Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'waga' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 58 wyników

  1. Kobiety, które spożywają umiarkowane ilości alkoholu, zwłaszcza czerwonego wina, tyją mniej od abstynentek (Archives of Internal Medicine). Zespół z Brigham and Women's Hospital w Bostonie przez 13 lat śledził losy 19.220 kobiet. W chwili rozpoczęcia studium miały one 39 i więcej lat, a ich waga mieściła się w granicach normy. W okresie objętym badaniem ochotniczki przeważnie stopniowo tyły. Tym, które w ogóle nie piły alkoholu, a stanowiły one 38% próby, przybyło najwięcej kilogramów. Co więcej, istniała odwrotna zależność między wzrostem wagi i spożyciem alkoholu. Nawet po uwzględnieniu innych potencjalnie istotnych czynników, takich jak tryb życia, dieta, palenie czy aktywność fizyczna, nadal okazywało się, że panie pijące najmniej tyły najbardziej. Miłośniczki wina przybierały na wadze mniej niż panie decydujące się na wodę mineralną czy napoje dietetyczne. Wiele wskazuje na to, że kalorie z alkoholu są przetwarzane inaczej niż te z pokarmów. Zgodnie z jedną z teorii, w wyniku regularnej konsumpcji "procentów" w wątrobie wykształca się odrębny mechanizm ich rozkładania głównie do ciepła, a nie tłuszczu. Może więc w ten sposób udało się znaleźć odpowiedź na pytanie, czemu Francuzki i Włoszki mają godne pozazdroszczenia figury, choć przy obiedzie raczą się obowiązkowym kieliszkiem wina. Nie wolno przy tym zapominać, że jeśli idzie o linię, alkohol alkoholowi nierówny i czerwone wino lepiej przysłuży się wymiarom kobiet niż piwo czy wódka. Idealne rozwiązanie to umiarkowane picie, za które uznawano wychylanie ok. dwóch 150-ml lampek wina dziennie. Amerykańskie studium nie objęło co prawda mężczyzn, ale naukowcy uważają, że wnioski z najnowszych badań mogą się do nich nie odnosić. Te z obserwowanych kobiet, które sięgały po alkohol, często zastępowały nim pokarmy bogate w węglowodany, co pozwalało zmieścić się w zapotrzebowaniu energetycznym organizmu. Wg specjalistów z Bostonu, panowie wcale nie musieliby się zachować podobnie w analogicznej sytuacji.
  2. Wyniki wstępnych badań sugerują, że otyli ludzie, którzy przez jakiś czas po prostu przebywają wysoko nad poziomem morza, bez dodatkowego wysiłku zrzucają kilka zbędnych kilogramów i efekt ten utrzymuje się po powrocie na niziny. Naukowcy z zespołu doktora Floriana Lippla z Uniwersytetu Ludwiga Maximiliana w Monachium uważają, że ma to coś wspólnego z rozrzedzonym powietrzem, które zmniejsza apetyt i nasila metabolizm. Oznacza to spalenie większej liczby kalorii bez ćwiczeń. Co więcej, Niemcy stwierdzili, że u badanych następował wzrost poziomu leptyny, hormonu odpowiedzialnego za uczucie sytości. Dotąd ustalono, że pobyt na wysokościach rzeczywiście powoduje utratę wagi, ale u sportowców czy alpinistów, którzy dużo się tam ruszają. Współpracownicy Lippla zaczęli się więc zastanawiać, czy podobne zjawisko wystąpi u ludzi prowadzących raczej siedzący tryb życia. Zwerbowali 20 mężczyzn w średnim wieku 56 lat ze średnim BMI równym 34. Na co dzień mieszkali oni w Monachium (530 m n.p.m.). Najpierw na małej wysokości przez tydzień monitorowano ich poczynania, odnotowując zjadane pokarmy i ilość ruchu. Potem ochotnicy spędzali 2 tygodnie w klimatyzowanym ośrodku badawczym z góry Zugspitze, zlokalizowanym na wysokości 2650 metrów n.p.m. Mogli jeść i pić, na co tylko mieli ochotę, ale nie wolno im było intensywnie ćwiczyć - ruch ograniczano do wolnych spacerów. Po powrocie na niziny obserwowano ich jeszcze przez miesiąc. Średnio wolontariusze stracili 1,5 kg. To stosunkowo niedużo, ale w porównaniu do wyjściowej wagi, różnica była istotna statystycznie. Pobyt w górach naturalnie zmniejszył łaknienie. Mężczyźni obcinali spożycie przeciętnie o 734 kalorie. Naukowcy zaznaczają jednak, że efektu nie można wyjaśnić wyłącznie dietetycznymi "restrykcjami". Dołączyło się do nich zintensyfikowanie metabolizmu, co pozwoliło spalić więcej kalorii w stanie spoczynku, bez dodatkowych ćwiczeń. Niemcy zmierzyli poziom leptyny. Gdy jest jej więcej, czujemy się najedzeni, a kiedy mniej, pojawia się głód. Ponieważ u otyłych badanych podczas pobytu w górskim ośrodku nastąpił wzrost stężenia hormonu, nie powinno dziwić, że zaczęli mniej jeść. Lippl i inni nie wiedzą, czemu się tak stało. Wspominają jednak o studiach, w ramach których wykazano, że ludzkie komórki umieszczone w środowisku z niską zawartością tlenu (rozrzedzonym powietrzem) wytwarzają więcej leptyny. Choć naukowcy się tego nie spodziewali, obniżona waga utrzymała się po powrocie do domu. Działo się tak być może dlatego, że badani nieco więcej chodzili. Przypisuje się to efektowi treningu na wysokościach. Po stresach wywoływanych niedoborem tlenu i wyzwaniach związanych ze wspinaczką otyłe osoby czuły się sprawniejsze fizycznie i zdolne wytrzymać intensywniejszy wysiłek. Lippl podkreśla, że w przyszłości trzeba będzie powtórzyć bardziej rozciągnięte w czasie badania na liczniejszej próbie.
  3. Ze względu na rosnącą liczbę osób otyłych standardowa (i taka sama) dawka antybiotyku dla wszystkich dorosłych może się nie sprawdzić. W ten sposób nie uda się zwalczyć infekcji, nasili się również problem lekooporności – przekonują lekarze z Grecji i USA, których artykuł ukazał się na łamach prestiżowego pisma The Lancet. Specjaliści uważają, że lekarzy pierwszego kontaktu należy poinstruować, jak i kiedy zmieniać dawkowanie, bo metoda wszystkim po równo jest już przestarzała. Sceptycy argumentują, że teoria wydaje się interesująca, może się jednak okazać zbyt kosztowna, ponieważ firmy farmaceutyczne musiałyby zwiększyć wachlarz dostępnych wariantów leków. Doktorzy Matthew E. Falagas i Drosos E. Karageorgopoulos powołują się na postępy w dziedzinie farmakogenomiki i farmakoproteomiki, które stworzyły niepowtarzalną szansę na dostosowanie terapii do cech i potrzeb jednostki. Wzięcie pod uwagę rozmiarów ciała pacjenta jest istotne dla optymalizacji leczenia w ramach takich specjalności, jak onkologia, hematologia, anestezjologia, pediatria czy intensywna terapia. Oprócz gabarytów na stężenie antybiotyku w organizmie może również wpływać rozmieszczenie tkanki tłuszczowej. Tymczasem interniści mogą podczas leczenia dorosłych manipulować jedynie liczbą tabletek/ilością zawiesiny i doborem preparatu z określonym stężeniem substancji czynnej. W ten sposób otyli dostają za małą dawkę i długo chodzą z chorobą (muszą się też zmagać z wizją antybiotykooporności), a pacjentom szczupłym aplikuje się za wysoką dozę, przez co mogą doświadczać silniejszych efektów ubocznych. Profesor Hugh Pennington, specjalista od antybiotyków z Uniwersytetu w Aberdeen, dodaje, że antybiotyki będą się różnić pod względem tego, jak rozmiar (waga i wzrost) zmieni ich skuteczność. Ale studiowanie tak sformułowanego zagadnienia nie jest łatwe.
  4. Młodzi dorośli, którzy uważają, że mają problemy z wagą, częściej otrzymują, otwierają i odpowiadają na spam reklamujący produkty odchudzające (Southern Medical Journal). Dr Joshua Fogel z Brooklyn College oraz Sam Shlivko, absolwent uczelni, który obecnie uczęszcza do New York Law School, stwierdzili, że aż ok. 42% studentów z nieprawidłową wagą otwiera i czyta śmieciowe e-maile, a 18,5% kupuje zachwalane w nich produkty odchudzające. Analizy przeprowadzone po uwzględnieniu dodatkowych zmiennych ujawniły, że w porównaniu do osób mieszczących się w granicach normy, ludzie z nadwagą/otyłością nie tylko 3-krotnie częściej czytają spam, ale i 3-krotnie częściej decydują się na cudowne rozwiązania opisane w liście. Można też było zauważyć, że zwiększonemu stresowi towarzyszy nasilenie zakupów. Amerykanie przyjrzeli się danym z sondażu na 200 studentach. Pytano ich, czy mieli problemy z wagą i czy w przeszłości dostawali, otwierali/czytali lub kupowali produkty z maili dotyczących odchudzania. Psychologiczny stres oceniano za pomocą Skali Postrzeganego Stresu (ang. Perceived Stress Scale, PSS). Do nadmiernej wagi przyznała się 1/3 ankietowanych. Spam związany z odchudzaniem docierał do 88% przedstawicieli tej grupy i do 73% szczupłych rówieśników. Po otwarciu maila z "superofertą" opcję kup wybierało ok. 19% martwiących się swoją wagą i tylko 5% zadowolonych ze swojego wyglądu. Wydaje się, że wielu młodych dorosłych zwraca się ku spamowym e-mailom, by rozwiązać swoje problemy z wagą. To poważna sprawa, ponieważ korespondencja ta nie jest objęta kontrolą jakości. Niektóre maile zachwalają i pozwalają na zakup leków na receptę bez konieczności pokazania ważnej recepty – martwi się dr Fogel. Fogel i Shlivko zajęli się opisywanym zagadnieniem, wychodząc z założenia, że 1/3 niechcianej poczty dotyczy tematów farmaceutycznych, a młodzi ludzie często przejmują się wagą. Panowie chcieli sprawdzić, jak postrzeganie swoich gabarytów wpłynie na reakcje na spam. Psycholodzy stwierdzili, że osoby sądzące, iż mają problemy z wagą, cechowała niższa samoocena i silniejszy postrzegany stres, ale tylko ten ostatni bezpośrednio oddziaływał na zachowania związane z reklamowanymi w mailach produktami.
  5. Jeden z największych niezależnych klubów fitness w Wielkiej Brytanii posłużył się znakiem-reklamą, z której wynika, że gdy na Ziemi pojawią się obcy, najpierw zjedzą osoby grubsze. Miało to zachęcić ludzi do pozbycia się nagromadzonych podczas Bożego Narodzenia dodatkowych kilogramów. Choć klubowi przy hotelu Cadbury House w Bristolu chodziło o przyciągnięcie klienteli zainteresowanej ofertą specjalną, stało się dokładnie na odwrót. Przedstawiciele lokalnej społeczności uznali bowiem reklamę za obraźliwą w stosunku do ludzi, którzy zmagają się ze swoją wagą. W prasie ukazały się ogłoszenia analogiczne do znaku z zielonym ufoludkiem. Potem w klubie rozdzwoniły się telefony. Kampania z obcym miała w żartobliwy sposób pokazać, że ludzie generalnie stają się po świętach grubsi. Nie mieliśmy zamiaru nikogo urazić – tłumaczy menedżer Jason Eaton.
  6. W porównaniu do osób niepalących, rzucenie palenia aż o 70% zwiększa ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. w pierwszych sześciu latach po zerwaniu z nałogiem. Badacze z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa tłumaczą, że dzieje się tak, ponieważ rezygnując z sięgania po papierosy, ludzie często zaczynają więcej jeść i tyją (Annals of Internal Medicine). Amerykanie od razu zastrzegają, że doniesienia ich zespołu w żadnym razie nie powinny być wykorzystywane jako wymówka czy usprawiedliwienie, by nie starać się rzucić papierosów. Podkreślają jednocześnie, że palenie samo w sobie jest znanym czynnikiem ryzyka cukrzycy typu 2. oraz wielu innych chorób. Jeśli palisz, przestań. Tak należy zrobić. Ale ludzie powinni także pilnować swojej wagi – powtarza z naciskiem dr Jessica Yeh. W ramach studium przez 17 lat śledzono losy 10.892 dorosłych w średnim wieku. Dzięki temu zauważono, że ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2. było najwyższe w ciągu 3 lat po zaprzestaniu palenia. W tym okresie każdego roku na chorobę tę zapadało ok. 1,8% byłych palaczy. Jeśli udawało im się uchronić przed cukrzycą przez 10 lat, potem długoterminowe ryzyko wracało do normy. U ludzi, którzy nie próbowali zrywać z nałogiem, prawdopodobieństwo cukrzycy typu 2. utrzymywało się stale na podwyższonym o 30% poziomie. U pacjentów z cukrzycą typu 2. organizm nie wytwarza wystarczających ilości insuliny lub musi się zmagać z tzw. insulinoopornością. Oznacza to, że hormonu nie brakuje, ale tkanki stają na niego niewrażliwe. Szanse na to, by tak się stało, wzrastają, gdy człowiek za dużo waży. Zespół z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa odnotował, że osoby, które najwięcej paliły i najwięcej przytyły po rzuceniu palenia, były w największym stopniu zagrożone cukrzycą typu 2. Średnio w pierwszych 3 latach po zerwaniu z nałogiem badani przybierali na wadze o ok. 3,8 kg. Działo się tak, gdyż palenie hamowało apetyt, a gdy zostało zarzucone, dość szybko pojawiały się dodatkowe kilogramy. To dlatego nikotynowa terapia zastępcza ograniczała tycie.
  7. Wiele jaszczurek wykorzystuje autotomię, czyli odrzucanie ogona, jako metodę obrony przed drapieżnikami. Wygląda jednak na to, że ogon stanowi magazyn energetyczny organizmu, bo choć naukowcy sądzili, że skrócony o niego gekon przylądkowy będzie biec prędzej, było dokładnie na odwrót (Physiological and Biochemical Zoology). Dr Trish Fleming z Murdoch University i zespół przypuszczali, że gekon przylądkowy (Lygodactylus capensis) po autotomii pobiegnie szybciej, ponieważ zmniejszy się tarcie lub waga ciała. Zamiast tego zauważyli, że w porównaniu do zwierząt pozostających w jednym kawałku, taka jaszczurka nie tylko porusza się wolniej, ale i oddala się od drapieżnika na mniejszą odległość. Pani Fleming przypuszcza, że podobne wyniki uzyskano by w przypadku innych gatunków jaszczurek. W ramach studium malutkie gekony przylądkowe, które występują w RPA i ważą przeważnie poniżej grama, poruszały się w metrowej długości szklanej tubie z woskowym dnem. Mierzono, ile dwutlenku węgla wytwarzają, z jaką prędkością biegną i jaką odległość pokonują. Na początku gekony biegły, mając ogon. Potem biolodzy prowokowali autotomię, chwytając tył jaszczurki pęsetą. Dwa dni później zwierzęta ponownie przechodziły test. Australijczycy podkreślają, że gekony bez ogona poruszały się na początku szybciej, ale nie była to różnica istotna statystycznie. Na dystansie ok. 10 metrów okazywały się ostatecznie wolniejsze i przebywały mniejszą odległość, choć czas biegu pozostawał taki sam. U jaszczurek bez ogona odkryliśmy 19-proc. skrócenie trasy biegu [...]. Fleming uważa, że gekony wykorzystują tłuszcz zgromadzony w ogonie jako paliwo. Kiedy w krwioobiegu zaczyna spadać poziom kwasów tłuszczowych, spada efektywność poruszania się. W przyszłości tezę tę trzeba będzie potwierdzić, badając dokładniej biochemię gekona. Inne studium przeprowadzone przez Australijkę wykazało, że po utracie ogona zmienia się też zachowanie jaszczurek. Stają się ostrożniejsze. Kiedy uciekną przed drapieżnikiem, wychodzą z ukrycia po znacznie dłuższym czasie. Zdają sobie sprawę z odmienności swego stanu i podatności na zranienie, dlatego postępują inaczej.
  8. Różnice w aktywności mózgu wyjaśniają, czemu części osób, które schudły, udaje się utrzymać zmniejszoną wagę, a inne zmagają się z efektem jo-jo. Wygląda na to, że mózg tych pierwszych nauczył się inaczej reagować na widok jedzenia (American Journal of Clinical Nutrition). Badacze z amerykańskiego The Miriam Hospital zauważyli, że w porównaniu do ludzi o normalnej wadze i otyłych, u osób przez kilka lat skutecznie utrzymujących niższą wagę na widok jedzenia częściej uruchamiają się obszary mózgu związane z kontrolą zachowania i uwagą wzrokową. Nasze odkrycia rzucają nieco światła na czynniki biologiczne, które mogą się przyczyniać do podtrzymania zmniejszonej wagi – cieszy się dr Jeanne McCaffery. Jej zespół posłużył się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI). Dzięki niemu śledzono aktywność mózgu 3 grup: 1) 18 osób z normalną wagą, 2) 16 otyłych (z BMI powyżej 30) oraz 3) 17 ochotników, którzy zrzucili przynajmniej 13,5 kg i wytrwali przy niższej wadze przez minimum 3 lata. Po 4-godzinnym "poście" (chodziło o wywołanie uczucia głodu) badanym pokazano zdjęcia pokarmów - zarówno niskokalorycznych, np. płatków pełnoziarnistych, sałatek, świeżych warzyw i owoców, jak i wysokokalorycznych, w tym cheesburgerów, hot dogów, frytek, lodów, ciast i ciasteczek – a także niebędących jedzeniem obiektów o podobnym stopniu złożoności wzrokowej, teksturze i barwie, np. skał, krzaków, cegieł, drzew i kwiatów. Skany MRI utrwalały reakcję mózgu na każdy z tych obrazów. Przedstawiciele 3. grupy reagowali na zdjęcia inaczej niż pozostali. Pojawiły się u nich silne sygnały w obrębie lewego zakrętu czołowego górnego i prawego zakrętu skroniowego środkowego, co oznacza silniejsze hamowanie i nasiloną uwagę wzrokową w odpowiedzi na bodźce "żywnościowe". Możliwe, że takie reakcje mózgu prowadzą do zachowań zapobiegawczych bądź korekcyjnych – zwłaszcza do wzmożonej kontroli odżywiania – co promuje długoterminowe podtrzymanie wagi. Potrzebne są jednak dalsze badania, które wyjaśnią, czy takie reakcje są wrodzone, czy też jednostka może je zmienić.
  9. Dlaczego określając stopień istotności, mówimy o wadze decyzji bądź argumentów? Psycholodzy uważają, że ma to związek z siłą ciążenia i naukami, jakie pobieramy od wczesnego dzieciństwa. Aby przesunąć coś ciężkiego, trzeba zużyć więcej energii. Jeśli upuścimy masywny obiekt, skutki mogą być opłakane. Dlatego już jako dzieci uczymy się obchodzić z ciężarami i planować dźwiganie. Stąd pomysł naukowców z Uniwersytetu w Amsterdamie, że abstrakcyjne pojęcie istotności jest zakorzenione w jak najbardziej realnych doświadczeniach z wagą. Mając to na uwadze, zespół Nilsa Jostmanna postanowił sprawdzić, czy przenoszenie obiektów o różnej wadze wpłynie na ocenę doniosłości różnych kwestii. W serii eksperymentów ochotnicy nosili ciężkie lub lekkie podkładki do pisania. Proszono ich o wypełnienie kwestionariuszy, z których jeden dotyczył np. wartości zagranicznych walut. Okazało się, że osoby używające cięższych podkładek uznawały pieniądze za ważniejsze i bardziej wartościowe. Holendrzy określali też wpływ wagi na pojęcie sprawiedliwości. Dzierżącym podkładki w dłoniach badanym opowiedziano historię studentów wykluczanych z procesu podejmowania ważnej uniwersyteckiej decyzji. Potem wszystkich proszono o ocenę, jak ważna była dla bohaterów możliwość zabrania głosu. Sytuacja się powtórzyła. Dla osób z cięższymi podkładkami sprawa była poważniejsza niż dla ochotników z lżejszymi przyborami. Siła ciążenia nie tylko kształtuje ludzkie ciała i zachowanie, lecz wpływa także na każdą myśl – podsumowują autorzy badania.
  10. Osoby, które mają nadwagę w wieku 40 lat, żyją dłużej niż jednostki reprezentujące inne kategorie wagowe. Studium przeprowadzone przez japońskie Ministerstwo Zdrowia, Pracy i Dobrobytu wykazało, że najkrócej żyją szczupli, którzy umierają o 6-7 lat wcześniej od ludzi z nadwagą. Specjaliści sądzą, że to ostrzeżenie dla tych, którzy chcą za wszelką cenę schudnąć, unikając uwłaczającej etykiety "metabo" (to japońskie określenie na chorego z zespołem metabolicznym). Zakrojonymi na szeroką skalę badaniami kierował profesor Ichiro Tsuji z Tohoku University. Przez 12 lat jego zespół obserwował stan zdrowia 50 tysięcy mieszkańców prefektury Miyagi, którzy przekroczyli 40. rok życia. Naukowcy sprawdzali, jak kształtowała się waga ochotników w przeszłości, zliczali też, ile lat przeżywali oni po przekroczeniu czterdziestki. Wszystkich dzielono na kategorie według wskaźników masy ciała (BMI). Okazało się, że mężczyźni z prawidłową masą ciała (BMI wynoszące od 18,5 do 25) do 40 mogli sobie doliczyć średnio jeszcze 39,94 roku, a panowie z nadwagą (BMI 25-30) 41,64. Kobiety z prawidłową wagą żyły jeszcze średnio 47,97 roku, a ich koleżanki z nadwagą 48,05. Otyli mężczyźni i kobiety (BMI>30) mogli sobie dodać, odpowiednio, 39,41 i 46,02 roku, a panowie i panie z niedowagą (BMI<18,5) 34,54 i 41,79 roku. Badacze z Kraju Kwitnącej Wiśni wysnuli kilka teorii, czemu chude osoby umierają wcześniej. Wg nich, często są one palaczami, poza tym są bardziej podatne na choroby zakaźne. Związek między masą ciała a długością życia nie jest jednak dogłębnie wyjaśniony. Eksperci nie zachęcają do przybierania na wadze. Wspominają też, że ich studium ujawniło, że im ktoś jest grubszy, tym więcej wydaje na opiekę medyczną. Oznacza to, że może i ciężsi żyją dłużej, ale wcale nie są zdrowsi...
  11. Przeciętny Brytyjczyk tyje podczas ciąży partnerki ok. 6,35 kg. Jedna piąta objętych sondażem panów przyznała się do powiększenia porcji, a 41% do nasilonej skłonności do raczenia się w domu przekąskami. Najpopularniejszymi męskimi zachciankami okazały się czekolada, pizza, chipsy i piwo. Firma marketingowa Onepoll przepytała aż 5 tys. mężczyzn. Jedna czwarta (25%) stwierdziła, że spożywanie większych ilości jedzenia to ich metoda uspokajania przybierającej na wadze partnerki. Eksperci nie pochwalają takiego postępowania, ponieważ od jakiegoś czasu powtarza się, że to mit, iż w czasie ciąży kobieta musi dużo jeść. W pierwszym trymestrze nie ma potrzeby zwiększania dziennej liczby kalorii. Dopiero w drugim powinno się zacząć jeść za dwoje, czyli o 340 kalorii więcej. Od 7. do 9. miesiąca należy pomyśleć o zapewnieniu 450 dodatkowych kalorii. Wzrost wagi o ponad 6 kg oznacza co najmniej 5 dodatkowych centymetrów w pasie. Nic dziwnego, że ¼ respondentów z konieczności udała się do sklepu po nowe ubrania. Co więcej, jedna piąta zauważyła dodatkowe kilogramy dopiero wtedy, gdy dotychczasowe spodnie i koszulki stały się przyciasne. Niektórym (19%) w dostrzeżeniu wagowej metamorfozy pomogli znajomi i przyjaciele, którzy zaczynali sobie żartować z rosnącego brzucha przyszłego taty. Okazało się też, że 42% par spędzało więcej czasu w pubach i restauracjach. W zamyśle miał to być sposób na intensywne pobycie razem przed zbliżającymi się wielkimi krokami narodzinami dziecka. Niestety, do pociążowej diety kobiety dołączała się tylko 1/3 panów.
  12. Jesteś za niski? Porozmawiaj z tatą. Masz za dużo wałeczków z tłuszczu? Wszelkie zażalenia powinna przyjmować mama. Naukowcy odkryli bowiem, że ojcowie determinują wzrost dziecka, a matki wpływają na jego wagę. Prace nad tym zagadnieniem dalej trwają, ale badacze z Royal Devon and Exter Hospital zgodnie twierdzą, że wyniki mówią same za siebie: wyżsi ojcowie mają wyższe dzieci. Dla liczby i objętości komórek tłuszczowych dziecka nie ma znaczenia, jak dużo tkanki tłuszczowej ma ojciec. Waga matki ma jednak istotny wpływ na wagę urodzeniową jej dziecka. Matki z nadwagą mają zazwyczaj wyższy poziom cukru we krwi, co wpływa na rozwój płodu. Dr Beatrice Knight podkreśla, że na wzrost dziecka wpływają zarówno czynniki genetyczne, jak i środowiskowe. Wczesny wzrost malucha (w macicy i w pierwszych miesiącach życia poza nią) może mieć kluczowe znaczenie dla jego stanu zdrowia na następnych etapach życia. Dlatego też pani doktor chce odnaleźć wpływające na niego geny. Zespół Knight badał ok. 1000 rodzin. Określano wzrost i wagę matek, ojców oraz dzieci (w ciągu pierwszych 2 lat ich życia). Oczywiście jednym z czynników najsilniej wpływających na wzrost dziecka są wymiary matki. Potwierdziliśmy jednak, że wzrost ojca także wywiera na niego bezpośredni wpływ, dlatego też wyżsi tatusiowie mają dłuższe i cięższe dzieci — podsumowała Knight.
  13. Jeśli w okresie pomenopauzalnym kobieta przytyje (nawet umiarkowanie), może to zwiększyć jej ryzyko zachorowania na nowotwór piersi. Zwiększenie się masy ciała o 9,9 kg oznacza, zgodnie z wyliczeniami zespołu amerykańskich naukowców, wzrost ryzyka zachorowania na raka piersi aż o 18 procent. Co ważniejsze jednak, panie, które zrzucą tyle samo zbędnych kilogramów, zmniejszają ryzyko o 57%! Szczegółowe wyniki zaprezentowano na łamach Journal of the American Medical Association. Brytyjscy onkolodzy podkreślają, że omawiane studium wykazało, że nigdy nie jest za późno na odchudzanie. W Polsce corocznie odnotowuje się ok. 10-11 tys. nowych przypadków zachorowań na nowotwory złośliwe piersi i, niestety, liczba ta stale rośnie. Wzrasta też liczba spowodowanych nim zgonów. Rak piersi jest najczęstszym nowotworem złośliwym wśród kobiet, zapada na niego 1:12 kobiet. Zgodnie z danymi z ubiegłego roku, największy przyrost liczby zachorowań odnotowuje się po 40. roku życia, ale największa zachorowalność występuje po pięćdziesiątce, z kulminacją po przekroczeniu 60. roku życia (dane Śląskiego Centrum Zdrowia Publicznego). Badacze z Brigham and Women's Hospital oraz Harvard Medical School podążali przez 26 lat śladami 87 tys. kobiet w wieku od 30 do 55 lat. Odnotowywali ich wagę w wieku 18 lat i przyglądali się, jak zmieniała się ona w czasie. Pięćdziesiąt tysięcy pań przeszło menopauzę w okresie trwania studium. W ich przypadku dokonano również oceny zmiany wagi po tym wydarzeniu. Odkryto, że u kobiet, które po 18. roku życia przytyły o 24,9 kg lub więcej, ryzyko zachorowania na nowotwór złośliwy sutka było o 45% wyższe w porównaniu do pań utrzymujących swoją wagę na stałym poziomie. Okazało się też, że 15% spośród badanych przypadków raka można było przypisać przytyciu o 2 kg lub więcej od ukończenia 18 lat. Utrata zbędnych kilogramów zabezpieczała przez nowotworem. Naukowcy wyjaśniają, że schudnięcie po okresie menopauzy obniża poziom estrogenów we krwi, który ma wpływ na tworzenie się raka. Hormony te powodują powstawanie oraz rozwój większości nowotworów piersi. Dzieje się tak, ponieważ stymulując rozwój komórek rakowych, przyczyniają się do wzrostu i powiększania masy guza. Badacze z zespołu dr Heather Ellassen konkludują: Dane wskazują, że przybieranie na wadze w życiu dorosłym, zwłaszcza po menopauzie, zwiększa ryzyko raka piersi u kobiet w wieku pomenopauzalnym, podczas gdy utrata wagi jest związana ze zmniejszeniem prawdopodobieństwa zachorowania. Dlatego też kobiety powinno się przestrzegać przed tyciem przed i po menopauzie, aby zredukować ryzyko poprzekwitaniowego raka piersi. Dr Sarah Rawlings z Breakthrough Breast Cancer dodaje: Bez względu na to, czy jest się przed, czy po menopauzie, należy pamiętać, że nadwaga wiąże się z wieloma problemami zdrowotnymi, takimi jak zwiększone ryzyko chorób serca, wysokie ciśnienie krwi oraz inne rodzaje nowotworów. Nie wolno też zapominać, że nie tylko nadmierna waga stanowi jeden z czynników ryzyka, ale że prawdopodobieństwo zachorowania wzrasta z wiekiem.
  14. Trzy kubki zielonej herbaty dziennie pozwalają zrzucić zbędne kilogramy. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy pijąc napar, ludzie nie rezygnują z tzw. śmieciowego jedzenia. Choć więc sporo osób nie przepada za zieloną herbatą i, zwłaszcza jesienną porą, wybiera raczej jej czarną wersję z miodem i cytryną, naprawdę warto rozważyć zmianę przyzwyczajeń. Herbata Spearole (mieszanka zielonej herbaty, olejku i liści mięty pieprzowej, pestek i skórek winogron oraz liści oliwnych) pomaga obniżyć ciśnienie, a także poziom cukru we krwi. Dr Lindsay Brown, farmakolog z Queensland University, badała wpływ naparu na zdrowie szczurów. Najpierw zwierzęta przeszły na bardzo niezdrową dietę. Spożywały dużo tłuszczów i cukrów, aż w ciągu zaledwie 2 miesięcy ilość tłuszczu brzusznego się podwoiła, a ciśnienie niebezpiecznie wzrosło. Gdy gryzonie zaczęto poić mieszanką Spearole, oponki szybko znikły, a ciśnienie się unormowało. Stało się tak pomimo braku zmian w stylu życia i żywienia. Pani Brown sądzi, że ludzie mogą uzyskać podobne rezultaty, wychylając każdego dnia po 3 kubki naparu. W zmniejszeniu wagi pomagał też ibuprofen, ale ze względu na efekty uboczne na pewno nie znajdzie się on na liście polecanych środków odchudzających. Zarówno leki, jak herbata działają na tej samej zasadzie. Zapobiegają wydzielaniu przez komórki tłuszczowe mediatorów prozapalnych, które ułatwiają pochłanianie tłuszczu.
  15. Kobiety po histerektomii (chirurgicznym usunięciu macicy) nie przybierają na wadze. Nie da się jednak zaprzeczyć, że istnieje odwrotna zależność – panie z nadwagą częściej przechodzą ten zabieg (Menopause: The Journal of the North American Menopause Society). Ponieważ twierdzenie o wzroście wagi po histerektomii jest powtarzane dość często, lecz do tej pory naukowcy uzyskiwali niejednoznaczne wyniki, zespół Davida Fitzgeralda z Uniwersytetu w Queensland postanowił skorzystać z bazy danych zebranych w ramach Australijskiego Podłużnego Studium dot. Zdrowia Kobiet. Trwa ono od 12 lat i obejmuje także kobiety, które przeszły histerektomię. Badacze śledzili ewentualne zmiany wagi u ok. zoperowanych 1000 pań, urodzonych w latach 1946-1951. Dysponowaliśmy zarówno odczytami wagi przed, jak i bezpośrednio po zabiegu. Mieliśmy też dane grupy kontrolnej, znajdującej się w podobnej sytuacji, ale bez przebytej histerektomii. Okazało się, że u pacjentek w wieku 40-50 lat histerektomia nie prowadziła do większego wzrostu wagi, lecz jeśli dana osoba miała nadwagę (wskaźnik masy ciała wynosił od 25 do 30), wzrastało prawdopodobieństwo, że zostanie poddana chirurgicznemu usunięciu macicy. Oznacza to, że nadmierna waga stanowi w tym przypadku czynnik ryzyka. Fitzgerald podkreśla, że może to mieć związek z silniejszym uciskiem na macicę. Na podstawie dostępnych danych Australijczycy wywnioskowali również, że kobiety zamieszkujące obszary rolnicze częściej podlegają histerektomiom. Naukowcy przypuszczają, że może to mieć m.in. związek z gorszym dostępem do opieki zdrowotnej i nieregularnymi wizytami u ginekologa.
  16. Nadmierna prędkość jest niebezpieczna nie tylko na drodze. Okazuje się bowiem, że szybkie jedzenie dwukrotnie zwiększa ryzyko nadwagi. Twierdzenie to jest prawdziwe zarówno w odniesieniu do kobiet, jak i do mężczyzn. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu w Osace po zbadaniu zwyczajów żywieniowych ok. 3 tys. osób. Japończycy skupili się na relacjach między prędkością jedzenia, uczuciem sytości i nadwagą. Nieco mniej niż połowa ochotników przyznała się do pochłaniania swoich porcji w mgnieniu oka. W porównaniu do osób jedzących wolniej, mężczyźni z wilczym apetytem o 84% częściej uskarżali się na nieprawidłową masę ciała. W przypadku kobiet ryzyko nadwagi wzrastało 2-krotnie. Wolontariusze, którzy nie tylko jedli szybko, ale też za dużo, 3-krotnie częściej zaliczali się do kategorii podwyższonego BMI. Co ważne, związek pomiędzy zachowaniem obserwowanym podczas jedzenia a nadwagą utrzymywał się niezależnie od tego, ile konkretnie kalorii spożyto wraz z posiłkiem. Dr Elizabeth Denney-Wilson, która komentowała w artykule wstępnym na łamach British Medical Journal wyniki badań kolegów z Kraju Kwitnącej Wiśni, zaznacza, że ludzie często nie potrafią wykorzystać pochodzących z ich własnego organizmu wskazówek na temat sytości. Skupiają się raczej na tym, co widzą i dysponując dużą porcją, pochłaniają jak najwięcej. Takie zachowanie mogło być przystosowawcze w przeszłości, gdy w sytuacji braku pokarmu należało "napchać się" jak najszybciej na zapas. Wtedy konkurencja nie mogła odebrać smacznego kąska, a żołądek przestawał na jakiś czas dawać o sobie znać. Teraz jednak jedzenie na czas prowadzi najczęściej do spożycia większej liczby kalorii, niż organizm jest w stanie zużyć. A to prosta droga do nadwagi i otyłości. Specjaliści twierdzą, że najczęściej nieprawidłowe nauki żywieniowe są czymś wyuczonym. Dzieci karmione piersią umieją przecież regulować we własnym zakresie ilość wyssanego pokarmu (a więc i zapotrzebowanie energetyczne). Potem jednak stale stykają się z solidnymi porcjami, a we współczesnych czasach dostęp do pokarmu jest niemal nieograniczony. Profesor Ian McDonald z Uniwersytetu w Nottingham uważa, że szybkie jedzenie zaburza pracę układu sygnalizującego sytość w dość prosty sposób. Zwyczajnie nie zdąży on wysłać sygnału zwrotnego, zanim żołądek będzie już całkowicie zapełniony. Eksperci zalecają, by pozwalać dzieciom jeść tyle, ile same chcą. Wszystkim sugerują, by dokładnie przeżuwać każdy kęs.
  17. Zgodnie z danymi opublikowanymi na łamach British Medical Journal, mimo ogólnoświatowej epidemii otyłości, ludzie nie potrafią prawidłowo ocenić swojej masy ciała. Nie od dziś wiadomo, że kobiety przeważnie sądzą, że są za grube, a mężczyźni nie doceniają swojej wagi. Naukowcy z Centrum Badawczego Zachowań Zdrowotnych Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego postanowili jednak sprawdzić, jak wzrost przeciętnej wagi w populacji wpływa na postrzeganie samych siebie. W tym celu porównano dane uzyskane w ramach dwóch sondaży: z 1999 i 2007 roku. Każdego respondenta pytano o wzrost i wagę. Na tej podstawie wyliczano wskaźnik masy ciała. Osoba udzielająca odpowiedzi miała też samodzielnie zaliczyć się do którejś z 5 kategorii: 1) duża niedowaga, 2) niedowaga, 3) waga prawidłowa, 4) lekka nadwaga, 5) duża nadwaga (w 2007 roku dodano 6. kategorię: otyłość). Zespół profesor Jane Wardle wyliczył, że w ciągu 8 lat liczba osób z kliniczną otyłością wzrosła o 8 procent (z 11 do 19%). Sami respondenci zupełnie inaczej postrzegali jednak swoją wagę. W 2007 roku mniej osób z nadwagą zaliczało się do odpowiedniej grupy. Wg akademików, zaobserwowany rozdźwięk między wagą faktyczną a postrzeganą to skutek większego rozpowszechnienia nadwagi i otyłości w społeczeństwie. Z tego powodu lekka nadwaga zaczyna być uznawana za normę. Brytyjczycy sądzą też, że paradoksalnie media wzmacniają to przekonanie, pokazując zdjęcia skrajnie otyłych ludzi. Widzowie i czytelnicy wnioskują, że aby spełniać kryteria diagnostyczne nadwagi, trzeba być bardzo grubym. Niewykluczone, że błędy w percepcji wiążą się z negatywnymi etykietami przyczepianymi ludziom z nieprawidłową wagą. Profesor Sara Bleich z John Hopkins Bloomberg School of Health, komentatorka artykułu, uważa, że ludzie z nadwagą, którzy nie doceniają swojego BMI, ignorują wiadomości dotyczące konieczności zmiany diety i trybu życia. Bleich podkreśla, że sposobem na skorygowanie błędnych przekonań nt. wagi jest potraktowanie otyłości jako wielopoziomowego problemu (zarówno społecznego, jak i jednostkowego). Tylko rozszerzona akcja jest w stanie czemuś zaradzić.
  18. Wrogość wiąże się z podwyższonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych i śmierci, ale do tej pory nie było wiadomo, z jakiego powodu pojawia się ten rys osobowości. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Helsińskiego przekonują, że jest to skutek spowolnionego wzrostu w okresie pre- i postnatalnym. Oznacza to, że dorośli z wysokim poziomem wrogości częściej byli lżejsi tuż po narodzeniu i różnica wagi w stosunku do rówieśników utrzymała się też we wczesnym dzieciństwie (Psychosomatic Medicine). Zespół dr Katri Raikkonen studiował przypadki 939 kobiet i 740 mężczyzn, urodzonych w Helsinkach w latach 1934-1944. Wszystkie te osoby wypełniły w średnim wieku 63,4 lat Skalę Wrogości Cooka-Medleya. Mierzy ona tendencję do utrzymywania się negatywnych postaw. Składa się na nią 50 pozycji, które trzeba uznać za prawdę lub fałsz. Poza tym naukowcy dysponowali danymi dotyczącymi wzrostu: odnotowanymi po urodzeniu, a także notatkami opieki społecznej i szkoły. Dokonano też bieżących pomiarów ochotników. Dzięki temu wyszło na jaw, że ludzi z wyższym poziomem wrogości cechowały po urodzeniu niższa waga i wskaźnik masy ciała (BMI). Ponadto odnotowano u nich mniejszy od przeciętnego przyrost wagi w okresie od przyjścia na świat do ukończenia 6. miesiąca życia oraz w czasie całego dzieciństwa. Jednostki te stawały się cięższe dopiero jako dorośli. Finowie zauważyli, że osoby z silniej wyrażoną wrogością były niższe od rówieśników w 1. roku życia. Różnica ta pozostała zauważalna po osiągnięciu dorosłości. Naukowcy wyjaśniają, że za zjawisko to odpowiada w największym stopniu wolniejszy wzrost w pierwszych 6 miesiącach życia. "Dwie trajektorie wzrostu, które charakteryzowały mężczyzn i kobiety z podwyższonym poziomem wrogości, były w dużym stopniu podobne do wzorców, jakie zaobserwowaliśmy w naszej próbie w odniesieniu do osób obojga płci, które jako dorośli przeszły zawały serca, udary albo zachorowały na cukrzycę typu 2.". Na zaobserwowane zjawisko nie miały prawdopodobnie wpływu płeć, pozycja zawodowa ojca, wiek matki w chwili porodu, liczba rodzeństwa oraz rodzaj wykształcenia zdobytego przez samych badanych.
  19. Szukasz wybrańca lub wybranki serca przez Internet? E-randki są coraz popularniejsze, naukowcy z Cornell University ostrzegają jednak, że wszyscy, i kobiety, i mężczyźni, rozmijają się niekiedy z prawdą, opisując wzrost, wagę albo określając wiek (Proceedings of Computer/Human Interaction). Za pomocą metody pozwalającej określić różnice między informacjami zawartymi w profilu użytkownika a rzeczywistym wyglądem stwierdzono, że mężczyźni systematycznie zawyżają swój wzrost, podczas gdy kobiety regularnie zaniżają wagę — opowiada Jeffrey Hancock, profesor nadzwyczajny komunikacji, a zarazem szef badań. Ku naszemu zaskoczeniu oszustwa dotyczące wieku występowały stosunkowo rzadko i nie odnotowano w tym zakresie różnic między płciami. Swój wzrost sfałszowało 52,6% mężczyzn i 39% kobiet. Odnośnie wagi kłamało nieco więcej pań (64,1%) niż panów (60,5%). Jeśli chodzi o wiek, z prawdą rozminęło się 24,3% przedstawicieli płci brzydkiej i 13,1% ładniejszej połowy ludzkości. Badacze obrali na cel 4 popularne w USA serwisy randkowe: Match.com, Yahoo Personals, American Singles oraz Webdate. Uczestników badań zwerbowano w Nowym Jorku za pomocą ogłoszeń zamieszczonych w Village Voice i na Craigslist.com. Ostatecznie utworzono grupę 80 osób (40 mężczyzn, 40 kobiet). Po zebraniu informacji o wolontariuszach z profili sieciowych, zważono ich, zmierzono i spisano wiek z prawa jazdy. Biorąc pod uwagę ciężar ciała, średnia różnica była większa niż 2,3 kg. Wzrost zawyżano o ponad 1,2 cm. W przypadku wieku z prawdą rozmijano się mniej więcej o rok. Większy odsetek badanych nie mówił prawdy o swojej wadze niż o wzroście lub wieku. W rzeczywistości niemal 2/3 randkowiczów zaniżyły masę ciała o 2,3 kg lub więcej. Hancock mówi, że mężczyźni szukają u partnerek przede wszystkim młodości i atrakcyjności fizycznej, a kobiety oznak statusu społecznego (danych dotyczących np. poziomu wykształcenia czy zajmowanego stanowiska). Wzorce kłamstw (częste, ale niewielkie) sugerują, że ludzie chcą się upiększyć, ale jednocześnie pragną zachować pozory uczciwości. Usiłują utrzymać równowagę między tymi dwoma tendencjami. Po zakończeniu studium zmieniono nieco zasady działania serwisów randkowych. Nie wymaga się podawania szczegółowych informacji o budowie ciała, trzeba natomiast ogólnie opisać posturę itp.
  20. Po obejrzeniu telewizyjnej reklamy żywności dzieci zjadają więcej, a porcje maluchów z nadwagą czy otyłych zwiększają się o ponad 100%! Badacze z Uniwersytetu w Liverpoolu zaprezentowali 60 dzieci w wieku od 9 do 11 lat serię spotów reklamowych dotyczących zabawek lub produktów spożywczych, po których emitowano bajkę animowaną. U wszystkich brzdąców, które widziały reklamy jedzenia, zwiększała się ilość pochłanianego pokarmu. Największy wpływ reklamy jedzenia wywierały, niestety, na dzieci otyłe. Po ich obejrzeniu zjadały one porcję pokarmu powiększoną o 134%. Milusińscy z nadwagą dodawali do swojego przeciętnego posiłku drugie tyle (101%). Najbardziej uodpornione na działanie spotów z chipsami, batonikami i nowym bekonem były dzieci o wadze ciała mieszczącej się w granicach normy (wzrost porcji o 84%). Nasze badanie potwierdza, że reklamy produktów spożywczych mają pogłębiony wpływ na zwyczaje jedzeniowe wszystkich dzieci, podwajając wielkość porcji — powiedział dr Jason Halford, dyrektor uniwersyteckiego Kissileff Human Ingestive Behaviour Laboratory. Co szczególnie interesujące, studium zasugerowało istnienie silnego związku między wagą a skłonnością do przejadania się. Masa ciała wpływała również na preferencje pokarmowe. Gdy maluchom dawano do wyboru produkty wysoko- i niskotłuszczowe, te otyłe konsekwentnie wybierały najtłustszą czekoladę, ale już dzieci z nadwagą decydowały się albo na czekoladę, albo na żelki zawierające mniej tłuszczów. Mając powyższe na uwadze, warto chyba zjadać rodzinne posiłki przy stole i wyłączyć telewizor. Znajdziemy wtedy czas na wzajemne kontakty i zyskamy szansę na utrzymanie wagi na stałym poziomie.
  21. Z każdym dodatkowym rokiem życia nasze serce coraz bardziej się kurczy, a jego zdolność przepompowywania krwi maleje nawet o 5%. Badacze z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa analizowali obrazy uzyskane dzięki rezonansowi magnetycznemu. Przyglądali się nie tylko budowie serca, ale i jego działaniu. Zbadano 5004 osoby (zarówno kobiety, jak i mężczyzn). Wolontariusze nie chorowali na serce, należeli do różnych grup etnicznych, mieli od 45 do 84 lat. Naukowcy stwierdzili, że rocznie waga mięśnia sercowego zmniejszała się średnio o 0,3 g. Z każdym dodatkowym rokiem o 2-5% wydłużał się czas potrzebny na jego skurcz i rozkurcz, a pojemność przepompowywanej krwi spadała o 9 milimetrów sześciennych. Wiedzieliśmy, że serce stale próbuje zaadaptować się do czynników ryzyka, ale teraz stwierdziliśmy, że zadanie to staje się coraz trudniejsze, w miarę jak mięsień starzeje się i po trochu traci swoje zdolności pompujące – wyjaśnia szefowa zespołu badawczego Susan Cheng. Otyłość i nadciśnienie dodatkowo zwiększają ryzyko wystąpienia zastoinowej niewydolności serca.
  22. Dysponując niewielką zaawansowaną technicznie wagą, badacze mogą teraz zważyć żywe bakterie i komórki układu odpornościowego. Tradycyjna metoda oceny wagi polega na umieszczeniu cząsteczki w warunkach próżniowych na silikonowej płytce. Płytka drga z naturalną dla siebie częstotliwością. Zmienia się ona nieznacznie pod wpływem ciężaru cząsteczki. Oceniając wielkość zmiany, oblicza się masę molekuły. Rzecz jasna żywe komórki nie mogą przetrwać w próżni i muszą być zanurzone w płynie. Może on wpływać na wyniki pomiaru, gdy płytka również się w nim zanurzy. Grupa naukowców z MIT rozwiązała ten problem, wprowadzając ciecz z komórkami za pośrednictwem mikrokanału wydrążonego w samej szalce. Waga podaje odczyty z dokładnością do femtograma (1 fg, czyli 10-18 kg), co odpowiada masie jednej bakterii E. coli! Naukowcy twierdzą, że tania miniwaga pomoże np. w zliczeniu komórek CD4 u pacjentów zakażonych wirusem HIV, a to z kolei pozwoli ocenić postępy choroby.
  23. Starsi ludzie cierpiący na depresję zaczynają chorować częściej niż inni również na cukrzycę typu 2. Prawdopodobieństwo zachorowania jest w ich wypadku o 60% wyższe. W odróżnieniu od innych badań, omawiane studium uwzględniło nie tylko epizody depresyjne, ale także depresję przewlekłą i pogarszającą się z upływem czasu. Okazało się, że podwyższone ryzyko cukrzycy występowało we wszystkich tych przypadkach. Naukowcy przez 10 lat śledzili losy i stan zdrowia 4.681 osób (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) z Północnej Karoliny, Kalifornii, stanu Maryland oraz Pensylwanii. Wszyscy mieli więcej niż 65 lat, a średnia wieku wynosiła 73 lata. W momencie rozpoczęcia eksperymentu w 1989 roku nikt nie chorował na cukrzycę. Co roku wolontariuszy badano pod kątem obecności 10 symptomów depresji, w tym zaburzeń nastroju, drażliwości, liczby przyjmowanych kalorii, koncentracji uwagi i snu. Pacjenci, którzy donosili o większym nasileniu objawów depresji, mogli nie dbać o siebie w takim stopniu, jak powinni. Mogli, na przykład, być mniej aktywni fizycznie i wskutek tego przybrać na wadze, a to jeden z najważniejszych czynników ryzyka cukrzycy — wyjaśniła Mercedes Carnethon ze Szkoły Medycznej Feinberga Northwestern University.
  24. Dodatkowe kilogramy wpływają negatywnie nie tylko na zdrowie, ale i na zarobki. Wystarczy 10-proc. wzrost wskaźnika masy ciała (BMI), by realne zarobki mężczyzny spadły o 3,3%, a kobiety o 1,8% — zauważyli ekonomiści z Uniwersytetu w Padwie. Badanie przeprowadzone w 9 krajach europejskich wykazało, że negatywny wpływ przyrostu wagi na pensję jest silniejszy w Hiszpanii, Grecji, Portugalii i we Włoszech, czyli w państwach zużywających dużo oliwy. W krajach piwoszy (Austrii, Irlandii, Danii, Belgii i Finlandii) wzrost BMI nie wpływał znacząco na zarobki. Giorgio Brunello nie wie, czy zaobserwowane zjawisko to skutek dyskryminacji osób z nadwagą i otyłością, czy też może problemy zdrowotne lub depresja ograniczają ich produktywność (Economics and Human Biology). Szacuje się, że 23% Europejczyków i 36% Europejek cierpi z powodu otyłości. Nadmierna waga to narastający problem również wśród dzieci.
  25. Jedzenie czarnej soi pomaga obniżyć poziom tłuszczów oraz cholesterolu i zapobiegać cukrzycy. Do tej pory wiedziano, że żółta soja obniża stężenie cholesterolu, a czarną stosowano w medycynie orientalnej jako lekarstwo na cukrzycę. Koreańskie studium wykazało, że waga szczurów, które 10% swojej energii uzyskiwały z czarnej soi, wzrosła w mniejszym stopniu niż u gryzoni niejedzących żadnej odmiany soi. Brytyjscy eksperci ostrzegają jednak, że czarna soja w pojedynkę nie może zapobiegać cukrzycy (Journal of the Science of Food and Agriculture). Naukowcy z Hanyang University w Seulu opracowali dla 32 szczurów specjalną wysokotłuszczową dietę. Gryzonie losowo przydzielono do jednej z czterech grup. Jedna nie jadła w ogóle czarnej soi, w pozostałych z warzywa tego uzyskiwano 2, 6 lub 10% energii. Po 28 dniach odkryto, że zwierzęta, które jadły najwięcej soi, przybrały na wadze o połowę mniej niż szczury, które w ogóle jej nie dostawały. Dodatkowo gryzonie z pierwszej grupy miały o 25% niższy całkowity poziom cholesterolu i aż o 60% niższe stężenie złego cholesterolu LDL niż zwierzęta "niesojowe". Szef zespołu naukowców Shin Joung Rho powiedział, że nie wiadomo, w jaki sposób jedzenie czarnej soi wywołuje opisane wyżej efekty. David Bender z University College Medical School w Londynie podpowiada, że być może białka sojowe wpływają na metabolizm tłuszczu w wątrobie i tkankę tłuszczową, zmniejszając syntezę nowych kwasów tłuszczowych i cholesterolu. Kluczowe dla cukrzycy typu 2. jest upośledzone działanie insuliny. Przede wszystkim wskutek nadmiernego odkładania się tzw. tłuszczu brzusznego. Dlatego też zrzucenie zbędnych kilogramów pomaga lepiej kontrolować poziom cukru we krwi. Bender uważa jednak, że jeśli organizmowi dostarcza się więcej kalorii, niż zużywa on w ciągu dnia, nie pomoże nawet czarna soja, która tylko do pewnego stopnia hamuje tworzenie kwasów tłuszczowych. Libby Dowling z Diabetes UK wyjaśnia, iż czarna soja zawiera niewiele tłuszczu, obfituje natomiast w rozpuszczalne włókna i białka. Wg niej, sama w sobie nie zapobiegnie rozwojowi cukrzycy. Konieczne są regularny ruch i zbilansowana dieta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...