprzewodnika wpłynie alkohol. Wspomniana próbka to mieszanina sproszkowanych żelaza, telluru i siarczku telluru, które zamknięto w kwarcowej tubie i przez 10 godzin trzymano w temperaturze 600 stopni Celsjusza. Normalnie nie wykazuje ona właściwości nadprzewodzących, ale zyskuje je po zanurzeniu w wodzie lub wystawieniu na działanie tlenu. Po przyjęciu Takano zaczął się zastanawiać czy to, co pił, będzie miało na wspomnianą mieszaninę podobny wpływ jak czysta woda. Razem z kolegami zanurzali próbki w piwie, czerwonym i białym winie, sake, destylacie Shochu, whisky oraz w mieszaniniach wody i etanolu. Płyny były podgrzewane do temperatury 70 stopni, a próbka przebywała w nich przez 24 godziny. Badania wykazały, że mieszanina wody i etanolu zwiększa nadprzewodnictwo, ale jest ono niezależna od koncentracji alkoholu. Jeszcze lepsze rezultaty uzyskano przy pomocy typowych sprzedawanych komercyjnie napojów alkoholowych. Także i w ich przypadku nie zauważono zależności pomiędzy koncentracją alkoholu a nadprzewodnictwem. Uczeni wyliczyli, że dopuszczalna magnetyzacja próbek, przy której nie traciły one właściwości nadprzewodzących, zwiększała się od 23,1% w przypadku Sochu do 62,4% po zanurzeniu w czerwonym winie. Mieszanina wody z etanolem nie dawała wyniku lepszego niż 15%. Uczeni spekulują, że dzieje się tak, gdyż wino i piwo prowadzą do szybkiego utleniania się, a testowana przez nich próbka wykazuje właściwości nadprzewodzące w obecności tlenu. Szczegółowe wyjaśnienie zaobserwowanego zjawiska wymaga jednak dalszych badań.
  5. Wino przechowywane w plastikowej butelce i opakowaniach typu Bag-in-Box – tzw. workach w pudełku - traci świeżość już po pół roku. Po zakończeniu trwającego rok studium badacze z Instytutu Wina i Nauk o Winie (ISVV) w Bordeaux ustalili, że w ciągu 6 miesięcy ulega zmianie zarówno smak, jak i skład chemiczny białej wersji tego trunku. Francuzi ustalili, że jeśli alkohol był rozlany do jedno- i wielowarstwowych butelek PET oraz opakowań Bag-in-Box, zaczynał się w tym czasie utleniać. I białe, i czerwone wino pozostawało bardziej stabilne w butelkach szklanych. Specjaliści z ISVV testowali białe i czerwone wina Bordeaux, które przechowywano w warunkach laboratoryjnych w różnych rodzajach szkła, jedno- i wielowarstwowych opakowaniach PET oraz kartonach (Bag-in-Box, BIB). W regularnych odstępach czasu mierzono zawartość tlenu, dwutlenku węgla i dwutlenku siarki, a także oceniano smak oraz intensywność barwy. Choć w ciągu roku w plastikowych butelkach i opakowaniach BIB stężenia gazów oraz smak białego wina ulegały zmianie, w przypadku czerwonego trunku zaobserwowano jedynie niewielkie pogorszenie parametrów. ISVV zamierza kontynuować testy przez kolejny rok. Rimy Ghidossi, rzecznik Instytutu działającego w ramach Université Victor Segalen Bordeaux 2, podkreśla, że ostatnio pojawiało się wiele sprzecznych informacji nt. opakowań nadających się do przechowywania wina. Stąd pomysł, by w naukowy sposób ustalić, jaka jest prawda. Wyniki studium opublikowano w branżowym piśmie Packaging News.
  6. Kobiety, które spożywają umiarkowane ilości alkoholu, zwłaszcza czerwonego wina, tyją mniej od abstynentek (Archives of Internal Medicine). Zespół z Brigham and Women's Hospital w Bostonie przez 13 lat śledził losy 19.220 kobiet. W chwili rozpoczęcia studium miały one 39 i więcej lat, a ich waga mieściła się w granicach normy. W okresie objętym badaniem ochotniczki przeważnie stopniowo tyły. Tym, które w ogóle nie piły alkoholu, a stanowiły one 38% próby, przybyło najwięcej kilogramów. Co więcej, istniała odwrotna zależność między wzrostem wagi i spożyciem alkoholu. Nawet po uwzględnieniu innych potencjalnie istotnych czynników, takich jak tryb życia, dieta, palenie czy aktywność fizyczna, nadal okazywało się, że panie pijące najmniej tyły najbardziej. Miłośniczki wina przybierały na wadze mniej niż panie decydujące się na wodę mineralną czy napoje dietetyczne. Wiele wskazuje na to, że kalorie z alkoholu są przetwarzane inaczej niż te z pokarmów. Zgodnie z jedną z teorii, w wyniku regularnej konsumpcji "procentów" w wątrobie wykształca się odrębny mechanizm ich rozkładania głównie do ciepła, a nie tłuszczu. Może więc w ten sposób udało się znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu Francuzki i Włoszki mają godne pozazdroszczenia figury, choć przy obiedzie raczą się obowiązkowym kieliszkiem wina. Nie wolno przy tym zapominać, że jeśli idzie o linię, alkohol alkoholowi nierówny i czerwone wino lepiej przysłuży się wymiarom kobiet niż piwo czy wódka. Idealne rozwiązanie to umiarkowane picie, za które uznawano wychylanie ok. dwóch 150-ml lampek wina dziennie. Amerykańskie studium nie objęło co prawda mężczyzn, ale naukowcy uważają, że wnioski z najnowszych badań mogą się do nich nie odnosić. Te z obserwowanych kobiet, które sięgały po alkohol, często zastępowały nim pokarmy bogate w węglowodany, co pozwalało zmieścić się w zapotrzebowaniu energetycznym organizmu. Wg specjalistów z Bostonu, panowie wcale nie musieliby się zachować podobnie w analogicznej sytuacji.
  7. Białe wino smakuje bardziej, gdy pije się je w pomieszczeniu oświetlonym na czerwono lub niebiesko. Mózg zostaje oszukany, że w takich okolicznościach trunek jest lepszy i droższy niż dokładnie ten sam, ale spożywany przy świetle zielonym bądź białym. Psycholodzy z Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji dawali ludziom tę samą butelkę rieslinga w różnych warunkach oświetleniowych i poprosili o opinie na temat wrażeń smakowych. Okazało się, że przy czerwonej poświacie wino uznawano za 1,5 raza słodsze od pitego przy świetle zielonym lub białym. Wyżej oceniano także jego owocowy smak. Poza tym z błękitem lub czerwienią w tle kiperzy byli skłonni zapłacić średnio o 1 euro więcej za butelkę identycznego przecież trunku. Wiadomo, że kolor drinka wpływa na odbiór jego smaku. Chcieliśmy sprawdzić, czy oświetlenie tła, np. w restauracji, również ma jakieś znaczenie – wyjaśnia dr Daniel Oberfeld-Twistel. Okazało się, że tak, nawet jeśli nie zmieniało ono bezpośrednio barwy samego alkoholu w kieliszku. Niemiec podkreśla, że w ramach przyszłych badań trzeba będzie sprawdzić, dlaczego barwa światła oddziałuje na percepcję smaku. Myśleliśmy, że przyjemne kolory wprowadzą ludzi w równie przyjemny nastrój, ale wstępne testy pokazują, iż to nie takie proste. Nadal wierzymy, że to kwestia humoru. Z jakiegoś powodu jedne barwy wywołują u ludzi lepszy nastrój niż inne.
  8. Rodzaj spożytego alkoholu wpływa na to, jak bardzo po zakrapianym przyjęciu czy drinku będzie nam się chciało jeść (Pharmacology, Biochemistry and Behaviour). Dr Anna Kokavec z La Trobe University tłumaczy, że choć wszyscy wiemy, jak na człowieka wpływa alkohol, to dodatkowa wartość odżywcza białego i czerwonego wina oraz piwa także determinuje reakcję organizmu na procenty. Sprawy będą się mieć jeszcze inaczej, gdy pomiesza się kilka rodzajów alkoholu. Tę kwestię należałoby więc zbadać dogłębniej w przyszłości. Australijczycy skupili się na wpływie poszczególnych napojów alkoholowych na oś podwzgórze-przysadka-nadnercza. Reguluje ona funkcje biochemiczne organizmu i odpowiada za syntezę hormonów steroidowych – kortyzolu i siarczanu dehydroepiandrosteronu (DHEAS). Hormony te oddziałują na nasz apetyt, uczenie się oraz tworzenie się wspomnień. Potrzebujemy dostatecznego wydzielania się kortyzolu, by poczuć głód. Wyniki eksperymentu świadczą o tym, że alkohol wpływa na oba wymienione hormony. Poza tym ich niskie stężenia mogą prowadzić do specyficznych deficytów poznawczych, związanych z regularnym spożywaniem napojów wyskokowych. Uczestników eksperymentu podzielono na 4 grupy. Każda piła tylko jeden rodzaj alkoholu: białe wino, wino czerwone, piwo light bądź piwo zwykłe. W ciągu 135 minut ochotnicy wypijali 4 standardowe drinki. Poziom hormonów DHEAS i kortyzolu mierzono im co 45 min. Po spożyciu alkoholu u wszystkich spadło stężenie kortyzolu. Mimo że pościli przez pół dnia, osłabiła się ich chęć na zjedzenie czegokolwiek. Alkohol zwyczajnie hamuje apetyt, dlatego tak często wśród alkoholików widuje się ofiary niedożywienia. Poziom DHEAS był zmienny, a schemat wahań zależał od rodzaju wypitego alkoholu. Po piwie stężenie hormonu początkowo spadało, a potem rosło. Kokavec sądzi, że działo się tak, ponieważ chmielowy napój zawiera węglowodany, które zwiększają stężenie insuliny we krwi. Gdy insulina obniży zawartość glukozy, do akcji znów wkracza DHEAS i pojawia się ssanie w żołądku. Czerwone wino oszukuje organizm, by myślał, że je, dlatego zarówno poziom DHEAS, jak i kortyzolu spada. Ciało szybko się jednak orientuje, że wino to nie pokarm, stężenie hormonów zaczyna więc rosnąć, co wzmaga apetyt. Białe wino kompletnie wyłącza oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, dlatego stężenie DHEAS "nie odbija się od dna" i głód jest przez cały czas niewielki.
  9. Kobiety, które wypijają umiarkowane ilości czerwonego wina, mają silniejsze libido niż panie lubujące się w innych alkoholach lub abstynentki (Journal of Sexual Medicine). Seksuolodzy z Uniwersytetu we Florencji ukuli teorię, że dzieje się tak, ponieważ przeciwutleniacze występujące w winie wpływają korzystnie na wyściółkę naczyń, rozszerzają je i polepszają dopływ krwi do strategicznych obszarów ciała. Choć odkrycie to trzeba interpretować z pewną ostrożnością, niemniej jednak sugeruje ono potencjalny związek między konsumpcją czerwonego wina a lepszym funkcjonowaniem seksualnym. Do eksperymentu Włosi zwerbowali 800 kobiet w wieku od 18 do 50 lat. Żadna z nich nie cierpiała na zaburzenia seksualne. Podzielono je na 3 grupy. Pierwsza regularnie spożywała 1 do 2 kieliszków czerwonego wina dziennie, druga wypijała mniej niż kieliszek jakiegokolwiek wina lub innego alkoholu na dobę, a trzecią reprezentowały abstynentki. Ze studium wykluczono panie wychylające ponad 2 kieliszki procentów dziennie, ponieważ obawiano się zakłócającego wpływu upojenia alkoholowego. Wszystkie badane wypełniały kwestionariusz Female Sexual Function Index. Składa się na niego 19 pytań. W sumie za odpowiedzi można zgromadzić od 2 do 36 punktów. Im większa ich liczba, tym lepsze funkcjonowanie seksualne. Miłośniczki czerwonego wina zdobywały średnio 27,3 pkt., podczas gdy zwolenniczki innego alkoholu i panie stroniące od niego gromadziły, odpowiednio, 25,9 oraz 24,4 pkt. Wyniki są tym bardziej zdumiewające, że czerwone wino wybierały przeważnie kobiety starsze od przedstawicielek pozostałych dwóch grup, a wiek wiąże się przecież ze spadkiem popędu seksualnego.
  10. Kiperzy i miłośnicy wina przekonują, że na ocenę smaku najlepszych i najstarszych nawet trunków wpływa księżycowy kalendarz biodynamiczny. Niektórzy dystrybutorzy z Wielkiej Brytanii zrezygnowali wręcz z sesji smakowania w niektóre dni, ponieważ wtedy wszystkie alkohole wydawały się sędziom niedobre. Tesco oraz Marks & Spencer zachęcają do kipowania wyłącznie w ramach dni kwiatowych czy owocowych - wtedy bowiem wina smakują najlepiej - nigdy podczas dni korzeniowych. Do idei przekonali się nawet sceptycy, a wśród nich Jo Ahearne, winiarz zaopatrujący M&S. Parę lat temu jednego dnia próbowaliśmy 140 win i smakowały wyśmienicie, następnego powtórzyliśmy procedurę w identycznej kolejności. Różnica była zdumiewająca. Były jak niebo i ziemia, bez porównania. Drugiego dnia wszystkie stały się przytępione, gorzkie. Potem uświadomiliśmy sobie, że z dnia kwiatowego przeszliśmy do korzeniowego. Niektóre magazyny winiarskie zaczęły zalecać swoim czytelnikom, by przed otwarciem egzemplarza na specjalne okazje zerknęli najpierw do kalendarza biodynamicznego na dany rok. Ahearne sądzi, że skoro po rozlaniu do butelek wino nadal ewoluuje, podobnie jak woda morska, może reagować na zbliżanie się i oddalanie Księżyca. W dniu owocowym najwyraźniejszą nutą smaku jest właśnie owocowość, wzmaga się także zapach alkoholu. W dniach korzeniowych wszystko ulega stępieniu. Nie oznacza to, że powinniśmy wtedy w ogóle zrezygnować z wina. Zamiast czerwonego należy jednak wybrać białe, ponieważ zawiera ono mniej tanin, maleje więc wpływ niekorzystnej zmiany właściwości organoleptycznych.
  11. Starożytni Egipcjanie przekształcili wino w lekarstwo już 5 tys. lat temu. Biomolekularna analiza pozostałości dwóch naczyń wykazała, że do napoju dodawano różnych ziół, co tylko potwierdza, że wiedza medyczna tych ludzi była naprawdę imponująca (Proceedings of the National Academy of Sciences). W amforze z ok. 3150 r. p.n.e., którą znaleziono w 12-komorowym grobowcu faraona Skorpiona I (U-ja) w Abydos, natrafiono na śladowe ilości melisy, kolendry, mięty i szałwii, a także żywicy sosnowej. Z kolei w dużo młodszym naczyniu z IV-VI wieku n.e. z Gebel Adda w południowym Egipcie odnaleziono rozmaryn i ponownie żywicę sosnową. Ujawniony właśnie papirus z ok. 1850 r. p.n.e. zawierał sporo przepisów na mieszanki ziołowe leczące szereg przypadłości: od dyspepsji po opryszczkę. Wiele z nich powstawało właśnie na bazie wina, lecz na razie nie natrafiono na trop receptury uwzględniającej wymienione wyżej składniki. Jak wyjaśnia dr Patrick McGovern z University of Pennsylvania w Filadelfii, starożytne wina i inne napoje alkoholowe stanowiły sposób na rozpuszczanie i administrowanie mikstur ziołowych zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Zanim pojawiły się syntetyczne lekarstwa, napoje alkoholowe były uniwersalnym środkiem przeciwbólowym. Zespół celowo wybrał akurat te dwie amfory, by porównać zawartość bardzo starej i stosunkowo "młodej". Naukowcy posłużyli się metodą stanowiącą połączenie chromatografii cieczowej i spektrometrii mas. Dzięki temu udało się stwierdzić obecność kwasu winowego. Stanowiło to silny dowód, że naczynia rzeczywiście zawierały wino. Potem Amerykanie zastosowali kolejną technikę – mikroekstrakcję do fazy stacjonarnej (stałej). Okazało się, że gros wykrytych związków chemicznych występuje w roślinach, a zatem zaprawianie wina ekstraktami ziołowymi stanowiłoby najprostsze, a zarazem najlepsze wyjaśnienie. Przełożenie obecności jakichś związków chemicznych na wykorzystanie konkretnych ziół nie jest jednak wcale takie proste. Trzeba by znaleźć markery charakterystyczne tylko dla danej rośliny, by przedstawić dokładną recepturę wina.
  12. Zła wiadomość dla osób, które dbając o kolor zębów, zamieniły czerwone wino na białe. Niestety, ono również niekorzystnie wpływa na szkliwo. Badacze z College'u Stomatologii Uniwersytetu Nowojorskiego odkryli, że kwasy białego wina wytrawiają na zębach wyżłobienia i placki o szorstkiej powierzchni, które później łatwo zabarwiają się np. pod wpływem kawy, herbaty czy coli. Amerykanie zanurzyli w czarnej herbacie, czerwonym i białym winie krowie zęby. Wybrali je, ponieważ ich powierzchnia przypomina pokrycie naszego własnego "garnituru", a że są sporo większe, wygodniej się z nimi pracuje. Po godzinnym moczeniu zęby łaciatych przeniesiono z białego wina do naparu czarnej herbaty. W przypadku pozostałych cieczy czas czas preparowania również wynosił 60 min. Członkowie zespołu wyjaśniają, że zabieg ten można porównać do sączenia herbaty czy alkoholu do posiłku. Okazało się, że z dwojga złego rzeczywiście lepiej wybrać białe wino, bo po czerwonym plamy były najciemniejsze. Działo się tak za sprawą większej kwasowości oraz chromogenu. To cząsteczka o bardzo intensywnej barwie - tłumaczy szef ekipy profesor Mark Wolff. Moczenie w herbacie uznano za nieszkodliwe. Erozja szkliwa pod wpływem kwasów zachodzi nie tylko po wypiciu wina. Podobnie działają napoje cytrusowe, np. soki cytrynowy czy pomarańczowy, lemoniady oraz drinki energetyczne. By zapobiec przebarwianiu, wg Wolffa, wystarczy używać pasty wybielającej.
  13. W tym roku na sklepowe półki trafi pierwsze konserwowane promieniami ultrafioletowymi wino. Próby prowadzone w RPA zakończyły się sukcesem, a wyjątkowy alkohol powstaje w winnicy L'Ormarins w Franschhoek. Na razie nie wiadomo, jaki rodzaj wina poddano temu zabiegowi. Surepure to maszyna wielkości dwóch połączonych lodówek. Wyposażono ją w rurki, które doprowadzają i odprowadzają wino. Wewnątrz znajduje się 40 mieszadeł – ich praca gwarantuje naświetlenie całości płynu. Urządzenie eliminuje niechciane bakterie i dzikie drożdże, ograniczając tym samym siarkowanie. Niektórzy amatorzy wina są uczuleni na siarczyny i nawet niewielka ilość alkoholu przyprawia ich o ból głowy oraz zaczerwienienie skóry. Niebezpiecznym zjawiskiem jest podrażnienie i zwężenie przełyku, skutkujące przypominającymi astmę atakami kaszlu. Wszystkich zapewne ucieszy fakt, że zastosowanie promieni UV poprawia smak wina. Nie czuć w nim już siarki, a uwagę przykuwa naturalny bukiet. Surepure przetwarza 4 tys. litrów wina na godzinę. Proces można powtarzać kilkakrotnie na różnych etapach produkcji.
  14. Dr Xin An Zeng z Politechniki Południowochińskiej w Kantonie znalazł sposób na postarzenie młodego wina w mgnieniu oka. Kwaśną ciecz wystarczy potraktować za pomocą krótkiego wyładowania elektrycznego. Efekt: szlachetny i cieszący podniebienie trunek (Innovative Food Science and Emerging Technologies). Technologią zainteresowali się już winiarze, którzy dzięki niej mają zamiar sprzedawać wino po znacznie skróconym lub wręcz całkowicie wyeliminowanym okresie leżakowania. Ponieważ spadną koszty przechowywania, powinno to skutkować obniżeniem cen. Chociaż badacze przedstawili już wiele metod na natychmiastowe ulepszanie wina, ta jest ponoć wyjątkowa. Stoją za nią lata badań, a także pozytywna opinia specjalistów ds. wina, którzy przetestowali alkohol w ramach ślepej próby. Sekretem jest pole elektryczne. Przepuść niezdatne do picia surowe czerwone wino między elektrodami wysokiego napięcia, a otrzymasz coś naprawdę smacznego. Metoda działa, ale nie wiadomo dzięki czemu. Zazwyczaj wino musi dojrzewać przez co najmniej pół roku, a niektóre osiągają pełnię smaku i aromatu dopiero po 20 latach. W tym czasie zachodzi szereg reakcji chemicznych. Napój staje się mniej kwasowy (w wyniku kondensacji kwasów karboksylowych i etanolu tworzą się estry), klarowny i stabilny. Wymaga to stałych dostaw niewielkich ilości tlenu. Chińczyk przepuszczał wino przez kolumnę umieszczoną między tytanowymi elektrodami. Próbki 3-miesięcznego cabernet sauvignon poddawano oddziaływaniu pola elektrycznego o różnym natężeniu. Czas ekspozycji wynosił 1, 3 lub 8 min. Potem chemicy przeprowadzali analizę chemiczną, a 12 kiperów wykorzystywało do tego samego celu swoje usta i nosy. Najlepsze wino powstawało po 3 minutach i zastosowaniu prądu o napięciu 600 woltów na centymetr odległości pomiędzy elektrodami. Zbyt długie "naprądowanie" dawało efekt odwrotny od zamierzonego, a uzyskany alkohol bywał nawet gorszy od wyjściowego, gdyż szybowała zawartość aldehydów. Stoosiemdziesięciosekundowy zabieg generował zrównoważone i harmonijne wino. Co ważne, nadal przypominało ono cabernet sauvignon. Naukowcy wykazali, że wyeliminowano w nim długołańcuchowe alkohole, które odpowiadają za nieprzyjemny zapach i pieczenie w ustach. Wzrost stężenia estrów wzmagał aromat i smak opisywany jako owocowy. Rozpad białek na wolne aminokwasy także poprawiał wrażenia organoleptyczne. Technikę można z powodzeniem stosować nie tylko na cabernet sauvignon, ale również na merlotach i shirazach.
  15. Toskański farmaceuta Giovanni de Munari odtworzył eliksir młodości, opracowany w XVIII wieku przez jednego z jego przodków. To ciekawy specyfik, ponieważ przyrządza się go na bazie wina chianti. Włoch znalazł recepturę za jedną z półek, podczas remontu jednej z najstarszych aptek we Włoszech. Zabytek farmacji znajduje się w Asciano w pobliżu Sieny. De Munafi i jego żona połączyli wszystkie wymienione składniki. Koniec końców uzyskali miksturę, która potwierdza wszystkie najnowsze doniesienia o dobrodziejstwach spożywania czerwonego wina. Włoch jest przekonany, że choć trzysta lat temu ludzie nie umieli podać nazw substancji czynnych, które zapewniały dobre zdrowie i długowieczność, dobrze jednak wiedzieli, że w czerwonym winie, a zwłaszcza w chianti, COŚ jest. Doszliśmy do tak przekonujących rezultatów, że zaczynamy właśnie współpracę z destylarnią w Treviso, by wdrożyć produkcję eliksiru na skalę przemysłową. Chianti to najsłynniejsze bodaj włoskie wino. Czerwone, wytrawne, zawiera od 11,5 do 12,5% alkoholu. Bardzo często spotyka się je w pękatych butelkach z plecionką z rafii (fiasco).
  16. Wg psychologów z Heriot Watt University, odtwarzanie podczas picia wina określonych rodzajów muzyki może poprawiać smak alkoholu aż do 60%. Naukowcy twierdzą, że na wrażenia towarzyszące spożywaniu cabernet sauvignon najsilniej oddziałuje muzyka ciężka i pełna mocy, a do chardonnay doskonale pasują odświeżające, lekkie dźwięki. Profesor Adrian North posuwa się nawet do tego, by zachęcać producentów do umieszczania na etykietach wskazówek dotyczących nie tylko dobierania potraw, ale także muzyki. W eksperymencie wzięło udział 250 studentów, którym proponowano, by za darmo spróbowali wina. W zamian mieli tylko wyrazić swoją opinię na temat jego smaku. Podczas degustacji odtwarzano 4 typy muzyki: 1) ciężką i pełną mocy (Carmina Burana niemieckiego kompozytora Carla Orffa), 2) subtelną i wyrafinowaną (Walc kwiatów z II aktu Dziadka do orzechów Piotra Czajkowskiego), 3) odświeżającą (Just Can't Get Enough Nouvelle Vague) oraz 4) miękką i delikatną (Slow Breakdown kanadyjskiego gitarzysty Michaela Brooka). "Świeża" muzyka powodowała, że białe wino było również postrzegane jako bardziej orzeźwiające (aż do 40%). Jeśli jednak podczas kosztowania odtwarzano utwór sugerujący miękkość i subtelność, odnotowywano 26-proc. wzrost odczuwania analogicznych cech w smaku alkoholu. Na smak czerwonego wina najsilniej wpływała muzyka kojarząca się z siłą (60%), na wrażenia zmysłowe kiperów słabiej oddziaływały utwory świeży i subtelny (25%). Psycholodzy wyjaśniają zaobserwowane zjawisko primingiem. Poprzez wysłuchanie danego utworu mózg nastawia się na reagowanie na wino w określony sposób. Priming zwiększa bowiem prawdopodobieństwo wykorzystania określonej kategorii poznawczej w procesach percepcyjnych oraz myślowych. Badania przeprowadzono na zlecenie chilijskiego winiarza Aurelia Montesa, który odtwarza dojrzewającym winom śpiewane przez mnichów chorały. Wcześniej profesor North prowadził eksperymenty w dziale winiarskim supermarketów. Okazało się, że jeśli w tle słychać było muzykę akordeonową, klienci 5-krotnie częściej decydowali się na zakup wina francuskiego. Gdy podkład zamieniano na utwór z przewagą instrumentów dętych i perkusji, lepiej sprzedawały się wina niemieckie.
  17. Liczne owoce, np. truskawki, winogrona czy jagody, zawierają substancje zdolne do zabijania komórek nowotworowych. Wynika tak z badań przeprowadzonych przez dr Susan Zunino z amerykańskiego Zachodniego Centrum Badań nad Żywnością. Kolejny etap to ustalenie, jak silny jest wpływ substancji zawartych w codziennym pożywieniu człowieka na komórki nowotworowe. Pani doktor skupiła się w swoich badaniach na ostrej białaczce limfoblastycznej, jednym z często występujących u dzieci nowotworów. Już wcześniej wiadomo było, że kilka substancji zawartych w pożywieniu jest w stanie zabijać komórki białaczkowe. Należą do nich, m.in.: karnozol zawarty w rozmarynie, kurkumina, resweratol obecny w winogronach (jest skuteczniejszy, gdy spożywany w winie!), a także kilka składników zawartych w truskawkach - kwas elagowy, kaempferol i kwercetyna. Aby zbadać terapeutyczne działanie wspomnianych związków, dr Zunino używała komórek nowotworowych i porównywała skuteczność ich zabijania przez określone składniki. Uzyskane wyniki porównywano w odniesieniu do zdrowych komórek ludzkich. Do tej pory nie wiadomo dokładnie, na czym dokładnie polega lecznicze działanie substancji pochodzenia roślinnego. Nie jest też dokładnie znany mechanizm, dzięki któremu są one neutralne lub nawet korzystne dla zdrowych komórek, natomiast atakują nowotwór. Dotyczy to nawet cząsteczek określanych od dawna jako lecznicze, np. resweratolu. Badania dr Zunino dostarczają jednak istotnych informacji na ten temat. Udowodniła na przykład, że niektóre substancje roślinne wpływają na czynność mitochondriów - centrów energetycznych komórki, odpowiadających za wytwarzanie energii na potrzeby metabolizmu. Pozbawione mitochondriów komórki szybko obumierają. Wciąż nie wiadomo jednak, dlaczego resweratol atakuje niemal wyłącznie mitochondria komórek białaczkowych, pozostawiając zdrowe w nienaruszonym stanie. Ambitną panią biolog czeka z pewnością jeszcze wiele pracy. Miejmy nadzieję, że dokonanych zostanie jeszcze wiele odkryć, które poprawią stan naszej wiedzy na temat licznych chorób trapiących ludzkość.
  18. Etiopski naukowiec Eyasu Haile Selassie postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom swoich znudzonych zwykłym winem rodaków i stworzył wino z liści czuwaliczki jadalnej. Roślina ta występuje w Afryce Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. Zawiera alkaloid, katynon, dlatego żucie lub picie naparu ze świeżych czy suszonych liści wpływa na człowieka pobudzająco (efekt przypomina zażycie amfetaminy). Czuwliczka jest jednym z najważniejszych towarów eksportowych Etiopii. W latach 2007-2008 kraj zarobi na niej do 100 mln dolarów. Wino czuwaliczkowe smakuje równie dobrze jak wino wytwarzane z winogron i zostało ciepło przyjęte przez próbujących – chwali się badacz, który wysłał 500 butelek promocyjnych napoju do potencjalnych klientów. Haile Selassie zarejestrował swój produkt w miejscowym urzędzie jakości i chciałby jak najszybciej rozpocząć jego sprzedaż. Ponieważ badania wykazały, że liście czuwliczki tracą swoje właściwości narkotyczne w ciągu 48 godzin od zerwania, nie należy się spodziewać, że wino będzie zawierać coś więcej niż alkohol...
  19. Grupa hiszpańskich lekarzy twierdzi, że jad osy znajdujący się w winie lub soku winogronowym może u niektórych ludzi powodować silne reakcje alergiczne. Podejrzewają oni, że jad dostaje się do napojów, kiedy jakich zabłąkany owad zostanie zmiażdżony razem z owocami na pierwszych etapach produkcji. Alicia Armentia i zespół ze szpitala Rio Hortega w Valladolid leczyli 5 ludzi, u których po wypiciu wina lub soku winogronowego wystąpiła silna reakcja alergiczna. U trojga pacjentów odnotowano zaczerwienienie twarzy oraz opuchliznę ust, u czwartej osoby objawy astmopodobne, a u piątej szok anafilaktyczny, który może prowadzić nawet do śmierci. Wszystkich pacjentów udało się wyleczyć, nie wiedziano jednak, na co są uczuleni. Po przeprowadzeniu całej baterii testów wytypowano najprawdopodobniejszych podejrzanych, w tym białko jaja, które jest niekiedy dodawane do wina, by je sklarować i zmniejszyć cierpkość, oraz ekstrakt z winogron. Bardziej zaawansowane badania krwi ujawniły obecność przeciwciał wskazujących na niedawne ukąszenie przez pszczołę lub osę. Żaden z chorych nie wspominał natomiast o tym. Lekarze zaczęli obserwować reakcje alergiczne na sok winogronowy z czerwonej i białej odmiany owoców, a także na młode i 3-letnie wino (z różnych winnic). Po pobraniu krwi okazało się, że wywoływały je oba rodzaje soku i świeżo zrobione wino. W napojach natrafiono też na jad osy dachowej. Możliwe, że owady wpadły do soku winogronowego podczas wyciskania – dywaguje Armentia. Późnym latem na winogronach jest dużo os. Ciągną do wszystkiego, co przejrzałe, ponieważ o tej porze roku szukają pożywienia – wyjaśnia Lee Townsend, entomolog z University of Kentucky w Lexington. Medycy sądzą, że starsze wina nie wywołują reakcji alergicznej, ponieważ białka jadu ulegają rozkładowi podczas dojrzewania. Nawet kilka tygodni leżakowania wystarczy, aby zmniejszyć ryzyko, ale osoby z alergią na jad pszczół i os powinny dla bezpieczeństwa unikać młodych win.
  20. Wino chroni przed skutkami przebytego udaru, zapobiega chorobom serca i nowotworom. Oczywiście, pite w umiarkowanych ilościach. Gabriella Gazzani i jej zespół zajęli się jednak nieco inną właściwością tego smacznego alkoholu: jego właściwościami antybakteryjnymi. W starożytności wino było wykorzystywane do leczenia zakażonych ran. Do tej pory naukowcy nie sprawdzili natomiast, czy można je zaprzęgnąć do walki z bakteriami wywołującymi próchnicę czy zapalenia górnych dróg oddechowych. Okazało się, że zarówno wina białe, jak i czerwone są skuteczne w kontrolowaniu wzrostu kilku szczepów streptokoków. Patogeny te niszczą szkliwo i odpowiadają za ból gardła. Obecnie trwają testy tego nowo odkrytego czynnika antybakteryjnego z udziałem ludzi. Ze szczegółowym opisem eksperymentów Włochów można się zapoznać na łamach czerwcowego numeru pisma Journal of Agricultural and Food Chemistry.
  21. Opracowano nową metodę przechowywania winogron. Wykorzystanie ozonu pomoże zapobiegać alergiom i jednocześnie wzmocni oddziaływanie korzystnych dla zdrowia składników — dowodzi na łamach Chemistry & Industry Jennifer Rohn. Tę samą technikę da się zaadaptować do produkcji zdrowszych win bez dodatku siarczynów, które u niektórych osób powodują m.in. astmę. W warunkach przemysłowych winogrona przechowuje się niekiedy całymi miesiącami. Żeby się nie zepsuły, traktuje się je dwutlenkiem siarki. Mimo że jest on skutecznym konserwantem, wykazuje właściwości żrące i u niektórych ludzi wywołuje silne reakcje alergiczne. Winiarze zmagają się z podobnym problemem. Chcąc wydłużyć czas leżakowania wina i umożliwić mu zestarzenie się, dodają do niego siarczynów. Niestety, dla części koneserów taki alkohol jest po prostu niesmaczny. Francisco Artes-Hernandez i zespół z Politechniki w Cartagenie (Hiszpania) porównali kilka różnych metod konserwacji z nową techniką, która polega na wystawianiu makroperforowanych opakowań z winogronami na działanie ozonu. Wszystko odbywa się w temperaturze zera stopni Celsjusza. Naukowcy odkryli, że oddziaływanie O3 jest w 90% tak samo skuteczne, jak konserwowanie dwutlenkiem siarki. Co więcej, potraktowane ozonem winogrona zawierały do 4 razy więcej przeciwutleniaczy niż zwykłe owoce (Journal of the Science of Food and Agriculture). Nie wiadomo, dlaczego dokładnie wzrasta stężenie antyoksydantów. Skoro jednak rośliny wydzielają więcej tych związków w odpowiedzi na stres, być może ozon jest przez nie uznawany za zagrożenie.
  22. Według francuskich badaczy, picie soku winogronowego wydaje się tak samo zabezpieczać przed chorobami serca, jak picie wina. Naukowcy z Uniwersytetu Ludwika Pasteura w Strasburgu zajmowali się wpływem na serce soku ze szczepu winnego concord. Szefowa badań, dr Valerie Schini-Kerth, uważa, że to bardzo ważne, iż udało się zaobserwować podobny efekt przy braku alkoholu (Cardiovascular Research). Czerwone wino i określone rodzaje soku winogronowego zawierają duże ilości polifenoli, czyli związków, które blokują wytwarzanie białek charakterystycznych dla chorób sercowo-naczyniowych. Zaburzenia w pracy serca i naczyń są wynikiem nieprawidłowego działania komórek śródbłonka. Schini-Kerth i zespół odkryli, że polifenole z winogron concord pobudzają wspomniane komórki do wytwarzania tlenku azotu (pomaga on m.in. podtrzymać prawidłowe ciśnienie tętnicze). Nie każdy sok winogronowy wykazuje takie właściwości prozdrowotne. Kluczem jest wysokie stężenie polifenoli. Ich zawartość w winie i soku zależy od szczepu winnego, z którego zostały wyprodukowane. Naukowcy dysponowali danymi nt. ilości polifenoli w ponad 100 winach. Schini-Kerth przyznała jednak, że niewiele jest podobnych informacji w odniesieniu do soków. Jej ekipa eksperymentowała na świńskich komórkach, które stanowią dobry model funkcjonowania ludzkiego odpowiednika. Na razie akademicy skupili się na zdrowych naczyniach krwionośnych, w przyszłości chcą jednak zbadać wpływ soku winogronowego na układ sercowo-naczyniowy osób chorych.
  23. Aby umieć odróżnić bukiet zapachowy i smakowy uzyskiwany przez zastosowanie winogron z różnych szczepów, np. pionot noir i cabernet sauvignon, wcale nie trzeba się zapisywać na kursy dla somelierów. Wystarczy sobie nalać parę kieliszków i wąchać oraz próbować. Dość szybko mózg pomoże całkiem zwyczajnej osobie stać się początkującym enologiem, czyli znawcą win. Studium naukowców z Northwestern University pokazało, że mózg uczy się odróżniać podobne zapachy poprzez bierne zdobywanie doświadczenia. Rzuciło to nieco światła na proces, za pośrednictwem którego od momentu narodzin zdobywamy umiejętność rozpoznawania tysięcy woni. Eksperyment Amerykanów po raz pierwszy ujawnił, jak i gdzie mózg modyfikuje oraz uaktualnia informacje na temat zapachów. Połowa badanych przez 3 minuty wdychała zapach miętowy, druga połowa kwiatowy. Po okresie wydłużonej ekspozycji zapachowej wolontariusze stawali się ekspertami albo w zakresie mięty, albo w zakresie kwiatów (w zależności o tego, jaką woń im prezentowano). Gdy potem członkowie pierwszej grupy stykali się z jakimś miętowym zapachem, potrafili lepiej różnicować podobne wonie z całej gamy. Nie inaczej było w przypadku osób z grupy kwiatowej. Innymi słowy: badani wystawieni na działanie jednego zapachu miętowego stawali się ekspertami w dziedzinie innych miętowych woni. Testy wykazały, że umiejętności te utrzymywały się przez co najmniej 24 godziny (Neuron). Kiedy przez dłuższy czas masz kontakt z jednym zapachem, stajesz się ekspertem w zakresie woni należących do tej samej źródłowej kategorii — zauważa Jay Gottfried, profesor nadzwyczajny neurologii. Chcąc zmierzyć aktywność mózgu wolontariuszy w czasie eksperymentu, badacze posłużyli się rezonansem magnetycznym (MRI). Zobaczyli, że przedłużona ekspozycja zapachowa silniej aktywowała korę okołooczodołową (region związany z powonieniem, emocjami oraz motywacją). Pokrywało się to z poprawą umiejętności odróżniania podobnych zapachów. Wcześniej nikt nie wiedział, która część mózgu odpowiada za tego typu uczenie. My odkryliśmy, że nasilenie reakcji w obrębie kory okołooczodołowej pozwala przewidzieć, jak dobrym ekspertem zapachowym może się stać wskutek biernego uczenia dana osoba — tłumaczy Wen Li, szefowa badań. Informacje o zapachu nie są statyczne ani sztywno powiązane z jakimiś obszarami korowymi. Przeciwnie: są wysoce podatne na zmianę i mogą się nagle zmienić pod wpływem doświadczenia zmysłowego. Tę "giętkość" nazywa się plastycznością neuronalną.
  24. Umiarkowane picie alkoholu może wydłużyć, a nadmierne skrócić życie — donoszą włoscy naukowcy. Swoje wnioski wyciągnęli w oparciu o wyniki 34 badań, angażujących ponad milion osób (94 tys. zmarło). Zgodnie z danymi, umiarkowane picie (tj. do 4 drinków dziennie w przypadku mężczyzn i do 2 w przypadku kobiet) zmniejsza ryzyko zgonu z jakiegokolwiek powodu niemal o 18% (Archives of Internal Medicine). Jeśli przekroczy się zalecany poziom, wszystko radykalnie się zmienia — podsumowuje w oświadczeniu dr Augusto Di Castelnuovo z Katolickiego Uniwersytetu w Campobasso. Wypijający zbyt dużo alkoholu panie i panowie nie tylko tracą ochronę zapewnianą przez mniejsze jego dawki, ale zaczynają ryzykować wcześniejszą śmiercią. Różnica w ilości alkoholu, która korzystnie wpływa na płci, wynika z odmienności metabolicznych. Niejednokrotnie wykazano, że jeśli kobieta i mężczyzna wypiją tyle samo alkoholu, to kobieta będzie miała więcej promili we krwi. U pani, która wypija ponad dwa drinki dziennie, rośnie prawdopodobieństwo wystąpienia chorób wątroby oraz określonych typów nowotworów. Włoscy badacze podkreślają, że istotna jest nie tylko ilość, ale i sposób spożywania alkoholu. Niewielkie ilości, zwłaszcza podczas posiłków, wydają się najlepszym sposobem [spożywania alkoholu — przyp. red.] — uważa dr Giovanni de Gaetano. To kolejna cecha diety śródziemnomorskiej, gdzie alkohol, a najczęściej wino, jest idealnym dopełnieniem kolacji czy lunchu. Ale to wszystko: reszta dnia musi być absolutnie wolna od alkoholu. Wiadomość przekazywana przez badania takie jak nasze jest prosta. Alkohol może gościć na naszych stołach, lecz działa na nas dobrze tylko i wyłącznie wtedy, gdy prowadzimy zdrowy styl życia. W takiej sytuacji umiarkowanie prowadzi nas w kierunku konsumpcji inspirowanej jakością, nie ilością.
  25. Brytyjscy badacze zidentyfikowali oligomeryczne procyjanidyny, które najprawdopodobniej odpowiadają za dobroczynny wpływ niektórych win na długowieczność oraz zdrowie serca. Niektóre czerwone wina zawierają więcej tych związków niż inne. Na łamach pisma Nature zespół dr. Rogera Cordera z londyńskiej Queen Mary's School of Medicine and Dentistry napisał, że nie wszyscy zgadzają się co do tego, że wino rzeczywiście korzystnie wpływa na serce. Dzieje się tak z powodu znacznych niekiedy różnic w zakresie składu tych napojów alkoholowych. Aby zbadać to zagadnienie, naukowcy hodowali komórki ludzkich naczyń krwionośnych i wystawiali je na działanie 165 różnych win. W ten sposób chcieli sprawdzić, które polifenole najsilniej wpływają na naczynia krwionośne. Za pomocą chromatografii płynów Anglicy wykazali, że procyjanidyny hamowały wytwarzanie białka zwanego endoteliną-1, które powoduje zwężanie naczyń. Ludzie zamieszkujący prowincję Nuoro na Sardynii żyją dłużej od innych obywateli Francji. Wina z tego regionu wywierają 2-4-krotnie silniejszy efekt hamujący na endotelinę-1. Zawierają znacznie więcej oligomerycznej procyjanidyny niż wina z Australii, Europy, Ameryki Południowej, USA oraz innych rejonów Sardynii. Corder uważa, że dzieje się tak za sprawą tradycyjnych metod wytwarzania wina oraz stosowania bogatych we flawonoidy szczepów winnych Tannat (rosną one w południowo-zachodniej Francji). Naukowcy chcą prowadzić dalsze analizy win i pokarmów zawierających duże stężenia procyjanidyny, aby sprawdzić, w jaki sposób optymalnie wpływać na stan naczyń krwionośnych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...