Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'małpy' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 10 wyników

  1. Naukowcy stworzyli pierwsze na świecie małpy-chimery. Hex, Roku i Chimero są ponoć zdrowe i normalnie zbudowane, a ich ciała składają się z komórek pochodzących z 6 różnych genomów. Autorzy raportu z pisma Cell podkreślają, że udało im się poczynić olbrzymie postępy, ponieważ dotąd chimerami były głównie myszy. Shoukhrat Mitalipov z Oregon Health & Science University (OHSU) zebrał w jednym miejscu komórki pochodzące z kilku embrionów rezusów i zaimplantował je samicom. Kluczem do sukcesu było zmieszanie komórek na bardzo wczesnym etapie rozwoju (z 2-4-komórkowych blastocyst), bo są one totipotencjalne, tzn. mogą się różnicować w każdy typ komórkowy organizmu. Komórki nigdy się nie spajają, ale pozostają w pobliżu i współpracują, by utworzyć tkanki oraz narządy. Stwarza to niemal nieograniczone możliwości naukowe - podkreśla Mitalipov. Pierwsze próby amerykańskiego zespołu z wszczepianiem do embrionów małp hodowlanych zarodkowych komórek macierzystych, a więc zabieg wykorzystywany w przypadku myszy, zakończyły się niepowodzeniem. Uzyskiwano bowiem organizmy, w których występowały wyłącznie komórki zarodka macierzystego. Porażka nie zniechęciła biologów, dlatego zamiast korzystać z zamrożonych komórek, zdecydowali się na pobieranie ich ze środka masy embrionu i wstrzykiwanie bezpośrednio do drugiego zarodka. W rezultacie nie uzyskano pojedynczej chimery, ale bliźnięta. Kiedy Amerykanie wpadli wreszcie na trop skuteczniej metody, pobierali pojedyncze komórki blastocysty, a następnie mieszali komórki pochodzące od 3-6 dawców, uzyskując w ten sposób 29 nowych blastocyst. Wybrali 14 najsilniejszych i wszczepili je 5 surogatkom. U wszystkich implantacja się powiodła. U 3 samic ciążę zakończono przed terminem i badano płody-chimery, później w wyniku cesarskiego cięcia urodziły się bliźnięta Roku i Hex oraz "samotny" Chimero. Wszystkie matki odrzuciły dzieci. Naukowcy spekulują, że powodem był nienaturalny dla nich sposób urodzenia młodych. Na razie nie wiadomo, czy Roku, Xex i Chimero mogą mieć dzieci. Akademicy z OHSU sugerują, że embrionalne komórki macierzyste naczelnych, które są niekiedy w laboratorium od przeszło 20 lat, nie mają tych samych możliwości, co komórki pobrane z żywych embrionów. Musimy wrócić do podstaw i badać nie tylko hodowle embrionalnych komórek macierzystych, ale także komórki macierzyste w embrionach. Nie możemy modelować wszystkiego na myszach. Jeśli chcemy przejść z terapiami z komórek macierzystych z laboratoriów do klinik i od myszy do ludzi, musimy zrozumieć, co komórki naczelnych mogą, a czego nie.
  2. Japończycy zamierzają zbadać poziom promieniowania w lesie w Minami-Sōma w pobliżu Fukushimy, wykorzystując do tego dzikie małpy drzewne. Prof. Takayuki Takahashi z tutejszego uniwersytetu pracuje nad obrożami wyposażonymi w dozymetr. Poza dozymetrem w obroży mają się też znaleźć GPS oraz urządzenie do pomiaru wysokości. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, projekt z udziałem małp rozpocznie się już w lutym. Pierwsze próby miały miejsce już w październiku, ale wtedy eksperyment przerwano, ponieważ doszło do awarii dozymetrów. Obroża autorstwa robotyków z Uniwersytetu w Fukushimie ma działać przez miesiąc. Później zostanie wyłączona i rozpocznie się kolejny żmudny etap - analiza danych. Jak tłumaczy Takahashi, eksperyment pozwoli ustalić, jak promieniowanie wpływa na ekosystemy leśny, rzeczny czy oceaniczny. Ważne jest też, by określić oddziaływania na wody podziemne. Na tym właśnie zależało pomysłodawcy studium, weterynarzowi Toshio Mizoguchiemu, który na co dzień pracuje w zarządzanemu prze lokalne władze Centrum Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Fukushimie. Choć dokonano szeregu pomiarów z powietrza, nadal nie wiadomo, co dzieje się bliżej gruntu. I tu akcji wkraczają zwierzęta. Takahashi twierdzi, że badania w rejonie Minami-Sōma potrwają co najmniej 5-10 lat, ale ma nadzieję, że będą kontynuowane. Co ważne, małpy dotrą w głąb lasu, tam gdzie ludziom trudno byłoby się dostać. Niewykluczone, że w obroży znajdą się jeszcze inne przyrządy, jednak 3 wymienione na początku to podstawa.
  3. W zeszłą sobotę (25 czerwca) na Międzynarodowym Festiwalu Reklamy w Cannes po raz pierwszy historii zaprezentowano wyniki badań nad pierwszą reklamą skierowaną do małp. Publiczności wyświetlono m.in. serię nagrań wideo z eksperymentów. Międzygatunkowa reklama to pokłosie zeszłorocznego wystąpienia Laurie Santos na konferencji TED (Technology Entertainment and Design) w Oksfordzie. Prymatolog z Uniwersytetu Yale opowiadała wtedy, że małpy trzymane w niewoli rozumieją ideę pieniądza, a podczas gier ekonomicznych zachowują się jak ludzie. Już w 2005 r. Santos i Keith Chen zauważyli, że małpy potrafią posługiwać się kawałkami metalu jak monetami, by kupić za nie coś od ludzi. Kiedy duet naukowców obniżył cenę plasterków jabłka, sprawiając, że za tę samą liczbę żetonów można było dostać więcej jabłka niż ogórka, małpy zachowywały się jak ludzie wyczuleni na okazje i wyprzedaże i wolały jabłka od ogórków. Słuchając zeszłorocznego referatu Santos, szefowie nowojorskich agencji reklamowych Keith Olwell i Elizabeth Kiehner wpadli na szatański pomysł: skoro jesteśmy do siebie tak podobni, czemu by nie stworzyć reklamy dla małp? By zdobyć jak najwięcej informacji o odbiorcy, czyli kapucynce czubatej, i cały czas mieć u boku kogoś, kto będzie monitorować poczynania przedstawicieli branży reklamowej z małpiej perspektywy, firma Olwella i Kiehner Proton Studio nawiązała współpracę z Santos. Celem testów, które rozpoczęły się w marcu, było sprawdzenie, czy reklama może zmienić zachowanie wysoce uspołecznionych kapucynek. Sami badacze podkreślają, że zależało im na ustaleniu, czy reklama wywołuje u naczelnych jakieś wrodzone reakcje, a jeśli tak, to jakie, w jakiej sytuacji itp. Ponieważ wiele produktów i usług sprzedaje się dzięki seksowi, amerykański zespół postanowił go wykorzystać także w reklamie dla małp. Naukowcy i specjaliści od reklamy zamierzają stworzyć dwie marki jedzenia (prawdopodobnie będą to żelki w dwóch kolorach), przy czym jedna (A) będzie reklamowana, a druga (B) nie. Na zewnątrz wybiegu zawiśnie billboard. Pokarmy będą dla nich nowe i równie smaczne - podkreśla Olwell. Po określonym czasie wystawienia na oddziaływanie billboardu zwierzęta będą miały wybór: zjeść A lub B. Tendencja do raczenia się produktem A zaświadczy o zmianie preferencji pod wpływem reklamy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, billboard zostanie zamontowany w ciągu kilku najbliższych tygodni. Wbrew pozorom, stworzenie reklamy dla małp wcale nie jest proste. Nie mają języka ani kultury i nie potrafią się długo skupić na jednej rzeczy - wyjaśnia Olwell. W efekcie mozolnych poszukiwań powstały dwa billboardy. Ponieważ ma być w nich element seksualny, na jednym widać zdjęcie żeńskich genitaliów oraz logo marki A. Na drugim widnieją samiec alfa i produkt. Teraz pozostaje czekać na powieszenie któregoś z nich (a może obu po kolei) i efekty tego zabiegu.
  4. Podczas polowania margaj (Leopardus wiedii), zamieszkujący Amerykę Środkową, północną część Argentyny i Paragwaju oraz południowo-wschodnie rejony USA drapieżny ssak z rodziny kotowatych, imituje dźwięki wydawane przez stanowiące jego ulubiony łup tamaryny dwubarwne. Słysząc nawoływania, małpy zbliżają się, szukając innego przedstawiciela swojego gatunku. Niczego nieświadomy smakowity kąsek wchodzi więc sam do paszczy myśliwego (Neotropical Primates). Niezwykłe zachowanie zostało udokumentowane przez naukowców z Wildlife Conservation Society (WCS) oraz Universidade Federal do Amazonas (UFAM). Istnienie mimikry głosowej u dzikich kotów potwierdzono na obszarze Rezerwatu Leśnego Adolpha Ducke w Brazylii. Dotąd wśród mieszkańców Amazonii krążyły tylko anegdoty o kotowatych, w tym jaguarach i pumach, naśladujących naczelne, aguti i inne zwierzęta, by znalazły się w zasięgu ich kłów i pazurów. Koty są znane ze swojej sprawności fizycznej, ale manipulowanie ofiarami za pomocą głosu wskazuje na spryt psychologiczny zasługujący na dalsze badanie – podkreśla przedstawiciel WCS Fabio Rohe. Naukowcy po raz pierwszy zaobserwowali kocią mimikrę przed 5 laty. Na fikusie pożywiało się wtedy 8 tamaryn, pojawił się też margaj, który zaczął wydawać dźwięki przypominające nawoływania małpich młodych. Przyciągnęło to uwagę strażnika, który zszedł z drzewa, żeby zbadać dźwięki dochodzące spod kłębowiska lian. Kiedy wartownik zaczął przestrzegać pobratymców przed dziwnymi odgłosami, stado zadziwiły znajome wokalizacje. Koniec końców zdecydowały się zapoznać z ciekawostką i nie skorzystały z możliwości ucieczki. Po strażniku z fikusa zeszły jeszcze 4 osobniki. W tym momencie z listowia wynurzył się margaj, który zaczął przeskakiwać z gałęzi na gałąź niczym wiewiórka. Kierował się w stronę małp zgromadzonych pod drzewem. Czujny strażnik wszczął alarm, dzięki czemu reszta stada (4 tamaryny) czmychnęła. Dr Avecita Chicchón, dyrektorka Programu Ameryki Łacińskiej w WCS, podkreśla, że zjawisko zaobserwowane w 2005 r. potwierdza informacje pozyskiwane od mieszkańców Amazonii. Oznacza to, że doniesienia o jaguarach i pumach wykorzystujących akustyczną mimikrę do wabienia ofiary także zasługują na zbadanie.
  5. Ludzie są jedynymi istotami, które wykorzystują śmiech, by znieważyć czy wydrwić innych. Dla naszych przodków i większości ich potomnych to raczej sposób na wyrażenie wyłącznie zadowolenia (Communicative and Integrative Biology). Po raz pierwszy zdolność do śmiechu pojawiła się u wielkich małp przed 16 mln lat. Współczesne orangutany śmieją się podczas zabawy, a duże człekokształtne małpy afrykańskie, np. szympansy, bonobo lub goryle, nauczyły się, że za pomocą dźwięku można wpływać na innych. Nadal jednak używają tego sygnału tylko w ramach radosnych igraszek. W ciągu lat ewolucji my, ludzie, zaczęliśmy wyrażać śmiechem negatywne emocje, m.in. szyderstwo czy drwinę. Doktor Marina Davila Ross z Uniwersytetu w Portsmouth i naukowcy, którzy pracowali pod jej przewodnictwem, nagrali i porównali dźwięki wydawane przez śmiejące się orangutany, goryle i szympansy, a następnie zestawili je ze śmiechem w wydaniu ludzkim. U ludzi i afrykańskiej małpy człekokształtnej śmiech rozwinął się bardziej niż u małpy azjatyckiej, by zapewnić wpływ na innych. W ciągu ostatnich 5 mln lat stało się jednak coś, co sprawiło, że w porównaniu do naszych przodków, ludzie używają śmiechu w o wiele szerszym zakresie sytuacji. Śmiech pojawia się w niemal wszystkich możliwych do wyobrażenia formach kontaktów społecznych, z wyśmiewaniem włącznie. W zgodzie ze zmianą przeznaczenia przekształcił się też nawet sam dźwięk wydawany podczas śmiania. Duże azjatyckie małpy raczej popiskują, niż się śmieją, a małpy afrykańskie i ludzie częściej wydają dźwięki kojarzone ze śmiechem w czystym wydaniu. Na podstawie naszych odkryć możemy wysnuć wniosek, że 10-16 mln lat temu śmiech był dźwiękiem o ograniczonym zastosowaniu i prawdopodobnie w nikłym stopniu oddziaływał na zachowania innych. Jak zaznacza Davila Ross, śmiech był obecny u wszystkich potomków wielkich małp, ale generowany odgłos zmieniał się w toku ewolucji, najprawdopodobniej równolegle ze zmianą zachowania danego gatunku. Brytyjska psycholog oraz Michael Owren z Uniwersytetu Stanowego Georgii i Elke Zimmermann z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Hanowerze wykazali także, że dźwięki inne niż śmiech mogły wyewoluować podczas łaskotania i zabaw. Ssaki, np. lisy, wokalizują, gdy są "smyrane", ale niekoniecznie jest to prawdziwy śmiech.
  6. Samice magotów (Macaca sylvanus) ssą niekiedy swoje własne mleko. Zachowanie to nasila się pod wpływem żałoby po stracie dziecka. Naukowcy spekulują, że picie swojego mleka może łagodzić stres lub zwiększać odporność. Uważają oni, że jest to działanie wyuczone (American Journal of Physical Anthropology). Profesor Bonaventura Majolo i jego doktorant Richard McFarland z University of Lincoln ujrzeli ssące się samice podczas obserwacji "Płaskich twarzy" i "Dużych"- dwóch grup dzikich magotów z gór Atlas w Maroku. Majolo podkreśla, że zachowanie wypatrzono przypadkowo, podczas zbierania danych na potrzeby innych projektów naukowych. Po raz pierwszy spożywanie własnego mleka pojawiło się u 4 samic z grupy "Płaskich twarzy". Wtedy ich niemowlęta jeszcze żyły. Podczas karmienia młodego jedną piersią zwierzęta mogły na sekundę lub dwie umieścić drugą brodawkę w swoim pyszczku. Potem przystawiały dziecko do tej właśnie brodawki. Biolodzy przypuszczali, że takie wstępne "pociąganie" stymuluje lub poprawia wypływ mleka, lecz wkrótce młode tych czterech samic zmarły. Trzy małpy zniknęły, podczas gdy czwarta, Jessica, jeszcze przez 6 godzin nosiła przy sobie martwe dziecko. Po zgonie młodych samice zaczęły dłużej ssać, a pojedyncze epizody trwały nawet do dwóch minut. Jessica, samica najbardziej przeżywająca śmierć młodego, kontynuowała ten "proceder" przez 106 dni. Ssanie siebie jest niezwykle rzadkim zjawiskiem w świecie zwierząt. Dotąd obserwowano je m.in. u szympansów. W ramach żadnego studium nie występowało ono tak często, jak w naszym ani nie było powiązane ze śmiercią dziecka – zaznacza profesor Majolo. Skąd wniosek, że zachowanie ma podłoże kulturowe? Ponieważ pojawiało się wyłącznie wśród "Płaskich twarzy". Biolodzy domyślają się, że w ten sposób samice odzyskują energię zainwestowaną w produkcję mleka bądź radzą sobie z nadmiarem pokarmu. Dla profesora najbardziej interesujące jest wyjaśnienie biorące pod uwagę emocjonalne konsekwencje utraty młodego. U ludzi i innych gatunków karmienie piersią zmniejsza stres w wyniku wydzielania prolaktyny, czemu więc nie pomóc sobie samej...
  7. Przez wiele lat uważano, że SIV, atakujący małpy wirus uznawany powszechnie za prekursora HIV, jest nieszkodliwy dla swoich gospodarzy. Dopiero teraz, ku zaskoczeniu sporej części środowiska naukowego, zaobserwowano, że żyjące na wolności szympansy zakażone SIV chorują, podobnie jak ludzie, na zespół nabytego upośledzenia odporności, czyli AIDS. Studium, którego wyniki opublikowało czasopismo Nature, trwało aż 9 lat. W tym czasie zaobserwowano, że szympansy zakażone SIV nie były, jak dotychczas sądzono, tylko zdrowymi nosicielami wirusa. W wielu przypadkach okazywało się, że małpy te chorowały na schorzenie podobne do ludzkiego AIDS. Jak obliczono, prawdopodobieństwo przedwczesnego zgonu małp zainfekowanych SIV było aż 10-16 razy wyższe niż u osobników niezakażonych. Znacznie spadało za to prawdopodobieństwo przeżycia potomstwa zakażonych matek. Ponieważ obecność wirusa stwierdzono w mleku karmiących samic, uważa się, że do infekcji dochodziło najprawdopodobniej podczas karmienia. Ostatecznym dowodem na szkodliwość SIV u zakażonych nim małp był znaczny spadek liczby tzw. pomocniczych limfocytów T we krwi. Komórki te, kluczowe dla uruchomienia reakcji odpornościowej na patogeny przedostające się do organizmu, giną w znacznej ilości także u ludzi zakażonych HIV. Właśnie ich śmierć jest bezpośrednią przyczyną utraty odporności charakterystycznej dla AIDS. Pomimo odkrycia fatalnych konsekwencji nosicielstwa małpiego wirusa, autorzy odkrycia zastrzegają, że szkodliwość SIV jest stosunkowo niska w porównaniu do patogenu człowieka. Bez wątpienia odkrycie choroby podobnej do AIDS u małp ułatwi prowadzenie dalszych badań nad wirusami odpowiedzialnymi za upośledzenie odporności u naczelnych.
  8. W jaki sposób kobiety kojarzą "ten ton" z określonymi rzeczami i dlaczego będąc w klubie go-go trudno im wmówić, że gra się właśnie z kumplami w brydża? Nie wspominając o tym, że wszyscy (bez względu na płeć) potrafimy rozpoznać swojego partnera po głosie, nie widząc go. Pewne badanie wykazało, że mózg kojarzy nowe sytuacje z towarzyszącymi im dźwiękami, tzn. tworzy połączenia między regionami kodującymi działanie z obszarami odpowiadającymi odgłosom. Odkrycia te mogą wyjaśnić, w jaki sposób uczymy się języka oraz jak wnioskujemy o wydarzeniach, słysząc jedynie dźwięki — uważają autorzy badania, Amir Lahav i Gottfried Schlaug z Beth Israel Deaconess Medical Center oraz Harvard Medical School. Opisywane doniesienia wpływają na rozumienie wielu złożonych procesów, takich jak mowa czy muzykowanie, i mogą wspomóc badania nad metodami rehabilitacyjnymi z wykorzystaniem zadań dźwiękowo-ruchowych — cieszy się dr Robert Zatorre z McGill University. Stanowią także poniekąd dowody na istnienie u ludzi układu neuronów lustrzanych. Po raz pierwszy opisano je na przełomie lat 80. i 90. u małp. Ulegają one aktywacji nie tylko wtedy, gdy zwierzę samo wykonuje jakąś czynność, lecz również wtedy, gdy obserwuje kogoś innego w działaniu albo słyszy towarzyszące mu dźwięki. Lahav i Schlaug przygotowali dla 9 wolontariuszy, którzy nigdy wcześniej nie uczyli się muzyki, specjalny program ćwiczeń gry na keyboardzie. Musieli się oni wytrenować w grze pięcionutowego (trwającego zaledwie 24 s) "utworu". Po zakończeniu nauki badani wysłuchali 3 fragmentów muzyki: 1) wyuczonego, 2) innej piosenki składającej się z tych samych nut i 3) utworu, do którego dodano kilka nut. Funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI) wykazał, że znajome dźwięki aktywowały obszary zaangażowane w kontrolę ruchu z płatów czołowych i ciemieniowych. Pole Broca, w obrębie którego u małp mieszczą się neurony lustrzane, uaktywniał się najbardziej w momencie, kiedy badani słuchali wyuczonego fragmentu muzyki. Układ neuronów lustrzanych wydaje się kodować i odzwierciedlać wzorce konkretnych czynności. Umiejętność wnioskowania o tym, co się dzieje, kiedy nie można tego zobaczyć, rozwinęła się najprawdopodobniej z powodów ewolucyjnych. Słysząc w ciemności zbliżające się kroki, warto bowiem wiedzieć, czy lepiej wziąć nogi za pas...
  9. Naukowcom z Wietnamskiego Instytutu Biotechnologii udało się sklonować niewielkie świnki i małpki. Z pomocą zagranicznych kolegów badacze sklonowali nieduże dzikie świnie oraz makaki i rezusy — napisała Wietnamska Agencja Informacyjna (Vietnam News Agency). Niestety, większość sklonowanych zwierząt nie żyła dłużej niż 60 dni. Wietnamski Instytut Biotechnologii jest częścią Wietnamskiego Instytutu Naukowego i Technologicznego w Hanoi. O przełomowym dokonaniu jego pracowników poinformowano na zorganizowanej w tym tygodniu konferencji. Zespół potwierdza doniesienia prasowe, ale nie udziela na ten temat dalszych informacji. Wietnamskie prawo zabrania klonowania ludzi, zezwala natomiast na klonowanie zwierząt. Zwolennicy tej kontrowersyjnej metody uważają, że może ona pomóc w znalezieniu lekarstwa na wiele trapiących ludzkość chorób.
  10. U małp, które znęcają się nad swoimi młodymi, można zaobserwować charakterystyczne zmiany w mózgu, które powodują zwiększenie prawdopodobieństwa maltretowania własnych dzieci. Badacze twierdzą, że pozwala to wyjaśnić, dlaczego przemoc w stosunku do dzieci pojawia się w pewnych rodzinach w kolejnych pokoleniach. Dario Maestripieri z University of Chicago zauważył, że młode rezusy, które w pierwszych miesiącach życia zostały odrzucone przez matkę i przeżyły łagodną postać znęcania się, wytwarzają później mniej serotoniny. Niższe stężenie tego neuroprzekaźnika (zarówno u małp, jak i u ludzi) wiąże się z lękiem i depresyjnością oraz impulsywną agresją. Grupa naukowców przyglądała się nowo narodzonym rezusom, odrzuconym i maltretowanym przez biologiczne matki, a także ośmiu innym młodym, które zabrano od matek i umieszczono razem z agresywnymi samicami. Analiza płynu mózgowego wykazała, że osobniki wychowywane przez agresywne biologiczne lub przybrane matki miały o 10-20% mniej serotoniny od rówieśników wzrastających w niepatologicznych warunkach. Dario Maestripieri uważa, że potwierdza to teorię, iż to raczej spadek stężenia serotoniny, a nie genetyczne predyspozycje powoduje złe traktowanie dzieci. Naukowcy obserwowali, jak samiczki, nad którymi znęcano się w dzieciństwie, będą traktować własne młode. Okazało się, że ok. ½ z nich traktowała je w ten sam sposób. Małpy uciekające się do przemocy miały najniższy poziom serotoniny. Wyniki badania sugerują, że dobrze by było przepisywać maltretowanym dzieciom leki antydepresyjne zwiększające stężenie serotoniny. Jest to jednak kontrowersyjne posunięcie, odkąd wiadomo (wykazało to inne studium), że medykamenty te mogą zwiększać ryzyko wystąpienia myśli samobójczych. Naukowcy podkreślają ponadto, że nie wymazują one z pamięci różnych i wpływających długoterminowo na psychikę skutków przemocy. Sama chemia nie zlikwiduje ani nie rozwiąże problemu — tłumaczy Karen Costa, dyrektor kliniczny Child Abuse Prevention Association in Independence. Wyjaśnia również, że ofiary powinny brać udział w terapii, a przemocy można zapobiec, ucząc matki i ojców rozmaitych umiejętności rodzicielskich. Maestripieri przyznaje, że same niedobory serotoniny nie pozwalają całkowicie wytłumaczyć przemocy wobec własnych dzieci, gdyż jest to złożone zachowanie. Biologia nie może być w żadnym wypadku wymówką. Wiadomo też, że dostarczenie komuś serotoniny nie spowoduje natychmiastowego zaniechania niepożądanych zachowań.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...