Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'profil' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 11 wyników

  1. W ubiegłym roku ktoś założył na Facebooku fałszywy profil admirała US Navy Jamesa Stavridisa i zaprosił do niego wielu wysokich rangą oficerów, urzędników zajmujących się obronnością i polityków. Osoby te, dopisując się jako znajomi, ujawniły wiele swoich prywatnych danych, takich jak adresy e-mail, zdjęcia, numery telefonów czy dane swoich bliskich. Najprawdopodobniej profil został założony przez jedną ze służb wywiadowczych. I chociaż oficjalnie nikt nikogo nie oskarża, The Telegraph twierdzi, że zdaniem ekspertów fałszywka została stworzona przez chiński wywiad. Wybór Stavridisa nie był przypadkowy. Admirał jest szefem Naczelnego Dowództwa Połączonych Sił Zbrojnych w Europie. Przedstawiciele NATO zapewniają, że nie doszło do wycieku żadnych poufnych informacji, gdyż nikt w serwisie społecznościowym nie porusza tego typu tematów. Istniało już wiele fałszywych profili najwyższych dowódców. Wraz z Facebookiem je usuwamy. Nie wiemy, czy założyli je Chińczycy. Dla Facebooka najważniejsze jest usuwanie takich profili. Chcemy być przede wszystkim pewni, że opinia publiczna nie jest wprowadzana w błąd. Media społecznościowe odegrały ważną rolę podczas kampanii w Libii. Odzwierciedlały one poglądy opinii publicznej i otrzymaliśmy dzięki nim olbrzymią ilość informacji dotyczących lokalizacji jednostek bojowych libijskiego reżimu. To nam otworzyło oczy. Dlatego też chcemy, by ludzie ufali mediom społecznościowym - stwierdził rzecznik NATO.
  2. U zdrowych palaczy w płucach zachodzą zmiany w ekspresji genów, które przypominają zmiany widoczne u palaczy z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP). Chcieliśmy przeanalizować ekspresję szeregu genów w próbkach tkanki płuc pacjentów z POChP, bez względu na to, czy są oni palaczami, czy nie, oraz osób, które przeszły operację usunięcia nowotworu lub przeszczepu płuc – wyjaśnia Ricardo Bastos z Instituto de Investigaciones Biomédicas August Pi i Sunyer (IDIBAPS). Wykorzystując łańcuchową reakcję syntezy fragmentów DNA (PCR – Polymerase Chain Reaction), hiszpańscy naukowcy przyglądali się ekspresji 42 genów, związanych m.in. z zapaleniem tkanek i naczyń. Zespół bazował przy tym na wcześniejszych doniesieniach, zgodnie z którymi pewne kodowane przez te geny białka są zaangażowane w zapoczątkowanie i rozwój POChP. W kolejnym kroku akademicy porównywali profil ekspresji tych genów u pacjentów z umiarkowanie oraz mocno nasiloną POChP, u zdrowych palaczy z prawidłową funkcją płuc oraz osób niepalących. Okazało się, że profil chorych z umiarkowanym POChP był bardzo podobny do stwierdzonego u zdrowych palaczy. To [kolejne badanie] akcentujące decydującą rolę palenia w powodowaniu tego typu patologicznych zmian. Hiszpanie podkreślają, że zdrowi palacze i pacjenci z umiarkowanie nasilonymi objawami przewlekłej obturacyjnej choroby płuc mają bardziej zbliżone profile ekspresji genów niż osoby z umiarkowaną i głęboką POChP. W ramach wcześniejszych badań laboratoryjnych ustalono, że strukturalne i komórkowe zmiany w płucach zdrowych palaczy przypominają te widywane u palaczy z lekką lub umiarkowaną postacią POChP.
  3. Zwierzęta również mają osobowości, które podobnie jak w przypadku ludzi, mogą mocno zaważyć na ich życiu i doświadczeniach. Dr Kathryn Arnold z University of York wykazała, że zwierzęce osobowości znajdują odzwierciedlenie w profilu stresu oksydacyjnego (Journal of Experimental Biology). We współpracy z Katherine Herborn, studentką z Uniwersytetu w Glasgow, Arnold klasyfikowała osobowości 22 dzwońców. Panie sprawdzały, jak ptaki reagują na nowe sytuacje, podrzucając im do miski z jedzeniem foremkę do wycinania ciastek w jaskrawym kolorze. Oceniano, po jakim czasie zwierzę zbierze się na odwagę i podejdzie do pokarmu. Najzuchwalsze dzwońce potrzebowały zaledwie kilku sekund, podczas gdy najbardziej nieśmiałe osobniki podchodziły do miski dopiero po 30 minutach. Arnold i Herborn oceniały również motywację ptaków do badania otoczenia. Na żerdzi umieszczano intrygujący obiekt i mierzono czas, po jakim dzwońce lądowały obok niego. Nie stwierdzono jednak związku między odwagą ptaków a ciekawością. W kolejnym etapie badań Brytyjki mierzyły poziom reaktywnych form tlenu (ang. reactive oxygen species, ROS) w organizmie oraz sprawdzały, jak ptaki chronią się przed ich szkodliwym działaniem. Porównując profil oksydacyjny krwi z osobowościami, ekipa ustaliła, że u najbardziej nieśmiałych ptaków występowało najwyższe stężenie ROS oraz najsłabsze mechanizmy obrony przed nimi. W rezultacie cierpiały one z powodu silniejszego stresu oksydacyjnego niż skrzydlaci śmiałkowie. Jak można się domyślić, najodważniejsze osobniki (te, które najszybciej zbliżały się do foremki) broniły się lepiej przed wolnymi rodnikami i dlatego występowały u nich mniejsze uszkodzenia struktur komórkowych niż u nieśmiałych dzwońców. W przyszłości Arnold chce sprawdzić, jak osobowości wpływają na dziko żyjące ptaki. Ptaki neofobiczne (chorobliwie obawiające się nowości) mogą ponosić wysokie koszty stresu oksydacyjnego i wcześnie umierać, ale z drugiej strony ze względu na ostrożność mogą być rzadziej zjadane przez drapieżniki.
  4. Badając krew palaczy, by ustalić ich metabolom (metaboliczny odpowiednik genomu), naukowcy z Georgetown Lombardi Comprehensive Cancer Center zauważyli, że tuż po wypaleniu papierosa dochodzi do aktywacji szlaków związanych ze śmiercią komórek, stanem zapalnym oraz innymi formami uszkodzeń ogólnoustrojowych. Odkrycia zespołu zostały zaprezentowane na IX dorocznej konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Badań Nowotworów w Filadelfii. Nasze analizy ujawniają oznaki toksyczności [związków kancerogennych i innych] dla wątroby, serca i nerek zdrowych skądinąd osób – wyjawia Ping-Ching Hsu, doktorant pracujący w laboratorium dra Petera Shieldsa, specjalisty ds. kancerogenezy tytoniowej. Okazuje się, że pojawiają się one na wiele lat przed nowotworami płuc czy chorobami sercowo-naczyniowymi. Shields uważa, że doniesienia jego zespołu pomogą w opracowaniu nowych testów krwi, które pozwolą naukowcom porównać relatywną szkodliwość różnych produktów tytoniowych. Akademicy podkreślają, że ich studium stanowi zupełnie nowe podejście do oceny efektów palenia u ludzi. Wcześniej bowiem producenci byli zobowiązani posłużyć się maszyną palącą papierosy, aby określić zawartość potencjalnych związków rakotwórczych. Zyskaliśmy rzeczywisty obraz tego, co dzieje się w ciele palacza i wyrządzanych w nim szkód – podkreśla Hsu. W pilotażowym badaniu krew 10 palaczy analizowano przed i po wypaleniu papierosa, a po godzinie mierzono skutki wypalenia drugiego papierosa. Ponieważ osoby palące często mogą metabolizować toksyny tytoniopochodne inaczej, studium objęło 5 ludzi palących mniej niż 12 papierosów dziennie i 5 bardzo dużo – 23 lub więcej papierosów dziennie. Następnie Amerykanie sporządzili ogólny profil metaboliczny ok. 3 tys. substancji we krwi każdego z palaczy. Jako że globalny metabolom to sieć reakcji metabolicznych, naukowcy śledzili metabolity w obrębie konkretnych szlaków objętych oddziaływaniem palenia, uwzględniając apoptozę, interakcje komórka-komórka (marker stanu zapalnego), metabolizm lipidów i ekspresję genów u najsilniej uzależnionych palaczy. Poza tym powiązali metabolity wytwarzane po paleniu z uszkodzeniami wielu narządów i rozkładem fosfolipidów w błonie komórkowej oraz zmianą w syntezie kwasów żółciowych. Eksperyment nadal trwa, dlatego w przyszłości ekipa zamierza porównać zmiany w metabolomie palaczy z ich transkryptomem, czyli wszystkimi cząsteczkami mRNA produkowanymi w komórkach/komórce w danym momencie.
  5. Australijscy naukowcy z Telethon Institute for Child Health Research w Perth wykryli związek między typową dla Zachodu niezdrową dietą a zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD) u nastolatków. Profesor Wendy Oddy, szefowa działu odżywiania w Instytucie, wyjaśnia, że analizowano wzorce dietetyczne 1800 nastolatków objętych badaniem podłużnym Raine Study. Ich zwyczaje żywieniowe klasyfikowano jako "zdrowe" bądź "zachodnie". Odkryliśmy, że dieta obfitująca we wzorce zachodnie była związana z ponad 2-krotnie wyższym ryzykiem ADHD, w porównaniu do diety z niewieloma cechami zachodnimi (nawet po uwzględnieniu licznych wpływów społecznych i rodzinnych). Oddy tłumaczy, że sposób odżywiania młodzieży zestawiano z danymi nt. ewentualnego zdiagnozowania ADHD do 14. roku życia. W naszym studium nadpobudliwość psychoruchową stwierdzono u 115 osób: 91 chłopców i 24 dziewcząt. Za zdrową uznano dietę obfitującą w świeże owoce i warzywa, pełne ziarna oraz ryby. Zapewnia ona dużo kwasów tłuszczowych typu omega-3, kwasu foliowego oraz błonnika. Dieta zachodnia to jedzenie na wynos, pokarmy przetworzone, oczyszczone i smażone. Zawiera dużo tłuszczów, głównie nasyconych, rafinowanego cukru i sodu. Kiedy przyglądaliśmy się specyficznym produktom, diagnoza ADHD wiązała się z dużą ilością dań na wynos, przetworzonym mięsem, mięsem czerwonym, tłustym nabiałem i słodyczami – podkreśla dr Oddy. Sugerujemy, że zachodni wzorzec dietetyczny może wskazywać, że u nastolatka rozwinął się nieoptymalny profil kwasów tłuszczowych, podczas gdy dieta z wyższą zawartością kwasów omega-3 sprzyja zdrowiu psychicznemu i optymalnemu działaniu mózgu. Może też być tak, że zachodni wzorzec menu nie zapewnia wystarczającej ilości wszystkich mikroelementów, których potrzebuje mózg, zwłaszcza dla poprawnego przebiegu procesów uwagi, lub że w grę wchodzą większe stężenia dodatków, np. smakowych i barwników, które wcześniej powiązano z nasileniem objawów ADHD. Niewykluczone również, że charakterystyczna dla nadpobudliwości impulsywność wpływa na gorsze wybory żywieniowe, skłaniając do spożycia szybko zaspokajającej głód przekąski. Australijczycy zaznaczają, że skoro badanie było przekrojowe, nie da się wyciągnąć ostatecznych wniosków co do natury i kierunku zależności: czy to kiepska dieta prowadzi do ADHD, czy też raczej ADHD kształtuje upodobania i zachcianki badanych.
  6. Nonja, 33-letnia samica orangutana z zoo w Wiedniu, zyskała na Facebooku ponad 500-osobową rzeszę fanów, choć konto założono jej dopiero w ostatni wtorek (1 grudnia). Do albumu trafiają wykonane przez nią własnoręcznie, choć lepiej byłoby chyba powiedzieć własnołapnie, zdjęcia, których pozazdrościć jej ponoć mogą nawet bardziej doświadczeni fotografowie. Małpa robi zdjęcia cyfrowym aparatem rozdającym po trzaśnięciu migawki rodzynki, co w dużym stopniu wyjaśnia, skąd wzięła się jej nowa pasja. Na nieco rozmazanych fotografiach widnieją m.in. lina do wspinania, jedzenie, wybieg oraz sierść i dłonie któregoś z trzech towarzyszy. Małpy nie są, oczywiście, zainteresowane zdjęciami, które stanowią produkt uboczny [procesu pozyskiwania rodzynek]. One wiedzą tylko, że gdy naciśnie się guzik, wyskakują przysmaki – opowiada rzecznik ogrodu zoologicznego Gerhard Kasbauer. Nonję i jej zdjęcia, które trafiają na stronę za pośrednictwem łącza WiFi, można podziwiać (i komentować) pod tym adresem: http://www.facebook.com/pages/Nonja/190010092116. Wcześniej samica zasłynęła jako malarka. Jeden z jej obrazów zlicytowano za ok. 9 tys. złotych.
  7. Profile z serwisów społecznościowych odzwierciedlają prawdziwą, a nie wyidealizowaną osobowość – twierdzi Sam Gosling z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin. Byłem zaskoczony, ponieważ przeważnie zakłada się, że ludzie używają swoich profili do sprawiania lepszego wrażenia. W rzeczywistości nasze wyniki sugerują, że przekazują one adekwatny wizerunek właściciela. Dzieje się tak, ponieważ ludzie nie starają się ulepszać siebie albo im się to po prostu nie udaje. Wg Goslinga, profil w serwisie społecznościowym wydaje się zatem kolejnym medium, za pośrednictwem którego utrzymujemy szczere, autentyczne kontakty społeczne, coś jak przez telefon. Zespół psychologa z Austin zainteresował się 236 profilami osób w wieku studenckim z USA (Facebook) oraz Niemiec (serwisy StudiVZ i SchuelerVZ). Za pomocą kwestionariuszy oceniono cechy osobowości rzeczywistej i idealnej. Pod uwagę wzięto ekstrawersję, ugodowość, sumienność, neurotyczność i otwartość, czyli czynniki osobowości uwzględnione przez Paula Costę i Roberta McCrae w modelu Wielkiej Piątki (Big Five). Sędziowie oceniali profile nieznanych osób. Następnie ich noty porównywano z ujawnionymi w testach cechami prawdziwymi i wymarzonymi ich właścicieli. Okazało się, że wrażenie odniesione przez obcych na podstawie internetowego profilu odpowiadało samoopisowi i nie ulegało próbom idealizowania. Najwyższą trafność stwierdzono w przypadku ekstrawersji, a najniższą dla neurotyczności. Potwierdzałoby to rezultaty wcześniejszych badań, z których wynikało, że trudno ocenić neurotyczność, nie spotykając się z kimś twarzą w twarz. Sądzę, że możność akuratnego wyrażenia siebie przyczynia się do popularności serwisów społecznościowych na dwa sposoby. Po pierwsze, daje szansę na zakomunikowanie, kim się jest i zaspokaja potrzebę bycia poznania przez innych. Po drugie, oznacza, że oglądający profile mogą zaufać zdobywanym w ten sposób informacjom, budując zaufanie do systemu/ideologii serwisów.
  8. Ocena cech profilu danej osoby na serwisie społecznościowym daje podobne wyniki jak decyzje o lubieniu czy nie podejmowane w oparciu o wrażenia po spotkaniu twarzą w twarz (Journal of Experimental Social Psychology). Ludzie, którzy są ekspresyjni w tonie głosu i mimice twarzy, są także społecznie ekspresyjni na Facebooku. Zamieszczają dużo zdjęć, tworzą albumy z fotografiami i wydają się dużo rozmawiać z innymi użytkownikami – podkreśla Max Weisbuch, psycholog z Tufts University. Zespół Weisbucha zgromadził grupę 37 studentów (19 mężczyzn i 18 kobiet). Podczas kilkunastominutowej rozmowy mieli się wzajemnie poznać, zadając pytania. Wszyscy myśleli, że spotykają się z innym studentem, w rzeczywistości był to jednak pomocnik eksperymentatora. Po wykonaniu zadania oceniał on sympatyczność badanego. Brał przy tym pod uwagę, jak często się uśmiechał, w jaki sposób mówił i ile danych o sobie ujawnił. Tuż po pierwszej części eksperymentu psycholodzy ściągnęli z serwisu społecznościowego Facebook profile ochotników i poprosili panel 10 studentów z innego uniwersytetu o ocenę "lubialności" właścicieli. Sędziowie mieli pełny dostęp do wszystkich danych. Przeciętny profil zawierał ok. 282 zdjęć i 868 komentarzy od znajomych. Najwyższe noty na skali sympatyczności zebrały profile najbardziej ekspresyjne, czyli wypełnione fotografiami i postami. Pokrywało się to z ocenami współpracowników naukowców, którzy po osobistym spotkaniu uznali te same osoby za najbardziej przystępne i posługujące się ożywioną mową ciała. Ludzie, którzy podczas rozmowy dużo o sobie opowiadali, ujawniali również sporo informacji na Facebooku. Niestety, nie byli oni aż tak doceniani jak powściągliwsi badani. Psycholodzy przekonują, że nie powinno dziwić, że informacje zdobyte podczas zaimprowizowanej konwersacji prowadzą do takich samych wniosków jak analiza żmudnie niekiedy wypracowanego profilu. Internauci nie kłamią w nim, ponieważ mają doskonałych weryfikatorów w postaci znajomych. Lepiej za to skupić się na wyeksponowaniu prawdziwych pozytywnych cech.
  9. Już wkrótce serwisy randkowe będą zapewne oferować możliwość przetestowania zapachu potencjalnego partnera jeszcze przed pierwszym spotkaniem twarzą w twarz, a wszystko dzięki powstałej niedawno firmie Basisnote z Berna. Jej założyciel, biolog August Hämmerli, podkreśla, że wbrew pozorom, to ważna część profilu, bo nawet jeśli wszystko pasuje, mamy te same zainteresowania i dużo do omówienia, ale nie możemy wytrzymać woni drugiej osoby, ze związku raczej nic nie wyjdzie. Przedstawiciele Basisnote i Politechniki Federalnej w Zurychu wspólnie opracowali szybką metodę identyfikowania własnego zapachu i wprowadzania go w postaci cyfrowego kodu do bazy danych. Podstawą jest przypominające test ciążowy badanie śliny, które można z łatwością przeprowadzić u siebie w domu. Wszystko, łącznie z "wklepaniem" zapachowego kodu do komputera, zajmuje nie więcej niż 20 minut. Jednym z autorów testu jest profesor Paul Schmidt-Hempel, specjalista ds. ekologii eksperymentalnej. Urządzenie trafi na rynek najprawdopodobniej jeszcze w tym roku. Stanie się tak za sprawą providera usług randkowych. Nie tylko myszy sprawdzają genetyczne podobieństwo bądź odmienność partnera na podstawie jego zapachu. W latach 90. ubiegłego wieku Claus Wedekind, biolog z Uniwersytetu w Bernie, udowodnił, że nieświadomie podobnie zachowują się także ludzie. Podczas szwajcarskiego eksperymentu kobiety wąchały koszulki noszone przez różnych mężczyzn. Za najprzyjemniejszą uznawały woń panów, których układ odpornościowy w największym stopniu różnił się od ich własnego. Hämmerli wyjaśnia, że wybierając partnera, cenimy osoby o odmiennym głównym układzie zgodności tkankowej (ang. major histocompatibility complex, MHC), bo to zwiększa możliwości obronne ewentualnego potomstwa. Co ważne, MHC wpływa na skład płynów ustrojowych, a więc i na zapach ciała. Hämmerli dodaje, że jego firma przekształca jedynie T-shirtowy eksperyment Wedekinda w wystandaryzowany system testowy z prawdziwego zdarzenia. Biolog jest do tego stopnia przekonany, że jego pomysł się sprawdzi i spodoba, że porzucił posadę na Politechnice Federalnej. Współzałożycielem Basisnote jest Dominic Senn, ekonomista i politolog. Fizyk Manuel Kaegi odpowiada za wdrożenie odpowiedniego oprogramowania oraz zapewnienie zgodności z interfejsami już istniejących serwisów randkowych. Prace nad produktem zajęły 3 panom aż 2,5 roku.
  10. Psycholodzy z University of Georgia twierdzą, że na podstawie profilu w serwisie społecznościowym można stwierdzić, kto ma skłonności narcystyczne (Personality and Social Psychology Bulletin). Zauważyliśmy, że osoby narcystyczne korzystają z Facebooka w sposób ułatwiający autopromocję, a inni to z łatwością wychwytują – twierdzi Laura Buffardi. Amerykanie poprosili 130 użytkowników Facebooka o wypełnienie kwestionariuszy osobowościowych. Przeanalizowali też zawartość ich profili. Następnie do akcji wkroczyli postronni sędziowie (niebędący psychologami), którzy mieli stwierdzić, czy i do jakiego stopnia ktoś jest, wg nich, narcyzem. Naukowcy doszli do wniosku, że liczba znajomych i komentarzy (wpisów) koreluje z narcyzmem. Buffardi wyjaśnia, że pokrywa się to z obserwacjami z realu. Tam również osoby narcystyczne angażują się w liczne, ale płytkie związki. Narcyza wyróżnia też wybór głównego zdjęcia profilu. Są to fotografie zwracające na siebie uwagę, efektowne. Sędziowie z zewnątrz także potrafili wskazać narcyza. Uwzględniali przy tym trzy kryteria: 1) liczbę znajomych, 2) atrakcyjność danej osoby i 3) dostrzegalny na głównym zdjęciu stopień autopromocji. Jurorzy nie byli idealni w swoich ocenach, ale nasze rezultaty wskazują, ze udawało im się to stosunkowo dobrze. Profesor W. Keith Campbell, współpracownik Buffardi, dodaje, że narcyzm jest cechą, na którą powinno się zwracać szczególną uwagę. Uniemożliwia on bowiem wchodzenie w zdrowe długoterminowe związki. Narcyz początkowo wydaje się czarujący, ale na końcu wychodzi na jaw, że wykorzystuje ludzi. Rani osoby z otoczenia, a na dłuższą metę również siebie. Badając sposób, w jaki cechy osobowościowe wyrażają się w Internecie, psycholodzy wybrali właśnie Facebooka, ponieważ jest on szczególnie popularny wśród studentów i ma sztywny szablon, co ułatwia porównywanie profili. Amerykanie zauważają, że użytkownicy serwisów społecznościowych nie są szczególnie narcystyczni. Taka forma aktywności stanowi obecnie normalny element relacji z innymi ludźmi. Ponieważ jednak narcyz dąży do nawiązania kontaktu z jak największą liczbą osób, przeciętny użytkownik serwisu społecznościowego ma w gronie swoich sieciowych znajomych wyższy odsetek narcyzów niż w realnym świecie. Czy i jak zmienią się normy autopromocji w wydaniu online, na razie nie wiadomo.
  11. Dorośli potrafią ocenić czyjś wiek i płeć, a nawet rasę na podstawie czarno-białego zarysu twarzy. To zaskakujące, jak wielu informacji dostarcza taki kontur — uważa Nicolas Davidenko, psycholog poznawczy z Uniwersytetu Stanforda. Rzadko musimy zidentyfikować kogoś na podstawie takiego zarysu, ale uczestnicy eksperymentu poradzili sobie z tym bez najmniejszego problemu. Naukowiec spekuluje, że nasz mózg przetwarza twarze w sposób tak elastyczny, że potrafi przypisywać ludzi do różnych kategorii społecznych i biologicznych na podstawie rzadziej spotykanego na co dzień wyglądu, np. czarno-białych schematycznych rysunków. Psycholog zaobserwował, że podczas eksperymentu wolontariusze poprawnie określali czyjąś płeć w 70% przypadków. Z dokładnością do plus minus 10 lat umieli też w 68% ocenić czyjś wiek (Journal of Vision). Z jeszcze większą precyzją udawało im się odczytać rasę (85% trafień). Mężczyźni byli łatwiej rozpoznawani niż kobiety, a wiek profilu zawyżano przeciętnie o 8 lat. Davidenko sądzi, że może się tak dziać wskutek braku włosów, które usunięto, aby pozostał tylko kontur twarzy. Głowa wydaje się więc łysa, a to cecha charakterystyczna mężczyzn i starszych osób. Podczas badań nad rozpoznawaniem twarzy naukowcy koncentrują się na takich jej elementach, jak nos, oczy czy usta. Okazuje się jednak, że ludzie potrafią kategoryzować twarze, posługując się określonymi aspektami kształtu. Davidenko przeprowadził pomiary 400 profili twarzy, aby stwierdzić, które wydają się bardziej męskie, a które kobiece. Mam nadzieję, że inni badacze wykorzystają tę matematycznie kontrolowaną metodę. [...] Narzędziem łatwo się posługiwać, a uzyskiwane wyniki mają bardziej ilościowy charakter. Wykorzystał 48 twarzy (24 kobiece i 24 męskie), które posłużyły mu jako modele. Wiek osób z fotografii wahał się od 16 do 58 lat. Po znormalizowaniu (odpowiednim obróceniu i dostosowaniu wymiarów) w każdym z profili wyodrębniono 16 najważniejszych punktów. Pozwoliły one na stworzenie schematu twarzy. Powstały w ten sposób zarys został wypełniony, tworząc jednolicie czarny obrazek, który przedstawiono osobom badanym do oceny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...