Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'mężczyźni' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 186 wyników

  1. Starsze kobiety śpią dłużej i lepiej niż mężczyźni, a i tak stale czują się bardziej niewyspane (Sleep). Podawane przez panie miary jakości i ilości snu były systematycznie gorsze od danych przedstawianych przez panów. Trend ten zaobserwowano w odniesieniu do subiektywnej oceny ogólnego czasu uśpienia, latencji snu oraz efektywności snu. Kobiety obniżały je, odpowiednio, o 13,2 min, 10,1 min oraz 4,2%. Kiedy jednak zespół dr. Henninga Tiemeiera, specjalisty ds. epidemiologii psychiatrycznej z Centrum Medycznego Erazmusa w Rotterdamie, przyjrzał się miarom obiektywnym, okazało się, że w rzeczywistości przedstawicielki płci pięknej spały o 16 min dłużej niż mężczyźni, mogły się pochwalić lepszą o 1,2% wydajnością nocnego odpoczynku, a także mniej pofragmentowanym snem. Analiza statystyczna wykazała, że za zaistniałe rozbieżności odpowiadają prawdopodobnie czynniki wpływające na długość snu, takie jak zażywanie tabletek nasennych lub picie alkoholu. Tiemeier był zaskoczony faktem, że mimo wszystko kobiety i tak trafniej oceniały długość snu niż mężczyźni. Różnica między subiektywnymi a obiektywnymi miarami jakości snu narosła nie dlatego, że panie są większymi malkontentkami, ale dlatego, że panowie silnie przeszacowują długość snu. W studium uwzględniono 956 osób w wieku od 59 do 79 lat; ponad połowę (52,3%) stanowiły kobiety. Przez 6 kolejnych nocy ochotnicy nosili aktygraf. Jest to urządzenie wielkości zegarka, które pozwala zmierzyć nasilenie aktywności ruchowej pacjenta. Jak tłumaczą specjaliści, umożliwia obiektywizację zgłaszanych przez chorego zaburzeń snu. Subiektywną ocenę jakości snu określano dzięki dzienniczkowi i kwestionariuszowi jakości snu Pittsburgh (ang. Pittsburgh Sleep Quality Index, PSQI). Średnia różnica między dzienniczkowym a aktygraficznym snem całkowitym była większa u mężczyzn (7,01 godz. vs. 6,40) niż u kobiet (6,79 h vs. 6,65 h). W przypadku tych drugich zastosowanie leków nasennych i objawy depresyjne skutkowały znacznym zaniżeniem subiektywnej długości snu. Wg Holendrów, zaobserwowane różnice mogą wynikać z tego, że kobiety potrzebują więcej snu od mężczyzn, przez co ta sama ilość snu nie jest dla nich satysfakcjonująca.
  2. Kobiety, które mają bardziej pozytywny stosunek do żeńskich genitaliów, łatwiej osiągają orgazmy i częściej angażują się w związane z płciowością zachowania prozdrowotne, tj. regularnie odwiedzają gabinet ginekologa i przeprowadzają samobadanie sromu (International Journal of Sexual Health). Prof. Debby Herbenick z Indiana University uważa, że to ważne odkrycie w zakresie obrazu ciała. Nasza kultura często przedstawia kobiece narządy płciowe jako brudne, wymagające oczyszczania i pielęgnacji. Niektóre panie mogą się częściej stykać z tego rodzaju komunikatami bądź być na nie bardziej podatne. Herbenick stworzyła specjalną skalę do badania postaw kobiet i mężczyzn wobec żeńskich genitaliów. Amerykanka podkreśla, że w przyszłości przyda się ona podczas terapii seksuologicznej czy osobom prowadzącym edukację seksualną/zdrowotną. Studium wykazało, co aż tak bardzo nie dziwi, że męski stosunek do kobiecych genitaliów jest bardziej pozytywny od kobiecego. Kobiety są częściej bardziej krytyczne wobec ciał własnych i ciał innych kobiet [...]. Mężczyźni żywią pozytywne uczucia odnośnie do rozmaitych aspektów żeńskich genitaliów, w tym ich wyglądu, zapachu, smaku i dotyku. Herbenick uważa, że rodzice mogą pomóc córkom, pozytywnie wpływając na ich obraz ciała. Wg niej, warto posługiwać się nazwami narządów, nawet gdyby miało to brzmieć medycznie, czyli mówić pochwa, a nie "to między nogami". Wykładowczyni Instytutu Kinseya przekonuje też, by wspierać zachowania eksploracyjne córek. Zamiast mitygować je, by nie dotykały się "tam na dole", lepiej komunikować, żeby robiły to w zaciszu sypialni lub łazienki. Pani profesor apeluje też do przemysłu marketingowo-reklamowego. Wzywa do dyskusji o tym, jak różne produkty i kampanie mogłyby przekonywać ludzi do pozytywnego wizerunku ciała. W ankiecie Herbenick wzięły udział 362 kobiety oraz 241 mężczyzn. W większości przypadków należeli oni do rasy białej i mieli od 18 do 23 lat.
  3. Najnowsze badania kryminologiczne dowodzą, że ludzie bardzo różnią się pod względem oceny, co jest uczciwe, a co nie. Od tego w dużej mierze zależy wyrok, tymczasem już sama płeć jest ważnym czynnikiem opiniotwórczym. Choć to kobiety częściej uważają wątpliwe moralnie zachowania za nieetyczne, za winą oskarżonego głosują w takiej sytuacji raczej mężczyźni. Emily Finch i Stefan Fafinski z Brunel University poprosili ochotników, by zadecydowali, czy zachowanie oskarżonego było uczciwe, zgodnie ze standardami rozsądnych i uczciwych ludzi. Okazało się jednak, że uniwersalne standardy po prostu nie istnieją. W porównaniu do mężczyzn, kobiety wydają się posługiwać ostrzejszymi normami, ale nie idą za ciosem, uznając publicznie winę oskarżonego. Doskonale widać to na przytoczonych przez Brytyjczyków przykładach. Dla 92% pań nieuczciwością było zgłoszenie do ubezpieczyciela istniejącego wcześniej uszkodzenia samochodu, podobne sądy wygłaszało zaś 85% panów. Dla odmiany kogoś, kto oszukuje w ten sposób, skazałoby 55% mężczyzn i tylko 47% kobiet. Na ocenę czyjegoś zachowania silnie wpływał też wiek. Z wyjątkiem kilku zaledwie przypadków, osoby starsze krytyczniej postrzegały przedstawiane im postępki. Ludzie łagodniej oceniali nieuczciwe zagrania, jeśli w przeszłości samym zdarzyło im się tak zachować oraz gdy przestępstwa dotyczyły dużych bądź anonimowych firm. Akademicy z Brunel University zdobyli te dane, ankietując internautów. Na ich pytania odpowiedziało ponad 15 tys. ochotników. W ramach "Laboratorium Uczciwości" Finch i Fafinski badali postawy m.in. wobec oszustwa ubezpieczeniowego, udawanego włamania, kłamstwa w związku, studenckiego plagiatu czy okradzenia pracodawcy. Należało stwierdzić, czy dane zachowanie jest nieuczciwe, czy jego sprawca powinien zostać skazany i czy dana osoba dopuściła się podobnego czynu. Wszyscy oglądali wideoklip, na którym aktor przedstawiał jeden z 50 uwzględnionych scenariuszy. Sporym zaskoczeniem było to, że dla ponad 3% respondentów zabranie ze sklepu płyty DVD bez płacenia nie było niczym złym. A oto inne ciekawsze wyniki sondażu. Kradzież w miejscu pracy była dozwolona dla czterech na pięć osób. Ponad połowa sądziła, że można też zaakceptować działania opiekuna, który przekonuje starszego człowieka, by przed śmiercią zmienił swój testament na jego korzyść. Ośmiu na 10 ankietowanych przyznało, że kobieta wkładająca sukienkę na przyjęcie przed oddaniem jej w sklepie postępuje nieuczciwie. Niezwrócenie sprzedawcy uwagi, że wystawił zbyt niski rachunek, było nie fair tylko dla ok. 37% respondentów. Wygląda to dziwnie w zestawieniu z faktem, że dla 42% badanych internautów przed zważniem w supermarkecie nie powinno się odrywać łodyżek brokułów. Takie zróżnicowanie opinii, w dodatku nawet w przypadku podstawowych kwestii, oznacza spore kłopoty dla systemów prawnych bazujących na ławach przysięgłych. Naukowcy chcą powtórzyć eksperyment na fikcyjnej sali sądowej. Uważają, że w obecności sędziego, adwokatów i pod wpływem presji społecznej ochotnicy zmienią pogląd na to, co jest uczciwe/nieuczciwe.
  4. Datowane na epokę kamienia figurki kobiet o obfitych kształtach mogły nie przedstawiać bogiń płodności, lecz stanowić pierwsze zabawki edukacyjne – przekonują archeolodzy. W ciągu kilkudziesięciu lat w Çatalhöyük, stanowisku archeologicznym w Anatolii w Turcji, wykopano niemal 2 tys. figurek. Ostatnie odkryto w zeszłym tygodniu. Niektóre przedstawiają ludzi, inne owce, kozy lub krowy. W latach 60. część badaczy zaczęła twierdzić, że postaci z dużymi piersiami i masywnymi brzuchami to boginie płodności. Współcześni eksperci nie podzielają jednak ich opinii. Wg nich, można mieć wątpliwości, czy figurki uznane przed 40 laty za kobiety (a przynajmniej spora ich część) nie są przypadkiem mężczyznami. Profesor Lynn Meskell z Uniwersytetu Stanforda uważa, że skoro większość rzeźb przedstawiała krowy lub owce i kozy, mogły one być reprezentacjami zwierząt, z którymi [w neolicie] obcowano na co dzień. W takich okolicznościach stanowiłyby one pomoce edukacyjne. Wszystkie znaleziono w śmieciach – nie umieszczono ich w niszach, na platformach czy w pochówkach. Prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z ikonami religijnymi w postaci bogiń-matek, jest zatem niewielkie. Pani archeolog uważa, że kobiece figurki stanowią mniej 5% "urobku" z Çatalhöyük.
  5. Helga Kotthoff z Uniwersytetu we Fryburgu Bryzgowijskim uważa, że humor stanowi formę agresji, a wywoływanie u innych śmiechu to zakamuflowana w mniejszym lub większym stopniu informacja: "stoję w hierarchii społecznej wyżej od was". Umiejętność rozbawienia słuchaczy daje kontrolę, wykorzystywaną przez osoby dominujące do zademonstrowania władzy (Journal of Pragmatics). Przedstawiciele społecznej wierchuszki mają większe prawo rozśmieszać innych oraz przyzwolenie na bycie bardziej agresywnymi. Często też stroją sobie żarty czyimś kosztem. Żartowanie/wygłupianie się oznacza przejmowanie kontroli nad sytuacją od ludzi zajmujących wysokie stopnie hierarchii społecznej. To niebezpieczne dla osób o niskim statusie, co oznacza, że przed latami 60. XX wieku kobiety rzadko rozśmieszały innych – nie mogły sobie na to pozwolić. Ciągnąc dalej wątek, Kotthoff utrzymuje, że zarówno komedia, jak i satyra bazują na agresywności i byciu niemiłym. Nic dziwnego, że przed wyzwolonymi latami 60. i rewolucją seksualną żarty uznawano za niekobiece zachowanie (grzeczne dziewczynki się tak nie zachowują), lecz nawet teraz panie żartują raczej swoim kosztem, a panowie czyimś. Niemka dowodzi, że różnice między męskimi a kobiecymi zdolnościami komediowymi uwidaczniają się już we wczesnym dzieciństwie - pięcioletni chłopcy wygłupiają się o wiele więcej niż ich rówieśnice, które ograniczają się do chichotania z kolegów. Będąc nieco starsze, kobiety stają się zabawniejsze, ponieważ przypisują sobie większe prawo do niebycia damami. Dla Kotthoff humor stanowi swoistą mieszaninę "wiązania i dogryzania", co stanowi kolejną przyczynę międzypłciowych odmienności w żartowaniu. Kobiety skupiają się na pierwszej z możliwości oferowanych przez dowcipkowanie – w ten sposób zbliżają się do swoich przyjaciół i tak właśnie zacieśniają znajomości, podczas gdy mężczyźni często traktują humor jako metodę dawania ujścia frustracji. W latach 80. przeprowadzono np. badania, które wykazały, że kawały o podtekście seksualnym są często opowiadane, by "słownie rozebrać" kobiety odrzucające zaloty danego mężczyzny. Obie płcie wykorzystują żarty do kontrolowania innych. Nie bez kozery lekarze opowiadają dowcipy pacjentom, to dzięki nim mogą kogoś uspokoić lub spacyfikować, gdy chory wie o chorobie za dużo i wydaje mu się, że jest lepszy od specjalisty. Pielęgniarki i położne także śmieją się z pacjentów, ale nie w obecności lekarza. Kiedy ktoś zaczyna opowiadać żart, zostaje zignorowany, jeśli ośmiela się to robić przy kimś o wyższym statusie społecznym.
  6. Kobiety boją się pająków 4-krotnie częściej niż mężczyźni. Teraz wyjaśniło się dlaczego. David Rakison, psycholog rozwojowy z Carnegie Mellon University, odkrył, że panie są genetycznie predysponowane do tworzenia się reakcji lękowej na potencjalnie niebezpieczne zwierzęta (Evolution and Human Behavior). Amerykanin zauważył, że już 11-miesięczne dziewczynki szybko zaczynają kojarzyć zdjęcia pająków ze strachem. Mali chłopcy pozostają w takiej sytuacji obojętni. Na początku Rakison pokazywał 10 dzieci zdjęcie, na którym widać było pająka i przestraszoną twarz. We właściwej części eksperymentalnej psycholog posłużył się parą fotografii: pająka i zadowolonej twarzy oraz kwiatu i przestraszonej twarzy. Okazało się, że wyrażająca szczęście fizjonomia nie zmieniała nastawienia dziewczynek, które spodziewając się czegoś złego i tak dłużej spoglądały na pająka niż na roślinę. Chłopcy poświęcali obu zdjęciom tyle samo czasu. Pracując z inną grupą dzieci, Rakison najpierw demonstrował im pająka sparowanego z zadowoloną twarzą i kwiat z zalęknionym człowiekiem w tle. Teraz również dziewczynki sprawiedliwie obdarzały swoją uwagą oba zdjęcia. Oznacza to, że ich lęk przed pająkami nie jest wrodzony, ale przedstawicielki płci pięknej mają silniejszą inklinację do uczenia się strachu przed określonymi zwierzętami. Co ciekawe, współczesne fobie, np. przed zastrzykami (trypanofobia), nie znają rozróżnień płciowych. Łatwość reagowania lękiem na żywe stworzenia pozwoliła w ewolucyjnej przeszłości naszego gatunku unikać kobietom niebezpiecznych zwierząt i przez to lepiej opiekować się potomstwem. Dla mężczyzn nie byłoby to korzystne, ponieważ trudno coś upolować, bojąc się swojego łupu. Podejmowanie ryzyka jest w takiej sytuacji bardziej niż wskazane. Rakison uważa, że nabywanie lęku w późniejszym wieku, a nie rodzenie się z nim ma sens. Po co bowiem niemowlę miałoby się bać jakiegoś obiektu, skoro jeszcze nie może na to zareagować, np. pełznąc w przeciwnym kierunku.
  7. Kobiety pociągają panowie, którzy wyglądają jak męskie wersje ich samych – twierdzą psycholodzy ze szkockiego Uniwersytetu św. Andrzeja. Naukowcy stwierdzili, że by zyskać na atrakcyjności, mężczyzna musi być nie tylko męski, ale i podobny do danej kobiety. Badacze przypuszczają, że podobieństwo eliminuje kwestie braku zaufania, które w zwykłych okolicznościach wiążą się z silnie zaznaczoną męskością. Panie przestają się obawiać zdrad, bo ich wybranek wygląda przecież jak one, co pozwala wnioskować o domniemanych cechach charakteru. Podczas eksperymentu Szkoci i ich koledzy z Uniwersytetu w Liverpoolu manipulowali wyglądem męskich twarzy za pomocą technik cyfrowych. W ten sposób stawały się one mniej lub bardziej męskie i w mniejszym bądź większym stopniu przypominały oceniające je kobiety. Zadanie pań polegało, oczywiście, na określeniu ich atrakcyjności. Wcześniejsze studia wykazały, że męscy mężczyźni pociągają kobiety, które jednocześnie są w stosunku do nich nieco podejrzliwe. Zaczynają im jednak bardziej ufać, gdy wyglądają jak one same. Oznacza to, że podobieństwo anuluje niedostatek zaufania lub że kobiety czują się lepiej dopasowane z mężczyznami, którzy przypominają je z wyglądu, ponieważ jeśli ludzie są do siebie podobni, przyciąganie może być wzajemne – wyjaśnia dr Tamsin Saxton. Wg psycholog, opisywane zjawisko jest widoczne wśród gwiazd. Pod względem wyglądu dopasowali się m.in. Vanessa Paradis i Johnny Depp, David i Victoria Beckhamowie oraz Katie Holmes i Tom Cruise. Kiedy ludzie oceniają, co jest atrakcyjne, muszą wziąć pod uwagę wiele różnych czynników. Co jest jednak najciekawsze, męskość była dla kobiet ważniejsza niż to, czy mężczyzna wyglądał jak one – podsumowuje Craig Roberts z Uniwersytetu w Liverpoolu.
  8. Kobiety wybierają dania dietetyczne, kiedy jedzą z mężczyzną, lecz nie wtedy, gdy udają się na obiad czy kolację z innymi kobietami (Appetite). Meredith Young, doktorantka z McMaster University, obserwowała studentów w naturalnym otoczeniu – w 3 uczelnianych stołówkach. Zauważyła, że będąc z mężczyzną, kobiety wybierały dania o znacznie niższej zawartości kalorii niż panie jedzące z inną przedstawicielką własnej płci. Kiedy kobiety jadły w mieszanym towarzystwie, decydowały się na pokarmy uboższe w kalorie: im więcej mężczyzn w grupie, tym mniej kalorii na talerzu. W 100-proc. żeńskiej grupie kobiety pochłaniały o wiele kaloryczniejsze dania. Jedzenie to czynność społeczna. Na uniwersyteckich stołówkach ludzie wybierają potrawy, zanim usiądą i zanim wiedzą, z kim konkretnie będą jeść. Biorąc pod uwagę zaobserwowane różnice, wydaje się prawdopodobne, że podział na podgrupy jest przewidywany w czasie zamawiania jedzenia. Young uważa, że na wielkość porcji wpływają zabiegi stosowane przez przemysł dietetyczny i znajdujące swój wyraz w reklamach. Modelki są szczupłe, by nie powiedzieć chude, dlatego małe porcje (w sam raz dla nich) są uznawane za kobiece, a panie mogą uważać, że jedząc jak ptaszki, wydadzą się mężczyznom bardziej atrakcyjne. Niewykluczone, że małe porcje stanowią sygnał atrakcyjności, a kobiety – świadomie lub nie - podporządkowują się temu założeniu. Na posiłki wybierane przez mężczyzn nie wpływała ani liczebność, ani płeć towarzystwa.
  9. Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Michigan twierdzą, że kobiety mniej grają na komputerze niż mężczyźni, ponieważ nie dysponują podobną ilością wolnego czasu (Sex Roles). Studium objęło 276 studentów i studentek. Okazało się, że w ciągu tygodnia dziewczyny spędzały o wiele więcej czasu (ok. 16 godzin) na pracy, zadaniach domowych itp. Nasze odkrycia sugerują, że jedną z przyczyn, dla których kobiety rzadziej oddają się grom, jest konieczność realizacji bardziej rozbudowanego programu zajęć obowiązkowych, przez co zostaje im mniej czasu na przyjemności - podkreśla prof. Jillian Winn z Wydziału Telekomunikacji, Studiów Informacyjnych i Mediów. Amerykanie odnotowali, że studenci mieli w tygodniu niemal 2-krotnie więcej wolnego czasu niż studentki: odpowiednio, 9 i 4 godz.. W ramach eksperymentu respondenci szacowali, ile godzin poświęcali na gry podczas nauki w szkole pośredniej, właściwej średniej i na studiach. W przypadku obu płci osoby, które grały dużo, będąc młodsze, postępowały tak również później. Bez względu na wiek, mężczyźni grali znacznie więcej od kobiet. Wpływało to na czas poświęcany zadaniom domowym, ale nie na średnią ocen. Carrie Heeter, jedna z autorek opracowania, uważa, że na obniżone zainteresowanie kobiet grami wpływa nie tylko presja czasu, ale także brak pań pracujących w przemyśle cyfrowej rozrywki. Wskutek tego są one w większym stopniu dostosowane do męskich zainteresowań. Badania pokazały, że 88% deweloperów gier wideo to panowie. Programy edukacyjne mogą zarówno przyciągnąć kobiety, jak i je zniechęcić, jeśli są generowane pod kątem mężczyzn. Zaangażowanie obu płci wymaga sprawnego balansowania. Heeter dodaje, że choć kobiety i mężczyźni korzystają z tych samych technologii, biologicznie ich mózgi reagują w inny sposób. Gry, które mają optymalnie przemawiać do kobiet, powinny minimalizować nacisk na osiągnięcia oraz zapewniać realne korzyści, takie jak usuwanie stresu, ćwiczenia intelektualne czy poprawianie jakości czasu spędzanego z rodziną i przyjaciółmi. Powinny też dawać możliwość rozgrywania w krótkich rundach.
  10. Przeszłość ewolucyjna naszego gatunku sprawia, że kobiety lepiej koncentrują się na bliskich celach, a mężczyźni na dalszych. Chodzi, oczywiście, o lokalizację w przestrzeni, nie w czasie. Tego typu umiejętności były wykorzystywane, odpowiednio, do zbierania pożywienia i polowań (British Journal of Psychology). Zespół Helen Stancey z West London College poprosił 48 mężczyzn i kobiet o wyznaczenie laserowym wskaźnikiem środka narysowanych na papierze linii. Panowie byli dokładniejsi niż panie, gdy cel znajdował się w odległości 100 cm, czyli poza zasięgiem rąk, a kobiety uzyskiwały lepsze wyniki od mężczyzn, kiedy arkusz był oddalony jedynie o 50 cm, a więc dało się go dosięgnąć. Nauka dysponuje już dowodami, że w mózgu istnieją wyspecjalizowane ścieżki do przetwarzania informacji wzrokowych z bliży i dali. Nasze wyniki sugerują, że w przypadku kobiet faworyzowana jest ścieżka bliży, a u mężczyzn dali. W ramach drugiego eksperymentu ochotników poproszono o wykonanie dokładnie tego samego zadania. Mieli się jednak posługiwać nie laserowym wskaźnikiem, a patykiem. Tym razem i w przypadku bliży, i dali kobiety wypadały znacznie lepiej od mężczyzn. Badacze sądzą, że mogąc skupić się na kiju, mózg zyskiwał dodatkowy punkt odniesienia i przetwarzał dane z większych odległości, jakby dotyczyły czegoś bliskiego.
  11. Dotąd uważano, że jaskiniowe rysunki naskalne są dziełem mężczyzn. Okazuje się jednak, że przed tysiącami lat w dziedzinie tej panowało równouprawnienie i w tworzeniu uczestniczyły obie płcie. Profesor Dean Snow z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii ponownie przeanalizował ślady dłoni pozostawione w dwóch francuskich jaskiniach z regionu Midi-Pyrénées - Pech Merle i Gargas – oraz w hiszpańskiej El Castillo. Nawet powierzchowne oględziny publikowanych zdjęć podpowiadały mi, że odbito tu wiele kobiecych rąk. Ponieważ mniejsze dłonie mogły należeć zarówno do kobiet, jak i chłopców czy dziewcząt, by rozstrzygnąć sporną kwestię, Amerykanin posłużył się wskaźnikiem długości palców (ang. digit ratio). Bardzo długi palec serdeczny jest typowy dla dłoni męskich. Długi palec wskazujący i krótki mały są zaś bardzo kobiece. Analizując ślady z jaskiń, Snow porównywał proporcje dłoni prehistorycznych artystów do rąk współcześnie żyjących ludzi o europejskim pochodzeniu. Miałem dostęp do wielu takich osób, które dostarczyły mi danych referencyjnych. Z najnowszych badań wynika, że europejska pula genetyczna jest datowana jeszcze na górny paleolit (ok. 40 tys. do 14 tys. lat p.n.e.), a co za tym idzie, współcześni mieszkańcy Starego Kontynentu powinni mieć podobne rozmiary dłoni co ich przodkowie. Snow podsumowuje, że choć nie wiadomo, jaką dokładnie rolę spełniali artyści w paleolitycznym społeczeństwie, niewątpliwie panie stanowiły dużą część tej grupy. Odciski dłoni sporządzano na dwa sposoby. Niektórzy przyciskali rękę do skały, a następnie dmuchali w tubę wypełnioną barwnikiem. Inni nabierali farby bezpośrednio do ust i wydmuchiwali ją przez zaciśnięte wargi.
  12. Psycholodzy zastanawiali się, czy rewolucja seksualna i równouprawnienie kobiet wpłynęły na postrzeganie jednonocnych przygód przez przedstawicielki płci pięknej. Ponieważ okazało się, że u niemal połowy ankietowanych przez prof. Anne Campbell z Durham University kobiet wywoływało to negatywne uczucia, wydaje się, że nie przystosowały się one do przelotnych związków erotycznych (Human Nature). Z punktu widzenia psychologii ewolucyjnej mężczyźni angażują się w przelotne związki, chcąc spłodzić jak najwięcej dzieci (ich geny stają się wtedy bardziej rozpowszechnione). Kobiecie zależy na mężczyźnie z jak najlepszymi genami, który jednocześnie będzie skłonny zaopiekować się nią i potomstwem. Panie angażują się w przypadkowy seks tylko wtedy, gdy istnieje chociaż minimalna szansa na długoterminowy związek. Ostatnio biolodzy zaczęli dywagować, że kobiety mogą skorzystać na uprawianiu seksu z wieloma partnerami. Po pierwsze, zwiększyłoby to zróżnicowanie genetyczne ich dzieci. Po drugie, supersamiec mógłby nie chcieć zostać z nimi na zawsze, przekazałby jednak swoje doskonałe geny potomstwu. Aby sprawdzić, czy rzeczywiście dokonała się w tym zakresie jakaś przemiana, Campbell postanowiła się przyjrzeć emocjom kobiet po jednonocnej przygodzie. Gdyby zaszła adaptacja, ze względu na ostrzejsze kryteria doboru partnera panie nadal powinny się angażować w tego typu zachowania rzadziej niż mężczyźni, ale ich ocena uległaby zmianie na pozytywną. W sondażu internetowym przebadano 1743 osoby (zarówno mężczyzn, jak i kobiety). Wszyscy przeżyli kilkugodzinną przygodę i mieli ocenić uczucia pojawiające się rano. Campbell skupiła się na emocjach, ponieważ uważa je za jedno z narzędzi ewolucji. Pozytywne popychają nas do określonego działania, negatywne – odstręczają. O ogólnie pozytywnych odczuciach wspominało 80% panów i tylko 54% pań. Mężczyźni częściej pragnęli w skrytości ducha, by koledzy dowiedzieli się o ich przygodzie i czuli się dumni, ponieważ zdobyta partnerka wzbudzała pożądanie innych. Panowie wspominali też o większej satysfakcji seksualnej i zadowoleniu, a także o korzystnym wpływie zdarzenia na samopoczucie i pewność siebie. Podstawową negatywną emocją wymienianą przez kobiety był żal związany z byciem wykorzystaną. Poza tym panie uważały, że zawiodły same siebie i obawiały się, że jeśli ludzie się dowiedzą, zagrozi to ich reputacji. Czuły się mniej zaspokojone seksualnie i wcale nie uznawały nocnej przygody za wstęp do długoterminowego związku. Kobietom najbardziej przeszkadzała nie przelotność związku, ale fakt, że mężczyźni wydawali się ich nie doceniać. Brak wdzięczności z ich strony powodował, że czuły, jakby poszły do łóżka z byle kim. Profesor Campbell sądzi, że chociaż kobiety nie czują się usatysfakcjonowane przygodnym seksem, nadal się w go angażują z powodu przemian hormonalnych cyklu miesiączkowego. W okresie okołoowulacyjnym (między 10. a 18. dniem cyklu) kobiety doświadczają zwiększonego libido i preferują krótkoterminowych partnerów.
  13. Kobiety są bardziej skłonne odrzucać nieatrakcyjnie wyglądające dzieci niż mężczyźni. Wg naukowców z McLean Hospital, może to odzwierciedlać ugruntowaną ewolucyjnie potrzebę inwestowania ograniczonych zasobów w wychowanie zdrowego potomstwa. Niestety, przeczy to idei bezwarunkowej matczynej miłości (PLoS ONE). Nasze studium pokazuje, jak piękno może wpływać na postawy rodzicielskie – twierdzi dr Igor Elman. Amerykanie ze szpitala powiązanego z Uniwersytetem Harvarda sprawdzali, czy i ewentualnie jak czynniki natury estetycznej wpływają na wysiłek wkładany w wychowanie dzieci. W tym celu posłużyli się 80 zdjęciami niemowląt. Na 50 widniały zdrowe maluchy, a na 30 chore, z wadami wrodzonymi twarzy, w tym z rozszczepem podniebienia, zezem, chorobami skóry czy zespołem Downa. Pokazywano je 13 mężczyznom i 14 kobietom. Fotografie miały się wyświetlać na ekranie przez 4 sekundy, ale za pomocą odpowiednich klawiszy dało się wydłużać bądź skracać czas ekspozycji. W drugiej części eksperymentu ochotników proszono o ocenę atrakcyjności obejrzanych twarzy na skali numerycznej. Okazało się, że kobiety i mężczyźni włożyli tyle samo wysiłku (mierzonego liczbą naciśnięć klawisza), by wydłużyć czas oglądania zdrowych niemowląt. Dodatkowo panowie oceniali te dzieci jako mniej atrakcyjne niż panie. W przypadku zdjęć chorych dzieci, w porównaniu do mężczyzn, kobiety włożyły więcej wysiłku w to, by szybciej znikały sprzed ich oczu. Co więcej, dzieci widniejące na zdjęciach wydawały im się brzydsze niż panom. Nasze rezultaty sugerują, że [miłość rodzicielska] jest determinowana przez atrakcyjność twarzy, przynajmniej u kobiet. Panie mogą być bardziej uwrażliwione na defekty estetyczne, a w związku z tym podatniejsze na odrzucanie brzydkich dzieci. Mężczyźni nie wydają się podlegać podobnym motywom – opowiada dr Rinah Yamamoto. Badania łączą przypadki zaniedbań opiekuńczych z nieprawidłowym wyglądem dzieci. W studium izraelskim wykazano np., że u 70% maluchów porzuconych przez rodziców występowały jakieś widoczne "wady" w wyglądzie (nie miało znaczenia, że nie zagrażały one zdrowiu ani nie zaburzały rozwoju intelektualnego). Do pewnego stopnia może się tak dziać dlatego, że dorośli są nieświadomie motywowani do opiekowania się niemowlętami ze zdrowymi rysami twarzy, wskazującymi na dobry stan zdrowia. Wykluczają więc dzieci najsłabsze i inwestują w te z największymi szansami na przeżycie. Amerykanie uważają, że ich odkrycia mają znaczenie kliniczne i dają możliwość przewidywania przypadków porzucania i przemocy wobec dzieci. Dr Elman zaznacza, że studium objęło małą liczbę osób i by potwierdzić wyniki, trzeba ją zwiększyć. W przyszłych eksperymentach zostaną wykonane skany mózgów, które pozwolą stwierdzić, co dzieje się w głowach kobiet i mężczyzn oglądających fotografie oraz podejmujących decyzje o wydłużeniu lub skróceniu czasu ekspozycji zdjęcia.
  14. Wielu hodowców twierdzi, że mówienie do roślin skutkuje. Teraz ich instynktowne przekonania zyskały potwierdzenie w postaci dowodów naukowych, choć wyniki odnoszą się głównie do ogrodniczek. Badacze z Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego w Wielkiej Brytanii stwierdzili bowiem, że sadzonki pomidorów rosną szybciej, gdy przemawiają do nich kobiety, a nie mężczyźni. Podczas miesięcznego eksperymentu okazało się, że pomidory zyskiwały do 5 dodatkowych centymetrów, gdy dochodził do nich melodyjny kobiecy głos. Nic dziwnego, że najlepsze wyniki osiągnęła Sarah Darwin, praprawnuczka słynnego Karola, jednego ze współzałożycieli Komitetu Naukowego Towarzystwa. Przeczytała ona fragment dzieła O powstawaniu gatunków i pobiła 9 innych głosów. Jej roślina była o 5 cm wyższa od sadzonki najlepszego ogrodnika płci męskiej i o 1,3 cm dłuższa od pomidora konkurenta zajmującego miejsce tuż za nią. Przewidywaliśmy, że męski głos będzie skuteczniejszy od żeńskiego, ale okazało się, że to panie pobiły panów. Nie mamy jednak pojęcia dlaczego. Możliwe, że posługują się szerszym zakresem tonów, co wpływa na fale dźwiękowe docierające do roślin. Te zaś stanowią rodzaj bodźca środowiskowego, tak jak deszcz lub światło – wyjaśnia Colin Crosbie. Otwarte dla publiczności próby rozpoczęły się dwa miesiące temu w należącym do Towarzystwa ogrodzie Wisley w hrabstwie Surrey. Odczytywano urywki różnych książek, m.in. Dnia Tryfidów Johna Wyndhama, Snu nocy letniej Szekspira oraz O powstawaniu gatunków Darwina. Spośród wielu nagranych podczas sesji głosów wybrano 10. To one miały przez miesiąc przemawiać do 10 sadzonek. Słuchawki przymocowano do doniczek, a warunki hodowli pomidorów były przez cały czas takie same. Brytyjczycy uwzględnili też dwie rośliny kontrolne, które rozwijały się pozostawione samym sobie. Kobiety zauważały, że ich sadzonki są średnio o cal (2,54 cm) wyższe od podopiecznych mężczyzn. Niektórzy panowie okazali się tak złymi lektorami, iż ich rośliny miewały się gorzej od roślin wzrastających w ciszy. Sarah Darwin była z siebie bardzo dumna, tym bardziej że w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie zajmowała się przez jakiś czas hodowlą dzikich pomidorów z Galpagos.
  15. W kwestii atrakcyjności innych osób między mężczyznami istnieje większa zgodność niż między kobietami (Journal of Personality and Social Psychology). Ponad 4 tysiącom uczestników eksperymentu pokazywano zdjęcia kobiet i mężczyzn w wieku od 18 do 25 lat. Zadanie polegało na ocenie ich atrakcyjności na 10-punktowej skali. Wiek oceniających wynosił od 18 do ponad 70 lat. W zamian za udział w badaniu informowano ich, jak wyglądają ich opinie na tle not przypisywanych przez przeciętnego wolontariusza. Zanim ochotnicy przystąpili do wykonania swojego zadania, psycholodzy z zespołu Dustina Wooda z Wake Forest University sami oceniali, jak bardzo uwodzicielskie, pewne siebie, szczupłe, wrażliwe, modne, kształtne (kobiety), muskularne (mężczyźni), tradycyjne, męskie/kobiece, z klasą, zadbane i radosne są osoby uwiecznione na zdjęciach. Męska ocena atrakcyjności kobiet bazowała głównie na cechach fizycznych. Wysokie noty przypisywano paniom uwodzicielskim i szczupłym. Większość badanych mężczyzn uznawała także za atrakcyjne kobiety wyglądające na pewne siebie. Kobiety jako grupa wykazywały pewną preferencję dla mężczyzn szczupłych i muskularnych, ale nie zgadzały się w ocenie stopnia atrakcyjności wielu panów. Podczas gdy jedne dawały konkretnej osobie najwyższe noty, inne uważały ją za kompletnie nieatrakcyjną. O ile wiemy, to pierwsze studium, w ramach którego sprawdzano, czy istnieją różnice w poziomie zgodności oceniających atrakcyjność sędziów płci męskiej i żeńskiej. Zaobserwowane różnice będą mieć wpływ na doświadczenia i strategie stosowane podczas randek. Kobiety nie spotkają się z dużą konkurencją ze strony innych pań (ich oceny diametralnie się przecież różnią), lecz mężczyźni będą musieli zainwestować więcej czasu i energii w "zwabienie" atrakcyjnej partnerki. Co więcej, muszą wziąć pod uwagę konieczność strzeżenia jej przed innymi mężczyznami, którzy również uważają, że jest piękna i warta zachodu. Wg Wooda, uzyskane wyniki rzucają nieco światła na etiologię zaburzeń odżywiania. Studium pomaga wyjaśnić, czemu kobiety podlegają silniejszemu wpływowi norm dotyczących uzyskania i podtrzymania określonego wyglądu fizycznego. Panie, które usiłują wywrzeć wrażenie na mężczyznach, są z większym prawdopodobieństwem uznawane za atrakcyjne, gdy spełniają pewne standardy fizyczne [...]. Chociaż mężczyźni są uważani za bardziej atrakcyjnych, gdy także się w nie wpisują, ogólna ocena ich atrakcyjności nie jest tak ściśle powiązana z cechami fizycznymi. Na ocenę wpływał też wiek ochotników. Starsi ludzie częściej uznawali kogoś za atrakcyjnego, jeśli się uśmiechał.
  16. Kiedy naukowcy porównali preferencje mężczyzn, pokazując im kształty ciała zwykłych kobiet, pań do towarzystwa i dziewczyn z rozkładówek w Playboyu, okazało się, że najbardziej podobały im się przeciętne ciała (Behavioral Ecology). Rob Brooks i zespół z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii stwierdzili, że wynoszący 0,7 stosunek obwodu talii do bioder jest rzeczywiście najatrakcyjniejszy, jeśli reszta ciała jest przeciętna. Australijczycy poprosili 100 studentów o ocenę atrakcyjności 200 szkiców kobiecych tułowiów. Miały one różne obwody bioder, talii i ramion. Okazało się, że panowie woleli kobiety ze stosunkiem 0,7 tylko wtedy, gdy miały one mieszące się w średniej pomiary ramion, bioder i pasa. Kiedy do podobającego się mężczyznom najbardziej zarysu ciała przyrównano króliczki Playboya, kobiety reklamujące się w Internecie jako panie do towarzystwa, modelki z lat 20.-90. ubiegłego wieku i przeciętne Australijki w wieku 25-44 lat, okazało się, że te ostatnie najlepiej pasują do wytypowanego ideału. Akademicy przygotowywali modele do prezentacji, nakładając na siebie 8 kobiet z każdej z wyszczególnionych grup. Naukowcy nie zauważyli, by masa ciała (wyrażona jako stosunek obwodu do powierzchni) wpływała na ocenę atrakcyjności. Mężczyźni wykazywali silną preferencję w zakresie uśredniania wszystkich 3 rejonów pomiarowych, co sugeruje, że są one brane pod uwagę łącznie.
  17. Wyżsi mężczyźni zarabiają więcej, przynajmniej w Australii. W perspektywie roku dodatkowe 5 cm może oznaczać aż 950 dolarów australijskich (712 amerykańskich) ekstra. Ekonomiści z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego przeprowadzili sondaż dotyczący zarobków 20 tys. osób i porównali je ze wzrostem i wagą. Przeciętny mężczyzna miał 177,8 cm wzrostu (pięć stóp i dziesięć cali), lecz zebrane dane wykazały, że przy wzroście sięgającym sześciu stóp (182,8 cm) zarobki wzrastały o 1,5%. Na podstawie danych uzyskanych od reprezentatywnej grupy dorosłych Australijczyków stwierdziliśmy, że osoby wyższe zarabiają więcej, przy czym efekt ten jest bardziej widoczny w przypadku mężczyzn [u kobiet jest on nieistotny statystycznie]. Wyniki utrzymują się po uwzględnieniu innych czynników wpływających na pensję, tj. wieku, rasy, zaplecza rodzinnego, doświadczenia i wykształcenia – tłumaczy Andrew Leigh. Ekonomiści szacują, że dodatkowe 5 cm wzrostu to odpowiednik ok. roku doświadczenia zawodowego. Profesor Leigh podkreśla, że w przyszłości trzeba by jeszcze sprawdzić, dlaczego się tak dzieje. Być może ma to coś wspólnego ze statusem. Niewykluczone, że większy szacunek dla wyższych ludzi prowadzi do lepszych płac. A może w grę wchodzi dyskryminacja - niższe osoby są traktowane tak samo, jak w przeszłości kobiety i przedstawiciele mniejszości.
  18. Kobiety cierpią z powodu uczucia nieadekwatności, niesprawdzenia się częściej niż mężczyźni. Dotyczy to zarówno sytuacji domowych, jak i związanych z pracą (Journal of Occupational and Organizational Psychology). Dr Jacqueline Mitchelson i zespół z Auburn University w Alabamie zbadali 288 dorosłych. Psycholodzy stwierdzili, że panie częściej uważały, że nie udaje im się sprostać własnym wysokim standardom rodzinno-zawodowym. Taki perfekcjonizm może zachwiać kruchą równowagę między pracą a życiem prywatnym. Osoby biorące udział w amerykańskim studium pracowały co najmniej 20 godzin tygodniowo i miały rodziny. Większość badanych była zamężna/żonata, a 80% miało przynajmniej jedno dziecko. W kwestionariuszu znalazły się rozmaite stwierdzenia, do których należało się ustosunkować, m.in.: Czas, który spędzam z rodziną, przeszkadza mi w realizacji obowiązków zawodowych; Kiedy wracam z pracy do domu, jestem zbyt skonany(a), by uczestniczyć w życiu rodziny. Na podstawie odpowiedzi ochotników podzielono na 3 kategorie: 1) ustawiających sobie wysoko poprzeczkę i czujących, że sobie z tym nie radzą (perfekcjonistów niezrealizowanych), 2) realizujących swoje wysokie wymagania (perfekcjonistów spełnionych) i 3) nieperfekcjonistów. W odniesieniu do pracy do kategorii 1. zaliczało się aż 38% kobiet i tylko 24% mężczyzn. Stosunek do życia rodzinnego był bardzo podobny. Niezadowolenie z siebie deklarowało 30% pań i niemal o połowę mniej panów (17%). Jak łatwo się domyślić, proporcja zadowolonych z siebie perfekcjonistów wyglądała dokładnie na odwrót – tutaj górą byli mężczyźni. Żadne ze znanych mi badań, w ramach których dokonywano podziału na podstawie rodzaju perfekcjonizmu, nie wykazało istnienia międzypłciowych różnic. Stąd moje zdziwienie. Nie jestem pewna, skąd się to bierze, musimy się lepiej przyjrzeć tej kwestii – podsumowuje dr Jacqueline Mitchelson. Naukowcy zastanawiali się, czy przyczyną mogą być schizofreniczne komunikaty dotyczące oczekiwań w stosunku do kobiet. Z jednej strony powinny one zostać w domu, by zajmować się dziećmi. Z drugiej, sugeruje im się, że nie mogą być kurami domowymi i powinny się realizować zawodowo. Niestety, często pogodzenie tych dwóch sfer jest trudne, jeśli nie niemożliwe...
  19. Przeciętny Brytyjczyk tyje podczas ciąży partnerki ok. 6,35 kg. Jedna piąta objętych sondażem panów przyznała się do powiększenia porcji, a 41% do nasilonej skłonności do raczenia się w domu przekąskami. Najpopularniejszymi męskimi zachciankami okazały się czekolada, pizza, chipsy i piwo. Firma marketingowa Onepoll przepytała aż 5 tys. mężczyzn. Jedna czwarta (25%) stwierdziła, że spożywanie większych ilości jedzenia to ich metoda uspokajania przybierającej na wadze partnerki. Eksperci nie pochwalają takiego postępowania, ponieważ od jakiegoś czasu powtarza się, że to mit, iż w czasie ciąży kobieta musi dużo jeść. W pierwszym trymestrze nie ma potrzeby zwiększania dziennej liczby kalorii. Dopiero w drugim powinno się zacząć jeść za dwoje, czyli o 340 kalorii więcej. Od 7. do 9. miesiąca należy pomyśleć o zapewnieniu 450 dodatkowych kalorii. Wzrost wagi o ponad 6 kg oznacza co najmniej 5 dodatkowych centymetrów w pasie. Nic dziwnego, że ¼ respondentów z konieczności udała się do sklepu po nowe ubrania. Co więcej, jedna piąta zauważyła dodatkowe kilogramy dopiero wtedy, gdy dotychczasowe spodnie i koszulki stały się przyciasne. Niektórym (19%) w dostrzeżeniu wagowej metamorfozy pomogli znajomi i przyjaciele, którzy zaczynali sobie żartować z rosnącego brzucha przyszłego taty. Okazało się też, że 42% par spędzało więcej czasu w pubach i restauracjach. W zamyśle miał to być sposób na intensywne pobycie razem przed zbliżającymi się wielkimi krokami narodzinami dziecka. Niestety, do pociążowej diety kobiety dołączała się tylko 1/3 panów.
  20. Kobiety pracujące w biurach 3-krotnie częściej niż ich koledzy uskarżają się na bóle szyi (European Spine Journal). Dolegliwości bólowe wpływają nie tylko na codzienną aktywność. Generują też koszty ponoszone zarówno przez jednostkę, jak i całe społeczeństwo – przekonuje dr Julia Hush z Uniwersytetu w Sydney. Jej zespół dociekał, jakie czynniki sprawiają, że niektórzy są bardziej narażeni na ból szyi od pozostałych. Przez rok Australijczycy badali grupę 53 pracowników biurowych macierzystej uczelni. Wszyscy ochotnicy wypełniali kwestionariusze. Hush opowiada, że u niemal połowy osób, które zaczynały studium bez nadwyrężonej szyi, w ciągu roku pojawił się epizod bólowy. U większości ból ustąpił po kilku tygodniach, ale u ok. 12% cierpienie się przedłużało, co zmusiło niektórych do wzięcia zwolnienia. W badanym okresie kobiety odczuwały ból karku z 3-krotnie wyższym prawdopodobieństwem niż mężczyźni. Szefowa ekipy tłumaczy, że ludzie, którzy przeżywają silny stres psychologiczny, również cierpią 1,5 raza częściej. Praca w biurze nie oznacza, że jest się skazanym na ból. Pomaga gimnastykowanie co najmniej 3 razy w tygodniu, ponieważ wtedy mięśnie szyi stają się bardziej elastyczne. Czemu panie mają większe problemy z szyją od kolegów? Hush spekuluje, że pracując, przedstawicielki płci pięknej bardziej spinają mięśnie w tych rejonach. Dodatkowo są też bardziej skłonne do przeżywania stresów związanych ze swoją osobą.
  21. Ponoć po spożyciu alkoholu kobiety wydają się mężczyznom bardziej atrakcyjne. Dr Vincent Egan z University of Leicester twierdzi jednak, że to mit i w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Co więcej, procenty zdają się nie wpływać na męską zdolność określania wieku przedstawicielek płci pięknej (British Journal of Psychology). Naukowcy poprosili 240 bywalców barów i kawiarni w wieku od 18 do 70 lat (zarówno mężczyzn, jak i kobiety) o ocenę wieku i atrakcyjności osób uwiecznionych na fotografiach. Połowa respondentów piła alkohol, a efekty jego spożycia przyrównywano do 4-stopniowej skali: "zrelaksowany i życzliwy", "otępiały bądź rozhamowany", "hałaśliwy i nadmiernie ekspresyjny" oraz "wyraźnie pijany". Mierzono również poziom alkoholu we krwi. Na potrzeby eksperymentu niektóre zdjęcia 10 siedemnastoletnich kobiet przerobiono cyfrowo w taki sposób, by wydawały się one młodsze lub starsze (miały wyglądać na 13 bądź 20 lat). Na części dodano makijaż. Okazało się, że wszyscy wykazywali tendencję do zawyżania wieku osób ze zdjęć średnio o 3,5 roku. Alkohol zmniejszał umiejętności w zakresie oceny wieku modelek u kobiet, lecz nie u mężczyzn. Obie płci były za to "oszukiwane" przez upiększanie kosmetykami. [...] Interesującym odkryciem jest, że wszystkie osoby, które piły alkohol, uznawały wszystkie modelki ze zdjęć za mniej atrakcyjne od uczestników eksperymentu niespożywających napojów wyskokowych. Nasze studium sugeruje, że w przypadku mężczyzn nawet spożycie dużych ilości alkoholu nie wpływa na ocenę wieku partnerki, dlatego nie może stanowić usprawiedliwienia w przypadku uprawiania seksu z nieletnimi.
  22. Estrogeny zmniejszają zdolność kobiet do spalania tłuszczów po jedzeniu. Wg profesora Tony'ego O'Sullivana, autora przeglądu badań, to zapewne dlatego panie skuteczniej magazynują tkankę tłuszczową niż mężczyźni. Endokrynolog z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii przeanalizował wyniki prac swoich kolegów, a wnioski opublikował w piśmie Obesity Reviews. W ten sposób chciał sprawdzić, czemu u kobiet zawartość tkanki tłuszczowej jest o 6-11% wyższa, mimo że to mężczyźni jedzą więcej tłuszczów, a ich posiłki są bardziej kaloryczne. Mechanizm przechowywania tłuszczu zaczyna działać w okresie dojrzewania i odgrywa ważną rolę na początku ciąży. Gdyby miało zabraknąć pożywienia, dostęp do zapasów jest w tej sytuacji sprawą życia i śmierci. Odpowiednie otłuszczenie wiąże się także z płodnością – u kobiet z niedowagą może bowiem dojść do zahamowania owulacji. Żeńskie dojrzewanie i wczesna ciąża – okresy podwyższonego stężenia estrogenów – mogą być postrzegane jako stany efektywnego magazynowania tłuszczu w ramach przygotowań do płodności czy rozwoju płodowego oraz laktacji – podkreśla O'Sullivan. Skoro zawartość tkanki tłuszczowej jest u pań wyższa, choć to mężczyźni jedzą więcej, oznacza to, że w okresie pokwitania następuje zmiana w sposobie metabolizowania tłuszczu: zamiast być spalany, ulega odłożeniu. A oto wyniki badań, które, wg O'Sullivana, potwierdzają jego hipotezy. W pierwszych 12-15 tygodniach ciąży kobiety przybywają średnio na wadze 2-3 kg, mimo że nie jedzą więcej ani nie gimnastykują się mniej. Co więcej, ilość odkładanego tłuszczu była podobna w 9 krajach, które bardzo różniły się pod względem dziennej podaży energii (kaloryczności posiłków). W innych 25 badaniach wykazano, że kiedy kobiety i mężczyźni wykonują te same ćwiczenia, zwłaszcza aerobik i sporty wytrzymałościowe, panie co prawda spalają więcej tłuszczów, ale nadal nie chudną tyle, co mężczyźni. Endokrynolog uważa, że podczas aktywności fizycznej organizmy męski i żeński działają podobnie, ale podczas odpoczynku mechanizm zachowania tłuszczu nie pozwala kobietom pozbyć się tłuszczu i zbędnych kilogramów. Kiedy w ramach eksperymentu kobietom i mężczyznom podawano posiłek składający się z 20 gramów tłuszczu i 20 gramów węglowodanów, panowie spalali po 10 gramów tłuszczów i węglowodanów, a panie tylko 5 g tłuszczów i 15 g węglowodanów. Reszta ulegała, oczywiście, zmagazynowaniu.
  23. U kobiet żyjących w małżeństwach pełnych napięć i konfliktów zwiększa się podatność na choroby serca, udary oraz cukrzycę typu 2. Podobnej zależności nie zaobserwowano w przypadku mężczyzn. Psycholodzy z University of Utah przyglądali się 276 parom, których staż małżeński wynosił średnio 20 lat. Każda para wypełniała kwestionariusz skonstruowany do oceny plusów i minusów związku. Na podstawie zgłaszanych przez zainteresowanych objawów określano także depresyjność poszczególnych osób. Poza tym specjaliści z zespołu Nancy Henry poszukiwali u ochotników przejawów zespołu metabolicznego. Należą do nich wysokie ciśnienie krwi, otyłość brzuszna, wysokie stężenie glukozy we krwi, a także podwyższony poziom trójglicerydów i obniżony tzw. dobrego cholesterolu HDL. Kobiety z niezgodnych małżeństw częściej miewały obniżony nastrój i stwierdzano u nich większą liczbę symptomów zespołu metabolicznego. Mężczyźni także byli depresyjni, ale stan ten wydawał się nie wpływać na ich stan fizjologiczny (brak objawów choroby psychosomatycznej). Różnica międzypłciowa jest niezwykle ważna, gdyż choroba serca to zabójca numer jeden zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. Nadal zdobywamy informacje dotyczące tego, jak czynniki związane z relacją i emocjonalnym cierpieniem wpływają na choroby serca – zaznacza Henry. Współautor badań profesor Tim Smith dodaje, że zdrowa dieta i regularne ćwiczenia zmniejszają u kobiet ryzyko wystąpienia zespołu metabolicznego. Warto też pamiętać, że chcąc się uchronić przed zawałem, nie wystarczy zwracać uwagi na tradycyjne czynniki ryzyka, np. ciśnienie krwi, i warto zadbać też o jakość związku.
  24. To, w jaki sposób ludzie odbierają dzieła sztuki, w dużej mierze zależy od ich płci. Wyjaśniając opisywane zjawisko, naukowcy z Uniwersytetu w Irvine powołują się na zbieracko-myśliwską przeszłość naszego gatunku. Podczas podziwiania pięknych zdjęć lub obrazów i u kobiet, i u mężczyzn uaktywniała się ta sama część mózgu – płat ciemieniowy. O ile jednak u pań rozświetlały się neurony w obu półkulach, o tyle u panów działo się tak wyłącznie po prawej stronie (Proceedings of the National Academy of Sciences). Amerykanie sądzą, że w ten sposób ujawniły się międzypłciowe różnice w zakresie postrzegania przestrzennego. Lewa półkula pozwala bowiem na ogólne kategoryzowanie bodźca, czyli na stwierdzenie, czy działa on na górze, na dole, z lewej lub prawej. Prawa półkula odpowiada zaś za wytyczanie dokładnych współrzędnych. Zespół doktora zaprosił grupę 10 kobiet i 10 mężczyzn do obejrzenia serii nieznanych im obrazów różnych artystów, a także zdjęć przedmiotów, krajobrazów i pejzaży miejskich. Zadanie ochotników polegało na podzieleniu ich na piękne i brzydkie. W tym czasie naukowcy wykonywali im magnetoencefalografię, która pozwala zobrazować elektryczną czynność mózgu dzięki rejestrowaniu pola magnetycznego wytwarzanego przez aktywne neurony. Reakcja na piękne widoki pojawiała się po 300-900-milisekundowym odroczeniu. Oznacza to, że aktywność płata ciemieniowego była raczej wynikiem oceny, a nie bezpośredniej percepcji. W ciągu pierwszych 300 milisekund nie zaobserwowano różnic w działaniu męskich i żeńskich mózgów, lecz po upływie tego czasu u panów aktywność ograniczała się wyłącznie do prawej półkuli. Płat ciemieniowy zaczął w dużej mierze ewoluować, gdy od wspólnego przodka oddzieliły się dwie linie – ludzka i szympansia. Wg specjalistów z Irvine, międzypłciowe różnice w postrzeganiu piękna pojawiły się na wczesnych etapach rozwoju człowieka współczesnego. Być może przyczyna tkwiła w podziale ról w społeczeństwach zbieracko-myśliwskich. Wyznaczanie współrzędnych bardziej przydawało się podczas polowania, a kategoryzowanie podczas zdobywania pożywienia innego rodzaju, np. korzeni czy owoców. W porównaniu do mężczyzn, kobiety są bardziej świadome obiektów znajdujących się w pobliżu (dotyczy to także tych, które nie są związane z aktualnie wykonywanym zadaniem). Mężczyźni przewyższają płeć piękną w zadaniach nawigacyjnych. Polegają przy tym na ocenie odległości czy głównych kierunków, podczas gdy kobiety operują pojęciami w rodzaju "na lewo od" itp. Zachwyt nad dziełami sztuki jest najprawdopodobniej cechą wzmocnioną przez dobór płciowy. Początkowo barwy czy ozdoby miały zwiększać atrakcyjność seksualną, potem zaś stały się wartością samą w sobie.
  25. Dla wielu mężczyzn pozostaje zagadką, czemu kobiety bardziej zachwycają się jednymi małymi dziećmi, podczas gdy inne niemowlęta są dla nich mniej dziecięce. Okazuje się, że dzięki hormonom panie instynktownie wyłapują brzdące wpisujące się w schemat dziecięcości. Kobiety od razu dostrzegają pucułowate policzki, duże czoło, ogromne i obowiązkowo okrągłe oczy, a także przypominający guziczek nos. Wg naukowców z Uniwersytetu św. Andrzeja oraz uniwersytetów w Bernie, Bielefeld i Yorku, mężczyznom trudniej jest odróżnić szczególnie urzekające dziecko od pozostałych maluchów. Psycholodzy stworzyli kolaże ze zdjęć dzieci, by sprawdzić, w jaki sposób niewielkie różnice w atrakcyjności twarzy są postrzegane przez kobiety i mężczyzn. Najatrakcyjniejszą i najmniej ujmującą dziecięcą fizjonomię utworzono w dokładnie ten sam sposób. Połączono w całość 10 najwyżej/najniżej ocenianych przez mężczyzn i kobiety buź. Przygotowano osobne montaże twarzy dziewczynek i chłopców. Odkryliśmy, że kobiety w wieku 19-26 oraz 45-51 lat były bardziej uwrażliwione na różnice w atrakcyjności dzieci niż mężczyźni w wieku 19-26 i 53-60 lat – donosi dr Reiner Sprengelmeyer. Co ciekawe, panie w wieku 53-60 lat wypadały pod tym względem podobnie jak panowie. Ponieważ na ten czas przypada menopauza, odkrycia międzynarodowego zespołu sugerują, iż w grę wchodzą czynniki natury hormonalnej. Z tego powodu naukowcy porównali ze sobą równolatki w okresie pre- i pomenopauzalnym, a także kobiety, które przyjmują i nie przyjmują doustnych środków antykoncepcyjnych. Okazało się, że panie przed przekwitaniem i zażywające pigułki sztucznie podwyższające poziom hormonów (progestagenu i estrogenu) są bardziej wyczulone na zmiany atrakcyjności twarzy niemowląt. Dr Sprengelmeyer zakłada, że umiejętność wykrywania drobnych różnic w wyglądzie twarzy może pomagać we właściwym pokierowaniu uczuciami macierzyńskimi. W ten sposób kobiety odbierają komunikat: "Jestem mały, bezbronny, zaopiekuj się mną". W kolejnych badaniach psycholodzy zamierzają sprawdzić, czy depresja poporodowa jest skutkiem wrażliwości na schemat dziecięcości.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...