Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'piractwo' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 120 wyników

  1. Wokół głośnego procesu przeciwko The Pirate Bay narastają kolejne kontrowersje. Jak pamiętamy, sędzia Tomas Norstrom, który wydał wyrok, jest członkiem Szwedzkiego Stowarzyszenia Praw Autorskich oraz Szwedzkiego Stowarzyszenia Ochrony Własności Przemysłowej. Sam Norstrom mówi, że jego przynależność do tych organizacji w żaden sposób nie wpłynęła na wyrok. Mimo to, sąd apelacyjny wyznaczył sędzię Ulrikę Ihrfelt do zbadania sprawy. Szybko jednak okazało się, że pani Ihrfelt jest członkinią tych samych organizacji, co Norstrom. Ihrfelt została więc wyłączona ze sprawy, a do jej zbadania wyznaczono trzech innych sędziów. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż Peter Sunde z TPB poinformował, że jeden z trzech nowych sędziów - Anders Eka - jest członkiem Sztokholmskiego Centrum Prawa Handlowego, do którego należy też jedne z prawników przemysłu nagraniowego. Co prawda Centrum to organizacja akademicka, która skupia wykładowców prawa z najróżniejszych dziedzin, jednak nie przeszkodziło to Sundemu w wysunięciu zastrzeżeń pod adresem Eki. Tymczasem studia filmowe chcą wnieść nową sprawę przeciwko TPB, gdyż z jednej strony ich zdaniem zasądzona grzywna jest zbyt niska, a z drugiej zauważają, że mimo wyroku piracki serwis ciągle działa.
  2. Prawnicy osądzonych niedawno założycieli serwisu The Pirate Bay domagają się ponownego procesu, gdyż sędzia Tomas Norström ma związki z organizacjami walczącymi z piractwem. Media podały, że Norström jest członkiem Szwedzkiego Stowarzyszenia Praw Autorskich. Należą do niego też Henrik Pontén, Peter Danowsky i Monique Wadsted, którzy reprezentowali przemysł nagraniowy w trakcie procesu. Ponadto sędzia zasiada w zarządzie Szwedzkiego Stowarzyszenia Ochrony Przemysłowych Praw Intelektualnych, organizacji, która lobbuje na rzecz zaostrzenia prawa własności intelektualnej. Sędzia uważa, że nie zachodzi w tym przypadku konflikt interesów. Innego zdania są, oczywiście, obrońcy skazanych. Peter Althin, obrońca Petera Sunde, przypomina, że jesienią, gdy otrzymał informację, że jeden z ławników może mieć "podobne związki", został on wykluczony ze składu.
  3. Niedawne przyjęcie we Francji prawa, które zezwala na odcinanie piratów od Sieci, dało nadzieję brytyjskim właścicielom praw autorskich na wprowadzenie podobnych rozwiązań na Wyspach. W lutym 2008 roku pojawiły się informacje, że brytyjski Departament Kultury, Mediów i Sportu zastanawia się nad podobnymi przepisami. Od tamtej pory nie próbowano jednak ich uchwalić. Rząd zastanawia się nad różnymi rozwiązaniami, tymczasem organizacje broniące praw autorskich nawołują do podjęcia konkretnej decyzji. Nasze podejście powinno różnić się w szczegółach od francuskiego prawa, jednak potrzebne jest zdecydowane działanie - powiedział Richard Mollet ze stowarzyszenia Brytyjskiego Przemysłu Fonograficznego (BPI). Niekończący się darmowy obiad dla użytkowników na koszt dostawców treści cyfrowych zagraża zrównoważonemu wzrostowi - dodał szef BPI, Geoff Taylor. BPI, Federacja Przeciwko Kradzieży Praw Autorskich oraz Narodowa Unia Dziennikarzy wezwały rząd do podjęcia akcji przeciwko osobom nielegalnie pobierającym treści. Tymczasem Stowarzyszenie Dostawców Internetu (ISPA) wyraziło swoje rozczarowanie postawą właścicieli praw autorskich. Jego przedstawiciele stwierdzili, że należy szukać rozwiązań, które umożliwią użytkownikom legalne pobieranie treści. Przedstawicielom ISPA nie podobają się bowiem pomysły, zgodnie z którymi byliby odpowiedzialni za odłączanie od Sieci użytkowników łamiących prawo.
  4. Business Software Alliance informuje, że pomimo sukcesów w walce z piractwem w Chinach i Rosji, w 2008 roku zanotowano rekordowo dużo pirackiego oprogramowania. Obecnie nielegalne kopie stanowią już 41% wszystkich programów zainstalowanych na domowych i firmowych pecetach. W roku 2007 stanowiły one 38%. BSA szacuje straty producentów oprogramowania na 53 miliardy dolarów. Największy problem stanowi piractwo w USA. Co prawda do nielegalnego oprogramowania należy tam zaledwie 20% rynku, ale jest to rynek najbogatszy, Amerykanie kupują najwięcej programów, a więc straty są proporcjonalnie duże. Z danych BSA wynika też, że odsetek pirackich programów spadł w Chinach do 80% (w 2004 roku było to 90%), a w Rosji zmniejszył się z 73 do 68 procent. W Państwie Środka odsetek pirackiego oprogramowania zmniejszył się głównie dlatego, że... rząd zaczął używać legalnych programów, a dostawcy Internetu, na prośbę BSA, odcinają od sieci wskazanych piratów.
  5. Francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło ustawę pozwalającą na odcinanie notorycznych piratów od Sieci. Za nowym prawem głosowało 296 posłów, a 233 było przeciw. Teraz ustawa trafi do Senatu, który będzie głosował nad nią ją jutro. Senatorowie najprawdopodobniej poprą nowe przepisy. Ta sama ustawa została odrzucona w ubiegłym miesiącu, gdy sala obrad świeciła pustkami. Teraz ławy poselskie były pełne i akt prawny, który jest jednym z priorytetów prezydenta Sarkozy'ego, został przyjęty. Głównymi przeciwnikami tak radykalnego zwalczania piractwa są socjaliści oraz organizacje, które twierdzą, że ogranicza ona wolność, gdyż oskarżeni o piractwo nie będą mogli dowodzić swojej niewinności przed sądem. Osoby, które zostaną przyłapane na piractwie, najpierw otrzymają ostrzeżenie e-mailem. Po kolejnej wpadce zostanie im wysłany tradycyjny list. Trzecie wykroczenie będzie karane rocznym odcięciem dostępu do Sieci.
  6. Jedno z najstarszych źródeł pirackich plików, Mininova.org, zaczyna filtrować zawartość. Przedstawiciele serwisu poinformowali o rozpoczęciu testów systemu "rozpoznawania treści". Oznacza to, że pliki, które prawdopodobnie naruszają prawa autorskie będą sprawdzane przez system rozpoznawania treści. Jeśli uzna on, że pliki zawierają nieautoryzowaną zawartość, prowadzące do nich torrenty zostaną usunięte i zablokowane. Mamy nadzieję, że dzięki temu systemowi właściciele praw autorskich będą mogli łatwo usuwać treści naruszające ich prawa, a my będziemy mogli oferować usługi naszym klientom - czytamy na stronach Mininovej. Wczoraj na Mininova.org panował zwykły ruch. Pojawiło się ponad 3500 nowych torrentów i zanotowano ponad 10 milionów pobrań plików. Wkrótce w Holandii rozpocznie się proces o naruszanie przez Mininovę praw autorskich.
  7. Administracja prezydenta Obamy stanęła po stronie RIAA przeciwko Joelowi Tannenbaumowi, który w 2003 roku nielegalnie pobrał z Sieci 7 plików muzycznych. RIAA skierowało wówczas do 16-letniego wtedy Tannenbauma list z informacją, iż naruszył prawo. Zaproponowano mu zapłacenie grzywny w wysokości 3500 dolarów w ramach ugody. Tannenbaum odmówił. W roku 2007 sprawa trafiła do sądu. Tannenbaum za ugodę oferował wówczas 5000 USD, ale RIAA domagało się 10500. Do ugody nie doszło. Obecnie Tannenbaumowi grozi grzywna w wysokości ponad miliona dolarów. Ustawa Digital Theft Deterrence and Copyright Damages Improvement Act z 1999 roku przewiduje bowiem, że za każde świadome naruszenie praw autorskich można zostać ukaranym grzywną w wysokości do 150 000 dolarów. Mężczyzna jest reprezentowany przez grupę studentów prawa z Harvardu, którym przewodzi profesor Charles Nesson. Obrona nie zaprzecza, że oskarżony nielegalnie pobrał pliki. Jednak twierdzi, że kara jest zbyt wysoka. Departament Sprawiedliwości odrzucił właśnie to stwierdzenie. Nie zgodził się również z argumentem, że RIAA działa w tej sprawie jak publiczne organy ścigania, gdyż próbuje nakładać grzywny bez wyroku sądowego, a powinna mieć takie prawa jak strona prywatna.
  8. Twórcy serwisu The Pirate Bay zostali uznani winnymi przestępstwa polegającego na pomocy w masowym naruszaniu praw autorskich. Przegrali też, toczony równolegle z procesem karnym, proces cywilny. Fredrik Neij, Gottfrid Svartholm Warg, Peter Sunde Kolmisoppi i Carl Lundström zostali skazani na rok więzienia każdy - to kara za złamanie prawa. Mają też zapłacić 3,6 miliona dolarów odszkodowania koncernom muzycznym, które pozwały ich w procesie cywilnym. Koncerny domagały się ponad 14 milionów USD. Na wyroku mógł zaważyć fakt, że serwis zarabiał na reklamach. Sądu nie przekonało stwierdzenie, iż w ten sposób pokrywane są tylko koszty. Przedstawiciele przemysłu fonograficznego z zadowoleniem przyjęli wyrok. Podkreślają, że sprawiedliwości stało się zadość, a wyrok może uprzytomni niektórym, iż kradzież muzyki przynosi konkretne szkody konkretnym osobom. The Pirate Bay wyrządziło olbrzymie szkody, a wymierzona grzywna naprawia jedynie ich niewielką część. Nigdy jednak nie twierdziliśmy, że pokryje ona straty - mówił John Kennedy, przewodniczący Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI). Powstało przekonanie, że piractwo jest OK i że przemysł muzyczny musi to zaakceptować. Ten werdykt to zmienia - dodaje. Prawnicy oskarżonych zapowiedzieli złożenie apelacji. To nie był proces karny, to był proces polityczny - mówił Rickard Falkvinge, który dodał, że nie należy wsadzać do więzienia ludzi tylko za to, że zapewnili infrastrukturę.
  9. Dzień po wprowadzeniu w Szwecji nowych przepisów antypirackich zanotowano znaczy spadek ruchu w Sieci. Był on aż o 30% niższy niż przed wejściem w życie nowych przepisów. Ustawa IPRED nakłada na dostawców Internetu obowiązek ujawnienia numerów IP ich klientów w tych przypadkach, w których sąd uznał, że istnieją liczne dowody na nielegalne pobieranie przez nich chronionych prawem treści. Podobny efekt zauważono przed trzema laty po policyjnym nalocie na The Pirat Bay. Wówczas natężenie ruchu w szwedzkiej sieci spadło z 30 do 22 Gb/s. W dniu wejścia w życie nowych przepisów pięć wydawnictw złożyło do sądu wniosek o ujawnienie danych osoby, która rozpowszechniała nielegalne kopie audiobooków. Ofiarami pirata padli m.in. popularni autorzy kryminałów Henning Mankell, Hakan Nesser i Stieg Larsson. Wydawnictwa twierdzą, że podejrzany udostępnia ze swojego serwera około 2000 tytułów. Decyzja, która zapadnie w tej sprawie będzie precedensem, który wyznaczy zasady postępowania w podobnych przypadkach. Ciekawe, co sąd uzna za wystarczający dowód - mówi Lars Gustafsson z Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI). Ocenia się, że co dziesiąty Szwed nielegalnie udostępnia i pobiera treści chronione prawem autorskim.
  10. W sieci BitTorrent "zadebiutował" piracki film HD DVD. W Internecie udostępniono tzw. tracker filmu "Serenity". To najlepszy dowód na złamanie zabezpieczeń HD DVD. Podobno złamano je także na płytach z filmami "Batman – Początek", "King Kong" i "12 małp". Jeśli to prawda, to w najbliższym czasie ich nielegalne kopie trafią zapewne do sieci P2P. Płyty HD DVD zabezpieczone są systemem AACS, który dla każdego tytułu generuje odpowiedni klucz kryptograficzny. Nie wiadomo, w jaki sposób piraci weszli w posiadanie klucza, gdyż program BackupHDDVD prawdopodobnie nie pozwala na jego odgadnięcie. Może więc się okazać, że klucz został "zdradzony” przez oprogramowanie odpowiedzialne za odtwarzanie formatu. Jeśli tak się stało, to producenci filmów HD DVD będą musieli je zaktualizować. Ten sam problem może dotyczyć również nośników Blu-ray, które używają AACS.
  11. Prokuratura zrezygnowała z najcięższego zarzutu przeciwko twórcom serwisu The Pirate Bay. Nie była ona bowiem w stanie udowodnić, ze serwis jest wykorzystywany do nielegalnego rozpowszechniania materiałów chronionych prawem autorskim. Zarzut o "pomoc w naruszaniu praw autorskich" został wycofany i zamieniono go na "pomoc w umożliwieniu nielegalnego dostępu do materiałów chronionych prawem autorskim". Ten drugi zarzut zagrożony jest mniejszymi karami. Zmiana zarzutów w procesie karnym nie wpływa jednak na proces cywilny, a więc koncerny medialne nadal będą domagały się odszkodowań. Zdaniem Petera Danowsky'ego, doradcy firm muzycznych, zmiana zarzutów tylko ułatwia pracę prokuraturze, która będzie mogła skupić się na ich istocie, czyli ułatwieniu nielegalnego dostępu do chronionych treści.
  12. Koncerny muzyczne, po latach walki z piractwem, zaczynają stosować nową strategię. Wzięły sobie do serca hasło "jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich" i coraz częściej podpisują umowy z dostawcami Internetu czy usług i produktów telekomunikacyjnych. W ramach tych umów część pieniędzy, które klient płaci za towar lub usługę wędruje do kasy koncernów muzycznych, a w zamian za to konsument ma prawo do pobrania dowolnej liczby plików muzycznych. Przykładem takiego działania jest oferowana przez Nokię usługa Comes With Music. Posiadacze niektórych modeli telefonów Nokii lub też osoby korzystające z konkretnych taryf, mają prawo do nieograniczonego korzystania z katalogu zawierającego ponad 4 miliony utworów. Podobne umowy oferowane są dostawcom Internetu, a ci coraz częściej z nich korzystają. W obu opisywanych przypadkach za pobieranie muzyki płacą ci, którzy chcą, czyli osoby korzystające z wybranej przez siebie usługi bądź urządzenia. Istnieją jednak obawy, że za piractwo zapłacimy wszyscy. Na Wyspie Man już rozpoczęto wdrażanie systemu, w ramach którego każdy użytkownik sieci szerokopasmowej będzie musiał wnosić niewielką comiesięczną opłatę licencyjną. Da mu to prawo do legalnego pobierania plików muzycznych z dowolnego dostępnego w Sieci źródła. Opłatę będą jednak wnosili wszyscy, niezależnie od tego, czy mają zamiar pobierać pliki.
  13. Wszystko wskazuje na to, że administracja prezydenta Obamy będzie zdecydowanie walczyła z piractwem. Jak wcześniej informowaliśmy, jeszcze przed zaprzysiężeniem ówczesny prezydent-elekt zatrudnił w swej przyszłej administracji Thomasa Perellego i Davida Ogdena. Teraz jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta było powierzenie stanowiska wiceprokuratora generalnego Neilowi MacBride'owi z BSA (Business Software Alliance). MacBride piastuje w BSA stanowisko wiceprezesa ds. walki z piractwem i głównego prawnika. Był on odpowiedzialny za program nagród za informacje o firmach używających nielegalnego oprogramowania. W swoim czasie MacBride był też głównym doradcą obecnego wiceprezydenta, a wówczas senatora Bidena, znanego z walki z piractwem. Faktem jest, że wszyscy nominowani przez Obamę to świetni prawnicy z olbrzymim doświadczeniem. Jednak ich powołanie na wysokie stanowiska w administracji państwowej na pewno rozczarowało wiele osób oraz organizacji, które domagały się złagodzenia przepisów o prawach autorskich i popierały kandydaturę Baracka Obamy. Najważniejszą jednak decyzją prezydenta dotyczącą poruszanych kwestii będzie wybór osoby na stanowisko koordynatora działań na rzecz ochrony własności intelektualnej (Intelectual Property Enforcement Coordinator). Nieoficjalnie mówi się, że może ono zostać powierzone Halowi Ponderowi z American Federation of Musicians, Michele Ballantyne z RIAA lub Alecowi Frenchowi z NBC Universal. W tym przypadku kandydaturę musi zaakceptować Senat.
  14. MTV i MySpace przetestowały technologię, która umożliwia właścicielom materiałów wideo umieszczonych nielegalnie w Sieci na zarabianie na nich. To powinno ułatwić rozwój serwisów takich jak MySpace czy YouTube. Właściciele praw do materiałów nielegalnie zamieszczanych w tych serwisach od dawna oskarżają je, że tak naprawdę nie zależy im na walce z piractwem, gdyż na tym piractwie zarabiają. Firma Auditude opracowała technologię, która identyfikuje pirackie materiały i umieszcza w nich reklamy, a dochody z nich zasilają konto właściciela treści. Podczas testów oprogramowanie kalifornijskiej firmy monitorowało programy nadawane przez MTV i sprawdzało, czy nie zostały one umieszczone w serwisie MySpace. Jeśli wykryło taki nielegalny klip, zamieszczało w nim półprzezroczystą reklamę, zajmującą około 30% okienka z filmem. Reklama informowała o prawach autorskich oraz wyświetlała odnośnik do miejsca, gdzie można zobaczyć klip w rozdzielczości HD i kupić np. cały odcinek oglądanego serialu. Sam format reklamy zapewne się zmieni po pierwszych testach, które będą miały na celu zbadanie jej skuteczności i reakcji użytkowników. YouTube już w ubiegłym roku zastosowało nieco podobne rozwiązanie, czyli program, który potrafi wyszukać i usunąć materiały chronione prawem autorskim lub też dodać do nich reklamę. Jednak technologia YouTube działa tylko wówczas, gdy właściciel praw do dzieła wskaże konkretny klip, który ma być wyszukany. Siłą oprogramowania Auditude jest to, że samodzielnie analizuje emitowane w telewizji programy i porównuje je z zawartością MySpace'a. Może, oczywiście, wyszukiwać też archiwalne, nieemitowane nagrania. Analitycy zwracają uwagę, że oba wielkie serwisy - YouTube i MySpace - inwestują w technologie, które wyszukują piracką zawartość i umieszczają w niej reklamy. Może to oznaczać, że walka z online'owym piractwem, polegająca na usuwaniu chronionej prawem zawartości, nie sprawdziła się.
  15. Microsoft wywołał furię w Chinach po tym, jak uruchomił w Państwie Środka swój mechanizm WGA (Windows Genuine Advantage). WGA działa również w krajach Zachodu. Program ten ma pomóc w walce z piractwem. Jego celem jest wykrywanie nielegalnych kopii Windows i informowanie o tym użytkownika. W zachodnich wersjach Windows XP mogliśmy zobaczyć, po uruchomieniu WGA, odpowiednią informację wyświetlaną na ekranie startowym komputerów. W Chinach, które są jednym z krajów z najbardziej rozpowszechnionym piractwem, WGA zmienia tapetę pirackiego systemu operacyjnego na całkowicie czarną. Wywołało to wściekłość użytkowników. Dong Zhengwei, 35-letni prawnik z Pekinu nazwał nawet Microsoft "największym hakerem w Chinach". Twierdzi on, że podmiana tapety powoduje "poważne zakłócenie funkcjonalności komputera" i w związku z tym Microsoft może zostać pozwany o włamanie. Szanuję prawo Microsoftu do ochrony swojej własności intelektualnej, ale podjęto niewłaściwe działania przeciwko niewłaściwym osobom. Powinno się ścigać producentów i sprzedawców pirackiego oprogramowania, a nie użytkowników - mówi prawnik. Protestują też użytkownicy. Dlaczego Microsoft automatycznie połączył się z moim komputerem? Komputer jest mój - napisał jeden z nich. Pojawił się też stary argument mówiący, że gdyby ceny legalnego oprogramowania były niższe od pirackiego, nikt nie kupowałby pirackiego.
  16. Z Wielkiej Brytanii nadchodzą niepomyślne wieści dla piratów. Właśnie zakończył się tam pierwszy proces przeciwko osobie udostępniającej w Sieci grę, w wyniku którego pozwana musi zapłacić za swój czyn. Sąd w Londynie skazał mieszkankę tego miasta na zapłacenie 6085 funtów odszkodowania i zwrot kosztów w wysokości 10 000 funtów firmie Topware Interactive. Jest ona producentem gry Dream Pinball 3D, którą kobieta udostępniła w Sieci. Na wyrok czekają jeszcze trzy inne osoby, które udostępniały tę samą grę. David Gore z firmy prawniczej Davenport Lyons, która reprezentowała Topware mówi, że wyrok będzie miał olbrzymie znacznie, gdyż pokazuje twórcom gier, iż warto walczyć o swoje prawa. Gore uważa, że z jednej strony powstrzyma on część osób przed piractwem, a z drugiej, zachęci producentów gier do bardziej zdecydowanych działań. Prawnik dodał, że Drem Pinball 3D był wymieniany pomiędzy tysiącami osób, które mogą teraz stanąć przed sądem. Topware Interactive już na początku 2007 roku rozpoczęło swoją walkę z piratami. Wówczas wygrało proces, w którym sąd nakazał 18 dostawcom Internetu przekazanie poszkodowanej firmie danych osób wymieniających grę za pomocą sieci P2P. Od tamtej pory firma wysłała do 500 z nich listy z propozycją ugody. Podejrzani mieli zapłacić 300 funtów w zamian za niewystępowanie przez Topware Interactive do sądu. Niektóre osoby stwierdziły, że wolą proces. Pierwszy z nich właśnie się zakończył. Bardzo istotny jest fakt, że proces był prowadzony przez sąd wyspecjalizowany w prawie dotyczącym własności intelektualnej. Oznacza to, że wszelkie aspekty sprawy zostały dokładnie przeanalizowane i wyrok będzie bardzo trudno podważyć.
  17. David Perry, autor takich gier jak Enter the Matrix, Earthworm Jim i Messiah twierdzi, że w przyszłości przemysł gier komputerowych czeka olbrzymia zmiana. Jego zdaniem gry będą udostępniane za darmo. Perry uważa, że to jedyny sposób na skuteczną walkę z piractwem. Taki model dobrze sprawdza się w Azji, gdzie piraci nie zajmują się łamaniem zabezpieczeń darmowych gier, gdyż jest to nieopłacalne. Producenci gier będą zarabiali na sprzedaży wykorzystywanych w grach przedmiotów. Oczywiście będą mogli też umieścić w grach reklamy, za które otrzymają dodatkowe pieniądze.
  18. Właściciel TorrentSpy, jednego z najbardziej znanych serwisów P2P został skazany na grzywnę w wysokości 111 milionów dolarów. TorrentSpy przez lata był na celowniku MPAA. W marcu bieżącego roku witryna została zamknięta. Teraz sąd uznał, że jej właściciel firma Valence Media ma zapłacić przemysłowi filmowemu grzywnę tytułem odszkodowania za naruszenie praw autorskich. Po trwającym dwa lata procesie sędzia Florence-Marie Cooper uznała, że TorrentSpy powinien zapłacić po 30 000 dolarów za każdy 3699 udowodnionych zarzutów naruszenia praw autorskich. To jedna z największych w historii kar za piractwo. Firma Valence Media złożyła w międzyczasie wniosek o ogłoszenie bankructwa. Jej właściciele zapowiedzieli odwołanie się od wyroku.
  19. Prawdopodobnie jesteśmy świadkami olbrzymiej zmiany w sposobie postrzegania sieci P2P przez przedstawicieli przemysłu muzycznego. Od pewnego czasu zmieniają oni swoje stanowisko, a obecnie przedstawiciel EMI, jednego z największych koncernów nagraniowych, stwierdził, że wymiana plików niekoniecznie musi być zła. Glenn Merrill, jeden z byłych menedżerów Google'a, został zatrudniony przez EMI i powierzono mu opracowanie nowej strategii internetowej. W wywiadzie dla Guardiana Merrill stwierdził: Istnieją badania nukowe, które świadczą o tym, że wymiana plików jest dobra dla artystów i niekoniecznie przynosi szkody. Chcemy przeprowadzić szereg eksperymentów, by opracować związany z tym model biznesowy. Dotychczas przemysł nagraniowy twierdził, że na piractwie tylko i wyłącznie traci. Tymczasem Merrill zauważa, że badania wykazują, że osoby, które pobierają nielegalne pliki, kupują też muzykę. One po prostu nie kupują jej w tych formatach, które umożliwiają nam zmierzenie poziomu sprzedaży. Menedżer EMI mówi też, że pozywanie o piractwo osób indywidualnych jest złą strategią, która się nie sprawdza. Merrill zapowiada, że jednym z eksperymentów,które mają za zadanie zbadać nowy model rozpowszechniania muzyki będzie utworzenie serwisu finansowanego z reklam.
  20. Karen Croxson, ekonomistka z Oxford University dowodzi, że piractwo może być korzystne dla dotkniętych nim firm. Swoje wnioski przedstawiła podczas dorocznej konferencji Królewskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Pani Croxson zauważyła, że pomimo wysuwanych twierdzeń o szkodliwości piractwa, istnieją firmy, które niemalże się przed nim w żaden sposób nie bronią. Tymczasem inne inwestują spore kwoty w kolejne zabezpieczenia. Ekonomistka zadała sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje. Okazuje się, że piractwo, o ile nie powoduje zmniejszenia sprzedaży, może być korzystne. Istnieje pewna grupa ludzi, którzy kradną treści, ale gdyby tego nie robili to z różnych powodów i tak by ich nie kupili. Jednak będą oni opowiadali znajomym o tych treściach, co może przyczynić się do zwiększenia ich sprzedaży. Informacje o tych treściach dotrą więc do kolejnych osób bez konieczności ponoszenia przez producenta wydatków na reklamę. Na piractwo ma wpływ kilka czynników. Są to: czas potrzebny do kradzieży, obawa przed karą i opory moralne. Biorąc je pod uwagę pani Croxson ma kilka porad dla sprzedawców działających na różnych rynkach. Producenci gier komputerowych należą do tych, którzy najbardziej zabezpieczają swoje treści. Kierują oni bowiem swoją ofertę do młodych ludzi, dla których gry mają dużą wartość (tak więc istnieje spora szansa, że je kupią), a jednocześnie mają sporo czasu i mało oporów moralnych powstrzymujących ich przed kradzieżą. Nielegalne kopiowanie gier powoduje spadek sprzedaży i nie przynosi ich producentom żadnych korzyści. Z drugiej strony producenci oprogramowania słabiej zabezpieczają swoje aplikacje. Dzieje się tak dlatego, że profesjonaliści, do których są one skierowane, cenią swój czas i nie będą zajmowali się nielegalnym kopiowaniem oraz pozbawiali się wsparcia ze strony producenta. Poza tym mają sporo do stracenia, jeśli zostaną przyłapani na używaniu nielegalnych programów. Kolejnym czynnikiem jest fakt, że najczęściej wstydzą się kraść oprogramowanie. Z kolei ci z klientów, którzy nielegalnie kopiują - w większości studenci - i tak w dużej mierze nie kupią tych programów dopóki będą na studiach, jednak nauczą się ich używać i powiedzą o nich innym. To wyjaśnia, dlaczego producenci oprogramowania słabiej je zabezpieczają niż producenci gier. Pani Croxson wyjaśnia, że można stworzyć teoretyczny model, dzięki któremu będzie wiadomo, w jakich okolicznościach i w jakich segmentach rynku piractwo może działać na korzyść producentów. Wówczas będą oni wiedzieli, kiedy jest sens inwestować w rozwój zabezpieczeń.
  21. MPAA (Motion Picture Association of America), stowarzyszenie producentów filmowych, którego zadaniem jest m.in. walka z piractwem, przyznało się do błędu, w wyniku którego aż o 200% zawyżyło poziom piractwa w kampusach uniwersyteckich. Błędne informacje pochodzą z 2005 roku i zostały użyte przez MPAA m.in. podczas zeznań przed Kongresem czy do lobbowania za wprowadzeniem odpowiednich przepisów. MAPP informuje, że dane otrzymała od wynajętej przez siebie firmy konsultingowej LEK. Jeden z jej pracowników, podczas ich wprowadzania do systemu komputerowego popełnił błąd. W jego wyniku do MPAA trafiły informacje, że z powodu piractwa na kampusach wpływy ze sprzedaży filmów są zmniejszone o 44%. Teraz MPAA jeszcze raz przyjrzała się tym danym i po odkryciu błędu stwierdziła, ze wpływy te są zmniejszone o 15%. Przedstawiciele MPAA zapowiedzieli, że organizacja wynajmie niezależną firmę, która sprawdzi informacje dostarczane przez LEK. Tymczasem krytycy twierdzą, że nawet dane mówiące o 15-procentowym zmniejszeniu wpływów są zawyżone. Zdaniem Marka Lukera, wiceprzezesa organizacji EDUCASE, MPAA nie bierze pod uwagę faktu, że 80% studentów mieszka poza kampusami. Jego zdaniem przemysł filmowy traci wskutek studenckiego piractwa około 3% wpływów.
  22. Próby zwalczania internetowego "piractwa" przybierają czasem niepokojące formy. Laboratoria badawcze japońskiego operatora telekomunikacyjnego KDDI opracowały system antypiracki, który jest w stanie odróżnić, czy film wideo przesyłany Internetem został nakręcony kamerą amatorską czy też profesjonalną. Wraz z pozostałymi informacjami na temat pliku (np. sposobu zakodowania materiału), mechanizm potrafi wskazać "nielegalny" plik z prawdopodobieństwem sięgającym 98%. Japoński system ma posłużyć do automatycznego wyszukiwania filmów wideo, które często są umieszczane w serwisach internetowych bez zgody właścicieli praw autorskich. Technika ta ma być znacznie łatwiejsza do wykorzystania od cyfrowych znaków wodnych (które należy umieścić w oryginalnym nagraniu, zanim zostanie ono opublikowane), czy choćby porównywania filmów przez człowieka. Nieco kontrowersyjny wydaje się sugerowany przez KDDI pomysł, aby za pomocą opisanego mechanizmu odrzucać pliki już na etapie wysyłania ich na serwer. W epoce coraz doskonalszych narzędzi do domowego montażu wideo oraz zaawansowanych kamer, wysoka jakość filmu to chyba zbyt mało, żeby uznać go za "pirata".
  23. Szwedzki prokurator Hakan Roswall poinformował, że przed 31 stycznia 2008 roku wniesie do sądu oskarżenie przeciwko serwisowi The Pirate Bay i pięciu osobom z nim związanym. Zostaną oni oskarżeni o ułatwianie naruszania praw autorskich. Spośród wspomnianych pięciu osób tylko dwie są w tej chwili wymieniane z nazwiska. To Peter Sunde, administrator TPB oraz szwedzki neofaszysta Carl Lundstrom, którego firma udostępniała łącze pirackiemu serwisowi. Na poparcie aktu oskarżenia prokuratura przedstawi dowody zdobyte podczas policyjnego nalotu na TPB, do którego doszło w maju 2006. Zajęto wówczas 180 serwerów i na kilka dni unieruchomiono serwis. Przedstawiciele TPB twierdzą jednak, że nic im nie grozi, gdyż serwis jest tylko wyszukiwarką i nie przechowuje żadnych nielegalnych treści. Jeden z administratorów serwisu, Tobias Andersson, mówi, że nawet jeśli szwedzki sąd zakaże TPB działalności, to będzie ona kontynuowana z innego kraju.
  24. Przed kilkoma dniami byliśmy świadkami niezwykłego eksperymentu w świecie muzycznym. Grupa Radiohead zaoferowała swój album „In Rainbows” w Internecie i pozwoliła użytkownikom decydować, czy chcą zań zapłacić. Początkowo ogłoszono sukces – większość użytkowników płaciła. Album pobrano z witryny aż 1,2 miliona razy. Wkrótce jednak okazało się, że nawet oferowanie muzyki za darmo nie chroni artystów przed piractwem. Firma Big Champagne, specjalizująca się w śledzeniu serwisów torrent, poinformowała, że w ciągu kilku pierwszych dni w serwisach tych nielegalnie rozprowadzono co najmniej 500 000 kopii „In Rainbows”. Każdego dnia notowane jest 100 000 nowych nielegalnych kopii, co oznacza, że lada dzień album zostanie więcej razy pobrany nielegalnie niż legalnie. Przypadek ten dowodzi, że piractwo nie ma nic wspólnego z ekonomią. Jeśli zdobycie nielegalnej kopii jest łatwe, to niezależnie od ceny oryginału, piractwo będzie się szerzyło. Albumy, które są popularne w sprzedaży, są też popularne wśród piratów. Część ludzi, którzy chcą coś zdobyć, zapłaci za to, a część znajdzie sposób, by mieć to za darmo – mówi Eric Garland, szef Big Champagne.
  25. Przed dwoma dniami informowaliśmy o rozpoczęciu pierwszego w historii USA procesu o nielegalne udostępnianie plików muzycznych. Wyrok już zapadł i oskarżona, Jammie Thomas, ma zapłacić grzywnę w wysokości 222 000 dolarów. Sąd uznał, że Thomas nielegalnie udostępniała 24 pliki. Na dysku oskarżonej znaleziono 1702 pliki muzyczne znajdujące się w udostępnionym katalogu. Akt oskarżenia mówił tylko o wspomnianych 24. Pani Thomas była pierwszą osobą, która nie zgodziła się na zawarcie pozasądowej ugody i zapłacenie kilku tysięcy dolarów grzywny. Zamiast tego zdecydowała się stanąć przed sądem. Koncerny nagraniowe skierowały dotychczas do sądów pozwy przeciwko 26 000 osób. Jak dotąd, zdecydowana większość z nich zdecydowała się na ugodę i zapłacenie kilkutysięcznej kary. Jamie Thomas to samotna matka dwójki dzieci, żyjąca z zasiłku. By zapłacić grzywnę, musiałaby oddawać co miesiąc znaczną część otrzymywanych pieniędzy. Koncerny nagraniowe prawdopodobnie nie będą domagały się wypłacenia grzywny, gdyż doprowadzając do procesu chciały przede wszystkim przestrzec innych użytkowników Internetu. Mam nadzieję, że będzie to jasny sygnał, że nielegalne pobieranie i udostępnianie muzyki nie jest w porządku – mówi Richard Gabriel, prawnik koncernów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...