Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ptak' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 24 wyników

  1. Gatunki ptaków o unikatowych cechach fizycznych są najbardziej zagrożone wyginięciem, informuje Brytyjskie Towarzytwo Ekologiczne (BSE – British Ecological Society). Badania, których autorzy przeanalizowali cechy fizyczne (jak np. kształt dzioba czy rozpiętość skrzydeł) 99% żyjących gatunków ptaków, zostały opublikowane w wydawanym przez BSE piśmie Functional Ecology. Badacze, na czele których stali naukowcy z Imperial College London zauważyli, że najbardziej unikatowe gatunki – takie o niezwykłych i rzadkich cechach fizycznych – są najbardziej zagrożone. Jako że ich niezwykłe cechy powstały w wyniku dostosowania się do unikatowej roli, jaką pełnią w środowisku, wyginięcie tych gatunków może mieć zgubne skutki dla ekosystemów, w których żyją. Naukowcy przeprowadzili symulację, w której założyli wyginięcie wszystkich gatunków klasyfikowanych obecnie jako zagrożone i bliskie zagrożenia. Okazało się, że w takim scenariuszu dochodzi do znacznie większej redukcji zróżnicowanie morfologicznego ptaków, niż w scenariuszu, gdy znikają losowo wybrane gatunki. To zaś oznacza, że najbardziej narażone na wyginięcie są właśnie te unikatowe. Wśród unikatowych i zagrożonych są np. fregata białobrzucha występująca endemicznie na Wyspie Bożego Narodzenia czy migrujący co roku z Alaski na południe Pacyfiku i używający narzędzi kulik alaskański. Z naszych badań wynika, że wymieranie najprawdopodobniej usunie najbardziej unikatowe gatunki z drzewa filogenetycznego ptaków. Ich utrata będzie wiązała się z utratą wyspecjalizowanych ról, jakie odgrywają w ekosystemie. Jeśli nie ochronimy tych gatunków, funkcjonowanie ekosystemów zostanie mocno zaburzone, mówi jeden z autorów badań, Jarome Ali, doktorant z Princeton University. Naukowcy wykorzystali podczas swoich badań bazę danych, w której znajdują się m.in. dane z pomiarami cech fizycznych 9943 gatunków ptaków. Nie brali pod uwagę kiwi, gdyż uznali ja za ekstremum morfologiczne. Dane te analizowali w połączeniu z informacjami na temat aktualnego statusu gatunków publikowanymi w Czerwonej księdze gatunków zagrożonych. Mimo, że badania wykazały, iż unikatowe ptaki są bardziej narażone, nie można na ich podstawie stwierdzić, jaki istnieje tutaj związek. Być może polega on na tym, że wysoce wyspecjalizowane organizmy mają mniejsze możliwości przystosowania się do zmieniających się warunków, a działania człowieka mają największy wpływ na gatunki wypełniające unikatowe role w ekosystemach. Potrzeba jednak więcej badań na ten temat, mówi Ali. « powrót do artykułu
  2. Co łączy słupy ogrodzeń, sterty kamieni i śródpolne kapliczki? Są to małe elementy krajobrazu rolniczego, z których chętnie korzystają ptaki. Według badaczy takie obiekty wpływają na obecność ptaków w krajobrazie rolniczym, dlatego warto je uwzględniać w modelowaniu i ochronie bioróżnorodności. Krajobraz rolniczy może być monotonny, tak bywa w przypadku wielkoobszarowych gospodarstw zdominowanych przez uprawy jednego gatunku, np. rzepaku czy kukurydzy. O wiele bardziej zróżnicowany bywa na wsiach, gdzie zachowały się gospodarstwa „nienowoczesne”, a wśród łąk i pól wciąż można natrafić na miedze, kępy drzew, stawy śródpolne itp. Ostatnio naukowcy sprawdzali, czy obecność takich pojedynczych obiektów w okolicy wpływa na liczbę ptasich gatunków. Chodzi o pojedyncze elementy - samotne drzewo czy staw śródpolny, a czasami tak niepozorne lub tymczasowe, jak słupki ogrodzeń, głaz, strach na wróble, stóg siana czy sterta nawozu. Kwestię wykorzystywania takich obiektów przez ptaki krajobrazu rolniczego zbadali naukowcy z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie i Instytutu Biologii Ssaków w Białowieży, Uniwersytetu Szczecińskiego, Uniwersytetu Przyrodniczego oraz Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, Szwedzkiego Uniwersytetu Przyrodniczego w Uppsali i Uniwersytetu Przyrodniczego w czeskiej Pradze. Analizowali oni ok. 300 publikacji naukowych pod kątem znaczenia różnego rodzaju pojedynczych elementów wśród pól. Zarazem wśród pracujących w terenie ornitologów przeprowadzili badania ankietowe, prosząc między innymi o wymienienie kilku gatunków ptaków najbardziej – w opinii ankietowanych – związanych z takimi właśnie, pojedynczymi elementami w krajobrazie. Naukowcy potwierdzili, że pojedyncze obiekty są faktycznie często wykorzystywane przez ptaki. Na podstawie ankiet opracowali też listę 71 gatunków i 12 grup taksonomicznych, których przedstawiciele korzystają z tych pojedynczych obiektów wśród pól. Znalazły się na niej m.in. myszołowy, gąsiorki, trznadle, pustułki, potrzeszcze, srokosze, pliszki żółte, szpaki, ortolany, skowronki czy bociany białe i inne. Pojedyncze elementy krajobrazu pełnią różne funkcje. Trznadle, ortolany, potrzeszcze to ptaki, które do śpiewu potrzebują tzw. songpostu – miejsca, skąd dźwięk dobrze się niesie, gdzie mogą zaznaczyć swoją obecność. Jest szereg prac naukowych, które mówią, że rozproszone drzewa, krzewy czy słupki ogrodzeniowe stanowią bardzo ważny element ich terytorium. Z kolei ptaki drapieżne bardzo często w swoich polowaniach używają elementów typowo antropogenicznych, takich jak słupki ogrodzeń – opowiada w rozmowie z PAP Sylwia Pustkowiak z Instytutu Ochrony Przyrody (IOP) PAN w Krakowie. Wraz z Piotrem Skórką z Instytutu Ochrony Przyrody PAN wykonywała ona główną część analiz. Kolejna sprawa to żerowanie. Badaczka z Krakowa mówi, że sterty obornika stanowią ważne źródło pokarmu dla ptaków owadożernych, jak pliszka żółta, ale też ziarnojadów, które znajdują tam resztki ziaren. Obecność takich stert może więc sprzyjać obecności określonych gatunków ptaków w krajobrazie. Autorzy badania podkreślają, że ich analizy mają znaczenie w kontekście badań bioróżnorodności. Jeśli chcemy mieć dobre dane na temat tego, jak zmiany w krajobrazie rolniczym wpływają na rozmieszczenie ptaków – to musimy znać najważniejsze czynniki, które determinują to rozmieszczenie – mówi Sylwia Pustkowiak. Prowadzący takie badania naukowcy często koncentrują się dziś na sposobach użytkowania gruntów, konkretnych miarach krajobrazu, elementach powierzchniowych i danych przestrzennych, takich jak rozdrobnienie pól, długość rowów, dróg, alei drzew czy żywopłotów... Niemal wcale nie uwzględniają pojedynczych, punktowych elementów krajobrazu rolniczego. Tymczasem są one przez ptaki wykorzystywane. Wydaje się, że wzięcie ich pod uwagę jest brakującym elementem tej krajobrazowej układanki – zaznacza Sylwia Pustkowiak. Dlatego powinniśmy uwzględniać je w modelowaniu i ochronie różnorodności biologicznej krajobrazów rolniczych – piszą naukowcy. I przedstawiają listę 17 elementów, które mogą wpływać na obecność ptaków. Obiekty na liście to: drzewo, staw śródpolny, turbina wiatrowa, krzyż albo kapliczka, ambona myśliwska, pojedynczy krzew, głaz, słup energetyczny, słupki ogrodzeń, studnia, znak drogowy, strach na wróble, stóg siana, sterta nawozu, gałęzi, kamieni czy wapna. Swoje wnioski naukowcy podsumowali w Biological Revievs. I zalecają, by zacząć zwracać uwagę na te elementy w badaniach. Nie możemy konstruować zaleceń dotyczących ochrony krajobrazu, jeżeli nie wiemy, które czynniki mają największy wpływ na rozmieszczenie ptaków – sugeruje Sylwia Pustkowiak. Wiedza na temat relacji organizmów z poszczególnymi elementami krajobrazu może sprzyjać ochronie gatunków. Badaczka z IOP PAN podkreśla, że na terenach zajętych przez rolnictwo wielkoobszarowe usuwane są często zakrzaczenia śródpolne i inne obiekty, uznane przez gospodarza za przeszkodę lub coś niepotrzebnego. Tymczasem – wśród hektarów monokultury – są to jedyne miejsca, gdzie mogą przebywać ptaki i inne zwierzęta – podkreśla. Sylwia Pustkowiak dodaje, że z krajobrazu rolniczego znika wiele elementów: ludzie likwidują miedze i zadrzewienia śródpolne, stawki i oczka śródpolne wysychają lub są zasypywane. Tymczasem nawet pojedyncze drzewo może mieć duże znaczenie, co potwierdziły badania. Już wcześniej inni naukowcy wykazali, że gdy na terenach otwartych pojawia się choć jedno drzewo, to liczba gatunków ptaków w tym miejscu podwaja się w stosunku do okolic, w których drzew nie ma. To kolosalny efekt! Wokół tych pojedynczych elementów krajobrazu dużo się dzieje – chodzi nie tylko o ptaki, ale też gryzonie czy owady, i związane z nimi interakcje wewnątrz- i międzygatunkowe – przypomniała. Czasami, gdy ludzie spierają się o wycinkę drzew – pada argument: przecież to tylko jedno drzewo. Ale okazuje się, że jedno drzewo zmienia w krajobrazie bardzo dużo – podsumowuje. « powrót do artykułu
  3. Przy tradycyjnym bożonarodzeniowym żłóbku nie dziwią wół, osioł czy owca i ssaki te świetnie wpisały się w tradycje Świąt. Jednak pytania o związki ptaków z Bożym Narodzeniem wciąż zaskakują, przynajmniej w Polsce. Co prawda, w szopkach wykonywanych według tradycji św. Franciszka z Asyżu pojawiają się gołębie, to wciąż to raczej przypadkowi goście, choć rzeczywiście zaplątani w biblijną opowieść – zauważa prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku kolęd – dodaje. Może te tradycyjnie, czy też po prostu najczęściej wybrzmiewające, nie zawierają wątków ornitologicznych, to jednak wędrówka w kierunku wiejskich pastorałek, wskazuje wręcz na bogactwo obecnej w nich awifauny. Pamiętam swoje zaskoczenie, gdy zbierając informacje o kulturowym znaczeniu ptaków w folklorze, natknąłem się na opracowanie poznańskiej badaczki prof. Marii Borejszo, poświęcone właśnie ptakom w staropolskich kolędach i pastorałkach. Niezła menażeria i czegóż tam nie ma? Jest orzeł, kaczka, kukułka, kwiczoł, łabędź, a nawet cietrzew, kanarek i papuga. Łącznie ponad 60 gatunków ptaków! Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kolędy śpiewa się zimą, to ktoś musiał nieźle się natrudzić by w środku ciemnej i mroźnej zimy przywołać obraz tęsknoty do wiosennych gatunków. Ptaki przy żłóbku mają sporo zadań do wykonania. Wychwalają narodziny Jezusa – w lasach i na polach, we wsiach i w miastach. Kur na grzędzie krzyczy wszędzie,/ Bóg w ciele lud zbawiać będzie. Gdybym miał wybierać – interpretacyjne skojarzenie pozostawiam innym – to pewnie wskazałbym Pieśń o weselącym się ptastwie z narodzenia Bożego na godach – mówi prof. Tryjanowski. A pastorałka zawiera m.in. taki zwrotki: Ptastwo się też dowiedziało, za królem swoim leciało na królewskie gody, nie pili tam wody, / : lecz wino : /. Którym chcąc zagrzać struś głowę, a do tego zjadł podkowę, by ją prędzej strawił, na gody się stawił, Jezusa Chrystusa. A gdy kania dżdżu czekała, o tychże godach słyszała, więc odeszła wody, leciała na gody / : do wina : /. Chcąc jednak zrozumieć ornitologiczny fenomen, musimy oddalić się nieco od Polski i przenieść na Wyspy Brytyjskie. Właśnie tam spotkamy nieodłączny ptasi symbol Świąt Bożego Narodzenia. To oczywiście rudzik, ukrywający się pod fachową nazwą Erithacus rubecula, wygrywający w cuglach coroczne konkursy na popularniejszego ptaka Anglii. Zdobi kartki świąteczne, opakowania herbaty, papier do zawijania prezentów. Wydaje się być częstszy niż św. Mikołaj czy betlejemski żłóbek. Związek rudzika z Bożym Narodzeniem sięga czasów wiktoriańskich. Wtedy to rudzika nie nazywano jeszcze Robinem, a był znany z nieco dłuższej nazwy Robin Redbreast. Nazwę te zapożyczyli sobie królewscy listonosze, którzy podczas Świąt Bożego Narodzenia mieli pełne ręce roboty. By nie niszczyć całorocznych uniformów, na te dni zwiększonego wysiłku, nakładali na nie czerwone tuniki i z tego powodu nazywano ich nie inaczej jak właśnie Robin Redbreast. Byli wyczekiwani i radośnie witani, bo przecież każdy chciał otrzymać świąteczny prezent, albo choćby życzenia. W podziękowaniu za okazywaną przez adresatów życzliwość, pracownicy poczty postanowili umieścić wizerunek rudzika na znaczkach pocztowych i świątecznych kartkach. Pozostał na nich do dziś. Jest i inna, bardziej religijna i lepiej wpisująca się w bożonarodzeniowy klimat legenda. Maryja tuż po narodzinach Jezusa była bardzo zajęta opieką nad Dzieciątkiem. Poprosiła więc towarzyszące zwierzęta o pomoc w utrzymywaniu płonącego ogniska. By było ciepło, stale należało delikatnie dmuchać w żar, a żadne ze zwierząt się nie chciało podjąć tego zadania, tylko mały brązowy ptaszek (pewnie młody osobnik - zauważa żartobliwie prof. Tryjanowski - bo właśnie młode nie mają jeszcze charakterystycznych pomarańczowych odcieni). Skakał i dmuchał, ale i podśpiewywał. Choć był mały to dał radę i utrzymał płomień, a małemu Jezusowi zrobiło się cieplej. Niestety jeden z płomieni buchnął z wielką siłą i poparzył ptaszkowi brzuszek. Na prośbę Maryi, w nagrodę za pomoc i odwagę, plamka po oparzeniu stała się prawdziwą ozdobą rudzika. Czasami trudno o pełne wyjaśnienia przyrodniczych fenomenów kulturowych – podkreśla prof. Tryjanowski – ale rudzik rzeczywiście pasuje do Bożego Narodzenia. Jest w miarę pospolity, rozpoznawalny i nie stroni od towarzystwa człowieka. Lubi zaśpiewać nawet zimą, więc naprawdę mógł ukołysać płaczące Dzieciątko, a piosenkę ma przy tym wyjątkowo miłą dla ucha. W Anglii rudziki zimują i są obecne cały rok, to jednak dość wyjątkowa sytuacja, bo większość europejskich, w tym polskich, populacji rudzika podejmuje tradycyjne wędrówki. Migruje m.in. przez Izrael do Afryki, co oznacza spotkać je można także w okolicach Betlejem. Rudziki lecą nocą, mają świetny kompas magnetyczny, więc ze znalezieniem właściwej stajenki zapewne nie miały problemów. To naprawdę fascynujące ptaszki. W Polsce, wraz ze zmniejszeniem ostrości zim, coraz częściej zimują, podśpiewują i wygląda na to, że razem z nami cieszą się z Bożego Narodzenia. « powrót do artykułu
  4. Przezroczyste wiaty przystanków autobusowych bywają śmiertelnym zagrożeniem dla ptaków. Liczbę kolizji ptaków z szybami może zmniejszać obecne tam graffiti, a nawet błoto czy kurz – wynika z obserwacji prowadzonych w południowej Polsce. Transparentne powierzchnie stanowią zagrożenie dla ptaków, które nie rozpoznają szkła jako bariery fizycznej. Jeśli nie jest ono prawidłowo oznakowane, wówczas stanowi dla ptaków śmiertelne zagrożenie. Ptaki, próbując przelecieć przez szklaną powierzchnię, uderzają w nią, co na ogół prowadzi do urazów czaszki i śmierci – zwracają uwagę naukowcy z Wrocławia, Krakowa i Białowieży po serii badań dotyczących kolizji ptaków z szybami wiat. Naukowcy ci zbadali częstość kolizji ptaków ze szklanymi wiatami na Dolnym Śląsku. Podczas niemal 2,5 tysiąca kontroli, prowadzonych na 81 przystankach co ok. 10 dni (w ciągu całego roku) notowali obecność charakterystycznych śladów na szybach, wskazujących na kolizję, a także martwych ptaków w pobliżu szyb. Stwierdzili 155 kolizji ptaków z szybami przystanków, znaleźli też kilkadziesiąt martwych ptaków różnych gatunków: kosów, rudzików, wróbli, bogatek, śpiewaków i innych – łącznie 17 gatunków. Na najbardziej „kolizyjnej” wiacie przystankowej odnotowano aż 18 kolizji w ciągu roku. Autorzy badań podkreślają, że liczba kolizji z pewnością była większa, niż 155 opisanych przypadków, gdyż nie każde uderzenie ptaka w szybę zostawia na niej ślad, świadczący o zdarzeniu. Te badania – jak czytamy w informacji prasowej przesłanej PAP – stanowią pierwszy na świecie kompleksowy opis znaczenia szklanych wiat przystanków komunikacji zbiorowej w kontekście kolizji z ptakami. Jedna z autorek badania, dr Ewa Zyśk-Gorczyńska z fundacji „Szklane Pułapki” oraz Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie zwraca uwagę, że na przystankach w mieście liczba ptasich kolizji była przeciętnie mniejsza, niż na przystankach wiejskich. Przystanki na wsiach stoją bowiem w miejscach atrakcyjnych dla ptaków, wśród zieleni, tym samym stanowią barierę na trasach ich codziennych przelotów. Paradoksalnie większą liczbę uderzeń odnotowano na przystankach o mniejszej powierzchni przeszklonej. Wynika to prawdopodobnie z faktu – sugeruje dr Zyśk-Gorczyńska – że mniejsze przystanki znajdują się na obrzeżach miast, gdzie mniejsza jest liczba obsługiwanych przez nie pasażerów. Najciekawszym odkryciem było stwierdzenie, że przystanki, których szyby były pokryte graffiti – a także te z kurzem lub błotem – charakteryzowały się znacznie mniejszą liczbą kolizji z ptakami. Dzięki aktywności graficiarzy, którzy pokrywają farbami znaczną powierzchnię szyb, przystanki stały się dla ptaków lepiej widoczne – dodaje. Rozumiemy, że graffiti na przystankach jest na ogół nielegalne i nie namawiamy do aktów wandalizmu. Nasze badania jednak jasno pokazują, że z punktu widzenia ochrony ptaków warto jest zmienić sposób budowy wiat przystankowych, na przykład angażując różne grupy społeczne do działań artystycznych, lub rezygnując z całkowicie przezroczystych materiałów – podkreśliła dr Zyśk-Gorczyńska. Współautor badania, dr hab. Michał Żmihorski zwraca z kolei uwagę, że częstość kolizji zmieniała się wyraźnie w cyklu rocznym. Najwięcej kolizji miało miejsce późną wiosną i latem. Ten wzorzec dobrze koreluje z dużą liczebnością niedoświadczonych młodych ptaków opuszczających gniazda w tym okresie – zauważa. Ekstrapolacja naszych wyników na całą Polskę sugeruje, że rocznie w wyniku kolizji ze szklanymi wiatami przystanków może ginąć ok. miliona ptaków. Jest więc to bardzo poważne źródło ich śmiertelności – podkreślił dr Żmihorski. Artykuł został opublikowany w czasopiśmie „Landscape and Urban Planning”. Trzecim autorem badania był dr hab. Piotr Skórka z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie. Autorzy badania przypominają, że zagrażające ptakom duże szklane powierzchnie to również oszklone wieżowce, wysokie budynki, ekrany akustyczne, a także mniejsze elementy, np. szyby w oknach domów. Autorzy pracy podkreślają, że w ostatnich kilkunastu latach w Polsce i na świecie przybywa nowych elementów transparentnej infrastruktury. Szklane wiaty przystanków komunikacji zbiorowej zastępują nieestetyczne i niebezpieczne konstrukcje betonowe lub blaszane. Są one pozornie niewielkie, ale – z powodu swojej transparentności i obecności w różnych, często atrakcyjnych dla ptaków środowiskach – szklane wiaty mogą stanowić dla ptaków poważne zagrożenie. Wpływ szklanych wiat na populację ptaków może się wydawać niewielki. Szklane pułapki to jednak tylko jedno z zagrożeń, przez które populacja ptaków dramatycznie kurczy się, zwłaszcza w krajach rozwiniętych. Problemem jest intensyfikacja rolnictwa, masowe wylesianie i ekspansja miast, co prowadzi do ujednolicania krajobrazu i utraty siedlisk. Do tego dokłada się wiele mniejszych czynników, np. drapieżnictwo ze strony kotów. « powrót do artykułu
  5. Gołębie mają podobne zdolności matematyczne co naczelne, twierdzą nowozelandzcy uczeni. Badania przeprowadzone na University of Otago dowiodły, że ptaki potrafią porównywać pary rysunków, na których znajduje się różna liczba przedmiotów i układać je w odpowiedniej kolejności. Gołębie radzą sobie nawet z dziewięcioma przedmiotami przedstawionymi na obrazku. Doktor Damian Scarf, główny autor badań, mówi, że dotychczas tego typu zdolności zauważono tylko u ludzi i małp. Nasze badania pokazują, że także gołębie są członkami tego ekskluzywnego klubu. Co ciekawe, ich zdolności są porównywalne ze zdolnościami małp - dodaje. Naukowcy początkowo ćwiczyli gołębie pokazując im 35 zestawów trzech rysunków. Na każdym z nich znajdował się jeden, dwa lub trzy obiekty o różnych rozmiarach, kształtach i kolorach. Gdy ptaki ułożyły obrazki w porządku rosnącym, otrzymywały nagrodę. Później uczeni postanowili sprawdzić, czy gołębie potrafią wyciągnąć wnioski z nauki. Pokazywano im pary rysunków, a na każdym z nich było od 1 do 9 obiektów. Eksperyment wykazał, że i u ptaków występuje „efekt dystansu“, zaobserwowany podczas słynnych amerykańskich badań z 1998 roku, w których zadanie postawiono przed rezusami. Polega on a tym, że im większa różnica w liczbie przedmiotów na rysunkach, tym szybciej i dokładniej zwierzęta potrafią ułożyć je w odpowiedniej kolejności. Oczywiście od naszych zdolności liczenia dzieli je długa droga, jednak badania te dowodzą, że zwierzęta o strukturze mózgu odmiennej od naszej są w stanie przeprowadzać złożone operacje myślowe. Jeszcze do niedawna sądzono, że są do nich zdolni tylko ludzie. To kolejny dowód, że gołębie należą do tych ptaków, które wykazują zadziwiające zdolności umysłowe, zadając kłam powiedzeniu o ‚ptasim móżdżku’ - stwierdził Scarf. W najbliższej przyszłości uczony chce badać aktywność mózgu gołębi w czasie, gdy ptaki będą rozwiązywały złożone zadania obliczeniowe. Scarf chce też poddać badaniom nowozelandzkie papugi kea, o których mówi się, że mają inteligencję sześcioletniego dziecka.
  6. Dr Jingmai O'Connor z Instytutu Paleontologii Chińskiej Akademii Nauk poinformowała, że udało jej się zdobyć pierwszy dowód na to, że dinozaury jadły ptaki. W przewodzie pokarmowym mikroraptora (Microraptor gui) znaleziono bowiem doskonale zachowane kości prymitywnego ptaka, który należał do wymarłej grupy enantiornisów (Enantiornithes). Zarówno ptak, jak i dinozaur stanowiły część prehistorycznego ekosystemu Jehol (120-133 mln lat temu znajdował się on na terenie dzisiejszej Mongolii Wewnętrznej). Przy badaniu mikroraptora O'Connor współpracowała z Xing Xu. Okaz ten nie był szczególnie dobrze zachowany, ale w jego wnętrzu znajdowało się coś wyjątkowo ważnego: resztki ptaka, a konkretnie lewe skrzydło i obie nogi. Kości było zbyt mało, aby określić gatunek, naukowcy musieli się więc zadowolić przypisaniem go do grupy. Enantiornis nie leżał po prostu obok M. gui. Jego kości znajdowały się w obrębie klatki piersiowej gada. Chińczycy uważają, że mikroraptor upolował ptaka, a nie żerował na padlinie. Ciało ptaka jest ułożone głową w kierunku miednicy mikroraptora, a zatem dinozaur schwytał ofiarę i zaczął ją połykać, poczynając od głowy. Budowa stopy, a konkretnie 3. palca ptaka wskazuje, że prowadził on nadrzewny tryb życia. Ponieważ był to dorosły osobnik, można zakładać, że mikroraptor także był sprawnym lotnikiem i spędzał sporo czasu w koronach drzew.
  7. Niedawno media donosiły o tajemniczych zgonach ptaków w USA. Tymczasem mało osób wie, że w ciągu ostatnich lat gwałtownie zmniejsza się liczebność niektórych gatunków ptaków w Europie. Badaczom ze Szwajcarskiego Instytutu Ornitologicznego udało się w końcu poznać przyczynę stopniowej zagłady populacji. Okazuje się, że za śmierć ptaków odpowiada... rosnąca popularność sportów zimowych i związana z tym zwiększająca się liczba turystów w rozbudowujących się miejscowościach wczasowych. Szwajcarzy doszli do takich wniosków badając odchody głuszców zebrane w różnych odległościach od takich ośrodków. Okazało się, że im bliżej miejsc, gdzie skupia się ludzka aktywność w zimie, tym większy poziom hormonów stresu w odchodach. Ornitolodzy wyjaśniają, że podczas zimy zmienia się dieta głuszców. Zwierzęta spożywają pokarm, który jest bardzo długo trawiony i w tym celu muszą pozostawać dłuższy czas bez ruchu. W przypadku głuszca pokarmem tym są igły drzew szpilkowych. Ptaki znajdujące się w okolicach ośrodków zimowych są często niepokojone, tym bardziej, że wiele osób nie ogranicza się do jazdy na nartach czy snowboardzie po popularnych szlakach, ale szuka mało uczęszczanych rejonów. Nie trzeba dodawać, że takich też oaz spokoju szukają ptaki. Gdy są niepokojone, nie mają czasu na strawienie pokarmu, a zatem na pozyskanie odpowiedniej ilości energii koniecznej do przeżycia.
  8. Akademicy z Uniwersytetu w Osace przypadkowo stworzyli w ramach Evolved Mouse Project myszy, które ćwierkają jak ptaki. Teraz badają na nich pochodzenie ludzkiego języka. W swoich eksperymentach Japończycy wykorzystali gryzonie, u których zwiększono prawdopodobieństwo występowania błędów podczas procesu kopiowania DNA. Mutacje są siłą napędową ewolucji. By zobaczyć, co się stanie, przez wiele pokoleń krzyżowaliśmy zmodyfikowane genetycznie zwierzęta – wyjaśnia Arikuni Uchimura. Byłem zaskoczony [widząc mysz śpiewającą niczym ptak], ponieważ spodziewałem się zwierząt odmiennych pod względem budowy fizycznej. Kiedyś oczom naukowców ukazała się już bowiem mysz o krótkich łapach i ogonie typowym dla jamnika. Obecnie laboratorium zamieszkuje ponad 100 śpiewających myszy. Dalsze eksperymenty mają m.in. ujawnić, jak ewoluował ludzki język. Jako ssaki myszy są lepsze do badania niż ptaki; w grę wchodzi zarówno większe podobieństwo budowy mózgu, jak i inne aspekty biologiczne. Zespół Uchimury sprawdza, jak myszy wydające ćwierkające dźwięki wpływają na zwykłe osobniki, bo że wpływają, to już pewne. Dotąd stwierdzono, że obcując ze śpiewającymi pobratymcami, przeciętne myszy zaczynają wydawać mniej ultradźwięków. Niewykluczone więc, że nowa metoda porozumiewania zaczyna funkcjonować w danej grupie jak dialekt. Niezmutowane gryzonie piszczą głównie pod wpływem stresu, a zmodyfikowane genetycznie myszy wydają głośniejsze dźwięki po umieszczeniu w określonym otoczeniu lub po wprowadzeniu samców do grupy samic. Może to więc być sposób wyrażania emocji lub kondycji organizmu.
  9. Dziwogony (Dicruridae) z pustyni Kalahari naśladują dźwięki alarmowe wydawane przez inne gatunki zwierząt, by ukraść jedzenie. Szczególnie upodobały sobie surykatki. Śledzą je, a gdy te coś złapią, rozpoczynają przedstawienie. Biolodzy uważają, że naśladując inne zwierzęta, ptaki mogą zachować wiarygodność. Inaczej ryzyko rozszyfrowania podstępu byłoby zbyt wysokie (Proceedings of the Royal Society B). Autorem badań jest Tom Flower, doktorant z Uniwersytetu w Cambridge. Pracując na Kalahari, szybko zauważył, że surykatki reagują na okrzyki alarmowe dziwogonów. Gdyby w okolicy znajdował się jakiś drapieżnik, dźwięki wydawane przez ptaki mogłyby rzeczywiście powiadamiać o niebezpieczeństwie. Kiedy jednak dziwogony widziały surykatkę z dużym kawałkiem jedzenia, np. gekonem, larwą czy nawet skorpionem, wszczynały fałszywy alarm brzmiący dokładnie tak samo jak przy pojawieniu się drapieżnika, choć tego ostatniego nie było, oczywiście, w pobliżu. Widząc, jak sprytnie zachowują się dziwogony, Brytyjczyk zaczął obserwować 100 osobników. Okazało się, że nie tylko zawiadamiały o nieistniejącym wrogu, ale także naśladowały zawołania alarmowe kilku innych gatunków. Chodziło o to, by przerażone surykatki porzuciły łup i schowały się w norze. Ponieważ jednak z biegiem czasu ssaki przyzwyczajały się i przestawały reagować na dźwięki typowe dla dziwogonów, te wzięły się na sposób i zaczęły naśladować innych, co nadal skutecznie zwracało uwagę i skłaniało do ucieczki. Flower ujawnia, że dziwogony naśladują głównie ptaki, ale czasem nawet same surykatki. Naukowiec uważa, że metodą prób i błędów oszuści nauczyli się, że okrzyk à la surykatka działa szczególnie silnie.
  10. Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) uległ ponownej awarii. Tym razem winnym jest ponoć... ptak, który upuścił kawałek niesionego przez siebie chleba. Chleb miał wpaść do naziemnych urządzeń i zablokować je, powodując przegrzanie się części Zderzacza. Początkowo zauważono przegrzewanie się urządzenia w sektorze 81. CERN twierdził jednak, że jest to wynik standardowych testów. Później jednak doktor Mike Lamont poinformował, że rzeczywiście jest jakiś problem. Po zbadaniu przyczyny awarii okazało się, że w urządzeniach tkwi kawałek chleba, najprawdopodobniej upuszczony przez ptaka. W wyniku awarii temperatura w części LHC wzrosła do niemal 8 kelvinów, podczas gdy powinna ona wynosić 1,9 kelvina. Wzrost był poważny, gdyż już w temperaturze 9,6 kelvinów może dojść do uszkodzenia niobowo-tytanowych magnesów Zderzacza. To już kolejna awaria urządzenia, które ciągle nie rozpoczęło pracy. Warto w tym miejscu przypomnieć opisywaną przez nas teorię o bozonie Higgsa, który powraca z przyszłości by nie dopuścić do uruchomienia Wielkiego Zderzacza Hadronów.
  11. Kto do niedawna miał wątpliwości na temat istnienia upierzonych dinozaurów, dziś musi stawić czoła nowym danym paleontologicznym. Badacze z Chińskiej Akademii Nauk przedstawili bowiem zdjęcia wyjątkowo dobrze zachowanych szczątków gatunku nazwanego Anchiornis huxleyi, opierzonych gadów żyjących co najmniej 10 milionów lat przed słynnym archeopteryksem. Skamieniałości odkryto w północno-wschodnich Chinach. Ich wiek oceniono na co najmniej 150 milionów lat, co oznacza, że to najstarsze pozostałości piór znane nauce. Zdaniem prof. Xu Xinga, szefa zespołu, który dokonał tego niezwykłego znaleziska, jest to także ostateczny dowód na to, że ptaki wyewoluowały od gadów. Nowy gatunek nazwano Anchiornis huxleyi. Jego nazwa rodzajowa oznacza "krewny ptaków", zaś nazwa gatunkowa została mu nadana na cześć Thomasa H. Huxleya - jednego z pierwszych popularyzatorów teorii ewolucji. Odkryte okazy są bardzo obficie pokryte piórami. Przedstawiciele A. huxleyi mieli opierzone nie tylko kończyny górne, lecz także ogony. O pokrewieństwie z ptakami świadczy także typowo "ptasia" budowa stóp, zaopatrzonych w cztery palce. Prof. Michael Benton, niezwiązany z zespołem prof. Xinga paleontolog w Uniwersytetu w Bristolu, nie ukrywa podekscytowania odkryciem. Kiedy patrzy się na drzewo życia, jest dość oczywiste, że pióra pojawiły się przed pojawieniem się szczątków archeopteryksa. Teraz fantastyczne odkrycia profesora Xu Xinga udowadniają to raz a dobrze.
  12. Ekspedycja naukowa zorganizowana przez Towarzystwo Ochrony Przyrody i uniwersytet z Melbourne odkryła w Laosie nowy gatunek ptaka. Zwierzę nie ma piór na znacznej części głowy, dlatego nazwano go bilbil nagogłowy. To jedyny azjatycki ptak śpiewający z nagą głową oraz pierwszy nowy gatunek bilbila od ponad 100 lat. Rodzina tych ptaków liczy sobie około 130 gatunków. Nowy bilbil to ptak wielkości drozda o oliwkowo-zielonkawym ubarwieniu, z jaśniejszą klatką piersiową. Najbardziej wyróżnia go brak piór na głowie, dzięki czemu widać różową skórę, która w okolicach oczu ma niebieskawy odcień. Ptak żyje przede wszystkim na drzewach. Znaleziono go w okolicach występowania wapieni krasowych, znanych z niezwykłych odkryć. W 1999 roku naukowcy spotkali tam niezwykły gatunek królika, a w 2002 opisano kha-nyou, gryzonia o tak niespotykanym wyglądzie, przypominającym skrzyżowanie szczura z wiewiórką, że uznano go za ostatniego przedstawiciele wymarłej rodziny.
  13. Najbardziej oczywistym źródłem kolorów w przyrodzie wydają się być pigmenty. Okazuje się jednak, że niektóre ptaki, takie jak sójki i błękitniki, zawdzięczają barwę swoich piór nanostrukturom utworzonym przez "spienione" białka. Odkrycia dokonał zespół złożony z inżynierów, fizyków oraz biologów ewolucyjnych pracujących na Uniwersytecie Yale. Z przeprowadzonych przez nich analiz wynika, że błękitne ubarwienie skrzydeł niektórych ptaków jest możliwe dzięki tzw. rozdziałowi fazowemu białek i wody. Zdaniem autorów odkrycie może ułatwić prace nad tworzeniem coraz doskonalszych nanostruktur o pożądanych właściwościach optycznych. Proces rozdziału fazowego to nic innego jak rozdzielenie się mieszaniny dwóch lub więcej nierozpuszczających się w sobie substancji, które zostały uprzednio zmieszane ze sobą. Przykładem tego zjawiska może być np. uwalnianie się pęcherzyków CO2 z napoju lub rozwarstwianie się mieszaniny oleju z wodą. W przypadku ptasich piór rozdział fazowy polega na ucieczce pęcherzyków wody z kompleksów białkowych znajdujących się wewnątrz komórek. Powstające wówczas puste przestrzenie są wypełniane powietrzem, zaś proteiny przyjmują formę piany lub gąbki. Ich unikalny rozkład przestrzenny jest niezbędny dla powstania błękitnej barwy piór. Eksperci z Uniwersytetu Yale nie wykluczają, że to dopiero początek odkryć, które pozwolą na zastosowanie wniosków z obserwacji organizmów żywych w nanotechnologii. Zapewniają jednak, że już mają pomysł na uczczenie kolejnych sukcesów. Jak uważa dr Richard Prum, jeden z autorów badania, idealnie nada się do tego inny przykład praktycznego zastosowania rozdziału fazowego: szampan!
  14. Chyba każdy z nas zmienia nieco swoje zachowanie, gdy wie, że jest obserwowany. Dotychczas uważano, że umiejętnością tą są obdarzone bardzo nieliczne gatunki ssaków, lecz okazuje się, że podobnie zachowują się także kawki (Corvus monedula), ptaki z rodziny krukowatych. Wygląda na to, że kawki dostrzegają rolę oka w percepcji wizualnej [u innych osobników - przyp. red.] lub przynajmniej są wyczulone na sposób, w jaki zorientowane są ludzkie oczy, ocenia pracująca na Uniwersytecie Cambridge dr Auguste von Bayern, szefowa zespołu prowadzącego studium. Dzięki doświadczeniu badacze z Cambridge wykazali, że zwierzęta wyraźnie zwlekały z rozpoczęciem posiłku, gdy karmiąca je osoba kierowała na nie swój wzrok. Podobnego zachowania nie obserwowano, gdy człowiek znajdował się w pobliżu, lecz patrzył w inną stronę. Co ciekawe, przedstawiciele C. monedula zachowywali się różnie w zależności od stopnia zaznajomienia z karmiącą je osobą. Jeżeli smakołyki były podawane przez znanego im opiekuna, zabierały się za posiłek znacznie chętniej, lecz wyraźnie opóźniały konsumpcję, gdy karmiła je osoba obca. Co więcej, w kontaktach ze "starym znajomym" zwierzęta reagowały także na proste formy komunikacji, takie jak zmiany sposobu patrzenia lub wskazywanie palcem, gdy pokarm został uprzednio ukryty. Jak podkreśla dr von Bayern, nawet psy, zwane najlepszymi przyjaciółmi człowieka, ani szympansy, znane ze swojej inteligencji, nie wykazywały zachowań podobnych do tych zaobserwowanych u kawek. Do większości zwierząt trafiają bowiem wyłącznie mniej subtelne sygnały, takie jak ruchy całego ciała lub przynajmniej głowy. Być może nie doceniliśmy możliwości psychologicznych ptaków, uważa autorka. Jej zdaniem wyczulenie na komunikację nie powinno zaskakiwać. Kawki, podobnie jak wiele innych ptaków, tworzą pary na całe życie i muszą ściśle współpracować ze swoimi partnerami, co wymaga skutecznego sposobu komunikacji oraz wyczulenia na punkt widzenia partnera.
  15. W styczniu bieżącego roku jedna z ekip telewizyjnych wykonała pierwsze w historii zdjęcia ptaka, uważanego za wymarłego. Niestety, niedługo potem zwierzę trafiło do garnka jakiejś filipińskiej rodziny. Jeden z gatunków przepiórnika występujący wyłącznie na wyspie Luzon, był znany dotychczas tylko ze starych rysunków. Brak było jakichkolwiek śladów samego ptaka, uważano więc, że gatunek wymarł. W styczniu na targu kamera zarejestrowała jednak sprzedaż przepiórnika perłogłowego (Turnix worcesteri). Ekolodzy zauważają, że, pomimo iż tego akurat ptaka spotkał tragiczny koniec, niewykluczone, że gatunek gdzieś przetrwał. Przepiórniki są bardzo płochliwymi zwierzętami i niełatwo jest je spotkać. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że ekipa telewizyjna nie była świadkiem końca ostatniego przedstawiciela gatunku.
  16. Karotenoidy, grupa barwnych związków organicznych spotykanych w wielu gatunkach warzyw i owoców, odgrywają istotną rolę w fizjologii ptaków - udowadniają naukowcy z Uniwersytetu Stanu Arizona. Ich badania wskazują, że oprócz oczywistego wpływu na ubarwienie ciała, wspomagają one także percepcję barw i umiejętność doboru wartościowego pokarmu, a oprócz tego mogą zwiększać płodność samców. Odkrycia dokonał zespół pod przewodnictwem dr. Kevina McGraw, wspomaganego przez dr Melissę Rowe oraz doktoranta Matthew Toomeya. Długotrwała obserwacja zachowań i fizjologii ptaków potwierdza kluczową rolę karotenoidów dla utrzymania prawidłowej kondycji ich organizmów. W swoich badaniach naukowcy obserwowali zięby, kaczki krzyżówki oraz spokrewnione z nimi rożeńce. Przeprowadzone studium pozwoliło na pogłębienie naszej wiedzy na temat roli barwników karotenoidowych na zdrowie, fizjologię oraz rozród zwierząt. Od lat wiedzieliśmy, że [karotenoidy], będąc przeciwutleniaczami, poprawiają zdrowie ludzi, a także, jako związki barwne, czynią ptaki bardziej kolorowymi i atrakcyjnymi seksualnie. Tym razem poszerzamy tę wiedzę dzięki badaniu wpływu spożywania karotenoidów na poprawę percepcji kolorów, zdrowia potomstwa dojrzewającego wewnątrz jaj, a także, najprawdopodobniej, na podniesienie jakości spermy samców - tłumaczy dr McGraw. Ponieważ karotenoidy są związkami silnie barwnymi, samice mogą w czasie godów szybko ocenić skuteczność adoratorów w zdobywaniu pokarmu, co pozwala na wybranie najbardziej zaradnego partnera. Teraz, gdy okazuje się, że substancje z tej grupy odgrywają także istotą rolę dla zdrowia ptaków, można stwierdzić, że oprócz wyboru atrakcyjnego wizualnie partnera, samica wybiera także dobrego ojca dla swojego potomstwa. Zdaniem dr. McGraw, liczne role pełnione przez karotenoidy w organizmach ptaków sprawiają, że można je uznać za związki o krytycznym znaczeniu. Jak tłumaczy badacz, substancje z tej grupy posiadają interesującą cechę: pozwalają samicy na wybór partnera, który potencjalnie będzie w stanie dostarczyć potomstwu... najwięcej karotenoidów. W pewnym sensie jest to karotenoidowy cykl życia - zauważa badacz. Dokonane odkrycie może okazać się istotne nie tylko dla hodowców ptactwa. Jak tłumaczy dr McGraw, poznanie wpływu poszczególnych składników diety na płodność zwierząt pozwoli także na dokładne zrozumienie mechanizmów rządzących procesem ewolucji oraz selekcji naturalnej.
  17. Jak wykazują najświeższe badania, ptaki z rodziny szlarników, zwane także „białymi oczkami”, ze względu na białe kółko, które otacza ich gałki oczne, mogą być uznane za prawdziwych ewolucyjnych sprinterów. Analiza DNA pokazuje, że wszystkie 80 znanych gatunków wyewoluowało na przestrzeni ostatnich 2 milionów lat, co stawia je w czołówce w królestwa zwierząt. Do tej pory jedynie garstka ptaków i ssaków była znana z tak szybkich adaptacji do zmieniających się warunków środowiska, ale w przypadku szlarników chodzi o coś jeszcze. Ptaki te zamieszkują praktycznie cała półkulę południową. Niemożliwe staje się zatem zrzucenie tak szybkich przeobrażeń genetycznych na karb zmian klimatu lub środowiska. Musiałyby one zachodzić jednocześnie na zbyt dużym obszarze. Szlarniki wyewoluowały w tuzin nowych gatunków niezwykle szybko i to podczas równoczesnego rozprzestrzeniania się po całej południowej półkuli – mówi Christopher Filardi, autor badań. Na tak dużą geograficzną skalę nie możemy mówić o jednym czynniku, który to spowodował. To musi być coś w tych ptakach. Szlarniki rzeczywiście mogły wyewoluować szybciej ponieważ samice są w stanie składać jaja już w wieku czterech miesięcy, w przeciwieństwie do większości tropikalnych ptaków śpiewających, którym osiągnięcie dojrzałości seksualnej zajmuje około jednego roku. Ponadto szlarniki, w odróżnieniu od innych gatunków, są niezwykle towarzyskie. Bycie w grupie mają po prostu zapisane w genach – razem szukają jedzenia, razem podróżują, a nawet razem czyszczą sobie piórka. Jest to niezwykle ważny czynnik podczas kolonizacji nowych terenów. Najpierw przybywają, potem się zadomawiają i szybko izolują genetycznie. Na Wyspach Salomona, gdzie występuje kilkanaście endemitów z rodziny szlarników, osobne gatunki można spotkać w odległości zaledwie dwóch kilometrów!
  18. Urzekające śpiewanie ptaków wywołuje radość także w mózgu samego autora pieśni. Jest tylko jeden warunek: piosenka musi być zadedykowana samicy, o której względy ubiega się samiec. Badania wykonane w japońskim ośrodku RIKEN sugerują, że śpiew godowy ptaków aktywuje w mózgu jeden z najważniejszych rejonów wchodzących w skład tzw. układu nagrody. Stymulacja neuronów należących do tej struktury jest tak silna, jak u człowieka przyjmującego narkotyki. Oznacza to, że odkrycie może mieć znaczenie nie tylko dla zrozumienia fizjologii ptasich uwodzicieli, lecz także daje szansę na zgłębienie tajemnic procesu uzależnienia oraz wpływu niedozwolonego "wspomagania" na ludzki mózg. Naturalną ewolucyjną tendencją, oczywistą ze względu na dążenie do przetrwania gatunku, jest przyjemność odczuwana podczas aktywności związanej z uwodzeniem partnera i wchodzeniem z nim w kontakt. Z punktu widzenia fizjologii mózgu proces ten jest zależny od aktywności neuronów wydzielających dopaminę należących do brzusznej części nakrywki śródmózgowia (ang. ventral tegmental area - VTA). To właśnie z nimi wiążą się liczne narkotyki, np. kokaina i amfetamina, powodując silną stymulację komórek nerwowych i wyzwolenie uczucia przyjemności. Sprawa komplikuje się, gdy gwałtowne pobudzanie układu nagrody następuje zbyt często i zbyt intensywnie, przez co może dochodzić do uzależnienia i długotrwałego upośledzenia funkcjonowania układu nerwowego. Co ciekawe jednak, gwałtowna stymulacja mózgu u ptaków najprawdopodobniej nie powoduje większych uszkodzeń. Aby zrozumieć, w jaki sposób dochodzi do pobudzania VTA u zwierząt, badacze obserwowali zachowania godowe zeberek - australijskich ptaków śpiewających. Zauważono, że zwierzę to może wykonywać tę samą piosenkę na dwa bardzo różne sposoby. Pierwszy z nich to tzw. "pieśń ukierunkowana", mająca na celu skłonienie upatrzonej samicy do zostania matką jego potomstwa. Drugi sposób to tzw. "pieśń nieukierunkowana", wykonywana najczęściej w celu komunikacji z ptakami znajdującymi się poza zasięgiem wzroku lub w charakterze "próby" przed wystąpieniem na oczach samicy. Badacze z ośrodka RIKEN zaobserwowali, że choć pieśń w obu sytuacjach jest bardzo podobna, reakcja mózgu jest zupełnie odmienna w obu sytuacjach. Do stymulacji VTA u zeberek dochodzi wyłącznie wtedy, gdy samiec wykonuje swoją arię w celu uwiedzenia partnerki. Odkrycie Japończyków jest bardziej istotne, niż mogłoby się wydawać. Daje ono nadzieję na zrozumienie procesu stymulacji układu nagrody nie tylko poprzez naturalne zachowania społeczne, lecz także w wyniku przyjmowania substancji odurzających. Badacze liczą, że odpowiednio przeprowadzone eksperymenty pozwolą zrozumieć, w jaki sposób uszkodzenie mózgu w wyniku nadmiernej aktywacji regionu VTA wpływa na zdolność do odczuwania przyjemności z utrzymywania kontaktów społecznych. Może to być niezwykle istotne dla zrozumienia zmian zachodzących w psychice osób silnie uzależnionych od narkotyków. Być może pozwoli także na opracowanie strategii pozwalającej na ograniczenie szkód powodowanych przez przyjmowanie nielegalnych substancji.
  19. Ptaki kojarzą nam się z lataniem, śpiewem, kolorowym upierzeniem. Niektórym przypisujemy jeszcze dodatkowe cechy, jak doskonały wzrok jastrzębiowi. Z pewnością jednak ptaków nie kojarzymy z dobrym węchem. Jak się okazuje, niesłusznie. Ekolog Silke Steiger i współpracownik Bart Kempenaers z Instytutu Maksa Plancka, postanowili sprawdzić, ile genów jest odpowiedzialnych u ptaków za zmysł węchu. Naukowcy przyjmują, że im więcej genów, tym lepszy węch. I tak na przykład człowiek ma 400 genów odpowiedzialnych za zmysł węchu, a mysz - 1000. Niemieccy naukowcy zbadali dziewięć gatunków ptaków. Rekordzistą jest niezwykła nocna nielotna papuga kakapo, u której znaleziono 667 genów odpowiedzialnych za zmysł węchu. Na drugim miejscu uplasował się inny nielot, brązowe kiwi z około 600 genami. Najsłabiej wypadła kakadu różowa, u której zidentyfikowano jedynie 107 genów. Specjaliści już wcześniej badali węch ptaków, jednak dotychczas nie zajmowano się jego genetycznymi podstawami. Najnowsze dane wskazują, że niektóre ptaki mogą mieć lepszy węch niż ludzie. Ptakom węch potrzebny jest do tych samych celów, co innym zwierzętom. Wcześniejsze badania nad zachowaniem ptaków wykazały, że wykorzystują one zmysł węchu do wyszukiwania pożywienia i partnera oraz unikania drapieżników.
  20. Jedyne latające ssaki, nietoperze, muszą sobie jakoś radzić z brakiem piór i ogona. Wytwarzają więc dwa wiry powietrzne, które pomagają im przezwyciężyć opór powietrza podczas lotu. Natrafiając na prądy wznoszące, ptaki mogą oddzielać od siebie pióra, pozwalając powietrzu na "przelatywanie" między nimi. Nietoperze mają, niestety, skrzydła błoniaste, stawiające powietrzu opór. Naukowców bardzo interesowało, co nietoperze robią w takich sytuacjach. Z tego powodu skorzystali z maszyny do robienia mgły i zauważyli, że ssaki albo zginają skrzydła do tyłu, albo chowają je. I to, i to pozwala im uniknąć zbędnego oporu powietrza w kontakcie z prądem wznoszącym. Zespół Andersa Hedenstroma z Lund University badał lot nietoperzy, umieszczając dwa żywiące się nektarem jęzorniki ryjówkowate (Glossophaga soricina) w tunelu wypełnionym mgłą. Podczas eksperymentu laser stroboskopowy podświetlał cząsteczki mgły, a kamera uwieczniała odbijające się w nich refleksy. Specjalny program analizował wzorzec ruchu cząsteczek, który został wywołany przez ruch skrzydeł ssaka. Oto wyniki... Przy niewielkich prędkościach, rzędu ok. 1,5m/s, trafiając na prąd wznoszący, nietoperz wygina skrzydła. W ten sposób "przegarnia" powietrze, podobnie jak pływający człowiek. Przy większych prędkościach, ok. 7m/s, zwierzęta przyciągają skrzydła bliżej ciała. Czubki skrzydeł nietoperzy wytwarzają 2 wiry. Wcześniejsze badania ptaków unaoczniły natomiast, że generują one za sobą jeden duży wir. Powstaje, gdy poruszają skrzydłami. Według Hedenstroma, różnica ta może być skutkiem braku ogona u nietoperza. Wytwarzając dwa wiry, zwierzę w większym stopniu kontroluje lot i zachowuje sterowność. Dlatego jest tak niesamowicie zwinnym myśliwym, który niemal w miejscu, i to w zatłoczonym otoczeniu, wykonuje karkołomne ewolucje. Jeden ze współpracowników Szweda, Geoffrey Spedding z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, podkreśla, że tak powinny latać bezzałogowe samoloty przyszłości. Mogłyby się wtedy bez problemu przemieszczać nad miastami czy innymi zamieszkanymi przez człowieka obszarami.
  21. Amerykańska Narodowa Akademia Nauki opublikowała swój długo oczekiwany raport na temat zagrożeń, jakie elektrownie wiatrowe stanowią dla ptaków. Od dawna bowiem mówi się, że zwierzęta te mogą rozbijać się o wiatraki. Przeprowadzenie odpowiednich badań było o tyle istotne, że w USA gwałtownie rozwija się energetyka oparta na wietrze. Ocenia się, że przy obecnym tempie rozwoju do 2020 roku elektrownie wiatrowe pozwolą na zmniejszenie amerykańskiej emisji dwutlenku węgla o 4,5% rocznie. Z opublikowanych danych wynika, że obecnie większym zagrożeniem dla ptaków są wysokie budynki, pojazdy mechaniczne i koty. To one zabijają więcej latających stworzeń niż siłownie wiatrowe. Oczywiście w miarę powstawania kolejnych farm z wiatrakami, ryzyko dla ptaków będzie rosło. Można go jednak stosunkowo łatwo uniknąć, starannie wybierając lokalizację siłowni tak, by nie stawiać ich w miejscach migracji ptaków. Z przeprowadzonych badań wnika, że wskutek zderzenia z wiatrakami w 2003 roku zginęło na terenie USA nie więcej niż 37 000 ptaków. To jedynie ułamek procenta ofiar. Ocenia się bowiem, że wysokie budynki odpowiadają za śmierć ponad miliarda ptaków rocznie. Mniej więcej tyle samo ginie wskutek kontaktu z liniami wysokiego napięcia. Udomowione koty zabijaną natomiast kilkaset milionów ptaków rocznie. Naukowcy martwią się jedynie o ptaki drapieżne, które lubią polować tam, gdzie występują mocne wiatry, a w takich właśnie okolicach stawia się wiatraki. W największym jednak niebezpieczeństwie znajdują się... ssaki. Okazało się, że elektrownie wiatrowe stanowią największe zagrożenie dla nietoperzy. Napędzane wiatrem turbiny generują dźwięk i pole elektromagnetyczne. Mogą one przyciągać nietoperze, które będą ginęły wskutek zderzenia z wiatrakami. W okolicach gdzie występują nietoperze i gdzie ustawiono elektrownie wiatrowe, znajdowana jest zaskakująco duża liczba zabitych nietoperzy. Jest to tym bardziej alarmujące, że populacja niektórych gatunków tych latających stworzeń gwałtownie spada na terenie USA. Grupa specjalistów pod kierunkiem profesora Paula Rissera z Univeristy of Oklahoma wysunęła 11 hipotez dotyczących przyczyn, dla których nietoperze tak często giną wskutek zderzenia z turbinami. Oprócz ciepła, dźwięku i pola elektromagnetycznego, które przyciągają te stworzenia, uczeni wymieniają... ciekawość. Nietoperze są bardzo ciekawskie i mogą ginąć, gdy próbują zbadać nowy obiekt, który pojawił się na ich terytorium – napisano w raporcie.
  22. W lasach północnowschodnich Indii dokonano niezwykłego odkrycia. Okazało się, że żyje tam nieznany dotąd gatunek ptaka. Bugun Liocichla, bo taką zyskał nazwę, jest pierwszym nowym ptakiem odkrytym w Indiach od ponad 50 lat. Niewielki ptaszek ma na głowie "czapeczkę" z czarnych piór, oliwkowe upierzenie, oczy otoczone jasnożółtą obwódką, a pióra na skrzydłach są czerwono-żółto-czarno-białe. Na czarnym ogonie widoczne są czerwone wzory. Cały ptak ma około 20 centymetrów długości. Jedyna znana populacja tych ptaków liczy 14 osobników, w tym 3 pary karmiące młode. Zwierzę należy do rodziny drozdów i, jak uważają specjaliści, jest bardzo rzadkie. Gdyby tak nie było, zostałoby odkryte już wcześniej. Odkrycia dokonał Ramana Athreya, indyjski astronom i miłośnik ptaków. Bugun Liocichla zamieszkuje rezerwat Eaglenest w stanie Arunczal Pradesz. Astronom po raz pierwszy zobaczył ptaka w 1995 roku i spotkał go ponownie dopiero w maju bieżącego roku. Wszystkie zaobserwowane dotąd osobniki, z wyjątkiem jednego, spotkano w górach na wysokościach ponad 2000 m.n.p.m. w gęstym buszu, w którym występują niewielkie drzewa.
  23. Tata, który zmarł 2 lipca bieżącego roku w wieku 59 lat, był najprawdopodobniej najstarszym krukiem na świecie. Kristine Flones, ostatnia właścicielka zwierzęcia, opowiedziała prasie niezwykłą historię ptaka. W 1947 roku pracownik cmentarza na Long Island znalazł pisklę wyrzucone przez burzę z gniazda. Oddał je rodzinie, o której wiedział, że opiekuje się rannymi zwierzętami. Z powodu obrażeń odniesionych podczas upadku Tata nigdy nie latał, dlatego też stał się domowym pupilem. Przez ponad pół wieku opiekowała się nim rodzina Manetta. W 2001 roku z powodu własnych problemów zdrowotnych byli jednak zmuszeni oddać Tatę pani Flones. Pięćdziesięcioczteroletni wówczas kruk, ślepy z powodu katarakty w obu oczach, wciąż miał dużo energii. Gdy podchodziło się do niego, tryskał energią – mówi Kristine Flones. Kevin McGowan, ornitolog z Cornell University, który bada kruki od ponad 20 lat stwierdził: To niesamowicie stary ptak. Na wolności nie żyją tak długo. Najstarszym żyjącym na wolności krukiem, który został opisany przez McGowana był osobnik obserwowany przez ornitologa przez 15 lat. Naukowiec poinformował, że z niepotwierdzonych informacji wynika, iż pewien kruk zmarł w wieku 30 lat. Poproszony o zweryfikowanie wieku Taty, McGowan uznał, że przekazane przez właścicieli informacje mogą być prawdziwe. W niewoli ptakowi nie groził atak ze strony drapieżników, nie był narażony na wypadki czy zarażenie się chorobami od innych kruków. Z informacji pani Flones wynika, że Tata pozostał aktywny do końca życia. Każdej wiosny, codziennie o 5 rano rozpoczynał nawoływanie innych kruków.
  24. Zgodnie z wynikami najnowszych badań, opublikowanymi w piśmie Ethology, samice ptaków śpiewających, oceniając śpiew swojego partnera, różnicują wielkość składanych jaj, a także prawdopodobnie "wybierają" płeć wykluwających się piskląt. Jeśli na podstawie śpiewu partnera stwierdzają, że jest on atrakcyjny i warto zainwestować w związek, składają większe jaja, manipulują płcią potomstwa lub po prostu pilniej opiekują się młodymi. Niemieccy i angielscy naukowcy badali 45 samic kanarka domowego. W serii eksperymentów odtwarzali im dwa rodzaje syntetycznego śpiewu: 1) "seksowny" (a więc zawierający tzw. seksowne sylaby, będące złożonymi zestawieniami dźwięków) i 2) mniej atrakcyjny (prostszy). Kiedy przystępowały później do składania jaj w gnieździe, okazywało się, że im atrakcyjniejszy był, według nich, śpiew samca, tym większe wytwarzały jaja. Dodatkowo kanarzyce słuchające śpiewu samca składały większe jaja od samic z grupy kontrolnej, które nie słuchały żadnych trelów. Odwrotnie niż w naturalnym środowisku, nie zauważono związku między wielkością jaj a płcią piskląt — z większych jaj nie rodziła się większa liczba osobników płci męskiej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...