Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'robot' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 101 wyników

  1. Fantaści znów nie docenili możliwości technologii: wcale nie trzeba być szalonym naukowcem, by w zaciszu laboratorium z powodzeniem dokonywać eksperymentów chirurgicznych. Wystarczy niewielki zasób umiejętności oraz nowy robot medyczny powstały na University of Nebraska. Urządzenie o niewielkich rozmiarach (110 mm długości i 20 mm średnicy oraz odpowiednio 60×15 mm) wyposażono m.in. w kamerę przesyłającą obraz z prędkością 30 klatek na sekundę. W odróżnieniu od typowych robotów chirurgicznych, jest ono tanie i bardzo poręczne – np. może stanowić część wyposażenia lekarza polowego. Kolejną cechą wyróżniającą opisywany model jest brak laparoskopu – zamiast niego w ciele pacjenta umieszcza się całego robota, połączonego przewodem z resztą aparatury sterującej i monitorującej. Możliwości urządzenia sprawdzono w należącym do NASA podwodnym ośrodku NEEMO, gdzie umieszczono trzech astronautów oraz chirurga. Uczestnicy prób po krótkim szkoleniu wykonali kilka prostych operacji na symulatorze jamy brzusznej, a następnie – już bez przygotowań – usunęli wyrostek robaczkowy. Wszystkie zabiegi wykonano pod zdalnym nadzorem twórców robotów. Te same czynności zostały przeprowadzone również za pomocą standardowego laparoskopu. We wszystkich wypadkach astronauci spisali się bardzo dobrze, jednak operacje z udziałem robotów trwały najkrócej. W rzeczywistych warunkach szybsze zakończenie zabiegu oznacza dla pacjenta mniejsze ryzyko infekcji oraz łagodniejsze przejście traumy pooperacyjnej. Konstruktorzy urządzeń planują dalszą ich rozbudowę. W przyszłości mają one być przystosowane do asystowania podczas operacji, otrzymać zdalne sterowanie, a także możliwość podejmowania samodzielnych decyzji.
  2. Egoistyczne roboty, które kłamią i wykorzystują innych to nie tylko wymysł autorów serialu Futurama (u nas: Przygody Fry'a w kosmosie). Samolubne automaty powstały także w wyniku eksperymentu szwajcarskich naukowców z Laboratory of Intelligent Systems, należącego do Federal Institute of Technology. Badacze stworzyli niewielkie samobieżne roboty, wyposażone w czujniki światła, proste mechanizmy komunikacji, odżywiania się oraz ewolucji. Sterująca nimi sieć neuronalna zawierała bowiem 30 mutujących "genów" – fragmentów oprogramowania decydujących o czułości na światło oraz zachowaniu robotów po wykryciu jego źródeł. Grupy takich urządzeń umieszczono w środowisku zawierającym świecące źródła pożywienia, a także miejsca "zatrute". W pobliżu pierwszych roboty uzupełniały zapas energii, a zbliżenie się do drugich przyspieszało wyczerpywanie się akumulatorów. W pierwszym pokoleniu oprogramowanie powodowało, że roboty po wykryciu światła losowo włączały wbudowane lampki oraz poruszały się w przypadkowym kierunku. Następna generacja otrzymała połączone "geny" jednostek, które zdobyły najwięcej "pożywienia", dodatkowo poddane niewielkim losowym modyfikacjom (mutacji). W ten sposób pozwolono "żyć" i "rozmnażać się" czterem typom kolonii robotów. W 50 pokoleniu automaty z trzech kolonii nauczyły się "porozumiewać": za pomocą światła sygnalizowały one odkrycie pożywienia lub trucizny. Jeszcze ciekawsze rzeczy działy się jednak w czwartej kolonii. Niektórzy z jej mieszkańców okazali się oszustami, którzy po natrafieniu na trujące obszary ogłaszały odkrycie pożywienia, po czym same oddalały się w kierunku prawdziwego źródła energii. Tam niepostrzeżenie doładowywały akumulatory. Inni ich pobratymcy wykształcili natomiast cechy altruistyczne: ostrzegały innych przed niebezpieczeństwem i ginęły z wyczerpania. Prowadzący badania Dario Floreano wskazuje, że podobne zachowania są obserwowane wśród zwierząt, np. po zauważeniu drapieżnika jednostka ostrzegająca innych często pada jego ofiarą. Naukowiec nigdy jednak nie przypuszczał, że zobaczy analogiczne zjawisko w stworzonych przez siebie koloniach automatów.
  3. Kierowcy tankujący na starych stacjach benzynowych mogli napełnić bak bez ruszania się zza kierownicy – o uzupełnianie paliwa troszczył się personel stacji. Dziś do dystrybutora paliw zwykle musimy fatygować się sami. A jak wlewanie "oktanów" będzie wyglądało w przyszłości? Pewien Holender twierdzi, że tak jak kiedyś: my będziemy siedzieć w samochodzie, a benzynę naleje nam... robot. Maszyna wymyślona przez Nico van Staverena nosi nazwę Tankpitstop i kosztuje 75 tysięcy euro. Jej działanie jest dość skomplikowane. Gdy samochód podjeżdża do stanowiska tankowania, robot porównuje jego kształt z wbudowaną bazą danych, dzięki czemu może ocenić, czy pojazd nadaje się do automatycznej obsługi (m.in. czy można w nim odkręcić korek wlewu paliwa bez używania kluczyków). Baza zawiera też informacje o umiejscowieniu korka i używanym rodzaju paliwa. Po pomyślnej identyfikacji, automat wysuwa ramię uzbrojone w liczne czujniki, po czym delikatnie otwiera klapkę. Następnie odkręca korek i rozpoczyna tankowanie. Po wlaniu paliwa robot ostrożnie odkłada wąż na miejsce i zamyka zbiornik. Twórca robota wpadł na pomysł takiego urządzenia po wizycie na farmie krów, gdzie mechaniczne ramię było wykorzystywane podczas dojenia. Uważa on, że automatyczne tankowanie oszczędzi kierowcom brudzenia rąk, nieprzyjemnej woni benzyny, a także czasu. Wynalazca ma nadzieję, że Tankpitstop pojawi się na holenderskich stacjach przed końcem 2008 roku.
  4. W średniowieczu to najczęściej mnisi przepisywali księgi. Teraz nikt już tego nie robi. No, może z wyjątkiem robotów. W Karlsruhe maszyna nazwana Bios zakończyła po siedmiu miesiącach przepisywanie Biblii. Robot pracował dzień i noc. W czerwcu 2007 roku do jego pamięci załadowano 66 ksiąg, informacje o każdej literze alfabetu i o tym, jak ją wykaligrafować. Do ręki, o przepraszam, ramienia, dano mu pióro, a pod nie podłożono początek 900-metrowej rolki papieru. Eksperyment prowadzono w Centrum Sztuki i Mediów. Biblię przepisano, oczywiście, w języku niemieckim. Bios zużył 700 ml atramentu, postawił 3,5 mln liter i popełnił 2 błędy ortograficzne. Przed ośmioma laty troje artystów, Martina Haitz, Matthias Gommel i Jan Zappe, rozpoczęło projekt Robotlab. Chcieli programować roboty, które parałyby się sztuką. W fabrykach na całym świecie pracuje ponad milion robotów. Chcieliśmy zbadać ich potencjał artystyczny. Na pytanie, dlaczego wybrali akurat Biblię, Zappe odpowiada, że to jedna z najważniejszych dla ludzkości ksiąg, ponadto zawiera dużą ilość danych. Olbrzymi rulon papieru został pocięty na strony i trafił na wystawę wraz z Biosem. Jak widać, precyzja współczesnych robotów typu Kuke jest naprawdę godna podziwu. Bios posługiwał się XV-wieczną czcionką szwabachą. Artyści z Robotlab chcą stworzyć forum, na którym ludzie mogliby się spotkać z robotem twarzą w "twarz". W normalnych okolicznościach nie ma do tego okazji. Wcześniej Niemcy programowali inne roboty, które malowały portrety albo profile pojedynczych osób. Potrzebne dane uzyskiwały z kamer wideo. W ramach projektu Empathizer maszyny poruszały się w odpowiedzi na impulsy elektryczne generowane przez ludzki mózg. Na witrynie Robotlab można obejrzeć trwające nieco ponad dwie minuty nagranie pracy Biosa.
  5. Japończycy uparcie trzymają się wizji robotów humanoidalnych. Kolejnym ich dokonaniem jest Robovie - android monitorujący tłum przechodniów, opracowany w Advanced Telecommunications Research Institute z Osaki. Maszyna nie tylko patrzy, ale też analizuje napotkane sytuacje. Na przykład jeśli robot uzna, że któryś z obserwowanych zgubił się, może zaoferować mu pomoc. Robovie zaprezentował swe możliwości podczas prób przeprowadzonych w jednym z centrów handlowych Osaki. Jego opiece oddano 100 metrów kwadratowych, które obserwował za pomocą zamontowanych w tym miejscu 16 kamer, sześciu laserowych dalmierzy oraz dziewięciu czytników RFID . Dzięki temu arsenałowi, mógł on obserwować nawet 20 osób jednocześnie, znając ich dokładne położenie oraz zachowanie. Te ostatnie było klasyfikowane do jednej z 10 kategorii. Jeśli maszyna zauważyła kogoś zdezorientowanego, zbliżała się do niego i proponowała pomoc w dotarciu do celu. Przy okazji przechodzień dowiadywał się o okolicznych sklepach i restauracjach, które warto odwiedzić. Twórcy robota zapowiadają kolejne testy w centrum handlowym, a nawet założyli oni stałą "bazę" na jego terenie. Zamiarem Japończyków jest wypróbowanie różnych sposobów komercjalizacji ich technologii. Od czerwca 2008 roku roboty-przewodniki mają być wypożyczane firmom rozważającym zatrudnienie mechanicznych pracowników.
  6. Koreańscy budowlańcy raczej nie okażą entuzjazmu na wieść o najnowszych wynalazkach, jakie mają pojawić się w ich branży. Ministerstwo budownictwa i transportu tego kraju ogłosiło bowiem, że dysponuje technologiami, które umożliwią budowanie wieżowców bez udziału ludzi. Wśród urządzeń, które mają to umożliwić wymienia się "inteligentne" dźwigi, a także roboty zdolne do samodzielnego dokręcania śrub. Koreańskie ministerstwo ma zamiar zainwestować w projekt 17 milionów dolarów. Roboty mają pojawić się na placach budowy w ciągu dwóch najbliższych lat. Początkowo będą one brały udział tylko w niektórych pracach. Docelowo jednak proces budowy ma zostać niemal całkowicie zautomatyzowany. Jak oceniają Koreańczycy, dzięki nowym maszynom budynki będą wznoszone szybciej i przy mniejszej liczbie wypadków z udziałem ludzi. Niższe mają być także koszty pracy (nawet o 30%) oraz całkowite koszty budowy (ok. 15%). Ogólna wydajność robotników ma z kolei wzrosnąć o 25%. Automaty powinny także zmniejszyć problemy związane z brakami na rynku pracy, coraz częstszymi w starzejącym się społeczeństwie.
  7. Choć Gibson to producent gitar z niemałymi tradycjami, nie stroni on od nowoczesnych technologii. Jednak chyba niewielu spodziewało się, że jeszcze w tym roku będzie można kupić zrobotyzowaną gitarę tej firmy. Fanom muzyki przerażonym wizją androida brzdąkającego "Schody do nieba" należą się jednak słowa uspokojenia: Robot Guitar to wciąż instrument dla prawdziwych muzyków. Okazuje się bowiem, że Amerykanie "zrobotyzowali" jedynie klucze regulujące naciąg strun. Sterujący mechanizmami układ elektroniczny oferuje wiele trybów pracy umożliwiających szybkie i precyzyjne zestrojenie gitary, nawet w wypadku użycia strun o niestandardowych grubościach. Niestety, problemem może okazać się opanowanie tego nietypowego robota. Do sterowania instrumentem służy bowiem specjalne wielofunkcyjne pokrętło, którego działanie opisano na 24 stronach instrukcji obsługi (znajdziemy tam np. informację, jak odczytać wersję firmware'u gitary, czy też jaki rodzaj migotania diod odpowiada zwarciu strun E / A z D / G...). Robot Gibsona będzie dostępny w limitowanych ilościach od 7 grudnia 2007 roku. Ceny instrumentu nie podano.
  8. Zgodnie z pierwszym prawem Asimowa, roboty nie mogą krzywdzić ludzi. Mimo to Sami Haddadin, inżynier z Niemieckiej Agencji Kosmicznej, skonstruował robota, który raz za razem uderza go w głowę. Maszyna jest tak zaprogramowana, że wie, kiedy bije człowieka. Wszystko po to, by zmniejszyć liczbę wypadków przy pracy w zautomatyzowanych fabrykach. Musimy zaakceptować fakt, że kiedy ludzie zaczną bliżej współpracować z robotami, czasem będą nas one uderzać. Współczesne roboty przemysłowe, np. widywane w fabrykach samochodów, są od ludzi oddzielane fizycznymi barierami. To dlatego nie mogą im wyrządzić krzywdy. W stawach ramienia robota znęcającego się nad Haddadinem zamontowano 6 czujników. Inżynierowie napisali też program, który zatrzymuje ruch w momencie, gdy zajdą nieoczekiwane zmiany. Na końcu ramienia umieszczono rękawicę bokserską. Aby sprawdzić, czy robot rzeczywiście zatrzyma się, napotykając na przeszkodę, Haddadin osobiście zbliżał się do wysięgnika. Pozwalał się uderzać w brzuch, klatkę piersiową, głowę i ramię z prędkością 2,5 m/s. Na szczęście maszyna zachowywała się tak, jak przewidziano. Przestawała działać, gdy wchodziła w kontakt fizyczny z człowiekiem. Urządzenie jest jeszcze bardzo niedoskonałe. Robot nie umie np. odróżnić silnego uderzenia od słabego. Wystarczy delikatne popchnięcie, a on odpływa (wydaje się, że jest lekki jak piórko). Oprogramowanie trzeba więc ulepszyć. Kiedy maszyna natrafia na przeszkodę, ludzkiemu pracownikowi odtwarzany jest komunikat: Zejdź mi z drogi. Tego typu roboty są produkowane przez firmę Kuka w Augsburgu. Już w przyszłym roku udoskonalone modele trafią do sprzedaży.
  9. Od lat istnieją roboty, które potrafią chodzić, a ostatnio DARPA pokazała maszynę dobrze sobie radzącą w trudnym terenie. Nadszedł więc czas na kolejny krok w ewolucji poruszających się maszyn. Naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego skonstruowali maszynę o imieniu Mowgli, która skacze jak żaba. Mowgli jest w stanie unieść się na wysokość 50 centymetrów nad powierzchnię. Dotychczas roboty nie były w stanie dokonać takiej sztuki. Sztuczne mięśnie japońskiego robota są napędzane sprężonym powietrzem a nie, jak w przypadku innych konstrukcji, silnikami. Mowgli potrafi również chodzić, a nawet kopać piłkę.
  10. Jedną z podstawowych słabości jakimi charakteryzują się współczesne samobieżne roboty jest niedoskonały system poruszania się. Naukowcy potrafią stworzyć mechanizmy bardzo przypominające ludzkie stawy, kości i ścięgna, jednak wyposażone w nie urządzenia są bardzo niestabilne i nie radzą sobie nawet z dość prostymi przeszkodami terenowymi. DARPA zaprezentowała właśnie robota, który potrafi poruszać się po bardzo trudnym terenie. Testy prototypowej wersji dały bardzo obiecujące rezultaty. Co więcej, robota stworzono o nowo opracowaną platformę LittleDog, co oznacza, że zastosowane w nim mechanizmy będzie można łatwo wykorzystać do budowy innych urządzeń. Na razie LittleDog porusza się po znanym sobie terenie. W przyszłym roku DARPA zorganizuje zawody, w których wezmą udział uniwersytety współpracujące z Agencją. Ich zadaniem będzie zbudowanie, na platformie LittleDog, urządzenia, które poradzi sobie w trudnym, nieznanym terenie. Pierwsze testy LittleDoga są na tyle obiecujące, iż uczeni już myślą o następnym kroku. Chcą odejść od bezpiecznego sposobu chodzenia, w którym urządzenie ma w każdym momencie trzy punkty podparcia. Mają zamiar skonstruować maszynę, która będzie poruszała się w sposób bardziej przypominający człowieka czy zwierzę. Chód będzie bardziej przypominał kontrolowane spadanie – mówi Jerry Pratt z Institute for Human and Machine Cognition na Florydzie. LittleDoga .
  11. Naukowcy z dwóch japońskich jednostek badawczych (Tokyo University of Science i Musashino Red Cross Hospital) opracowali robota, który potrafi wykonywać ruchy niezbędne do wygenerowania dźwięków ludzkiej mowy. Na razie są to głoski języka jego twórców. W przyszłości pomoże on przy rehabilitacji osób po przebytym udarze czy wypadku oraz ułatwi naukę języków obcych. Prototyp, na który składają się silikonowy język, żuchwa i sztuczne mięśnie, jest kontrolowany przez program komputerowy. Napisano go po przeanalizowaniu ruchów aparatu mowy, obserwowanych w czasie rezonansu magnetycznego. Teraz lekarze chcą uzupełnić prototyp o usta i podniebienie, bez których nie da się artykułować spółgłosek.
  12. Dzięki pracom inżynierów z Carnegie Mellon University roboty mogą teraz poruszać się po wodzie. Trzy lata temu projekt budowy takich urządzeń został rozpoczęty w ramach zajęć ze studentami. Obecnie powstały mechaniczne insekty, które mają od czterech do szesnastu nóg, ich długość wynosi od 5 do 15 centymetrów, a waga to kilka gramów. Urządzenia utrzymują się na powierzchni wody dzięki napięciu powierzchniowemu. Napięcie powierzchniowe jest w stanie utrzymać na powierzchni wody np. drobne monety. Efekt napięcia powierzchniowego można zwiększyć, gdyby pokryć monety np. teflonem. Uczeni pokryli odnóża sztucznych insektów warstwą teflonu o grubości kilkuset mikronów. Roboty poruszają się po jej powierzchni tak samo, jak owady z gatunku nartnikowatych. Robią to jednak, przynajmniej na razie, znacznie wolniej. Prawdziwy owad potrafi pędzić po powierzchni z prędkością 1,5 metra na sekundę. Prędkość robota to kilkanaście centymetrów w ciągu sekundy. Sztuczne insekty poruszają odnóżami szybciej, niż ich biologiczni kuzyni, jednak ruchy ich odnóży są znacznie krótsze, a same roboty wielokrotnie cięższe od nartnikowatych. Naukowcy pracują teraz nad dwoma aspektami rozwoju robotów. Pierwszy to zwiększenie ich prędkości. Drugi to poprawa wydajności. Pojedyncza kończyna prawdziwych insektów może unieść na powierzchni wody ciężar od 15 do 23 razy przekraczający wagę właściciela. Noga robota unosi jedynie 0,5 wagi urządzenia. Kolejną właściwością prawdziwych owadów jest zdolność do wynurzenia się na powierzchnię, gdy zostaną zanurzone przez wiatr lub deszcz. Dzieje się tak dzięki temu, że nogi owadów pokryte są miniaturowymi włoskami. Uczeni spróbują uzyskać ten sam efekt pokrywając nogi sztucznych insektów włoskami ze stóp gekonów, sztucznym owłosieniem czy zastępując teflon goreteksem. Pozostaje pytanie, do czego mogą służyć miniaturowe insekty. Ich twórcy mówią, że będą idealnymi urządzeniami służącymi do monitorowania stanu środowisk wodnych. Mogą poruszać się po spokojnych akwenach o minimalnej głębokości i, po wyposażeniu w odpowiednie czujniki, informować naukowców o ich stanie. Przydadzą się też w wielu innych miejscach, do których jest utrudniony dostęp.
  13. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda stworzyli sztuczną muchę. Urządzenie waży 60 miligramów, a rozpiętość jego skrzydeł wynosi 3 centymetry. Robot porusza się tak, jak prawdziwa mucha. Naukowcy przyznają, że w dziedzinie mechanicznych insektów pozostało jeszcze wiele do zrobienia, ale pewnego dnia ich mucha może zostać wykorzystana zarówno w celach szpiegowskich, jak i do wykrywania niebezpiecznych związków chemicznych. Robert Wood, którego badania nad mechanicznymi robakami finansuje DARPA, mówi: atura stworzyła najlepszych lotników i na nich właśnie chce się wzorować. Jego prace mogą przyczynić się do stworzenia urządzeń szpiegowskich, które świetnie sprawdzą się zarówno na polu bitwy jak i w mieście. Przed Woodem stało bardzo trudne zadanie. Do wykonania urządzenia wielkości muchy, które będzie się poruszało jak mucha, nie wystarczało po prostu pomniejszenie współcześnie stosowanych technik budowy silników, siłowników czy połączeń. Niektóre wyjątkowo małe podzespoły muchy można było wykonać korzystają z technologii przeznaczonych do tworzenia urządzeń mikroelektromechanicznych (MEMS), jednak byłoby to zbyt drogie i czasochłonne. Tymczasem Wood i jego koledzy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley mieli stworzyć tanie i szybkie w produkcji urządzenie. Naukowcy musieli opracować własny proces produkcyjny. Wykorzystali w nim lasery do cięcia z mikrometrową prezycją włókien węglowych, a następnie łączyli te włóka na polimerem, pociętym tą samą techniką. Wymagało to olbrzymiej dokładności. Przeguby stworzono na przykład w ten sposób, że pomiędzy dwa niewielkie kawałki włókna węglowego wstawiono dwa kawałki polimeru. Całość przypomina literę H, której środek jest elastyczny, a boki sztywne. Dzięki łączeniu włókna węglowego i polimeru można tworzyć skomplikowane części, które zginają się i obracają dokładnie tak, jak chcieli uczeni. Do budowy muchy wykorzystano polimery elektroaktywne, które zmieniają kształt w odpowiedzi na napięcie elektryczne. Wood przez siedem lat badał sposób badał aerodynamikę lotu i ulepszał różne części. W końcu udało mu się stworzyć pierwszego w historii tak małego robota, który lata dzięki dwóm skrzydłom. Ron Fearing, specjaista ds. aerodynamiki, który pracuje nad własnymi latającymi robotami i był doradcą Wooda, przyznał, że jest pod wrażeniem. Fakt, że mechaniczna mucha lata to wielki przełom. Przed uczonymi jeszcze sporo pracy. Na razie urządzenie potrafi wznieść się w powietrze. Naukowcy pracują nad tym, by latała we wszystkich kierunkach. Należy też opracować jakieś wewnętrzne źródło zasilania oraz czujniki, w które można by wyposażyć muchę przed wysłaniem jej do akcji. Kolejny problem to stworzenie oprogramowania, dzięki któremu urządzenie będzie umiało omijać przeszkody.
  14. Jeśli chcemy, by robot poruszał się jak najbardziej naturalnie, powinien przy tym zużywać jak najmniej energii. "Leniwa" maszyna przypomina wtedy nas, ludzi. Do takiego wniosku doszedł Oussama Khatib z Uniwersytetu Stanforda, który bada przyszłe kontakty człowieka i robotów. Na pewno ulegną one wtedy zacieśnieniu, a użytkownicy będą oczekiwać, że R2D2, powiedzmy, 2120 roku będzie wyglądał i zachowywał się jak my. Modelując sposób poruszania się ludzi, Khatib odkrył, że naturalnie minimalizujemy energię zużywaną przez mięśnie. Ludzie są w pewnym sensie leniwi. To dlatego pijemy kawę, trzymając rękę ustawioną pod kątem 30-45 stopni w stosunku do ciała i nie podnosimy wyżej łokcia ani nie zwiększamy kąta, pod jakim kończyna jest odsunięta od tułowia. Następnie naukowiec zastosował dokładnie te same kryteria w odniesieniu do kontrolowanego komputerowo chodu robota. W ten sposób możemy uzyskać ruchy, które w wykonaniu maszyny wyglądają bardzo naturalnie.
  15. W dniach 1-10 lipca w Atlancie odbędzie się kolejny turniej piłkarski z serii RoboCup. Tym razem wystąpią w nim między innymi miniaturowi zawodnicy grający piłką o przekroju ludzkiego włosa, których boisko zmieści się na ziarnku ryżu. Po raz pierwszy w historii RoboCup w piłkę zagrają nanoroboty. Projekt RoboCup wystartował w 1993 roku, a celem jego twórców jest zbudowanie do 2050 roku drużyny robotów, która będzie w stanie wygrać w piłkę nożną z mistrzami świata. Podczas tegorocznego RoboCup zobaczymy rozgrywki w sześciu kategoriach robotów: czworonożne, humanoidy, średnie, małe, ratunkowe i symulacyjne. Do walki w kategorii nanorobotów zgłosiło się pięć drużyn. Dwie pochodzą z amerykańskiego Carnegie Mellon University i po jednej z Akademii Marynarki Wojennej USA w Annapolis, Szwedzkiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurichu oraz z Simon Fraser University w Kanadzie. Nanoroboty będą zdalnie sterowane, a kierujący nimi ludzie będą mogli obserwować je na monitorze. Obraz zostanie zapewniony dzięki mikroskopowi sprzężonemu z kamerą. Długość zawodników będzie się wahała od kilkudziesięciu nanometrów do kilkuset mikrometrów, tak więc różnica wielkości pomiędzy skrajnymi wielkościami robotów może być kilkudziesięciokrotna. Nanoroboty będą miały do wykonania trzy zadania: sprint przed całą długość boiska (2 milimetry), slalom pomiędzy słupkami oraz strzelenie jak największej liczby bramek w ciągu 3 minut. Konkurencje pomiędzy nanorobotami zostaną rozegrane w dniach 7-8 lipca. W Sieci udostępniono film, na którym widać szwajcarskiego nanorobota grającego w piłkę.
  16. Firma Vision Robotics pracuje nad maszynami, które zbierałyby pomarańcze, jabłka czy inne owoce z drzew. Badania finansują producenci owoców, którzy obawiają się ograniczeń związanych z emigracją i spowodowanego nimi wzrostu kosztów siły roboczej. Do końca bieżącego roku wydadzą oni na badania milion dolarów i przewidują, że cały projekt będzie ich kosztował 5 milionów. Na obawach farmerów chce skorzystać właśnie Vision Robotics, która nie ma dotychczas doświadczenia na rynku maszyn rolniczych. Specjalizuje się ona w urządzeniach domowych, takich jak np. samodzielnie pracujące odkurzacze. Dotychczas żadnej firmie nie udało się opracować maszyny zrywającej owoce z drzew. Wszystkie konstrukcje były mało wydajne. Urządzenie wielokrotnie krążyło wokół drzewa, by upewnić się, że nie pozostały na nim żadne owoce. Dlatego też początkowo i Vision Robotics bardzo sceptycznie odniosła się do zaproponowanego jej pomysłu. Jej inżynierowie, podczas wizyty na farmie uprawiającej pomarańcze, wpadli na pomysł, by maszyna była budowana z dwóch robotów. Jeden zajmowałby się lokalizowaniem owoców, a drugi ich zbieraniem. Gdy już maszyna pozna położenie wszystkich owoców, z łatwością zaplanuje sobie pracę tak, by ich zebranie trwało jak najkrócej – mówi szef Vision Robotics, Derek Morikawa. Najpierw do pracy przystępowałby robot lokalizujący owoce. Jego zadanie to przeskanowanie drzewa i stworzenie trójwymiarowej mapy określającej położenie i wielkość każdego owocu oraz, na podstawie koloru, stopień jego dojrzałości i ew. oznaku psucia się. Ponadto obliczy on optymalny sposób zebrania. Dane te trafiałyby do ośmioramiennej automatycznej „ośmiornicy”, która szybko zbierze owoce. Vision Robotics tworzy obecnie prototypową maszynę, która ma być gotowa w przyszłym roku. Dwa do trzech lat później ma powstać ostateczna wersja urządzenia. Stowarzyszenia robotników rolnych twierdzą, że roboty nigdy nie będą tak sprawne jak ludzie i będą uszkadzały owoce. Farmerzy jednak są innego zdania, a Vision Robotics prowadzi rozmowy z wieloma różnymi grupami producenckimi, które zainteresowane są automatami zbierającymi od szparagów po czereśnie.
  17. HeartLander to najnowsze dziecko naukowców z Carnegie Mellon University w Pittsburghu. Urządzenie o długości 2 centymetrów przypomina gąsienicę, a jego zadaniem jest poruszanie się po powierzchni bijącego ludzkiego serca i przeprowadzanie prostych zabiegów, takich jak aplikowanie lekarstw czy przyczepianie do niego urządzeń medycznych. HeartLander może być wprowadzany do ciała pacjenta przez niewielkie nacięcie poniżej klatki piersiowej, dzięki czemu uniknie się wykonywania poważnych operacji. Robot posiada dwie przyssawki, z których każda ma 20 otworów podłączonych przewodami do urządzenia sterującego, które znajduje się poza ciałem pacjenta. Prędkość poruszania się urządzenia wynosi do 18 centymetrów na minutę. Lekarze przeprowadzający zabieg mogą z łatwością obserwować HeartLandera i kontrolować jego ruch za pomocą dżojstika. Obecnie, by osiągnąć to, co będzie można uzyskać dzięki HeartLanderowi, konieczne jest otwarcie klatki piersiowej i, często, zatrzymanie akcji serca. Co ciekawe, HeartLander jest w stanie dotrzeć do wszystkich części serca, zapewnia Cameron Riviere, szefowa zespołu badawczego. Urządzenie znajdzie drogę nawet tam, gdzie lekarze, by wykonać zabieg, muszą przełączyć pacjenta na krążenie pozaustrojowe. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego – mówi Andrew Ranking, kardiolog z University of Glasgow. Obecnie wielu zabiegów można dokonać, wprowadzając narzędzia chirurgiczne do wnętrza serca poprzez naczynia krwionośne. Taka technika jest jednak nieprzydatna w przypadku uszkodzeń czy chorób, które dotyczą obszarów położonych blisko powierzchni serca. To urządzenie powinno pomóc w takich przypadkach – stwierdził Ranking. Dodał, że być może w przyszłości HeartLander mógłby naprawiać uszkodzone serce dostarczając w odpowiednie miejsce komórki macierzyste. Amerykańscy uczeni pracują obecnie nad wyposażeniem HeartLandera w kamerę ora urządzenie pracujące na częstotliwościach radiowych, które leczyłoby artytmię niszcząc źle funkcjonujące tkanki. Twórcy HeartLandera udostępnili film, prezentujący urządzenie podczas pracy.
  18. Aby porównać śluz naturalny ze sztucznym, inżynierowie z MIT i Katolickiego Uniwersytetu w Louvain (CUL) skonstruowali robota-ślimaka, który potrafi wspinać się po pionowych ścianach niczym alpinista. Śluz ślimaka jest klejem, a zarazem substancją poślizgową. Dzięki niemu zwierzę przemieszcza się po powierzchniach niemal prostopadłych w stosunku do podłoża, nie odpadając od nich. Przyklejony do podłoża ślimak wypycha tylną część ciała ku przodowi. Dzięki temu odrywa się od łodygi czy betonowego murku, a następnie śluz znowu bezpiecznie przytwierdza go do nich. Naukowcy chcieli zbadać cykl rozkładu (odrywania od podłoża) i odnowy (ponownego przyklejania) kleju ślimaka, dlatego prześledzili właściwości syntetycznych śluzów, wyprodukowanych w oparciu o glinę i polimery. Wyliczyli też właściwości idealnego śluzu, który umożliwiałby wspinaczkę robotowi. Ważnym wnioskiem jest to, że prawdziwy śluz ślimaka nie jest potrzebny, by maszyna mogła wspinać się po ścianach. Możemy wyprodukować własny materiał adhezyjny, który pozwala na przemieszczanie się i to przy wykorzystaniu kupnych preparatów z farm ślimaków — wyjaśnia Randy Ewoldt z MIT. Jego współpracownik z CUL, Christian Clasen, dodaje, że dobre substancje poślizgowo-klejące to także żel do włosów, majonez, smar czy masło orzechowe (Soft Matter). Ewold jako pierwszy zetknął się z problemami zbierania śluzu od prawdziwych ślimaków, bo jest pionierem tego typu hodowli. Wabię ślimaki nagie lub oskorupione liściem sałaty. Gdy mam szczęście, przemierzą w poprzek całą ściankę akwarium i zostawią wystarczającą ilość śluzu, bym mógł ją zebrać.
  19. Naukowcy pracują nad robotem wielkości tabletki, który przemieszczałby się po organizmie w poszukiwaniu raka. Urządzenie będzie w stanie przeprowadzić testy dotyczące guza we wnętrzu ciała i przesłać wyniki do komputera. Robot ma być wyposażony w kamerę wideo, która wykonywałaby ok. 40 tys. zdjęć jelit. Ponieważ obraz byłby na bieżąco przekazywany do peceta, nie ma potrzeby odzyskiwania urządzenia, które kończyłoby swój elektroniczny żywot w toalecie. Wynalazek bazuje na istniejącej już technologii PillCam, którą wykorzystuje się w szpitalach do wykrywania takich schorzeń, jak choroba Crohna-Leśniowskiego. Kamera poszukuje oznak stanu zapalnego błony śluzowej jelit. PillCam wykonuje jedynie zdjęcia "podejrzanych" miejsc, natomiast nowy robot zbada tkankę, by od razu określić, czy jest zdrowa, czy zaatakowana przez nowotwór.
  20. NASA posiada listę ponad 800 asteroid, które mogą być potencjalnie niebezpieczne dla Ziemi. Dlatego też ważne jest, by poznać fizyczne właściwości każdej z nich tak, by w razie wejścia przez nią na kurs kolizyjny z naszą planetą, móc zaradzić ewentualnemu zderzeniu. Grupa naukowców i inżynierów z firmy Ball Aerospace opracowała zautomatyzowana sondę kosmiczną, która jest na tyle mała i tania, że można zbudować całą flotę takich urządzeń i wykorzystać je do zbadania niebezpiecznych asteroid. Sonda waży 12 kilogramów, a pojazd kosmiczny mógłby zabierać na pokład do 6 takich urządzeń. Następnie przewoziłby je w pobliże badanej asteroidy. Sondy opuszczałyby pokład i usadawiałyby się na powierzchni asteroidy. Wówczas otwierałyby się chroniąca je kuliste osłony (wraz z nią urządzenie jest wielkości piłki do koszykówki), a sondy przystępowałaby do badania asteroidy. Statek-matka pozostawałby w pobliżu i odbierał sygnały z informacjami od sond. Same urządzenia wyposażone miałyby być baterie, które pozwoliłyby im na kilka dni pracy. Nie przewidziano stosowania paneli słonecznych, dzięki czemu obniżeniu uległy koszty zbudowania urządzenia, jego stopień skomplikowania, waga oraz koszty eksploatacji. Uczeni przewidzieli natomiast wyposażenie sondy w mechanizmy pozwalające jej na poruszanie się po powierzchni asteroidy. Biorąc więc pod uwagę liczbę sond oraz czas ich pracy można stwierdzić, że w ciągu kilku dni zostanie zebranych wystarczająco dużo informacji. W ramach badań niektóre z sond mogłyby zostać wyposażone w ładunki wybuchowe. Takie urządzenie miałoby eksplodować na powierzchni asteroidy, a inne ustawione na niej sondy, odbierając drgania, badałyby wewnętrzną strukturę oraz wytrzymałość obiektu. W przypadku asteroidów zbudowanych z pojedynczego bloku skalnego możliwa byłaby obrona Ziemi poprzez przymocowanie do niej silnika, który wyprowadziłby ją z kursu kolizyjnego. Jeśli zaś zajdzie potrzeba obrony przed asteroidą złożoną z grupy skał, rozważa się użycie kosmicznego "spychacza”, czyli statku, który za pomocą grawitacji zmieniłby kurs asteroidy. Obliczono, że statek o wadze 20 ton poradziłby sobie z asteroidą o szerokości 200 metrów. Musiałby on podlecieć do asteroidy na odległość 50 metrów i pozostać tam przez rok. Spowolniłoby to jej prędkość na tyle, że możliwe byłoby zepchnięcie asteroidy z kursu. Największym problemem będzie umieszczenie sond na powierzchni asteroidy. W 2005 roku Japończycy podjęli nieudaną próbę umieszczenia sondy Minerva, która znajdowała się na pokładzie statku Hayabusa, na powierzchni asteroidy Itokawa. Jeśli znajdą się pieniądze, to statek-matka dla sond powstanie w ciągu dwóch-trzech lat. Do pierwszej asteroidy dotarłby on w roku 2011. Czytaj również: Uratuj Ziemię i wygraj 50 000 dolarów
  21. Na University of Washington w Seattle powstał robot, który jest w stanie poruszać się pod ziemią i monitorować stan kabli energetycznych. Urządzenie pozwoli wykryć nieprawidłowości w działaniu kabli, zanim jeszcze dojdzie do awarii. Przez ostatnie 50 lat do wykrywania możliwych awarii wykorzystywano test wysokich potencjałów. Polegał on na odłączeniu danego kabla i wysłaniu sygnału o wysokim napięciu. Jeśli kabel był wadliwy, dochodziło do jego awarii. Plusem takiej metody jest fakt, iż była to awaria kontrolowana. Ostatnio używa się też radarów. Obie metody wymagają jednak sporo pracy ze strony ludzi, są więc kosztowne. Opracowany właśnie robot jest urządzeniem autonomicznym. Porusza się wzdłuż kabla i bez przerwy monitoruje jego stan za pomocą trzech sensorów. Urządzenie składa się z dwóch segmentów, przypominających wagoniki. Pierwszy z nich, wyposażony w żyroskop, odpowiada za stabilne poruszanie się, w drugim zastosowano monitorujące kabel czujniki. Co prawda jedynie 10% kabli układanych jest w rurach lub tunelach, ale to właśnie one najczęściej ulegają awarii. Naukowcy mają nadzieję, że już niedługo ich robot będzie gotowy do wypuszczenia na rynek.
  22. Sir David King, główny doradca naukowy rządu Jej Królewskiej Mości, uważa, że gdy w przyszłości zostaną stworzone czujące roboty, należy dać im te same prawa co ludziom. Opinia taka została wyrażona w dokumencie przygotowanym przez firmę konsultacyjną Outsights oraz zajmującą się badaniami opinii publicznej Ipsos Mori. Dokument dotyczy Wielkiej Brytanii w roku 2056, a jego autorzy stwierdzili, że do tego czasu roboty posiadające uczucia mogą być czymś powszechnym. Czytamy w nim, że jeśli kiedyś rzeczywiście powstanie prawdziwa sztuczna inteligencja, trzeba będzie przyznać wyposażonym w nią urządzeniom takie prawa i obowiązki jak ludziom. Roboty miałyby więc prawa wyborcze, płaciłyby podatki i służyły w wojsku. Jeśli przyznamy im pełnię praw, to państwa będą zobowiązane do zapewnienia im wszelkich korzyści wynikających z przynależności do społeczeństwa, a więc prawa do pracy, zamieszkania i opieki zdrowotnej dla robotów, polegającej na ich naprawie – stwierdzono w dokumencie.
  23. Japońska firma Sega Toys rozpocznie pod koniec roku (w grudniu) sprzedaż konika-robota o rozmiarach prawdziwego pony. Dream Pony (po japońsku Yume-Kouma) jest zasilany bateriami. Wysokiego na 120 cm zwierzaka wyposażono w czujniki, które pozwalają mu reagować na bodźce. Kiedy dziecko pogłaszcze go po głowie lub szyi, potrząsa łbem, strzyże uszami i macha ogonem. Konik reaguje też na stymulację wzrokową i słuchową. Może na przykład rżeć z zaniepokojeniem, gdy w pomieszczeniu zapadnie ciemność czy potrząsać głową w odpowiedzi na nagły i głośny dźwięk. W zestawie z koniem sprzedawana jest plastikowa marchew, którą pluszak zaczyna jeść, gdy znajdzie się naprzeciwko jego łba. Mankamentem Yume-Kouma jest to, że nie może poruszać nogami. Zabawka ma kosztować ok. 600 dolarów. Według producenta, dosiadać jej mogą osoby ważące do 36 kg. Szacuje się, że roczna sprzedaż Dream Pony sięgnie 10 tys. sztuk. Konik-robot to kolejna odsłona w ramach serii wirtualnych zabawek Sega Toys, nazywanej Dream Pet (Yume-Petto).
  24. Microsoft udostępnił za darmo swój pierwszy system operacyjny dla robotów. Microsoft Robotics Studio to oparta na Windows platforma, która umożliwia tworzenie łatwych do zaprogramowania robotów, zarówno tych prawdziwych jak i wirtualnych. Oprogramowanie jest kompatybilne m.in. z zestawami Roomba firmy iRobot czy Lego Mindstorms NXT. Program jest darmowy dla osób indywidualnych i środowisk naukowych. Przedsiębiorstwa będą musiały wykupić licencję za 399 dolarów. Nowy zestaw Microsoftu zawiera trójwymiarowe narzędzie do symulowania pracy aplikacji sterujących robotami, moduły komunikacyjne pozwalające na przepływ informacji pomiędzy różnymi urządzeniami oraz obrazkowy język programowania, który umożliwia zaprogramowanie urządzenia nawet amatorom.
  25. Japońscy naukowcy skonstruowali automatyczny tester do wina, który jest w stanie rozróżnić 30 różnych szczepów winogron. Urządzenie ma być pomocne dystrybutorom czy służbom celnym w sprawdzeniu, czy zawartość butelki zgadza się z jej etykietą. Robot, który został zbudowany przez uczonych z należących do NEC-a laboratoriów System Technologies oraz pracowników uniwersytetu Mie, jest dwukrotnie większy niż skrzynka mieszcząca cztery butelki wina. Wyposażono go w mikrokomputer i czujnik optyczny. Aby dokonać analizy należy umieścić 5-mililitrową próbkę w urządzeniu. Wino jest następnie omiatane światłem w podczerwieni, a odbite promienie analizowane są przez fotodiody. Na podstawie długości fali światła zaabsorbowanej przez płyn automat jest w stanie rozróżnić w ciągu 30 sekund 30 popularnych marek wina. Co więcej, w wielu przypadkach urządzenie potrafi określić, z jakiego regionu winiarskiego pochodzi napój. NEC obiecuje, że zanim rozpocznie sprzedaż robota, będzie on w stanie odróżnić więcej niż obecnie gatunków. John Corbet-Milward z brytyjskiego Wine and Spirit Trade Association mówi, że fałszerstwa win to poważny problem. Gdy w którymś roku winogrona słabo rosną, zawsze jest pokusa, by podrasować produkt mieszając różne wina. To trudne do wykrycia. Obecnie fałszerstwa wykrywają wyspecjalizowani kiperzy oraz osoby dokładnie analizujące zapiski dotyczące zbiorów winnicy. Każda nowa maszyna, która może wykryć fałszerstwa, jest potencjalnie bardzo interesująca. Pozwoli ona przyspieszyć badania i obniżyć koszty – dodaje Corbet-Milward. Dodaje jednak, że urządzenie powinno być w stanie rozróżnić znacznie więcej gatunków, niż tylko 30. Na świecie produkuje się wino w tysiącach różnych smaków. Dobrym testem dla takiej maszyny byłoby porównanie jej możliwości z możliwościami zespołu profesjonalnych kiperów – stwierdził Corbet-Milward. Wielu innych specjalistów również z ostrożnością i niedowierzaniem podchodzi do umiejętności maszyny testującej wino.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...