Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'nowotwór' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 248 wyników

  1. Nowoczesne wyposażenie klubów fitness okazało się bardziej pożyteczne, niż mogło to wynikać z samego tylko aktywnego spędzania czasu. Technologie, za pomocą których maszyny treningowe badają zwartość wody, tłuszczu i tkanki mięśniowej w ciele osoby ćwiczącej, mogą także posłużyć do wykrywania pewnych form nowotworów. Stało się to możliwe dzięki metodzie bazującej na spektroskopii bioimpedancyjnej, którą opracował Jye Smith z Queensland University of Technology. Australijski naukowiec przepuścił przez powierzchnię badanych tkanek prądy o niewielkim natężeniu. Okazało się, że za pomocą tych prądów można określić granice obszaru, w którym zachodzą niekorzystne procesy. Ponadto bioimpedancjia pozwala też wychwycić zmiany zachodzące wewnątrz komórek, na ich powierzchni, a nawet w odległościach między nimi. Łącząc zebrane informacje można zatem rozpoznać nie tylko rozmiary, ale też typ schorzenia. Dzięki automatyzacji wspomnianego procesu badania skóry lub powierzchni organów wewnętrznych można będzie wykonywać tanio i z dużą precyzją. Wyniki takiej próby będą uzyskwiane natychmiast. Twórca opisywanej metody liczy, że wykorzystujący ją sprzęt trafi do gabinetów lekarskich. Warto dodać, że urządzenia tego rodzaju bardzo przydałyby się właśnie w słonecznej Australii, gdzie nowotwory skóry stały się dość poważnym problemem.
  2. Obecnie onkolodzy, gdy chcą sprawdzić, czy chemioterapia, której poddany został pacjent, jest skuteczna, muszą odczekać kilka tygodni i sprawdzić czy guz się zmniejszył. Prace naukowców z MIT-u mogą przyczynić się z jednej strony do skrócenia tego procesu, a z drugiej – do zmniejszenia skutków ubocznych chemioterapii. Uczeni pracują bowiem nad zdalnie sterowanymi wielozadaniowymi cząsteczkami. Mają one działać jednocześnie jako transportery dla leków oraz kontrast dla rezonansu magnetycznego. W tej chwili akademicy potrafią już zmusić cząsteczki do uwalniania leku na żądanie. Wystarczy podgrzać je falami elektromagnetycznymi o niskiej częstotliwości. Źródło tych fal znajduje się, oczywiście, poza ciałem pacjenta. Opracowane przez Sangeeta Bhatię nanocząsteczki to kule z tlenków żelaza, powiązane z peptydami atakującymi guza i łańcuchem DNA. Z kolei DNA powiązane jest z lekami takimi jak np. cisplatyna. Gdy całość dotrze do guza, jest traktowana falami elektromagnetycznymi, nanocząsteczki rozgrzewają się i powodują, że łańcuch DNA się rozplątuje, uwalniając lek. Co więcej, tak skonstruowane cząstki są bardzo elastyczne. Temperatura, w której DNA się rozplątuje zależy od długości łańcucha. Można więc stworzyć cząstki, które reagują na różne temperatury. Poprzez zmianę częstotliwości fali elektromagnetycznej można rozgrzewać je w różnym stopniu, wielokrotnie stopniowo uwalniając lekarstwa. Wydaje się, że MIT osiągnął jak dotychczas największe postępy w tego typu chemioterapii. Podobne prace prowadzone są też przez inne instytuty naukowe, ale opracowane przez nie metody albo nie działają, albo nie dają kontroli nad tym, kiedy i ile leków jest uwalnianych. Jedna z konkurencyjnych metod zakłada rozpuszczanie metalowych nanocząsteczek za pomocą lasera. Jest to jednak metoda bardzo skomplikowana, gdyż odpowiednio trzeba dobrać moc lasera i precyzyjnie go nakierować. Tymczasem fale elektromagnetyczne nie wymagają precyzji i bez szkody dla pacjenta mogą być kierowane na całe ciało.
  3. Brytyjscy naukowcy opracowali nowy rodzaj skanera ultradźwiękowego, który jest w stanie zbudować precyzyjny, trójwymiarowy obraz naczyń krwionośnych znajdujących się wewnątrz guzów nowotworowych. Za pomocą takiego narzędzia, nazwanego tomografem fotoakustycznym, można łatwiej ustalić granicę między tkaną zdrową a zmienioną chorobowo, co z kolei pozwoli zwiększyć skuteczność zabiegów leczniczych. Urządzenie, które powstało w University College London, znacznie różni się od typowych ultrasonografów. Przede wszystkim, zamiast fal ultradźwiękowych, do prześwietlania ciała pacjenta użyto w nim bardzo krótkich impulsów podczerwonego lasera. Gdy światło jest pochłaniane przez komórki, te na krótko rozszerzają się, co z kolei powoduje powstanie ultradźwięków. Odgłosy te są przechwytywane przez specjalny czujnik tomografu i analizowane. Okazało się, siła uzyskanego dźwięku zależy od stopnia pochłaniania światła przez tkankę. Ponieważ najwyższy współczynnik absorpcji w bliskiej podczerwieni ma hemoglobina, skaner generuje bardzo wyraźne obrazy naczyń krwionośnych. Choć opisywane urządzenie najlepiej nadaje się do badania tkanek znajdujących się blisko powierzchni skóry, jest ono w stanie rejestrować również obraz miejsc znajdujących się na głębokości kilku centymetrów. Niestety, tomografu fotoakustycznego jeszcze nie można spotkać w gabinetach lekarskich. Obecnie działające prototypy pracują stosunkowo powoli, a wykorzystany w nich czujnik nie jest przystosowany do badania zakrzywionych powierzchni. Trwają prace nad udoskonaleniem urządzenia.
  4. Po raz pierwszy wykazano, że układ immunologiczny jest w stanie powstrzymać rozwój guza nowotworowego nie zabijając go przy tym. Naukowcy od lat próbują nakłonić układ odpornościowy do rozprawienia się z nowotworami. Teraz jest szansa na to, że jednak nasz organizm poradzi sobie z rakiem. Jednak nie w taki sposób, jak dotychczas sądziliśmy. Nie będzie on w stanie zabić komórek rakowych, ale powstrzyma ich rozrastanie się. Odkrycie to pomoże też wyjaśnić, dlaczego czasami guzy nowotworowe nagle przestają rosnąć i przechodzą w stan uśpienia. Uczonym z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Waszyngtona udało się laboratoryjnie wprowadzić guzy w taki właśnie stan. Mogli dzięki temu obserwować, co dzieje się wówczas z komórkami nowotworowymi i jak działa układ immunologiczny. Akademicy uzyskali, jak to sami nazywają, stan „równowagi”. Układ odpornościowy zmniejsza zdolność guza do rozrastania się i zabija część komórek nowotworowych. Nie czyni tego na tyle szybko, by zmniejszyć lub w ogóle zlikwidować guza, jednak powoduje, że nie jest on w stanie się powiększać. Pewnego dnia być może będziemy w stanie uzyskać stan równowagi u pacjentów i w ten sposób zamienić nowotwór w chroniczną chorobę, którą będziemy mogli kontrolować – mówi Mark Smyth, profesor z Cancer Immunology Program w Peter McCallum Cancer Centre w Australii. Odpowiednie działanie układu odpornościowego jest obecnie uznawane za ważny czynnik w zapobieganiu rozwojowi niektórych nowotworów. Dalsze badania tego procesu mogą doprowadzić do sytuacji, w której nowotwór będzie chorobą chroniczną, podobną do innych poważnych schorzeń kontrolowanych długoterminowo poprzez przyjmowanie leków – dodaje. Najnowsza (opracowana w 2001 roku) teoria dotycząca oddziaływania układu immunologicznego na nowotwór, mówi, że oddziaływanie to może przyjmować trzy formy. Układ immunologiczny może zabić nowotwór, może kontrolować jego wzrost lub też może przegrać z nim walkę, a nowotwór się uzłośliwi podczas tej walki. Dotychczas nie mieliśmy niemal żadnych dowodów na poparcie drugiej z tych tez. Amerykańscy badacze, którzy dokonali opisanego wyżej odkrycia mówią, że układ immunologiczny nie jest przygotowany na walkę z nowotworami. Te bowiem atakują przede wszystkim osoby starsze, które mają wiek reprodukcyjny już za sobą. Tak więc z ewolucyjnego punktu widzenia obrona przed nowotworem nie jest koniecznością.
  5. Kobiety, które codziennie jedzą frytki czy chipsy, ryzykują nowotworami jajników i macicy. Za zwiększoną zachorowalność może odpowiadać akrylamid, tworzący się podczas smażenia, pieczenia i grillowania. Holenderscy naukowcy z Uniwersytetu w Maastricht badali nawyki żywieniowe 120 tysięcy osób, w tym 62 tys. kobiet. To wtedy odkryli, że panie spożywające więcej akrylamidu są bardziej zagrożone nowotworami narządów rodnych. Inni eksperci uspokajają, że w grę wchodzą też zapewne inne czynniki (Cancer Epidemiology, Biomarkers and Prevention). Na akrylamid jako potencjalne zagrożenie rakotwórcze wskazywano już pięć lat temu. Teraz jednak po raz pierwszy wykazano związek między jego obecnością w czyjejś diecie a zwiększonym ryzykiem zachorowania na nowotwór. Technolodzy żywienia podkreślają, że całkowite wyeliminowanie akrylamidu z menu jest niemożliwe. Z większym prawdopodobieństwem występuje on w pokarmach, które podczas obróbki cieplnej zostały mocno przyrumienione lub wręcz zbrązowione. Należy zatem unikać przegotowywania produktów z dużą zawartością węglowodanów, np. ziemniaków. Studium holenderskie trwało aż 11 lat. W tym czasie u 327 kobiet zdiagnozowano nowotwór endometrium, a u 300 nowotwór jajników. Szczegółowe analizy ujawniły, że panie zjadające dziennie 40 mikrogramów akrylamidu (czyli odpowiednik połowy paczki ciastek czy jednej porcji frytek) chorowały 2-krotnie częściej od kobiet spożywających mniej tego związku. Mimo dużej próby wyniki badań powinny być, wg ekspertów, potwierdzone w innym studium. Trudno bowiem wykazać, zwiększona zachorowalność na nowotwory była skutkiem oddziaływania akrylamidu, a nie innych niezdrowych nawyków żywieniowych.
  6. Na University of Kentucky powstała mysz odporna nawet na najbardziej agresywne formy nowotworów. Stworzenie takiej myszy było możliwe dzięki pracom zespołu profesora radiologii Viveka Rangnekara, który odkrył w prostacie gen Par-4. Par-4 niszczy komórki nowotworowe, ale nie atakuje zdrowych komórek. Myszy wyposażone w Par-4 rozwijają się normalnie i żyją dłużej, niż zwierzęta z grupy kontrolnej. Oznacza to, że Par-4 nie ma negatywnego wpływu na organizm. Odkryliśmy Par-4 w prostacie, ale gen ten nie jest ograniczony tylko do niej. Jego ekspresję znaleźliśmy w każdej komórce, której się przyglądaliśmy i zauważyliśmy, że w każdym przypadku jest on odpowiedzialny za zwalczanie nowotworu - mówią uczeni Naukowcy zauważyli, że gen bardzo selektywnie zabija komórki nowotworowe, nie czyniąc szkody zdrowym – a takich selektywnych molekuł jest bardzo niewiele. Amerykańscy badacze wprowadzili Par-4 do zapłodnionego jaja myszy i wszczepili je samicy. U przyszłej matki nie pojawiło się więcej Par-4, ale u jej młodych – tak. Co więcej, u kolejnego pokolenia myszy także zauważono silniejszą ekspresję Par-4. Innymi słowy, pojedyncza manipulacja wystarczyła, by przekazać odporność kolejnym pokoleniom. Uczeni mają nadzieję, że ta metoda sprawdzi się u człowieka. Spekulują, że dzięki transplantacji szpiku kostnego można by leczyć osoby chore na nowotwór bez konieczności poddawania ich chemio- i radioterapii. Być może więc badania Rangnekara i jego zespołu przyczynią się do opracowania nieszkodliwej dla zdrowia i skutecznej terapii antynowotworowej.
  7. Nowotwór płuc to największy zabójca wśród nowotworów. Jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że we wczesnych stadiach przebiega on niemal bezobjawowo, generalnie wykrywany jest więc późno. Amerykańska firma Panacea Pharmaceuticals poinformowała właśnie, że znalazła sposób na wykrywanie tego typu nowotworu w bardzo wczesnych stadiach. Okazuje się, że w krwi 99% chorych występuje pewne białko, którego próżno szukać u zdrowych. Proteiny tej jest na tyle dużo, iż można ją wykrywać. Panacea Pharmaceuticals opracowało już odpowiednie testy i dały one bardzo obiecujące rezultaty. David Carbone, dyrektor Centrum Badań nad Nowotworami Uniwersytetu Vanderbilta zauważa, iż rak płuc to jedyny nowotwór, dla którego nie istnieją dopuszczone na rynek testy. Tymczasem wiadomo, że w przypadku palaczy i byłych palaczy ryzyko zachorowania jest od 10 do 50 razy większe, niż wśród osób zdrowych. Brak testu powoduje, iż w grupach ryzyka nie można wcześnie wykrywać choroby. Stosuje się co prawda tomografię komputerową do badania pacjentów nie wykazujących żadnych objawów, ale w wielu przypadkach badanie daje nieprawdziwe pozytywne wyniki co oznacza, że zdrowe osoby poddawane są biopsji i innym ryzykownym procedurom. Z tego powodu, jak mówi Carbone, aż 20% osób, którym usunięto część płuca z powodu podejrzenia nowotworu, w rzeczywistości nie chorowało. To pokazuje, jak bardzo potrzebne są wiarygodne testy, które pozwolą zweryfikować wyniki innych badań. Mark Semenuk, główny naukowiec Panacea Pharmaceuticals informuje, że we krwi chorych występuje proteina HAAH. Jest ona wykrywalna już na najwcześniejszym etapie rozwoju nowotworu, a można tego dokonać za pomocą obecnie stosowanych technik. HAAH jako biomarkerem nowotworu jako pierwszy zainteresował się Jack Wands, dyrektor Live Research Center w Brown Medical School, który jest konsultantem w Panacea. Bada on tę proteinę od sześciu lat. HAAH jest produkowana przez zdrowe komórki ludzkiego ciała i nie trafia do krwi. Jednak komórki nowotworowe niosą HAAH na swojej powierzchni i uwalniają ją do krwi. Wands odkrył, że HAAH zwiększa mobilność komórek, pozwalając nowotworowi na rozprzestrzenianie się. HAAH, jak stwierdził Wand, odgrywa podobną rolę w rozwoju raka mózgu, nerek, prostaty i przewodu pokarmowego. Naukowiec uważa, że osoby, w których krwi odkryte zostanie HAAH powinny być poddane dalszym badaniom na obecność nowotworu. Panacea Pharmaceuticals pracuje też nad lekarstwem, które zwalcza HAAH. Już w tej chwili firma posiada licencję na przeciwciało, które powoduje, iż system odpornościowy zaczyna zwalczać komórki nowotworowe z HAAH. Wstępne badania na myszach chorujących na nowotwory, podczas których wydzielana jest proteina, dały dobre wyniki. Obecnie trwają poszukiwania ochotników do testów klinicznych. Metoda opracowana przez Panacea wydaje się szczególnie obiecująca w przypadku tych nowotworów, których leczenie jest wyjątkowo trudne.
  8. Japońscy naukowcy uzyskali 2 syntetyczne wersje kurkuminy. Jest to żółty barwnik występujący w kłączach kurkumy (ostryżu indyjskiego). Wykazuje silne działanie przeciwzapalne, jest też przeciwutleniaczem. Przypisuje mu się właściwości antynowotworowe. Przypomnijmy, że sproszkowana kurkuma jest ważnym składnikiem curry (Molecular Cancer Therapeutics). W niektórych badaniach wykazano, że kurkumina (C14H14O4) może hamować wzrost guza, a ludzie, którzy jedzą dużo przyprawianych nią potraw, rzadziej chorują na nowotwory. Niestety, podczas trawienia szybko traci ona swoje przeciwnowotworowe właściwości. Syntetyczne wersje kurkuminy (GO-Y030 oraz GO-Y031) mają potencjalnie większe możliwości i są trwalsze od swego naturalnego pierwowzoru. Japończycy przetestowali je na myszach z nowotworami odbytu. Sprawowały się doskonale. Jak poinformował Hiroyuki Shibata, profesor na Uniwersytecie Tohoku, w analogach zostały zwielokrotnione (około 30 razy) właściwości hamujące wzrost linii komórek nowotworu odbytu. W mysim modelu nowotworu odbytu zwierzęta karmione 5 miligramami GO-Y030 lub GO-Y031 czuły się, odpowiednio, o 42 albo 51% lepiej niż gryzonie z grupy kontrolnej. Podobnie jak naturalna kurkumina, syntetyki mogą zwalczać inne rodzaje nowotworów, np. piersi, płuc czy trzustki.
  9. Wirus, który jest wykorzystywany do walki z ospą, może być pomocny przy zwalczaniu nowotworów. Badania przeprowadzone na królikach wykazały, że zmodyfikowana szczepionka przeciwko ospie powstrzymuje wzrost guza wątroby. Naukowcy od ponad 10 lat pracują nad takim zmodyfikowaniem wirusów, by można było za ich pomocą niszczyć nowotwory. Dotychczas nie odniesiono znacznych sukcesów. Dlatego też akademicy z University of Pittsburgh, pracujący pod kierownictwem Stephena Thorne’a postanowili poeksperymentować ze szczepionką na ospę. Najpierw z genomu wirusa ospy krowiej usunęli dwa geny odpowiedzialne za jego wzrost w zdrowych komórkach. Tak więc wirus nie mógł przedostać się do zdrowych tkanek, rozmnażał się tylko w komórkach nowotworowych. Ponadto dokonano w nim jeszcze jednej modyfikacji. Wprowadzono do jego kodu gen, który odpowiada za produkcję czynnika stymulującego kolonie granulocyt-makrofag. Dzięki temu guz zarażony wirusem jest atakowany przez system odpornościowy organizmu. Gdy tak zmodyfikowanego wirusa wszczepiono królikom, które miały guza wątroby z przerzutami do płuc, guz wątroby przestał się rozrastać, a guzy w płucach uległy zmniejszeniu. U grupy kontrolnej, które nie otrzymały wirusa, guzy wątroby powiększyły się czterokrotnie, a w płucach pojawiły się kolejne ogniska nowotworowe. Stephen Thorne uważa, że podanie wyższych dawek wirusów w połączeniu z innymi lekami doprowadziłoby do całkowitego zaniku nowotworu. Obecnie naukowiec stara się w Agencji Żywności i Leków (Food and Drug Administration – FDA) o wydanie zgody na rozpoczęcie testów na ludziach. Ma nadzieję, że będzie mógł je rozpocząć na początku przyszłego roku.
  10. Po zakończeniu analizy danych ze szwedzkiego rejestru narodowego naukowcy stwierdzili, że u kobiet, u których stwierdzono stan przednowotworowy, zwiększone ryzyko rozwoju nowotworu szyjki macicy i pochwy istnieje aż przez 25 lat (British Medical Journal). W przypadku pań, u których występowały dysplazje dużego stopnia, ryzyko wystąpienia któregoś z dwóch wymienionych wyżej nowotworów jest 2-krotnie wyższe niż w populacji generalnej. Badania kontrolne po zakończeniu leczenia powinny więc być kontynuowanie nie przez 5 czy 10 lat, jak to się praktykuje w większości krajów europejskich, lecz właśnie przez 25 lat – podkreśla szef zespołu, dr Björn Strander ze Szpitala Uniwersyteckiego Sahlgren. Większość przypadków nowotworów szyjki macicy to skutek działania przenoszonego drogą płciową wirusa brodawczaka ludzkiego (HPV). Wśród kobiet to drugi pod względem częstości występowania nowotwór (po nowotworach piersi). Nowotwory pochwy są dużo rzadsze. W szwedzkim studium posłużono się danymi z National Swedish Cancer Register. Dotyczyły one ponad 132 tys. kobiet i obejmowały okres między 1958 a 2002 rokiem. U wszystkich tych pań postawiono diagnozę raka przedinwazyjnego, czyli carcinoma in situ (CIS). Oznacza to, że w komórkach nabłonka płaskiego szyjki macicy widoczne były nasilone zmiany atypowe. Nieprawidłowo zbudowane komórki zajmowały całą grubość nabłonka, ale nie przekraczały błony podstawnej. Leczenie wymagało interwencji chirurgicznej. Ponad rok po zakończeniu terapii (nawet jeśli zmieniona chorobowo tkanka została usunięta) 881 Szwedek zachorowało na raka szyjki macicy, a 111 na nowotwór pochwy. Wysokie ryzyko utrzymuje się więc i nie spada przez długi czas. Zachorowania to, wg badaczy, skutek braku kontroli. Nie sprawdzano, czy wymazy (cytologia) oraz testy DNA stanowią najlepsze metody skryningu raka szyjki macicy. Będzie to przedmiotem przyszłych badań.
  11. O tym, że owoce są zdrowe, wiedzą wszyscy. Co najmniej kilka badań wykazało, że pięć filiżanek surowych owoców dziennie pomaga zapobiegać nowotworom, chorobom serca, cukrzycy oraz osteoporozie. Cytrusy (pomarańcze, mandarynki i cytryny) są korzystne dla zdrowia z powodu pektyn. Są to naturalne składniki, które zapobiegają nowotworowi prostaty i innym rakom (Journal of Agriculture and Food Chemistry). Nad ich właściwościami pracowali dr Bhimu Patil i zespół z Vegetable and Fruit Improvement Centre na Texas A&M University. Pektyny to mieszanina węglowodanów występująca w ścianach komórkowych wielu roślin, lecz w największych ilościach właśnie w cytrusach. Do tej pory wykazano, że zmniejszają poziom złego cholesterolu LDL i cukru we krwi. Chociaż nasze badania skoncentrowały się głównie na nowotworze prostaty, pektyny mogą oddziaływać w ten sam sposób na inne typy raków — powiedział Patil gazecie Hindustan Times. W innym studium ekipa Patila wykazała, że regularnie pity sok z pomarańczy i grejpfrutów zapobiega osteoporozie (wyniki opublikowano w piśmie Nutrition). Niewielu ludzi wie, że owoce wpływają na zdrowie kości. Jedną z przyczyn zmniejszenia gęstości kości jest wzrost stężenia uszkadzających komórki utleniaczy, powstających w wyniku procesów metabolicznych. Nasze eksperymenty udowodniły, że zarówno sok grejpfrutowy, jak i pomarańczowy zwiększają poziom antyutleniaczy we krwi szczurów. Zabezpiecza to kości przed uszkodzeniami. Jeśli rosną w okolicy, lepiej jeść owoce niż pić sok. Całe owoce zawierają więcej składników odżywczych i są bardziej sycące, dlatego zjada się ich mniej. Owoce powinno się przechowywać w temperaturze poniżej 15 stopni, w przypadku cytrusów poniżej 9, aby zachowały swoje właściwości odżywcze. W ciągu dwóch miesięcy od zerwania "ulatnia się" do 60% witaminy C. Taki właśnie czas mija, aby zakończyło się sztucznie stymulowane dojrzewanie owoców dostarczanych na wiele rynków świata — tłumaczy Patil. Jeśli nie jest się pewnym, jak świeże są owoce, lepiej wybrać sok. Zapewni on zestaw potrzebnych organizmowi składników, a włókna można pozyskać z innych źródeł. Niezależne badania porównawcze soków wyciskanych w domu i na skalę przemysłową wykazały, że te drugie zawierają więcej flawonoidów i innych korzystnie wpływających na zdrowie związków — opowiada specjalista ds. dietetyki z azjatyckiego oddziału PepsiCo, Yashna Harjani. Produkuje się je często ze świeżo zerwanych owoców, zużywa się też skórkę, co pozwala zachować właściwości odżywcze.
  12. Naukowcy opisali realnie istniejące zjawisko, przypominające raczej koszmar senny: nowotwór przenoszący się ze jednego zwierzęcia na drugie jak infekcja. Na szczęście dla ludzi, występuje on tylko u psów, twierdzą eksperci. To naukowa osobliwość — mówi Robin Weiss, profesor onkologii wirusowej na University College London, członek zespołu opisującego odkrycie na łamach magazynu Cell. Nie ma dowodów na przenoszenie się ludzkich nowotworów z jednego człowieka na drugiego, z wyjątkiem bardzo specyficznych okoliczności, dlatego nie możemy mówić, że pacjent onkologiczny jest zagrożeniem dla innych. Przenoszony drogą płciową psi guz (ang. canine transmissible venereal tumor, CTVT) był po raz pierwszy wyizolowany u 16 czworonogów z Włoch, Indii i Kenii. W każdym przypadku analiza materiału genetycznego guza wykazywała, że różnił się on od materiału genetycznego gospodarza, co sugerowało pochodzenie od innego psa. Dalsze badania 40 innych zwierząt z pięciu kontynentów udowodniły, że guzy były niemal identyczne genetycznie, co oznacza pochodzenie z jednego źródła, które w jakiś sposób rozprzestrzeniło się po całym globie. Pracując w Chicago z genetykami i specjalistami od IT, naukowcy porównali materiał genetyczny guzów z DNA różnych ras psów. Doszli do wniosku, że ten typ nowotworu powstał najprawdopodobniej ponad 250 lat temu, być może nawet 1000 lat temu, u wilków albo azjatyckich psów, takich jak husky lub shih-tzu. CTVT jest przenoszony głównie przez kontakty seksualne, ale eksperci sądzą, że także poprzez polizanie, ugryzienie czy powąchanie objętych rakiem obszarów. Rzadko jest śmiertelny, zazwyczaj mija po 3-9 miesiącach. Kiedy nowotwory stają się bardziej agresywne, stają się jednocześnie mniej stabilne genetycznie. Charakterystyka genetyczna CTVT jest jednak taka sama od stuleci i jest to najstarszy znany nauce rodzaj nowotworu, co oznacza, że jest on stabilny genetycznie. To stawia pod znakiem zapytania teorię niestabilności — mówi Weiss. Nie sądzę, by niestabilność była konieczną cechą poważnych chorób nowotworowych. Elaine Ostrander z Amerykańskiego Instytutu Badań nad Ludzkim Genomem (U.S. National Human Genome Research Institute) zauważa, że podobne nowotwory występują u dwóch innych gatunków: diabłów tasmańskich i chomików syryjskich. W przypadku tych zagrożonych wymarciem zwierząt ekspozycja na działanie CTVT może zagrozić przetrwaniu gatunku. Nie wydaje się, by człowiek mógł się zarazić od psów CTVT, uważa Ostrander. Podczas gdy choroba występuje u bezpańskich psów, domowym pupilom raczej nie zezwala się na przypadkowe kontakty seksualne i nowotwór nie może być przenoszony na ludzi podczas pielęgnacji czworonoga.
  13. Jedzenie zbyt dużych ilości papryczki peperoncino zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwór prostaty – ostrzegają lekarze z Włoskiego Stowarzyszenia Urologii. Peperoncino jest nadal wykorzystywana jako rodzaj viagry dla biednych mężczyzn. Jeśli chcesz jednak uniknąć problemów z prostatą, lepiej nie jedz jej za dużo – zwraca uwagę prezes organizacji Vincenzo Mirone. Brak umiaru prowadzi do podrażnienia i stanu zapalnego gruczołu krokowego. Wcześniejsze badania wykazały zaś, że zwiększa to ryzyko zachorowania na nowotwór. Mirone zasabotował antypapryczkowe dążenia stowarzyszenia, stwierdzając na wstępie swojego odczytu na obchodach Europejskiego Dnia Dbałości o Prostatę, że peperoncino zwiększa męskie pożądanie.
  14. Japońscy lekarze odkryli, że pewien antybiotyk zapobiega spowodowanej chemioterapią utracie włosów. Profesor Toshiyuki Sakai poinformował, że jego zespół zaobserwował, że u szczurów alopestatyna aż o 70% zmniejszała wypadanie włosów. Gryzoniom podawano wtedy cytostatyk o nazwie etopozyd. Etopozyd stosuje się m.in. przy leczeniu nowotworów płuc, ale może on powodować utratę włosów. Sakai pracuje w Kyoto Prefectural University of Medicine. Ma nadzieję, że w przyszłości alopestatyna znajdzie się na wyposażeniu szpitali. Na razie onkolog podkreśla, że przeprowadzono stosunkowo niewiele badań nad zmniejszeniem efektów ubocznych leków przeciwnowotworowych. Skupiono się na leczeniu raka, ale dla pacjentów jakość życia nadal pozostaje ważną kwestią. O studium zespołu profesora Sakai wspomniano w zeszłym tygodniu na konferencji naukowej, która odbyła się w Japonii. Ponieważ eksperymenty dalej trwają, szanse na to, że alopestatyna szybko znajdzie się w sprzedaży, są niewielkie. Na razie nie przeprowadzono testów klinicznych z udziałem ludzi i nie zapowiada się, by rozpoczęły się one w najbliższej przyszłości. Alopestatynę będzie jednak można stosować właściwie tylko w jeden sposób: smarując nią skórę głowy w okresie, kiedy podczas chemioterapii najczęściej dochodzi do utraty włosów.
  15. Przetoczenie pacjentowi krwi osoby, która zachorowała w późniejszym okresie na nowotwór, nie zwiększa prawdopodobieństwa, że również on na niego zapadnie. Do takich wniosków doszli naukowcy po przeanalizowaniu danych dotyczących transfuzji w Szwecji i Danii. Wyniki ich dociekań opublikowano w czasopiśmie medycznym The Lancet. Przed przetoczeniem komuś krwi należy ją dokładnie zbadać. Wszystko po to, by u biorcy nie rozwinęła się choroba, którą zaraziłby go dawca. Jest to szczególnie ważne w przypadku chorób przenoszonych drogą płciową, np. zakażeń wirusem HIV, syfilisem czy opryszczką. Co jednak w przypadku innych jednostek chorobowych, takich jak cukrzyca czy nowotwory? Aby odpowiedzieć na to pytanie, naukowcy z European School of Oncology sprawdzali, czy u pacjentów, którym podano krew osób leczonych onkologicznie w późniejszym czasie, zwiększa się ryzyko zapadnięcia na tę samą chorobę. Niektóre z wcześniejszych badań wskazywały, że w przypadku niektórych nowotworów, np. chłoniaka nieziarniczego, ryzyko zachorowania biorcy zwiększa się. Zespół kierowany przez Gustafa Edgrena skonstruował na podstawie informacji o transfuzjach w Szwecji i Danii swoistą bazę danych. Wyodrębniono grupę osób "narażonych na potencjalne niebezpieczeństwo". Byli to ludzie z krwią przetoczoną od dawców, którzy w ciągu 5 lat od "udostępnienia" swojej krwi zachorowali na nowotwór. Spośród nich 978 osób stało się pacjentami onkologów. Analiza statystyczna danych wykazała, że ryzyko zachorowania na nowotwór wskutek otrzymania krwi kogoś, kto nie wiedział, że jest chory lub zachorował w późniejszym czasie, nie zwiększyło się. Częstość zachorowań na nowotwór w grupie zagrożonych 9377 biorców nie zależała od płci, wieku, pory roku czy liczby transfuzji. Studium wykazało także, że przetoczenie krwi dawcy ze zdiagnozowanym w przeszłości rakiem nie różniło się pod względem częstości zachorowań od przypadków przetoczenia krwi dawców nieświadomych swojej choroby. Wydaje się więc, że osoby, które zachorowały na nowotwór i przeżyły, mogą po upłynięciu odpowiednio długiego czasu stać się zupełnie bezpieczną grupą krwiodawców.
  16. Napoleon Bonaparte nie został otruty arszenikiem, jak uważa spora część ekspertów, ale zmarł z powodu zaawansowanego nowotworu żołądka. Po niemal 200 latach od jego śmierci odkryto nowe dowody w sprawie. Po klęsce wojsk Napoleona I pod Waterloo (1815) słynny Francuz został przez Brytyjczyków internowany. Do końca życia przebywał na Wyspie Św. Heleny na południowym Atlantyku. Umierając w wieku 52 lat, zdołał jeszcze wyszeptać: "Wódz naczelny". Autopsja wykazała, że przyczyną śmierci Napoleona był rak. W 1961 roku we włosach imperatora wykryto arszenik, co wywołało plotki na temat otrucia. Nie było to zresztą niemożliwe, ponieważ Bonaparte uciekł z Elby, na której przebywał przymusowo w latach 1814-1815 po nieudanej wyprawie na Moskwę. Próbował wtedy ponownie przejąć władzę (słynne Sto dni), a to mogło zachwiać nowym układem sił na Starym Kontynencie. Wielu osobom zależało więc, by Napoleon I zniknął na zawsze ze sceny politycznej. Nowe studium uwzględniło kilka źródeł danych (raporty z autopsji, historię chorób rodzinnych, wspomnienia naocznych świadków oraz lekarza cesarza), próbując je wyjaśnić w świetle współczesnej wiedzy medycznej. Naukowcy doszli do wniosku, że bezpośrednią przyczyną śmierci było krwawienie z przewodu pokarmowego. Analiza sugeruje, że nawet gdyby imperator został uwolniony lub uciekł z wyspy, jego śmiertelna choroba nie pozwoliłaby mu grać pierwszych skrzypiec w teatrze historii Europy — powiedział szef badań, Robert Genta z University of Texas Southwestern. Nawet teraz, gdy nauka dysponuje zaawansowanymi technikami chirurgicznymi i chemioterapią, pacjenci z tak zaawansowanymi jak w przypadku Napoleona nowotworami żołądka mają niedobre rokowania. Podczas autopsji stwierdzono, że w żołądku imperatora doszło do dwóch perforacji powrzodowych. Jedna duża ograniczyła się tylko do żołądka, druga (mniejsza) rozciągała się od ściany żołądka aż do wątroby. Zespół Genty porównał ich opisy ze współczesnymi zdjęciami (50 łagodnych wrzodów i 50 nowotworów), stwierdzając, że były to obszary zrakowaciałe. Była to masywna zmiana, rozciągająca się od części wpustowej do odźwiernika żołądka. Miała przynajmniej 10 cm długości. Same rozmiary sugerują, że lezja ta była nowotworem. Według lekarzy, u Napoleona pojawiły się już przerzuty. Nawet teraz przeżyłby najwyżej rok. Chociaż wiadomo, że ojciec cesarza również zmarł na nowotwór żołądka, przypadłość Bonapartego była skutkiem infekcji bakteryjnej prowadzącej do owrzodzenia. Dieta XIX-wiecznego żołnierza obfitowała w konserwowane solą pokarmy, brakowało w niej natomiast świeżych warzyw i owoców. To zwiększało prawdopodobieństwo, że Napoleon zachoruje na raka (Nature Clinical Practice Gastroenterology & Hepatology).
  17. Naukowcy wskazali prawdopodobne przyczyny, dlaczego nowotwór trzustki jest tak agresywną chorobą. Badacze z Uniwersytetu w Liverpoolu odkryli bowiem kolejne funkcje spełniane przez rodzinę białek zaangażowaną w kontrolę ruchu komórek. Wyniki studium ukazały się w specjalistycznym magazynie Gut. Dzięki nim uda się być może ulepszyć metody leczenia wskazanej choroby. Trudno zdiagnozować ten nowotwór na wczesnym etapie rozwoju, ponieważ trzustka jest ukryta głęboko we wnętrzu ciała. Wskutek tego tylko niewielki odsetek pacjentów trafia na stół operacyjny. W Wielkiej Brytanii dotyczy to jedynie 9% chorych. Zespół z Liverpoolu był w stanie śledzić białka (CapG oraz gelsolinę) znajdujące się w próbkach z komórkami zdrowymi i nowotworowymi. W tkance rakowej odnotowano nienormalnie wysokie stężenie obu białek. Ponieważ zarówno CapG, jak i gelsolina są znane jako regulatory ruchu komórek, badacze zasugerowali, że mogą także ułatwiać rozprzestrzenianie komórek nowotworu trzustki po innych częściach ciała. Anglicy obniżyli w laboratorium stężenie CapG i gelsoliny w komórkach rakowych, zmniejszając tym samym, jak się okazało, ich zdolność rozprzestrzeniania się. Odkryli też, że rokowania pacjentów onkologicznych były znacznie lepsze, gdy stężenie gelsoliny było bardzo niskie lub niewykrywalne. Badania wykazały również, że stężenie CapG w jądrze komórek nowotworowych jest proporcjonalne do wielkości guza. Oznacza to, że CapG i gelsolina są powiązane nie tylko z rozprzestrzenianiem, ale i wzrostem nowotworu — twierdzi dr Eithne Costello. Teraz naukowcy muszą "rozpracować" mechanizm działania obu białek. Dr Lesley Walker podkreśla, że nowotwory trzustki są często wykrywane na bardzo późnych etapach rozwoju, gdy konieczne jest szybkie i skuteczne działanie.
  18. Naukowcom udało się odtworzyć piersi, wykorzystując do tego tłuszcz pobrany z brzucha, ud lub pośladków. Procedura zwana Celution może być przeprowadzona w ciągu godziny. Kosztuje dość dużo, ale niepomiernie mniej niż operacja chirurgiczna. A to duża nadzieja dla osób po mastektomii. Badacze przygotowali zastrzyk ze skoncentrowanych komórek macierzystych z tkanki tłuszczowej, które po wstrzyknięciu do piersi stymulowały wzrost tkanki (Chemistry and Industry Magazine). Jeśli metoda zyska odpowiednie pozwolenia, skorzystają na niej nie tylko pacjentki onkologiczne, ale również klientki chirurgów plastycznych, które z różnych względów chcą sobie powiększyć lub zmienić kształt piersi. Sam pomysł wykorzystania własnych komórek z jednego miejsca ciała chorego do odbudowania innych jego partii nie jest nowy, często jednak takie próby kończyły się niepowodzeniem, ponieważ tłuszcz nie ulegał wchłonięciu. Wg firmy Cytori Therapeutics, która stworzyła Celution, problem powinno rozwiązać zastosowanie uzyskiwanych z tłuszczu komórek macierzystych. Naukowcy nie są do końca pewni, na jakiej zasadzie ich metoda działa. Podejrzewają jednak, że komórki macierzyste nadają sygnał "zachęcający" naczynia krwionośne do wzrostu i zaopatrywania w składniki odżywcze nowej tkanki. Zanim metoda zostanie zastosowana na szerszą skalę, naukowcy muszą się dowiedzieć, co dzieje się w piersi po wstrzyknięciu preparatu. Trzeba sprawdzić, na ile trwała jest utworzona w ten sposób pierś (przez jaki czas pacjentka będzie się nią mogła cieszyć) i na ile jest bezpieczna dla kobiet, które chorowały na nowotwór. Materiał do wstrzyknięcia uzyskuje się podczas standardowej liposukcji. Następnie ekstrahuje się komórki macierzyste i umieszcza je w specjalnym pojemniku. Po godzinie wykonuje się zastrzyk. Lekarze podkreślają, że pierś "wypełnia się" w ciągu następnych sześciu miesięcy. Największe jak do tej pory testy kliniczne objęły 19 Japonek. Wszystkie przeszły co najmniej częściową mastektomię i pozytywnie zareagowały na zastosowane leczenie (nie wystąpiły poważne skutki uboczne). Badania nadal trwają. Przedstawiciele Cytori Therapeutics mają nadzieję, że w Europie tego typu terapia zostanie wdrożona na początku przyszłego roku.
  19. Izraelscy lekarze pobrali od chorych na raka dziewczynek komórki jajowe. Następnie doprowadzili do ich dojrzewania i zamrozili. Niektóre pacjentki miały tylko 5 lat. Dzięki temu po leczeniu chemio- i radioterapią będą one mogły w przyszłości zostać matkami. Wyleczalność dziecięcych nowotworów waha się w granicach od 70 do 90%. Niestety, agresywna chemioterapia skutkuje często niepłodnością. Wielu ekspertów uważa, że komórki jajowe z pęcherzyków Graafa dziewczynek, które nie weszły jeszcze w wiek pokwitania, są zbyt niedojrzałe, by można je było ekstrahować. Naukowcom z Hadassah University Hospital w Jerozolimie udało się jednak uzyskać jaja od chorych dziewczynek w wieku od 5 do 10 lat. Następnie prowadzili oni hodowlę komórkową. Ariel Revel zaprezentuje szczegółowe wyniki eksperymentów swojego zespołu na dorocznym spotkaniu Europejskiego Stowarzyszenia Medycyny Reprodukcyjnej i Embriologii w Lyonie. Revel podkreśla, że nie odmrożono jeszcze żadnej komórki jajowej, nie wiadomo więc, czy uda się je zapłodnić. Wg niego, przebieg badań jest jak do tej pory wyjątkowo zachęcający.
  20. Cierpiące na nadwagę osoby z cukrzycą typu 2. mogą zrzucić zbędne kilogramy, korzystając z pomocy Talerza Dietetycznego (Diet Plate). Chudną przy tym tyle samo, co ludzie zażywający leki, a unikają ich skutków ubocznych. W czasie półrocznego eksperymentu zespół Sue Pedersen, endokrynolog z Uniwersytetu w Calgary, zaobserwował, że dzięki kontroli diety pacjenci mogą z czasem obniżyć dawki insuliny (Archives of Internal Medicine). Ludzie używający talerza 3-krotnie częściej tracą istotną klinicznie liczbę kilogramów niż osoby jedzące posiłki ze zwykłej zastawy stołowej – podkreśla Pedersen. W studium wzięło udział 130 chorych z cukrzycą typu 2. Połowa korzystała z Diet Plate. Aż 17% członków tej grupy straciło 5 lub więcej procent wagi, a jest to wynik znaczący klinicznie, gdyż zmniejsza ryzyko zapadnięcia na choroby powiązane z otyłością, takie jak choroby sercowo-naczyniowe lub nowotwory. W grupie zwykłych talerzy tylko jedna osoba na 20 mogła się pochwalić takim spadkiem masy ciała. Ponad ¼ użytkowników Talerzy Dietetycznych mogła zmniejszyć zażywane dawki insuliny. Dotyczyło to tylko 11% osób z drugiej grupy. Co więcej, aż 34% jej członków musiało te dawki zwiększyć. Diet Plate jest produktem brytyjskiej firmy o tej samej nazwie. Wytwarza się trzy wersje talerzy: dla kobiet, dla mężczyzn i dla dzieci. Dzięki takiemu narzędziu odchudzający się mogą kontrolować ilość spożywanych węglowodanów, białek, sosów, a także owoców i warzyw. Diet Plate Limited dostarczył talerze do kanadyjskich badań, ale ich nie finansował. Trzeba też zwrócić uwagę, że żadnemu z wolontariuszy nie kazano zmienić trybu życia, nie zalecano np. zwiększenia poziomu aktywności fizycznej. Wszystko opierało się więc na przestrzeganiu właściwej diety. Każy z talerzy kosztuje około 30 euro.
  21. W Stanach Zjednoczonych powstała gra komputerowa, która pomaga zwalczyć młodym pacjentom raka. Została zaprojektowana przez pracowników niedochodowej organizacji HopeLab, a dystrybucją zajmuje się firma CIGNA. Na Re-misję składa się 20 poziomów, podczas których gracz odbywa podróż przez organizmy fikcyjnych pacjentów, cierpiących na różne typy nowotworów. Ma to dać poczucie kontroli nad własną chorobą. Podczas gry młodsi i starsi ochotnicy sterują nanorobotem o imieniu Roxxi (ubranym w dopasowaną srebrną zbroję), który niszczy laserem komórki rakowe i zwalcza infekcje bakteryjne. Muszą sobie także radzić z bardzo realistycznie oddanymi skutkami ubocznymi leczenia. Eksperci reprezentujący Cignę podkreślają, że dzieci z chorobami nowotworowymi, które grały w Re-misję, chętniej brały leki, przechodziły różnego rodzaju terapie oraz lepiej rozumiały swoje schorzenie. To uświadomiło mi, przez co przechodzę i pozwoliło mi się silniej zaangażować w proces zdrowienia — powiedział 17-letni Dan Neumann, u którego w przeszłości zdiagnozowano białaczkę. Grę można ściągnąć z witryny internetowej dystrybutora. Była ona gotowa już w kwietniu 2006 roku. Wyprodukowano aż 76 tys. jej kopii, dopiero jednak sojusz z Cigną pomógł w rozprowadzaniu Re-misji. Dzięki temu można było dotrzeć do 60 tys. pracodawców i 47 mln klientów indywidualnych. Założycielka HopeLab, Pamela Omidyar (żona twórcy eBaya Pierre'a Omidyara), opowiada, że przed wypuszczeniem na rynek ostatecznej wersji gra była testowana na losowej grupie 375 pacjentów obojga płci w wieku od 13 do 29 lat. Wszyscy przebywali w centrach medycznych na terenie USA, Kanady i Australii. Okazało się, że dzięki Re-misji poprawiła się jakość ich życia oraz samoskuteczność i wzbogaciła wiedza nt. nowotworów.
  22. Puder znamy z różnych zastosowań kosmetycznych i higienicznych. Naukowcy wykorzystali go natomiast do zupełnie innych celów: leczenia nowotworów. Okazało się, że ogranicza on dopływ krwi do guzów o charakterze przerzutów, które umiejscowiły się w płucach (European Respiratory Journal). Talk stymuluje zdrowe komórki wyściółki płuc do wytwarzania endostatyny, czyli hormonu niszczącego guz. Badacze z Uniwersytetu Florydzkiego (UF) są niezwykle zadowoleni z wyników swoich badań, ponieważ uzyskali nową broń w walce z niebezpiecznym i trudnym do leczenia nowotworem. Ku naszemu zaskoczeniu, zauważyliśmy, że talk spowalnia wzrost guza, a nawet zmniejsza jego rozmiary — emocjonuje się Veena Antony, profesor pulmonologii z College'u Medycyny UF. Talk jest w stanie zapobiegać tworzeniu się naczyń krwionośnych, co zabija guzy i hamuje ich wzrost. Nowotwory wydają się rosnąć wolniej, a niektóre w ogóle znikają. Opisane właściwości talku odkryto dopiero teraz, chociaż od niemal 70 lat stosuje się go w zupełnie innym celu, a mianowicie do leczenia towarzyszącego nowotworom płuc wysięku opłucnowego. Talku używa się przy zabiegu pleurodezy, czyli podania substancji powodującej zarośnięcie jamy opłucnej. Talk aplikowany w proszku albo w zawiesinie podczas torakoskopii jest uważany za najskuteczniejszą tego typu substancję. Płyn nie ma się gdzie gromadzić, co przynosi pacjentom dużą ulgę. Amerykanie zauważyli, że po pleurodezie talkowej chorzy żyli nawet o 1,5 roku dłużej niż oczekiwano. Dr Antony postanowiła się dowiedzieć dlaczego. U 16 osób porównała płyn wysiękowy przed i po podaniu talku. Okazało się, że dzięki proszkowi nie tylko rozpoczął się proces bliznowacenia, ale także 10-krotnie wzrosła produkcja endostatyny. Hormon ten utrudnia nowotworom życie na kilka sposobów. Po pierwsze, nie dopuszcza do powstawania nowych naczyń krwionośnych, które zaopatrywałyby guz w krew i niezbędne substancje odżywcze. Po drugie, spowalnia wzrost i możliwości przemieszczania się zmienionych chorobowo komórek. Po trzecie wreszcie, doprowadza do apoptozy znajdujących się w pobliżu komórek rakowych. Wskutek tego nowotwór nie zajmuje zdrowej tkanki. Endostatyna została odkryta dokładnie 10 lat temu, bo w 1997 roku. Wtedy niemal wszyscy myśleli, że natrafiono na ślad czegoś, co stanie się panaceum na nowotwory. Tak się jednak nie stało, ponieważ hormon wstrzykiwano do organizmu pacjenta. Wg Antony, był on po prostu rozkładany, zanim zdążył zadziałać. Zespół z UF doprowadził zamiast tego do sytuacji, w której komórki płuc nie przestają same wytwarzać endostatyny. Talk nie znika z jamy ciała i ciągle stymuluje zdrową część wyściółki do działania i hamowania wzrostu guza. Wydaje się, że antynowotworowe właściwości talku utrzymują się naprawdę długo, ale zespół naukowców na razie to sprawdza. Gdyby się to potwierdziło, medycyna wzbogaciłaby się o tani i łatwo dostępny terapeutyk.
  23. Dieta z dużą zawartością soli wiąże się ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia wrzodów żołądka. Dwa regulujące zjadliwość geny Helicobacter pylori, bakterii odpowiedzialnych za to schorzenie, stają się bardziej aktywne w obecności wysokich stężeń tej substancji. Wyniki badań amerykańskiego zespołu zaprezentowano na konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Mikrobiologii. H. pylori żyją w żołądku. Przypisuje im się powodowanie 90% wrzodów dwunastnicy i 80% wrzodów żołądka. Według specjalistów, zwiększają one prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór wymienionych części układu pokarmowego. Dr Hanan Gancz i zespół z Uniformed Services University of the Health Sciences podkreślają, że od dawna wiadomo, że ludzie jedzący dużo soli, np. Japończycy, częściej zapadają na nowotwory, nikt jednak nie pokusił się o sprawdzenie, jak sól wpływa na same bakterie H. pylori. Dlatego oni postanowili zbadać wzrost i ekspresję genów tej bakterii w różnych warunkach. Podczas eksperymentów laboratoryjnych zademonstrowano, że w obecności wysokich stężeń NaCl spadało tempo wzrostu patogenów. Zaczynały też one tworzyć długie łańcuchy. Wzrastała ekspresja dwóch genów związanych z wirulencją, czyli zjadliwością. Najwyraźniej Helicobacter pylori bacznie śledzi dietę ludzi, którzy są jej nosicielami i wykorzystuje sprzyjające warunki, gdy tylko się pojawią.
  24. Australijska firma biotechnologiczna informuje o opracowaniu technologii dostarczania leków antynowotworowych bezpośrednio do komórek rakowych. Taki sposób leczenia pozwalałby uniknąć zatruwania całego organizmu chorego, do którego dochodzi podczas tradycyjnej chemioterapii. Dostarczenie leku bezpośrednio do komórki pozwoliłoby wielokrotnie zmniejszyć dawki leków i byłoby łatwiej tolerowane przez organizm pacjenta. Firma EnGeneIC stworzyła nanometrowej wielkości komórki, zawierające leki. Dzięki umieszczonym na powierzchni przeciwciałom, namierzają one komórki rakowe i przyczepiają się do nich. Australijczycy zapewniają, że podczas testów na naczelnych dowiedziono, że metoda jest całkowicie bezpieczna i zaobserwowano regresję nowotworów. EnGeneIC chce, o ile otrzyma zgodę odpowiednich władz, jeszcze w bieżącym roku rozpocząć testy na ludziach. Jennifer MacDiarmid, naukowiec biorący udział w pracach nad nową terapią, mówi, że po raz pierwszy istnieje realna szansa na stosowanie u pacjentów indywidualnego leczenia antynowotworowego. Jak to działa Do transportowania leków australijscy uczeni wykorzystali bakterie. Udało im się zmusić je do takiego podziału, by po nim pozostawały za każdym razem małe "baloniki” cytoplazmy, które można napełnić różnymi lekami. Te "baloniki” uczeni nazwali EDV (EnGeneIC Delivery Vehicle – pojazd dostawczy EnGeneIC). Są łatwe i tanie w produkcji oraz mogą zostać wykorzystane do dostarczania leków. Wyglądają jak bakterie, ale nie mają chromosomów i nie są żywe. A ponieważ mają sztywną błonę, nie dochodzi do ich zniszczenia podczas wstrzykiwania do ciała pacjenta i mogą dostarczyć lek w konkretne miejsce – mówi MacDiarmid. EDV mogą selektywnie wybierać swój cel dzięki odpowiednim przeciwciałom umieszczonym na ich powierzchni. Jedno z przeciwciał przyczepione jest do EDV i łączy się za pomocą specjalnej molekuły z drugim przeciwciałem, które jest specyficzne dla konkretnego rodzaju białka. Na przykład może to być receptor Her2, specyficzny dla komórek raka piersi. Dodatkową zaletą takiego rozwiązania są niewielkie rozmiary EDV. Ten "pojazd” ma jedynie 400 nanometrów średnicy, może więc przemieszczać się w układzie krwionośnym i bez najmniejszego problemu przedostaje się do guza. W ciągu 2 godzin po iniekcji, ponad 30% leku trafia do guza – mówią uczeni. Podczas testów na myszach EDV wypełniono lakiem, który zwalcza raka piersi, białaczkę i raka jajników. Następnie wstrzyknięto go zwierzętom. Zauważono u nich znaczne zmniejszenie się guzów, a jednocześnie organizm, dzięki niższej dawce, został znacznie mniej obciążony niż przy wykorzystaniu tradycyjnej chemioterapii. Podobne wyniki uzyskano podczas testów na psach. Eksperymenty na świniach i małpach wykazały, że EDV nie jest toksyczne i nie powoduje znaczącej reakcji immunologicznej. Dobrą wiadomością jest też fakt, że, jak dotąd, nie znaleziono leku, którego EDV nie mógłby dostarczyć, a stosowane dzięki nowej metodzie dawki są tysiące razy mniejsze, niż przy wykorzystaniu metod tradycyjnych. Co więcej EDV prawdopodobnie można wykorzystać też podczas innej nowatorskiej metody leczenia – interferencji RNA (RNAi).
  25. Naukowcy z Hongkongu i Australii rozpoczną za ok. 3 miesiące testy kliniczne eksperymentalnej metody leczenia nowotworów nosa i gardła. Polega ona na trenowaniu własnych białych krwinek pacjenta do walki z chorobą. Z nosogardzieli 30 chorych z Hongkongu zostaną pobrane próbki krwi — poinformował Daniel Chua, profesor onkologii klinicznej z Uniwersytetu Hongkońskiego. Polecą one do Instytutu Badań Medycznych w Queensland. Tam laboranci wyekstrahują pewne klasy limfocytów T i rozpoczną ich trenowanie, aby umiały zwalczać raka. Gotowe do działania wyedukowane krwinki zostaną następnie przeniesione do hodowli komórkowej. Po rozmnożeniu naukowcy wprowadzą je z powrotem do organizmu pacjenta. Co bardzo ważne, niektóre klasy limfocytów T są wyposażone w swego rodzaju pamięć. Kiedy spotkają się z określonym patogenem i zwalczą go, zareagują w ten sam sposób przy następnej okazji. Oczekujemy, że limfocyty T doprowadzą do ostrej reakcji zapalnej i w trakcie tego procesu nie tylko zaatakują komórki rakowe, ale wezwą na pomoc inne komórki układu odpornościowego, by te wyeliminowały wroga. Nowotworom nosogardzieli sprzyja obfitująca w konserwanty dieta, np. uwzględniająca duże ilości solonych ryb. Udowodniono także ich związek z wirusem Epsteina-Barra (EBV).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...