Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'test' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 41 wyników

  1. Niewielka firma biotechnologiczna udostępniła na rynku prosty test genetyczny, którego celem jest ustalenie predyspozycji dziecka do sukcesu w poszczególnych dyscplinach sportu. Czy to początek ery "programowania" sportowców od wczesnego dzieciństwa? Badanie jest wyjątkowo proste i nie wymaga od poddawanej mu osoby żadnego wysiłku. Wystarczy zapłacić 149 dolarów, odebrać pocztą zestaw i za pomocą zamieszczonego w nim wacika pobrać próbkę nabłonka z wewnętrznej strony policzka. Następnie odsyła się pobrany materiał do producenta testu, firmy Atlas Sports Genetics (ASG). Opisywany test ma na celu wykrycie, który z wariantów (alleli) genu ACTN3 posiada badana osoba. Gen ACTN3 koduje alfa-aktyninę 3, białko wytwarzane w mięśniach szkieletowych. W zależności od tego, który allel występuje u danej osoby, jej organizm wytwarza włókna mięśniowe o różnych właściwościach. Możliwe jest więc posiadanie mięśni "wolnych" lub "szybkich", w zależności od tego, który rodzaj alfa-aktyniny 3 jest wytwarzany u danej osoby. Oznacza to, że niektóre osoby są "urodzonymi sprinterami", ale ich szanse np. w biegach maratońskich będą marne. Przedstawiciele ASG kierują swoją ofertę głównie do rodziców dzieci w wieku do ośmiu lat. Ich zdaniem, organizmy tak młodych osób są jeszcze zbyt mało rozwinięte, by jakiekolwiek testy fizjologiczne mogły wykryć ich predyspozycje. Jeśli jednak zostaną one ustalone odpowiednio wcześnie, możliwe będzie rozpoczęcie treningów pozwalających na doskonalenie wrodzonych zdolności. Oferta budzi wiele kontrowersji. Niektórzy eksperci, tacy jak dr Theodore Friedmann, kierownik programu terapii genowej na Uniwersytecie Kalifornijskim, twierdzi wprost: [to] próba sprzedawania nowej wersji "oleju z węża". Badacz ma tu na myśli mityczne lekarstwo, pomagające rzekomo zwalczyć wszelkie znane dolegliwości. W rzeczywistości, jego zdaniem, tego typu testy są ciągle w powijakach i podejmowanie na ich podstawie decyzji jest praktycznie bezpodstawne. Podobne badania są oferowane w niektórych krajach już od pewnego czasu. Tym razem przyszedł czas na wprowadzenie komercyjnych analiz ACTN3 w Stanach Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę szaleńczy pogoń Amerykanów za wynikami w sporcie, istnieje duża szansa (lub, jak mówią niektórzy, ryzyko), że test stanie się prawdziwym hitem. Jaki wpływ wywrze oferta ASG na dzieci i rodziców? Uważam, że jest to dość kłopotliwe, ponieważ nie sądzę, że rodzice będą z tego rozsądnie korzystali, twierdzi ekspert z zakresu filozofii i etyki, William Morgan. Jego zdaniem, tego typu testy dokładaja się to do szaleństwa na punkcie sportu, ponieważ niektórzy rodzice kompletnie oszaleją na punkcie wyników. Tak czy inaczej, test wchodzi właśnie na rynek. Czy pozwoli na wychowanie następców Michaela Phelpsa lub Usaina Bolta, przekonamy się najprawdopodobniej za kilka lat.
  2. Już wkrótce diagnozowanie wielu chorób może stać się tak proste i szybkie jak przeprowadzenie testu ciążowego. Naukowcy z University of Leeds opracowali bioczujnik, który wykorzystuje przeciwciała do wykrywania biomarkerów charakterystycznych dla różnych schorzeń. Dotychczas przeprowadzone próby wykazały, że nowy test jest w stanie zdiagnozować raka jajników, prostaty, udar, stwardnienie rozsiane, choroby serca i infekcje grzybami. Uczeni sądzą również, że uda się wykrywać gruźlicę i HIV. Nowa technologia powstała w ramach europejskiego programu ELISHA. Jednym z jego koordynatorów jest doktor Paul Millner z University of Leeds. Stwierdził on: Sądzimy, że będzie to nowa generacja testów. Każde badanie możemy teraz przeprowadzić szybciej, taniej i łatwiej niż pozwalają na to obecnie stosowane metody. Obecnie do wykrywania wielu chorób używa się testu ELISA (Enzyme Linked Immunosorbant Assay), który został opracowany w latach 70. ubiegłego wieku. Test trwa około 2 godzin, jest drogi i może być przeprowadzany tylko przez specjalistę. Tymczasem technologia stworzona w Leeds umożliwia poznanie wyników testu już w ciągu kwadransa, a do jego przeprowadzenia wykorzystywane jest urządzenie wielkości telefonu komórkowego, w którym można zmieścić różne czujniki, w zależności od testowanych chorób. Opracowaliśmy prosty instrument, który pozwala na łatwe i zrozumiałe użycie bioczujników. To coś podobnego do powszechnie stosowanych glukometrów - zapewnia Millner.
  3. Nowy test, oparty o zastosowanie komórek pobranych od popularnych ryb akwariowych, jest w stanie szybko i precyzyjnie wykryć liczne toksyny bakteryjne - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Stanu Oregon. Technologia może znaleźć zastosowanie głównie w przemyśle spożywczym. Opracowana metoda wykorzystuje naturalną cechę bojowników syjamskich (Betta splendens) - ryb hodowanych powszechnie w akwariach na całym świecie. Zwierzęta te, w optymalnych warunkach intensywnie barwne, pod wpływem toksyn w mgnieniu oka tracą kolor, a ich ciało staje się niemal przeźroczyste. Badacze wyizolowali z nich komórki odpowiedzialne za ten proces, zwane komórkami chromatoforowymi, czyli "niosącymi barwę" (nazwa ta pochodzi z języka greckiego). To one odgrywają główną rolę w nowym rodzaju testu. Wykonanie badania jest niezwykle proste. Do naczynia, w którym hodowane są komórki wysycone czerwonym pigmentem, dodaje się próbkę podejrzewaną o występowanie w niej toksyn, takich jak szkodliwe białka bakteryjne lub metale ciężkie. Jeżeli dojdzie do zatrucia komórek, reagują one błyskawicznym wycofaniem cząsteczek jaskrawego barwnika z cytoplazmy, co prowadzi do zaniku czerwonej barwy. Proces ten można z łatwością wykryć, a intensywność reakcji można zmierzyć i opisać z użyciem wartości liczbowych. Komórki chromatoforowe bojowników reagują na toksyny produkowne przez liczne bakterie. Do mikroorganizmów, które można wykryć dzięki ich zastosowaniu, zalicza się m.in. bakterie jadu kiełbasianego (Clostridium botulinum) oraz przedstawicieli gatunków Clostridium perfringens i Bacillus cereus, odpowiedzialnych za liczne przypadki biegunek. Skuteczność testu potwierdzono także w odniesieniu do bakterii z rodzaju Salmonella, niezwykle istotnego z punktu widzenia przemysłu spożywczego. Wymienione zanieczyszczenia pojawiają się w produktach spożywczych stosunkowo często, lecz ich wykrycie bywa niejednokrotnie skomplikowane i czasochłonne. Technologia opracowana na Uniwersytecie Stanu Oregon może pomóc w rozwiązaniu tego problemu poprzez dostarczenie prostego i szybkiego testu gotowego do zastosowania w przemyśle. Co więcej, jak twierdzi szefowa zespołu badaczy, prof. Janine Trempy, istnieje duża szansa, że użycie zestawu do badań nie będzie wymagało jakiegokolwiek specjalistycznego szkolenia. Obecnie planowane są dalsze badania, których celem będzie przetestowanie zdolności komórek pobranych od bojowników do wykrywania innych bakterii istotnych ze względu na powodowanie przez nie zatrucia. Chodzi tu głównie o mikroorganizmy z rodzaju Listeria oraz należące do szczepu E.coli 0157:H7. Zdaniem prof. Trempy konieczne będzie także ustalenie metody, która pozwoliłaby na utrzymanie komórek chromatoforowych w hodowli. Pozwoliłoby to na uniknięcie pobierania ich od ryb w celu wykonania kolejnych analiz. Badacze z Oregonu uzyskali już patent na opracowaną przez siebie metodę. Szczegółowe informacje na jej temat opublikowano w czasopiśmie Microbial Biotechnology.
  4. Świecący śluz daktyla morskiego (Pholas dactylus), jednego z gatunków skałotłoczy, został przez naukowców wykorzystany do stworzenia bardzo przydatnego testu. Dzięki niemu łatwo stwierdzić, czy dana osoba może w najbliższym czasie zapaść na poważną chorobę. Dr. Robert i Jan Knightowie założyli pod własnym nazwiskiem firmę (Knight Scientific Ltd.) i prowadzą farmę mięczaków morskich. Wg nich, test igłowy, który pozwala na wykrycie aktywności białych krwinek, przyda się nie tylko sportowcom i ich trenerom. Zanim jeszcze pojawią się jakiekolwiek objawy choroby, można stwierdzić, czy ktoś jest przemęczony, czy może zachoruje w najbliższych dniach. Jeszcze przed krytycznym momentem da się "podejrzaną" osobę skierować na kwarantannę lub przepisać jej odpowiednie leki. Test jest już teraz wykorzystywany przez żeglarzy, którzy wezmą udział w zawodach olimpijskich w Qingdao nad Morzem Żółtym. Sportowcy pobierają krew, a następnie wysyłają mailem wyniki do interpretacji. Skoro białe krwinki wiedzą wcześniej niż my, że jesteśmy chorzy, nasz test zmusza je do wyjawienia sekretu – cieszy się pani Knight. Jeśli nie tylko sportowcy, to kto jeszcze będzie się mógł nim posłużyć? Na pewno szefowie, którzy dzięki niemu stwierdzą, czy kluczowy dla wykonania określonego zadania pracownik jest w formie i nie zapadnie wkrótce np. na zapalenie oskrzeli. W okresie zwiększonej zachorowalności na grypę można by w ten sposób monitorować przebieg epidemii. Fluorescencyjne właściwości śluzu to efekt spotkania białka, folazyny (ang. Pholasin), z wolnymi rodnikami, wytwarzanymi także przez białe krwinki. Kiedy nasila się aktywność białych krwinek walczących z bakteriami, dochodzi do rozświetlenia folazyny. Całość jarzy się niebiesko-zielonym blaskiem. Knight Scientific opracowało metodę mieszania krwinek z białkiem i pomiaru aktywności krwinek za pośrednictwem oceny natężenia emitowanego światła.
  5. Na University of Michigan powstało oprogramowanie, które wyszukuje błędy w układach scalonych i proponuje najlepszy sposób ich naprawienia. Może ono przyczynić się do powstania doskonalszych chipów. Błędy w układach to problem, który coraz bardziej dotyczy ich wytwórców. Im bardziej miniaturyzują układy scalone, tym więcej błędów w nich powstaje. Obecnie usunięcie usterek z prototypowego procesora może trwać nawet rok, co znacznie opóźnia jego rynkowy debiut i zwiększa koszty produkcji. Wspomniane oprogramowanie nie tylko skróci cykl produkcyjny i obniży koszty, ale spowoduje też, że na rynek będą trafiały układy z mniejszą liczbą błędow. Profesor Rob Rutenbar z Carnegie Mellon University, tak mówi o błędach: To wciąż nierozwiązany problem. Prawdopodobnie Intel ma jakieś zaawansowane technologie [usuwania błędów – red.], ale o tym nie wspomina. Z tego, co wiemy, błędy takie usuwa się ręcznie. Nie jest to proces mocno zautomatyzowany. Dodaje przy tym, że istnieje bardzo mało fachowej literatury na temat błędów występujących w półprzewodnikach. Z kolei profesor Igor Markov z University of Michigan zauważa, że ręczne usuwanie błędów to metoda bardzo niedoskonała i prawdopodobnie wszystkie układy scalone, które trafiają na rynek, zawierają błędy. Przypomina, że na stronie Intela można znaleźć spis 130 usterek sprzętowych, które występują w laptopach. Większość z nich można usunąć za pomocą odpowiedniego oprogramowania, ale około 20 nie można poprawić. Eksperci zauważają, że obecnie usunięcie błędu jest niezwykle trudne. Gdy już się go zidentyfikuje, to nie zawsze wiadomo, w jaki sposób należy go poprawić. Natura usterek może być bardzo różna – od zbyt blisko siebie wydrukowanych ścieżek, po tranzystory umieszczone w nieodpowiednich miejscach. Po naprawieniu jednej usterki często okazuje się, że jej poprawienie spowodowało powstanie innego błędu. Wprowadzanie poprawek kosztuje kolejne miliony dolarów, co oczywiście odbija się na cenie gotowego produktu. Obecnie podczas testów inżynierowie przepuszczają przez prototyp sygnały elektryczne i szukają w nich nieprawidłowości. Na tej podstawie starają się poprawić układ. Oprogramowanie, które powstało w Michigan, samodzielnie testuje chipy i szuka błędów. Gdy je znajdzie, określa, w których częściach procesora powstały i testuje te części. W ten sposób, wykluczając kolejne fragmenty układu, jest w stanie precyzyjnie określić miejsce, które należy poprawić. Gdy już znajdzie błąd, przeprowadza symulacje różnych metod jego poprawienia i proponuje tę najskuteczniejszą. Profesor Rutenbar mówi, że jedną z największych zalet programu jest fakt, iż podaje on często rozwiązania niezgodne z naszą intuicją. Pewne błędy człowiek naprawiłby zupełnie inaczej, niż proponuje to program. Jednak metody zaproponowane przez oprogramowanie, okazują się równie skuteczne, ale tańsze i szybsze w wykonaniu. Gdyby to człowiek miał zdecydować, raczej nie wpadłby na takie rozwiązanie – mówi Rutenbar. Testy wykazały, że program potrafi znaleźć i naprawić około 70% poważnych błędów. Wyszukiwanie konkretnej usterki zajmuje mu nie, jak ludziom, tygodnie, ale kilka dni.
  6. Nowotwór płuc to największy zabójca wśród nowotworów. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że we wczesnych stadiach przebiega on niemal bezobjawowo, generalnie wykrywany jest więc późno. Amerykańska firma Panacea Pharmaceuticals poinformowała właśnie, że znalazła sposób na wykrywanie tego typu nowotworu w bardzo wczesnych stadiach. Okazuje się, że w krwi 99% chorych występuje pewne białko, którego próżno szukać u zdrowych. Proteiny tej jest na tyle dużo, iż można ją wykrywać. Panacea Pharmaceuticals opracowało już odpowiednie testy i dały one bardzo obiecujące rezultaty. David Carbone, dyrektor Centrum Badań nad Nowotworami Uniwersytetu Vanderbilta zauważa, iż rak płuc to jedyny nowotwór, dla którego nie istnieją dopuszczone na rynek testy. Tymczasem wiadomo, że w przypadku palaczy i byłych palaczy ryzyko zachorowania jest od 10 do 50 razy większe, niż wśród osób zdrowych. Brak testu powoduje, iż w grupach ryzyka nie można wcześnie wykrywać choroby. Stosuje się co prawda tomografię komputerową do badania pacjentów nie wykazujących żadnych objawów, ale w wielu przypadkach badanie daje nieprawdziwe pozytywne wyniki co oznacza, że zdrowe osoby poddawane są biopsji i innym ryzykownym procedurom. Z tego powodu, jak mówi Carbone, aż 20% osób, którym usunięto część płuca z powodu podejrzenia nowotworu, w rzeczywistości nie chorowało. To pokazuje, jak bardzo potrzebne są wiarygodne testy, które pozwolą zweryfikować wyniki innych badań. Mark Semenuk, główny naukowiec Panacea Pharmaceuticals informuje, że we krwi chorych występuje proteina HAAH. Jest ona wykrywalna już na najwcześniejszym etapie rozwoju nowotworu, a można tego dokonać za pomocą obecnie stosowanych technik. HAAH jako biomarkerem nowotworu jako pierwszy zainteresował się Jack Wands, dyrektor Live Research Center w Brown Medical School, który jest konsultantem w Panacea. Bada on tę proteinę od sześciu lat. HAAH jest produkowana przez zdrowe komórki ludzkiego ciała i nie trafia do krwi. Jednak komórki nowotworowe niosą HAAH na swojej powierzchni i uwalniają ją do krwi. Wands odkrył, że HAAH zwiększa mobilność komórek, pozwalając nowotworowi na rozprzestrzenianie się. HAAH, jak stwierdził Wand, odgrywa podobną rolę w rozwoju raka mózgu, nerek, prostaty i przewodu pokarmowego. Naukowiec uważa, że osoby, w których krwi odkryte zostanie HAAH powinny być poddane dalszym badaniom na obecność nowotworu. Panacea Pharmaceuticals pracuje też nad lekarstwem, które zwalcza HAAH. Już w tej chwili firma posiada licencję na przeciwciało, które powoduje, iż system odpornościowy zaczyna zwalczać komórki nowotworowe z HAAH. Wstępne badania na myszach chorujących na nowotwory, podczas których wydzielana jest proteina, dały dobre wyniki. Obecnie trwają poszukiwania ochotników do testów klinicznych. Metoda opracowana przez Panacea wydaje się szczególnie obiecująca w przypadku tych nowotworów, których leczenie jest wyjątkowo trudne.
  7. Naukowcom z Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego (NIMH – National Institute of Mental Health) udało się skojarzyć dwa genetyczne markery z myślami samobójczymi u pacjentów przyjmujących lek przeciwdepresyjny Celexa. Kim Bechthold, szefowa firmy NeuroMark, która rozpoczęła produkcję testu Mark-C, mówi, że to poważny krok w kierunku spersonalizowanej medycyny i pierwsze tego typu odkrycie w neuropsychiatrii. Testy genetyczne wykonywane są od lat, ale skupiały się one przede wszystkim na takich chorobach jak nowotwory czy pląsawica Huntingtona. Nie miały więc szerokiego zastosowania. Ostatnie osiągnięcia genetyki pozwalają na zidentyfikowanie problemów, z którymi zetknąć może się każdy. Chodzi tutaj o negatywną reakcję organizmu pacjenta na dany lek. W Stanach Zjednoczonych to poważny problem. Pomiędzy rokiem 1998 a 2005 liczba osób hospitalizowanych z powodu przyjęcia leków podwoiła się i wyniosła 468 000. Dwukrotnie wzrosła też liczba osób, które zmarły z tego powodu. W 2005 roku lekarstwa zabiły niemal 90 000 Amerykanów. We wrześniu bieżącego roku FDA dopuściła na rynek pierwszy spersonalizowany test genetyczny, z którego mają korzystać osoby zażywające konkretne leki. Chodzi o często przepisywany lek przeciwzakrzepowy – warfarin. Drugim takim lekarstwem jest Celaxa. W USA przyjmuje go 8 milionów osób, a na całym świecie zażywa go 30 milionów pacjentów. Nowy test nie musi być zaakceptowany przez FDA, więc jego droga do aptek będzie znacznie łatwiejsza. Ma się w nich pojawić lada dzień i będzie kosztował 500 dolarów. Opis badań nad testem zamieszczono w najnowszym numerze American Journal of Psychiatry. Naukowcy badali geny 1915 dorosłych ze zdiagnozowaną poważną depresją, którzy byli leczenie citalopramem (generyczna Celexy). Okazało się, że warianty genów GRIK2 i GRIA3 decydowały o pojawieniu się myśli samobójczych. Geny te regulują przetwarzanie kwasu glutaminowego, najpowszechniejszego neuroprzekaźnika. Doktor Gonzalo Laje, jeden z autorów badań, zauważa, że zdobyto w ten sposób kolejne dowody na to, iż kwas ten odgrywa kluczową rolę w leczeniu depresji. Dodał przy tym, iż badania jego i jego kolegów należy jeszcze potwierdzić. Sprawa jest o tyle poważne, iż w ciągu ostatnich lat zauważono wzrost liczby samobójstw wśród młodych ludzi przyjmujących leki antydepresyjne.
  8. Firma Neal Nelson & Associates przeprowadziła badania z których wynika, że serwerowe procesory AMD są bardziej energooszczędne, niż odpowiadające im układny Intela. AMD wygrało w 36 na 57 testów badających zużycie energii serwerów korzystających z Opteronów i Xeonów. Testy przeprowadzono na maszynach wyposażonych w 2, 4, 6 i 8 gigabajtów pamięci. Okazało się, że w niektórych zastosowaniach układy Intela są o 2,4-11,7 procent bardziej energooszczędne, ale w większości przeważają układy AMD z wynikiem lepszym od 9,2 do 23,1 procenta. Najważniejszym jednak wynikiem jest stwierdzenie, że gdy procesor oczekuje na instrukcje i nie wykonuje żadnej pracy, to kości AMD zużywają o 30,4-53,1 procenta energii mniej, niż CPU Intela. To o tyle ważne, że w olbrzymia część serwerów przez większość czasu czeka na przydzielenie im zadań. Okazało się również, że wraz ze wzrostem pamięci operacyjnej procesory Intela zużywają więcej energii, a procesory AMD – mniej. Intel nie zgadza się z takimi wynikami. Nie testowano naszych najnowszych układów serwerowych. Mamy w ofercie 2-gigahercowe czterordzeniowce, które potrzebują 50 watów, co oznacza, że na każdy rdzeń zużywają jedynie 12,5 W. Podczas testów nie brano też pod uwagę wydajności procesorów. Układy Intela są bardziej wydajne, a więc potrzeba ich mniej do wykonania tej samej pracy, wskutek czego potrzeba jest mniej energii – napisał w mailu Nick Knupffer z Intela. Nadal podtrzymujemy nasze stwierdzenia, iż procesory Intela są bardziej energooszczędne. Tym menedżerom IT, którzy nie przeprowadzają własnych testów, polecamy, by zapoznali się z setkami bardziej wiarygodnych badań, które dotychczas zostały przeprowadzone – dodał.
  9. W Sieci stopniowo zaczynają pojawiać się pierwsze opinie o iPhonie. Jeden z pierwszych testów przeprowadzili redaktorzy serwisu PC World, którzy postanowili sprawdzić wytrzymałość urządzenia. Testowali jego odporność na zarysowania i uderzenia. W pierwszym z testów, który miał symulować zachowanie telefonu włożonego do jednej kieszeni z kluczami, iPhone został zamknięty wraz z kluczami w plastikowej torebce. Torebką kilkukrotnie potrząśnięto. Po wyjęciu telefonu okazało się, że nie został on zarysowany. Kolejny test na zarysowanie był już trudniejszy. Miał on pokazać, co się stanie, gdy kieszenią, w której będzie iPhone i klucze, oprzemy się mocno np. o ladę w sklepie. Redaktorzy PC World próbowali celowo zarysować telefon. I ta próba spaliła na panewce. Następnie przeszli do testów upuszczenia urządzenia. iPhone został wielokrotnie poddany trzem próbom. Podczas pierwszej z nich zrzucano go z wysokości biodra na dywan, podczas drugiej – z wysokości piersi na linoleum, a podczas trzeciej, z wysokości głowy na betonowy chodnik. Okazało się, że telefon nie tylko działa po każdym z testów, ale nadal świetnie wyglądał. Jedynymi oznakami, że upał, było kilka wgłębień w metalowej obudowie. Wygląda więc na to, że właściciele iPhone’a nie muszą obawiać się, że go przypadkowo uszkodzą.
  10. Intel udostępnił wyniki testów wydajności procesorów Penryn. Układy tego typu trafią na rynek w bieżącym roku. CPU zaprezentowane podczas odbywającej się w Pekinie imprezy Intel Developer Forum (IDF) były taktowane zegarem o częstotliwości 3,33 GHz i współpracowały z 1333-megahercowę szyną systemową. Do testów, którym poddano dwu- i czterordzeniowe Penryny, wykorzystano płytę główną D975XBX2 BadAxe 2 wyposażoną w 2 gigabajty pamięci operacyjnej, kartę graficznę GeForce 8800 GTX oraz 32-bitową edycję systemu Windows Vista Ultimate. Dla porównania przetestowano również najbardziej wydajny z obecnie dostępnych procesorów Intela, taktowany 2,93-gigahercowym zegarem czterordzeniowiec Core 2 Extreme QX6800. Aplikacja testowa Penryn (2 rdzenie) Penryn (4 rdzenie) C2E QX6800 Mainconcept H.264 Encoder (w sekundach; im mniej, tym lepiej) 119 73 89 DivX 6.6 Alpha z VirtualDub 1.7.1 (w sekundach; im mniej, tym lepiej) 22 18 38 Cinebench R.9.5 (punkty; im więcej, tym lepiej) 1134 1935 1549 Cinebench R10 beta (punkty; im więcej, tym lepiej) 7045 13068 10416 W powyższej tabeli widzimy, że czterordzeniowy Penryn jest o 18% szybszy od czterordzeniowego Core 2 Extreme QX6800 podczas kodowania wideo H.264, a podczas wykorzystywania DivX jego wydajność jest ponaddwukrotnie wyższa. Nawet dwurdzeniowy Penryn ma kiludziesięcioprocentową przewagę nad C2E QX6800 podczas dekodowania DivX. Z kolei program Cinebench służący do testowania wydajności procesorów wskazuje na 25-procentową przewagę czterordzeniowego Penryna nad QX6800. Aplikacja Penryn (2 rdzenie) Penryn (4 rdzenie) Core 2 Extreme QX6800 3DMark06 - test procesora (punkty; im więcej, tym lepiej) 3061 4957 4070 3DMark06 - test całego systemu (punkty; im więcej, tym lepiej) 11015 11963 11123 Half Life 2: Lost Coast (ramki na sek.; im więcej, tym lepiej) 210 210 153 Jak łatwo można się przekonać Penryn świetnie spisuje się w grze Half Life. Jest o 37% bardziej wydajny od QX6800 i, co ciekawe, wydajność układu dwurdzeniowego dorównuje czterordzeniowemu. Ponadto czterordzeniowy Penryn jest o 20% bardziej wydajny w teście programem 3DMark. Czytaj również: Penryn: mała rewolucja Intela
  11. Eksperci z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis uważają, że rutynowe sprawdzanie, czy roczne dziecko reaguje na swoje imię, pozwoli wykrywać autyzm wcześniej niż inne testy. Zaburzenie nie jest zazwyczaj diagnozowane wcześniej niż w 3.-4. roku życia, ponieważ wcześniej objawy są zmienne (Archives of Pediatrics and Adolescent Medicine). Naukowcy badali dwie grupy niemowląt: 1) zdrową grupę kontrolną i 2) dzieci z grupy ryzyka (jedno z rodzeństwa chore na autyzm). W wieku 12 miesięcy wszystkie maluchy z pierwszej grupy (46) zaliczyły próbę, gdyż zareagowały na pierwsze lub drugie przywołanie swojego imienia. W grupie zagrożonej (101) udało się to 86% dzieci. Amerykanie śledzili losy dzieci, 46 z rodzin z autyzmem i 25 z grupy kontrolnej, do ukończenia drugiego roku życia. Odkryto, że ¾ maluchów z oblanym testem imiennym przejawiało w wieku 2 lat zaburzenia rozwojowe. Wśród dzieci, u których zdiagnozowano potem autyzm, połowa nie zaliczyła próby z imieniem. W grupie maluchów z opóźnieniami w rozwoju podobne niepowodzenie odnotowano u 39%. Zespół Aparny Nadig próbował powtórzyć badania z udziałem półrocznych niemowląt. Okazały się jednak zbyt małe, aby móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Akademicy podkreślają, że test imienny sam w sobie nie może być podstawą do zdiagnozowania autyzmu, stanowi tylko pewnego rodzaju wskazówkę, rodzaj badania przesiewowego. Dziecko, które nie zaliczy próby, wcale nie musi cierpieć na autyzm. Jeśli jednak maluch nie będzie reagował na swoje imię w powtarzanych co jakiś czas próbach, warto na to zwrócić uwagę.
  12. Francuski analityk twierdzi, że zastosowany w Viście interfejs użytkownika jest krokiem w tył w porównaniu do interfejsu Windows XP. Andreas Pfeiffer w ubiegłym roku rozpoczął testy Mac OS X-a i Windows XP. Gdy ukazała Vista, dodał ją do swojego zestawu testowego. Sprawdzał on opóźnienie menu, standardowe zadania wykonywane przez pulpity systemów oraz precyzję pozycjonowania kursora myszy. Opóźnienie menu to czas, jaki system operacyjny potrzebuje, na wyświetlenie menu. W Windows nie następuje to natychmiastowo. Nie ma to związku z prędkością czy wydajnością. To świadoma decyzja projektantów – mówi Pfeiffer. Z przeprowadzonych badań wynika, że graficzny interfejs Windows Visty sprawuje się gorzej, niż Windows XP. Jest on, zdaniem Pfeiffera, o 20% mniej wydajny. Windows XP był pod tym względem znaczącym krokiem naprzód w porównaniu z Windows 98. Vista to powrót do Windows 98 – mówi badacz. Badania standardowych zadań pulpitu, takich jak otwieranie katalogów, kasowanie plików itp. wykazało, że Vista z interfejsem Aero jest o 14% wolniejsza niż XP. Test precyzyjnego pozycjonowania kursora, co jest bardzo ważne dla osób zajmujących się profesjonalnie grafiką, ale i zwykły użytkownik może odczuć niedogodności związane z nieprecyzyjnym pozycjonowaniem, również nie wypadł korzystnie dla Visty. Najnowszy OS Microsoftu sprawuje się w nim aż o 30% gorzej niż XP. Przełączenie pulpitu z Aero na Basic lub Classic poprawia wyniki Visty. Trzeba jednak pamiętać, że nowy pulpit to jedna z technologii, która ma przekonać użytkowników do korzystania z nowego OS-u. Interfejs Classic pozwala Viście na dorównanie systemowi XP pod względem opóźnień menu, ale najnowszy OS wciąż wypada gorzej w operacjach na pulpicie. Oba systemy Microsoftu wypadły gorzej niż Mac OS X. Celem Pfeiffera było jednak nie porównanie, ale sprawdzenie, jak sprawuje się Vista. Tutaj ocena badacza jest jednoznaczna: Vista to krok wstecz.
  13. Embedded Microprocessor Benchmark Consortium rozpoczęło prace nad zestawem standardowych testów mierzących wydajność wielordzeniowych procesorów. Testy mają być gotowe w ciągu 6-8 miesięcy. Już w sierpniu, podczas konferencji Hot Chips, Justin Rattner główny technolog Intela, zwracał uwagę, że brakuje ilościowych testów do mierzenia takich wartości jak na przykład skalowalność czy wydajność energetyczna procesorów wielordzeniowych w takich aplikacjach jak bazy danych czy rozpoznawanie i synteza głosu. Rattner poinformował też, że jego firma wspólnie z Uniwersytetem w Pittsburghu, Uniwersytetem w Berkeley i Stanford pracuje nad stworzeniem takich benchmarków. Zestaw testów tworzonych przez EMBC będzie mierzył wydajność procesorów podczas przesyłania danych audio i wideo przez Sieć. EMBC to organizacja, która powstała w 1997 roku. Skupia ona 50 firm, przede wszystkim z sektora zajmującego się produkcją półprzewodników. Wśród jej członków znajdują się AMD, Intel, Nokia, Sony i Sun.
  14. W październiku na rynek Stanów Zjednoczonych trafi urządzenie wyposażone w programy wykorzystujące luki w zabezpieczeniach oraz automatyczny system ich uruchamiania. Urządzenie o nazwie Silica służyć ma do testowania zabezpieczeń sieci bezprzewodowych. Jego producentem jest Immunity, firma z Miami specjalizująca się w produktach i usługach dotyczących testów penetracji zabezpieczeń. Pierwsza wersja Siliki wyposażona została w interfejsy Wi-Fi (802.11) oraz Bluetooth oraz ponad 150 programów atakujących tego typu sieci. Osoba odpowiedzialna za ich bezpieczeństwo będzie mogła, spacerując z Siliką po siedzibie firmy, znaleźć słabe punkty w zarządzanej przez siebie sieci. Można wykorzystać Silikę do przeskanowania każdej maszyny w każdej sieci bezprzewodowej – mówi Dave Aitel z Immunity. Urządzenie jest również w stanie łączyć się z siecią Ethernet za pośrednictwem portu USB.
  15. Badacze twierdzą, że opracowali test, który pozwala z niemal 100-procentową pewnością stwierdzić, czy po operacji jednego z najczęstszych nowotworów płuc dojdzie do nawrotu choroby. Nowy test może każdego roku ocalić dziesiątki tysięcy ludzkich istnień, pozwalając lekarzom zastosować w przypadku pacjentów, u których z większym prawdopodobieństwem może dojść do wznowy, bardziej agresywne leczenie — stwierdzają naukowcy z Duke University. Test, nazywany Predyktorem Metagenezy Płuc (Lung Metagene Predictor), a opisany na łamach New England Journal of Medicine, polega na skanowaniu materiału genetycznego komórek niedrobnokomórkowego raka płuc (z ang. NSCLC, non-small cell lung cancer) w poszukiwaniu wzorców występujących w nowotworach dających przerzuty. Dokładność metody wynosi 90% — chwalą się jej twórcy. Wśród wszystkich nowotworów złośliwych rak płuc stanowi najczęstszą przyczynę śmierci, ponieważ rozpoznaje się go zbyt późno. Zgodnie z danymi Centrum Onkologii w Warszawie z 2000 roku, w Polsce każdego roku na nowotwory złośliwe umiera ponad 80 tys. osób. Na nowotwory złośliwe płuc umiera co 10. kobieta i co 3. mężczyzna. Niedrobnokomórkowe nowotwory, uchwycone na wczesnym etapie rozwoju, są zazwyczaj leczone operacyjnie, natomiast drobnokomórkowe za pomocą chemioterapii. U jednej trzeciej pacjentów pooperacyjnych pojawiają się przerzuty. Do chwili obecnej lekarze oceniali zagrożenie ze strony nowotworu na podstawie jego wielkości i tego, czy doszło do zajęcia innych niż płuca narządów oraz węzłów chłonnych. Obecnie, z naszym testem, możemy z całą pewnością zidentyfikować grupę pacjentów i właściwie ich leczyć — tłumaczy Anil Potti, szef zespołu z Duke Uniwersity. Potti i inni zbadali 89 chorych. Inne badanie z udziałem badaczy z Duke University obejmie 1000 wolontariuszy z USA i Kanady. Jego celem będzie ocena efektywności testu u pacjentów z niedrobnokomórkowym rakiem płuc. Jeśli wykorzystując test, zwiększylibyśmy odsetek przeżywalności pacjentów nawet o 5%, rocznie moglibyśmy ocalić 10 tys. osób. W rzeczywistości możemy zrobić dużo więcej — uważa David Harpole.
  16. Podczas badań, których wyniki ukazały się w magazynie Social Cognition, okazało się, że kobiety i mężczyźni w późnym wieku średnim wypadali gorzej (poniżej oczekiwań) w standardowych testach pamięciowych, jeśli mówiono im, że będą brali udział w eksperymencie obejmującym osoby po siedemdziesiątce. "Przyjęcie" do starszej grupy (czyli niebezpośrednie przypomnienie o związku między wiekiem a pogarszaniem się pamięci) wystarczyło, by wpłynąć na osiągane wyniki, zwłaszcza w przypadku ludzi, którzy najbardziej obawiali się starzenia. Badacze nazwali to zjawisko efektem stereotypu i wykazali jego istnienie w innych eksperymentach na wielu różnych grupach. Kobiety wypadały, na przykład, gorzej od mężczyzn w testach matematycznych, jeśli wcześniej przeczytały tekst o męskiej przewadze w tej dziedzinie. Biali mężczyźni wypadali natomiast słabiej, gdy mówiono im, że będą współzawodniczyć z Azjatami. Ludzie po 65. roku życia osiągają gorsze wyniki w testach pamięciowych, jeśli przypomni im się związek między wiekiem a pogarszaniem się pamięci. Eksperci podkreślają, że studium, finansowane przez National Institute on Aging, po raz pierwszy tak klarownie pokazało istnienie omawianego zjawiska w tzw. grupie granicznej — człowiek w wieku średnim nie jest już młodzikiem, ale nie jest też jeszcze prawdziwym seniorem. Badanie jest świetnym przełożeniem wyników wcześniejszych prac na tę "przejściową" grupę — mówi Becca Levy, profesor epidemiologii i psychologii w Szkole Zdrowia Publicznego Yale University. Odkrycie to pokazuje, jak niekorzystne obrazy, powielane przez telewizję i inne media oraz w opowiadanych powszechnie dowcipach, wspierają negatywne stereotypy, które wpływają na wyniki osiągane przez osoby w wieku przedemerytalnym. Laurie O'Brien z Tulane University w Nowym Orleanie oraz Mary Lee Hummert z University of Kansas w Lawrence zwerbowały 85 osób (kobiet i mężczyzn) w wieku 48-62 lat. Podzieliły je na 3 grupy. Pierwszej powiedziały, że będzie współzawodniczyć w teście pamięciowym z ludźmi w wieku 70 lat i starszymi. Drugą grupę poinformowały, że zmierzy się z dwudziestokilkulatkami. Trzeciej grupie nie powiedziały nic (była to grupa kontrolna). Zadaniem wszystkich wolontariuszy było studiowanie przez 2 minuty listy 30 słów. Po upływie tego czasu należało wypisać jak najwięcej zapamiętanych wyrazów. Ku zaskoczeniu naukowców, badani "ścigający się" z 20-latkami wypadali bardzo dobrze (podobnie jak grupa kontrolna) i zapamiętywali średnio ponad 14 wyrazów. Nie wykazywali więc żadnego lęku przed lepszym, w domyśle, rywalem. Badani, którzy sądzili, że ich przeciwnikami są seniorzy, wypadli znacząco gorzej od grupy kontrolnej, zapamiętując ok. 12 słów. Zaliczenie do starszej grupy zaskutkowało nieświadomą akceptacją stereotypu, że zaawansowany wiek obniża sprawność pamięciową. A to znalazło odzwierciedlenie w uzyskanych wynikach. Najsłabsze rezultaty stały się udziałem osób szczególnie obawiających się upływu czasu (ujawniło się to w innych testach psychologicznych), nawet jeśli miały czterdzieści kilka lub pięćdziesiąt kilka lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...