Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'tłuszcz' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 51 wyników

  1. Bliźniaczki z mniejszą wagą urodzeniową z większym prawdopodobieństwem są grubsze jako osoby dorosłe (American Journal of Clinical Nutrition). Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Uniwersytetu w Otago (OU) w Nowej Zelandii zauważyli, że dziewczynki takie mają na późniejszych etapach życia więcej tkanki tłuszczowej w porównaniu do suchej masy mięśniowej. U bliźniaczek cięższych w momencie przyjścia na świat po latach występuje wyższy stosunek suchej masy mięśniowej do tłuszczowej. Studium zespołu objęło 3170 bliźniaczek z Wielkiej Brytanii w wieku od 18 do 80 lat. Dziewczynka, która jest bliźniaczką i waży przy urodzeniu 2,5 kg, w dorosłości ma o 500 g mniej tłuszczu niż dziewczynka z niższą wagą urodzeniową, wynoszącą 1,5 kg – podkreśla Paula Skidmore, dietetyk z OU. Średnia waga urodzeniowa dla bliźniaczek wynosiła 2,5 kg. Na początku eksperymentu wszystkie badane zważono, a by ocenić ogólną zawartość tłuszczu w organizmie, poddano je absorpcjometrii podwójnej energii promieniowania rentgenowskiego (ang. dual-energy X-ray absorptiometry, DXA). Odnotowane różnice w zawartości tłuszczu nie były duże, tym niemniej istniały. Wygląda więc na to, że mniejsze dzieci od początku miały większą skłonność do jego magazynowania i w życiu dorosłym skład ich ciała był nieco gorszy.
  2. Nowoczesnym przekąskom, takim jak batony, płatki śniadaniowe czy gotowe zestawy obiadowe nie sposób się oprzeć. Tak przynajmniej uważa David Kessler, były szef amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA). Jego zdaniem przekąski są tak skomponowane, by pobudzały centra nagrody w mózgu w ten sam sposób, jak robią to papierosy. W laboratoriach wytwórców tego typu żywności naukowcy próbują znaleźć rodzaj "przełącznika" w mózgu, który spowoduje, że gdy zjemy taką przekąskę, będziemy chcieli więcej. Czas, by przestać obwiniać ludzi o to, że mają nadwagę lub są otyli. Problemem leży w tym, że w naszym świecie żywność jest zawsze dostępna i że została tak zmodyfikowana, by chciało się jej jeść coraz więcej. Miliony ludzi nie są po prostu w stanie oprzeć się nowoczesnej żywności - mówi Kessler. W czasach gdy szefował FDA stał się znany dzięki swoim atakom na przemysł tytoniowy. Oskarżał go o dodawanie do papierosów środków, które dodatkowo uzależniały. Teraz twierdzi, że przemysł spożywczy osiągnął podobny efekt, odpowiednio dobierając stosunek tłuszczu, cukru, soli i faktury żywności. Badania przeprowadzone przez Kesslera na Yale University pokazały, że około 50% otyłych i 30% osób z nadwagą ośrodki przyjemności są nadmiernie podatne na pobudzenie. Odpowiednia kombinacja smaków aktywuje większą liczbę neuronów. Pokusa jedzenia staje się coraz silniejsza - mówi Kessler. Podczas innego z badań sprawdzano, jak różne kombinacje smaków aktywują neurony w centrach przyjemności. Okazało się, że najbardziej są pobudzone, gdy jemy cukier wymieszany z czekoladą i alkoholem. Każdy z nas posiada taki punkt, do którego jedzenia cukru, tłuszczu czy soli sprawia nam coraz większą przyjemność. Poza tym punktem uznajemy, że składnika jest zbyt dużo - wyjaśnia Kessler. To właśnie ten punkt próbują odnaleźć i "wyłączyć" naukowcy pracujący dla przemysłu spożywczego.
  3. Jedna z popularnych teorii dotyczących treningu głosi, że odpowiednio intensywny wysiłek prowadzi do utrzymania podwyższonego tempa metabolizmu nawet wtedy, gdy siedzimy wygodnie i regenerujemy się. Czy to prawda? Sprawę postanowili zbadać naukowcy z University of Colorado. W eksperymencie, prowadzonym przez zespół dr. Edwarda Melansona, wzięło udział 65 zdrowych ochotników niezajmujących się sportem zawodowo. W pierwszej części doświadczenia poproszono ich o jazdę na rowerze stacjonarnym tak długo, aż spalą 400 kalorii. Zaraz potem rozpoczął się drugi etap testu, czyli pomiar intensywności metabolizmu w ciągu pierwszej doby po treningu. Efekty studium mogą być dla wielu osób zaskakujące. Po uwzględnieniu diety stosowanej przez poszczególnych uczestników okazało się, że zaraz po zakończeniu wysiłku metabolizm powraca do swojego wyjściowego tempa. Mało tego - organizm stara się "nadrobić" energię utraconą podczas jazdy, przez co wzrasta łaknienie. Efektem jest brak utraty tkanki tłuszczowej. Z dokonanego odkrycia wynikają dwa ważne wnioski. Po pierwsze, nie jest prawdą, że nawet średnio intensywny wysiłek pozwala "rozpędzić" metabolizm i zużyć więcej energii, niż wynikałoby z intensywności i czasu trwania treningu. Po drugie, należy ściśle kontrolować ilość i jakość pokarmów spożywanych po wyjściu z siłowni czy powrocie z boiska. Jeżeli bowiem nie pokonamy własnego łakomstwa, cały nasz trening może pójść na marne.
  4. Tkanka tłuszczowa kojarzy nam się niemal jednoznacznie z biologicznym "magazynem" przechowującym nadmiar energii przyjmowanej wraz z pokarmem. Nie wszyscy wiedzą jednak, że istnieje także tzw. brunatna tkanka tłuszczowa, spalająca tłuszcz i wytwarzająca w ten sposób ciepło. Dotychczas sądzono, że występuje ona wyłącznie u dzieci, lecz najnowsze badania pokazują, że nie jest to do końca prawdą. Odkrycia dokonano dzięki zastosowaniu nowoczesnej techniki diagnostycznej, zwanej pozytonową tomografią emisyjną, sprzężonej z klasyczną tomografią komputerową. Testy, przeprowadzone na niemal 2000 pacjentów, wykonywano przy okazji przygotowań do zabiegów chirurgicznych w rejonie głowy i szyi. Wyniki eksperymentu zaskoczyły badaczy. Jak się okazało, aż 6% badanych osób posiadało przynajmniej trzy uncje (ok. 90 g) brunatnej tkanki tłuszczowej. Co więcej, wykazywała ona aktywność metaboliczną zależną od potrzeb organizmu. Teraz wiemy, że jest ona obecna i funkcjonuje u dorosłych, cieszy się dr Aaron Cypess, główny autor badania. Trzy uncje brunatnej tkanki tłuszczowej mogą spalić kilkaset kalorii dziennie. Zaobserwowana tkanka wyraźnie reaguje na warunki środowiska. Świadczy o tym choćby fakt, iż zimą pojawia się ona w znacznie większej ilości, by ochronić organizm przed wychłodzeniem. Mało tego - jest jej więcej u osób szczupłych, co w łatwy sposób można wytłumaczyć tym, że posiadają one niewiele "zwykłej" (żółtej) tkanki tłuszczowej, będącej doskonałym izolatorem. Badacze zaobserwowali także różnicę w ilości brunatnej tkanki tłuszczowej u mężczyzn i kobiet. Te ostatnie mają jej więcej, ponieważ, jak spekulują autorzy studium, są słabiej umięśnione, a ciepło powstające podczas pracy mięśni odgrywa istotną rolę w utrzymaniu ciepłoty ciała. Zdaniem dr. Cypessa odkrycie może doprowadzić do ulepszenia terapii zwalczających otyłość. Jak tłumaczy badacz, środek aktywujący brunatną tkankę tłuszczową mógłby pomóc wielu osobom w spaleniu znacznej liczby kalorii. Byłoby to, przynajmniej teoretycznie, możliwe nawet bez nadmiernego wysiłku fizycznego.
  5. Badania szwajcarskich naukowców przybliżają nas do momentu wyprodukowania pigułki zwalczającej otyłość. Okazało się bowiem, że jeden z nowych leków przeciwcukrzycowych chroni myszy przed otyłością i problemami z metabolizmem. Mowa tutaj o lekarstwie amerykańskiej firmy Sirtris Pharmaceuticals, które pomaga leczyć myszy z cukrzycą typu 2. Obecnie zespół profesora Johana Auwerksa z Ecole Polytechnique Federale de Lausanne (EPFL) wykazał, że zawarty w lekarstwie związek SRT1720 zapobiega otyłości oraz związanym z nią chorobą, a także zwiększa wytrzymałość mięśni. Podczas eksperymentów Szwajcarzy przez 10 tygodni podawali myszom wysokokaloryczne pożywienie bogate w tłuszcze, które było wymieszane z SRT1720. W przeliczeniu na kilogram masy ciała myszy dostawały codziennie od 100 do 500 miligramów tłuszczu. Myszy nie ćwiczyły regularnie, chociaż od czasu do czasu naukowcy umieszczali zwierzęta w kołowrotku, by zbadać ich wytrzymałość. Myszy, które jadły SRT1720 były znacznie bardziej wytrzymałe od zwierząt, w których diecie zabrakło tego związku. Chronił on też myszy przed otyłością, zaburzeniami metabolizmu i insulinoodpornością. Lepsze były też wyniki badania cholesterolu. Oddziaływanie SRT1720 jest zatem podobne do oddziaływania odpowiednio dobranej diety. Biolog David Sinclair z Harvard Medical School zauważył, że objadające się tłuszczem myszy były równie zdrowe jak zwierzęta poddane specjalnej diecie i ćwiczeniom. Wiadomo, że molekuła działa na gen SIRT1, odpowiedzialny za regulowanie długości życia. Już wcześniej zauważono, że podobne właściwości ma składnik czerwonego wina - resweratrol. Jednak SRT1720 działa tysiąc razy silniej, może być więc przyjmowany w mniejszych dawkach. W przyszłym roku rozpoczną się testy kliniczne molekuły bardzo podobnej do SRT1720. Już teraz wiadomo, że ma ona silniejszy pozytywny wpływ na zwierzęta chorujące na cukrzycę typu 2. Być może za kilkanaście miesięcy dowiemy się czegoś więcej na temat perspektyw stworzenia "pigułki na otyłość".
  6. Japońscy naukowcy odkryli, że zwykły sos winegret może zapobiec akumulowaniu się tłuszczu, a więc tyciu. Na razie wykazano, że tak się dzieje u myszy, ale niewykluczone, że również u ludzi (Journal of Agricultural and Food Chemistry). Tomoo Kondo i zespół podkreślają, że winegret jest stosowany jako lek już od starożytności. Ordynowano go w przypadku niezliczonych dolegliwości. Współczesne badania ujawniły, że spożywczy kwas octowy, jeden z podstawowych składników dressingów, pomaga w kontrolowaniu ciśnienia krwi, poziomu cukru oraz procesu gromadzeniu tłuszczu. Kiedy myszom laboratoryjnym jedzącym wysokotłuszczowe pokarmy podawano także kwas octowy, wzrost otłuszczenia ciała był u nich nawet o 10% mniejszy niż u gryzoni z grupy kontrolnej. Po raz kolejny potwierdza się, że kwas octowy włącza geny odpowiedzialne za produkcję białek rozkładających tłuszcze. Trzeba to będzie jednak potwierdzić w badaniach na ludziach.
  7. Wzbogacenie genomu myszy o zaledwie dwa geny pochodzące od bakterii pozwala na całkowite zapobieżenie otyłości - wykazali naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Co ciekawe, mechanizm badanego zjawiska był zupełnie inny od spodziewanego. Do swojego eksperymentu naukowcy, kierowani przez dr. Jasona Deana, wykorzystali geny kontrolujące tzw. cykl glioksylanowy - serię reakcji pozwalających bakteriom i niektórym roślinom na przetwarzanie kwasów tłuszczowych w węglowodany. Ponieważ do możliwości przeprowadzania cyklu glioksylanowego brakuje ssakom zaledwie dwóch genów, badacze postanowili sprawdzić, czy dodanie ich do genomu myszy wywoła spodziewany efekt. Jak się okazało, przeniesienie fragmentów bakteryjnego DNA do komórek mysiej wątroby pozwala na spalanie kwasów tłuszczowych, lecz produkty tej reakcji są zupełnie inne od spodziewanych. Zamiast wytwarzać cukry proste, jak bakterie, myszy spalały tłuszcz... bezpośrednio do czystego dwutlenku węgla i wody. Dalsze testy wykazały, że zmodyfikowane genetycznie myszy były całkowicie oporne na wystąpienie otyłości, nawet po "przestawieniu" na dietę wysokotłuszczową. Pozwala to przypuszczać, że podobna modyfikacja genetyczna mogłaby zapobiegać otyłości także u ludzi. Co ciekawe, istnieje możliwość, że geny podobne do tych badanych przez dr. Deana już teraz są obecne w organizmach ssaków, lecz zostały inaktywowane. Zjawisko takie odkryto kilka lat temu u drobiu, niewykluczone więc, że naturalny sposób na zapobieganie otyłości jest ukryty także w naszych genomach.
  8. Estrogeny zmniejszają zdolność kobiet do spalania tłuszczów po jedzeniu. Wg profesora Tony'ego O'Sullivana, autora przeglądu badań, to zapewne dlatego panie skuteczniej magazynują tkankę tłuszczową niż mężczyźni. Endokrynolog z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii przeanalizował wyniki prac swoich kolegów, a wnioski opublikował w piśmie Obesity Reviews. W ten sposób chciał sprawdzić, czemu u kobiet zawartość tkanki tłuszczowej jest o 6-11% wyższa, mimo że to mężczyźni jedzą więcej tłuszczów, a ich posiłki są bardziej kaloryczne. Mechanizm przechowywania tłuszczu zaczyna działać w okresie dojrzewania i odgrywa ważną rolę na początku ciąży. Gdyby miało zabraknąć pożywienia, dostęp do zapasów jest w tej sytuacji sprawą życia i śmierci. Odpowiednie otłuszczenie wiąże się także z płodnością – u kobiet z niedowagą może bowiem dojść do zahamowania owulacji. Żeńskie dojrzewanie i wczesna ciąża – okresy podwyższonego stężenia estrogenów – mogą być postrzegane jako stany efektywnego magazynowania tłuszczu w ramach przygotowań do płodności czy rozwoju płodowego oraz laktacji – podkreśla O'Sullivan. Skoro zawartość tkanki tłuszczowej jest u pań wyższa, choć to mężczyźni jedzą więcej, oznacza to, że w okresie pokwitania następuje zmiana w sposobie metabolizowania tłuszczu: zamiast być spalany, ulega odłożeniu. A oto wyniki badań, które, wg O'Sullivana, potwierdzają jego hipotezy. W pierwszych 12-15 tygodniach ciąży kobiety przybywają średnio na wadze 2-3 kg, mimo że nie jedzą więcej ani nie gimnastykują się mniej. Co więcej, ilość odkładanego tłuszczu była podobna w 9 krajach, które bardzo różniły się pod względem dziennej podaży energii (kaloryczności posiłków). W innych 25 badaniach wykazano, że kiedy kobiety i mężczyźni wykonują te same ćwiczenia, zwłaszcza aerobik i sporty wytrzymałościowe, panie co prawda spalają więcej tłuszczów, ale nadal nie chudną tyle, co mężczyźni. Endokrynolog uważa, że podczas aktywności fizycznej organizmy męski i żeński działają podobnie, ale podczas odpoczynku mechanizm zachowania tłuszczu nie pozwala kobietom pozbyć się tłuszczu i zbędnych kilogramów. Kiedy w ramach eksperymentu kobietom i mężczyznom podawano posiłek składający się z 20 gramów tłuszczu i 20 gramów węglowodanów, panowie spalali po 10 gramów tłuszczów i węglowodanów, a panie tylko 5 g tłuszczów i 15 g węglowodanów. Reszta ulegała, oczywiście, zmagazynowaniu.
  9. Niskokaloryczna dieta bogata w białka jest skutecznym sposobem na zwiększenie tempa spalania tkanki tłuszczowej u osób otyłych oraz cierpiących z powodu nadwagi - twierdzą australijscy badacze. Wyniki studium opublikowano w czasopiśmie Nutrition & Dietetics. Naukowcy zaobserwowali, że posiłki o wysokiej zawartości białek wzmagają intensywność spalania tkanki tłuszczowej u osób cierpiących na jej nadmiar. Co ciekawe, efekt ten był niezależny od łącznego indeksu glikemicznego przyjmowanych pokarmów, czyli szybkości, z jaką wzrasta poziom glukozy we krwi po ich spożyciu. Jedna z autorek badania, dr Marijka Batterman, tłumaczy istotę zebranych informacji: z przeprowadzonych wcześniej badań wiemy, że osoby z nadwagą oraz otyłością nie spalają tłuszczu tak wydajnie, jak pozostałe. Nasze nowe studium pokazuje, że utlenianie tłuszczów, czyli zdolność organizmu do ich spalania, poprawia się u osób otyłych, gdy stosują one dietę bogatszą w białka. Uczestnicy studium przyjmowali trzy posiłki o tej samej wartości energetycznej. Dwa z nich zawierały znaczne ilości protein, zaś skład trzeciego był bardziej zrównoważony. Jedno z dań wysokobiałkowych zawierało składniki o niskim indeksie glikemicznym (tzn. powoli zwiekszające poziom glukozy we krwi), zaś indeks glikemiczny drugiego posiłku był wysoki. Na zakończenie eksperymentu wykonano pomiar ilości zużywanej przez organizm energii. Z obliczeń wynika, że spalanie tkanki tłuszczowej najefektywniej pobudzały oba rodzaje posiłków o dużej zawartości protein. Wśród produktów, które podawano uczestnikom eksperymentu, były m.in.: omlety z serem i pomidorami oraz kanapka z wołowiną, ostrym sosem korzennym i sałatą popijana niskotłuszczowym jogurtem. Zaobserwowaliśmy wyraźną zależność pomiędzy budową ciała oraz wpływem zawartych w diecie białek na utlenianie tłuszczów. Nasze ciała zużywają energię i korzystają z zapasów tłuszczu w różny sposób, więc musimy to uwzględnić, planując naszą dietę, uważa dr Batterman, pracująca dla Uniwersytetu w australijskim mieście Wollongong. Claire Hewat, prezes Australijskiego Stowarzyszenia Dietetyków, potwierdza prawdziwość wyników na podstawie własnych obserwacji. Badaczka daje także radę dla osób chcących zrzucić kilka zbędnych kilogramów: zapomnijcie o chwilowych dietach, które są teraz takie modne. Zamiast tego, włączcie [do swojej diety] białka pochodzące ze zdrowego pożywienia, takiego jak chude czerwone mięso, drób i ryby, rośliny strączkowe, jajka i niskotłuszczowy nabiał. Dokładne ustalenie programu odchudzania powinno jednak, jej zdaniem, być skonsultowane z zawodowym dietetykiem.
  10. Kiedy dochodzi do zagrożenia życia, mózgi żeńskie wydają się dla natury cenniejsze od mózgów męskich. Amerykańscy naukowcy zauważyli bowiem, że w sytuacji niedoboru składników odżywczych neurony męskie degenerują i obumierają szybciej od neuronów żeńskich. Te ostatnie lepiej oszczędzają energię i przez to dłużej wymykają się śmierci (JBC). O tym, że istnieją międzypłciowe różnice metaboliczne w sytuacji odcięcia od źródeł pożywienia, wiadomo już od jakiegoś czasu (samce zachowują białka, a samice raczej tłuszcze). Tyle tylko, że obserwowano je w tkankach obfitujących w składniki odżywcze, np. w mięśniach czy wątrobie. Bazując na tych spostrzeżeniach, Robert Clark i zespół ze Szpitala Dziecięcego Uniwersytetu w Pittsburghu postanowili sprawdzić, jak w opisanych warunkach zachowają się neurony samców i samic myszy oraz szczurów. Męskie i żeńskie komórki nerwowe hodowano osobno, a następnie poddano 72-godzinnej głodówce. Po upływie doby neurony samców działały znacznie gorzej od neuronów samic - oddychanie komórkowe spadło o ponad 70% (w drugiej z wymienionych grup jedynie o połowę), co doprowadziło do ich obumierania. Poza tym w samczej tkance nerwowej obserwowano większe nasilenie autofagii, czyli trawienia przez komórki części własnych elementów strukturalnych, np. mitochondriów. Komórki żeńskie tworzyły za to więcej kropel tłuszczu, by zapewnić sobie zapasy energii. Badacze zastrzegają, że zachowanie neuronów w żyjącym organizmie nie musi się pokrywać z tym, co obserwowano w warunkach in vitro. Niewykluczone, że zaobserwowane zjawisko ma związek z biologiczną rolą samic. To one mają przeżyć i opiekować się potomstwem, a bez mechanizmów zabezpieczających mózg byłoby to niemożliwe...
  11. Przez długi czas utrzymywano, że ludzie o kształtach gruszki (z masywnymi udami i tkanką tłuszczową odkładającą się na biodrach oraz pośladkach) są w mniejszym stopniu zagrożeni nadciśnieniem i chorobami serca niż ludzie przypominający jabłko, u których większość tłuszczu odkłada się na brzuchu. Naukowcy z Washington University w St. Louis dowiedli jednak, że figura nie pozwala w 100% przewidzieć rzeczywistego ryzyka. Zamiast tego kluczowym czynnikiem okazuje się nadmierne otłuszczenie wątroby, nazywane fachowo niealkoholową stłuszczeniową chorobą wątroby (ang. nonalcoholic fatty liver disease, NAFLD). To ono odpowiada za rozwój insulinooporności czy dyslipidemię. Ponieważ otyłość w coraz większym stopniu dotyczy zarówno dorosłych, jak i dzieci, NAFLD również diagnozuje się coraz częściej. Może to prowadzić do poważnych chorób wątroby, w skrajnych przypadkach nawet do marskości, ale częściej wiąże się zaburzeniami metabolicznymi – tłumaczy prof. Samuel Klein. Otyłą młodzież podzielono na dwie grupy. Do pierwszej zaliczono osoby z nadmierną wagą ciała i stłuszczeniem wątroby, do drugiej – dzieci z otyłością, lecz bez objawów NAFDL. Wszystkich ochotników dopasowano pod względem wieku, płci, wskaźnika masy ciała, stopnia otyłości oraz procentowej zawartości tkanki tłuszczowej w organizmie. Amerykanie zauważyli, że jedynie u członków pierwszej grupy występują dodatkowo nieprawidłowości w metabolizmie glukozy i lipidów, np. obniżony poziom HDL, czyli dobrego cholesterolu. Nie miało przy tym znaczenia, czy ktoś był gruszką, czy jabłkiem. Oznacza to, że tłuszcz brzuszny nie jest najlepszym markerem ryzyka. Za prawdziwy wskaźnik należy zaś uznać tłuszcz wątrobowy. W przeszłości skupiano się na tym pierwszym, ponieważ dość często koreluje z tym, co dzieje się w wątrobie. Co jednak w przypadku osób szczupłych z NAFDL i ludzi otyłych wolnych od niealkoholowej stłuszczeniowej choroby wątroby? W drugim z badań zespół Kleina odkrył, że NAFDL wiąże się z wydzielaniem do krwioobiegu dużych ilości kwasów tłuszczowych, a to z kolei wpływa na wzrost stężenia trójglicerydów i insulinooporność. Jak wiadomo, stąd już tylko krok do cukrzycy typu 2. i miażdżycy. Wszystkie otyłe osoby powinno się zachęcać do zrzucenia zbędnych kilogramów. Skutkuje to ogólną poprawą stanu zdrowia, najważniejsze jednak, że NAFDL jest chorobą odwracalną.
  12. Jak odkryć, skąd się bierze tkanka tłuszczowa? Zaczyna się od bardzo chudej myszy, a następnie wszczepia się jej kolejno różne typy komórek podejrzewanych o powodowanie rozwoju tej tkanki. Mozolna, lecz skuteczna metoda pozwoliła amerykańskim badaczom na rozwiązanie tej zagadki. Autorami odkrycia są naukowcy z Howard Hughes Medical Institute oraz Rockefeller University. Zespół, prowadzony przez dr. Jeffreya Friedmana, odkrył tzw. komórki progenitorowe białych komórek tłuszczowych. Są one nieco podobne do komórek macierzystych, lecz, w przeciwieństwie do nich, mogą rozwijać się wyłącznie w kierunku pojedynczego typu dojrzałych komórek. Można więc powiedzieć, że są nieaktywne, lecz cały czas gotowe, by w odpowiedniej chwili podzielić się na dwie komórki, z których jedna wejdzie w skład dojrzałej tkanki tłuszczowej, zaś druga pozostanie komórką progenitorową i przejdzie w stan uśpienia aż do kolejnego momentu, kiedy potrzebny będzie kolejny jej podział. Identyfikacja komórek progenitorowych białych komórek tłuszczowych dostarcza nam środków pozwalających na identyfikację czynników regulujących podziały oraz nabieranie funkcji przez komórki tłuszczowe, tłumaczy dr Friedman. Odkrycie może mieć niebagatelne znaczenie dla całej służby zdrowia walczącej nieustannie z pandemią otyłości. Powstawanie tkanki tłuszczowej było dotychczas niejasne. Typowe komórki tłuszczowe, czyli adipocyty, są dojrzałymi komórkami pozbawionymi zdolności do podziału. Oznacza to, że nie mogą one prowadzić do wzrostu liczebności komórek wchodzących w skład tkanki. Przełom nastapił w momencie, gdy zastosowano technikę zwaną sortowaniem komórek aktywowanym przez fluorescencję (ang. fluorescence-activated cell sorting - FACS). Technika ta pozwala na odróżnienie poszczególnych typów komórek ze względu na cząsteczki występujące na ich powierzchni. Wykorzystuje się w tym celu przeciwciała - białka zdolne do wybiórczego wiązania określonych molekuł. Jeśli przeciwciało wyznakuje się odpowiednim barwnikiem, wówczas aparat do wykonywania FACS odróżnia komórki posiadające daną cząsteczkę na swojej powierzchni i oddziela je od pozostałych. Dzięki zastosowaniu tej techniki wyizolowano dwie populacje komórek, które mogły dawać początek tkance tłuszczowej. Aby potwierdzić fizjologiczną rolę odkrytych komórek, wszczepiono je zmodyfikowanym genetycznie myszom, które nie posiadały tkanki tłuszczowej. Eksperyment pozwolił na stwierdzenie, że tylko jedna z grup, której komórki posiadają na swojej powierzchni białko CD24, powoduje wspomniany efekt. Ich odkrycie nie było jednak proste, gdyż u myszy niemodyfikowanych komórki te stanowią zaledwie 0,08% wszystkich komórek budujących tkankę tłuszczową. W celu analizy rozwoju tkanki tłuszczowej badacze wykonali kolejną modyfikację genetyczną myszy. Stworzyli oni specjalną konstrukcję genową, która umożliwiła produkcję lucyferazy - enzymu niewystepującego naturalnie u ssaków, mającego zdolność bioluminescencji (świecenia) po dodaniu odpowiedniego składnika, zwanego lucyferyną. Enzym był jednak produkowany wyłącznie wtedy, gdy komórka otrzymywała sygnał do produkcji leptyny - hormonu wytwarzanego naturalnie wyłącznie w tkance tłuszczowej. Modyfikacja taka pozwalała na obserwację świecenia wyłącznie wtedy, gdy w organizmie zwierzęcia powstawały nowe komórki tłuszczowe. Współpracujący z Friedmanem badacz, dr Matt Rodeheffer, główny autor publikacji, wszczepił myszom pozbawionym tkanki tłuszczowej komórki wzbogacone o gen kodujący lucyferazę. Zaobserwowany wzrost świecenia świadczył o tym, że doszło w tym miejscu do rozwoju dojrzałych adipocytów. Co więcej, zabieg wpływał także na kondycję zwierząt, pozwalał bowiem na zwalczenie objawów cukrzycy związanej z całkowitym brakiem tkanki tłuszczowej. Zaobserwowano także wzmożoną syntezę związków charakterystycznych dla komórek tłuszczowych, co dodatkowo potwierdza rolę komórek produkujących CD24 w opisywanym procesie. To odkrycie pozwala nam lepiej zrozumieć podstawowe procesy biologiczne zachodzące w tkance tłuszczowej i umożliwia nam oraz innym badaczom analizę tych komórek w organizmach żywych zwierząt. Pozwala to także na ustalenie czynników molekularnych odpowiedzialnych za formowanie tkanki tłuszczowej, tlumaczy dr Rodeheffer. Potencjalnie możemy badać, w jaki sposób wzrost i nabieranie funkcji przez te komórki jest regulowane w przebiegu otyłości, a także określić, czy procesy na poziomie molekularnym są związane z regulacją [funkcjonowania] tkanki tłuszczowej oraz rozwojem różnych patologii, takich jak cukrzyca, choroby sercowo-naczyniowe, które są związane z otyłością i syndromem metabolicznym.
  13. Zwierzęta biorące udział w wyścigach psich zaprzęgów od dawna zadziwiały naukowców swoją wytrzymałością. Najlepszym przykładem są tutaj uczestnicy zawodów Iditarod Trail Sled Dog Race. To najdłuższy na świecie wyścig. Jego trasa liczy sobie 1770 kilometrów i przebiega pomiędzy Anchorage a Nome na Alasce. Psi zaprzęg przebywa ją w mniej więcej 9 dni. Michael Davis z Centrum Weterynarii na Oklahome State University od 10 lat bada psy zaprzęgowe, by dowiedzieć się, w czym tkwi sekret ich wyjątkowej odporności. Uczony dowiedział się, że w ciałach zwierząt dochodzi do podobnych procesów, co w ciałach sportowców. Gdy rozpoczynają oni okres długotrwałego wysiłku, dochodzi do uszkodzeń komórek mięśniowych. Po zaprzestaniu wysiłku zarówno u ludzi, jak i u psów, w ciągu mniej więcej doby komórki zostają naprawione. I na tym kończą się podobieństwa. Jeśli człowiek wystartuje następnego dnia do długotrwałego biegu, komórki ponownie zostaną uszkodzone. U psów natomiast do uszkodzeń dochodzi tylko w czasie pierwszego i, ewentualnie, drugiego dnia maratonu. Przez kolejne dni zwierzęta mogą biec, a z ich komórkami mięśniowymi nie dzieje się nic złego. Psy w jakiś sposób potrafią zaprogramować swoje organizmy tak, że po jedno- lub dwudniowym wysiłku, kolejne dni nie przynoszą szkody organizmowi. Ponadto Davis zauważył też inną, interesującą właściwość czworonogów. W czasie sezonu wyścigowego pochłaniają one 12 000 kalorii dziennie. Podobnie dużo kalorii potrzebuje np. mistrz olimpijski Michael Phelps, który podczas zawodów zjada 10-12 tysięcy kalorii. Musimy przy tym pamiętać, że Phelps jest trzykrotnie cięższy od wyścigowego psa. "Wyzwaniem jest zmieszczenie tych 12 000 kalorii w niewielkim zwierzęciu" - mówi Davis. Dlatego też w czasie wyścigów aż 60-70% diety psów stanowi tłuszcz, który ma 9 kalorii w gramie. W białkach i węglowodorach są 4 kalorie/gram. U większości ludzi stosujących wysokotłuszczową dietę rozwinie się otyłość i cukrzyca typu 2. U psów jej nie stwierdzamy - mówi naukowiec.Davis chce się dowiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Uważa, że odkrycie tego mechanizmu będzie korzystne dla ludzi.
  14. Centra głodu i sytości mózgu uzyskują energię z tłuszczów, wykorzystując do tego celu wolne rodniki tlenowe. Do tej pory sądzono, że jedynym pokarmem neuronów jest glukoza, a wolne rodniki odsądzano od czci i wiary, obarczając je winą za uszkodzenia DNA i starzenie się. Teraz jednak okazuje się, że mogą one spełniać także pozytywną rolę, czyli odpowiadać za kontrolę wagi (Nature). Autorami przełomowego badania są Sabrina Diano i Tamas Horvath z Yale School of Medicine. W przeciwieństwie do przyjętych poglądów, tłuszcz jest dla mózgu paliwem. Nasze studium wykazało, że kontrola apetytu minuta po minucie zależy od wolnych rodników. Oznacza to, że jeśli wpływamy na ich stężenie, oddziałujemy również na jedzenie i uczucie sytości – przekonują Amerykanie. Horvath podkreśla też, że za każdym razem, kiedy czujemy się najedzeni, skracamy nieco maksymalną długość życia. Dzieje się tak, ponieważ najwięcej wolnych rodników powstaje, gdy uaktywniają się komórki obszarów odpowiedzialnych za odczuwanie sytości. Zespół z Yale prowadził eksperymenty na myszach. Celem naukowców było rozpoznanie mechanizmów, za pomocą których mózg reguluje aktywność neuronów wyzwalaną przez grelinę (wywołujący uczucie głodu hormon wydzielany przez pusty żołądek). Okazało się, że grelina indukuje głód, prowadząc do spalania tłuszczu w mitochondriach podwzgórza. Powstają wtedy wolne rodniki, wyłapywane przez niesprzężone białko 2 (ang. uncoupling protein 2, UCP2). Czas spożycia przeciwutleniaczy może być krytyczny dla kontroli apetytu. Jeśli pojawią się w pustym żołądku, prawdopodobnie jeszcze bardziej nasilą głód, lecz gdy zostaną zjedzone z pokarmem, mogą wpływać na uczucie sytości. Potrzeba dalszych badań, żeby stwierdzić, czy by kontrolować łaknienie u zwierząt i ludzi, należy przestrzegać jakiegoś schematu łykania tabletek z antyutleniaczami.
  15. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - mówi stare przysłowie. Okazuje się, że także w medycynie można odnaleźć przykłady na potwierdzenie jego prawdziwości. Okazuje sie bowiem, że tkanka tłuszczowa u osób otyłych ma jedną potencjalnie istotną zaletę: jest wyjątkowo bogatym źródłem komórek macierzystych. O odkryciu donoszą amerykańscy lekarze na łamach czasopisma Plastic and Reconstructive Surgery. Pobrane z dojrzałego ciała komórki macierzyste [ang. adult stem cells (ASC) - przyp. red.], pobrane z własnych tkanek, są obiecującą perspektywą dla poprawy wielu terapii, ocenia dr J. Peter Rubin, członek grupy roboczej zajmującej się badaniem potencjału klinicznego przeszczepu komórek tkanki tłuszczowej. Jak tłumaczy naukowiec, potencjalne zastosowania dla ASC są ogromne i obejmują liczne schorzenia, od nowotworów poczynając, na chorobie Parkinsona kończąc. Być może będą także stosowane w celach czysto kosmetycznych, np. dla wypełnienia zmarszczek i wygładzenia w ten sposób starzejącej się skóry. Nic więc dziwnego, że trwają intensywne badania nad właściwościami komórek macierzystych oraz nad nowymi metodami ich pobierania. Badanie prowadzone przez dr. Rubina objęło 23 kobiety, u których przeprowadzono zabieg odsysania tłuszczu (liposukcji) w co najmniej czterech miejscach na ciele. Kobiety zgodziły się na poświęcenie odciągniętych z ciała komórek dla dobra nauki i wyizolowanie z nich komórek macierzystych w celu pomiaru ich liczby. Badacz porównał jakość materiału pobranego z sześciu miejsc: górnego i dolnego fragmentu brzucha, wewnętrznej powierzchni kolan oraz ud, a także bocznych rejonów brzucha i bioder. Rezultaty badania są ciekawe i ważne dla potencjalnego zastosowania ASC w terapii. Okazuje się bowiem, że liczba wykrytych komórek zmienia się znacznie w zależności od badanego obszaru. Jest ich najwięcej w tłuszczu pobranym z dolnej części brzucha oraz wewnętrznej powierzchni ud. Dane te są istotne, gdyż dla uzyskania tej samej ilości komórek macierzystych, co z dolnego regionu brzucha, potrzebne byłoby pobranie aż pięciokrotnie większej ilości tkanki tłuszczowej, niż z położonego wyżej fragmentu tkanki. Zaletą komórek macierzystych wyizolowanych z tkanki tłuszczowej jest ich dostępność "od ręki", cieszy się szef Amerykańskiego Stowarzyszenia Chirurgów Plastycznych, dr Richard D'Amico. Użycie komórek macierzystych będzie miało pewnego dnia bardzo praktyczne zastosowanie w chirurgii plastycznej. Szansa, że będziemy zdolni do wytwarzania nowej tkanki lub kości, które będą mogły następnie zostać użyte w wielu procedurach rekonstrukcyjnych i kosmetycznych, jest niesamowita. Jak donosi Stowarzyszenie, na świecie wykonano w ciągu poprzedniego roku ponad 301 tysięcy zabiegów liposukcji. Wygląda więc na to, że potencjalnego materiału do badań jest do dyspozycji, mówiąc delikatnie, wystarczająco wiele.
  16. Naukowcy z kanadyjskiego ośrodka Baycrest, specjalizującego się w badaniu chorób związanych za starzeniem, odkryli nieznany dotąd, wyjątkowo szkodliwy wpływ niezdrowej diety na sprawność umysłową osób cierpiących na cukrzycę typu 2. Zgodnie z ich badaniami, już pojedynczy posiłek bogaty w tłuszcze może niemal natychmiast osłabić zdolność zapamiętywania u chorych. Ogólny wniosek wypływający z naszych badań jest taki, że spożywanie niezdrowych posiłków u cukrzyków może dodatkowo pogłębić związane z chorobą problemy z pamięcią , tłumaczy Michael Herman Chui, jeden z autorów badań. Na szczęście badacz dostarcza też dobrych informacji: Wykazaliśmy, że witaminy o właściwościach przeciwutleniaczy mogą zminimalizować stres oksydacyjny wyniający z przyjęcia posiłku i zmniejszyć deficyty pamięci. Wspomniany przez naukowca stres oksydacyjny to ogół zjawisk polegających na powstawaniu w komórce silnych utleniaczy, zwanych wolnymi rodnikami. Cząstki te, powstające m.in. podczas rozkładu tłuszczów, dysponują niezrównoważonym ładunkiem elektrycznym i przez to bardzo "chętnie" wchodzą w niekontrolowane reakcje z różnymi związkami, zagrażając w ten sposób integralności komórki. Cukrzyca typu drugiego, rozwijająca się najczęściej u osób otyłych i pozbawionych aktywności fizycznej, jest ściśle związana z narażeniem organizmu na chroniczny stres oksydacyjny. Efekt ten dodatkowo pogłębia się na skutek przyjmowania niezdrowych posiłków, będących źródłem niekorzystnych dla funkcjonowania organizmu cząsteczek. Nadmierna aktywność wolnych rodników może doprowadzić do postępujących uszkodzeń w większości tkanek organizmu, powodując ich obniżoną wydolność, a w skrajnych przypadkach, gdy dojdzie do uszkodzenia DNA, także rozwój nowotworów. Wśród organów bezpośrednio zagrożonych w wyniku przyjmowania niezdrowych posiłków znajduje się m.in. mózg. Odkryto co prawda, że przeciwutleniacze, takie jak witaminy C oraz E, mogą ograniczać aktywność wolnych rodników, lecz badacze przestrzegają przed prostym przyjmowaniem tabletek zawierających te związki. Zamiast tego, sugerują wzbogacenie diety o naturalne produkty zawierające dużą ilość tych związków, czyli przede wszystkim warzywa i owoce. Pozytywny wpływ na stan zdrowia chorych ma także aktywność fizyczna i umysłowa oraz czynne uczestnictwo w życiu społecznym. Eksperyment, który wykazał wpływ diety na stan osób cierpiących na cukrzycę typu 2., przeprowadzono na szesnastu chorych w wieku co najmniej 50 lat. Każdy z nich zapraszany był do badania trzykrotnie w ciągu tygodnia, przy czym poszczególne osoby częstowano za każdym razem innymi produktami: szklanką wody lub tłustym posiłkiem z suplementacją witaminami C oraz E albo bez niej. Po piętnastu minutach od rozpoczęcia konsumpcji uczestników poproszono o poddanie się serii testów neurologicznych i psychologicznych trwających około 90 minut. Ich zadaniem było "wyłapywanie" ze słyszanego tekstu najważniejszych informacji oraz pojedynczych słów. Wyniki eksperymentu wykazały jasno, że dodatek przeciwutleniaczy do tłustego posiłku znacznie osłabia szkodliwe działanie zawarych w nim tłuszczów. Uczestnicy badania przyjmujący tak wzbogacony pokarm osiągali wyniki bardzo podobne do osób w grupie pacjentów pijających czystą wodę. Autorzy badania podkreślają, że z uwagi na niedużą grupę badaną konieczne jest powtórzenie eksperymentu na większej liczbie osób. Niezbędne jest także ustalenie, czy dobroczynny wpływ przeciwutleniaczy dodanych do posiłku wynika z bezpośredniej neutralizacji wolnych rodników, czy też obydwa przeciwstawne mechanizmy - osłabienie i poprawa zdolności poznawczych - działają niezależnie od siebie. Wyniki badań naukowców z Baycrest opublikowane zostaną w lipcowym numerze czasopisma Nutrition Research.
  17. Earthrace, ślizgacz zasilany biodieslem, w tym częściowo ludzkim tłuszczem uzyskiwanym podczas liposukcji, wyrusza w podróż dookoła świata. Jego kapitan, Pete Bethune, chce ustanowić nowy rekord prędkości. Motorówka mierzy 24 metry, a jej wartość to, bagatela, 3 mln dolarów. Nie emituje dwutlenku węgla. Siedem i pół litra tłuszczu pozyskano od ochotników, m.in. żony podróżnika, którzy przeszli zabieg odsysania jego nadmiaru. Na mieszance tłuszczowej łódź przepłynie do 14,5 km. Bethune nie tyle chce ustanowić nowy rekord, co uświadomić ludziom, że powinni uwzględniać i popierać stosowanie ekopaliw w swoim codziennym życiu. W 1998 roku załoga brytyjskiej łodzi Cable & Wireless Adventurer opłynęła Ziemię w 74 dni 23 godziny i 53 minuty. Amerykanie zamierzają wypłynąć 1 marca z Walencji i dotrzeć do niej ponownie po 65 dniach. Konstrukcja trimaranu, który z pewnej odległości wygląda jak metaliczna ośmiornica, pozwala pokonywać fale bez zmniejszania prędkości. Oto proponowana obecnie trasa: Walencja, Azory, Portoryko, Kanał Panamski, Manzanillo (Meksyk), San Diego, Hawaje, Majuro (stolica Wysp Marshalla), Koror (dawna stolica Republiki Palau), Singapur, Koczin (Indie), Salala (Oman), Kanał Sueski, Walencja.
  18. Jedzenie pokarmów obfitujących w tłuszcz i węglowodany bardziej szkodzi osobom otyłym niż szczupłym. Wywołuje u nich bowiem większe i utrzymujące się dłużej zmiany komórkowe. Dr Paresh Dandona i zespół z Kaleida Health w Buffalo przyglądali się biegowi wydarzeń, kiedy poziom produktów ubocznych metabolizmu, tzw. wolnych rodników, przekracza zdolności neutralizacyjne organizmu. Dochodzi wtedy do stanu zapalnego oraz stresu oksydacyjnego. W ramach wcześniejszych studiów naukowcy wykazali, że zarówno stres tlenowy, jak i stan zapalny są u osób otyłych bardziej nasilone niż u wolontariuszy z prawidłową wagą ciała. Zauważyli ponadto, iż dania z dużą zawartością tłuszczów i cukru zwiększają wartości wziętych pod uwagę wskaźników również u ludzi szczupłych. Aby przekonać się, czy menu rodem z fast foodu spowoduje większy skok stresu oksydacyjnego i procesów zapalnych w grupie ze zdiagnozowaną otyłością niż wśród osób z wagą ciała w granicach normy, Amerykanie zebrali 18-osobową próbę. Dziesięć szczupłych i osiem otyłych osób spożywało przy jednym podejściu aż 1800 kalorii. Posiłek składał się z dużego hamburgera, dużej porcji frytek, dużej coca-cola oraz kawałka szarlotki. Dwie godziny po jedzeniu w obu grupach obserwowano stres oksydacyjny. Po 3 godzinach wystąpiła jednak istotna różnica: poziom stresu oksydacyjnego wśród osób szczupłych powrócił do stanu wyjściowego, lecz pozostawał zwiększony u badanych z otyłością. Podobne prawidłowości zaobserwowano w przypadku wskaźników procesów zapalnych (The Journal of Clinical Endocrinology & Metabolism). Jeśli ktoś otyły, u kogo obciążenie tlenowe i stan zapalny już występują, zje taki sam posiłek [jak ktoś szczupły – przyp. red], spowoduje wyższy skok pomiarów. Ponieważ zaś stres oksydacyjny i zapalenia predysponują do arteriosklerozy, zawału i udaru, ryzyko jest większe u pacjentów z otyłością – powiedział Dandona w wywiadzie dla Reutera. W ramach innego eksperymentu zespół wykazał, że posiłek o identycznej wartości energetycznej (1800 kalorii), ale skomponowany głównie z owoców i włókien, nie wpływa na 2 interesujące naukowców wskaźniki.
  19. Naukowcy z MIT i Air Force National Laboratory opracowali pierwszy w historii materiał, którego nie imają się tłuszcze i który ma zdolność samoczyszczenia się. Jeffrey Youngblood, profesor materiałoznawstwa z Purdue University mówi, że opracowanie takiego materiału od lat było jednym z największych wyzwań tej dziedziny nauki, którą się zajmuje. Opisywaliśmy już podobne materiały wodoodporne, na których woda nie rozlewa się, ale tworzy krople i spływa po materiale. Tłuszcze mają jednak dużo mniejsze napięcie powierzchniowe od wody, więc w ich przypadku sprawa jest znacznie trudniejsza. Youngblood przypomina, że jeszcze nikt nie stworzył podobnego materiału co uczeni z MIT i AFRL. W przeszłości udało się już wyprodukować materiał, na którym tłuszcze tworzyły krople i nie rozlewały się, jednak pozostawały one na nim, a nie spływały. Superoleofobowy materiał powstał dzięki dwóm odkryciom. Najpierw w AFRL zwykły teflon wzbogacono dodatkową molekułą fluoru, która znacznie zwiększyła jego odporność na zabrudzenie tłuszczami. Później nad takim superteflonem zaczęli pracować naukowcy z MIT. Zmienili jego strukturę mikroskopową w taki sposób, że materiał ‘więzi’ powietrze w pobliżu swojej powierzchni. Dzięki temu tłuszcze spadające na materiał pozostają de facto w powietrzu (wideo) i nie dotykają materiału. Zmianę kształtu struktury materiału przeprowadzono w dwóch etapach. Najpierw użyto techniki zwanej elektrospinningiem, dzięki której uformowano całe ścieżki zawierające dużo fluoru. Ścieżki te mają liczne gęste włoski, które utrzymują powietrze. Następnie materiał wzbogacono krzemem, który został uformowany na kształt miniaturowych grzybków. Pod ich „kapeluszami” uwięziono powietrze. Co prawda poddanie materiału działaniu zbyt dużej siły może spowodować „wyciśnięcie” uwięzionego powietrza. Dodaktowa grupa fluorowa ma temu zapobiec. Naukowcy opisali, w jaki sposób powietrze i płyny działają na powierzchnię materiału. Dzięki takim informacjom materiał można dostosowywać do różnych celów. Zmieniono go już np. tak, że przepuszcza benzynę, ale nie przepuszcza wody (wideo). Może więc się przydać do oddzielenia tych dwóch płynów. W przyszłości nowy materiał (o ile powstanie jego przezroczysta wersja) może zostać wykorzystany np. do produkcji samoczyszczących się wyświetlaczy, o których producenci telefonów komórkowych marzą od lat.
  20. Szczury z genetyczną predyspozycją do wolniejszego spalania tłuszczu przybierają na wadze szybciej niż osobniki hodowane w taki sposób, by były odporne na otyłość. Dr Mark I. Friedman z Monell Chemical Senses Center w Filadelfii uważa, że odkrycie to pomoże wyjaśnić, czemu jedni ludzie tyją szybciej niż inni. Podobnie jak w modelu zwierzęcym, trudniej im wykorzystać energię ze zjadanych tłuszczów oraz spalić własną tkankę tłuszczową. Chcąc uzyskać wystarczającą ilość energii, muszą się przejadać. Tyją, ponieważ zdobywają niezbędne tłuszcze. Aby sprawdzić, czy upośledzone utlenianie tłuszczów może mieć związek z rozwojem otyłości, Friedman i dr Hong Ji najpierw wprowadzili dietę nisko-, a następnie wysokotłuszczową u dwóch grup szczurów: 1) ze skłonnością i 2) odpornych na tycie. Kiedy zwierzęta jadły pokarmy niskotłuszczowe, nie zaobserwowano różnicy w wadze. U gryzoni z pierwszej grupy zaobserwowano jednak o 35% niższy wskaźnik utleniania kwasów tłuszczowych. Gdy szczury "przestawiono" na dietę wysokotłuszczową, przybrały na wadze o 36% więcej niż zwierzęta odporne na tycie, mimo że jadły jedynie o 14% więcej kalorii (Metabolism: Clinical and Experimental). U szczurów z tendencją do tycia zauważono też zmniejszoną ekspresję genów odpowiedzialnych za transportowanie kwasów tłuszczowych do komórek wątroby i ich spalanie. Ji i Friedman uważaja, że nieprawidłowości w utlenianiu tłuszczów mogą powodować u ludzi otyłość. Jeśli metabolizm tłuszczów przebiega nieprawidłowo, wagę można kontrolować zwracając uwagę także na węglowodany. Nie zrzucałbym całej winy tylko na tłuszcz. To naprawdę zależy od tłuszczów i węglowodanów. Uczeni badają obecnie enzymy zaangażowane w spalanie tłuszczów. Chcą się dowiedzieć, w jaki sposób należy zmienić ich funkcjonowanie, by szczury ze skłonnościami do tycia nie przybierały na wadze. Być może uda się dzięki temu opracować podobną terapię dla ludzi.
  21. Jak grubą warstwę tłuszczu powinien mieć człowiek, by zatrzymała ona wystrzelony pocisk, nie dopuszczając do uszkodzenia narządów wewnętrznych? To nietypowe, oględnie mówiąc, pytanie zadali sobie dziennikarze z witryny internetowej The Naked Scientist, a w uzyskaniu odpowiedzi na nie pomogli im naukowcy z Cavendish Laboratory Uniwersytetu w Cambridge. Na powodowane przez nabój szkody wpływa wiele czynników, m.in.: skład chemiczny i układ warstw materiału (tutaj tkanki), kaliber i skład kuli, napakowanie pocisku prochem (to wpływa na jego ciężar, a zatem i na uzyskiwaną prędkość) oraz pogoda. Najskuteczniejszą metodą zmniejszenia zniszczeń jest jak największe pochłonięcie albo rozproszenie energii kinetycznej pocisku. Na takiej zasadzie działają np. kamizelki kuloodporne. Aby zbadać, jak gruba warstwa tłuszczu całkowicie wyhamuje rozpędzoną kulę, naukowcy posłużyli się tubą z pleksiglasu o długości 36 centymetrów, którą wypełnili żelatyną o odpowiedniej gęstości. Podobnych modeli używa się przy różnego rodzaju testach balistycznych. Pocisk wystrzelono z broni gazowej. Osiągnął on prędkość 500 metrów na sekundę. Prędkość wyjściowa wynosiła zaś 180 m/s. Okazało się, że aby człowiek przeżył, musiałby mieć naprawdę sporą nadwagę i 72-centymetrową warstwę tłuszczu.
  22. Nowozelandcy naukowcy odkryli, że u niektórych krów występuje gen, który powoduje, iż produkują one odtłuszczone mleko. Uczeni chcą dzięki niemu stworzyć całe stada, które będą zapewniały mleko z niską zawartością tłuszczu. Gen odkryła firma ViaLactia, która zbadała mleko wszystkich 4 milionów krów żyjących na Nowej Zelandii. Pierwsze tego typu stado ma powstać w 2011 roku. Krowy będą dawały mleko ubogie w tłuszcze nasycone i bogate w jedno- i wielonienasycone. Zdaniem ekspertów odkrycie zrewolucjonizuje przemysł mleczarski. Obecnie w Wielkiej Brytanii jedynie 25% sprzedawanego mleka, to mleko pełnotłuste. Dzięki nowym krowom w przyszłości „jeśli pełnotłuste mleko będzie zawierało tylko tłuszcze nienasycone, które są zdrowe, ludzie mogą wrócić do picia mleka pełnotłustego” – mówi Ed Komorowski, dyrektor techniczny z Dairy UK. Ponadto, dzięki krowom produkującym chude mleko, zmniejszy się zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Obecnie, po produkcji mleka chudego z tłustego, pozostają olbrzymie ilości tłuszczu, który trzeba składować.
  23. Na zlecenie brytyjskiego rządu naukowcy z Southampton University zbadali wpływ 7 sztucznych barwników i konserwantów na 3-9-letnie dzieci. Występują one w napojach i przekąskach z fast foodów. Okazało się, że wiążą się z nadpobudliwością. Większość dodatków jest niepotrzebna z żywieniowego punktu widzenia. Znajdują się tam, by produkt wydawał się bardziej kolorowy lub po to, żeby zmienić smak — powiedział Ian Tokelove, rzecznik Food Commission. Wcześniejsze badania wykazały, że wpływają one na zachowanie dzieci. Wszystkim nam byłoby lepiej bez nich. Inni przeciwnicy sztucznych dodatków podkreślają, że występują w tanich produktach z dużą zawartością tłuszczu, cukru i soli.
  24. Dorośli mieszkający z dziećmi jedzą więcej tłuszczów nasyconych niż ich bezdzietni rówieśnicy. Amerykańscy naukowcy wyliczyli, że estradawki tłuszczu sumują się tygodniowo w odpowiednik mrożonej pizzy pepperoni. Badacze z University of Iowa oraz University of Michigan Health System przyjrzeli się nawykom żywieniowym 6.600 dorosłych z USA. Rodzice zjadali dziennie średnio o 4,9 g więcej tłuszczu (1,7 g stanowiły tłuszcze nasycone) od ludzi nieposiadających dzieci (Journal of the American Board of Family Medicine). Żywieniowcy pytali uczestników eksperymentu o to, co jedli w ciągu ostatnich 24 godzin i jak często spożywają wysokotłuszczowe pokarmy. Dorośli mieszkający z dziećmi częściej sięgali po wstępnie preparowane wygodne dania z większą zawartością tłuszczu, takie jak lody czy słone przekąski. Ważną implikacją badania jest konstatacja, że zdrowe zmiany w sposobie odżywiania się nie mogą dotyczyć jednostek, ale całej rodziny — podkreśla dr Helena Laroche z University of Iowa. Lekarze i dietetycy powinni pomóc rodzinom dopasować zdrowe jedzenie do napiętego harmonogramu dnia i ciągłego braku czasu. Trzeba przeprowadzić kolejne badania, by stwierdzić, dlaczego dorośli z dziećmi jedzą więcej tłuszczu i czy istnieją różnice w konsumpcji związane z wiekiem potomstwa. Doktor Laroche podaje kilka rad dla rodziców. Oto one:Poukładaj w różnych miejscach domu pocięte na cząstki lub plasterki owoce i marchewkę. Zarówno dorosłym, jak i maluchom łatwo będzie po nie sięgnąć;Wybieraj popcorn i paluszki czy precelki, a nie zdecydowanie tłustsze chipsy ziemniaczane;Dzieci, które skończyły 2 lata, powinny pić odtłuszczone, a nie pełnotłuste mleko;Gotuj i piecz na oliwie z oliwek. Unikaj smażenia na maśle, margarynie oraz smalcu;Dania z fast foodu i pizzę zamawiaj raz w tygodniu lub jeszcze rzadziej;Kiedy jecie rodzinnie poza domem, wybierajcie z menu zdrowsze potrawy. Zamawiajcie mniejsze porcje i dzielcie się nimi;Nie poddawajcie się, nawet jeśli dziecko odmówi zjedzenia czegoś. Laroche podkreśla, że maluchy muszą się zetknąć z nowym daniem lub produktem kilka razy, zanim naprawdę go popróbują po raz pierwszy.
  25. Bez względu na codzienne nawyki żywieniowe, kobiety mają tendencje do zjadania większej liczby kalorii i większych ilości tłuszczu, gdy jedzą poza domem, np. w restauracji. Badanie, w którym uwzględniono panie przestrzegające diety i mające skłonność do objadania się, ujawniło, że obie grupy często jedzą poza domem i dostarczają wtedy swojemu organizmowi ok. 200-300 dodatkowych kalorii. Co więcej, kobiety mające problemy z kontrolowaniem jedzenia często przejadają się, gdy wychodzą na obiad czy kolację. W czasie 2-tygodniowego badania jedna trzecia ich "ciągów" zdarzała się właśnie w restauracji (Western Journal of Nursing Research). Restauracje mogą stanowić stwarzające wysoce ryzykowne warunki środowisko. I to zarówno dla pań przestrzegających diety, jak i jedzenioholiczek, prowadząc do utraty kontroli i nadmiernej konsumpcji — napisała szefowa badań dr Gayle M. Timmerman, profesor nadzwyczajny na University of Texas. Wielu ekspertów podkreślało już, że amerykańskie lubowanie się w jedzeniu kolacji poza domem może być jedną z przyczyn epidemii otyłości. W restauracjach podawane są spore porcje, a jedzenie często bardziej przypomina fast food niż wykwintne dania. Studium Timmerman wykazało, że jedząc fast food, kobiety konsumują ok. ¼ porcji i zazwyczaj rezygnują z deseru, nadal jednak spożywają 200-300 ekstrakalorii i 10-16 dodatkowych gramów tłuszczu. Wszystko to przyczynia się do zawiązywania znienawidzonego tłuszczyku... Jak się okazało, w ciągu 14 dni badań ich uczestnicy średnio 7 razy jedli poza domem lub kupowali jedzenie na wynos. W ciągu jednego roku przekłada się to na wzrost wagi o 5,5 kg. Fakt, że jedzenioholicy tracą kontrolę nad jedzeniem także w restauracjach obala, wg Timmerman, teorię, że jest to prywatny nawyk. Wręcz przeciwnie, pyszne jedzenie działa jak czynnik wyzwalający wstydliwe zachowanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...