Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'serce' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 77 wyników

  1. Już niedługo prowadzenie operacji na bijącym sercu mogą stać się o wiele prostsze. Wszystko dzięki robotycznemu ramieniu dostosowującemu swoją pozycję do ruchów najważniejszego mięśnia organizmu. Autorami wynalazku są inżynierowie z Laboratorium Informatyki, Robotyki i Mikroelektroniki w Montpellier: Rogério Richa, Philippe Poignet oraz Chao Liu. Opracowane przez nich urządzenie analizuje w czasie rzeczywistym ruchy bijącego serca oraz poruszających się płuc, a następnie - na podstawie zebranych informacji - tworzy matematyczny model pozwalający na przewidywanie kolejnych skurczów i rozkurczów związanych z pompowaniem krwi oraz wdechami i wydechami. Wyniki obliczeń są przekazywane do robotycznego ramienia trzymającego narzędzia chirurgiczne. Na podstawie otrzymanych informacji urządzenie porusza się w sposób pozwalający na dostosowanie własnej pozycji do ruchów organów. Umożliwia to utrzymanie stałej odległości np. od ściśle określonego punktu na ścianie serca. Dla chirurga prowadzącego operację korzyść z zastosowania tego wynalazku jest oczywista. Dzięki automatycznej regulacji położenia robotycznego ramienia lekarz może zachowywać się tak, jakby pracował na nieruchomym organie. Znacząco zwiększa to bezpieczeństwo zabiegu i ogranicza ryzyko popełnienia błędu. Dodatkową zaletą jest możliwość uniknięcia procedury zatrzymania lub osłabienia krążenia, które często bywa konieczna podczas typowych operacji na otwartym sercu. Data rynkowej premiery urządzenia nie została podana nawet w przybliżeniu. Można się jednak spodziewać, że jeżeli znajdzie się inwestor skłonny do sfinansowania dalszych badań nad jego rozwojem, robotyczne ramię może pojawić się na salach operacyjnych już za kilka lat.
  2. Od kilkudziesięciu lat lekarze przekonują swoich pacjentów, że do badania krwi na poziom cholesterolu należy podejść na czczo. Analiza wyników testów przeprowadzonych na ponad 300 tysiącach pacjentów wskazuje jednak, że poszczenie przed przystąpieniem do testu nie jest konieczne. Co więcej, autorzy studium podważają wiarygodność jednej z podstawowych metod oceny ryzyka chorób układu krążenia. Badania, których wyniki opublikował na łamach czasopisma Journal of the American Medical Association zespół prof. Naveeda Sattara z Uniwersytetu w Glasgow, miały na celu ocenę przydatności kilku różnych testów jako metod oceny ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Celem studium było przygotowanie materiału, który mógłby posłużyć do ustalenia nowych wytycznych dotyczących prawidłowej oceny zagrożenia schorzeniami układu krążenia. Naukowcy porównywali ze sobą badania krwi oceniające stężenie sześciu substancji uznawanych za ważne z punktu widzenia oceny ryzyka: 1. Triglicerydów; 2. Cholesterolu związanego z lipoproteinami wysokiej gęstości (HDL), zwanego "dobrym cholesterolem"; 3. Cholesterolu niezwiązanego z HDL; 4. Cholesterolu związanego z lipoproteinami niskiej gęstości (LDL), znanego jako "zły cholesterol"; 5. Apolipoproteiny A1 - białka charakterystycznego dla HDL; 6. Apolipoproteiny B - podstawowego składnika białkowego LDL. Z analizy zebranych informacji wynika, że techniką nieskuteczną jest wyłącznie ocena stężenia triglicerydów, ponieważ jej wyniki nie dostarczają wiarygodnych informacji na temat prawdopodobieństwa zachorowania. Istotne jest także stwierdzenie braku pogorszenia jakości wyniku u pacjentów, którzy nie pościli od wieczoru poprzedzającego badanie. Zdecydowana większość lekarzy zaleca przyjście na badanie na czczo, podczas gdy okazuje się że zwyczajnie nie jest to potrzebne i nie wpływa na wiarygodność rezultatów badań. W celu uproszczenia i standaryzacji metodyki badań naukowcy z Glasgow proponują przeprowadzanie wyłącznie pomiaru całkowitego stężenia cholesterolu oraz HDL lub apolipoprotein A1 oraz B. Jednocześnie autorzy odradzają korzystanie z pomiaru poziomu triglicerydów jako metody oceny ryzyka chorób sercowo-naczyniowych.
  3. Ludzie, którzy cierpią na bezsenność, mają w nocy podwyższone ciśnienie, co może prowadzić do problemów z sercem. W ramach eksperymentu porównano ciśnienie krwi osób niemogących spać i śpiących jak niemowlęta. Pomiarów dokonywano przez całą dobę. Eksperyment został zorganizowany przez naukowców z Université de Montréal, związanego z nim Centrum Zaburzeń Snu Sacré-Cœur de Montréal oraz Université Laval. Przez wiele lat chroniczna insomnia może negatywnie wpływać na serca zdrowych skądinąd osób. U ludzi, którzy śpią regularnie, ciśnienie krwi spada, co pozwala sercu odpocząć. Bezsenność podwyższa ciśnienie, zwiększając w perspektywie długoterminowej ryzyko chorób sercowo-naczyniowych i uszkodzenia mięśnia serca – tłumaczy prof. Paola A. Lanfranchi. Bezsenność, definiowana jako problem z zaśnięciem bądź pozostaniem w uśpieniu, jest zaburzeniem, z którym na jakimś etapie swojego życia zmaga się aż 48% populacji. Chcąc pomóc ludziom umęczonym przez brak odpoczynku, Kanadyjczycy zebrali grupę 13 osób z bezsennością i 13 śpiących dobrze. Wszyscy spędzili 40 godzin w laboratorium snu. Dwie noce przeznaczono na zaadaptowanie się, a jedna miała charakter eksperymentalny. Cykle ciśnienia krwi są połączone z cyklem snu-czuwania. Jako że ciśnienie krwi jest u ludzi z bezsennością podwyższone, pacjenci z widocznymi chorobami serca są szczególnie narażeni na postępy choroby – dowodzi Jacques Montplaisir z Wydziału Psychiatrii Uniwersytetu Montrealskiego.
  4. Choć o niekorzystnym wpływie długotrwałego stosowania diety wysokotłuszczowej mówi się od dawna, dotychczas niewielu badaczy zajmowało się konsekwencjami pojawiającymi się znacznie wcześniej. Jak się okazuje, był to spory błąd, gdyż po zmianie sposobu odżywiania wystarczy zaledwie kilka dni, by ujawniły się niekorzystne zmiany w fizjologii i zachowaniu. Zespół Andrew Murraya z Uniwersytetu Cambridge postanowił sprawdzić, w jaki sposób odżywianie szczurów pokarmami o podwyższonej zawartości tłuszczu wpłynie na ich sprawność. W tym celu zastąpiono typową pożywkę, w której 7,5% wartości energetycznej pochodzi z lipidów, karmą o identycznej kaloryczności, lecz zawdzięczającą tłuszczom aż 55% swojej wartości energetycznej. Jak się okazało, już po czterech dniach od radykalnej zmiany diety mięśnie zwierząt znacznie gorzej radziły sobie z pobieraniem tlenu. Objawiało się to obniżoną sprawnością fizyczną, a także zwiększeniem obciążenia serca, mogącym na dłuższą metę doprowadzić do jego patologicznego przerostu. Po kolejnych pięciu dniach badacze zaobserwowali znaczne pogorszenie zdolności umysłowych gryzoni. W porównaniu do zwierząt odżywiających się typową karmą potrzebowały one znacznie więcej czasu na odnalezienie wyjścia z labiryntu, a do tego popełniały po drodze znacznie więcej błędów (czyli np. częściej wchodziły po kilka razy do tego samego, nieprawidłowego korytarza). To nic innego, jak tłuszczowy kac, podsumowuje Gerald Weissmann, główny wydawca czasopisma The FASEB Journal, które opublikowało wyniki badań. Niestety, ani słowem nie wspomniano o tym, czy u badanych szczurów stwierdzono występowanie uporczywego pragnienia...
  5. Wg mitologii hinduistycznej, każdym narządem ludzkiego ciała zarządza jedna z 9 planet/gwiazd. W przypadku serca jest to Słońce. To dlatego naukowcy z pewnego indyjskiego uniwersytetu realizują nietypowy, z zachodniego punktu widzenia, projekt: Astrologiczna diagnoza i terapia chorób serca. Akademicy z Banaras Hindu University (BHU) skoncentrowali się na kilkudziesięciu pacjentach. Realizacją 3-letniego przedsięwzięcia kieruje Shatrughan Tripathi. Akademicy dostali już parę miesięcy temu nagrodę, przyznano im także grant, co na pewno przyspieszy prace. Ich celem jest skonstruowanie modelu astrologicznego, który będzie działał jak alarm diagnostyczny dla ludzi i zarekomenduje stosowanie określonych procedur leczniczych (kamieni szlachetnych i mantr), przygotowanych w oparciu o księgi wedyjskie i reprezentujące system astrologii i astronomii dźjotisz. Po zbadaniu pacjenta przepiszemy 3-częściową terapię: litoterapię (leczenie kamieniami), mantry oraz zioła, które pasują do znaku zodiaku. Nasze studium bazowało na kundali [horoskopie urodzeniowym] 76 "sercowców"; niektórzy z nich już, niestety, zmarli. Potwierdzono wpływ planet/gwiazd na występowanie chorób serca u wszystkich badanych osób. Tripathi wyjaśnia, że w horoskopie kundali wyróżnia się 12 domów. Są one domami 9 planet. W zależności od momentu narodzin danej osoby, planety znajdują się w konkretnych domach. Planety niekoniecznie zajmują oddzielne domy. Czasem jest tak, że 2 lub 3 trafiają do jednego domu, przez co parę innych świeci pustkami. Planety zamieniają się miejscami w zależności od naksztary [czyli znaku indyjskiego zodiaku lunarnego]. U 70% pacjentów z chorobami serca - wszyscy są Bykami - Słońce, Saturn i Rahu [niewidoczna 8. planeta w astrologii wedyjskiej] zawsze znajdowały się w czwartym domu. Okazało się także, że u Byków mających Wenus w 4. domu i dominujące planety zdrowia w 6. i 12. występowały problemy z zastawkami, dusznica bolesna i poważne zaburzenia tętna. Lwy i Raki, u których ujawniła się dusznica, miały Rahu i Saturna w 4. i 5. domu horoskopu urodzeniowego, a Wodniki ze słabym sercem Słońce w 5. domu. Pracownicy uniwersyteckiego Sanskrit Vidya Dharma Vigyan rozpoczynają zbieranie danych od osób z wrodzonymi wadami serca, kobiet i ludzi powyżej 40. roku życia. Nietrudno się domyślić, że eksperci z medycznych ośrodków badawczych nie chcą się wypowiadać na temat wyników uzyskanych na BHU.
  6. Brytyjscy lekarze donoszą o niezwykłych perypetiach pacjentki, której najpierw wszczepiono dodatkowe serce, a następnie po tym, jak konieczne było jego usunięcie, udało się przeżyć dzięki czynności własnego organu. Niezwykłą historię opisuje czasopismo Lancet. Problemy szesnastoletniej dziś Hannah Clark zaczęły się już w dzieciństwie. Gdy miała dwa lata, stwierdzono u niej kardiomiopatię przerostową - chorobę polegającą na powiększeniu serca do stopnia zagrażającego niewydolnością. Aby uratować życie pacjentki, wszczepiono jej drugie serce bez usuwania własnego organu. Dziewczyna przeżyła w ten sposób 10 lat, lecz nie był to koniec jej problemów ze zdrowiem... W związku z przeszczepem Hannah musiała przyjmować leki z grupy immunosupresantów, ograniczające reakcję układu immunologicznego przeciwko obcej tkance. Niestety, po pewnym czasie doszło do jednego z najgroźniejszych objawów ubocznych tego typu terapii - u Hannah wykryto nowotwór. Nowa choroba oznaczała konieczność wdrożenia chemioterapii oraz zmniejszenia dawki immunosupresantów. Niestety, już po krótkim czasie doprowadziło to do pojawienia się objawów odrzucenia przeszczepionego dziesięć lat wcześniej serca. Jedynym ratunkiem dla Hannah było usunięcie obcej tkanki w celu uniknięcia gwałtownej reakcji układu odpornościowego. Szesnastoletnia dziś dziewczyna może mówić o niezwykłym szczęściu. Po odłączeniu serca przeszczepionego wcześniej od drugiego człowieka okazało się, że jej własny organ zaczął funkcjonować dostatecznie dobrze, by utrzymać krążenie krwi. Mało tego - po wyleczeniu nowotworu oraz usunięciu obcej tkanki pacjentka może teraz żyć bez regularnego przyjmowania jakichkolwiek leków. Co ciekawe, złagodzeniu uległa także astma, na którą cierpiała do niedawna Hannah. Sir Magdi Yacoub, jeden z lekarzy opiekujących się Hannah, opisuje jej historię tylko jednym słowem: "magia". Nie oczekiwaliśmy, że jej serce dojdzie do siebie, ale gdy zauważyliśmy, że tak się dzieje, byliśmy absolutnie zachwyceni - opowiada. Historia nastoletniej Brytyjki to nie tylko medyczna ciekawostka. Jej przykład pokazuje, że serce obarczone kardiomiopatią może powrócić do prawidłowego funkcjonowania, jeżeli tylko na jakiś czas zmniejszy się jego obciążenie. W przypadku Hannah rolę taką spełniło dodatkowe serce, lecz już teraz coraz częściej stosuje się serca mechaniczne. Tymczasowe wszczepianie mechanicznej pompy zastępującej serce pozwoliłoby nie tylko na eliminację problemów z doborem odpowiedniego dawcy, lecz także na rezygnację ze stosowania immunosupresantów. Wiele wskazuje na to, że taka forma leczenia nie tylko doraźnie usuwa objawy kardiomiopatii, lecz także autentycznie ją leczy.
  7. Opera jest muzyką serca i nie chodzi tu o emocje, jakie wywołuje, lecz o jej dobroczynny wpływ na narząd zaopatrujący nasze ciało w krew (Circulation). Dr Luciano Bernardi i jego zespół z Uniwersytetu w Pawii twierdzą, że muzyka operowa, np. Nessun dorma (Niech nikt nie śpi) Giacomo Pucciniego, w której pełno naprzemiennego stopniowego osłabiania (dimnuendo) i wzmacniania (crescendo) siły brzmienia, może pomóc w rehabilitacji osób po udarach. Co ważne, muzyka jest lekiem tanim i łatwym do zaordynowania. Włosi poprosili 24 zdrowych ochotników o wysłuchanie 5 losowo wybranych nagrań muzyki klasycznej. Podczas eksperymentu monitorowano reakcje ich ciała. Każdy z badanych dysponował słuchawkami. Wszystkim wykonywano EKG, mierzono ciśnienie, parametry oddechowe, przepływ w tętnicach mózgu oraz zwężenie podskórnych naczyń krwionośnych. Naukowcy posłużyli się fragmentami IX symfonii Beethovena, Turandota Pucciniego, kantaty nr 169 Bacha, Va', pensiero z Nabucco Giuseppe Verdiego oraz Libiamo ne lieti calici (Więc pijmy na chwałę miłości) z I aktu opery La Traviata Verdiego. Crescendo wpływało na organizm pobudzająco (podobnie jak szybsze tempo) i prowadziło do zwężenia podskórnych naczyń krwionośnych, wzrostu ciśnienia krwi, tętna i częstości oddechów. Dimnuendo działało odprężająco – serce zwalniało, spadało też ciśnienie – co z kolei przywodziło na myśl zmiany indukowane przez wolne tempo. Kiedy wciskano pauzę, oddech, puls i ciśnienie spadały, niekiedy poniżej wartości wyjściowych, od których rozpoczynano badanie. Pogłośnienie crescendo skutkowało umiarkowanym pobudzeniem, a ściszenie decrescendo relaksacją. Jak widać, za pomocą manipulowania muzyką da się kontrolować i ćwiczyć układ sercowo-naczyniowy. Co ciekawe, arie Verdiego, w których frazy muzyczne trwają 10 sekund, wydają się idealnie synchronizować z naturalnym rytmem sercowo-naczyniowym.
  8. Kalifornijska firma Cameron Health chce, jako pierwsza na świecie, wprowadzić na rynek wszczepiany podskórnie defibrylator połączony z rozrusznikiem serca. Właśnie zakończyły się wstępne testy kliniczne urządzenia. W badaniu wzięło udział 55 pacjentów. Test polegał na dwukrotnym celowym wywołaniu migotania komór, czyli serii chaotycznych, bardzo szybko powtarzających się skurczów komory serca (stan taki najczęściej poprzedza bezpośrednio zatrzymanie akcji serca) oraz próbie ich wyciszenia (defibrylacji) i przywrócenia prawidłowego rytmu serca. Łącznie u chorych udało się wywołać 137 przypadków migotania komór. Wszystkie zostały skutecznie wykryte, a w 98% przypadków udało się także przywrócić rytm serca. Dodatkowym, choć nieplanowanym testem rozrusznika było spontaniczne pojawienie się migotania komór u jednego z chorych. Także w tym wypadku aparat wykonał swoje zadanie prawidłowo. W czasie testów zdarzyło się kilka drobnych niepowodzeń. Były one związane głównie z oprogramowaniem defibrylatora lub niepowodzeniami podczas zabiegu jego wszczepiania, lecz, jak zapewniają przedstawiciele Cameron Health, problemy te zostały już rozwiązane. Najważniejszą zaletą nowego typu rozrusznika jest łatwość jego założenia. Podczas operacji w ogóle nie występuje konieczność otwierania klatki piersiowej ani wprowadzania do jej wnętrza elektrod, co znacznie zwiększa bezpieczeństwo zabiegu. Oczywiście, zachowana została przy tym pełna skuteczność urządzenia. Osiągnięto to dzięki nieznacznemu zwiększeniu energii impulsu wysyłanego do serca. Świetne wyniki testów klinicznych pozwalają przypuszczać, że urządzenie trafi na rynek w ciągu najbliższych kilku lat. Czy, i jeśli tak, to kiedy, trafi ono do Europy, niestety nie sprecyzowano.
  9. Połowa ludzi nie wie, gdzie w ciele człowieka znajduje się serce. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez profesora Johna Weinmana z King's College London. Profesor postanowił zaktualizować dane na ten temat uzyskane podczas innych badań w roku 1970. Sądziliśmy, że polepszenie edukacji, zainteresowanie mediów zdrowiem i dostęp do Internetu spowodowały polepszenie się znajomości anatomii - powiedział Weinman. Okazało się jednak, że obecnie przeciętny człowiek wie tyle o anatomii co ludzie przed 40 laty. W badaniach wzięły udział 722 osoby. Większość z nich - 589 - stanowili chorzy, a resztę osoby zdrowe. Pokazywano im rysunki z zaczernionymi fragmentami, a ich zadaniem było stwierdzenie, które organy zostały zamalowane. Badania wykazały, że jedynie osoby chorujące na nerki i cukrzycę lepiej od przeciętnego człowieka potrafią umiejscowić położenie organów, ale odnosi się do do tych organów, które są u nich chore. Lepszą znajomością anatomii wykazały się też kobiety, które lepiej potrafiły umiejscowić organy, ale tylko i wyłącznie na rysunkach, na których przedstawiono ciało kobiece. Mimo iż 85,9% badanych dobrze umiejscowiło jelita, a 80,7% wiedziało, gdzie jest pęcherz, to tylko 46,5% znało lokalizację serca, a 68,6% - pomyliło się co do lokalizacji płuc. Ogólnie udzielono tylko 50% prawidłowych odpowiedzi. Wyniki nie różnią się od tych z badań sprzed 40 lat.
  10. Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań, z jakimi musi się zmierzyć ekipa ratowników docierających na miejsce katastrofy, jest szybkie odnalezienie poszkodowanych wymagających natychmiastowej pomocy. Problem ten może już niedługo pozostać przykrym wspomnieniem dzięki wynalazkowi rozwijanemu przez badaczy z firmy Boeing oraz Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Problem z odszukaniem najbardziej poszkodowanych wynika z faktu, iż wielu rannych nie jest w stanie wezwać pomocy, a nawet jeżeli osoby te zdają się być w dość dobrym stanie, nie daje to gwarancji, że nie doszło u nich do poważnych uszkodzeń wewnętrznych. Rozwiązaniem tego problemu może być aparat do szybkiej oceny czynności układu krążenia. Prototyp opracowany przez amerykańskich ekspertów działa w oparciu o laserową wibrometrię dopplerowską. Technika ta, stosowana obecnie m.in. w wykrywaczach min oraz niektórych przyrządach lotniczych, polega na ocenie szybkości ciał na podstawie pomiaru ich wibracji. W przypadku układu krążenia źródłem drgań jest, oczywiście, bijące serce, wprawiające krew w ruch o niejednostajnym, pulsującym rytmie. Najlepszą jakość sygnału udaje się uzyskać podczas obserwacji szyi, gdyż przebiegają tam duże, dobrze "widoczne" tętnice szyjne. Odczyty o zadowalającej jakości udaje się jednak uzyskać także podczas obserwacji głowy, podbrzusza, a nawet stóp. Wibrometr radzi sobie także w warunkach dalekich od idealnych, np. wtedy, gdy poszkodowany jest ubrany w wiele warstw ubrań. Pierwszy egzemplarz urządzenia jest w stanie ocenić stan pacjenta w czasie 30 sekund, zaś jego zasięg wynosi około 4 metrów. Niestety, aparat jest dość duży i mierzy ok. 38x21x15 cm, w związku z czym konieczna będzie jego miniaturyzacja. Mimo to, wynalazcy nie tracą optymizmu. Ich zdaniem, komercjalizacja przyrządu powinna nastąpić już w przyszłym roku.
  11. Prawdopodobieństwo zatrzymania krążenia można przewidzieć z dużym wyprzedzeniem dzięki analizie aktywności elektrycznej mięśnia sercowego - twierdzi naukowiec z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Jego odkrycie może doprowadzić do stworzenia nowych, skuteczniejszych badań oceniających ryzyko choroby. Test, opracowany przez dr. Sharona Zlochivera, polega na wykrywaniu włóknienia mięśnia sercowego, czyli zastępowania komórek mięśniowych (kardiomiocytów) przez niezdolne do skurczu komórki zwane fibroblastami. Zmiana ta może prowadzić do migotania komór - zaburzenia rytmu serca będącego bezpośrednią przyczyną wielu przypadków zatrzymania krążenia. Skurcze komórek mięśniowych są wywołane przez przepływ prądu elektrycznego. Nie dziwi więc fakt, iż nadmiar fibroblastów, niezdolnych do przewodzenia impulsów, powoduje zakłócenie rytmu serca. Właśnie "płynność" przepływu sygnałów jest mierzona w teście opracowanym przez dr. Zlochivera. Jak ustalił badacz, ryzyko zatrzymania krążenia gwałtownie wzrasta, gdy fibroblasty wypełnią 70% objętości serca. Zjawiska tego nie można zaobserwować w badaniu EKG, mierzącym wyłącznie napięcie prądu elektrycznego. Nowy test wypełnia więc ważną lukę w diagnostyce chorób kardiologicznych. Zdaniem dr. Zlochivera, nowa technika pozwala na uzyskanie czułości wyższej od tej oferowanej przez badanie rentgenowskim tomografem komputerowym lub metodą rezonansu magnetycznego. Testy te pozwalają jednak na ukazanie anatomicznych szczegółów budowy serca, więc połączenie metod może pozwolić na precyzyjne korygowanie pracy tego mięśnia. Wiele wskazuje na to, że technologia opracowana na Uniwersytecie w Tel Awiwie może stać się źródłem przełomu w badaniach nad pracą serca. Zidentyfikowanie obszarów odpowiedzialnych za patologiczną pracę serca może pozwolić na zapobieżenie zawałowi serca na długo przed pojawieniem się bezpośredniego zagrożenia.
  12. Choć rozruszniki serca uratowały życie tysięcy ludzi na całym świecie, badacze pracujący nad ich udoskonalaniem mieli dotychczas problemy z ich testowanem. Dzięki odkryciu dokonanemu przez amerykańskich uczonych eksperymentowanie z użyciem tych ratujących życie urządzeń może stać się prostsze. W prawidłowo funkcjonującym sercu rytm skurczów jest narzucany przez zgrupowanie komórek zwane węzłem zatokowo-przedsionkowym. Niestety, badacze próbujący zrozumieć tajniki jego działania mieli utrudnione zadanie, gdyż nie istniał odpowiednio dokładny model pozwalający na badanie jego fizjologii w warunkach laboratoryjnych. Sytuacja ta uległa jednak zmianie. Przełomowego odkrycia dokonał zespół prowadzony przez dr. Richarda Robinsona, badacza pracującego dla nowojorskiego Columbia University. Wraz z kolegami opracował on specjalną linię komórkową, czyli ściśle scharakteryzowane komórki nadające się do hodowli laboratoryjnej, naśladującą działanie węzła zatokowo-przedsionkowego. Oprócz uzyskania komórek funkcjonujących w sposób optymalny, naukowcom udało się wyprowadzić linie komórkowe symulujące działanie węzła zatokowo-przedsionkowego u osób chorych na niektóre rodzaje arytmii. Efekt ten osiągnięto dzięki modyfikacji dwóch genów kodujących tzw. kanały jonowe - białka regulujące przepływ jonów, pełniących rolę nośników informacji przepływających pomiędzy komórkami. Istnieje duża szansa, że komórki uzyskane przez zespół dr. Robinsona staną się wartościowym narzędziem dla badaczy zajmujących się tajnikami działania mięśnia sercowego. Być może pewnego dnia pozwolą one także na stworzenie doskonalszych rozruszników serca, naśladujących wiernie fizjologię naszych organizmów.
  13. Niewielka proteina, wytwarzana naturalnie podczas rozwoju embrionalnego, może uruchomić proces regeneracji serca np. po zawale - udowadniają naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego. Przeprowadzone przez nich eksperymenty rodzą wielkie nadzieje na stworzenie skutecznych terapii odtwarzających mięsień sercowy po odcięciu dopływu krwi. Fizjologicznym zadaniem badanej cząsteczki, zwanej tymozyną β4, jest wywołanie migracji komórek mieśnia sercowego, dzięki czemu mogą one utworzyć organ o prawidłowym kształcie. Jak wykazano w serii doświadczeń, ta sama substancja podana dorosłym myszom aktywuje geny pozwalające na regenerację najważniejszego mięśnia w organizmie. Eksperyment, przeprowadzony przez dr. J. Michaela DiMaio oraz dr Ildiko Bock-Marquette, polegał na podawaniu tymozyny β4 dożylnie. Po wykonaniu iniekcji monitorowano aktywność tych samych genów, które związek ten aktywuje u zarodków. Stwierdzono w ten sposób, że zmiania się ona już po 24 godzinach od podania białka. Oprócz zmiany na poziomie genów, badacze zaobserwowali poprawę funkcjonowania serca u myszy poddanych wcześniej sztucznie wywołanemu zawałowi. Zaobserwowano także nasilenie procesu powstawania nowych naczyń wieńcowych, dostarczających krew do komórek mięśnia sercowego. Ta cząsteczka ma potencjał, by przeprogramować komórki w organizmie w taki sposób, by robiły to, czego się od nich oczekuje, tłumaczy dr DiMaio. Oczywistym jest, że możliwe zastosowania w klinice są niesamowite ze względu na potencjalną możliwość odwracania uszkodzeń w sercu dotkniętym zawałem. Badacze z Teksasu planują rozpoczęcie kolejnej serii badań nad właściwościami tymozyny β4. Ich celem będzie sprawdzenie, czy mechanizm identyczny z tym zaobserwowanym u myszy działa podobnie u większych ssaków, na czele z ludźmi.
  14. Zaledwie kilkanaście lat temu lekarze zidentyfikowali nową jednostkę chorobową, zwaną zespołem złamanego serca (ang. broken heart syndrome). Choć podłoże choroby wciąż nie jest znane, a jej przebieg bywa dramatyczny, badający ją specjaliści uspokajają: szanse na przeżycie tego nietypowego stanu są bardzo wysokie. Zespół złamanego serca, zwany także kardiomiopatią Takotsubo, został opisany po raz pierwszy w Japonii. Tamtejsi lekarze zaobserwowali przypadki nietypowego schorzenia, pod wieloma względami podobnego do typowego ataku serca, lecz charakteryzującego się wyraźnymi różnicami. Były one na tyle nietypowe, że towarzyszące im zaburzenie zaklasyfikowano jako nową jednostkę chorobową. Istotnym czynnikiem sugerującym, że osoba "podejrzewana" o zawał przechodzi w rzeczywistości zespół złamanego serca, wydaje się być przebycie bardzo stresującego wydarzenia poprzedzającego bezpośrednio wystąpienie symptomów. Jak tłumaczą japońscy eksperci, dochodzi wówczas do osłabienia akcji serca, przypominającego efekt martwicy wywołanej niedostatecznym dopływem krwi podczas zawału. W rzeczywistości istnieją jednak bardzo istotne różnice pomiędzy obiema jednostkami. W przeciwieństwie do "zwykłego" zawału serca, w naczyniach wieńcowych pacjentów chorujących na broken heart syndrome najprawdopodobniej nie zatrzymywały się skrzepy blokujące przepływ krwi. Winę za objawy zrzucono wobec tego na tzw. hormony stresu, spośród których najbardziej znanym jest, oczywiście, adrenalina. Najprawdopodobniej to ona gwałtownie osłabia pracę serca lub nawet całkowicie blokuje ją, dając szybko ustępujące objawy podobne do tych towarzyszących atakowi serca. Schorzenie przykuło uwagę naukowców z Brown University, którzy stworzyli bazę danych na temat 70 przypadków tej choroby. Zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami ustalono, że ok. 70% pacjentów zaraz przed trafieniem do szpitala spotkało się z wyjątkowo stresującą /sytuacją. Reakcja na silny stres była tak gwałtowna, że u pacjentów rozwijały się objawy kojarzone zwykle z zawałem serca, takie jak ból w klatce piersiowej i utrudnienie oddychania. Aż 20% osób z zespołem złamanego serca wymagało intensywnej terapii, by utrzymać się przy życiu. Na szczęście dla chorych, jest też bardzo dobra wiadomość. Wszystkie osoby zapisane w rejestrze przeżyły atak nietypowej choroby i doczekały się kompletnego wyzdrowienia. To bardzo ważne, gdyż trafne odróżnienie pacjentów z zawałem serca od tych z broken heart syndrome mogłoby pozwolić na optymalizację leczenia każdego pacjenta trafiającego do szpitala. Niestety, jest tylko jeden problem: dotychczas nikomu nie udało się opracować testu pozwalającego na szybkie rozróżnienie obu chorób...
  15. Pomimo posiadania wyjątkowo długiej szyi, gigantyczne dinozaury z grupy zauropodów najprawdopodobniej utrzymywały swoje głowy... na poziomie reszty ciała. Tak twierdzi przynajmniej ekspert w dziedzinie badań nad ewolucją, dr Roger Seymour z Uniwersytetu w Adelajdzie. Z obliczeń przeprowadzonych przez badacza wynika, że pompowanie krwi za pośrednictwem niezwykle długiej szyi byłoby niemal niemożliwe. Dobrze ilustruje to przykład mamenchizaura, żyjącego na Ziemi około 150 mln lat temu. Jego ogromna, dziewięciometrowa szyja była tak długa, że utrzymywanie krwi w obiegu pochłaniałoby aż połowę energii wydatkowanej przez całe ciało. Zdaniem dr. Seymoura to stanowczo zbyt dużo, by gad pozwolił sobie na trzymanie głowy zbyt wysoko. Pionowa szyja wymagałaby wysokiego ciśnienia krwi tętniczej. Oznacza to, że znacznie bardziej opłacalne pod względem energetycznym jest używanie szyi w pozycji mniej więcej poziomej, co umożliwiałoby rozglądanie się po znacznym obszarze przy utrzymaniu niskiego ciśnienia krwi - podsumowuje badacz. Opinię naukowca potwierdzają niektóre wcześniejsze badania, z których wynikało, że utrzymanie wydajnego przepływu krwi do głowy zawieszonej tak wysoko wymagałoby serca ważącego aż 5% całego ciała gada. O wynikach studium przeprowadzonego przez dr. Seymoura informuje czasopismo Biology Letters.
  16. Wyrażenie woda życia zyskało nowe znaczenie, gdy okazało się, że po wypiciu roztworu trójpirofosforanu mioinozytolu (ang. myo-inositol trispyrophosphate, ITPP) czerwone krwinki myszy po przebytym zawale serca były w stanie uwalniać do uszkodzonego mięśnia więcej tlenu. Dla osób z chorobami sercowo-naczyniowymi oznacza to szansę na zmianę trybu życia (Proceedings of the National Academy of Sciences). Jean-Marie Lehn i zespół z Uniwersytetu w Strasburgu zauważyli, że po podaniu ITPP w postaci wodnego roztworu aktywność fizyczna myszy wzrosła o 35%, a po zastrzyku aż o 60%. ITPP nie dostarcza samego tlenu, lecz umożliwia hemoglobinie uwalnianie większych ilości O2 do tkanek. W normalnych warunkach hemoglobina "wypuszcza" tylko 25% swojego tlenowego ładunku, a po związaniu z trójpirofosforanem mioinozytolu uwalnia o 35% więcej życiodajnego gazu. Dzieje się tak, mimo że sama akcja oddechowa pacjenta nie ulega zmianie. W ciągu 3 dni nastąpił też 5-krotny spadek stężenia czynnika transkrypcyjnego indukowanego niedotlenieniem, czyli hipoksją (ang. hypoxia-inducible factor, HIF). Jest on wytwarzany przez niedotlenione tkanki. Co ważne, okazało się, że efekty podania ITPP utrzymują się przez co najmniej tydzień. Oznacza to, że leku nie trzeba by było zażywać codziennie. ITPP bardzo przypomina mioinozytol - substancję wytwarzaną naturalnie w organizmie i występującą w niektórych pokarmach, np. ryżu. Wątpliwe, by ITPP mógł zostać wykorzystany przez stosujących doping sportowców, ponieważ bardzo łatwo go wykryć.
  17. Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, lecz u osób po ataku serca wiele uszkodzeń powstaje dopiero podczas gojenia się mięśnia sercowego. Badacze z Nowego Jorku twierdzą, iż zidentyfikowali jedno z najważniejszych białek regulujących ten proces, przez co są w stanie znacznie ograniczyć negatywne zmiany zachodzące w tym niezwykle ważnym organie. Ciało stara się odbudować po uszkodzeniu mięśnia sercowego dzięki odkładaniu włókien, lecz powoduje to jeszcze większy problem - tłumaczy istotę zjawiska dr Thomas Sato, pracownik College'u Medycznego przy Uniwersytecie Cornell. Proces ten, zwany włóknieniem, sprawia że serce staje się twarde jak stal i traci zdolność skurczu i pompowania krwi do reszty organizmu. Efekty mogą być tragiczne - dodaje badacz. Sytuacji chorego nie poprawia fakt, iż medycyna nie dysponuje obecnie skutecznymi lekami blokującymi opisywany proces. Tam, gdzie nie radzi sobie farmakologia, z pomocą może przyjść genetyka. Badacze z Uniwersytetu Cornell zidentyfikowali u myszy gen, nazwany Sfrp2, kodujący białko regulujące tempo narastania blizn i zwłóknień. Proteina ta wchodzi w interakcję z procesem wytwarzania kolagenu - jednego z najważniejszych białek w organizmach ssaków, odpowiedzialnego m.in. właśnie za powstawanie blizn. Badanie na gryzoniach potwierdziło, że usunięcie Sfrp2 z genomu zwierzęcia pozwala na znaczne ograniczenie wielkości blizn powstających po zawale serca. Choć nie potwierdzono tego doświadczalnie, istnieje także szansa na zredukowanie intensywności włóknienia także w innych organach, takich jak płuca czy wątroba. Proteina kodowana przez gen Sfrp2 hamuje aktywację prokolagenu - białka, które, po odpowiedniej obróbce, jest przekształcane do kolagenu. Gdy produkt genu Sfrp2 nie jest produkowany, narastanie blizn jest znacznie spowolnione, co znacznie ułatwia odbudowę zdrowej, w pełni funkcjonalnej tkanki. Ponieważ atak serca jest przyczyną aż 13% zgonów na świecie, dokładne zrozumienie procesu bliznowacenia mięśnia sercowego jest niezwykle istotne dla współczesnej medycyny. Jeżeli naukowcom uda się opracować terapię regulującą aktywność Sfrp2 lub związanego z tym genem białka, powinno to znacznie poprawić kondycję najważniejszego z mięśni po zawale, a przez to znacznie zwiększyć przeżywalność tej choroby.
  18. Niezależny programista Ivor Kovic uruchomił inicjatywę, której celem jest opracowanie 12-elektrodowego zestawu do elektrokardiografii (EKG) wraz z oprogramowaniem do jego obsługi. Marzeniem twórcy jest opracowanie otwartoźródłowej technologii, którą będzie można wdrożyć niskim kosztem w krajach nisko rozwiniętych. Oprogramowanie, nad którym chce pracować Ivor, ma być rozwinięciem opracowanych dość dawno temu systemów trójelektrodowych. Zwiększenie liczby odprowadzeń pozwoli na znaczne zwiększenie czułości aparatu i wiarygodności testu, co z oczywistych względów jest cechą wysoce pożądaną. Projekt, nazwany przez jego twórcę openECGproject, ma pozwolić na stworzenie nowoczesnego urządzenia dostępnego po cenach wielokrotnie niższych od tych proponowanych przez gigantów rynku urządzeń diagnostycznych. Wszystko to, oczywiście, w trosce o pacjenta i lepszą diagnostykę chorób serca. Opracowywany sprzęt ma być podłączany do standardowych komputerów osobistych, zaś obsługujący go program powinien współpracować z większością powszechnie stosowanych systemów operacyjnych. Całe jego oprogramowanie ma z kolei powstać w duchu Open Source, a więc z prawem wglądu i modyfikacji kodu źródłowego dla każdego programisty. Dalsze plany wynalazcy obejmują zaadaptowanie całości do współpracy z urządzeniami przenośnymi, a także wzbogacenie go o takie dodatki, jak moduł łączności bezprzewodowej. Kilka słów na temat openECGproject opublikował sam Ivor: nasz projekt jest całkowicie filantropijny i zależy od dobrej woli ochotników, którzy chcą pokazać, że nie są obojętni. Każdy może pomóc, więc zadbajcie o to, by odwiedzić stronę http://www.open-ecg-project.org , a także promować ją i polecać ją innym. Na nas ta szlachetna inicjatywa zrobiła bardzo pozytywne wrażenie, więc przyłączamy się do apelu.
  19. Lekarze z Chińskiego Uniwersytetu Medycznego zmagają się z przypadkiem 4-letniego chłopca, u którego serce umiejscowiło się po zewnętrznej stronie żołądka. Jest pokryte jedynie cienką warstewką skóry, tak że dokładnie widać każde jego uderzenie. Rzecznik akademickiego szpitala Shengjing poinformował, że chirurdzy nie są pewni, czy będą w stanie przeprowadzić operację, w czasie której przesunięto by serce ku tyłowi. Z pewnością zrobią jednak wszystko, co w ich mocy. Rodzice zabezpieczali chłopca ubraniem, nakładając dodatkową warstwę izolującą bezpośrednio na sercu. Z obawy przed wypadkami nie pozwalali też Weiyuanowi bawić się z innymi dziećmi. Ojciec chorego, Zhang Xianzhen, ma wyrzuty sumienia, że nie przyprowadził go do lekarza wcześniej. Oboje małżonkowie są śmieciarzami, dlatego ich zarobki są, delikatnie mówiąc, skromne. Nie byłoby ich stać na opłacenie kosztów leczenia. W dodatku pracują w wiosce, Hetai, co jeszcze bardziej ogranicza możliwości działania.
  20. Opracowany w MIT wynalazek rodzi nadzieję na zwiększenie skuteczności rekonstrukcji mięśnia sercowego. Dzięki jego wykorzystaniu do wspomagania terapii z wykorzystaniem komórek macierzystych odbudowa narządu może stać się naprawdę prostą procedurą. Zasada działania mikroskopijnego urządzenia jest bardzo prosta. Przypomina ono skrzyżowanie rusztowania z plastrem miodu, a jego celem jest stworzenie matrycy, na której można hodować komórki macierzyste lub komórki mięśnia sercowego (kardiomiocyty). Mogą one zostać wykorzystane do odbudowania uszkodzeń organu powstałych np. w wyniku zawału lub wrodzonych defektów. Wynalazek ekspertów z MIT jest pierwszą tego typu konstrukcją zaprojektowaną z myślą o dostosowaniu do charakterystyki tkanki budującej ściany serca. Oprócz wielu innych jego zalet niezwykle istotna jest zdolność do stopniowej biodegradacji, dzięki czemu po pewnym czasie od zakończenia "łatania" ubytku dochodzi do całkowitego zaniku ciała obcego. Pozwala to na przywrócenie kardiomiocytom optymalnych warunków życia, maksymalnie zbliżonych do naturalnych. Lisa E. Freed, jedna z badaczek związanych z badaniami, tłumaczy: w dalszej perspektywie chcielibyśmy mieć do dyspozycji całą gamę rusztowań dostosowanych do różnych rodzajów tkanki, które potrzebowalibyśmy naprawić. Jak tłumaczy, każde z nich miałoby unikalne właściwości strukturalne i mechaniczne, dzięki czemu proces regeneracji zachodziły w sposób optymalny dla danego organu. Sekretem rusztowania jest jego dostosowanie do tzw. kierunkowości komórek serca, czyli charakterystycznego sposobu ich ułożenia w sposób zapewniający kurczenie się komór wyłącznie w określonych kierunkach. Dotychczasowe rozwiązania nie posiadały tej cechy lub wymagały przyłożenia prądu elektrycznego do wywołania odpowiednich zmian kształtu. Sprawiało to, że stopień integracji implantu z mięśniem sercowym był stosunkowo niski, a fizjologia skurczu była upośledzona. Eksperymenty przeprowadzone na komórkach szczurzych noworodków wykazały, że możliwe jest przeniesienie komórek do wnętrza oczek siatkowatego rusztowania. Po zasiedleniu matrycy, komórki wykazywały prawidłowe cechy fizjologiczne, a także wspomnianą wcześniej kierunkowość. Autorzy wynalazku podkreślają, że wciąż wymaga on dopracowania. Badacze przyznają m.in., że matryca jest zbyt cienka, by pozwolić na rekonstrukcję mięśnia sercowego na całej jego grubości. Na szczęście trwają jednak intensywne prace nad dalszymi udoskonaleniami unikalnego implantu.
  21. Zmiana czasu z letniego na zimowy może być korzystna nie tylko dla gospodarki. Szwedzcy naukowcy uważają, że uzyskana w ten sposób dodatkowa godzina snu służy także naszym sercom. Autorami odkrycia są: dr Imre Janszki z Karolinska Institute oraz dr Rickard Ljung, członek Szwedzkiej Narodowej Rady Zdrowia i Dobrobytu. Przeprowadzona przez nich analiza rejestrów szpitalnych z ostatnich dwudziestu lat wskazuje, że w pierwszym dniu po zmianie czasu na zimowy regularnie spada liczba stwierdzonych ataków serca. Niestety, przejście z czasu zimowego na letni, czyli przestawienie zegara o godzinę do przodu, daje odwrotny efekt. Pomysł na przeprowadzenie analizy przyniosło codzienne życie. Jak tłumaczy dr Janszky, w pierwszym dniu po zmianie czasu na letni siedział zaspany w autobusie, gdy przyszedł mu do głowy pomysł na wykonanie prostej analizy statystycznej wpływu snu na zdrowie człowieka. Bez wątpienia pomógł mu szwedzki rejestr ataków serca, uchodzący za jeden z najlepszych na świecie. Badacze zebrali informacje na temat liczby ataków serca w pierwszym tygodniu po przestawieniu zegarków oraz w tygodniu poprzedzającym zmianę oraz następującym po niej. Na podstawie uzyskanych z rejestru informacji Janszky i Ljung uznali, że w ciągu pierwszych siedmiu dni od zmiany czasu na letni (tzn. od przestawienia zegarków o godzinę do przodu i skrócenia snu) liczba stwierdzanych ataków serca wzrastała średnio o 5 procent, z wyraźnym zaostrzeniem we wtorek (wzrost o 10%) oraz nieco mniejszym w poniedziałek i w środę (6%). Niestety, powrotna zmiana czasu na zimowy nie rekompensowała w pełni poniesionych strat na zdrowiu. Jedynym dniem pierwszego tygodnia po przestawieniu zegarków, w którym stwierdzono spadek częstotliwości zgłoszeń do szpitali, był poniedziałek. Obniżenie liczby ataków serca spadło zaledwie o pięć procent. Lekarze już dawno zaobserwowali, że poniedziałek jest najcięższym dniem tygodnia dla specjalistów zajmujących się pomocą pacjentom z atakiem serca. Jako główną przyczynę tego zjawiska podaje się stres związany z powrotem po pracy oraz podwyższoną aktywność pierwszego dnia po weekendzie. Zdaniem szwedzkich naukowców dodatkowym czynnikiem ryzyka może być obserwowana często tendencja do późnego chodzenia do łóżka w niedzielę pomimo konieczności pobudki z samego rana w poniedziałek. Wpływ długości snu na ludzką fizjologię jest niepodważalny. Wiele wcześniejszych badań wykazywało, że przestrzeganie prawidłowej ilości odpoczynku chroni nas przed nadciśnieniem, rozwojem niepożądanych stanów zapalnych i zakrzepów krwi, a także przed patologicznym podniesieniem poziomu cholesterolu i glukozy w osoczu. Zaobserwowano także korzystny wpływ wypoczynku na ściany naczyń krwionośnych. Dr Ronal Chervin, niezwiązany z badaniami szef Centrum Zaburzeń Snu należącego do Uniwersytetu Michigan, określa ludzi żyjących w dzisiejszych czasach jako "społeczeństwa pozbawione snu". Lekarz zaleca, by sumiennie korzystać z nadarzających się okazji i spać dłużej. Na wiosnę, gdy "tracimy" godzinę snu, badacz sugeruje, aby przez kilka dni przed zmianą czasu kłaść się do łóżka 15 minut wcześniej, niż poprzedniego dnia, i budzić się także o kwadrans szybciej. Pozwala to na stopniowe dostosowanie organizmu do zmiany czasu, dzięki czemu jego reakcja powinna być łagodniejsza. Niestety, jest już za późno, by osoby zamieszkujące Europę skorzystały z tej wiedzy w tym roku. Osobom zainteresowanym przypominamy jednak, że Amerykanie przestawią swoje zegarki dopiero w najbliższy weekend. Co ciekawe, w dwóch stanach, w Arizonie oraz na Hawajach, przez cały rok obowiązuje jeden, uniwersalny czas.
  22. Nowy rodzaj zastawek serca, wytwarzanych z własnych tkanek pacjenta, został opracowany przez niemieckich naukowców. Jeżeli technologia, dziś będąca w fazie testów, zostanie udostępniona na szeroką skalę, może nas czekać prawdziwa rewolucja w tej dziedzinie. Autorem naturalnego implantu jest prof. Axel Haverich, kardiochirurg pracujący w Hanowerskiej Szkole Medycyny. W badaniach wspiera go dwóch innych naukowców: dr Serghei Cebotari oraz dr Michael Harder. Badacze pracują wspólnie nad udoskonaleniem nowego modelu zastawki serca, wytwarzanej z wykorzystaniem "rusztowania" złożonego ze składników własnej tkanki pacjenta lub tkanki dawcy ludzkiego lub zwierzęcego. Implant jest przygotowywany w laboratorium, a następnie wszczepiany z powrotem do organizmu biorcy. Opracowywana metoda jest tworzona głównie z myślą o dzieciach. Obecnie w samej Europie przeprowadza się u nich około 1200 zabiegów przeszczepu tych delikatnych, płatkowatych przegród zapobiegających cofaniu się krwi podczas skurczu serca. Zabieg bez wątpienia zwiększa komfort pacjenta, niejednokrotnie ratując mu nawet życie, lecz tradycyjnie stosowane technologie mają wiele wad. Zastosowanie materiału pochodzenia biologicznego pozwala na uniknięcie wielu komplikacji związanych ze stosowanymi obecnie technologiami. Zastawki mechaniczne, obecnie używane zdecydowanie najczęściej, mają tendencję do wywoływania nadmiernego osadzania się skrzepów krwi na ich powierzchni, przez co wymagana jest dożywotnia terapia obniżająca krzepliwość. Jedyna dostępna obecnie alternatywa, czyli zastawki pobierane od zwierząt (najczęściej są to krowy i świnie), budzi z kolei wątpliwości natury etycznej. Problemem jest także ograniczona trwałość implantu pochodzenia zwierzęcego. Wiele wskazuje na to, że jeśli pomysł niemieckich badaczy zostanie zrealizowany i wdrożony na szeroką skalę, problemy te zostaną rozwiązane. Zespół prof. Havericha proponuje pobranie zastawki od samego pacjenta lub od dawcy ludzkiego albo zwierzęcego. Kolejnym etapem terapii jest usunięcie z niej wszelkich komórek, a następnie wykorzystanie pozostałego materiału, złożonego głównie z białek strukturalnych, jako "rusztowania" dla wytworzenia nowej zastawki. Powstaje ona dzięki kolonizacji komórkami pochodzącymi od biorcy, który w tym momencie staje się jednocześnie dawcą. Jak informują eksperci, "wyhodowanie" implantu zajmuje kilka tygodni. Zaproponowane rozwiązanie ma szereg zalet w porównaniu do metod stosowanych obecnie. Po pierwsze, zastawka jest wytworzona niemal w całości z materiału pochodzącego od biorcy, przez co ryzyko odrzucenia przeszczepu jest niemal zerowe. Co więcej, implant nowego typu jest tworem ożywionym, dzięki czemu może dojrzewać i powiększać się wraz z dojrzewającym sercem dziecka. Jest on także całkowicie bezobsługowy, gdyż jakiekolwiek ubytki jego struktury są uzupełniane dzięki naturalnym mechanizmom regeneracyjnym. Obecnie prowadzone są testy kliniczne, których zadaniem jest ocena jakości wytwarzanych zastawek. Pierwsze dwie z nich wszczepiono sześć lat temu, a mali pacjenci, którzy w momencie zabiegu mieli 9 i 10 lat, dorastają obecnie bez większych komplikacji zdrowotnych. Od tamtego czasu procedurę przeszło łącznie szesnaścioro dzieci. Zebrane informacje pozwalają wierzyć, że "żywe przeszczepy" są doskonałą metodą leczenia wad serca. Niemieccy naukowcy otrzymali niedawno od prezydenta Horsta Köhlera nagrodę w wysokości ćwierć miliona euro za wybitne osiągnięcia w dziedzinie inżynierii i kreowania innowacyjnych technologii. Trwają także dalsze badania związane z realizacją ich nowatorskiego pomysłu. Jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, istnieje duża szansa na dopuszczenie tej nowatorskiej metody leczenia do powszechnego użycia w kardiochirurgii.
  23. Badania na mysich zarodkach wykazały, że rozwijające się serce ma niezwykłe zdolności regeneracyjne, uznawane dotąd za charakterystyczne wyłącznie dla słabiej rozwiniętych organizmów. Istnieje nadzieja, że dokładnie zrozumienie tego procesu pozwoli na walkę z niektórymi chorobami tego arcyważnego mięśnia. Do odkrycia doszło podczas badań nad kardiomiopatiami, czyli chorobami mięśnia sercowego. Aby zbadać przebieg jednej z nich, badacze pod przewodnictwem prof. Timothy'ego C. Coxa z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle przeprowadzili modyfikację genetyczną mysich zarodków płci żeńskiej. W tym celu uszkodzono jedną z kopii genu kodującego syntazę holocytochromu c - enzym niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania mitochondriów, czyli centrów energetycznych komórki. Jest on zlokalizowany na chromosomie X, występującym u samic ssaków w dwóch kopiach. Ponieważ jeden z chromosomów płci jest u osobników płci żeńskiej losowo "wyłączany" (inaktywowany), dojrzewające serce zmodyfikowanej myszy zawierało połowę komórek prawidłowych i połowę "chorych", tzn. takich, w których mitochondria stopniowo obumierały, prowadząc ostatecznie do śmierci całej komórki. Ku zaskoczeniu badaczy okazało się, że w momencie urodzenia serce zwierzęcia zawierało zaledwie 10% komórek zawierających wadliwy wariant genu. Wniosek z eksperymentu był oczywisty: prawidłowo funkcjonujące komórki uzupełniały ubytki powstałe po śmierci ich "chorych" odpowiedniczek, dążąc w ten sposób do utrzymania prawidłowego kształtu i funkcjonowania mięśnia. Niestety dalszy przebieg badania okazał się mniej optymistyczny. Aż 40% myszy zapadło w ciągu swojego życia na występujące przedwcześnie kardiomiopatie. Najprawdopodobniej w pewnym momencie zdolności do regeneracji zostały przekroczone, co doprowadziło do postepującego upośledzenia pracy mięśnia sercowego. Jest to, oczywiście, zjawisko negatywne, lecz istotny jest sam fakt odkrycia tak silnie rozwiniętych zdolności do odtwarzania uszkodzonej tkanki. Autorzy odkrycia spekulują, że można na jego podstawie przypuszczać, że u podłoża znacznej części kardiomiopatii pojawiających się u ludzi leżą zjawiska zachodzące jeszcze podczas życia płodowego. Jednocześnie badacze zaznaczają jednak, że niektóre populacje komórek wchodzących w skład dojrzewającego serca posiadają wybitną zdolność do regenerowania całego organu. Daje to pewną nadzieję na zapobieganie niektórym kardiomiopatiom, lecz jeśli w ogóle będzie to możliwe, będzie to najprawdopodobniej wymagało jeszcze wielu badań.
  24. Niewielka firma biotechnologiczna ze stanu Colorado rozpoczęła prace nad poszukiwaniem nowych leków zapobiegających chorobom serca. Ma w tym pomóc analiza fizjologii pytonów - zwierząt posiadających niezwykłe zdolności regulowania pracy tego niezwykle ważnego mięśnia. Badania prowadzi firma Hiberna Corporation zlokalizowana w mieście Boulder. Jej przedstawiciele podpisali właśnie kontrakt z Biurem Transferu Technologii Uniwersytetu Colorado, na mocy którego uczelnia pomoże finansować badania nad niezwykłymi właściwościami pytonów. Węże te, podobnie jak wiele innych dusicieli, jest w stanie drastycznie "przestawić" swój metabolizm na czas trawienia pokarmu. Naukowcy zaobserwowali, że te niezwykłe gady potrafią po posiłku powiększyć własne serce w ciągu zaledwie kilku dni aż o 60 procent i zwiększyć tempo metabolizmu aż czterdziestokrotnie, a następnie, po zakończeniu procesu trawienia, przywrócić oba te parametry do stanu wyjściowego. Jak tłumaczy badająca pytony prof. Leslie Leinwand z Uniwersytetu Colorado, umiejętne naśladowanie ich fizjologii mogłoby pomóc ludziom walczyć z chorobami układu krążenia. Chodzi tu głównie o zapobieganie przerostowi serca, czyli powiększeniu jego komórek oraz pogrubieniu ścian. Zmiana ta jest naturalną adaptacją do zwiększonego obciążenia układu krwionośnego, lecz jeśli posunie się zbyt daleko (ma to miejsce np. w przypadku nadciśnienia tętniczego), powoduje pomniejszenie objętości komór i przedsionków serca oraz związane z tym upośledzenie jego pracy. W swoich badaniach prof. Leinwand skupiła się na chorobie genetycznej zwanej kardiomiopatią przerostową (ang. hypertrophic cardiomyopathy - HCM). Choroba ta, dotykająca około jednej na pięćset osób dorosłych, objawia się pogrubieniem włókien mięśniowych i wywołaną przez to zmianą kształtu całego serca. Efektem zaburzenia jest osłabienie kurczliwości mięśnia sercowego i w efekcie - upośledzenie krążenia krwi. Warto wspomnieć, że HCM jest najczęstszą przyczyną nagłej śmierci wśród młodych sportowców. W 2006 roku prof. Leinwand otrzymała grant badawczy w wysokości miliona dolarów na prowadzenie swoich badań nad pytonami birmańskimi. Celem analiz było zidentyfikowanie genów odpowiedzialnych za niezwykłe zdolności adaptacyjne gadów. Trzeba przyznać, że opisywane przez badaczkę cechy zwierzęcia robią wrażenie: pytony są w stanie zjeść pokarm ważący tyle samo, co one same, za jednym razem. W związku z tym ich metabolizm musi być zdolny do gwałtownych reakcji. Po posiłku stężenie insuliny we krwi u węża wzrasta czterdziestokrotnie, zaś trójglicerydów - aż stukrotnie. Tak radykalne zmiany z łatwością pozbawiłyby człowieka życia. Co więcej, podczas odpoczynku ich mięśnie (nie licząc mięśnia sercowego, który wraca do pierwotnego rozmiaru w ciągu zaledwie paru dni) niemal nie tracą na masie, co również jest rzadkością w świecie ożywionym. Odkrycie procesów odpowiedzialnych za to zjawisko mogłoby znacznie pomóc w prewencji wyniszczenia związanego z wieloma chorobami, takimi jak AIDS czy nowotwory. Hiberna Corporation otrzymała wsparcie finansowe w wysokości stu tysięcy dolarów na prowadzenie swoich badań. Firma realizuje obecnie projekt sekwencjonowania genomu pytona birmańskiego. Wcześniej przedstawiciele przedsiębiorstwa badali inne zwierzęta, m.in. arktyczne wiewiórki ziemne, również charakteryzujące się niezwykłymi zdolnościami manipulacji pracą własnego serca. W czasie hibernacji ich serce, bijące normalnie z częstotliwością dwustu uderzeń na minutę, spowalnia do zaledwie dwóch uderzeń na minutę. Niestety do dziś nie powstał żaden lek oparty bezpośrednio o wyniki opisywanych badań. Miejmy nadzieję, że tym razem badacze będą mieli więcej szczęścia.
  25. Gra na perkusji w rockowej kapeli wymaga nie lada krzepy, porównywalnej z kondycją sportowców, np. piłkarzy. W testach uczestniczył Clem Burke, członek zespołu Blondie. Okazało się, że po 90 minutach gry jego tętno wzrastało nawet do 190 uderzeń na minutę. Marcus Smith z Chichester University podkreśla, że podczas godzinnego koncertu perkusista spala od 400 do 600 kalorii. Doktor jest fanem Blondie. To wyjaśnia, czemu zaprosił właśnie Burke'a do udziału w 8-letnim projekcie. Brytyjczycy z mają nadzieję, że dzięki uzyskanym wynikom uda im się opracować nowe programy pomocy dzieciom z nadwagą, które nie są zainteresowane uprawianiem sportu. Podczas eksperymentu Burke, naprawdę Clement Anthony Bozewski, był podpięty do aparatury mierzącej tętno, pobór tlenu oraz stężenie kwasu mlekowego we krwi. Okazało się, że w czasie show liczba uderzeń serca na minutę sięgała 140-150, szybując niekiedy nawet do 190. Dr Smith słusznie zauważa, że o ile piłkarze grają mecze 1-2 razy w tygodniu, to rockman może codziennie dawać koncert w innym miejscu. Piłkarze mogą się normalnie spodziewać 40-50 meczów rocznie, a Clem odbył w ciągu 12 miesięcy sto 90-minutowych sesji. Projekt jest realizowany przez dwa uniwersytety: University of Gloucestershire i Chichester University. Obecnie w kampusie w Gloucester powstaje perkusyjne laboratorium, gdzie zostaną przeprowadzone testy na innych perkusistach. Dr Steve Draper, miejscowy naukowiec, z dumą zaznacza, że to pierwsza tego typu instalacja na świecie. Profesor Edward Winter, specjalista ds. fizjologii wysiłku fizycznego z Sheffield University, zaznacza, że regularne ćwiczenia zwiększają możliwości serca mężczyzny w wieku Burke'a. Muzyk urodził się w listopadzie 1955 roku, jesienią skończy więc 53 lata. Ruchy wykonywane przez perkusistów są przeważnie bardzo energiczne, w dodatku na scenie jest gorąco. W trakcie koncertu zaczynają oni (i to dosłownie) ociekać potem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...