Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'przyjemność' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 16 wyników

  1. Ludzie często pozytywnie postrzegają ostatnie chwile jakiegoś zdarzenia, ponieważ zwyczajnie sygnalizują one koniec doświadczenia. Jednym słowem: nieważne jakie są naprawdę, będą wydawać się przyjemniejsze, bo zaraz pozostanie po nich tylko wspomnienie. Ed O'Brien, student z University of Michigan, wyjaśnia, że zjawisko to można wykorzystać w praktyce, bo nawet jeśli zdarzenie jest negatywne czy bolesne, będziemy je lepiej wspominać, jeśli zakończy się miłym akcentem. O'Brien i Phoebe Ellsworth przeprowadzili eksperyment z 52 ochotnikami, którzy próbowali pralinek w 5 smakach: karmelowych, marcepanowych, śmietankowych oraz z mlecznej i gorzkiej czekolady. Badani oceniali przyjemność czerpaną z jedzenia czekoladek i opisywali smaki, naukowcy wiedzieli więc, w jakiej kolejności konsumowali wybrane wcześniej na chybił trafił przysmaki. Później badanych wylosowano do 2 grup i częstowano 5 czekoladkami. W jednej grupie przed podaniem każdej kolejnej pralinki, także ostatniej, mówiono "to następna czekoladka". W drugiej przed podaniem ostatniej wyraźnie to zaakcentowano ("To ostatnia czekoladka"). Okazało się, że dla przedstawicieli 2. grupy jedzenie 5. pralinki było przyjemniejsze. Gdy proszono o wytypowanie ulubionego smaku, często wskazywali właśnie na smak 5. z próbowanych czekoladek, mimo że eksperymentator wyciągał je losowo. Co ciekawe, całe doświadczenie także było wyżej oceniane przez osoby z grupy, która wiedziała, kiedy test smakowy się zakończy.
  2. Spośród wszystkich części ciała największą przyjemność sprawia drapanie kostek. Najprawdopodobniej dlatego, że i świąd jest odczuwany w tych okolicach najbardziej intensywnie. W eksperymencie naukowców pracujących pod kierownictwem prof. Francisa McGlone'a z Liverpoolskiego Uniwersytetu Johna Mooresa wzięło udział 18 zdrowych osób (zarówno kobiet, jak i mężczyzn) w wieku od 22 do 59 lat. By ustalić, jaką rolę w odczuwaniu ulgi odgrywa przyjemność z drapania, akademicy sprawdzali, czy świąd w 3 wybranych punktach ciała - na przedramieniu, plecach i kostce - jest postrzegany z różną intensywnością. Pomysłowi autorzy badania opublikowanego na łamach British Journal of Dermatology drażnili skórę ochotników włoskami owoców świerzbowca właściwego (jego strąki są pokryte długimi, szczeciniastymi i parzącymi włoskami). Przez 5 minut nie wolno się było drapać. W tym czasie proszono o ocenę natężenia swędzenia w każdym drażnionym punkcie. Później naukowcy osobiście drapali plecy, przedramiona i kostki swoich "ofiar" za pomocą szczoteczek do pobierania cytologii, by technika drapania pozostawała u wszystkich taka sama. Dla porównania oszacowywano natężenie swędzenia i przyjemność z podrapania, kiedy między stymulacją a drapaniem nie pojawiała się wymuszona przerwa. Pomiarów za pomocą wizualnej skali analogowej dokonywano w 30 sekundowych odstępach (wizualna skala analogowa służy do oceny zmiennej subiektywnej cechy, która może przybierać wartości w sposób ciągły, przy czym nie da się jej zmierzyć dostępnymi urządzeniami). Okazało się, że uśrednione oceny intensywności świądu i przyjemności z drapania były w przypadku kostki i pleców wyższe niż w odniesieniu do przedramienia. Dla przedramienia i kostki im silniejszy świąd, tym większa przyjemność z drapania. We wszystkich 3 przypadkach im silniejszy wyjściowy świąd, tym silniejszy spadek uczucia swędzenia pod wpływem drapania. Jeśli chodzi o przedramię i plecy, stopień odczuwanej przyjemności zmienia się (spada) równolegle do zmniejszenia świądu, natomiast w przypadku kostki przyjemność cały czas pozostaje intensywna i spada tylko nieznacznie, gdy spada nasilenie świądu. Jednym słowem: kostka swędzi najbardziej intensywnie, a jej drapanie wydaje się bardzo przyjemne (w dodatku przez wyjątkowo długi czas). Najsłabiej swędzi przedramię, a jego drapanie daje krótszą i niezbyt intensywną przyjemność. Akademicy sądzą, że kostki okazały się tak wrażliwe na swędzenie, bo to rejon często wchodzący w kontakt np. z bakteriami czy owadami, które można usunąć ze skóry właśnie za pomocą drapania. Co by nie mówić, intensywna przyjemność z ich skrobania spełnia więc ważną ewolucyjnie funkcję.
  3. Do tej pory uważano, że napoje energetyzujące poprawiają funkcjonowanie organizmu ze względu na swój skład. Najnowsze badania wykazały jednak, że wystarczy przepłukać nimi usta i wypluć, by wystąpił pożądany efekt. Specjaliści z Uniwersytetu w Birmingham i Manchester Metropolitan University zbadali niewielką grupę osób i zauważyli, że po nabraniu do ust niewielkiej ilości napoju dla sportowców receptory wykrywają obecność cukru. Wysyłają nagradzające sygnały do mózgu, a związane z tym uczucie przyjemności poprawia osiągane wyniki. Naukowcy dali 8 kolarzom długodystansowym napój zawierający 6,4% glukozy. Ich wyniki porównano z rezultatami sportowców, którym zaoferowano identyczny napój posłodzony sztucznym środkiem słodzącym sacharyną. Okazało się, że członkowie pierwszej grupy pokonywali testową trasę średnio o minutę szybciej. Na drugim etapie eksperymentu część osób płukała usta napojem zawierającym 6,4% maltodekstryny (jest to mieszanina oligo- i polisacharydów, która powstaje podczas częściowej hydrolizy skrobi; jest delikatnie słodka, a wchłania się równie łatwo jak glukoza). Pozostali znów sięgali po napój ze sztucznym słodzikiem. Przedstawiciele grupy maltodekstrynowej pokonywali trasę średnio o dwie minuty szybciej od członków grupy placebo. Wszystkie napoje wyrównywano pod względem słodkości. Dzięki temu smakowały identycznie i sportowcy nie wiedzieli, jaką wersją zostali poczęstowani. Podczas skanowania mózgu okazało się, że napoje zawierające węglowodany (glukozę lub maltodekstrynę) powodowały wysyłanie sygnałów związanych z przyjemnością. Pobudzały one rejony nieaktywne po spożyciu słodzików. Dzięki temu sportowcy czuli się mniej przeciążeni wysiłkiem i osiągali lepsze wyniki. Dr Edward Chambers z Birmingham, szef zespołu, uważa, że węglowodany napojów energetyzujących działają głównie za pośrednictwem sygnałów wysyłanych z ust bezpośrednio do mózgu, a nie dzięki dostarczaniu paliwa mięśniom. Wg niego, rezultaty studium potwierdzają teorię, że ostateczne ograniczenia wydajności w sporcie są kwestią interpretowania przez mózg informacji napływających z ciała, a nie samych mięśni, serca czy płuc.
  4. Podejmowanie ryzyka przez nastolatki jest biologicznie zaprogramowane. Badacze z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego wykazali, że nie chodzi o nieumiejętność rozważenia plusów i minusów jakiegoś schematu postępowania, ale o większą niż w innych grupach wiekowych przyjemność czerpaną z dreszczyku niepewności. Brytyjczycy przeprowadzili eksperyment, który objął ochotników w wieku od 9 do 35 lat. Wszyscy wzięli udział w hazardowych grach komputerowych. Można było wybierać między ryzykowną a bezpieczną wersją zdarzeń. Jak nietrudno się domyślić, najbardziej ryzykowali nastoletni badani, a szczyt takich zachowań przypadał na 14. rok życia. Wyniki świadczą o tym, że w odróżnieniu od dzieci, nastolatki umieją sporządzić listę "za" i "przeciw", zdają też sobie sprawę z konsekwencji. Bardziej niż pozostali lubią po prostu samą niepewność, zwłaszcza gdy ostatecznie wszystko dobrze się kończy (wariant "szczęśliwej ucieczki"). Zespół doktor Stephanie Burnett badał 86 chłopców i mężczyzn. Od ich decyzji podejmowanych w trakcie gry zależała liczba zdobywanych punktów. Szansa na zdobycie dużej sumy pieniędzy była mała, podczas gdy zdobycie mniejszej kwoty właściwie zagwarantowano. Po każdej turze psycholodzy mierzyli emocjonalną reakcję danej osoby, ustalając, jak bardzo zadowolona bądź niezadowolona była z wyniku. Brytyjczycy ustalili, że po wejściu w wiek nastoletni wzrastała satysfakcja z wygranej w sytuacji szczęśliwej ucieczki. To wyjaśnia, czemu nastolatki chętniej podejmują większe wyzwania. W trakcie pokwitania nasze mózgi stale się rozwijają, szczególnie układ dopaminowy, który pomaga nam odczuwać przyjemność i nagrodę – tłumaczy dr Burnett. Wg niej, powinno się rozważyć zmianę sposobu nauczania o zagrożeniach związanych z piciem czy narkotykami, ponieważ informacja, że są one ryzykowne, działa na zasadzie obosiecznego miecza i może zachęcać do sprawdzenia się. Choć to mężczyzn uznaje się za płeć bardziej skłonną do ryzykowania, akademicy z UCL planują przeprowadzenie podobnego eksperymentu z dziewczętami i kobietami. Początek dojrzewania naznacza eksplozja ryzykownych zachowań – od niebezpiecznej jazdy samochodem, przez seks bez zabezpieczeń i eksperymentowanie z alkoholem, po niezdrowe nawyki żywieniowe i brak aktywności fizycznej. To przyczynia się do tzw. paradoksu zdrowotnego pokwitania, gdzie szczytowej życiowej formie zdrowotnej towarzyszą wysoka śmiertelność i zachorowalność – podsumowuje dr Sarah-Jayne Blakemore.
  5. Ocena przyjemności wynikającej z oglądania danej twarzy odbywa się w innym rejonie mózgu niż ocena jej wartości ekonomicznej, czyli tego, ile ktoś byłby skłonny zapłacić za oglądanie innej fizjonomii o podobnej atrakcyjności. Na początku akademicy z Centrum Medycznego Duke University pokazywali młodym heteroseksualnym mężczyznom serię kobiecych twarzy, wymieszanych ze zdjęciami pieniędzy. W tym czasie mierzyli aktywację różnych części mózgu za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI). Później ochotnicy mogli zapłacić większą lub mniejszą kwotę za zobaczenie bardziej albo mniej atrakcyjnych twarzy. Podczas oceny hedonistycznej wartości twarzy (jakości doświadczenia) jeden obszar kory czołowej naszych badanych reagował silniejszym pobudzeniem na widok atrakcyjniejszych fizjonomii. Aktywacja pobliskiego regionu pozwalała zaś przewidzieć ekonomiczną wartość twarzy – a zwłaszcza ile pieniędzy dana osoba będzie chciała zapłacić za ujrzenie twarzy o podobnej atrakcyjności – tłumaczy dr Scott Huettel. W ramach eksperymentu ochotnikom demonstrowano kobiece twarze (ich atrakcyjność ocenili wcześniej rówieśnicy). Pomiędzy nimi "przewijały się" fotografie pieniędzy. Miały one różne nominały, co oznaczało realny zysk bądź stratę dotyczącą sumy, którą badani będą mogli wykorzystać w drugiej fazie eksperymentu. Panowie podejmowali ok. 100 ekonomicznych decyzji: czy chcą wydać więcej pieniędzy, by zobaczyć atrakcyjniejszą twarz, czy też raczej zapłacić mniej za ujrzenie brzydszej buzi. Za każdym razem mogli operować kwotami w zakresie od 1 do 12 centów. Gdy mężczyźni widzieli atrakcyjniejszą, wg nich, fizjonomię lub większą sumę pieniędzy, silniej uaktywniała się przednia brzuszno-przyśrodkowa kora przedczołowa (ang. anterior ventromedial prefrontal cortex). Podobny wzorzec aktywacji pojawiał się u wszystkich ochotników. W tylnej brzuszno-przyśrodkowej korze przedczołowej dochodziło zaś do zestawienia wartości twarzy z pieniędzmi, co w dużej mierze pozwalało przewidzieć, ile ktoś będzie skłonny wydać, by zobaczyć bardziej atrakcyjną twarz. Jak tłumaczy Huettel, odkrycia jego zespołu mają ogromne znaczenie dla działań marketingowych. Trudno co prawda wskazać obrazy najlepsze dla konkretnego mózgu, ale można się pokusić o wskazanie rodzaju zdjęć modulujących właściwy typ wskazówek dotyczących wartości. Wcześniejsze badania wykazały, że decyzje związane z wartością towarów również zapadają w brzuszno-przyśrodkowej korze przedczołowej. Teraz wszystko wskazuje na to, że pojawiają się tam dwa różne sygnały związane z wyceną – hedonistyczny i ekonomiczny. Psycholodzy z Duke prowadzili badania wyłącznie na młodych mężczyznach, ponieważ uprzednie studia unaoczniły, że nie tylko cenią oni kontakt z piękną kobiecą twarzą, ale i traktują takie doświadczenie jak dobro, które można w przewidywalny sposób przeliczyć na pieniądze – podkreśla Huettel. Niemniej jednak uważa on, że kobiecy układ nagrody funkcjonuje podobnie do męskiego, różnić się będzie tylko rodzaj atrakcyjnego dla danej płci bodźca. Dla mężczyzn będzie to piękna buzia, a dla kobiet coś wartościowego w kontekście społecznym.
  6. Pacjenci z depresją nie są w stanie podtrzymać aktywności w rejonach mózgu powiązanych z pozytywnymi emocjami. Wyniki najnowszych badań naukowców z University of Wisconsin-Madison przeczą temu, co zakładano dotąd: że u pacjentów chorych na depresję aktywność w obszarach pozytywnych uczuć jest przez cały czas mniejsza. Tymczasem wszystko wskazuje na to, iż na początku aktywność jest taka sama u ludzi chorych i zdrowych, lecz ci pierwsi nie są w stanie utrzymać jej na dłuższą metę. Anhedonia, niezdolność do doświadczania przyjemności w kontakcie z obiektami, które w zwykłych okolicznościach są nagradzające, stanowi kardynalny objaw depresji. Naukowcy myśleli, że anhedonia jest związana z ogólną redukcją aktywności w obszarach mózgu istotnych z punktu widzenia pozytywnych emocji i nagrody. W rzeczywistości odkryliśmy, że pacjenci z depresją wykazywali normalną aktywność na wczesnych etapach eksperymentu, jednak w miarę upływu czasu poziom tej aktywności ostro spadał. Badani z zaburzeniami nastroju, którzy lepiej radzili sobie z podtrzymywaniem działania wspomnianych obszarów, donosili o większym nasileniu pozytywnych emocji w codziennym życiu – wyjaśnia Aaron Heller. Profesor Richard Davidson podkreśla, że dla zdrowia psychicznego jednostki zdolność do podtrzymania, a nawet wzmocnienia pozytywnych uczuć jest krytyczna. W studium wzięło udział 27 chorych z depresją i 19 zdrowych osób. Wszystkim pokazywano obrazy mające wywołać pozytywne bądź negatywne emocje. Ochotników poinstruowano, by podczas przyglądania się im zastosowali strategie poznawcze, pozwalające zwiększyć, obniżyć lub podtrzymać reakcję emocjonalną. Zadanie polegało na wyobrażaniu sobie siebie w podobnej sytuacji. Amerykanie śledzili aktywność mózgu w wybranych rejonach, wykorzystując funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI).
  7. Badania specjalistów z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego wskazują, że podejmując ważne decyzje życiowe, kierujemy się sygnałami ze strony dopaminy, neuroprzekaźnika odpowiadającego za odczuwanie przyjemności. Oznacza to, że nasze wybory mają podłoże hedonistyczne (Current Biology). Ludzie podejmują o wiele bardziej skomplikowane decyzje niż inne zwierzęta – jaką pracę podjąć, gdzie pojechać na wakacje, czy założyć rodzinę – dlatego chcieliśmy zrozumieć rolę spełnianą przez dopaminę w ramach takich procesów. Nasze wyniki wskazują, że kiedy rozważamy różne opcje, dopamina sygnalizuje nasilenie przyjemności związanej z realizacją danego scenariusza. Sygnał jest potem przez nas wykorzystywany do podjęcia decyzji – wyjaśnia dr Tali Sharot. Brytyjska ekipa sprawdzała, jak wyglądają oszacowania przyjemności przyszłych wydarzeń przed i po podaniu lewodopy. Jest to naturalny aminokwas, który powstaje podczas hydroksylacji tyrozyny. Stanowi substancję prekursorową dopaminy. Sześćdziesięciu jeden ochotników poproszono o ocenę, jak bardzo byliby zadowoleni, jadąc do każdego z uwzględnionych na 80-pozycyjnej liście miejsc, np. do Grecji bądź Tajlandii. Potem podano im lewodopę lub placebo i zalecano wyobrażenie sobie urlopu w danej lokalizacji. Następnego dnia badani musieli wybierać z par identycznie ocenionych na początku miejsc. Jedno z nich było jednak później wizualizowane po zażyciu lewodopy, a drugie po połknięciu placebo. Na końcu ochotnicy ponownie przypisywali noty każdej z 80 pozycji. Jak się okazało, L-DOPA podwyższała ocenę określonego celu wakacyjnych wycieczek, wpływała też na to, która ze sparowanych opcji została wybrana. Mieliśmy powody przypuszczać, że dopamina zwiększy u ludzi oczekiwanie przyjemności, ale zaskoczyła nas siła tego efektu. Wzmocnienie utrzymywało się przez 24 godziny i było oczywiste u niemal 80% badanych – podsumowuje Sharot.
  8. Chcąc stwierdzić, czy dane doświadczenie sprawi nam przyjemność, nie powinniśmy się skupiać na czynności jako takiej, lecz na wrażeniach innych ludzi, którzy już ją wcześniej przetestowali. Wg naukowców z Uniwersytetu Harvarda, dokonamy wtedy o wiele trafniejszej oceny. Wcześniejsze badania psychologiczne czy ekonomiczne ujawniły, że ludzie mają problemy z oszacowaniem, jak bardzo coś im przypadnie do gustu i w związku z tym popełniają wiele błędów. Dlatego też naukowcy reprezentujący różne branże od lat starają się poprawić trafność podejmowanych decyzji. Zespół Daniela Gilberta nie skupiał się na tym, jak dobrze delikwenci potrafią sobie coś wyobrazić. Wręcz przeciwnie - psycholodzy starali się całkowicie wyeliminować ten proces. Uczestniczki pierwszego eksperymentu podzielono na dwie grupy. Panie miały ocenić, w jakim stopniu podobałaby im się ekspresowa randka z pewnym mężczyzną. Pierwsza grupa dysponowała jedynie notą przypisaną mu przez inną obcą kobietę, podczas gdy pozostałym przedstawiono jego zdjęcie i dane osobowe. Kobiety, które wykorzystywały ocenę nieznajomej, szacowały o wiele trafniej, lecz obie grupy oczekiwały, że to profil i fotografia zapewniają większą dokładność. Po wykonaniu zadania panie twierdziły, że przed następną randką zdecydowanie wolałyby się zapoznać z tego typu danymi. W drugim eksperymencie ochotnicy mieli przewidzieć, jak czuliby się, gdyby kolega negatywnie ocenił ich osobowość. Niektórzy otrzymywali kopię opinii, a inni zapoznawali się z sytuacją, kiedy coś takiego spotykało zupełnie obcą osobę. Druga grupa akuratniej typowała własną reakcję. Tutaj także okazało się, że sami wolontariusze uważali, że pisemna opinia jest bardziej informacyjna. Ludzie nie doceniają, jak użytecznym źródłem informacji może być doświadczenie drugiej osoby, ponieważ błędnie uważają, że mocno się od siebie różnimy. Faktem jest jednak, iż przybysz z kosmosu, który znałby preferencje pojedynczej istoty ludzkiej, dysponowałby ogromną wiedzą na temat całego gatunku.
  9. Chociaż bloki reklamowe są dla większości telewidzów denerwujące, okazuje się, że zdecydowanie nie doceniamy ich roli. I nie chodzi tu o wskazówki, które towary kupić ani o wrażenia estetyczne. Liczne badania psychologiczne wykazały, że to spoty powodują, że wyżej oceniamy przerywany nimi program. Leif Nelson z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego oraz Tom Meyvis i Jeff Galak z Uniwersytetu Nowojorskiego stwierdzili, że choć ludzie tego nie zauważają, nawet przy najlepszej komedii czy najbardziej interesującym filmie sensacyjnym przyjemność czerpana z ich oglądania staje się z czasem coraz mniejsza. Gdy jednak pojawia się reklama, zostaje przerwany proces adaptacji i możliwe jest przywrócenie pierwotnego poziomu "rozrywkowości". Nie ma przy tym znaczenia, czy spot był zabawny lub nowatorski, czyli po prostu dobry. Ważne, że w ogóle był. Amerykanie podkreślają, że efekt ten jest ograniczony w przypadku osób, które adaptują się wolniej bądź słabiej oraz w odniesieniu do programów, które nie prowadzą do przywykania (habituacji), ponieważ obfitują, dajmy na to, w nagłe zwroty akcji. Nelson śmieje się, że gdy opowiada o swoich wnioskach, słuchacze patrzą na niego z niedowierzaniem. Jakiś czas temu psycholodzy przeprowadzili ciekawy eksperyment. Poprosili 87 studentów o obejrzenie odcinka sitcomu Taksówka. Połowa badanych zapoznała się z oryginalną wersją, którą można było zobaczyć na srebrnym ekranie: z reklamami sklepu jubilerskiego, kancelarii prawnej itp. Reszta oglądała serial komediowy ogołocony ze spotów. Po zakończeniu seansu ochotnicy mieli ocenić na 11-punktowej skali, jak bardzo podobał im się film. Proszono ich także o porównanie wrażeń z innym doskonale znanym sitcomem Szczęśliwe dni. Okazało się, że osoby, które oglądały Taksówkę bez reklam, wolały Szczęśliwe dni, jednak studenci zaznajomieni z ofertą naszyjników i usługami adwokatów wyżej oceniali "swój" serial. Opisane zjawisko nie ogranicza się wyłącznie do telewizji. Przerywanie masażu również spotęguje błogostan. Jeśli jednak doświadczenie jest nieprzyjemne, np. w uszach dźwięczy nam szum odkurzacza czy stukot młota pneumatycznego, niepożądane odczucia też się nasilą. Nelson, Meyvis i Galak posuwają się nawet do tego, by twierdzić, że komercyjna telewizja wyewoluowała, by zwiększyć przyjemność odbiorców. Psychologiczne trio utrzymuje, że nawet jeśli ludzie nagrywają swoje ulubione programy, robią sobie przerwy na picie, jedzenie lub rozmowę telefoniczną. Kontrolowane wstawki mogą zatem stanowić rodzaj obopólnego interesu. Niezależni specjaliści podkreślają, że rzadko kto jest w pełni świadomy, co go naprawdę uszczęśliwia, tym bardziej że zmienia się to w zależności od sytuacji i czasu. To dlatego porcjujemy sobie codzienne "głaski"...
  10. Wbrew temu, co się powtarza od lat, sondaż przeprowadzony wśród 2360 Czeszek ujawnił, że kobiety czerpią więcej przyjemności z właściwego stosunku płciowego niż z gry wstępnej (Journal of Sexual Medicine). Naukowcy z Uniwersytetu Karola w Pradze stwierdzili, że im dłuższy i bardziej zróżnicowany stosunek, tym większe prawdopodobieństwo, że partnerka osiągnie orgazm (związki z parametrami gry wstępnej okazały się nieistotne). Analiza wypowiedzi naszych południowych sąsiadek wykazała, że w ich przypadku pieszczoty trwają średnio 15,4 min, a akt płciowy 16,2 min. Odwrotnie, niż przyjmują seksuolodzy i dydaktycy, więcej uwagi należy raczej poświęcić poprawie jakości i wydłużeniu stosunku, a nie grze wstępnej – przekonują profesorzy Stuart Brody z Uniwersytetu Zachodniej Szkocji i Peter Weiss z Uniwersytetu Karola. Akademicy przekonują, że akt płciowy trwający nieco ponad 16 minut to i tak więcej niż średnia wyliczona w warunkach amerykańskich. Tam bowiem kończy się on po ok. 7 minutach. Może to odzwierciedlać odmienne preferencje seksualne mieszkańców Starego i Nowego Lądu. Uwzględniona próba była duża, więc uzyskane dowody są naprawdę mocne – podsumowuje Brody.
  11. Podczas badań obrazowych mózgu naukowcy z Uniwersytetu Chicagowskiego wykazali, że u nastolatków znęcających się nad swymi rówieśnikami podczas oglądania klipu z nagraniem przemocy uaktywniają się centra nagrody. Wygląda więc na to, że zadawanie komuś cierpienia naprawdę sprawia im przyjemność. Podobnej reakcji nie zaobserwowano u innych dzieci (Biological Psychology). Jean Decety, profesor psychologii i psychiatrii, wyjaśnia, że po raz pierwszy posłużono się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI) w sytuacji, która w naturalny sposób powinna wyzwalać empatię. Wyniki amerykańskiego zespołu wskazują, że u niektórych nastolatków sygnał związany ze współodczuwaniem zostaje zaburzony. W eksperymencie wzięli udział chłopcy w wieku 16-18 lat. Osoby z zaburzeniami zachowania (ang. conduct disorder, CD) porównywano z przedstawicielami grupy kontrolnej, u których nie stwierdzono objawów agresji. Podczas badania wolontariusze oglądali filmy, których bohaterowie cierpieli przez przypadek, np. gdy na ich dłonie upadła ciężka miska, lub gdy ktoś celowo zadawał im ból. np. nadeptywał na stopę. Rejony odpowiadające za przetwarzanie informacji o bólu uaktywniały się u aspołecznych nastolatków w takim samym (a niekiedy nawet większym) stopniu, jak u grupy kontrolnej. W czasie patrzenia na zadawanie bólu u agresywnych osób pojawiała się jednak specyficzna aktywność w jądrze migdałowatym i brzusznym prążkowiu, a więc w centrach nagrody. Sugeruje to, że oglądanie czyjegoś cierpienia było dla nich przyjemne. U agresorów nie dochodziło do uruchomienia obszarów zawiadujących samoregulacją, czyli przyśrodkowej kory przedczołowej oraz rejonu zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego. Amerykanie wyjaśniają, że przedstawiciele grupy kontrolnej zachowywali się jak 7-12-letnie dzieci badane wcześniej w tym roku przez ten sam zespół. Gdy widziały one kogoś, komu zadano ból przez przypadek, dochodziło do uaktywnienia obszaru wykrywającego wrażenia bólowe u nich samych. Jeśli jednak animacja przedstawiała kogoś zranionego celowo, u dzieci uaktywniały się rejony odpowiadające za rozumienie relacji społecznych i rozumowanie moralne.
  12. Może to zabrzmieć zaskakująco, ale osoby otyłe odczuwają podczas jedzenia... mniej intensywną przyjemność. Jak twierdzi odkrywca tego zjawiska, osoby te zjadają więcej, by zrekompensować utracone doznania, a efektem tego jest wzrost masy ciała. Odkrycia dokonali naukowcy z Instytutu Naukowego stanu Oregon. Badacze zaprosili do udziału w badaniu czterdzieści trzy studentki w wieku 18-22 lat oraz trzydzieści trzy nastolatki w wieku 14-18 lat. Poszczególne kobiety posiadały bardzo różny wskaźnik masy ciała, od wskazującego na wyraźną niedowagę aż po wartości charakterystyczne dla osób otyłych. Zasadnicza część testu polegała na analizie aktywności ciała prążkowanego kresomózgowia - jednejgo z obszarów mózgu intensywnie wydzielającego dopaminę, jeden z neuroprzekaźników wywołujących uczucie przyjemności. Jako bodziec stymulujący układ nerwowy wykorzystano słodki koktajl mleczny, zaś do oceny aktywacji ciała prążkowanego wykorzystano technologię rezonansu magnetycznego. Badacze zaobserwowali, że osoby otyłe odczuwały znacznie mniejszą radość z wypicia koktajlu. Zdaniem prowadzącego eksperyment dr. Erika Stice'a efektem tego zjawiska jest próba kompensacji utraconej przyjemności poprzez przyjmowanie większej porcji pokarmu. Istotny wpływ na ograniczenie przyjemności ze spożywania słodkiego napoju może mieć także czynnik genetyczny. Głównym "podejrzanym" jest gen nazwany Taq1, a dokładniej mówiąc: jego wariant opisywany jako Taq1A1. Od pewnego czasu wiadomo, że nosicielstwo tej wersji genu wiąże się ze zmniejszeniem liczby receptorów dopaminy na komórkach nerwowych, przez co przyjemne doznania są znacznie osłabione. Jak ocenia jeden z czołowych ekspertów w dziedzinie badań nad dopaminą, dr Nora Volkow, udowodnienie związku pomiędzy genem Taq1 oraz aktywacją ciała prążkowanego może być istotne z punktu widzenia poszukiwania przyczyn otyłości. Zdaniem badaczki eksperyment przeprowadzony przez naukowców z Oregonu jest ważny, gdyż pomaga zrozumieć przyczyny podatności na otyłość oraz zmiany w funkcjonowaniu mózgu prowadzące do niekontrolowanego wzrostu masy ciała. Zidentyfikowanie osób odczuwających zmniejszoną przyjemność płynącą z jedzenia mogłoby pozwolić na objęcie ich specjalną kontrolą lekarską. Jedną z form opieki nad takimi pacjentami mogłoby być poszukiwanie alternatywnych metod pobudzania ciała prążkowanego, np. z wykorzystaniem aktywności fizycznej. Jak ocenia dr Stice, jest to bardzo istotne, gdyż pozwala na uniknięcie uzależnienia od spożywania nadmiernych ilości pożywienia. Szczegółowych informacji o badaniu wykonanym przez naukowców z Oregonu dostarcza czasopismo Science.
  13. Profesor David Huron, muzykolog z Uniwersytetu Stanowego Ohio, uważa, że znalazł odpowiedź na pytanie, dlaczego słyszymy głos śpiewaka operowego, mimo iż nie posługuje się on wzmacniaczem i śpiewa przy akompaniamencie 100-osobowej orkiestry. Zdaniem Hurona jest to możliwe, gdyż większość dźwięków emitowanych przez śpiewaków ma częstotliwość 3-4 kiloherców. Ludzkie uszy są szczególnie wyczulone na te częstotliwości, gdyż odpowiadają one częstotliwości krzyku człowieka. Gdy krzyczymy z przerażenia, nieświadomie unosimy fałd przedsionkowy krtani. "Ważnym aspektem nauki śpiewaków operowych jest trening świadomego unoszenia fałdu przedsionkowego" - mówi Huron. Wyjaśnienie to jest jednym z elementów proponowanej przez Hurona teorii o "gęsiej skórce wywoływanej przez muzykę". Rzeczywiście niektórzy wybitni śpiewacy potrafią u publiczności wywołać takie zjawisko. Gęsia skórka to mechanizm chroniący przed utratą ciepłoty ciała. U człowieka to pozostałość po przodkach, którzy stroszyli włosy, by utrzymać przy skórze ciepłe powietrze. Stroszenie włosów jest też związane ze strachem, walką. Słysząc czyjś krzyk, możemy sami się przestraszyć i próbować stroszyć to, co pozostało nam z owłosienia ciała. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego śpiew operowy, czyli doznanie przyjemne, jest związane z reakcją na strach? Huron mówi, że przyjemne dreszcze są powodowane przez hamowanie korowe jądra migdałowatego, które odpowiada też za uczucie strachu. Profesor przypomina, że już wcześniej zauważono, że nagłe zmiany głośności, tempa czy rytmu muzyki wywołują u słuchaczy reakcje podobne do strachu. Dzieje się tak dlatego, że są niespodziewane. Podobne mechanizmy odpowiadają za reakcje na przyjemność. Jak to możliwe? Zdaniem Hurona nasz mózg działa w dwojaki sposób. Po pierwsze musi jak najszybciej zareagować, szczególnie na niebezpieczeństwo. Po drugie, powinien zareagować adekwatnie do sytuacji, a więc ją rozpoznać, co zajmuje nieco czasu. Tak więc pierwsza reakcja na dźwięk jest błyskawiczna i przygotowuje nas na spotkanie z niebezpieczeństwem, druga zachodzi po tym, gdy sytuacja zostaje właściwie oceniona, wówczas odczuwamy przyjemność ze słyszanego dźwięku.
  14. Pocieranie obolałych czy stłuczonych miejsc naprawdę usuwa ból. Naukowcy tłumaczą, że delikatne uciskanie aktywuje podskórne nerwy przyjemności, co zmniejsza wrażenia bólowe przewodzone przez inne nerwy. Neurolodzy z zespołu profesora Francisa McGlone'a z Uniwersytetu w Liverpoolu zauważyli, że ludzie wystawieni na działanie bolesnych temperatur odczuwali mniejszy ból, gdy w tym samym czasie ich głaskano (widać to było podczas skanowania aktywności ich mózgu). Wydaje się więc, że nerwy wykrywające przyjemny dotyk tłumiły sygnały z nerwów przewodzących wrażenia nocyceptywne. Mc Glone sprecyzował nawet bardzo dokładnie, w jaki sposób należy kogoś dotykać, by było to maksymalnie przyjemne. Mianowicie trzeba gładzić z niewielką prędkością i nie naciskać zbyt mocno. Dwie różne grupy nerwów odpowiadają za wykrycie i powiadamianie mózgu o dotyku bolesnym i przyjemnym. Wydaje się też, że "prowadzą ze sobą negocjacje", przez co pocieranie może przynieść ulgę w bólu. Brytyjczyk opracował z akademikami z Uniwersytetu w Göteborgu specjalną maszynę do głaskania, z regulowana prędkością i siłą dotyku. Zespół dociekł, że najlepiej gładzić skórę z prędkością ok. 5 cm na sekundę, a nacisk nie powinien przekraczać 1,08 g. Gdy szczotka z wielbłądziego włosia poruszała się w ten właśnie sposób, do mózgowych ośrodków przyjemności docierały najsilniejsze sygnały. Profesor McGlone zaznacza, że wg niego, dotyk jest kluczowy dla prawidłowego rozwoju dziecka. Być może niedopieszczanie rosnącego potomka zwiększa ryzyko, że w przyszłości zachoruje on na depresję.
  15. Wspólne badanie naukowców z Uniwersytetu w Pittsburghu i Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego ujawniło, że w przypadku anorektyczek wyspa (region mózgu odpowiadający za rozpoznawanie smaku) działa inaczej niż jej odpowiednik u zdrowych osób. Okazało się też, że pomiędzy tymi dwoma grupami istnieją różnice w zakresie przetwarzania informacji powiązanych z samoświadomością. Angela Wagner i Walter H. Kaye zebrali 32 kobiety. Szesnaście pań stanowiło grupę kontrolną, pozostałe chorowały na anoreksję, ale przeszły zakończoną sukcesem terapię. Wszystkim wykonano funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI). W ten sposób Amerykanie sprawdzali, w jaki sposób ich mózg reaguje na przyjemne (sacharoza) i neutralne (woda destylowana) smaki. W efekcie po raz pierwszy empirycznie udowodniono, że anorektyczki przetwarzają dane dotyczące smaku inaczej niż osoby bez zaburzeń odżywiania. Wyspa (insula) i powiązane z nią regiony mózgu jednostek z anoreksją reagowały słabiej zarówno na sacharozę, jak i wodę destylowaną. Wszystkie te obszary są zaangażowane w rozpoznawanie smaku i ocenę, jak bardzo jest on dla danej osoby nagradzający. Co więcej, o ile u zdrowych wolontariuszek zaobserwowano silny związek między oceną atrakcyjności smaku a aktywnością wyspy, o tyle nie udało się to w przypadku badanych z anoreksją. Kaye uważa, że chorzy na anoreksję mogą mieć problemy z rozpoznawaniem smaku lub z reagowaniem na przyjemność związaną z jedzeniem. Ponieważ te same regiony mózgu są odpowiedzialne za regulację emocjonalną, być może jedzenie działa na nich awersyjnie, a nie nagradzająco. To by wyjaśniało wiele objawów anorexia nervosa, np. niechęć do jedzenia czy doprowadzanie do znacznej utraty wagi. Wiemy, że wyspa i połączone z nią obszary odgrywają ważną rolę w przetwarzaniu danych czuciowych z wnętrza ciała (introceptywnych), które determinują, jak dana osoba postrzega kondycję fizjologiczną organizmu jako całości. Przez długi czas sądzono, że introcepcja jest kluczowa dla samoświadomości, ponieważ pozwala na ustalenie związku między myśleniem i nastrojem a aktualnym stanem ciała. Brak świadomości introceptywnej może się przyczyniać chociażby do zaburzonego obrazu ciała, nieświadomości własnego niedożywienia oraz niewielkiej motywacji do zmiany tego stanu.
  16. Czemu jedzenie sprawia taką przyjemność? Jak się okazuje, odpowiedzi należy szukać nie w żołądku, lecz w głowie, a konkretnie w mózgu. Badania na szczurach wykazały, jak grelina (wywołujący uczucie głodu hormon wydzielany przez pusty żołądek) oddziałuje na receptory przyjemności w mózgu. Odkrycie to może pomóc naukowcom opracować lepiej działające leki wspomagające odchudzanie. U myszy i szczurów grelina pobudza te same neurony co wyśmienite jedzenie, doświadczenie seksualne oraz wiele substancji psychoaktywnych; są to neurony odpowiedzialne za uczucie przyjemności i oczekiwanie nagrody — napisali badacze w artykule opublikowanym na łamach Journal of Clinical Investigation. Neurony te wytwarzają dopaminę i są zlokalizowane w obszarze mózgu zwanym brzusznym polem nakrywkowym śródmózgowia (VTA). Zespół dr. Tamasa Horvatha z Yale University School of Medicine odkrył, że grelina (odkryta zresztą w ostatnim dziesięcioleciu) wpływa na strukturę molekularną komórek zwanych receptorami GHSR. Gwoli wyjaśnienia, grelina jest najsilniejszym z dotychczas poznanych stymulatorów wydzielania hormonu wzrostu (GH, ang. growth hormone). Działa poprzez receptor dla substancji mających zdolność uwalniania GH (GHSR1a, ang. growth hormone secretagogue receptor type 1a). Kiedy do obszaru VTA dostarczano grelinę, szczury jadły tak łapczywie jak wtedy, gdy głodzono je przez całą noc. Na zachowania związane z jedzeniem i apetytem wpływa u myszy i szczurów kilka hormonów. Manipulowanie nimi oddziałuje na zmiany wagi gryzoni. W przypadku ludzi nie jest to, niestety, takie proste. Horvath ma nadzieję, że uda się opracować lek, który interferuje (nakłada się na działanie) z receptorami GHSR i w ten sposób pomóc osobom z zaburzeniami odżywiania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...