Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'skóra' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 89 wyników

  1. Nadwrażliwość na perfumy jest częstą postacią alergii kontaktowej u dorosłych. Lina Hagval, doktorantka z Uniwersytetu w Göteborgu, wykazała, że wbrew pozorom, ludzie są uczuleni nie tylko na substancje syntetyczne, lecz również na naturalne olejki zapachowe, np. lawendowy. Choć mało kto o tym wie, aż 1 na 5 dorosłych mieszkańców Europy Północnej cierpi na jakąś postać alergii kontaktowej, najczęściej na nikiel. W przypadku perfum, nawet jeśli początkowo wydają się one nieszkodliwe, sytuacja może się zmienić diametralnie, gdy ich składniki przereagują z powietrzem (samoutlenianie) lub z enzymami skóry. Obecnie wiele osób zakłada, że produkty naturalne zawsze są zdrowe i właściwie nie mogą być niebezpieczne. Tak, niestety, nie jest. Wg producentów ekologicznych kosmetyków, olejki eteryczne nie powinny szkodzić, gdyż zawierają zapobiegające autooksydacji przeciwutleniacze. Hagvall postanowiła zbadać właściwości olejku lawendowego oraz geraniolu – organicznego związku z grupy alkoholi terpenowych, którego zapach kojarzy się ze świeżością; jest on głównym składnikiem olejku różanego, cytrynowego i pelargoniowego. Gdy olejek lawendowy zaczynał reagować z kwasami, tworzyły się uczulające związki. Geraniol sam w sobie był jedynie lekko alergizujący, lecz kiedy wchodził w reakcję z enzymami skórnymi/podlegał autoutlenianiu, tworzył się geranial (inaczej cytral a, czyli izomer trans tego związku, o intensywnym zapachu przypominającym cytrynę), a ten już nie jest taki nieszkodliwy. Szwedka podsumowuje, że egzemę powoduje o wiele więcej perfum niż dotąd przypuszczano. Wygląda więc na to, że wszystkie "zapachy" trzeba ponownie przetestować pod kątem ewentualnych reakcji z powietrzem czy enzymami.
  2. Ruch i układ skóry twarzy oraz mięśni wokół ust wpływa nie tylko na wymowę słów, ale również na to, jak słyszy się kwestie wypowiadane przez kogoś innego (Proceedings of the National Academy of Sciences). Naukowcy z Haskins Laboratories przy Uniwersytecie Yale posłużyli się ramionami robota, które naciągały twarz badanego w taki sposób, który normalnie towarzyszy samodzielnemu wypowiadaniu się. Okazało się, że ten prosty zabieg wpływał na słyszenie generowanych komputerowo słów. Tworzyły one kontinuum rozciągające się między wyrazami "head" oraz "had". Kiedy maszyna wyciągała skórę słuchającego ku górze, dźwięk brzmiał dla niego bardziej jak "head". Gdy ściągała ją w dół – słyszał on "had". Ciągnięcie do tyłu nie wywoływało żadnego efektu percepcyjnego. Jak łatwo się domyślić, bardzo istotne było zgranie w czasie działań robota i odtwarzania dźwięków. Skutek występował tylko wtedy, gdy naciąganie pojawiało się w takim momencie, że ochotnik mógłby sam wypowiadać słyszane słowa. Autorzy eksperymentu udowodnili, że podczas przetwarzania dźwięków mowy uaktywnia się układ czuciowo-ruchowy, co oznacza, że w percepcji mowy biorą udział neuronalne składowe mechanizmów produkcji mowy. Być może spostrzeżenie to przyczyni się do lepszego zrozumienia afazji.
  3. Naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze rozpoczęli badania, które mają rozstrzygnąć, czy kwasy tłuszczowe omega-3 olejów rybnych wzmacniają odporność skóry, zmniejszając tym samym ryzyko wystąpienia nowotworów tego narządu. W studium weźmie udział 60 zdrowych skądinąd kobiet z alergią na nikiel. Zespół profesor Lesley Rhodes sprawdzi, czy obiecujące wyniki testów laboratoryjnych uda się powtórzyć w przypadku ludzi. Obecne w świetle słonecznym promieniowanie ultrafioletowe jest oddziałującym kompleksowo czynnikiem rakotwórczym, ponieważ zarówno inicjuje, jak i sprzyja rozwojowi nowotworu. [...] Dzieje się tak, gdyż hamuje ono układ odpornościowy skóry, który w zwykłych okolicznościach zabezpiecza przed rakiem, zabijając najprawdopodobniej komórki nowotworowe, zanim utworzą guz. W ramach naszego studium będziemy patrzeć, czy obecne w pokarmach, np. rybach, kwasy omega-3 mogą chronić skórę przed immunosupresją powodowaną przez promienie UV. U zwierząt tak się właśnie działo, pozostaje więc mieć nadzieję, że podobne procesy zachodzą u przedstawicieli naszego gatunku.
  4. Wiele średniowiecznych manuskryptów przetrwało do dziś, naukowcy mieli jednak problem z określeniem ich wieku i pochodzenia. Profesor Timothy Stinson z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny wykorzystał fakt, że przepisywano je na sprawionych zwierzęcych skórach. Uznał, że w takiej sytuacji można, a nawet należy posłużyć się technikami ekstrakcji oraz analizy DNA. Celem Amerykanina jest stworzenie genetycznej bazy danych dokumentów. Umiejscowienie manuskryptu w czasie i przestrzeni zawsze było bardzo trudne, ponieważ w dużej mierze opierano się na odręcznym piśmie i dialekcie skryby. Z różnych powodów techniki te wielokrotnie okazywały się niewiarygodne – dowodzi naukowiec. Wg Stinsona, bazę danych należy sporządzić na podstawie stosunkowo niewielkiej liczby manuskryptów o znanym wieku i pochodzeniu. Każdy z nich to prawdziwa kopalnia danych, ponieważ w przeciętnej średniowiecznej księdze wykorzystywano pergaminy produkowane ze skór ponad 100 zwierząt. Porównując nowe próbki z próbkami bazowymi, profesor będzie mógł wyznaczyć stopień pokrewieństwa między zwierzętami, z których skór garbarze przygotowali materiał piśmienniczy. Ewentualne podobieństwa genetyczne będą zaś stanowić wskazówkę co do ogólnego czasu i miejsca powstania dzieła. Stinson sądzi także, że tego typu analizy ujawnią średniowieczne trasy "wędrówek" pergaminów, a więc tajemnice ówczesnego przemysłu księgarskiego.
  5. Amerykańscy badacze donoszą o opracowaniu techniki, która pozwala na odtworzenie w warunkach laboratoryjnych przebiegu pojedynczych przypadków schorzeń. Odkrycie może mieć niebagatelne znaczenie dla zrozumienia wielu procesów chorobowych oraz poszukiwania coraz lepszych terapii. Eksperyment, którego wyniki opisano na łamach czasopisma Nature, polegał na ustaleniu mechanizmu ciężkiej choroby układu nerwowego dzięki modyfikacji komórek pozyskanych z fragmentów skóry. Autorami nowatorskiej metody są badacze z Uniwersytetu Wisconsin oraz Uniwersytetu Missouri. Aby przeprowadzić doświadczenie, pobrano próbkę skóry od dziecka chorego na jeden z typów rdzeniowego zaniku mięśni (ang. spinal muscular atrophy - SMA) - choroby genetycznej atakującej neurony odpowiedzialne za kontrolowanie mięśni. Schorzenie, obecnie nieuleczalne, prowadzi do całkowitego paraliżu mięśni i śmierci. Pacjenci cierpiący na badany rodzaj SMA umierają najczęściej w wieku poniżej dwóch lat. Komórki pobrane od chorego dziecka "cofnięto" w rozwoju, dzięki stymulacji odpowiednio dobranym zestawem czynników regulujących dojrzewanie, do statusu komórek macierzystych. Następnie przeprowadzono drugą modyfikację, która pozwoliła na wytworzenie komórek nerwowych. Uzyskano w ten sposób doskonały materiał do badań nad rozwojem SMA. Jego najważniejszą cechą jest niemal idealna zgodność z neuronami rozwijającymi się w układzie nerwowym dziecka, co pozwala na zrozumienie mechanizmu tego ciężkiego schorzenia. Profesor Clive Svendsen, jeden z badaczy zaangażowanych w eksperyment, ocenia jego efekty: teraz możemy raz za razem powtarzać przebieg choroby człowieka w naczyniu laboratoryjnym, a także pytać, jakie były najwcześniejsze procesy, które odbywały się na samym początku [rozwoju schorzenia]. To naprawdę potężne narzędzie. Naukowcy związani z doświadczeniem twierdzą, że powinno być możliwe badanie w analogiczny sposób wielu innych przypadłości. Istnieje nadzieja, że zastosowanie podobnych technik pozwoli na uzyskanie wielu różnych typów komórek, nie tylko tych należących do układu nerwowego. Uważa się, że prowadzenie badań in vitro daje ogromne szanse na zrozumienie wielu trapiących ludzi przypadłości. Nam, czytającym te zapewnienia, pozostaje wierzyć w prawdziwość tych deklaracji.
  6. Wygląda na to, że kobiety i mężczyzn można odróżnić nie tylko po budowie twarzy, ale także po kolorycie cery. Tytuł znanej książki Mężczyźni są Marsa, kobiety z Wenus da się więc spokojnie przekształcić w Mężczyźni są czerwoni, kobiety zielonkawe. Profesor Michael J. Tarr i Adrian Nestor z Brown University odkryli międzypłciowe różnice w zabarwieniu skóry po przeanalizowaniu setek twarzy. Ich doniesienia są niezwykle istotne dla naukowców zajmujących się postrzeganiem oraz dla producentów aplikacji biometrycznych, przemysłu reklamowego czy kosmetycznego (warto przecież badać, czemu i w jaki sposób panie się malują). Zespół Tarra analizował 100 kobiecych i 100 męskich twarzy. Wszystkie należały do białych osób. Zebrano je w bazie danych Instytutu Maxa Plancka w Tybindze. Fotografie wykonywano za pomocą skanera 3D, dbając o zachowanie identycznych warunków oświetleniowych. Nikt nie miał makijażu. Następnie naukowcy posłużyli się programem MatLab, który pozwolił ocenić zawartość czerwonego i zielonego barwnika w skórze. Dodatkowo Amerykanie wspomagali się własnym zbiorem zdjęć fizjonomii, które podobnie jak niemieckie, utrwalono w standaryzowanych warunkach. Jeśli dana twarz znajduje się bliżej czerwonego krańca spektrum, jest bardziej prawdopodobne, że należy do mężczyzny. Jeśli z kolei lokuje się bliżej końca zielonego, jej właścicielką jest najpewniej kobieta. Chcąc dogłębniej zbadać zagadnienie, Tarr i Nestor stworzyli androgyniczną twarz. Doszli do tego, uśredniając 200 wyjściowych buź. Potem losowo zamazywali ją za pomocą "wizualnego szumu", który był czerwonawy albo zawierał większą domieszkę zielonego. Badani mieli powiedzieć, czy widzieli twarz należącą do kobiety, czy mężczyzny. W eksperymencie wzięło udział 3 studentów Brown University. Wszyscy widzieli prawidłowo (ewentualne wady wzroku korygowano okularami), nikt nie był daltonistą. W ciągu 10 godzinnych sesji pokazywano im tysiące zdjęć. Potem podzielono je według przypisanej płci. Po przeanalizowaniu przeciętnego nasycenia kolorami w różnych częściach twarzy tutaj także okazało się, że męskie fizjonomie były zaczerwienione, a damskie w większym stopniu zielonkawe. Zdarza się, oczywiście, że mężczyźni miewają twarze z dużą domieszką zielonego, a kobiety czerwonego. Nie da się jednak zaprzeczyć, że kolor pomaga nam zidentyfikować twarz, gdy jej kształt jest dwuznaczny lub ukryty.
  7. Lekarze z Chińskiego Uniwersytetu Medycznego zmagają się z przypadkiem 4-letniego chłopca, u którego serce umiejscowiło się po zewnętrznej stronie żołądka. Jest pokryte jedynie cienką warstewką skóry, tak że dokładnie widać każde jego uderzenie. Rzecznik akademickiego szpitala Shengjing poinformował, że chirurdzy nie są pewni, czy będą w stanie przeprowadzić operację, w czasie której przesunięto by serce ku tyłowi. Z pewnością zrobią jednak wszystko, co w ich mocy. Rodzice zabezpieczali chłopca ubraniem, nakładając dodatkową warstwę izolującą bezpośrednio na sercu. Z obawy przed wypadkami nie pozwalali też Weiyuanowi bawić się z innymi dziećmi. Ojciec chorego, Zhang Xianzhen, ma wyrzuty sumienia, że nie przyprowadził go do lekarza wcześniej. Oboje małżonkowie są śmieciarzami, dlatego ich zarobki są, delikatnie mówiąc, skromne. Nie byłoby ich stać na opłacenie kosztów leczenia. W dodatku pracują w wiosce, Hetai, co jeszcze bardziej ogranicza możliwości działania.
  8. Diody LED, miniaturowe półprzewodnikowe źródła światła, kojarzą nam się głównie z różnego rodzaju elektronicznymi gadżetami. Okazuje się jednak, że mogą one nawet... redukować zmarszczki. O odkryciu informują naukowcy z Uniwersytetu w Ulm. Wpływ światła widzialnego o wysokiej intensywności na ludzkie tkanki jest analizowany od co najmniej czterdziestu lat. Od pewnego czasu wiadomo na przykład, że może ono przyśpieszać gojenie się ran. Teraz, dzieki badaniom przeprowadzonym przez Andreia P. Sommera oraz Dana Zhu z Instytutu Mikro- i Nanomateriałów należącego do Uniwersytetu w niemieckim Ulm, wiemy także, że mogą one wpływać na wygląd naszej skóry oraz redukować głębokość zmarszczek. Jak donoszą badacze, wystarczy zaledwie kilkutygodniowa terapia intensywnym światłem emitowanym przez diody elektroluminescencyjne (ang. Light Emitting Diodes - LED), by uzyskać efekt odmłodzonej skóry, zmniejszenia głębokości zmarszczek, młodo wyglądającej cery oraz trwałej sprężystości. Za dobroczynne działanie światła diod odpowiada najprawdopodobniej jego zdolność do wchodzenia w interakcje z cząsteczkami wody. Wysyłane fale wnikają w skórę i rozkładają warstwę wody otaczającą cząsteczki elastyny - białka mającego ogromny wpływ na sprężystość skóry. Dzięki terapii struktura tkanki rozluźnia się, a molekuły elastyny odzyskują swobodę ruchu. Pozwala to na przywrócenie elastyczności całej skóry. Czy opracowana technika pozwoli na stworzenie atrakcyjnej alternatywy dla wstrzyknięć botoksu? Tego nie wiadomo, ale sami badacze są pełni optymizmu: mamy podstawy, by przypuszczać, że zaprezentowane przez nas podejście może z łatwością zostać zastosowane na potrzeby programów głębokiej odnowy ciała. Jeśli tak się stanie, chętnych niemal na pewno nie zabraknie.
  9. Radioaktywny jad skorpiona przechodzi właśnie testy kliniczne w roli lekarstwa na nowotwory, w tym złośliwe guzy mózgu. Naukowcy z firmy TransMolecular zauważyli, że po wstrzyknięciu do organizmu nietoksyczny ekstrakt z jadu wyszukuje wadliwe komórki i się z nimi wiąże. Wcześniejsze napromieniowanie cząsteczek powoduje, że radioterapia prowadzona jest od środka, a nie z zewnątrz przez naświetlanie, w dodatku obejmuje wyłącznie chore komórki. Związkiem ekstrahowanym z jadu skorpiona Leiurus quinquestriatus jest białko. Odrzuca się zaś neurotoksyny, przez które zwierzę zostało owiane atmosferą złej sławy. Sprawiają one bowiem, że mieszkaniec Bliskiego Wschodu dysponuje drugim pod względem siły działania jadem wśród skorpionów. Podczas eksperymentów laboratoryjnych peptyd skutecznie niszczył komórki nowotworów piersi, skóry, mózgu i płuc, nie uszkadzając przy tym zdrowej tkanki. Wygląda to tak, jakby guzy zbierały szkodliwą dla nich substancję – wyjaśnia Michael Egan. Na początku nie było wiadomo, czy białko będzie w stanie dostarczyć do guza odpowiednią dawkę promieniotwórczego pierwiastka. By się o tym przekonać, zespół badaczy związał je z izotopami jodu. W zeszłym roku onkolodzy wstrzyknęli taki "koktajl" 59 osobom z nieoperowalnymi guzami mózgu. Do teraz wszyscy zmarli, ale pacjenci z najwyższą dawką żyli średnio o 3 miesiące dłużej. Niedawno eksperci z Uniwersytetu w Chicago zaczęli wprowadzać białko do krwioobiegu chorych z różnymi typami złośliwych nowotworów mózgu. W ten sposób Amerykanie będą mogli sprawdzić, czy testowana substancja zabije zarówno pierwotne ogniska, jak i przerzuty.
  10. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego donoszą o skutecznym przeobrażeniu ludzkich komórek skóry do komórek zdolnych do produkcji insuliny. Odkrycie może mieć istotne znaczenie dla rozwoju nowych metod leczenia wielu przypadków cukrzycy. Procedura, opracowana przez zespół pod przewodnictwem dr. Yi Zhanga, składa się z dwóch etapów. Na początku przeprowadza się komórki skóry do postaci tzw. pluripotentnych komórek macierzystych. Są to pierwotne komórki zdolne do przeistoczenia, zwanego fachowo różnicowaniem, do elementów wielu różnych tkanek. Drugą fazą procedury jest stymulacja komórek macierzystych w taki sposób, by rozwinęły zdolność do produkcji insuliny - hormonu kluczowego dla obniżenia stężenia glukozy w osoczu krwi. Brak lub niedostateczna ilość tej substancji w osoczu krwi jest bezpośrednią przyczyną tzw. cukrzycy typu I, zwanej niekiedy (choć nie do końca poprawnie) młodzieńczą lub insulinozależną. Przeprowadzony eksperyment jest ukoronowaniem kilku lat badań nad kolejnymi etapami różnicowania komórek. Badacze zbierali informacje na temat tzw. czynników różnicowania, czyli niewielkich białek stymulujących podziały komórek macierzystych i determinujących ich dalszy los. Ich wpływ na komórki jest możliwy dzięki regulacji ekspresji (aktywności) licznych genów związanych z rozwojem cech charakterystycznych dla elementów określonych tkanek. Sukces badań dr. Zhanga może doprowadzić do znacznej poprawy jakości leczenia cukrzycy typu I. Choroba ta, dotykająca w Polsce około 200 tysięcy osób, wynika najczęściej z uszkodzenia produkujących insulinę tzw. komórek beta w trzustce. Ich odtworzenie mogłoby znacznie poprawić jakość życia chorych, a być może nawet całkowicie wyeliminować potrzebę podawania insuliny, uznawanego dziś za procedurę niezbędną dla zachowania zdrowia. Udoskonalenie opracowanej metody mogłoby pozwolić na uzyskanie znacznych ilości komórek produkujących brakujący hormon, które następnie mogłyby być wszczepiane do organizmu chorego. W wielu ośrodkach na świecie trwają prace nad opracowaniem skutecznej i bezpiecznej procedury transplantacji tych komórek, lecz okazuje się ona trudniejsza, niż przypuszczano. Na drodze do sukcesu staje najczęściej układ odpornościowy chorego - przyczyną cukrzycy typu I bardzo często przyczyną jest autoagresja, czyli atak systemu immunologicznego na własną trzustkę. Ponieważ organizm zwykle zapamiętuje "wroga", którego już kiedyś zniszczył, istnieje ryzyko, że uzyskane komórki mogłyby zostać usunięte zaraz po przeszczepieniu. Gdyby jednak udało się pokonać ten problem, opracowana właśnie procedura mogłaby, w połączeniu z odpowiednio przeprowadzoną transplantacją, znacznie uproscić życie chorych. Dokładnieszych informacji na temat eksperymentu dr. Zhanga dostarcza najnowszy numer czasopisma Journal of Biological Chemistry.
  11. Dla Skandynawów i Rosjan sauna nie jest odkryciem ostatnich lat, bo korzystają z jej dobrodziejstw od ponad 2500 lat. W ten sposób odtruwają organizm z toksyn i odpoczywają. Dla pozostałych nacji nastała jednak nowa moda, stąd coraz większa liczba poświęconych fińskiej saunie badań. Ostatnio okazało się, że regularne wizyty w tego typu przybytkach pozytywnie wpływają na fizjologię skóry (Dermatology). Zespół D. Kowatzkiego z Uniwersytetu w Jenie badał 41 zdrowych ochotników w wieku od 20 do 49 lat. Posłużono się nieinwazyjnymi przyrządami pomiarowymi. Określano zdolność zatrzymywania wody przez warstwę rogową skóry (łac. stratum corneum), zaczerwienienie skóry, utratę wody przez naskórek, a także powierzchniowe pH. Parametry te porównywano u osób regularnie korzystających z sauny i członków grupy kontrolnej. Po dwóch 15-min wizytach w saunie (temperatura wahała się w granicach 80°C) u stałych ich bywalców Niemcy zaobserwowali stabilniejsze działanie bariery naskórka, zwiększone nawodnienie warstwy rogowej oraz szybszy powrót do normy w przypadku zwiększonej utraty wody i wzrostu pH powierzchni skóry. Tętno, zawartość jonów w pocie, a także ukrwienie naskórka również wskazywały na efekt treningu. Co więcej, u miłośników sauny fińskiej na czole wydzielało się wyraźnie mniej sebum (łoju). Mało kto o tym wie, ale dla niektórych przesiadywanie w saunie stało się sportem, w dodatku ekstremalnym. W zeszły weekend (8-9 VIII) w Heinola w Finlandii odbyły się Międzynarodowe Mistrzostwa Sauny. Mężczyźni i kobiety od 9 lat konkurują w oddzielnych kategoriach. Wśród panów Finowie zdeklasowali pozostałych zawodników, zajmując 6 pierwszych miejsc. Pierwsze miejsce przypadło Bjarne Hermanssonowi z Turku, który przesiedział w temperaturze 110ºC osiemnaście minut i piętnaście sekund. Zdobywcą drugiego miejsca był Timo Kaukonen z Lahti, zeszłoroczny mistrz, z czasem 16 min 49 s. W grupie pań pierwszą lokatę zdobyła Finka Leila Kulin z Helsinek. Z czasem 5 min 21 s udało jej się utrzymać zeszłoroczny tytuł mistrzowski. Drugie miejsce zajęła Bułgarka Natalia Trifanova. Z Kulin przegrała zaledwie jedną sekundą. Uczestnicy zawodów muszą się zastosować do wielu reguł. Nie wolno rozpraszać innych saunowiczów, wszyscy siedzą w kostiumach kąpielowych (ściśle określono długość nogawek spodenek mężczyzn i rękawów kobiet), a wygrywa ten, kto wyjdzie z pomieszczenia ostatni, koniecznie o własnych siłach. Podczas rozgrywek pośladki i uda muszą dotykać siedziska. Należy przyjąć postawę wyprostowaną, przedramiona powinny się stykać z kolanami. Nie wolno dotykać dłonią skóry.
  12. Już wkrótce osły z australijskiego Terytorium Północnego będą wspomagać libido chińskich kobiet. Firma z Hongkongu poszukuje do miliona skór tych zwierząt rocznie. Wytwarza się z nich tradycyjne leki. Do tej pory skóry sprowadzano z Ameryki Południowej. John Fleming, eksporter z Sydney, zamierza zorganizować polowania na osły. "Oni chcą skór, ale nie potrzebują ich do wyrobu galanterii. Przygotowuje się z nich ekstrakt wykorzystywany w tradycyjnej medycynie". Australijczyk przyznaje, że nie wiedział, o jaki rodzaj preparatu chodzi. Chińczycy uzyskują ze skór ekstrakt o nazwie Ejiao. Jest on składnikiem Nu Bao, leku wspomagającego witalność, popęd seksualny kobiet oraz łagodzący bóle menstruacyjne. Fleming i jego partner biznesowy wybrali się ostatnio do Terytorium Północnego, by porozmawiać z miejscowymi o zbiegłych i rozmnażających się na wolności osłach domowych (Equus asinus). Wydaje się, że jest ich tu dużo i ludzie strzelają do nich dla sportu. Szacuje się, że okolicę zamieszkuje ok. 300 tys. takich kłapouchów. Australijczyk ocenia, że jedna skóra jest warta mniej więcej 30 dolarów amerykańskich. Musimy ustalić, ile [Chińczycy] zapłacą. Trzeba się upewnić, że to opłacalny interes.
  13. Badacze z Uniwersytetu Stanowego Północnej Karoliny zauważyli, że kropki kwantowe mogą przenikać w głąb skóry, jeśli jest ona w jakiś sposób uszkodzona, np. znajduje się nie otarcie czy ranka. Podaje to w wątpliwość bezpieczeństwo nanotechnologii (Skin Pharmacology and Physiology). Amerykanie z zespołu profesor Nancy Monteiro-Riviere twierdzą, że zjawisko to stanowi zagrożenie dla osób zajmujących się wytwarzaniem kropek kwantowych lub badaniem ich zastosowań w aplikacjach biomedycznych. W ramach studium wykazano, że kropki kwantowe o różnych kształtach, rozmiarach i powłokach nie penetrowały skóry szczurów, dopóki była ona nienaruszona. Wystarczyło jednak niewielkie nawet zadrapanie czy skaleczenie, by cząsteczki przenikały przez warstwy skóry, docierając nawet do krwioobiegu. W ten sposób badano krótkoterminowe oddziaływanie kropek kwantowych na skórę i organizm istot żywych, nadal jednak nie wiadomo, jakie są skutki długofalowej ekspozycji.
  14. Międzynarodowy zespół badaczy z Węgier, Niemiec i Wielkiej Brytanii donosi o korzystnym dla skóry działaniu substancji podobnych do psychoaktywnych składników marihuany. O swoim odkryciu naukowcy donoszą na łamach czasopisma The FASEB Journal. Wspomniane związki, zwane endokanabinoidami (nazwa pochodzi od greckiego słowa endo, oznaczającego "wewnętrzny", oraz łacińskiego cannabis, czyli "konopia"), odgrywają w organizmie różnorodne role. Dotychczas potwierdzono ich udział m.in. w regulacji wydzielania substancji sygnałowych (neurotransmiterów) w obrębie układu nerwowego, wymianie informacji pomiędzy limfocytami oraz procesie implantacji zarodka po zapłodnieniu. Tym razem badacze zaobserwowali związek pomiędzy działaniem endokanabinoidów i zachowaniem poprawnego funkcjonowania skóry. Nasze badania przedkliniczne zachęcają do zagłębienia się w badania nad możliwością zastosowania związków wpływających na działanie systemu endokanabinoidów w procesie leczenia pospolitych schorzeń skóry, tłumaczy dr Tams Bir, jeden z naukowców prowadzących eksperyment. Jednocześnie dodaje, że substancje te mogą być podawane w formie maści aplikowanej bezpośrednio w miejscu wystąpienia zmian. Swoje wnioski badacze opierają na analizie przeprowadzonej w laboratorium. W ramach eksperymentu podawano hodowanym in vitro komórkom gruczołów łojowych skóry różne stężenia endokanabinoidów, a następnie mierzono zmiany różnorodnych parametrów związanych z funkcjami życiowymi komórki, jak np. przeżywalność czy zmiany ekspresji genów. Wyniki pokazują jasno, że badana grupa związkow ma korzystny wpływ na czynności fizjologiczne komórek wydzielniczych. Zdaniem dr. Geralda Weissmana, kolejnego badacza biorącego udział w projekcie, endokanabinoidy odgrywają istotną rolę w utrzymaniu skóry w zdrowiu oraz zabezpieczaniu jej przed atakiem szkodliwych organizmów (patogenów). Badacz posuwa się nawet do żartu, że być może mamy coś wspólnego z krzakiem marihuany. Czy nowe odkrycie będzie oznaczało, że po wizycie u kosmetyczki usłyszymy sugestię wypalenia "leczniczego" skręta? To raczej mało prawdopodobne, ale kto wie... ;-)
  15. Dobra wiadomość dla osób, które lubią pomidory. Naukowcy z uniwersytetów w Manchesterze i Newcastle zauważyli, że dodawanie do różnych dań 5 łyżek pasty pomidorowej dziennie zwiększało zdolność skóry do obrony przed szkodliwym oddziaływaniem promieni ultrafioletowych. Związkiem, któremu najprawdopodobniej zawdzięczamy ten efekt, jest likopen. Likopen z pomidorów przetwarzanych przyswaja się lepiej niż z surowych. Dobrze jest je więc ugotować w wodzie z dodatkiem jakiegoś tłuszczu, np. oleju, ponieważ barwnik się w nim rozpuszcza (podobnie jak witaminy A, E, D czy beta-karoten). Zawartość karotenoidu w pomidorze zależy od wybranej odmiany oraz stopnia dojrzałości owocu. Pasty są skoncentrowane, dlatego stężenie likopenu jest w nich wyższe. W ramach wcześniejszych badań wykazano, że główny barwnik pomidorów zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwór prostaty. Akademicy z Manchesteru i Newcastle zebrali 20 ochotników. Dziesięciu podawali 55 g pasty pomidorowej i 10 g oliwy dziennie, pozostałym dziesięciu tylko oliwę. Po 3 miesiącach od wszystkich pobrano próbki skóry. Okazało się, że w grupie pomidorowej skuteczność obrony przed oparzeniami słonecznymi wzrosła aż o 33% (odpowiada to sytuacji użycia kremu z niskim filtrem), ponadto zwiększyła się zawartość prokolagenu. Jest to prekursor kolagenu, czyli białka tkanki łącznej, które zapewnia skórze elastyczność. Podwyższone stężenie prokolagenu sugeruje możliwość odwrócenia procesów starzenia się skóry – twierdzi Lesley Rhodes, profesor dermatologii z Uniwersytetu w Manchesterze. To ważne spostrzeżenie, ponieważ wolontariuszy nie karmiono olbrzymimi ilościami pomidorów. Eksperci podkreślają, że jedzeniem pomidorów nie można zastąpić kremów z filtrami. Poza tym badania objęły zbyt małą liczbę osób i trwały zbyt krótko, by wyciągać z nich jakieś ostateczne wnioski. Teraz należy je powtórzyć na dużo większej próbie.
  16. Na skórze myszy odnaleziono receptory, które reagują na tlen. Takie same białka występują w skórze żab i płucach ssaków (Cell). Randall Johnson, biolog molekularny z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, przyznaje, "że nigdy ich tam nie szukano". Myszy i żaby są dalekimi krewniakami, dzieli je aż 350 mln lat ewolucji. Fakt, że i te, i te zwierzęta mają w skórze te same receptory, sugeruje, iż podobne struktury można znaleźć również w skórze innych ssaków, np. ludzi. Jak wykorzystać to odkrycie? Na wiele sposobów. Naukowcy wspominają, że dzięki niemu udałoby się np. zwiększyć poziom tlenu we krwi sportowców i osób chorych. Receptory nie tylko wykrywają tlen, ale są także w stanie wpływać na zwiększenie liczebności czerwonych krwinek. Kiedy jest za mało tlenu, organizm nasila produkcję erytrocytów, wydzielając hormon o nazwie erytropoetyna (EPO). U normalnych myszy, które oddychają powietrzem o 10-proc. zawartości O2 (warunki przypominające te panujące na szczycie Mount Everest), stężenie erytropoetyny wzrasta 30-krotnie. Kiedy jednak ze skóry gryzoni usunięto receptory HIF-1a, nie były one w stanie wytworzyć hormonu nawet po godzinach niedoboru tlenu. Johnson cieszy się, że choroby płuc czy anemię będzie można leczyć, zajmując się właściwościami skóry, bez konieczności wstrzykiwania leków naśladujących funkcje erytropoetyny. W przyszłości badacze chcą zbadać inne ssaki. Oczywiście, ssaki wodne będą się różnić od lądowych pod względem sposobu, w jaki ich skóra adaptuje się do zawartości tlenu. Podobnie jak w przypadku zwierząt żyjących wyżej i na poziomie morza.
  17. Turbulencje są zmorą zarówno inżynierów, jak i osób podróżujących czy pilotujących samoloty. Zespół Dimitrisa Lagoudasa z Texas A&M University skonstruował rodzaj powłoki, która pod wpływem chaotycznych ruchów powietrza przyjmuje odpowiednio pofalowany kształt. Podobny trik, tyle że w wodzie, stosują delfiny (Smart materials and structures). Tego rodzaju powłoka zmniejszyłaby turbulencje nie tylko w samolotach, ale także w łodziach podwodnych. Odpowiednie pofalowanie wytłumia ruch cząsteczek gazu lub cieczy. Wbrew pozorom odnalezienie odpowiedniej formy wcale nie jest proste. Powierzchnia skrzydła lub burty musi przyjąć kształt idealny, to znaczy wymuszany przez napierające na nią siły. Dodatkowo żądana forma zmienia się wraz z prędkością. A jak robią to delfiny? By zredukować "rzucanie" w czasie pływania, marszczą skórę. Dzięki temu woda przestaje przywierać do ich ciała. Wzorując się na naturze, Amerykanie najpierw przeprowadzili odpowiednie wyliczenia, potem postanowili przetestować prototyp powłoki. Pod aktywnie reagującą "skórą" znajdują się specjalne piezoceramiczne nóżki. Wydłużają się one pod wpływem działania pola elektrycznego. Kontrolując jego parametry, ekipa Lagoudasa może uzyskać konfigurację powłoki, która odpowiada długości oraz amplitudzie fali działającej na powierzchnię materiału i w ten sposób wyeliminować wstrząsy. Powstające wybrzuszenie może mieć do 30 mikrometrów wysokości. Othon Rediniotis, jeden z członków zespołu, podkreśla, że drgania powłoki zmniejszono aż o połowę. Wg Lagoudasa, wynalazek jego zespołu sprawdzi się najlepiej w łodziach podwodnych. Wykorzystanie go w samolotach będzie wymagało wyeliminowania wielu przeszkód. Samolot porusza się z większą prędkością, dlatego powstające fale muszą mieć większą częstotliwość. Na razie "skórę" przetestowano jedynie w warunkach laboratoryjnych. Przed zaimplementowaniem w prawdziwej flocie, morskiej czy powietrznej, musi być całkowicie niezawodna.
  18. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda opracowali nową metodę hodowli komórek, która ma szansę stać się krokiem milowym w dziedzinie biologii molekularnej. Udało im się pobrać komórki skóry, a następnie wytworzyć z nich nowe, niemal identyczne z komórkami macierzystymi (SC, od ang. Stem Cells - "komórki pnia"). W zależności od woli badaczy możliwe jest także stymulowanie ich do transformacji nowotworowej, w wyniku której powstają tzw. nowotworowe komórki macierzyste. Odkrycie Amerykanów pozwoli na "modelowanie" nowotworu w zależności od potrzeb związanych z określonym eksperymentem. Do tej pory naukowcy korzystali z tzw. linii komórkowych, które wyprowadzano z guzów od określonych pacjentów, a następnie utrzymywano w hodowli. Tak uzyskany materiał poddawano ewentualnej modyfikacji genetycznej, by dopasować go do potrzeb eksperymentu. System ten miał oczywiście wiele zalet, lecz zmuszał badaczy do korzystania z gotowych modeli, które nie zawsze odpowiadały oczekiwaniom eksperymentatorów. Fabrice Roegiers, eksperymentująca z komórkami macierzystymi w centrum badań nad rakiem Fox Chase Cancer Center w Filadelfii, dostrzega również możliwość zastosowania odkrycia swoich kolegów w medycynie: Dzięki temu odkryciu będziemy w stanie nauczyć się identyfikować już na wczesnym etapie rozwoju te nowotwory, które w przyszłości będą bardziej agresywne. Pozwoli to na lepsze dopasowanie terapii. Wyniki badań opublikowano w najnowszym numerze czasopisma Cell - Stem Cell. Wynika z nich, że komórki macierzyste nowotworu przypominają pod wieloma względami te pobrane od embrionów. Oznacza to, że są bardziej "elastyczne" pod względem możliwości rozwoju od SC rozsianych w tkankach. Te ostatnie mają jedynie zdolność przemiany (różnicowania) w komórki określonego typu, tzn. budujące tkankę, w której się znajdują. Do tej pory hipoteza o istnieniu nowotworowych komórek macierzystych była często podważana z powodu niewielkiej wiedzy na ich temat. Były ciężkie w hodowli w laboratorium, przez co trudno było je scharakteryzować i prowadzić na nich badania. Wielu naukowcow wierzyło także, że nie istnieją wewnątrz guza wyspecjalizowane SC, lecz za jego rozwój odpowiadają te tworzące główną masę nowotworu. Udany eksperyment zespołu z Uniwersytetu Stanforda może skłonić część środowiska akademickiego do zmiany poglądów. Przed przystąpieniem do badań Amerykanie przeanalizowali dogłębnie dotychczasową wiedzę na temat komórek macierzystych. Zauważyli, że istnieją wśród nich dwie grupy: jedna skupiała komórki zbliżone do tych występujących u płodu, zaś druga miała wiele cech wspólnych z komórkami macierzystymi rozsianymi w tkankach dorosłych ludzi. Kolejnym etapem eksperymentu było zidentyfikowanie cech, które charakteryzują nowotwór oraz odnalezienie genów, których ekspresja wpływa na stopień jego złośliwości. W wyniku eksperymentu ustalono, że do kierowania procesem przemiany komórek nabłonkowych skóry w macierzyste wystarcza manipulacja aktywnością zaledwie jednego genu, zwanego Myc (jego nazwa pochodzi od mielocytomatozy, rodzaju nowotworu pochodzącego ze szpiku kostnego). Aktywacja tego genu w komórkach skóry powoduje ich stopniową przemianę w kierunku komórek macierzystych, lecz jego nadmierne pobudzenie może powodować powstanie guza nowotworowego. Umiejętność ścisłej kontroli różnicowania (a także procesu odwrotnego, tzn. wytwarzania SC z kom. dojrzałych) pozwoliłaby z jednej strony na produkcję precyzyjnie "zaprojektowanych" linii nowotworowych, z drugiej zaś stanowiłaby ważny krok naprzód w rozwoju terapii z udziałem komórek macierzystych. Odkrycie Amerykanów może też mieć znaczenie poznawcze - umiejętność kontroli procesów biologicznych zachodzących wewnątrz tkanek pozwoli na sprawne manipulowanie ich właściwościami. Może to znacznie ułatwić przeprowadzenie wielu eksperymentów.
  19. Naukowcy z Uniwersytetu Narodowego w Singapurze potwierdzili istnienie niemal nieznanego dotychczas, choć niezwykle interesującego gatunku żab. Spośród swoich krewniaków zwierzę to wyróżnia się... całkowitym brakiem płuc. Płaz o łacińskiej nazwie Barbourula kalimantanensis przeprowadza wymianę gazową wyłącznie przez powierzchnię skóry. Dotychczas jedynymi znanymi czworonożnymi zwierzętami pozbawionymi płuc byli niektórzy przedstawiciele rodziny salamandrowatych. Do tej pory w historii zbadano tylko dwa okazy tego zwierzęcia, jednak niedawna ekspedycja na Borneo zaowocowała dalszymi odkryciami. David Bickford, naukowiec z Uniwersytetu Narodowego w Singapurze, mówi o odkryciu: Próbowano tego od trzydziestu lat. Ale kiedy wykonaliśmy sekcję zwłok schwytanych zwierząt - zupełnie "na dziko", w terenie - byliśmy bardzo sceptyczni, muszę to przyznać. To wręcz nie wyglądało na możliwe. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że wszystkie osobniki tego gatunku są pozbawione płuc. Barboroula kalimantanensis, odnaleziona w należącej do Indonezji części wyspy Borneo, żyje w zimnych, szybko płynących strumieniach. Najprawdopodobniej zanik płuc jest przede wszystkim efektem współdziałania wysokiego nasycenia wody tlenem (rozpuszcza się on lepiej w zimnej, wartko płynącej wodzie) i obniżenia tempa metabolizmu, co zmniejsza zapotrzebowanie organizmu na ten życiodajny gaz. Dodatkowo u płazów tych doszło do znacznego spłaszczenia ciała, co zwiększa stosunek powierzchni skóry do objętości ciała i w ten sposób ułatwia wymianę gazową. Naukowcy podkreślają, że dalsze badania tego niezwykłego gatunku będą najprawdopodobniej bardzo trudne. Obserwacja naukowców z Singapuru była zaledwie drugą w historii i jednocześnie pierwszą od trzydziestu lat, poczas której udało się odnaleźć to niesamowite zwierzę. Nie wiadomo, ile okazów Barbourula kalimantanensis żyje jeszcze na wolności. Przykład tego zwierzęcia wyraźnie pokazuje jednak, jak ważna jest pielęgnacja naturalnych miejsc pobytu rzadkich zwierząt. Wysiłek badaczy może zostać zniweczony przez nielegalnych poszukiwaczy złota, w które obfitują okoliczne tereny. Szczegółowe dane na temat odkrycia są dostępne w najnowszym wydaniu czasopisma Current Biology.
  20. Masz kompleksy z powodu swojego zbyt małego wzrostu? Kobiety radzą sobie z tym, wkładając buty na wysokim obcasie, mężczyźni mogą sobie dodać centymetrów odpowiednim strojem i nieco grubszą podeszwą. Dr Luis de la Cruz, chirurg kosmetyczny z Kliniki La Luz w Madrycie, stosuje jednak bardziej radykalne rozwiązanie: silikonowy implant "nagłowowy" o grubości nieco ponad 5 cm. Zabieg trwa ok. 90 min, zazwyczaj przeprowadza się go w znieczuleniu miejscowym. W tym czasie po jednej stronie głowy wykonuje się nacięcie i wciska przez nie implant. Ostatecznie układa się on między skórą a kośćmi czaszki. Na operację trzeba wysupłać między 17 a 18 tys. zł. Pacjent opuszcza szpital już następnego dnia. Na razie Hiszpan zoperował 17 osób. Twierdzi, że na pomysł wpadł w przypływie olśnienia. Spotkał się z kobietą, która od zawsze marzyła, by zostać stewardesą, ale została odrzucona, gdyż do spełnienia norm zabrakło jej zaledwie 1,27 cm. Pytała, czy istnieje jakaś metoda niewielkiego powiększenia wzrostu. W tym czasie korzystano tylko z jednej techniki, a mianowicie z "naciągania" kości nóg. Jest to jednak rozwiązanie ekstremalne i bolesne. To sprawiło, że zacząłem dywagować. Wielokrotnie wszczepiałem implanty brody i nagle pomyślałem: "Dlaczego nie wykorzystać implantu wprowadzanego między czaszkę a skórę głowy?". Dzięki temu nie tylko jego pierwsza pacjentka, Eugenia, została stewardesą, ale poprawiła się też jakość życia innych ludzi. Zabieg odradza się osobom o pociągłych i wąskich twarzach, ponieważ po wszczepieniu implantu wyglądałyby nienaturalnie.
  21. Zespół profesora Chrisa Wedera z Case Western Reserve University stworzył supermateriał zainspirowany właściwościami skóry strzykwy, czyli ogórka morskiego. W momencie zagrożenia zwierzę ulega błyskawicznej przemianie: z miękkiego i giętkiego staje się twarde. Proces odwrotny zachodzi równie szybko. Dzięki zbroi strzykwa chroni się przed atakami drapieżników. Materiał Amerykanów także przeobraża się w ciągu kilku sekund. Pod wpływem wilgoci przechodzi od stanu sztywnego plastiku w elastyczną gumę (Science). Naukowcy sądzą, że znajdzie zastosowanie przy produkcji implantów medycznych, np. giętkich elektrod, wszczepianych do mózgów pacjentów z chorobą Parkinsona, po udarze lub z urazami rdzenia kręgowego, czy stentów. Wykorzystaliśmy skórę ogórków morskich jako podstawę nowej klasy sztucznych materiałów, które na komendę mogą zmieniać swoje właściwości mechaniczne – wyjaśnia profesor. Materiał można by usztywniać, żeby ułatwić wszczepianie implantu. Po zakończeniu procedury ulegałby on uelastycznieniu pod wpływem wilgotnego środowiska tkanki mózgowej. Przyglądając się właściwościom tkanki mózgu, łatwo stwierdzić, że jest dużo delikatniejsza od typowej elektody. To ważne spostrzeżenie, ponieważ okazuje się, że zbyt sztywne elektrody z czasem stopniowo uszkadzają okoliczne komórki. Nowy materiał zapobiegłby ich degradacji. Produkuje się go z dwóch składników: polimeru przypominającego gumę oraz cienkich włókien celulozowych, które dodają sztywności. W miejscu skrzyżowania włókien tworzą się wiązania wodorowe. Nanowłókna są sklejone ze sobą w miejscu każdego skrzyżowania. Dodanie wody powoduje ich rozerwanie. Zespołowi Wedera wielokrotnie udało się skleić i rozkleić włókna. Obecnie trwają eksperymenty na zwierzętach, które mają wykazać, jak wynalazek Amerykanów działa na tkankę mózgu. Naukowcy wskazują też inne pola zastosowań materiału. Wykorzystując prąd elektryczny, dałoby się uzyskać stawy lub rodzaj gorsetu, które w zależności od potrzeb czy fazy ruchu, byłyby sztywne albo giętkie. Na tym jednak nie koniec. Polimerowo-celulozowa kamizelka mogłaby być wygodnym przyodziewkiem, a w innych okolicznościach kamizelką kuloodporną.
  22. Zegar biologiczny ukryty w komórkach skóry może ujawnić, czy nasz tryb życia jest dopasowany do jego wskazań. Wystarczy więc przeprowadzić biopsję i już wiadomo, czy dana osoba cierpi na zaburzenia snu lub rytmu dobowego i kim jest: sową czy skowronkiem. Zespół profesora Stevena Browna z Grupy Chronobiologii i Badań Snu Uniwersytetu w Zurychu opierał się na spostrzeżeniu, że podwzgórze (a konkretnie znajdujące się w nim jądra nadkrzyżowaniowe) działa jak centralny zegar, z którym synchronizują się zegary pojedynczych komórek. Wiadomo było, że w wyniku jego działania ich gen Bmal1 staje się bardziej aktywny w ciągu dnia. Aby sprawdzić, w jakim stopniu jedno zależy od drugiego, Szwajcarzy pobrali komórki skóry od 11 skowronków i 17 sów. Następnie wykorzystali wirusy, by wyposażyć je w gen świetlika umożliwiający świecenie. Dzięki temu komórki skóry zaczynały się jarzyć, gdy tylko Bmal1 stawał się aktywny. W rezultacie wydobywające się z nich światło zmieniało się w rytmie dobowym. Monitorując czas świecenia, naukowcy wykazali, że co najmniej u połowy wolontariuszy wzorce snu-czuwania komórek skóry były identyczne z opisami uzyskanymi po wypełnieniu kwestionariuszy. Zaobserwowano też istnienie rozbieżności. Dotyczyło to zwłaszcza 3 osób z sezonowymi zaburzeniami afektywnymi, czyli inaczej mówiąc, depresją sezonową (Proceedings of the National Academy of Sciences). Komórki skóry od osób wstających bardzo wcześnie świeciły najkrócej, a te pobrane od zwlekających się z łóżka najpóźniej jarzyły się dla odmiany najdłużej. Profesor Brown zachwyca się tym, że badając komórki z peryferii, można uzyskać wgląd w to, co dzieje się w mózgu...
  23. Włoscy badacze odkryli, że związki występujące naturalnie w skórze żaby mogą hamować wzrost wielolekoopornych szczepów bakteryjnych, odpowiedzialnych m.in. za zakażenia szpitalne. Od jakiegoś czasu specjaliści obawiają się, że grozi nam powrót do ery przedantybiotykowej. Cała nadzieja w białkach antydrobnoustrojowych (ang. antimicrobial peptides), a okazało się, że skóra żaby zawiera ich naprawdę dużo. Farmakolodzy testowali pięć peptydów antydrobnoustrojowych (temporyny A, B i G, eskulentynę-1b oraz bombininę H2), pobranych od 3 gatunków płazów: żaby trawnej (Rana temporaria), żaby wodnej (Rana esculenta) oraz kumaka górskiego (Bombina variegata). Badali ich wpływ na wielolekooporne szczepy bakteryjne. Okazało się, że temporyny były aktywniejsze w odniesieniu do bakterii Gram-dodatnich. Eskulentyna-1b wytwarzała reakcję antydrobnoustrojową w ciągu 2-20 min od ekspozycji, a bombinina przejawiała podobną aktywność w stosunku do wszystkich uwzględnionych w eksperymencie szczepów. Tę ostatnią uznano za najbardziej obiecujący składnik przyszłych leków.
  24. Skąd bierze się metaliczny połysk skóry ryb? Wg najnowszych izraelskich badań, powstaje dzięki złożonemu systemowi kryształów, który wspomaga proces odbijania światła. W naturze ułatwia to ukrywanie się przed drapieżnikami, gdy zwierzę płynie blisko powierzchni wody (Crystal Growth & Design). Lia Addadi i zespół z Instytutu Nauki Weizmanna w Rehovot podkreślają, że od lat ichtiolodzy wiedzą, że kryształy guaniny odpowiadają za stopień, w jakim ryby potrafią wytworzyć lustrzany poblask. Zagadką pozostawał natomiast ich kształt i mechanizm działania. Aby to zbadać, Izraelczycy wyekstrahowali kryształy ze skóry japońskiego karpia koi i porównali je z kryształami wyhodowanymi w laboratorium. Obejrzano je dokładnie pod mikroskopem elektronowym, zbadano też odbicie promieni rentgenowskich. Okazało się, że kryształy znacznie się od siebie różnią. Te pochodzące od ryb rozwinęły się w nieoczekiwanym dla naukowców kierunku, co sprawiło, że odbijają więcej światła. Strategią ewolucyjną zwierząt było więc uzyskanie jak najwydajniejszych kryształów fotonicznych.
  25. Dom aukcyjny Wilkinson's Auctioneers w Doncaster organizuje sprzedaż spowitego legendą dokumentu. Chodzi o XVII-wieczną książkę o ojcu Henrym Garnecie, jednym z uczestników spisku prochowego, czyli zamachu na króla Anglii i Szkocji Jakuba I. Jest ona ponoć oprawiona w skórę samego duchownego. Niektórzy dostrzegają nawet na okładce zarys twarzy. Książka ma długi i zawiły tytuł: A True and Perfect Relation of the Whole Proceedings against the Late Most Barbarous Traitors, Garnet a Jesuit and his Confederats. Robert Baker, królewski drukarz, wykonał ją w miesiąc po egzekucji księdza. Przypomnijmy, że nieudany zamach przeprowadzono 5 listopada 1605 roku. Trudno przewidzieć, za ile uda się sprzedać dzieło. Może będzie to tysiąc funtów, może tylko kilkaset. Po prostu nie wiemy. Sid Wilkinson podkreśla, że nigdy nie licytował czegoś tak unikatowego, chociaż wykonywanie książek ze skóry skazanego wcale nie było takie rzadkie. Garnet nie brał aktywnego udziału w spisku. Był jedynie spowiednikiem wichrzycieli i w ten sposób wtajemniczono go sprawę. Podczas procesu uznano go za winnego zdrady i stracono w maju 1606 roku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...