Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ptaki' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 56 wyników

  1. Ptaki są jedynymi zwierzętami poza ssakami, u których rejony mózgu szczególnie aktywne podczas czuwania śpią później głębiej. Naukowcy z Instytutu Ornitologii Maxa Plancka w Seewiesen nie pozwalali gołębiom na popołudniową drzemkę, wyświetlając im filmy z serii Davida Attenborough Życie ptaków. Podczas 8-godzinnej sesji kinowej jedno oko zwierzęcia zasłaniano, a drugie nakierowywano na ekran. Gdy ptak zasypiał, delikatnie go poszturchiwano. W nocy obserwowano głębszy sen w częściach mózgu związanych ze stymulowanym okiem, w porównaniu do analogicznego regionu drugiej półkuli. Jak można się domyślić, w przypadku obszarów niewzrokowych nie odnotowano podobnej asymetrii snu. Skąd takie zjawisko u ptaków? Poza ssakami, są one jedynymi zwierzętami, których sen jest podzielony na sen wolnofalowy, spokojny (oznaczany jako SWS, od ang. slow wave sleep, lub NREM, od ang. non-REM sleep) oraz sen paradoksalny, aktywny, oznaczany jako PS (od ang. paradoxical sleep) lub REM (od ang. rapid eye movements sleep). W czasie SWS mózg generuje silne sygnały elektryczne, widoczne w zapisie EEG jako fale o wysokiej amplitudzie i niskiej częstotliwości. U ssaków intensywność snu SWS spada lub wzrasta jako funkcja czasu spędzonego wcześniej, odpowiednio, na czuwaniu lub śnie. Teraz po raz pierwszy Niemcy wykazali istnienie analogicznego efektu również u ptaków. W sytuacji pozbawienia snu gołębie spały mocniej. U ptaków obserwowaliśmy ssakopodobny "miejscowy sen". Najprawdopodobniej więc główną funkcją snu wolnofalowego jest regeneracja mózgu – podsumowuje John Lesku, główny autor studium.
  2. Rekonstruując mózgi wymarłych ptaków, ornitolodzy mają nadzieję rzucić nieco światła na początki zdolności latania. Wszystko wskazuje na to, że ptaki wyewoluowały z dinozaurów ok. 150 mln lat temu, ale nadal nie wiadomo, w którym momencie zdobyły przestworza. Naukowcy ze Szkockiego Muzeum Narodowego koncentrują się na kłaczku móżdżku, integrującym podczas lotu sygnały wzrokowe i pochodzące ze zmysłu równowagi. Dzięki tej strukturze ptak potrafi ocenić pozycję innych obiektów (latających i nielatających). Mamy nadzieję, że uda nam się ustalić, jak wyewoluował kłaczek, który pozwala sobie poradzić z rozmaitymi wymogami lotu. To zapewni nam informacje, kiedy ptaki mogły nabyć zdolność latania [i pozwoli odróżnić ptakopodobne dinozaury od ptaków, które zatraciły zdolność lotu] – tłumaczy Stig Walsh. We współpracy z kolegami z University of Abertay Dundee muzealnicy skanują skamieniałości kilku wymarłych gatunków, a także ok. 100 współczesnych ptaków. W odróżnieniu od skanerów medycznych, które wykonują serię zdjęć przekrojowych obiektu z pojedynczą warstwą o grubości 1,5 mm, skaner 3D z Abertay University ma dokładność do 6 mikronów – podkreśla Walsh. W przypadku współczesnych ptaków biolodzy są zainteresowani blisko spokrewnionymi gatunkami, wśród których są zarówno ptaki latające, jak i nieloty. W ten sposób powinno się udać ustalić, czy wraz z utratą zdolności lotu kłaczek staje się mniejszy. Poza tym naukowcy skupiają się na niezwykle szybkich lotnikach sokołach wędrownych, obdarzonych zdolnościami akrobatycznymi jerzykowatych i jaskółkach oknówkach czy latających do tyłu kolibrach. Szkocki zespół analizuje różne gatunki wymarłych ptaków. Niektóre z nich, np. dodo, występowały jeszcze całkiem niedawno, inne żyły wiele milionów lat temu: 3 gatunki pochodzą z iprezu (czyli sprzed ok. 55 mln lat), jeden nielot morski zasiedlał Ziemię w kredzie mniej więcej 100 mln lat temu, a archeopteryks ok. 145-150 mln lat temu. Warto podkreślić, że trudno o niezdeformowane skamieniałości ptaków, ponieważ większość została spłaszczona przez zalegające na nich osady. Projekt poszukiwania związków między wielkością kłaczka a zaawansowaniem zdolności koordynowania w czasie lotu bodźców wzrokowo-równoważnych ma się zakończyć na początku 2012 roku.
  3. Gąsienice gwiżdżą, kwiczą i wydają dźwięki przypominające stukanie. Biolodzy znają ten repertuar od ponad wieku. Dotąd niedawna nikt nie miał jednak pojęcia, jak gąsienice wytwarzają dźwięk ani czemu to w ogóle służy. Okazuje się, że chodzi o odstraszanie polujących ptaków. Kiedyś zespół Jayne Yack z Carleton University ustalił, że gąsienice antrei (Antheraea polyphemus), nocnego motyla z rodziny pawicowatych, stukają, uderzając o siebie żuchwą i szczęką. Teraz Kanadyjczycy ustalili, że gąsienice Amorpha juglandis, motyla z rodziny zawisaków, wykorzystują do gwizdania umieszczone po bokach odwłoka przetchlinki. To one umożliwiają im wymianę gazową i zwykle służą do oddychania. Jak widać, nie zawsze... Dzięki systemowi szybkiego filmowania naukowcy zauważyli, że gąsienice cofają głowę, by ucisnąć jamę ciała. Zaczęto dywagować, że w ten sposób wyciskają powietrze przez przetchlinki, czemu towarzyszy charakterystyczne gwizdanie czy piszczenie. By sprawdzić, czy tak jest naprawdę, Veronica Bura (także z Carleton University) pokryła wszystkie osiem par przetchlinek lateksem. Następnie systematycznie usuwała prowizoryczne zatyczki, podszczypując przy tym wiszącą na liściu larwę pęsetą. Okazało się, że dźwięki dobywają się z 8. pary otworów, tworząc trwające do 4 sekund serie gwizdów. Gwizdy obejmowały częstotliwości od dźwięków słyszalnych dla ptaków i ludzi po ultradźwięki. Na potrzeby końcowego eksperymentu Yack i Bura nawiązały współpracę z kolegami z Queen's University, którzy hodują lasówki żółtawe (Dendroica petechia), ptaki często jadające gąsienice i występujące w tych samych rejonach, co A. juglandis. Nieszczęsne gąsienice umieszczano na gałązkach w klatkach z lasówkami i ponownie filmowano rozwój wydarzeń. Podczas ataku gąsienice zaczynały piszczeć, ptak wzdrygał się i odskakiwał lub odlatywał. Mimo że 3 lasówki przypuściły po 2 ataki, żadnej z gąsienic nic się w efekcie nie stało.
  4. Szary bądź biały kolor turbin wiatrowych przyciąga owady, co może wyjaśnić, czemu od czasu do czasu znajduje się przy nich zabite nietoperze i ptaki. Koncepcję tę potwierdzałyby wyniki innego studium, zgodnie z którymi nietoperze najczęściej padają ofiarą turbin w nocy i latem, czyli wtedy, gdy owadów jest najwięcej (European Journal of Wildlife Research). Spekulowano, że owady mogą być z różnych powodów wabione przez strukturę turbin, a to z kolei przyciąga gatunki owadożerne, takie jak ptaki i nietoperze, do polowania w ich pobliżu. [Poza naszym studium] żadne inne badanie nie dotyczyło jednak tego, jakie specyficzne gatunki owadów są wabione do turbiny lub dlaczego właściwie się tak dzieje – opowiada Chloe Long, doktorantka z Loughborough University. Long i doktorzy James Flint i Paul Lepper z tej samej uczelni sprawdzili, jak kolor turbiny wpływa na liczbę gromadzących się wokół niej owadów. Większość tego typu konstrukcji maluje się na biało lub szaro, by jak najlepiej wtopiły się w krajobraz. Brytyjczycy nie ograniczyli tak bardzo gamy kolorystycznej, w ich eksperymentach wykorzystano bowiem śnieżnobiałe, jasno- i ciemnoszare, ale także żółte, błękitne, czerwone oraz fioletowe kartki, rozkładane w przypadkowej kolejności obok 13-metrowej turbiny wiatrowej. Okazało się, że kolor turbiny wywiera znaczący wpływ na wabienie owadów i to zarówno w nocy, jak i w dzień. Najwięcej insektów przyciągały biały i jasny szary (lepsze wyniki uzyskiwano tylko za pomocą żółtego), najmniej pociągającym kolorem okazał się zaś fioletowy. Wśród gromadzących się wokół owadów znalazły się niewielkie muszki (o rozmiarach ciała nieprzekraczających 5 mm), duże muchy (o gabarytach równych lub większych od 5 mm), mszyce, ćmy, motyle, wciornastki, chrząszcze i komarnice. To bardzo interesujące, że pospolite kolory turbiny są tak atrakcyjne dla owadów. Okazało się też, że niewidoczne dla nas ultrafioletowe i podczerwone składowe farby także oddziałują na owady. Większa ich zawartość przyciągała więcej insektów. Byłoby idealnie, gdyby wystarczyło przemalować wiatraki na fioletowo, by oszczędzić życie wielu zwierzętom, ale członkowie zespołu Long podejrzewają, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Niewykluczone, że istotnymi czynnikami są też przyciągające drapieżniki i ich ofiary ciepło oraz – w przypadku nietoperzy - trudność z wykryciem turbiny za pomocą echolokacji.
  5. W coraz większej liczbie drapaczy chmur na Manhattanie wyłącza się na noc światła, by nie dopuścić, żeby rozbijały się o nie zdezorientowane ptaki. Szacuje się, że rocznie ten smutny los spotyka ok. 90 tys. migrujących ptaków. Grupa ornitologiczna NYC Audubon zaapelowała do właścicieli lokali w wysokich budynkach, by wyłączali lub przynajmniej nieco wytłumiali oświetlenie. Jej przedstawiciele zachęcają też pracowników z nocnych zmian do zrezygnowania z oświetlenia sufitowego na rzecz ustawionej na biurku lampki. Projekt Lights Out New York jest prowadzony już 5. rok z rzędu. Tej jesieni dołączają do niego lokatorzy Chrysler Building, drugiego co do wysokości budynku Nowego Jorku, oraz Centrum Rockefellera, czyli kompleksu 19 wieżowców między 48. a 51. ulicą Wielkiego Jabłka. Synchroniczne wygaszanie rozpoczęło się 1 września i potrwa do 1 listopada. Zaciemnienie obowiązuje od północy do świtu. Badania chicagowskiego Field Museum wykazały, że wyłączenie świateł w zaledwie jednym budynku zmniejszało śmiertelność ptaków średnio aż o 83%. Nikt jednak nie zna prawdziwego zakresu problemu. Ptaki spadają na wyższe piętra, a ich ciała nigdy nie osiągają poziomu gruntu – tłumaczy dyrektor wykonawczy NYC Audubon Glen Phillips. Jak widać, podobne działania mają sens nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia, ponieważ ograniczając zużycie prądu, można jednocześnie pomóc, a przynajmniej nie przeszkadzać zwierzętom. Po raz pierwszy program wyłączania świateł wdrożyło w 1993 r. stowarzyszenie ekologiczne z Toronto. Ruch związany z Fatal Light Awareness Program (FLAP) szybko zyskiwał na popularności. W centrum Chicago przez 6 miesięcy (na czas jesienno-zimowych migracji) egipskie ciemności zalegają po dwudziestej trzeciej w ok. 100 miejscach. Dzieje się tak w niemal wszystkich budynkach w obrębie 40 pięter - twierdzi Annette Prince, dyrektor należącego do Audubon Chicago Collision Monitors.
  6. W okresach migracji, a więc jesienią i wiosną, ptaki stają się bardziej impulsywne i trudniej im się oprzeć pokusom. Ornitolodzy z University of Wisconsin-Madison badali pasówki białobrewe (Zonotrichia leucophrys) i uważają, że zjawiska tego nie da się w pełni wyjaśnić jedynie niedoborem snu. Amerykanie przyglądali się zdolności pasówek do opanowania chęci dziobania guzika zapewniającego pożywienie. Na wolności, pomimo znacznego ograniczenia [długości i liczby] okazji do spania, w czasie migracji ptaki z powodzeniem kontynuują długi lot, poza tym zajmują się nawigowaniem i unikaniem drapieżników. W laboratorium odkryliśmy wcześniej, że w stanie migracyjnym ptaki mogą się nauczyć dziobać w przełącznik, by uzyskać pokarm. W najnowszym eksperymencie zademonstrowaliśmy, że w porównaniu do zwierząt niemigrujących, trudno im się nauczyć, by nie dziobać – wyjaśnia szefowa projektu Ruth Benca. Oczywista nadaktywność okresu podróży może być powiązana z oddzieleniem snu od cykli światła-ciemności, którym podporządkowane są działania ptaków latem i zimą. Osobne eksperymenty pokazały, że samo pozbawienie snu nie wywołuje utraty kontroli, a krótki sen latem nie wiąże się ze wzrostem impulsywności. Niewykluczone, że przyczynę specyficznego dla migracji rozhamowania zachowania stanowi podzielenie snu na odcinki (rozczłonkowanie w czasie). Nie jest jasne, czy niezdolność do powstrzymania się od dziobania ma związek z ogólnym upośledzeniem hamowania, zaburzonym poczuciem czasu, nieuwagą dotyczącą istotnych wskazówek czy czymś zupełnie innym.
  7. Ptaki żerujące w okolicach wybrzeża oceanu przenoszą metale ciężkie, np. rtęć i ołów, do ekosystemów arktycznych. Ptaki żywiące się różnymi pokarmami będą przekaźnikami odmiennych koktajli zanieczyszczeń metalicznych, które zostaną zawleczone z oceanu z powrotem do ekosystemów lądowych. Nie da się ukryć, że może to wpłynąć na pozostałe bytujące tu organizmy – opowiada Neal Michelutti z Queen's University. Biolodzy zbierali próbki osadów z dwóch sadzawek zlokalizowanych na małej wyspie w arktycznej części Kanady. Gniazdują tu dwa gatunki ptaków morskich: żywiące się głównie rybami rybitwy popielate (Sterna paradisaea) i gustujące przede wszystkim w mięczakach kaczki edredonowe (Somateria mollissima). Naukowcy badali osady pod kątem obecności metali i innych wskaźników aktywności ptaków. Odkryli znaczne różnice między próbkami, które można było przypisać diecie zwierząt. Tam, gdzie mieszkały rybitwy, występowały większe stężenia rtęci i kadmu, podczas gdy w okolicach zajętych przez edredony dominowały takie pierwiastki, jak ołów, mangan i glin. Wzorce zawartości metali w osadach odpowiadały profilom ustalonym w badaniu ptasich tkanek. Prof. John Smol uważa, że odkrycia te da się odnieść do innych lokalizacji. Wysoka Arktyka jest jednak doskonałym naturalnym laboratorium do prowadzenia takich badań, ponieważ brak tu miejscowego przemysłu. Obecność ptaków morskich na każdym kontynencie sugeruje, że podobne procesy działają wzdłuż linii brzegowych na całym świecie. [...] Obszary zwiększonego poziomu metali i innych zanieczyszczeń pojawiają się tam, gdzie aktywność biologiczna jest największa. Jules Blais z Uniwersytetu w Ottawie zaznacza, że nie wolno obwiniać ptaków o zanieczyszczenie sadzawek. One po prostu podtrzymują swoje naturalne zachowania i cykle życiowe i nieświadomie stają się nośnikiem zanieczyszczeń w coraz bardziej zindustrializowanym świecie.
  8. Ptasie mamy komunikują się ze swoimi pisklętami jeszcze przed wylęgiem, zostawiając im wiadomość w jaju. Badacze z Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Cambridge wyjaśniają, że zmieniając warunki panujące w jaju, samice kanarków informują rozwijające się młode o sytuacji, z jaką spotkają się na zewnątrz. W odpowiedzi pisklęta dostosowują sposób dopominania się o pożywienie. Jeśli wiadomość "wspomina" o hojnych rodzicach, pojawiwszy się na świecie, pisklęta energiczniej domagają się pożywienia. Młode, które będą wychowywane przez gorszych czy ograniczonych zasobami rodziców, po wylęgu prezentują mniej roszczeniową postawę. Pamiętając o komunikacie z jaja, pisklęta szybciej przybierają na wadze, ponieważ dopasowują swoje żądania do możliwości dostawczych matki i ojca. W ten sposób mogą uniknąć proszenia w sytuacji, kiedy nie dostaną pokarmu, lub bezczynności, gdy dałoby się uzyskać więcej. Zespół z Cambridge zamieniał jaja pomiędzy gniazdami kanarków, przez co młode wychowywały się w środowisku, którego się nie spodziewały. Ta praca zmienia nasze rozumienie środowiska prenatalnego u ptaków. Od jakichś 20 lat wiedzieliśmy, że zapewnione przez matkę substancje z jaja mogą wpłynąć na rozwój pisklęcia. Powszechne założenie było jednak takie, że są to środki, za pomocą których matki manipulują młodymi w sposób odpowiadający bardziej im samym niż pisklętom. My wykazaliśmy, że jest dokładnie na odwrót: substancje zamknięte w jaju są dostosowane do młodego. Jeśli eksperymentalnie zaburzymy komunikat z jaja, to raczej pisklę zostanie bezpośrednio ukarane, a nie matka – podsumowuje dr Rebecca Kilner.
  9. Pióra ptaków mogą spełniać taką samą funkcję jak wibryssy kotów. Jako organy czuciowe pozwalają lepiej zorientować się w przestrzeni. Ostatnio biolodzy zajmujący się alkami – ptakami skądinąd znanymi ze swych imponujących skoków do wody na główkę – zauważyli, że osobniki z bardziej rozwiniętymi, czyli odstającymi od ciała pióropuszami rzadziej na coś wpadają (Animal Behaviour). Pogłębione analizy wykazały, że u licznych ptaków – papug, pingwinów, bażantów czy kolibrów – pióra spełniają podobną rolę. U wielu gatunków można dostrzec sterczące z głowy kity, brody czy niby-wąsy, o imponujących ogonach nie wspominając. Sądzono, że ozdoby te służą do wywierania wrażenia na płci przeciwnej, ale doktor Sampath Seneviratne z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej oraz profesor Ian Jones Memorial University of Newfoundland uważają, że dodatkowo spełniają one funkcję dotykową. Panowie sprawdzali, czemu na głowach alek rozwinęło się tak złożone upierzenie. W obrębie rodzaju Aethia różne gatunki mają co prawda rozmaicie ukształtowane pióra, lecz samice i samce zazwyczaj wyglądają tak samo. Ptaki rozmnażają się w ciemnych szczelinach skalnych. Biolodzy umieszczali pojedyncze osobniki w zaciemnionych labiryntach eksperymentalnych (przypominały one ich "domy") i sprawdzali, jak często ptaki na coś wpadały. Okazało się, że zarówno nurniczki czubate (Aethia cristatella), jak i wąsate (Aethia pygmaea) 2,5-krotnie częściej ulegały wypadkom, jeśli pióra na głowie zostały sztucznie spłaszczone. Poza tym bez pomocy kity naturalnie długopióre osobniki częściej waliły w przeszkody głową niż ptaki przyzwyczajone do krótszych kit. Następnie ornitolodzy porównywali upierzenie poszczególnych gatunków z trybem życia, jaki prowadzą oraz miejscem zamieszkania. Ptaki żyjące w złożonych, najeżonych przeszkodami środowiskach, a także aktywne nocą z większym prawdopodobieństwem miały długie pióra ozdobne – zaznacza Seneviratne. Okazało się, że twierdzenie to jest prawdziwe również w przypadku wielu innych gatunków ptaków, w tym dzięciołowatych i kuropatw. Choć rzeczywiście wąsy i pióropusze mogą służyć do odstraszania drapieżników, zachwalania swoich walorów czy kamuflażu, ich pierwotną funkcją było informowanie o przeszkodach. Pióra na głowie są szczególnie użyteczne, ponieważ pozwalają ochronić ważne narządy – oczy, dzioby, nozdrza i błony bębenkowe.
  10. Zimna wojna była bez wątpienia bardzo ciężkim okresem dla wielu narodów. Okazuje się jednak, że czas napiętych stosunków pomiędzy blokiem wschodnim oraz sprzymierzeńcami USA był pod pewnymi względami niezwykle korzystny dla... ekosystemów. Jak wykazała dr Susan Shirley z Oregon State University, ograniczenie przepływu ludzi i towarów pomiędzy Wschodem i Zachodem pozwoliło na zmniejszenie liczby gatunków, które zostały zawleczone na teren silnie odizolowanej w tamtych czasach Europy Wschodniej. Handel globalny jest prawdziwym powodem do zmartwień z punktu widzenia gatunków inwazyjnych, a lekcje, których możemy się nauczyć z czasów zimnej wojny, są niczym ostrzegawcza flaga dla państw rozwijających się, które rozrastają się w obrębie globalnej gospodarki, ocenia dr Shirley. Studium przeprowadzone przez badaczkę z Oregonu koncentrowało się na ptakach. Wydawać by się mogło, że zwierzęta te, zdolne do samodzielnego przemieszczania się na znaczne odległości, nie powinny być uznawane za gatunki inwazyjne - mogłyby przecież dotrzeć w wiele miejsc bez pomocy człowieka. W praktyce okazuje się jednak, że ludzie przenoszą ptaki w nowe miejsca - zbyt odległe, by zwierzęta mogły do nich dolecieć samodzielnie - umożliwiając im inwazję. Jak wykazały obliczenia przeprowadzone przez dr Shirley, przed rozpoczęciem zimnej wojny w Europie Zachodniej żyło 36 inwazyjnych gatunków ptaków, zaś na Wschodzie było ich 11. W czasie pomiędzy końcem II wojny światowej i opadnięciem żelaznej kurtyny w krajach zachodnich, otwartych na kontakty handlowe oraz przepływ ludzi i towarów, ich liczba wzrosła do 54. W tym samym czasie w Europie Wschodniej, wyraźnie odizolowanej od reszty świata, liczba gatunków inwazyjnych spadła do pięciu. Zaobserwowane zjawisko dostarcza ważnych wniosków pozwalających na ochronę naturalnego kształtu ekosystemów w dobie globalnego handlu. Nie oznacza ono, oczywiście, że przepływ ludzi i dóbr jest czymś złym. Trzeba jednak pamiętać, że jedyną skuteczną i akceptowalną ekonomicznie metodą ochrony przed gatunkami inwazyjnymi jest zapobieganie ich wspomaganej migracji, a nie zabijanie osobników, które już zostały zawleczone na nowe obszary. Wnioski te nie ograniczają się do ptaków; te same zasady dotyczą większości organizmów żywych.
  11. Grupa naukowców z University of Kansas (KU) i Northeastern University w Shenyang odkryła jadowitego, przypominającego ptaka drapieżnika, który żył w Chinach 128 mln lat temu. To pierwsze doniesienie o toksynie wykorzystywanej przez przedstawiciela linii ewolucyjnej prowadzącej do powstania współczesnych ptaków. Przeżyliśmy prawdziwy szok. Zorganizowaliśmy nawet specjalną wyprawę do Chin, by zbadać to zagadnienie. Myślimy, że to będzie sensacja – opowiada paleontolog profesor Larry Martin. Sinornitozaur, teropod z rodziny dromeozaurów, zwany też chińskim ptasim jaszczurem, jest bliskim krewnym welociraptora. Zamieszkiwał prehistoryczne lasy północnego wschodu Chin, gdzie aż roiło się od różnego rodzaju zwierząt. Stworzenie osiągało rozmiary indyka. Wyspecjalizowało się w chwytaniu małych dinozaurów i ptaków. Niemal na pewno było upierzone. To bardzo bliski krewny czteroskrzydłego szybownika zwanego mikroraptorem – wyjaśnia Martin. Jad wywoływał u ofiary niemal natychmiastowy szok, zmniejszając prawdopodobieństwo wzięcia odwetu, ucieczki czy kradzieży ze strony innych drapieżników. Raptor działał z zaskoczenia. Nie zorientowałbyś się, że się zbliża. Zanurkowałby zza twoich pleców z nisko zwieszonej gałęzi [...]. Próbowałby ugryźć, a gdy tylko zęby trafiłyby w skórę, w ranę zacząłby się sączyć jad - przekonuje David Burnham z KU. Ofiara nie mogłaby się ruszać, ale miałaby świadomość powolnego pożerania przez sinornitozaura. Rodzaj ten miał charakterystyczne wgłębienia po bokach głowy. Naukowcy podejrzewają, że to właśnie tam znajdowały się gruczoły jadowe, połączone poprzecznym kanałem z długimi rowkowanymi zębami szczęki. Był to mechanizm podobny do widywanego u współczesnych warunkowo jadowitych jaszczurek czy węży, zwłaszcza do niskociśnieniowego systemu heloderm. Raptor sprzed 128 mln lat miał jednak dłuższe zęby, by przebić się przez grubą warstwę piór (nie zapominajmy, że ptaki stanowiły jego główne źródło pożywienia). Toksyna nie była wstrzykiwana w tkankę, lecz ściekała wyżłobieniami w zębach, które nacinały mięśnie.
  12. Choć umiejętność latania daje ptakom ogromne możliwości kolonizacji nowych obszarów, kilka milionów lat temu większość z nich unikała migracji z Ameryki Południowej do Północnej aż do momentu powstania połączenia lądowego pomiędzy kontynentami - twierdzą badacze z University of British Columbia. Podczas gdy liczne ptaki północnoamerykańskie przelatywały ponad morskimi barierami, które kiedyś rozdzielały kontynenty, niemal wszystkie ptaki tropikalne, szczególnie te z regionu lasów amazońskich, rozpoczęły kolonizację Ameryki Północnej po powstaniu połączenia lądowego, podsumowuje główny autor odkrycia, Jason Weir, dla którego przeprowadzone studium było główną częścią pracy doktorskiej. Stworzona hipoteza jest efektem badań nad próbkami DNA pobranymi od 457 przedstawicieli unikalnych gatunków ptaków zamieszkujących oba kontynenty. Dzięki ustaleniu sekwencji charakterystycznych fragmentów genomu badanych zwierząt możliwe było ustalenie chronologii wyodrębniania się poszczególnych gatunków oraz czasu, w którym doszło do oddzielenia się poszczególnych linii rozwojowych. Jak wynika z przeprowadzonej analizy, większość gatunków przebywających pierwotnie w Ameryce Południowej najwyraźniej unikała migracji na północ aż do momentu jej połączenia z Ameryką Północną, do którego doszło 3 miliony lat temu. Co jest jednak bardzo ciekawe, ptaki z północy nie miały problemów z przelotem nad powierzchnią oceanu. To dość zaskakujące, ocenia zebrane informacje prof. Dolph Schluter, jeden z autorów studium. Czy ptaki nie mogły przelecieć nad tym odstępem? Niektóre tak zrobiły, ale ptaki tropikalne zaczekały na [powstanie] przejścia lądowego. Możliwego wyjaśnienia nieoczekiwanego zjawiska dostarcza obserwacja ptaków zamieszkujących dżunglę amazońską w dzisiejszych czasach. Niektóre z nich unikają przelatywania nawet nad rzekami o szerokości zaledwie 200 metrów. Czy ptaki żyjące kilka milionów lat temu zachowywały się podobnie? Tego najprawdopodobniej nie dowiemy się nigdy.
  13. Jeśli w danym roku samiec głuptaka niebieskonogiego (Sula nebouxii) nie bierze udziału w przedłużaniu gatunku, czyli zostaje skazany na niemal 12-miesięczną abstynencję seksualną, jego stopy stają się intensywniej błękitne. Wg samic, im jaskrawsze kończyny, tym bardziej atrakcyjny ich właściciel, szanse na powodzenie w kolejnym sezonie lęgowym zdecydowanie się więc zwiększają (Biology Letters). Ich nogi są tak jaskrawe, jak to tylko możliwe – podkreśla Alberto Velando, ekolog ewolucyjny z Uniwersytetu w Vigo. Najsilniej wybarwione nogi występują u młodych samców. W miarę upływu czasu, a ptaki te dożywają nawet 20 lat, stopniowo bledną. Abstynencja seksualna przywraca młodzieńczy blask (stóp), co ma zapewnić sukces reprodukcyjny. Wcześniejsze badania wykazały np., że samce z intensywniej wybarwionymi stopami mają więcej młodych i są rzadziej zdradzane przez partnerki. Zaobserwowaliśmy, że w przypadku samców z bladymi nogami samice częściej zalecają się do konkurentów. Widać też spadek intensywności kopulacji. Zabarwienie stóp to efekt odbijania światła żółtego przez barwnik karotenoidowy i niebieskiego przez kolagen. Karotenoidy są przeciwutleniaczami i działają stymulująco na układ immunologiczny. Jak łatwo się domyślić, tylko dobrze odżywione samce z najsilniejszą odpornością mogą sobie pozwolić na "marnowanie" barwników przy zabarwianiu nóg. Hiszpanie obserwowali głuptaki podczas dwóch okresów godowych: w 2004 i 2005 r. Zmierzyli wtedy świetlność ptasich stóp, co odpowiada ilości odbitego światła w niebieskim zakresie widma. Osobniki ujęte w studium (70 w pierwszym i 39 w drugim roku) obserwowano w ramach badania podłużnego. Okazało się, że samce, którym nie udało się spłodzić dzieci w pierwszym roku, miały w kolejnym sezonie lęgowym nogi jaskrawsze od jurnych kolegów. Biolodzy uważają, że dzieje się tak, ponieważ samce, którym się powiodło, zainwestowały sporo energii w zaloty i opiekę nad pisklętami. Głuptaki niebieskonogie to jeden z nielicznych gatunków, które dzięki abstynencji zyskują atrakcyjniejszy dla płci przeciwnej wygląd. Drugim przykładem mogą być cierniki. Ich pomarańczowe zabarwienie zanika, gdy ryba kopuluje określoną liczbę razy w danym okresie.
  14. Kto do niedawna miał wątpliwości na temat istnienia upierzonych dinozaurów, dziś musi stawić czoła nowym danym paleontologicznym. Badacze z Chińskiej Akademii Nauk przedstawili bowiem zdjęcia wyjątkowo dobrze zachowanych szczątków gatunku nazwanego Anchiornis huxleyi, opierzonych gadów żyjących co najmniej 10 milionów lat przed słynnym archeopteryksem. Skamieniałości odkryto w północno-wschodnich Chinach. Ich wiek oceniono na co najmniej 150 milionów lat, co oznacza, że to najstarsze pozostałości piór znane nauce. Zdaniem prof. Xu Xinga, szefa zespołu, który dokonał tego niezwykłego znaleziska, jest to także ostateczny dowód na to, że ptaki wyewoluowały od gadów. Nowy gatunek nazwano Anchiornis huxleyi. Jego nazwa rodzajowa oznacza "krewny ptaków", zaś nazwa gatunkowa została mu nadana na cześć Thomasa H. Huxleya - jednego z pierwszych popularyzatorów teorii ewolucji. Odkryte okazy są bardzo obficie pokryte piórami. Przedstawiciele A. huxleyi mieli opierzone nie tylko kończyny górne, lecz także ogony. O pokrewieństwie z ptakami świadczy także typowo "ptasia" budowa stóp, zaopatrzonych w cztery palce. Prof. Michael Benton, niezwiązany z zespołem prof. Xinga paleontolog w Uniwersytetu w Bristolu, nie ukrywa podekscytowania odkryciem. Kiedy patrzy się na drzewo życia, jest dość oczywiste, że pióra pojawiły się przed pojawieniem się szczątków archeopteryksa. Teraz fantastyczne odkrycia profesora Xu Xinga udowadniają to raz a dobrze.
  15. Anion ponadtlenkowy (O2-) jest wolnym rodnikiem i stanowi pierwszy produkt pośredni w łańcuchu redukcji tlenu cząsteczkowego. Wydaje się też, że mimo swojej toksyczności odgrywa podstawową rolę w migracji ptaków. To dzięki niemu nasi skrzydlaci przyjaciele "widzą" pole magnetyczne Ziemi (Biophysical Journal). Opisywane odkrycie jest dziełem przypadku. Ilia Solov, współpracownik głównego badacza Klausa Schultena z University of Illinois w Urbana-Champaign, nie wiedział, że anion ponadtlenkowy jest toksyczny. Stwierdził za to, że to idealny partner reakcji, która miałaby zachodzić z kryptochromem w ptasim oku. Kryptochromy są receptorami światła niebieskiego i występują u roślin oraz zwierząt. Przed 9 laty Schulten jako pierwszy postulował, że białka te stanowią sedno ptasiego zmysłu geomagnetycznego i potwierdził to później eksperymentalnie. Jego przypuszczenia były logiczną konsekwencją odkrycia, że pole magnetyczne może oddziaływać na reakcje chemiczne, jeśli przebiegają na tyle szybko, by podlegać czystej mechanice kwantowej. Przed naszym studium myślano, że to niemożliwe, ponieważ pole magnetyczne wpływa na cząsteczki zbyt słabo. Jak tłumaczy Schulten, takie reakcje chemiczne angażują transfer elektronów, co skutkuje swobodną zmianą spinów, działających jak osiowe kompasy. Kiedy pole magnetyczne się zmienia, np. podczas manewrów wykonywanych przez ptaka, zmienia się też biokompas w oku i dzięki temu zwierzę widzi, jak obrany przez niego kierunek ma się do północy lub południa. Inni badacze zauważyli, że kryptochrom, działając za pośrednictwem własnego spinu, wyszukuje reagenty o tzw. spinie zerowym. Sugerowali, że warunki spełnia tlen cząsteczkowy. My twierdzimy, że nie chodzi o łagodny tlen, którym wszyscy oddychamy, lecz o jego bliskiego kuzyna o ujemnym ładunku elektrycznym. Początkowo Schulten zlekceważył propozycje Solova, potem jednak zmienił zdanie. Zdałem sobie sprawę, że toksyczność jest tu tak naprawdę kluczowa. Organizm dysponuje wieloma mechanizmami zmniejszającymi ilość anionu ponadtlenkowego, zabezpieczając się w ten sposób przed uszkodzeniami komórkowymi. Daje to pewne korzyści, jako że jon musi występować w niewielkich, ale nie zbyt małych, stężeniach, by biokompas działał prawidłowo. W oczach ludzi również występuje kryptochrom, ale my nie widzimy pola elektromagnetycznego Ziemi. Ponieważ O2- przyspiesza procesy starzenia, nasza ewolucja przedłożyła długowieczność nad zdolności orientacyjne.
  16. Dwieście dwadzieścia dziewięć lat temu alaskańską Wyspę Szczurów – zwaną po aleucku Hawadax - zalała fala gryzoni z rozbitego japońskiego statku. Potem rozmnożyły się one i zdziesiątkowały miejscowe ptaki morskie, aż udało się je wytępić za pomocą trucizny wyrzucanej zeszłej jesieni z helikopterów. Po dwóch wiekach z okładem po szczurach pozostało tylko wspomnienie... Jak donosi Służba Połowu i Dzikiej Przyrody Stanów Zjednoczonych, nie widać żadnych żywych szczurów wędrownych (Rattus norvegicus), a na wyspę powróciły już nawet niektóre ptaki, w tym aleuckie gęsi Branta hutchinsii leucopareia, pardwy mszarne, sokoły wędrowne i ostrygojady. Gryzonie rządziły niepodzielnie wyspą od 1780 roku. Ich niszczycielskiej działalności oparły się tylko największe ptaki. Na projekt wyplenienia obcego gatunku szczura przeznaczono 2,5 mln dolarów. Bruce Woods, rzecznik Służby Połowu, podkreśla, że jest jeszcze za wcześnie, by stwierdzić, że Wyspa Szczurów jest na pewno wolna od szczurów. Taki werdykt będzie można wydać dopiero po co najmniej dwóch latach monitoringu.
  17. Karotenoidy, grupa barwnych związków organicznych spotykanych w wielu gatunkach warzyw i owoców, odgrywają istotną rolę w fizjologii ptaków - udowadniają naukowcy z Uniwersytetu Stanu Arizona. Ich badania wskazują, że oprócz oczywistego wpływu na ubarwienie ciała, wspomagają one także percepcję barw i umiejętność doboru wartościowego pokarmu, a oprócz tego mogą zwiększać płodność samców. Odkrycia dokonał zespół pod przewodnictwem dr. Kevina McGraw, wspomaganego przez dr Melissę Rowe oraz doktoranta Matthew Toomeya. Długotrwała obserwacja zachowań i fizjologii ptaków potwierdza kluczową rolę karotenoidów dla utrzymania prawidłowej kondycji ich organizmów. W swoich badaniach naukowcy obserwowali zięby, kaczki krzyżówki oraz spokrewnione z nimi rożeńce. Przeprowadzone studium pozwoliło na pogłębienie naszej wiedzy na temat roli barwników karotenoidowych na zdrowie, fizjologię oraz rozród zwierząt. Od lat wiedzieliśmy, że [karotenoidy], będąc przeciwutleniaczami, poprawiają zdrowie ludzi, a także, jako związki barwne, czynią ptaki bardziej kolorowymi i atrakcyjnymi seksualnie. Tym razem poszerzamy tę wiedzę dzięki badaniu wpływu spożywania karotenoidów na poprawę percepcji kolorów, zdrowia potomstwa dojrzewającego wewnątrz jaj, a także, najprawdopodobniej, na podniesienie jakości spermy samców - tłumaczy dr McGraw. Ponieważ karotenoidy są związkami silnie barwnymi, samice mogą w czasie godów szybko ocenić skuteczność adoratorów w zdobywaniu pokarmu, co pozwala na wybranie najbardziej zaradnego partnera. Teraz, gdy okazuje się, że substancje z tej grupy odgrywają także istotą rolę dla zdrowia ptaków, można stwierdzić, że oprócz wyboru atrakcyjnego wizualnie partnera, samica wybiera także dobrego ojca dla swojego potomstwa. Zdaniem dr. McGraw, liczne role pełnione przez karotenoidy w organizmach ptaków sprawiają, że można je uznać za związki o krytycznym znaczeniu. Jak tłumaczy badacz, substancje z tej grupy posiadają interesującą cechę: pozwalają samicy na wybór partnera, który potencjalnie będzie w stanie dostarczyć potomstwu... najwięcej karotenoidów. W pewnym sensie jest to karotenoidowy cykl życia - zauważa badacz. Dokonane odkrycie może okazać się istotne nie tylko dla hodowców ptactwa. Jak tłumaczy dr McGraw, poznanie wpływu poszczególnych składników diety na płodność zwierząt pozwoli także na dokładne zrozumienie mechanizmów rządzących procesem ewolucji oraz selekcji naturalnej.
  18. Zmiana miejsca zimowania przez ptaki może mieć wiele różnych przyczyn - od ekspansji miast, poprzez wycinanie lasów po pojawienie się nowych źródeł pożywienia. Gdy jednak zmiany takie zachodzą masowo, wskazują, że mamy do czynienia z jakimś szeroko oddziałującym zjawiskiem. Audubon Society opublikowało badania, w których informuje, że niemal 60% z 305 gatunków północnoamerykańskich ptaków zimuje dalej na północ niż zwykle. To, zdaniem przedstawicieli towarzystwa, dowód na globalne ocieplenie. Średnio ptaki zimują obecnie o 56 kilometrów bliżej bieguna północnego niż przed 40 laty. Rekordzistą jest dziwonia purpurowa, której stada pojawiły się niemal 650 kilometrów dalej niż zwykle. Obserwacje dotyczące migracji ptaków znajdują potwierdzenie w danych klimatologicznych. W ciągu ostatnich 40 lat średnie temperatury stycznia na terenie USA zwiększyły się o około 2,7 stopnia Celsjusza. Zmiany temperatury i migracji ptaków są szczególnie widoczne w północnych stanach USA. Obserwuje się w nich zwierzęta, które dotychczas pojawiały się tylko w stanach południowych, a z kolei niektóre gatunki zimujące na północy USA poleciały do Kanady. Zdaniem Grega Butchera, głównego naukowca i dyrektora badań Audubon Society, to dowód na zwiększanie się temperatur na Ziemi. Tego [zmiany miejsca zimowania - red.] nie zrobiły pojedyncze ptaki. To ruchy wielu gatunków, które sugerują, że dzieje się coś z temperaturą, a nie warunkami ekologicznymi - mówi Butcher. Ornitolodzy od wielu lat są zgodni, że na wzrost temperatury ptaki odpowiadają przesuwaniem zimowisk na północ. Badania przeprowadzone przez Audubon Society potwierdzają wcześniejsze obserwacje ptaków na wschodzie USA i w Wielkiej Brytanii. Towarzystwo przeprowadziło jednak obserwacje na znacznie większą skalę i objęło nimi więcej gatunków. Terry Root, biolog z Uniwersytetu Stanforda mówi, że od pewnego czasu można zaobserwować olbrzymią ilość zimujących gatunków, które przenoszą się na północ. Zmiany zachodzą na tak dużą skalę, że nie może być mowy o pomyłce lub lokalnym czynniku. Migracje ptaków mają też wymiar symboliczny. Strzyżyk karoliński (Thryothorus ludovicianus), który jest symbolem Południowej Karoliny, masowo pojawia się w Nowej Anglii (stany Maine, New Hampshire, Vermont, Massachusetts, Rhode Island i Connecticut). Pamiętam jak 20 lat temu ludzie przez kilka godzin potrafili podróżować samochodem, by zobaczyć w naszym stanie jednego strzyżyka. Teraz co roku w mojej okolicy zauważam dwa lub trzy osobniki. Bez wątpienia zaszły zmiany - mówi Jeff Wells, ornitolog z Maine. Audubon Society zauważa, że nie wszystkie zmiany w migracji można uznać za efekt ocieplania się klimatu. Niektóre gatunki rozszerzyły obszar swojego występowania w wyniku wysiłków podejmowanych na rzecz ich ochrony. Jednym z nich jest dziki indyk, który niemal dorównuje dziwonii purpurowej pod względem zmiany występowania. Inny, to żuraw kanadyjski. W stanie Tennessee doszło do tak dużej eksplozji populacji tych ptaków, iż władze zastanawiają się nad wydaniem zezwoleń na polowania na nie. Jednak te pojedyncze przypadki nie zmieniają całego obrazu sytuacji.
  19. Z najnowszej edycji Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych możemy dowiedzieć się, że w najbliższym czasie może wyginąć aż 25% gatunków ssaków. W księdze sklasyfikowano 5487 gatunków tych zwierząt. Z tego co najmniej 1141 jest w niebezpieczeństwie. Ponadto brak wystarczających informacji o 836 kolejnych gatunkach powoduje, że być może zagrożonych jest aż 36% gatunków ssaków. Głównym niebezpieczeństwem wiszącym nad ssakami jest utrata habitatów spowodowana ich niszczeniem na potrzeby rolnictwa. Autorzy obecnej edycji Czerwonej Księgi nie skupili się tylko na ssakach. Zebrano dane o 45 000 gatunków i okazało się, że wyginąć może 17 000 z nich. Znanym przykładem gatunku, który bardzo szybko zyskał status "zagrożonego" jest diabeł tasmański. Jeszcze przed dziesięciu laty zwierzę to było w kategorii "najmniejszej troski". Jednak w jego przypadku człowiek wydaje się niewinny - diabła dziesiątkuje epidemia raka. Z drugiej jednak strony polowania i utrata habitatów spowodowały, że liczebność foki kaspijskiej zmniejszyła się aż o 90% w ciągu ostatnich 100 lat. Czerwona Księga posługuje się siedmiostopniową skalą opisującą stopień zagrożenia gatunku: od "najmniejszej troski" po "wymarłe". Za zagrożone wyginięciem uznaje się gatunki przypisane do kategorii "narażone", "zagrożone" i "krytycznie zagrożone". Obecnie w kategorii "zagrożone" znajduje się 450 gatunków ssaków, czyli o 30% więcej niż w roku 1996. Jako "krytycznie zagrożone" zakwalifikowano 188 gatunków. Sytuacja przyrody na Ziemi gwałtownie się pogarsza. Coraz więcej gatunków jest przypisywanych do kategorii zagrożonych lub mówi się o nich jako o prawdopodobnie wymarłych. Jedynie sytuacja insektów i mięczaków nie jest tak zła jak ssaków. Wszystkie inne grupy - ptaki, gady, płazy, ryby i rośliny doświadczyły w ciągu ostatnich 12 lat jeszcze większych problemów niż ssaki. Specjaliści mówią jasno: z ratowaniem gatunków nie można czekać, każda zwłoka może oznaczać, że dla wielu z nich będzie już zbyt późno. Istnieją dowody na to, że mają rację. W obecnej edycji Czerwonej Księgi znajdziemy 5% gatunków ssaków, których sytuacja uległa poprawie właśnie wskutek podjętych działań ratunkowych. Jeszcze w 1996 roku dziki mongolski koń został sklasyfikowany jako "wymarły na wolności". Z powodzeniem prowadzony program jego reintrodukcji sprawił, że obecnie znajduje się w kategorii "krytycznie zagrożony". Podobnie ma się sytuacja ze słoniem afrykańskim. Poprzednio Czerwona Księga klasyfikowała ten gatunek jako "narażony". Jednak skuteczne programy ochrony spowodowały, że w Afryce południowej i wschodniej pogłowie słoni wzrosło i obecnie jest on uznawany za "bliskiego zagrożenia".
  20. Urzekające śpiewanie ptaków wywołuje radość także w mózgu samego autora pieśni. Jest tylko jeden warunek: piosenka musi być zadedykowana samicy, o której względy ubiega się samiec. Badania wykonane w japońskim ośrodku RIKEN sugerują, że śpiew godowy ptaków aktywuje w mózgu jeden z najważniejszych rejonów wchodzących w skład tzw. układu nagrody. Stymulacja neuronów należących do tej struktury jest tak silna, jak u człowieka przyjmującego narkotyki. Oznacza to, że odkrycie może mieć znaczenie nie tylko dla zrozumienia fizjologii ptasich uwodzicieli, lecz także daje szansę na zgłębienie tajemnic procesu uzależnienia oraz wpływu niedozwolonego "wspomagania" na ludzki mózg. Naturalną ewolucyjną tendencją, oczywistą ze względu na dążenie do przetrwania gatunku, jest przyjemność odczuwana podczas aktywności związanej z uwodzeniem partnera i wchodzeniem z nim w kontakt. Z punktu widzenia fizjologii mózgu proces ten jest zależny od aktywności neuronów wydzielających dopaminę należących do brzusznej części nakrywki śródmózgowia (ang. ventral tegmental area - VTA). To właśnie z nimi wiążą się liczne narkotyki, np. kokaina i amfetamina, powodując silną stymulację komórek nerwowych i wyzwolenie uczucia przyjemności. Sprawa komplikuje się, gdy gwałtowne pobudzanie układu nagrody następuje zbyt często i zbyt intensywnie, przez co może dochodzić do uzależnienia i długotrwałego upośledzenia funkcjonowania układu nerwowego. Co ciekawe jednak, gwałtowna stymulacja mózgu u ptaków najprawdopodobniej nie powoduje większych uszkodzeń. Aby zrozumieć, w jaki sposób dochodzi do pobudzania VTA u zwierząt, badacze obserwowali zachowania godowe zeberek - australijskich ptaków śpiewających. Zauważono, że zwierzę to może wykonywać tę samą piosenkę na dwa bardzo różne sposoby. Pierwszy z nich to tzw. "pieśń ukierunkowana", mająca na celu skłonienie upatrzonej samicy do zostania matką jego potomstwa. Drugi sposób to tzw. "pieśń nieukierunkowana", wykonywana najczęściej w celu komunikacji z ptakami znajdującymi się poza zasięgiem wzroku lub w charakterze "próby" przed wystąpieniem na oczach samicy. Badacze z ośrodka RIKEN zaobserwowali, że choć pieśń w obu sytuacjach jest bardzo podobna, reakcja mózgu jest zupełnie odmienna w obu sytuacjach. Do stymulacji VTA u zeberek dochodzi wyłącznie wtedy, gdy samiec wykonuje swoją arię w celu uwiedzenia partnerki. Odkrycie Japończyków jest bardziej istotne, niż mogłoby się wydawać. Daje ono nadzieję na zrozumienie procesu stymulacji układu nagrody nie tylko poprzez naturalne zachowania społeczne, lecz także w wyniku przyjmowania substancji odurzających. Badacze liczą, że odpowiednio przeprowadzone eksperymenty pozwolą zrozumieć, w jaki sposób uszkodzenie mózgu w wyniku nadmiernej aktywacji regionu VTA wpływa na zdolność do odczuwania przyjemności z utrzymywania kontaktów społecznych. Może to być niezwykle istotne dla zrozumienia zmian zachodzących w psychice osób silnie uzależnionych od narkotyków. Być może pozwoli także na opracowanie strategii pozwalającej na ograniczenie szkód powodowanych przez przyjmowanie nielegalnych substancji.
  21. Wytwarzanie kolorowych jaj jest dla samic ptaków nadludzkim (a właściwie nadptasim) wysiłkiem. Robią to, mimo że w ten sposób narażają na szwank własne zdrowie. Po co? Ponieważ ich partnerzy z większym prawdopodobieństwem zostają i opiekują się rodziną, gdy w gnieździe leżą intensywnie błękitne jaja (Behavioural Ecology and Sociobiology). Za niebieską barwę skorupki odpowiada biliwerdyna, powstająca w wątrobie z rozpadu hemoglobiny. Jest to jednak nie tylko substancja koloryzująca, ale przede wszystkim ważny przeciwutleniacz, który nie dopuszcza do uszkadzania komórek ciała przez wolne rodniki. Dlaczego niebieski wyzwala w samcach instynkty opiekuńcze? Ornitolodzy przypuszczają, że skoro samica wytwarza barwnik z antyutleniacza, pan ptak odbiera to jako wskaźnik dobrego stanu zdrowia. Judith Morales i zespół z Uniwersytetu w Vigo w Hiszpanii postanowili sprawdzić, czy samica rzeczywiście składa kolorowe jaja kosztem własnego zdrowia. Monitorowali 100 budek lęgowych w okolicach Lozoya. Do obserwacji wybrali 48 samic muchołówki żałobnej (Ficedula hypoleuca). Gdy ptaki zakończyły budowę gniazda, usuwano je z budki albo wyjmowano na chwilę i wsadzano na powrót. Chodziło o to, by wszystkie osobniki doświadczyły skutków jakiejś ludzkiej interwencji. Po skonfiskowaniu gniazda ptaki zaczynały jego odbudowę w ciągu 2 dni. Następnie badacze dokonywali pomiarów koloru złożonych jaj. Posługiwali się przenośnym spektrofotometrem. Tydzień później pobierali próbkę krwi samicy. Hiszpanie stwierdzili, że ani złożenie jaskrawoniebieskich jaj, ani konieczność odbudowy gniazda z osobna nie obniżały stężenia biliwerdyny we krwi. Łączne działanie obu tych czynników było już jednak szkodliwe dla zdrowia. W przyszłości naukowcy sprawdzą, jak niski poziom przeciwutleniacza wpływa na szanse przeżycia samicy i jej potomstwa. Morales podejrzewa, że podobny los spotyka nie tylko muchołówki, ale i inne ptaki, które składają błękitne jaja i parami opiekują się młodymi.
  22. Ptaki posługują się kolorem, by odróżnić własne jaja od podrzuconych przez pasożyty lęgowe, np. kukułki. Gdy zidentyfikują obce jajo, wyrzucają je z gniazda (Biology Letters). Zespół doktora Marka Haubera z Uniwersytetu w Auckland zauważył, że ptaki są w stanie rozpoznać niewielkie zmiany długości fal, zwłaszcza w zakresie ultrafioletu, co znacznie ułatwia sprawę. W dodatku zakres postrzeganych przez nie barw jest naprawdę spory. Ornitolodzy australijscy współpracowali z badaczami z Uniwersytetu w Birmingham oraz Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu. W ramach eksperymentu do gniazd drozdów śpiewaków (Turdus philomelos) w Australii i Nowej Zelandii podrzucano pomalowane jaja. Ich kolory były zbliżone do właściwego koloru jaj tego gatunku (w porze lęgowej samica składa od 3 do 5 bladobłękitnych jaj z czerwonymi, czarnymi lub brązowymi cętkami). Okazało się, że drozdy wyrzucały odmieńców z gniazda, zwłaszcza jeśli pojawiały się różnice w zakresie ultrafioletu lub krótkich fal niebieskich.
  23. Migrujące ptaki uczą się metod ułatwiających przetrwanie na obcym dla siebie terenie od osobników zamieszkujących na codzień stanowiska zlokalizowane na trasie ich wędrówki - donoszą biolodzy z kanadyjskiego Queen's University. Nie ulega wątpliwości fakt, że drapieżniki spotkane w czasie podróży mogą znacząco obniżyć populację latających wędrowców. Jak jednak rozpoznać potencjalnie groźne osobniki i uciec przed nimi, nim będzie za późno? Zdaniem kanadyjskich naukowców, ptaki mogące stać się ofiarami swoich naturalnych wrogów bacznie obserwują zachowania zamieszkujących określoną okolicę krewniaków i w ten sposób zbierają informacje o czyhających zagrożeniach. Aby ocenić pradziwość swojej hipotezy, badacze przeprowadzili eksperyment związany z zachowaniem zwanym "mobbingiem". Polega ono na tym, że potencjalne ofiary wyszukują miejsce bytowania swojego oprawcy i celowo zbliżają się do niego, a następnie wykonują bardzo gwałtowne ruchy skrzydłami i ogonami. Powstający w ten sposób donośny dźwięk służy jako informacja wysłana przez "zwiadowców" do reszty grupy i jest wyraźnym sygnałem o zagrożeniu. Kanadyjscy ornitolodzy zauważyli, że ptaki migrujące rzadko angażują się w takie zachowania, co mogłoby świadczyć o tym, że zamiast ryzykować utratą życia, wolą one biernie obserwować rozwój sytuacji i wyciągać z niego stosowne wnioski. Aby potwierdzić swoje przypuszczenia, naukowcy odtwarzali w obecności migrujących pomiędzy Kanadą i Belize ptaków dźwięki wytwarzane w czasie "mobbingu" przez dwa gatunki: sikorę jasnoskrzydłą (Poecile atricapilla) oraz tanagrę niebieską (Thraupis episcopus). Pierwszy z nich jest powszechny w całej Ameryce Północnej, drugi zaś jest dla ptaków podróżujących na tej trasie obcy. Mimo to okazało się, że skrzydlaci podróżnicy reagują na sygnały ostrzegawcze wysyłane przez oba gatunki, co może oznaczać, że ptasi wędrowcy opracowali sprytny sposób wykrywania drapieżców bez narażania siebie na zbędną utratę energii oraz na ryzyko ataku. Kolejnym eksperymentem, który planują przeprowadzić naukowcy z Queen's University, będzie porównanie wrażliwości na informacje wysyłane przez krewniaków w czasie sezonu zimowego, kiedy ptaki wędrujące są w stanie spoczynku, oraz w czasie migracji. Badacze podejmą także próbę oceny ilości informacji uzyskiwanej dzięki obserwacji "mobbingu" wykonywanego przez inne ptaki. Szczegółowe wyniki badań opublikowano na łamach czasopisma Behavioral Ecology and Sociobiology.
  24. Ptaki z okolic Czernobyla wybierają do gniazdowania miejsca o niższym poziomie napromieniowania. Nie wiadomo, jak wykrywają, gdzie jest bezpieczniej. Anders Møller z Uniwersytetu Piotra i Marii Curie w Paryżu oraz Tim Mousseau z Uniwersytetu Południowej Karoliny w Columbii zawiesili w tzw. czerwonym lesie ponad 200 budek lęgowych. Czerwony las znajduje się na zachód od reaktora. Tuż po katastrofie w 1986 roku opadło na niego bardzo dużo radioaktywnych pyłów. Sosny od razu zginęły, a ponieważ ich barwa zmieniła się na rdzawoczerwoną, las nazwano czerwonym. Pomiędzy 2002 a 2003 rokiem naukowcy badali związane z gniazdowaniem zwyczaje dwóch gatunków: sikory bogatki (Parus major) i muchołówki żałobnej (Ficedula hypoleuca). Chcieli zobaczyć, czy ptaki będą w stanie odróżnić od siebie lokalizacje z wysokim i niskim natężeniem promieniowania. Natężenie to nie jest jednolite, ponieważ radioaktywne pyły nie pokryły równomiernie całej okolicy. Może się więc zdarzyć, że znajdujące się tuż obok siebie budki (z jednakowym dostępem do pożywienia) są diametralnie różne, jeśli chodzi o poziom promieniowania. W niektórych gniazdach było ono 2 tysiące razy wyższe niż w naturalnych warunkach gdziekolwiek indziej na Ziemi. Okazało się, że oba gatunki ptaków wybierały gniazda z mniejszym natężeniem promieniowania w tle, a muchołówki zdawały się wrażliwsze na ten parametr od sikor. Wcześniejsze badania zespołu Mousseau wykazały, że promieniowanie o większym natężeniu skutkuje obniżeniem poziomu antyutleniaczy oraz deformacjami spermy u jaskółek dymówek z okolic Czernobyla (Trends in Ecology and Evolution, 2006). Nic dziwnego, że zwierzęta starają się znaleźć bezpieczniejsze miejsca do gniazdowania i wysiadywania jaj. Mousseau podkreśla, że nie do końca wiadomo, jak ptaki rozpoznają najbardziej skażone budki, a sprawdzenie tego będzie bardzo trudne bez odpowiednich manipulacji eksperymentalnych. Rzecznik Królewskiego Stowarzyszenia Ochrony Ptaków wskazuje, że eksplozja reaktora nieoczekiwanie przysłużyła się zwierzętom. Powstała bowiem enklawa wolna od działalności człowieka, co zaowocowało sporym zwiększeniem liczebności populacji różnych gatunków, m.in. orłów, wilków i niedźwiedzi. Mousseau tłumaczy, że imigracja zwierząt maskuje efekt zanikania lokalnych populacji. Stałe rozmiary populacji to efekt uzupełniania szeregów przez napływające spoza obszaru Czernobyla ptaki (Proceedings of the Royal Society).
  25. Profesor Robert Dooling z University of Maryland i jego dwuosobowy zespół wydedukowali, co mogły słyszeć dinozaury. Opierając się na wiedzy na temat budowy ptasiego ucha, doszli do wniosku, że wymarłe wiele milionów lat temu gady odbierały dźwięki o niskiej częstotliwości, np. odgłosy kroków innego ciężkiego dinozaura, ale już nie dźwięki o wysokiej częstotliwości. Dinozaury i archozaury (gady naczelne, Archosauria) cechuje podobna budowa ucha. Do archozaurów zaliczamy m.in. ptaki i krokodyle. Porównując strukturę uszu i odnosząc do tego ogólne zasady słyszenia, naukowcy uzyskali zakres dźwięków słyszanych przez zwierzęta sprzed 65 mln lat. Dooling twierdzi, że dinozaury słyszały podobnie jak niektóre współczesne duże ssaki, np. słonie. Ogólna zasada jest taka, że zwierzęta mogą słyszeć dźwięki, które same wydają. Dinozaury prawdopodobnie doskonale odbierały odgłosy kroków innych dinozaurów. Słonie słyszą, nawet z dużych odległości, bardzo niskie infradźwięki, generowane podczas chodzenia przez inne osobniki swojego gatunku. Analizując budowę ucha różnych gromad, naukowcy brali pod uwagę strukturę zwaną błoną podstawną, oddzielającą podstawy komórek nabłonkowych od położonej poniżej tkanki łącznej. U stosunkowo lekkich ptaków jest ona niewielka, a u dinozaurów dużo większa. Mniejsze zwierzęta lepiej słyszą i wydają dźwięki o wyższych częstotliwościach, a olbrzymy dokładnie na odwrót. Niewielkie i lekkie narządy głosowe łatwiej przełączyć na emitowanie dźwięków o wysokiej częstotliwości niż struktury duże i ciężkie. Zużywa się przy tym o wiele mniej energii. Zakres dźwięków słyszanych przez dinozaury kończył się mniej więcej na 3 kHz. Dla porównania, psy i sporo innych ssaków słyszy ultradźwięki o częstotliwości przekraczającej 20 kiloherców. To zakres niedostępny dla archozaurów, ale i dla człowieka. Zakres słyszenia wysokich dźwięków był w przypadku dinozaurów nawet bardziej ograniczony niż charakterystyczny dla nas, ludzi. Dooling stwierdza też, że porównywanie starszych ludzi do dinozaurów przypadkowo jest bardzo prawdziwe. W miarę upływu lat nasze słyszenie zaczyna bowiem coraz bardziej przypominać to charakterystyczne dla pradawnych gadów. "Wypada" cała gama wysokich tonów, pozostają tylko te niższe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...