Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'lekarz' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 7 wyników

  1. To, czy u pacjenta zostanie zdiagnozowana nadwaga czy otyłość, zależy nie tylko od jego wskaźnika masy ciała (BMI), ale także od BMI lekarza. Podczas studium naukowców ze Szkoły Zdrowia Publicznego Bloomberga Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa okazało się, że w porównaniu do lekarzy z BMI wskazującym na nadmierna wagę ciała, lekarze z BMI w granicach normy częściej (18% vs. 30%) wdają się z otyłymi osobami w dyskusje na temat chudnięcia i jeśli stwierdzają, że BMI pacjenta jest równe/wyższe od ich własnego, częściej (7% vs. 93%) diagnozują u nich nadwagę/otyłość. Nasze wyniki wskazują, że lekarze z prawidłowym BMI częściej niż ich koledzy po fachu z nadwagą lub otyłością rozmawiają z chorymi na temat utraty wagi. Lekarze z prawidłowym wskaźnikiem masy ciała czują się też pewniej w zakresie poradnictwa dietetycznego lub dotyczącego aktywności fizycznej i postrzegają swoje rady jako wiarygodne. Z drugiej strony otyli lekarze częściej przepisują pacjentom leki na odchudzanie i pomagając pacjentom schudnąć, z większym prawdopodobieństwem odnoszą sukcesy - opowiada dr Sara Bleich. Amerykanie posłużyli się wywiadami przeprowadzonymi z 500 lekarzami pierwszego kontaktu. Analizowano wpływ BMI lekarza na opiekę nad otyłymi pacjentami, ocenę samoskuteczności, postrzeganie siebie w roli modelu do naśladowania i wiarygodności własnych porad odnośnie do odchudzania. Lekarzy z BMI poniżej 25 przypisywano do kategorii "prawidłowa waga", a medyków z BMI powyżej 25 do kategorii "nadwaga" lub "otyłość". Choć zarządzenie, by prowadzić konsultacje dla pacjentów z nadmierną wagą, weszło w życie już jakiś czas temu, wcześniejsze badania wykazały, że postawiono diagnozę lub przedyskutowano tok postępowania tylko z ok. 33%. Bleich uważa, że skuteczność lekarza w walce z otyłością można zwiększyć (bez względu na wskaźnik masy ciała), koncentrując się na jego dobrostanie i zwiększając jakość kształcenia odnośnie do otyłości w szkołach medycznych czy podczas rezydentury.
  2. Z opublikowanych w magazynie Social Science and Medicine badań pt. Physician-Leaders and Hospital Performance: Is There an Association? wynika, że najlepsze wyniki osiągają te szpitale, którymi kierują lekarze. Od pewnego czasu pojawiały się wątpliwości, czy menedżerowie nie posiadający wykształcenia medycznego są na pewno lepszymi dyrektorami placówek zdrowia niż lekarze. Tezę taką zakwestionowano m.in. w zamówionym przez brytyjskie National Health Service badaniach o nazwie Darzi Report, nawet jednak one nie dały wystarczających dowodów. Teraz doktor Amanda Goodall z Instytutu Badań nad Pracą z Bonn zebrała bazę danych dotyczących 300 najlepszych szpitali w USA. Następnie szczegółowo sprawdziła zarówno wykształcenie jak i historię pracy każdego z dyrektorów. Szczególnie skupiła się na wynikach uzyskiwanych przez szpitale w zwalczaniu nowotworów, chorób przewodu pokarmowego oraz chirurgii serca. Badania doktor Goodall wykazały, że przeciętny szpital prowadzony przez lekarza osiągał o około 25% lepsze wyniki niż przeciętny szpital prowadzony przez osobę bez wykształcenia medycznego. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat rady nadzorcze szpitali coraz chętniej decydowały się na zatrudnienie na stanowisku dyrektora menedżera bez wykształcenia medycznego. Wyniki tych badań to sygnał, że taka strategia jest niewłaściwa - mówi Goodall. Uczona dodaje: Z badań wynika, że wyróżniające się szpitale są zwykle kierowane przez osoby z wykształceniem medycznym. Zaskoczyło mniej, jak silna była ta zależność. Barry Silbaugh, prezes Amerykańskiej Szkoły Lekarzy Menedżerów stwierdził: Uważnie zapoznaliśmy się z badaniami doktor Goodall, gdyż w końcu dostarczono mocny dowód na to, że szefami szpitali powinni być lekarze. Od dawna forsujemy taką ideę. Doktor Goodall zauważa, że konieczne są dalsze badania, które ewentualnie pozwolą potwierdzić i wyjaśnić, dlaczego szpitale zarządzane przez lekarzy uzyskują lepsze wyniki.
  3. Telefony wykorzystywane przez pacjentów w szpitalu i osoby, które ich odwiedzają, 2-krotnie częściej zawierają niebezpieczne dla zdrowia bakterie niż aparaty pracowników służby zdrowia. Naukowcy z Wydziału Mikrobiologii Medycznej İnönü Üniversitesi pobrali wymazy z 3 części telefonów komórkowych: klawiatury, mikrofonu i słuchawki. W sumie w studium uwzględniono 200 aparatów. Sześćdziesiąt siedem należało do białego personelu, a 133 do pacjentów i odwiedzających. Okazało się, że chorobotwórcze bakterie udało się wyhodować z 39,6% komórek pacjentów i ich znajomych oraz 20,6% telefonów lekarzy i pielęgniarek. Siedem telefonów pacjentów zawierało wielolekooporne patogeny, w tym Gram-dodatniego metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA od ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus) i wielolekooporne bakterie Gram-ujemne. Nie występowały one na żadnym z telefonów pracowników służby zdrowia. Turcy podkreślają, że typy znalezionych bakterii oraz wzorce ich oporności stanowią powód do zmartwień. Niektórzy badacze sugerowali wcześniej, że w warunkach szpitalnych to telefony białego personelu stanowią źródło patogenów, jednak zespół z İnönü Üniversitesi bezsprzecznie wykazał, że to nieprawda i znacznie groźniejsze są komórki pacjentów i ich gości. W krajach rozwijających się infekcje szpitalne występują u 25% hospitalizowanych osób. W USA rocznie zdarza się 1,7 mln takich zakażeń. Biorąc pod uwagę statystyki oraz wskaźnik śmiertelności, nie powinno dziwić, że naukowcy poświęcają temu zagadnieniu tyle czasu i wysiłków.
  4. Badania przeprowadzone na ok. tysiącu amerykańskich lekarzy dały zaskakujące rezultaty. Okazało się, że w wielu przypadkach, chorując dokładnie na to samo co pacjent, lekarz nie zastosowałby się do swoich własnych zaleceń z pracy i wybrałby dla siebie inną metodę terapii (Archives of Internal Medicine). W ramach eksperymentu część lekarzy miała polecić coś choremu, a część wyobrazić sobie siebie w roli pacjenta z identyczną dolegliwością i dokonać wyboru metody terapii. Ku zaskoczeniu naukowców z Duke University oraz University of Michigan, gdy lekarzy poproszono, by postawili się na miejscu chorego, udzielali oni całkiem innych odpowiedzi niż w sytuacji przypominającej codzienne konsultacje dla pacjentów. Amerykanie uważają więc, że pacjent rozdarty między dwiema opcjami leczenia, który siedząc w gabinecie specjalisty, zada jedno z dwóch pytań: "Co powinienem/powinnam zrobić?" albo "Co zrobiłby Pan/zrobiłaby Pani na moim miejscu?", wcale nie uzyska takiej samej porady. We własnym przypadku lekarze wybierają terapie wiążące się z wyższym ryzykiem zgonu, ale w przypadku przeżycia oznaczającymi mniej efektów ubocznych, czyli większy dobrostan. W przypadku pacjentów medycy decydują się raczej na terapie skoncentrowane na przeżyciu z większą liczbą efektów ubocznych. Nasze badania wskazują, że ludzie odbierają życie z kolostomią lub bycie sparaliżowanym jako coś lepszego od śmierci. Z tej perspektywy właściwą decyzją jest zmniejszenie prawdopodobieństwa zgonu przy jednoczesnym podjęciu ryzyka wystąpienia skutków ubocznych - tłumaczy prof. Peter Ubel. Emocje związane z poważnymi efektami ubocznymi odciągają pacjentów od właściwej decyzji, tymczasem wolny od wpływu skutków ubocznych lekarz jest przeważnie w stanie wybrać dla pacjenta bardziej obiektywne zalecenia odnośnie do terapii. Doradzając pacjentom, lekarze mogą odsunąć na bok emocje. Gdy sami jednak stają się chorymi, emocje narastają. Innymi słowy, akt doradzania przywraca równowagę między uczuciami a rozumem. Gdy w ramach badania lekarze mieli wybrać jedną z dwóch operacji raka jelita grubego, dwie piąte z 242 medyków zdecydowało się na zabieg chirurgiczny obarczony wyższym ryzkiem zgonu, ale jednocześnie związany z mniejszym wskaźnikiem skutków ubocznych. Pytani o rekomendacje dla pacjentów, lekarze dużo rzadziej (tylko 1/4) decydowali się na tę opcję. Przy innym scenariuszu badani mieli sobie wyobrazić, że albo oni, albo pacjent zarazili się właśnie nowym wirusem ptasiej grypy. Lekarstwo było dostępne, a bez terapii zarażona osoba musiała się liczyć z 10-proc. ryzykiem zgonu i 30-proc. prawdopodobieństwem hospitalizacji. Lekarstwo o połowę zmniejszało częstotliwość skutków ubocznych, ale ryzyko śmierci nadal istniało (1%), poza tym u 4% pacjentów mógł się pojawić trwały paraliż neurologiczny. Z 700 lekarzy 2/3 zrezygnowało z leczenia, by uniknąć niekorzystnych efektów ubocznych. W przypadku zainfekowanego pacjenta na ten sam krok zdecydowało się 50% medyków.
  5. Lekarze podają - lub przynajmniej tak deklarują - niższe dawki leków przeciwbólowych osobom, które doznały urazu, uciekając przed policją lub uzależnionym od substancji psychoaktywnych. Przy identycznym problemie zdrowotnym ktoś popełniający wykroczenie czy nadużywający czyjegoś zaufania ("zły człowiek") nie może więc liczyć na takie samo współczucie i ulgę w cierpieniu, co reszta. Autorami opisywanych badań są Susan Hinze, socjolog z Case Western Reserve University, oraz Joshua Tamayo-Sarver, lekarz pracujący w jednym z kalifornijskich szpitali na oddziale ratunkowym. Para analizowała zalecenia 398 losowo wybranych lekarzy z oddziałów ratunkowych (wszyscy byli członkami American College of Emergency Physicians). Odpowiedzieli oni na przesłany mailem kwestionariusz. Przedstawiano w nim hipotetyczne scenariusze i pytano, z jakim prawdopodobieństwem ankietowani przepisaliby pacjentowi określony lek przeciwbólowy na złamanie kostki, ból pleców lub migrenę. Odpowiedzi ujawniły, że jeśli ktoś uciekał przed policją, był czynnym bądź byłym narkomanem lub alkoholikiem, a także częstym gościem izby przyjęć, dostałby mniej leku niż osoba, która spadła z drabiny czy odniosła uraz podczas gry w koszykówkę. W pytaniach otwartych dotyczących innych czynników wpływających na dawkowanie medycy ujawnili, że uwzględniają również wygląd chorego, status zatrudnienia, przestrzeganie higieny osobistej oraz obecność tatuaży. Jak słusznie zauważa Hinze, wiele z tych wskazówek ma charakter społeczny, a nie medyczny (choć w pytaniach wspominano o czynnikach klinicznych). Wg Amerykanów, izby przyjęć, które mają obowiązek przyjmowania wszystkich bez względu na to, czy są ubezpieczeni, czy nie, stanowią świetne miejsce do badania piętna związanego z różnymi grupami pacjentów. Pozwalają też stwierdzić, czy ewentualna stygmatyzacja prowadzi do nierówności w zakresie leczenia.
  6. Organizowanie opieki medycznej w sposób podobny do kontroli lotów mogłoby poprawić funkcjonowanie szpitali - uważają naukowcy z Uniformed Services University of the Health Sciences w stanie Maryland. O pomyśle poinformowało czasopismo Journal of the American College of Surgeons. Kontrolerzy lotów są znani ze swojej zdolności do przetwarzania ogromnej ilości danych. Pomaga im w tym prosty, lecz skuteczny system organizacji danych. Składa się on z tabliczek reprezentujących samoloty oraz specjalnej tablicy, na której można te tabliczki układać. Założenie systemu jest proste: tablica jest podzielona na kilka części, z których każda odpowiada innej fazie lotu. W każdym z sektorów ustawia się, w kolejności zależnej od bieżących priorytetów, tabliczki symbolizujące poszczególne samoloty. Zapewnia to szybki dostęp do danych na temat strefy powietrznej, a także, w razie potrzeby, umożliwia możliwość dokonania zmian na liście, np. w celu umożliwienia lądowania awaryjnego. Wysoka wydajność systemu kontroli lotów zachęciła badaczy, by zastosować podobne rozwiązanie w służbie zdrowia. Aby ocenić jego skuteczność, poproszono o pomoc studentów medycyny. Żaków podzielono na sześć zespołów, z których każdy miał za zadanie udzielić pomocy grupie liczącej od 5 do 30 aktorów odgrywających osoby poszkodowane. Jak wykazali autorzy, nowy system ma niemal same zalety. Stosujący ją studenci znacznie rzadziej popełniali błędy przy przekazywaniu i zapisie informacji krytycznych dla pacjenta (1% błędów w porównaniu do 13% w grupie kontrolnej, stosującej tradycyjne karty pacjenta) i lepiej nadzorowali dane na temat urazu (100% skuteczności vs 88%) oraz diagnozy (100% vs 93%). Poprawie uległo także rozmieszczenie pacjentów po poszczególnych oddziałach "szpitala" (100% vs 93%). Udało się przy tym zachować wysoki poziom (92% w obu grupach) poprawności przy uzyskiwaniu i zapisywaniu podstawowych danych o poszkodowanych. Koronnym argumentem na korzyść nowej metody jest entuzjazm studentów. Niemal trzech na czterech z nich uznało metodę "lotniczą" za lepszą. Zmiana sposobu zbierania i zapisu informacji na temat chorych byłaby bez wątpienia małą rewolucją. Czy nie byłoby jednak warto, jeśli może to oznaczać znaczną poprawę jakości leczenia?
  7. Argentyński historyk Jorge Camarasa uważa, że udało mi się wyjaśnić zagadkę wyjątkowo dużej liczby bliźniąt, które przychodziły na świat w brazylijskiej miejscowości Candido Godoi. Wg niego, stał za tym niemiecki lekarz i zbrodniarz wojenny Josef Mengele. W maju 1943 roku Mengele został awansowany i przeniesiony do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Prowadził tam eksperymenty pseudomedyczne. Anioł Śmierci, bo tak go nazywano, pracował nad sposobem genetycznego warunkowania cech aryjskich, chciał też, by kobiety częściej zachodziły w ciąże mnogie, szybciej zwiększając liczbę posłusznych Adolfowi Hitlerowi obywateli Trzeciej Rzeszy. Po wojnie zbrodniarzowi udało się uciec do Argentyny, potem trafił do Paragwaju i Brazylii. Na początku lat 60. wielokrotnie ponoć odwiedził Candido Godoi. Początkowo przedstawiał się jako weterynarz, potem proponował miejscowym kobietom opiekę medyczną. Przez długi czas naukowcy głowili się, czemu 1 na 5 ciąż w mieścinie była ciążą bliźniaczą, w dodatku większość dzieci miała jasne włosy i niebieskie oczy. Autor wydanej niedawno książki Mengele: Anioł Śmierci w Ameryce Południowej specjalizuje się w zagadnieniach związanych z powojennym exodusem nazistów do Ameryki Łacińskiej. Gdy porozmawiał z mieszkańcami Candido Godoi, był już pewien, że lekarz kontynuował swoje eksperymenty poza Europą. W Paragwaju Mengele znalazł schronienie w regionie Colonias Unidas. Stamtąd od 1963 roku regularnie podróżował do położonego w pobliżu granicy brazylijskiej Candido Godoi. Istnieją zeznania, że zajmował się kobietami, prowadząc ciąże oraz lecząc nowymi medykamentami i szczepionkami. Wiadomo też, że kontynuował prace z udziałem zwierząt, ogłaszając, że jest w stanie spowodować, by krowa urodziła bliźnięta płci męskiej. Do dziś obywatele Candido Godoi wspominają nazistę z rozrzewnieniem. Pamiętają go jako kulturalnego i dystyngowanego człowieka, który wypytywał o choroby zwierząt i zapewniał, że sobie z nimi poradzi. Szczepił na gruźlicę i przechwalał się, że może przeprowadzić sztuczne zapłodnienie zarówno u bydła, jak i u ludzi. Ludzie dziwili się, bo w tamtych czasach nikt o tym nie słyszał – podkreśla jeden z brazylijskich rolników Leonardo Boufler. Anencia Flores da Silva, były burmistrz Candido Godoi i lekarz w jednej osobie, przeprowadził na własną rękę śledztwo. Odkrył, że w wielu świadectwach powtarza się jedno nazwisko – wędrownego medyka, który przedstawiał się jako Rudolph Weiss. Jeździł od domu do domu, od wioski do wioski i leczył żylaki, rozdawał tabletki, pobierał krew i czasem realizował się jako dentysta. Przy wjeździe do Candido Godoi widnieje tablica "Witamy w krainie rolników i bliźniąt". Nie mogło też zabraknąć poświęconego im muzeum. Nie wiadomo, kiedy dokładnie Mengele się tu zjawił, ale pierwsze bliźnięta przyszły na świat 46 lat temu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...