Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'przepisywanie' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 2 wyniki

  1. Kaare Lund Rasmussen, chemik z Uniwersytetu Południowej Danii, uważa, że mnisi przepisujący w skryptorium inkunabuły umierali z powodu zatrucia rtęcią. Pierwiastek ten wykorzystywano do produkcji czerwonego atramentu (Journal of Archaeological Science). Naukowiec doszedł do tego wniosku, badając średniowieczne kości z 6 duńskich cmentarzy. Dowodzi on jednocześnie, że odkrył nieznaną dotąd chorobę FOS, która podobnie jak trąd, w charakterystyczny sposób zniekształcała czaszkę (powstawały na niej wgłębienia). Nie wiemy, czy była śmiertelna, ale wygląda na bolesną i równie poważną jak trąd. Tworząc swoją teorię, nie mógł pominąć faktu, że ok. 79% pogrzebanych osób z trądem i 35% z syfilisem zażywało leki z rtęcią. Mimo to zakonnicy spoczywający przy ścieżce cysterskiego opactwa nie chorowali ani na trąd, ani na syfilis, a w ich kościach występowała rtęć. Rasmussen uważa więc, że mnisi albo zakazili się podczas przygotowywania i podawania leków, albo podczas przepisywania ksiąg, w których malowali ozdobne litery. Duński zespół pobrał do badań próbki różnych kości, m.in. franciszkanów z klasztoru w Svendborgu. W odróżnieniu od cystersów, nie stwierdzono u nich zatrucia rtęcią (wynika to zapewne z odmiennych zajęć). Naukowcy pamiętali też o tym, że część osób żyjących w średniowieczu jadała głównie ryby morskie. Zatrucie rtęcią w wyniku przestrzegania takiej diety jest jednak charakterystyczne dla naszych czasów. Pięćset lat temu nie odnotowywano podobnych typów zanieczyszczenia wód i żyjących w nich organizmów. Krwistoczerwony atrament uzyskiwano dzięki minerałowi: cynobrowi, który z chemicznego punktu widzenia jest siarczkiem rtęci (HgS). Rasmussen nawet dziś przestrzega przed dotykaniem starych pergaminów. W tym miejscu przypomina się scena z Imienia róży Umberto Eco, gdzie ślinienie palców podczas przewracania stron doprowadziło do śmierci jednego z bohaterów. Co prawda w jego przypadku chodziło o zatrute paginy, a nie o pigment, ale nie da się zaprzeczyć, że istnieje pewne podobieństwo...
  2. W średniowieczu to najczęściej mnisi przepisywali księgi. Teraz nikt już tego nie robi. No, może z wyjątkiem robotów. W Karlsruhe maszyna nazwana Bios zakończyła po siedmiu miesiącach przepisywanie Biblii. Robot pracował dzień i noc. W czerwcu 2007 roku do jego pamięci załadowano 66 ksiąg, informacje o każdej literze alfabetu i o tym, jak ją wykaligrafować. Do ręki, o przepraszam, ramienia, dano mu pióro, a pod nie podłożono początek 900-metrowej rolki papieru. Eksperyment prowadzono w Centrum Sztuki i Mediów. Biblię przepisano, oczywiście, w języku niemieckim. Bios zużył 700 ml atramentu, postawił 3,5 mln liter i popełnił 2 błędy ortograficzne. Przed ośmioma laty troje artystów, Martina Haitz, Matthias Gommel i Jan Zappe, rozpoczęło projekt Robotlab. Chcieli programować roboty, które parałyby się sztuką. W fabrykach na całym świecie pracuje ponad milion robotów. Chcieliśmy zbadać ich potencjał artystyczny. Na pytanie, dlaczego wybrali akurat Biblię, Zappe odpowiada, że to jedna z najważniejszych dla ludzkości ksiąg, ponadto zawiera dużą ilość danych. Olbrzymi rulon papieru został pocięty na strony i trafił na wystawę wraz z Biosem. Jak widać, precyzja współczesnych robotów typu Kuke jest naprawdę godna podziwu. Bios posługiwał się XV-wieczną czcionką szwabachą. Artyści z Robotlab chcą stworzyć forum, na którym ludzie mogliby się spotkać z robotem twarzą w "twarz". W normalnych okolicznościach nie ma do tego okazji. Wcześniej Niemcy programowali inne roboty, które malowały portrety albo profile pojedynczych osób. Potrzebne dane uzyskiwały z kamer wideo. W ramach projektu Empathizer maszyny poruszały się w odpowiedzi na impulsy elektryczne generowane przez ludzki mózg. Na witrynie Robotlab można obejrzeć trwające nieco ponad dwie minuty nagranie pracy Biosa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...