Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'perfekcjonizm' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 4 wyniki

  1. Susan Quilliam, brytyjska psycholog specjalizująca się w seksuologii i mowie ciała, opublikowała ostatnio na łamach Journal of Family Planning and Reproductive Health Care artykuł, w którym dowodzi, że zalewające półki księgarń i kiosków romanse mają na kobiety większy wpływ niż porady fachowców. Wg niej, niweczy to skuteczność inicjatyw dotyczących planowania rodziny czy tzw. zdrowia reprodukcyjnego (czyli np. chorób przenoszonych drogą płciową). Na współczesne kobiety nadal silnie oddziałuje wizja wyidealizowanej miłości i seksu rodem z romantic fiction. I choć, oczywiście, jest w literaturze miejsce dla tego gatunku prozy, który może dostarczać sporo radości i przyjemności, spoglądanie na świat związków przez różowe okulary niekoniecznie sprzyja paniom. Quilliam podkreśla, że wiele sytuacji, z którymi klinicyści mają do czynienia w swej codziennej pracy, stanowi właśnie pokłosie romansów. Psycholog uważa wręcz, że romantic fiction silniej wpływa na zachowania kobiet niż wysiłki stowarzyszeń na rzecz równouprawnienia czy planowania rodziny. Gatunek ten jest [niestety] nadal zdominowany przez silny trend ucieczkowości, perfekcjonizmu oraz idealizacji. To przeciwieństwo tego, co staramy się promować. Brytyjka wspomina choćby o seksie uprawianym poza konwencją obopólnej zgody. Bohaterki romansów ulegają raczej przebudzeniu pod wpływem działania mężczyzny, co wyklucza kierowanie się przez kobiety własną wolą i pragnieniami. Romanse kreują też nierealistyczną wizję świata. Tutaj kobiety przeżywają wielokrotne orgazmy i przechodzą ciąże bez najmniejszych komplikacji. Quilliam wyjaśnia, że terapeuci podkreślają, że seks i związki mogą być, oczywiście, wspaniałe, ale nigdy idealne. O ile zakochanie stanowi świetną inspirację dla książki, o tyle romans sam w sobie nie jest w stanie unieść ciężarów trwającego całe życie związku. We wcześniejszych wersjach powieści o miłości bohaterkami były dziewice, które dopiero uwiedzione przez mężczyznę odkrywały swój popęd seksualny. W romantic fiction sprzed paru dziesięcioleci próżno szukać samotnych rodziców lub przemocy domowej. Obecnie książki reprezentujące ten gatunek lepiej oddają rzeczywistość - bohaterowie pracują i muszą się rozprawiać z przeciwnościami losu, nadal jednak zaawansowany idealizm powoduje, że w listach miłośniczek romansów, które docierają do prowadzącej kolumnę z poradami Quilliam, często pojawiają się charakterystyczne pytania. Kobiety pozostające w stabilnych związkach piszą np. o pociągu emocjonalnym do innego niż partner mężczyzny. Chcą odejść, nie podejmując w ogóle prób odbudowania relacji, bo w nieidealnym związku wygasła namiętność. Co gorsza romantic fiction często aktywnie zniechęca do używania prezerwatyw. Pani psycholog ujawnia, że przeprowadzone ostatnio badania pokazały, że o korzystaniu z kondomów wspomina się w 1 romansie na 10. Zazwyczaj główna bohaterka odmawia stosunku z prezerwatywą, twierdząc, że nie chce, by między nią a wybrankiem istniały jakiekolwiek bariery. Odnotowano też korelację między częstością czytania romansów a negatywnym nastawieniem do używania kondomów. Z pozoru problem wydaje się błahy, ale jak wylicza Quilliam, w niektórych krajach rozwiniętych romantic fiction stanowi aż ok. 50% sprzedaży książek.
  2. Kobiety cierpią z powodu uczucia nieadekwatności, niesprawdzenia się częściej niż mężczyźni. Dotyczy to zarówno sytuacji domowych, jak i związanych z pracą (Journal of Occupational and Organizational Psychology). Dr Jacqueline Mitchelson i zespół z Auburn University w Alabamie zbadali 288 dorosłych. Psycholodzy stwierdzili, że panie częściej uważały, że nie udaje im się sprostać własnym wysokim standardom rodzinno-zawodowym. Taki perfekcjonizm może zachwiać kruchą równowagę między pracą a życiem prywatnym. Osoby biorące udział w amerykańskim studium pracowały co najmniej 20 godzin tygodniowo i miały rodziny. Większość badanych była zamężna/żonata, a 80% miało przynajmniej jedno dziecko. W kwestionariuszu znalazły się rozmaite stwierdzenia, do których należało się ustosunkować, m.in.: Czas, który spędzam z rodziną, przeszkadza mi w realizacji obowiązków zawodowych; Kiedy wracam z pracy do domu, jestem zbyt skonany(a), by uczestniczyć w życiu rodziny. Na podstawie odpowiedzi ochotników podzielono na 3 kategorie: 1) ustawiających sobie wysoko poprzeczkę i czujących, że sobie z tym nie radzą (perfekcjonistów niezrealizowanych), 2) realizujących swoje wysokie wymagania (perfekcjonistów spełnionych) i 3) nieperfekcjonistów. W odniesieniu do pracy do kategorii 1. zaliczało się aż 38% kobiet i tylko 24% mężczyzn. Stosunek do życia rodzinnego był bardzo podobny. Niezadowolenie z siebie deklarowało 30% pań i niemal o połowę mniej panów (17%). Jak łatwo się domyślić, proporcja zadowolonych z siebie perfekcjonistów wyglądała dokładnie na odwrót – tutaj górą byli mężczyźni. Żadne ze znanych mi badań, w ramach których dokonywano podziału na podstawie rodzaju perfekcjonizmu, nie wykazało istnienia międzypłciowych różnic. Stąd moje zdziwienie. Nie jestem pewna, skąd się to bierze, musimy się lepiej przyjrzeć tej kwestii – podsumowuje dr Jacqueline Mitchelson. Naukowcy zastanawiali się, czy przyczyną mogą być schizofreniczne komunikaty dotyczące oczekiwań w stosunku do kobiet. Z jednej strony powinny one zostać w domu, by zajmować się dziećmi. Z drugiej, sugeruje im się, że nie mogą być kurami domowymi i powinny się realizować zawodowo. Niestety, często pogodzenie tych dwóch sfer jest trudne, jeśli nie niemożliwe...
  3. Jutro musisz oddać ważny projekt albo zdać egzamin, a spędzasz cały dzień na gruntownym sprzątaniu mieszkania, przeglądaniu starych zdjęć czy na imprezie. Brzmi znajomo? Być może należysz do grupy osób hołdujących powiedzeniu: "Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze". Ludzi sabotujących własne plany i odkładających wszystko na później jest naprawdę niemało. Szacuje się, że zjawisko to dotyczy od 15 do 20% populacji generalnej i do 90% studentów college'ów. Odkładacze są mniej pewni siebie, w mniejszym stopniu oczekują, że uda im się wykonać zadanie i osiągnąć cel — tłumaczy Piers Steel z Uniwersytetu w Calgary. Psycholodzy określają samoutrudnianie mianem autohandicapu. Niezaliczenie testu można wtedy przypisać przyczynom zewnętrznym, czemuś mniej ważnemu dla ja, np. kacowi. Nie zdałem, bo się nie uczyłem, byłem dalej pijany. Na pewno jednak nie dlatego, że nie jestem w stanie opanować materiału. Opóźnianie wszystkiego może także opróżniać nasz portfel, prowadząc do strat i zwiększenia wydatków. Sondaż przeprowadzony przez H&R Block wykazał, że wypełnianie zeznań podatkowych na ostatnią chwilę kosztuje ludzi średnio 400 dol. Czemu? Ponieważ pośpiech generuje błędy. Steel przeanalizował ponad 200 badań nad odkładaniem na potem. Najstarsze przeprowadzono w latach 20. ubiegłego wieku, ostatnie w roku 2006. Odkrył silną zależność między omawianym zjawiskiem a impulsywnością (Psychological Bulletin). Ludzie impulsywni cenią dziś dużo bardziej niż jutro. Dlatego nie czują się zmotywowani, ostateczne terminy są dla nich abstrakcją. Nie mają napędu do działania, dopóki coś nie zaczyna się dziać, czyli jutro nie staje się dniem dzisiejszym. Osoby takie mają jak najlepsze intencje, chcąc zaraz zacząć realizację zadań. Niestety, nie są w stanie dotrzymać słowa danego samym sobie. Określone cechy osobowości dają o sobie znać nie tylko w pracy. Osoby impulsywne mają zgeneralizowany problem z samokontrolą. Stąd też częściej bywają palaczami, przejadają się, uprawiają hazard. To typ człowieka, który wybiera krótkoterminowy zarobek, ponosząc długoterminowe straty. W innym studium Steel zauważył, że kiedy tacy sabotażyści zmuszą się już do skończenia pracy, działają w zawrotnym tempie. Pracują 11 razy szybciej, niż wynosi średnia. Prawdziwi opóźniacze, tuż przed ostatecznym terminem, są bardzo szybcy. Analizy Steela obaliły powszechne mniemanie, że osobowość mañana rozwija się z powodu perfekcjonizmu (ludzie odkładają realizację zadań, bo wydaje im się, że nie są w stanie osiągnąć szczytu swoich marzeń). W rzeczywistości perfekcjoniści zachowują się tak dużo rzadziej, ponieważ bardzo się wtedy denerwują. Czują się bardziej winni i dlatego narzekają, a nawet udają się po poradę do psychologa. Nietrudno stwierdzić, że ktoś, kto nie cierpi swojej pracy, nudzi się, będzie częściej odsuwać na bok swoje obowiązki niż pasjonaci swojego zawodu czy szkoły. A oto inne cechy osobowości, które predestynują do odkładania: łatwe rozpraszanie się, brak pewności siebie, niski poziom motywacji wewnętrznej, tendencja do szybkiego odfajkowywania zadań z listy rzeczy do zrobienia. Stell postanowił pomóc ludziom zżymającym się ze sobą i opracował dla nich kilka wskazówek:Odległe cele motywują w bardzo słabym stopniu. Podziel je na mniejsze codzienne zadania. Wtedy staną się czymś realnym w danym momencie.Pracodawca postąpi dobrze, utrudniając zadania. Na pewno nie będą wtedy nudzić i zapewnią większą satysfakcję.Jeśli sposoby z dwóch poprzednich podpunktów nie podziałają, pomoże czas. Opóźniacze wyrastają z tego z wiekiem, ponieważ uczą się samodyscypliny.
  4. Chłopcy wychodzą z anoreksji szybciej niż dziewczęta. W rok po zakończeniu terapii dr Michael Strober i zespół z David Geffen School of Medicine odkryli, że kobiety wykazywały większe zaabsorbowanie wagą, kształtami ciała i jedzeniem niż mężczyźni. Z większym prawdopodobieństwem ich waga spadała poniżej zalecanej wartości. Podczas gdy żaden chłopiec nie miał po 12 miesiącach nawrotu pełnoobjawowej anoreksji, dotyczyło to 8,2% dziewczynek. Jak podkreślają naukowcy na łamach Journal of Eating Disorders, ich studium jest pierwszą próbą przedstawienia wpływu różnic płciowych na pacjentów z anoreksją. Wiadomo, że kobiety chorują dużo częściej niż mężczyźni, teraz część ekspertów sugeruje, że różne płci chorują z innych powodów. Strober i inni przebadali 99 pacjentów z anoreksją (w tym 14 chłopców) w wieku 13-17 lat. Na początku leczenia chłopcy i dziewczęta mieli podobnie nasilone objawy. Podobnie często cierpieli też z powodu zaburzeń lękowych oraz towarzyszących anorexia nervosa sztywności funkcjonowania oraz perfekcjonizmu. Dziewczęta były jednak bardziej skoncentrowane na wadze. Strober podkreśla, że nie wiadomo, czy w perspektywie długoterminowej dziewczynki cierpią na poważniejszą, bardziej uporczywą formę anoreksji niż chłopcy. Za różnice międzypłciowe mogą być odpowiedzialne odmienności w budowie mózgu. Czynniki kulturowe czy społeczne (związane z idealnym szczupłym wyglądem) mogą także silniej oddziaływać na kobiety.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...