Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'pożar' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 22 wyników

  1. Pożar, który objął ponad 100 ha terenu w rejonie Rano Raraku we wschodniej części Wyspy Wielkanocnej (przypomnijmy, że znajdują się tam mokradła i słynne moai), uszkodził część posągów. W niektórych przypadkach szkody są ponoć nienaprawialne. Nie wiadomo, ile moai uległo uszkodzeniu. Pożar wybuchł w poniedziałek. Rejon został zamknięty dla odwiedzających. Prowadzone jest śledztwo. Reprezentujący Ma'u Henua Indigenous Community Ariki Tepano opisuje szkody na stanowisku jako nienaprawialne. Moai są całkowicie osmalone. Skutki działania ognia widać na pierwszy rzut oka.   Burmistrz Pedro Edmunds Paoa uważa (zresztą nie tylko on), że pożar nie był wypadkiem. Bez względu na wielkość nakładów finansowych, pęknięć oryginalnego [...] materiału nie da się naprawić - dodał Edmunds Paoa w wywiadzie dla Radio Pauta. Na profilu Municipalidad de Rapa Nui na Facebooku podkreślono, że brak wolontariuszy utrudniał uzyskanie kontroli nad ogniem. Zakres szkód będzie dopiero oceniany.   « powrót do artykułu
  2. Pożary lasów w USA są czterokrotnie bardziej rozległe i zdarzają się trzykrotnie częściej niż jeszcze w roku 2000, informują specjaliści z Cooperative Institute for Research in Environmental Sciences (CIRES) na University of Colorado Boulder. Wyniki przeprowadzonej przez nich analizy zostały opublikowane na łamach Science Advances. Naukowcy wykazali, że duże pożary nie tylko zdarzają się częściej, ale dochodzi do nich też na nowych obszarach, które wcześniej nie płonęły. Virginia Iglesias i jej zespół postanowili sprawdzić, jak zmieniły się rozmiar, częstotliwość oraz zasięg pożarów w USA. Przeanalizowali więc dane dotyczące ponad 28 000 pożarów z lat 1984–2018. Informacje czerpali z bazy danych Monitoring Trends in Burn Severity (MTBS), w której gromadzone są zarówno satelitarne zdjęcia pożarów, jak i stanowe oraz federalne informacje na ich temat. Naukowcy odkryli, że w latach 2005–2018 na całym terytorium kontynentalnych USA doszło do większej liczby pożarów niż w ciągu wcześniejszych dwóch dekad. Na wschodzie i zachodzie liczba pożarów uległa podwojeniu, a na Wielkich Równinach jest ich obecnie 4-krotnie więcej niż wcześniej. Zwiększył się też obszar objęty pożarami. W poprzednich dekadach roczna mediana obszaru objętego pożarami na zachodzie kraju wynosiła 4019 km2, obecnie zaś wzrosła do 14 249 km2. Na Wielkich Równinach zaś odnotowano wzrost z 1204 km2 do 3354 km2. Naukowcy przyjrzeli się też ekstremom i stwierdzili, że na zachodzie i Wielkich Równinach wzrosła częstotliwość występowania wielkich pożarów oraz ryzyko, że równocześnie będzie dochodziło do więcej niż jednego wielkiego pożaru. Więcej wielkich pożarów występujących w tym samym czasie już teraz zmienia skład i strukturę pokrywy roślinnej, wpływa na występowanie pokrywy śnieżnej i dostępność wody pitnej. To poważne wyzwanie dla systemu ochrony przeciwpożarowej, które zagraża życiu, zdrowiu i majątkom milionów Amerykanów, mówi Iglesias. Uczeni zauważyli też, że we wszystkich regionach kraju zwiększył się zasięg występowania pożarów. To oznacza, że odległości pomiędzy pożarami są mniejsze, a także, że pożary zaczęły występować w miejscach, w których wcześniej ich nie było. Wyniki analizy potwierdzają to, co od pewnego czasu podejrzewały media, opinia publiczna i sami strażacy. Niestety, natura nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wraz z ocieplaniem się klimatu rośnie ryzyko występowania coraz większych i coraz częstszych pożarów. Najgorsze jeszcze przed nami, stwierdził współautor badań, William Travis. « powrót do artykułu
  3. Wraz ze zmianami klimatu Alaskę nawiedzają coraz poważniejsze i częstsze pożary lasów, które uwalniają do atmosfery olbrzymią ilosć węgla i azotu uwięzione w drzewach i glebie. Zjawisko takie może przyspieszyć globalne ocieplenie. Jednak najnowsze badania wskazały, że lasy liściaste, które zastępują spalone lasy iglaste, nie tylko rekompensują ten uwolniony węgiel, ale w ciągu 100 lat przechwytują i akumulują 4-krotnie więcej węgla, niż uwolniło się z zastąpionej przez nie spalonej roślinności. Badania, przeprowadzone przez uczonych z Northern Arizona University sugerują, że szybciej rosnące mniej palne lasy liściaste mogą działać jak stabilizujące sytuację bufory, które zapobiegają zbyt dużemu rozprzestrzenianiu się pożarów wśród lasów iglastych. Badania rozpoczęły się w 2004 roku, podczas sezonu olbrzymich pożarów, gdy na Alasce spłonęło 7-krotnie więcej lasów niż długoterminowa średnia. Spalone tereny były historycznie zasiedlone przez świerk czarny. Jednak po pożarach na części spalonych terenów pojawiły się szybko rosnące osika i brzoza. Naukowcy przeanalizowali 75 obszarów, na których w 2004 roku spłonęły świerki czarne i obserwowali je przez kolejnych 13 lat. Zebrali olbrzymią ilość danych z drzew i gleby w różnym wieku, porównywali intensywność pożarów, obserwowali odradzanie się roślinności. W 2005 roku sądziłam, że nie ma mowy, by las ten wchłonął węgiel, który utracił w czasie pożaru, mówi profesor Michelle Mack, główna autorka badań. W literaturze fachowej mamy wiele doniesień o tym, że bardzo poważne pożary uwalniają więcej węgla, niż zostanie wchłonięte przed kolejnym takim pożarem. Okazało się jednak, że drzewa liściaste nie tylko uzupełniły straty, ale zrobiły to bardzo szybko. Z badań wynika, że osika i brzoza rosnące na miejscu spalonych świerków akumulują węgiel szybciej niż świerk i przechowują go głównie w drewnie i liściach, a nie warstwie organicznej gleby. Z symulacji komputerowych wynika, że po 100 latach drzewa liściaste wchłoną tyle samo azotu i więcej węgla niż zostało uwolnione w czasie pożaru. Byłam zaskoczona, że drzewa liściaste mogą tak efektywnie wyłapać utracony węgiel, komentuje profesor Heather Alexander. Nawet gdy mamy do czynienia naprawdę z poważnym pożarem i dochodzi do uwolnienia dużych ilości węgla ze spalonych świerków, drzewa liściaste często zastępują iglaste i wykazują niesamowitą zdolność do wyłapywania i składowania węgla. To bardzo ważne spostrzeżenie w regionie, w którym powszechnie występuje jedynie 5 gatunków drzew. Badania wykazały, że pożary mogą prowadzić do dramatycznych zmian w składzie lasu i w jego zdolności do przechwytywania węgla. Węgiel to tylko część układanki. Wiemy, że drzewa te pomagają chłodzić lokalny klimat i są mniej palne, więc zmniejsza się prawdopodobieństwo pożarów. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki możemy stwierdzić, że mamy tu do czynienia z dość silnym efektem stabilizującym klimat w lasach północy, dodaje Mack. Naukowcy nie znają jeszcze odpowiedzi na kilka istotnych pytań. Nie wiedzą na przykład, czy gdy dojrzałe liściaste drzewa umierają, będą zastępowane przez drzewa o tej samej strukturze i zdolności do przechwytywania węgla. Nie wiedzą również, czy po pożarze drzewa takie zachowują swoje zdolności do wychwytywania węgla. Zamiana wolno rosnących świerków na szybko rosnące drzewa liściaste może rekompensować skutki pożarów lasów na północy. Nie wiemy jednak, jak będzie wyglądał budżet węglowy tych lasów w miarę przyspieszania globalnego ocieplenia na większych wysokościach geograficznych, dodaje Isla Myers-Smitch z University of Edinburgh, która nie była zaangażowana w opisywane badania. « powrót do artykułu
  4. W niedzielę 19 około godziny 19.30 jeden z mieszkańców Kopytkowa zauważył uciekające łosie, a następnie unoszący się słup dymu. Rozpoczął się potężny pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego – największego parku narodowego w Polsce. Sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna, a pożaru dotychczas nie udało się opanować. Park co roku zmaga się z pożarami, jednak nie przekraczają one 200 hektarów. Obecnie spłonęło już ponad 1400 ha. Z pożarem walczą Ochotnicze Straże Pożarne, Państwowa Straż Pożarna, Lasy Państwowe użyczyły samolotów gaśniczych, jednak pożar zagraża kolejnym bezcennym terenom. Dramatyzm sytuacji najlepiej oddaje oświadczenie dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego, Andrzeja Gregoruka. Dziś płonie największy polski park narodowy, jedne z najlepiej zachowanych torfowisk w Europie. To ptasi raj. Tysiące gęsi, kaczek, wiele batalionów, rycyków, kulików zatrzymywało się tu na wiosennych migracjach, by się wzmocnić przed dalszą wędrówką. W nieprzebytych bagiennych lasach są ostoje rzadkich dzięciołów, sów, bielików, czy orlików grubodziobych - najrzadszych orłów Europy. Odnotowano tu ponad 280 gatunków ptaków, w tym wiele rzadkich i gdzie indziej ginących, takich jak dubelt, cietrzew, wodniczka. To miejsce, gdzie mogliśmy podziwiać łosie, bo tu właśnie jest ich najwięcej w całym kraju i tutaj przetrwały okres nadmiernych polowań. Żyją tu rysie, kilka rodzin wilków...nie czas wszystko wymieniać... Mszyste torfowiska tworzyły się tu powoli od tysięcy lat, tworząc mokrą, bagienną gąbkę, dającą najlepszy, bo naturalny magazyn retencyjny, w tak suchych ostatnio latach. To przyrodnicza perła, bo w ostatnim stuleciu osuszono aż 86% wszystkich torfowisk Polski. Rzadkimi roślinami zachwycają się naukowcy całej Europy. Biebrza fascynuje ogromem przestrzeni i otwartym krajobrazem. Ten, kto choć raz przeszedł biebrzańskim szlakiem, chce tu wracać. Tymczasem ten tragiczny pożar trawi wszystko... dziś rano miał powierzchnię blisko 1,5 tys. ha, to prawie tyle, co 2 tysiące boisk piłkarskich! A tak bardzo się powiększył. Ptaki tracą w ogniu swoje lęgi! Pisklętom grozi głód, bo ich żerowiska pełne do niedawna drobnych zwierząt, po przejściu żywiołu będą pustynią. Park organizuje zbiórkę na walkę z żywiołem i doposażenie dla Ochotniczych Straży Pożarnych. Wzruszeni jesteśmy Państwa postawą podczas pożaru i zrozumieniem, że Biebrzański Park Narodowy to nasze narodowe dobro. By je uratować potrzebujemy wsparcia. Nasze środki zabezpieczane na wypadek pożarów (150 tys. w tym dofinansowanie z Funduszu leśnego Lasów Państwowych) skończyły się już wczoraj. Pożary nękają nas co roku, zwykle mają jednak powierzchnię do 200 ha rocznie, tymczasem spalony tylko w kwietniu ogniem obszar to blisko 2 tys. ha! teraz intensywnie staramy się o dodatkowe wsparcie i dotacje na pokrycie kosztów nalotów samolotami gaśniczymi, jeden kurs to koszt ok. 10 tys.zł A tych kursów było wiele, końca nie widać... Prosimy o Państwa finansowe wsparcie, by lepiej wyposażyć GASZĄCYCH OBECNIE POŻAR DRUHÓW OCHOTNICZYCH STRAŻY POŻARNYCH Z POBLISKICH WSI I MIASTECZEK. Ochotnicy są na każde wezwanie, dniem i nocą z narażeniem życia walczą z ogniem w dolinie Biebrzy. Ale rozmiar tragedii i ilość wyjazdów powoduje zużycie najpotrzebniejszych sprzętów do gaszenia. Zebrane środki przeznaczone zostaną na zakup: - tłumic do ręcznego gaszenia, - małych motopomp, które można przenosić w niedostępny teren, służących do pobierania i gaszenia wodą z bagien, cieków wodnych, - paliwa na dojazdy, niezbędnych kosztów gaszenia pożarów. Darowizny na doposażenie ochotniczych straży pożarnych i gaszenie pożarów w Biebrzańskim Parku Narodowym można wpłacać na specjalne konto Bank BGK 31 1130 1059 0017 3397 2620 0016 wpłaty tytułem: "darowizna pożar 2020"   « powrót do artykułu
  5. Niezwykle duża liczba pożarów trawi amazońskie lasy. Obecnie płonie ich około 2500, dym widać na zdjęciach satelitarnych, a w poniedziałkowe popołudnie nad São Paulo zaległy ciemności, gdyż niebo przesłonił dym z pożarów szalejących 2500 kilometrów dalej. Wilgotne lasy Amazonii trudniej ulegają zapłonowi niż suche lasy Kalifornii czy australijski busz. Za niezwykle dużą liczbę tegorocznych pożarów – a brazylijski Narodowy Instytut Badań Kosmicznych (INPE) naliczył ich już ponad 47 000 (to o 84% więcej niż w roku ubiegłym) – odpowiadają ludzie. Takiego zdania są zarówno naukowcy z Brazylii, jak i z innych krajów. Okres, w którym wybuchły pożary zbiega się z porą suchą i odpowiada wzorcowi użytkowania ziemi przez brazylijskich rolników. Problemem są jednak tyle nie same pożary, a ich bezprecedensowa liczba. Tutaj i naukowcy i obrońcy środowiska wskazują na konkretnego winnego, a jest nim prezydent Jair Bolsonaro i jego polityka. Już wcześniej informowaliśmy, że jego minister wyrzucił z pracy dyrektora INPE za to, iż instytut poinformował o znaczącym zwiększeniu wycinki puszczy amazońskiej. W czasie kampanii wyborczej Bolsonaro obiecywał pobudzenie gospodarki Brazylii poprzez wykorzystanie Amazonii. Jego obietnice oraz prowadzona polityka, skutkująca m.in. znacznym spadkiem aktywności policji, której zadaniem jest zapobieganie nielegalnej wycince lasu, zachęciła wiele osób i firm do działania. Hodowcy bydła, rolnicy i przedsiębiorstwa wydobywcze zaczęli w poczuciu bezkarności niszczyć dżunglę. Organizacje ekologiczne wskazują m.in. na doniesienia lokalnej gazety Folha do Progresso z południowego wschodu stanu Pará, która informowała o zorganizowanym przez rolników „Dniu ognia”, który odbył się wzdłuż autostrady BR-163. Jak powiedział dziennikarzom jeden z jego organizatorów chcemy pokazać prezydentowi, że chcemy pracować, a jedynym sposobem jest przetrzebienie puszczy. W ciągu kolejnych dwóch dni w okolicach, gdzie zaplanowano „Dzień ognia” wybuchło około 800 pożarów. Co prawda brazylijskie MSW zapowiedziało śledztwo, jednak dziennik Folha de Sao Paulo przypomina, że w gminie Novo Progresso w stanie Para rządowa agencja Ibama odpowiedzialna za kontrolę wypalania lasów, przestała wykonywać swoje obowiązki, gdyż wojsko i policja zaprzestały jej wspierania. Tymczasem prezydent Bolsonaro zaczął twierdzić, że pożary są wywoływane przez organizacje ekologiczne, które chcą postawić w złym świetle jego i cały rząd. Specjaliści ostrzegają, że ciche przyzwolenie na niszczenie puszczy amazońskiej tylko zachęci do większej aktywności „leśną mafię”. Tym mianem są określani rolnicy, którzy nielegalnie wypalają las, zajmują ziemię, dzielą ją na działki i sprzedają je hodowcom. « powrót do artykułu
  6. Amerykańskie Laboratorium Badawcze Marynarki Wojennej (Naval Research Laboratory) powołało zespół, którego celem jest stworzenie humanoidalnego strażaka. SAFFiR (Shipboard Autonomous Firefighting Robot - Pokładowy Robot Pożarniczy) będzie miał za zadanie walkę z pożarami na okrętach przyszłości. Samo zlokalizowanie pożaru na statku jest trudne, a walka z nim wiąże się z olbrzymim niebezpieczeństwem. Stąd pomysł na zaprzęgnięcie do tych zadań maszyn. Specjaliści zdecydowali, że powinny mieć one kształt człowieka, gdyż dzięki temu będzie im najłatwiej poruszać się po pomieszczeniach jednostek pływających, korzystać z wąskich przejść, korzystać ze schodów czy drabin. Robot zostanie wyposażony w zaawansowane czujniki umożliwiające nawigację, czujnik gazu, kamerę i kamerę stereo na podczerwień, która pozwoli na widzenie przez dym. Urządzenie musi być w stanie obsłużyć gaśnice i rzucać specjalne granaty zawierające środek gaśniczy. Założono, że będzie wyposażony w akumulator, który zapewni mu energię na 30 minut walki z ogniem. SAFFiR będzie korzystał z algorytmów umożliwiających interakcję z ludźmi, podejmowanie decyzji i działanie jak członek zespołu. Ma rozumieć mowę i gesty oraz rozpoznać, na czym skupiona jest uwaga dowódcy zespołu gaśniczego. Pierwsze próby urządzenia mają zostać przeprowadzone we wrześniu 2013 roku. Weźmie on udział w ćwiczeniach na pokładzie pamiętającego II wojnę światową okrętu desantowego USS Shadwell, który służy do ćwiczeń pożarowych na statkach. W projekcie budowy robota biorą też udział Virginia Tech i University of Pennsylvania.
  7. Działalność człowieka zaczęła zmieniać cykl obiegu wody i energii w Amazonii. Artykuł opublikowany w najnowszym Nature pokazuje, że istnieje związek pomiędzy wycinką lasów, pożarami a zmianami klimatycznymi, a całość tych zjawisk może wpłynąć na obieg węgla, opady oraz poziom wody w rzekach. Badania prowadzone były pod kierownictwem specjalistów z Woods Hole Research Center przez 13 brazylijskich i amerykańskich uczelni, agend rządowych i organizacji pozarządowych. W ramach programu Large-Scale Biosphere-Atmosphere Experiment in Amazon (LBA) badany jest związek pomiędzy zmianami klimatu, zwiększaniem areałów ziemi uprawnej, wycinką drzew a ryzykiem wystąpienia pożarów. Jednym z bardzo ważnych wskaźników poważnego zachwiania równowagi jest duża liczba wielkich pożarów, które są produktem ubocznym celowego wypalania lasu. Takie pożary występują niezwykle często, co kilka lat, podczas gdy w przeszłości zdarzały się raz na kilkaset lat - mówi Jennifer K. Balch, współautorka badań. W ostatnich dziesięcioleciach aktywność człowieka w basenie Amazonki gwałtownie się zwiększa, a wskutek działalności Homo sapiens zaczyna dochodzić do zachwiania równowagi ekosystemu. Jego zniszczenie może mieć katastrofalne skutki dla całej planety, gdyż z Amazonii pochodzi około 20% światowych zasobów słodkiej wody, a w tamtejszych lasach uwięzione jest około 100 miliardów ton węgla. Tymczasem naukowcy dowodzą, że już w tej chwili można zauważyć zmiany w przepływie rzek, tworzeniu się osadów i przedłużaniu okresu suchego w południowych i wschodnich częściach basenu Amazonki. To czy zmiany takie wystąpią też w innych jego częściach będzie zależało od decyzji, które ludzie podejmą w najbliższych latach oraz od zmian klimatycznych - mówi Eric Davidson z Woods Hole. Badania wykazały też, że Amazonia jest odporna na coroczne zmiany klimatyczne, jednak nie radzi sobie z przedłużającymi się lub szczególnie ciężkimi suszami. Brazylia odniosła już pewne sukcesy w walce o zachowanie Amazonii. Przed ośmioma laty corocznie wycinano niemal 28 000 kilometrów kwadratowych lasu. W 2010 roku liczba ta spadła do 7000 km2. Niestety, w tym samym czasie nie zmniejszyła się liczba wielkich pożarów, które prowadzą do dalszej degradacji lasu.
  8. Na Florydzie spłonął Senator, jedno z najstarszych drzew na świecie i jednocześnie najstarszy znany cypryśnik błotny. Drzewo liczyło sobie około 3500 lat. Drzewo nazwano „Senatorem“ na cześć senatora Mosesa Overstreeta, który w 1927 roku podarował państwu tereny, na których rosło drzewo. Utworzono z nich Big Tree Park. W 1929 roku prezydent Calvin Coolidge ogłosił drzewo pomnikiem narodowym. Senator liczył sobie około 36 metrów wysokości. Wyróżniał się wysokością wśród otaczających go drzew, a było to tym bardziej imponujące, że przetrwał wiele huraganów, w tym i ten, z 1925 roku, który go złamał, skracając o 12 metrów. Początkowo podejrzewano, że Senator został podpalony. Prawdopodobnie jednak padł on ofiarą sił natury. Przed dwoma tygodniami nad okolicą, w której rosło drzewo, przeszła burza. Śledczy stawiają hipotezę, że w drzewo trafił piorun i Senator zaczął się palić. Niestety, płonął wewnątrz i z zewnątrz nic nie było widać. Gdy ludzie zorientowali się w sytuacji, na ratunek dla Senatora było zbyt późno. Strażakom udało się za to uchronić przed płomieniami pobliskiego cypryśnika Lady Liberty, który liczy sobie około 2000 lat.
  9. Podczas spotkania American Chemical Society zaprezentowano nowatorską technologię usuwania płomieni z drogi interweniujących strażaków. Może się ona przydać w sytuacji, gdy w płonącym budynku zostaną uwięzieni ludzie, a ratownicy, z powodu ognia, nie będą w stanie do nich dotrzeć. Twórcami nowej technologii są Ludovico Cademartirl oraz jego koledzy z Uniwersytetu Harvarda. Uczeni wykorzystali znany od 200 lat fakt, że elektryczność wpływa na kształt płomieni, a nawet może doprowadzić do ich ugaszenia. Dotychczas jednak niemal nikt nie zastanawiał się, jak można wykorzystać to w praktyce. Kontrolowanie pożaru to niezwykle trudne zadanie. Nasze badania wykazały, że za pomocą dużych pól elektrycznych można bardzo szybko gasić płomienie - mówi Cademartirl. Uczeni połączyli silny wzmacniacz elektryczny z próbnikiem. Testy wykazały, że takie urządzenie z łatwością radzi sobie z natychmiastowym gaszeniem płomieni o wysokości pół metra. Jako, że działa ono natychmiast, pozwoli strażakom otworzyć drogę ewakuacyjną, którą będą mogli dostać się do uwięzionych w pożarze. Ponadto gaszenie w ten sposób ognia nie wymaga używania wody, środków chemicznych i czyni mniejsze szkody w mieniu. Podczas testów wykorzystany został 600-watowy wzmacniacz. Cademartirl uważa jednak, że półmetrowe płomienie można będzie gasić za pomocą dziesięciokrotnie słabszego wzmacniacza. Naukowiec mówi, że do gaszenia ognia przyczyniają się same produkty spalania. Cząsteczki sadzy bardzo łatwo odpowiadają na obecność pola elektrycznego i w ten sposób wpływają na stabilność płomienia. Uczony przewiduje, że w przyszłości elektryczne systemy gaszenia pożaru można będzie montować w budynkach na podobieństwo obecnie używanych zraszaczy, a strażacy zostaną wyposażeni w plecaki z akumulatorami i wzmacniaczami, które pozwolą im gasić pożary oraz przebijać się do zagrożonych osób. Zauważył jednak, że taka technika sprawdzi się w zamkniętych, niewielkich obszarach, takich jak samoloty czy łodzie podwodne. Nie uda się jej natomiast wykorzystać np. do gaszenia lasów. Przy okazji badań Cademartirl i jego zespół stwierdzili, że za pomocą elektryczności można kontrolować temperaturę i drogę płomienia, co pomoże udoskonalić np. silniki samochodowe czy elektrownie.
  10. Pewien mężczyzna przypadkowo wzniecił pożar na polu golfowym Shady Canyon w Irvine w Kalifornii. Uderzył kijem o skałę, najprawdopodobniej usiłując wybić spod niej piłeczkę. W związku z suszą wykrzesana w ten sposób iskra szybko przerodziła się w nieokiełznany płomień, który strawił 12 akrów, czyli prawie 5 hektarów trawy i krzaków. W akcji gaśniczej uczestniczyło 150 strażaków. Próbowali stłumić ogień z helikopterów i z ziemi. Posiłki ściągnięto z całego hrabstwa Orange. Zniszczeniu uległa roślinność pokrywająca stoki dwóch wzgórz, na szczęście wszystkie domy ocalały. Anonimowemu pechowcowi nie przedstawiono żadnych zarzutów.
  11. Aleksiej Jabłokow, członek Rosyjskiej Akademii Nauk, a zarazem ekolog i lider tamtejszej partii Zielonych, twierdzi, że zawierający dużo CO2smog powstały wskutek pożarów spopielających lasy i torfowiska wokół Moskwy zabije setki osób. Ogień płonie na południe i wschód od stolicy Rosji. Woń spalenizny czuć już nawet w centrum metropolii, a na niektórych ulicach widoczność spadła do 300-500 m. Pożary szaleją od kilku dni, a temperatura powietrza w regionie już od 1,5 miesiąca nie spada poniżej 30 stopni. W tym czasie odnotujemy co najmniej 100 dodatkowych zgonów dziennie – prorokuje Jabłokow, który w swych obliczeniach opiera się na statystykach dotyczących smogu sprzed 8 lat, kiedy to tygodniowo umierało 600 osób. Rządowa agencja ds. zanieczyszczenia powietrza ujawniła, że we wtorek (26 lipca) stężenie dwutlenku węgla wzrosło o 20-30% powyżej normalnego poziomu. Główny lekarz sanitarny Rosji Gienadij Oniszczenko zaapelował do pracodawców, by ze względu na spiętrzenie upałów i gęstego dymu zwolnili personel do domu. Borys Gromow, gubernator obwodu moskiewskiego, poprosił premiera Władimira Putina o przydzielenie na gaszenie ognia 25 mld rubli. Ukryty głęboko pod powierzchnią ziemi torf pali się zimą i latem. By sobie z tym poradzić, trzeba by rozlewać wodę nad złożami.
  12. Co sprawia, że sawanna pozostaje niezmieniona przez tysiące lat, mimo iż mogłaby zostać wyparta przez las? Jak uważają naukowcy z amerykańskich uczelni, kluczową rolę w procesie ochrony tego unikalnego krajobrazu może odgrywać sam drzewostan sawanny. Wiele wskazuje na to, że aktywnie modyfikuje on środowisko, by... wywołać pożar i uchronić się przed konkurencją ze strony drzew typowo leśnych. Autorami odkrycia są trzej badacze: Brian Beckage z University of Vermont, William Platt z Louisiana State University oraz Louis J. Gross z University of Tennessee. Naukowcy stworzyli komputerowy model ekosystemu sawanny, w ktorym roślinność podzielono na trzy zasadnicze grupy: trawy, oporne na ogień drzewa sawanny oraz wrażliwe na pożary drzewa lesne. Dodatkowym elementem było występowanie pożarów w zależnosci od teoretycznego wpływu pozostałych czynników. Celem studium bylo ustalenie zmian w charakterystyce ekosystemu sawanny w zależności od występowania ewentualnych (dziś nieznanych) zależności pomiędzy określonymi typami roślinności i ich hipotetyczną zdolnością do wywoływania pożarów. Jak wynika z obliczeń, jedynym spośród rozważanych wariantów sprzyjającym zachowaniu unikalnego wyglądu sawanny jest pozytywne sprzężenie zwrotne pomiędzy występowaniem drzew opornych na ogień oraz częstotliwością pożarów. Na tej podstawie autorzy uważają, że rośliny te mogą posiadać pewną nieznaną dziś zdolność do wywoływania zmian w swoim otoczeniu, które mogłyby sprzyjać pojawianiu się ognia i wypaleniu młodych drzew charakterystycznych dla ekosystemu lasu, wrażliwych na pożary. Badania przeprowadzone przez Beckage'a, Platta i Grossa są, oczywiście, tylko komputerową symulacją, lecz dostarczają interesujących wskazówek dla ekologów. Jest to bez stosunkowo bardzo tania i efektywna metoda poszukiwania nieznanych jeszcze, lecz całkiem prawdopodobnych zjawisk występujących w przyrodzie.
  13. W odpowiedzi na rozpoczęcie przez francuskie władze śledztwa w sprawie wypadków do jakich doszło wśród użytkowników iPhone'ów, Apple oświadczyło, że nie ma żadnego dowodu, by winne były urządzenia. Zdaniem przedstawicieli koncernu za popękane wyświetlacze czy eksplodujące urządzenia odpowiadają "zewnętrzne siły", które zostały do nich przyłożone. Do dzisiaj nie mamy żadnego potwierdzonego przypadku przegrzania się baterii w iPhone 3GS, a liczba śledztw, które prowadzimy jest jednocyfrowa - oświadczyło Apple. We wszystkich przypadkach, które analizowaliśmy, do pęknięcia wyświetlacza doszło w wyniku działania zewnętrznej siły, przyłożonej do iPhone'a - dodaje firma. Dotychczas 10 francuskich klientów złożyło skargę na telefon Apple. Jest wśród nich zarówno 80-letni emeryt, który twierdzi, że wyświetlacz pękł sam z siebie, jak i strażnik z jednego z supermarketów, utrzymujący, iż odniósł ranę oka, gdy telefon eksplodował mu w ręku. W jednym przypadku poszkodowany odmówił przekazania telefonu do badań. Dotychczas koncern sprzedał 26 milionów iPhone'ów i 200 milionów iPodów. Kilkanaście osób w USA i podobna liczba w Wielkiej Brytanii również zgłosiły problemy z płonącymi bądź wybuchającymi urządzeniami.
  14. „Supermrówki": małe, brązowe i niebezpieczne. Należą do rodzaju Lasius neglectus i zwane są inaczej mrówkami tureckimi. Zaledwie w ciągu 20 lat potrafiły przywędrować znad Morza Czarnego na teren Europy. Dotarły nawet do Wielkiej Brytanii, gdzie po raz pierwszy widziano je w parku w Gloucestershire. W Niemczech mrówki tureckie pojawiły się osiem lat temu w Jenie. Preferują ogrody i parki i z tych właśnie miejsc wypierają stopniowo powszechnie występujące mówki ogrodowe oraz małe zwierzęta jak na przykład pająki. Brytyjscy naukowcy odkryli, że ten rodzaj mrówek posiada prawdopodobnie pewną specyficzną właściwość: zmysł odbierania pól elektrycznych, a które mają dla nich tak ogromną siłę przyciągania, że zwierzęta te zapominają nawet o jedzeniu. W efekcie powodują zwarcia w urządzeniach elektrycznych, a tym samym wywołują pożary. Sylvia Cremer z uniwersytetu w Regensburgu badała, w jaki sposób mrówki tak łatwo dostosowują się do otoczenia, a tym samym tak szybko rozprzestrzeniają się na terenie Europy. Lasius neglectus przypomina wyglądem mrówkę ogrodową, ale liczba tych zwierząt w kolonii jest 100 razy większa. Według Cremer, sukces mrówek tureckich polega głównie na ich strukturze społecznej. W porównaniu do pozostałych podgatunków szukają partnerów w obrębie swojej kolonii, nie tak jak w pozostałych przypadkach w koloni partnerskiej. Mogą więc posiadać kilka królowych. Odkrycie to pozwala na stworzenie nowych sposobów zwalczania tych o owadów, gdyż są one odporne na zwykłe insektycydy. Dla przykładu czerwona mrówka ogniowa, która zawędrowała do Stanów Zjednoczonych, wyrządza tam rocznie szkody w wysokości około 600 milionów euro.
  15. Co jeszcze, oprócz ognia i spadających konarów drzew, może zagrażać strażakom gaszącym płonące lasy? Zdaniem naukowców z Pacific Northwest National Laboratory (PNNL), istotnym zagrożeniem są także... alkaloidy uwalniane ze spalających się fragmentów roślin. Do badania wykorzystano sosny żółte (Pinus ponderosa), bardzo pospolite w amerykańskich lasach. Celem eksperymentu było zbadanie składu dymu powstającego podczas ich spalania oraz ustalenie wpływu jego składników na zdrowie człowieka oraz kondycję środowiska. Jak wykazali badacze z PNNL, wiele spośród substancji uwalnianych do środowiska wraz z dymem może wywierać istotny wpływ na ekosystemy lądowe oraz morskie. Szczególną uwagę autorzy zwrócili na alkaloidy - związki wytwarzane przez rośliny głównie w celu ochrony przed patogenami. To nie pierwszy raz, gdy udało się wykryć alkaloidy w dymie znad płonących roślin, lecz dotychczas brakowało technologii pozwalających na wykonywanie precyzyjnych pomiarów ich stężenia. Przełom nastąpił, gdy naukowcy z Uniwersytetu Stanu Kolorado udostępnili badaczom z PNNL specjalnie zmodyfikowany aparat do spektroskopii masowej - jednej z najdokładniejszych i najbardziej czułych metod chemii analitycznej. W zależności od badanej próbki, alkaloidy stanowiły od 10 aż do 30 procent zidentyfikowanych związków. Co ciekawe, obecności aż 7 na 10 substancji z tej puli nie stwierdzono nigdy wcześniej w dymie znad płonących roślin. Właściwości alkaloidów sprawiają, że wpływ pożarów lasów na ekosystemy znacznie wykracza poza ryzyko związane z występowaniem ognia. Wysokie stężenie związków z tej grupy może wywierać istotny wpływ na kondycję organizmów zamieszkujących okolice miejsca pożaru. Niewykluczony jest także niekorzystny wpływ na zdrowie samych strażaków. Co więcej, zasadowy odczyn wielu alkaloidów znacząco ułatwia powstawanie chmur oraz opadów. O odkryciu dokonanym przez badaczy z PNNL informuje czasopismo Environmental Science & Technology.
  16. Naukowcy z Japonii zaproponowali nowy sposób gaszenia pożarów, zwłaszcza tych niekontrolowanych, które niszczą wszystko na swej drodze. Toshihisa Ueda i zespół twierdzą, że w tych okolicznościach doskonale sprawdza się pewna przypominająca z wyglądu lód substancja (Industrial & Engineering Chemistry Research). Wg badaczy z Kraju Kwitnącej Wiśni, metoda jest przyjazna środowisku. Wyszli oni z założenia, że skoro od lat strażacy wykorzystują do walki z ogniem wodę i dwutlenek węgla, może da się je jakoś połączyć. Sprawdzali zatem, czy i w jakim stopniu przydatne okażą się kryształy hydratu dwutlenku węgla. Za pomocą specjalnego reaktora Japończycy uzyskali niewielkie grudki wodzianu CO2. Następnie porównali ich możliwości w zakresie zdławienia ognia z wydajnością dwóch innych rodzajów "brykiecików": 1) ze zwykłego lodu oraz 2) suchego lodu. Eksperyment polegał na zastosowaniu ich podczas niewielkiego i kontrolowanego pożaru. Okazało się, że hydrat dwutlenku węgla gasił płomienie szybciej od swoich konkurentów. Co ważne, do uzyskania potrzebnej ilości wodzianu zużywano mniej wody niż w przypadku lodu, a podczas akcji wydzielało się z niego mniej dwutlenku węgla niż z suchego lodu. Skuteczność gaszenia powiększała się po rozdrobnieniu grudek. Członkowie zespołu Uedy wyjaśniają, że hydraty (klatraty) niepalnych gazów pozwalają ugasić pożar, ponieważ ich dysocjacja obniża temperaturę u podstawy płomienia, a uwalniający się gaz hamuje dopływ tlenu.
  17. W ostatnich latach pojawiło się kilka pomysłów na zwalczanie pożarów w lasach, jednak w większości przypadków problemem jest zasilanie urządzeń obsługujących takie systemy. Badacze z MIT opracowali bardzo interesujące rozwiązanie, które pozwala na pokonanie tej niedogodności. Opracowany przez Amerykanów system wykorzystuje energię tzw. gradientu pH, czyli różnicy kwasowości pomiędzy wnętrzem korzenia i otaczającą go glebą. Ponieważ kwasowość środowiska jest równoznaczna z obecnością nadmiaru jonów wodorowych H+, zaś zasadowość oznacza przewagę ujemnie naładowanych jonów OH-, obie te strefy przypominają przeciwległe elektrody baterii. Powstający w ten sposób "obwód elektryczny" ładuje standardowy akumulator, a ten z kolei zasila sensory rejestrujące temperaturę i wilgotność otoczenia. Informacje uzyskane z odpowiednio dużego obszaru są następnie przekazywane do stacji zasilanej ze standardowych źródeł (było to konieczne ze względu na pobór energii), która wysyła je za pośrednictwem łącz satelitarnych do komputera, który przewiduje ryzyko powstania pożaru. Standardowo dane są przesyłane cztery razy dziennie, lecz w przypadku wykrycia ognia wiadomość trafia do systemu natychmiast. Przedstawiciele przedsiębiorstwa planują na wiosnę uruchomienie eksperymentalnego pola doświadczalnego o powierzchni około 4 hektarów. Zalesiony teren, na którym zostanie przeprowadzony test, zostanie udostępniony przez U.S. Forest Service - amerykańską instytucję odpowiedzialną za zarządzanie terenami leśnymi. Bez wątpienia będzie ona szczególnie zainteresowana skorzystaniem z urządzeń produkowanych przez Voltree Power. Jaka jest wydajność systemu? Dr Mershin ocenia wstępnie: oczekujemy, że będziemy potrzebowali zaopatrzyć w nasze urządzenia cztery drzewa na akr [1 akr to ok. 0,4 hektara - przyp. red.]. Obecnie trwają prace nad minimalizacją zużycia energii przez poszczególne elementy systemu skomunikowanych ze sobą urządzeń.
  18. Naukowcy od dawna wierzą, że walka z pożarami lasów jest jednocześnie walką z globalnym ociepleniem. Ocalone drzewa mogą nadal rosnąć, absorbując z powietrza węgiel. Nowe badania sugerują jednak, że zapobieganie najmniejszym nawet pożarom może... przyczyniać się do ocieplenia klimatu. Pożary powstające z przyczyn naturalnych (np. z powodu uderzenia pioruna) niszczą niższe drzewa i krzewy, umożliwiając nieskrępowany wzrost wysokim roślinom. Od mniej więcej roku 1910 w USA prowadzona jest polityka gaszenia każdego pożaru lasu. Spowodowała ona, że w amerykańskich lasach rośnie więcej niż zwykle krzaków i małych drzew. Naukowcy obliczyli, że lasy USA absorbują każdego roku 50 milionów ton dwutlenku węgla. To 14% całej emisji z terenu Stanów Zjednoczonych. Ekolog Michael Goulden z Uniwersytetu Kalifornijskiego z Irvine, wraz z jednym ze swoich studentów, porównali, zebrane w latach 30. ubiegłego wieku, dane dotyczące 269 obszarów lasów Kalifornii z informacjami o 260 mniej więcej tych samych miejscach, które zgromadzono 60 lat później. Okazało się, że liczba drzew uległa zwiększeniu o 4%. Uczeni uważają, że przyczyniła się do tego walka z pożarami. Jednocześnie, ich zdaniem, ilość absorbowanego przez drzewa węgla zmniejszyła się o 34 procent. Goulden stwierdził, że polityka gaszenia każdego pożaru spowodowała, iż wielkie drzewa muszą konkurować z drzewami mniejszymi oraz z krzewami. Przez to są słabsze, bardziej podatne na działanie wiatru, suszy i na ataki insektów. Wielkie drzewa szybciej usychają i nie absorbują węgla tak skutecznie. Zarówno sam Goulden jak i inni naukowcy są zaskoczeni wynikami badań. Trzeba bowiem przyznać, że przeczą one zdrowemu rozsądkowi. Wydawałoby się, że bujniejsza roślinność będzie absorbowała więcej węgla, niż mniej bujna. Peter Teensma z Departamentu Spraw Wewnętrznych przyznaje, że badania Gouldena mogą wpłynąć na politykę przeciwpożarową. Mówi on, że być może rozwiązaniem problemu byłoby celowe wywoływanie niewielkich kontrolowanych pożarów, które likwidowałyby konkurencję dla wielkich drzew. Badania Gouldena zbiegły się w czasie z pracami urzędników nad nowa polityką przeciwpożarową, która ma zostać przedstawiona w przyszłym roku.
  19. Po wybuchu w Prairie City w Oregonie oczom zaskoczonych pracowników amerykańskich służb leśnych U.S. Forest Service ukazał się największy żyjący organizm na Ziemi. Jest to... grzyb. Opieńka ciemna (Armillaria ostoyae) zajmuje pod miastem powierzchnię 1600 boisk futbolowych, czyli 856,5 ha. Urzędnicy miejscy i leśnicy zastanawiają się, w jaki sposób zahamować wzrost tego patogenu korzeni (ze względu na swą niszczycielską działalność w USA grzyb zyskał nawet niechlubny przydomek "zgnilizny korzeni"). Niektóre ekspertyzy wykazały, że grzyb może mieć nawet 8 tysięcy lat. Przez tak długi czas opieńka mogła się więc swobodnie rozrastać po olbrzymim obszarze. Na powierzchni jest widoczna tylko w miejscach występowania drzew. Mikolodzy uważają, że Armillaria ostoyae i tak straciła znaczną część swojej plechy w czasie naturalnych pożarów lasu. Jeden z nich odnotowano np. 4 lata temu.
  20. Mieszkaniec Kalifornii walczy o życie po eksplozji telefonu komórkowego. Luis Picaso został znaleziony przez strażaków w swoim pokoju hotelowym. Oparzenia drugiego i trzeciego stopnia obejmują 50% jego tułowia, prawego ramienia i lewej nogi. Strażacy znaleźli nieprzytomnego 59-latka w łazience z wciąż płonącym telefonem w kieszeni. Od urządzenia zapaliło się ubranie, powodując ciężkie poparzenia mężczyzny. Przed spłonięciem żywcem uratował go fakt, iż ogień rozszerzył się na meble, wywołując alarm przeciwpożarowy. Być może gdy telefon znajdował się w kieszeni przypadkiem przez dłuższy czas był wciśnięty guzik włączający urządzenie i doszło do spięcia – powiedział Bill Tweedy, rzecznik straży pożarnej. Jego ubranie było wykonane z pochodnych ropy naftowej [nylon i polyester - red.] więc bardzo dobrze się paliło – dodał. Marki feralnego telefonu nie ujawniono.
  21. Japońskie firmy NTT DoCoMo i Mitsubishi Electric zamierzają wymienić 1,3 miliona baterii w telefonach komórkowych. Wyprodukowane przez Sanyo ogniwa mogą się przegrzewać i wywoływać pożary. Felerne baterie zostały wyprodukowane przed czerwcem 2006 roku i znalazły się w telefonach D902i NTT DoCoMo, a niektóre z nich zostały użyte też w produkowanych przez Mitsubishi modelach D902iS oraz D903iS. Wadliwe urządzenia mają nadrukowany numer seryjny D06. Richard Sedgwick, rzecznik prasowy Sanyo poinformował, że w niektórych bateriach mogą wystąpić niewielkie deformacje elektrony, która styka się z warstwą izolacyjną i ją uszkadza. Sanyo jest, obok Sony, największym na świecie producentem baterii litowo-jonowych. Samo Sony przeżywało w bieżącym roku poważne problemy ze swoimi bateriami. W efekcie firma musiała wymienić około 9,6 miliona baterii, co kosztowało ją około 444 milionów dolarów.
  22. Wzrost liczby wielkich pożarów może być skutkiem globalnego ocieplenia. Analiza danych od 1970 roku wskazuje, że w latach 80. nastąpił gwałtowny wzrost liczby wybuchających pożarów, w dodatku sezon "ogniowy" wydłużył się. Dan Cayan, współautor raportu, szef sekcji badającej zmiany klimatyczne w Scripps Institution of Oceanography, zauważa, że wzrost liczby wielkich pożarów dzikich terenów wydaje się częścią reakcji łańcuchowej, zapoczątkowanej przez ocieplenie klimatu. Według niego, część wzrostu można wyjaśnić naturalnymi fluktuacjami, dowody wskazują jednak na związki łączące go z wywołanym działalnością człowieka ociepleniem. W ubiegłych latach naukowcy w coraz większym stopniu skupiali swoją uwagę na ilości dwutlenku węgla dostającego się do atmosfery w wyniku spalania paliw kopalnych. Jak wiele osób wierzy, wskutek efektu cieplarnianego średnia światowa temperatura wzrosła w ciągu ubiegłego stulecia. Badacze z Arizony i Kalifornii przeanalizowali dane amerykańskich służb leśnych dot. 1166 pożarów, które objęły obszar ponad 1000 akrów. Wyniki opublikowano w czwartkowym (6 lipca 2006) wydaniu on-line magazynu Science. Poczynając od 1987 roku, zaszła następująca zmiana. Trwające średnio ok. tygodnia rzadkie pożary ustąpiły miejsca częstszym, trwającym niejednokrotnie 5 tygodni i dłużej. Okres zagrożenia pożarowego wydłużył się do 78 dni. Zmiany są najprawdopodobniej związane z temperaturami wiosny i lata. Więcej pożarów wybucha w latach gorętszych niż w chłodniejszych. Badacze odnaleźli również powiązania między wczesnymi roztopami wiosennymi w regionach górskich a występowaniem pożarów lasów. Wcześniejsza odwilż może prowadzić do wcześniejszego nadejścia i wydłużenia pory suchej, a to oznacza większe szanse na zaprószenie ognia. Wielu ludzi myśli, że środowisko zareaguje na zmiany klimatyczne za 50-100 lat, ale to nieprawda. Odpowiedzią ekosystemu leśnego są właśnie ogromne pożary.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...