Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'kosmos' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 42 wyników

  1. Patrząc na pokryty jasnymi punktami firmament, trudno w to uwierzyć, ale fizycy z University of Utah w Salt Lake City wyliczyli, że pierwsze gwiazdy mogły być tak przysłonięte przez chmury ciemnej materii, że nie mogły świecić. Gdyby się to potwierdziło, musielibyśmy zmienić poglądy na ewolucję gwiazd i proces tworzenia się czarnych dziur w dobie młodości kosmosu. Teraz większość astronomów uznaje, że wszechświat zaczął się formować wokół zbitek ciemnej materii. W sumie jest jej 6-krotnie więcej niż materii widzialnej, do tej pory nikomu jednak nie udało się jej bezpośrednio zaobserwować. Widać tylko skutki jej działania grawitacyjnego. Wg naukowców, zbitki ciemnej materii miały ok. 13 mld lat temu spełniać rolę "jądra"/zakotwiczenia grawitacji. Wokół nich najpierw kondensowały się chmury wodoru i helu, a potem formowały się pierwsze gwiazdy i galaktyki. Fizyk Paolo Gondolo i jego zespół zaprezentowali jednak alternatywną koncepcję. Na razie nie była ona testowana podczas symulacji komputerowych. Sądzą oni, że cząsteczki ciemnej materii (neutralino) zderzały się ze sobą, ogrzewając chmury gazów i nie dopuszczając do ich skraplania się oraz rozpoczęcia reakcji termojądrowych. To dlatego gwiazdy pozostały ciemne (nie wiadomo na jak długo). Były też większe od swoich współczesnych odpowiedników. Być może ich rozmiary 15 tys. razy przekraczały "gabaryty" Układu Słonecznego (Physical Review Letters). Niewykluczone, że nadal gdzieś istnieją. Amerykanie odwołali się do teorii supersymetrii, która zakłada, że ciemna materia powinna się składać z tzw. superpartnerów cząsteczek elementarnych (cięższych, nierozszczepialnych i pozbawionych ładunku elektrycznego). I tak superpartnerem neutrina byłoby neutralino.
  2. Niewykluczone, że komunizm trafi też... w kosmos. Chińscy astronauci zastanawiają się bowiem nad założeniem kosmicznego oddziału Chińskiej Partii Komunistycznej. Obecnie Chiny mają 14 astronautów i wszyscy są członkami partii. Aby założyć jej nowy oddział potrzeba jest 3 członków. Jeśli Chiny będą miały własną stację kosmiczną, taikonauci będą wypełniali w kosmosie codzienne obowiązki członków partii komunistycznej. Będą poznawali nowe decyzje partii i wymieniali opinie na ich temat – powiedział Yang Liwei, pierwszy chiński astronauta. Tak jak zagraniczni astronauci mają własne wierzenia, my wierzymy w komunizm, który również posiada swoją moc duchową – dodał. Kandydaci na kosmicznych komunistów muszą jednak poczekać, aż Chiny zbudują własną stację kosmiczną.
  3. Rosyjscy naukowcy oczekują na moment, kiedy dwie ciężarne samice karalucha wydadzą na świat pierwsze młode poczęte w kosmosie, a konkretnie na pokładzie satelity Foton-M bio. To pierwsze istoty zapłodnione poza naszą planetą. Dmitrij Atjakszyn poinformował, że 2 samice karaczana są trzymane w odosobnieniu (w odizolowanych pojemnikach). Cały czas obserwują je eksperci. Wszystkie owady czują się dobrze, ale ich zachowanie i kondycja fizyczna uległy po kosmicznej podróży istotnym zmianom. Badanie dopiero się zaczęło, ale mimo wytrzymałości karaczanów możemy być pewni, że nieważkość silnie na nie wpłynęła, zwłaszcza na ich funkcje motoryczne. Owady ruszają się wolniej i szybciej się męczą. Szybko się jednak regenerują. Bezzałogowy lot, który odbywał się od 14 do 26 września, jest częścią badań nad wpływem lotów kosmicznych na funkcjonowanie żywych organizmów. Są one prowadzone przez Instytut Problemów Biomedycznych. Zwierzęta wysłano w kosmos w pojemnikach z zamontowanymi wewnątrz kamerami wideo.
  4. Dr Floor van Leeuwen, astronom z Cambridge, przez 10 lat pracował nad aktualizacją danych zebranych w latach 90. przez satelitę Hipparcos. W ten sposób powstał najdokładniejszy katalog odległości dzielących nas od ponad 100 tysięcy gwiazd. Van Leeuwen zauważył w pomiarach satelity powtarzający się błąd, dlatego sprawdził i przeliczył jego wskazania. To było konieczne, aby uzyskać więcej informacji z dostępnych danych [...]. Misje były bardzo kosztowne i "wyciskanie informacji do ostatniej kropli" powinno być ideą przyświecającą wszystkim naukowcom pracującym nad takimi projektami, jak Hipparcos. Katalog Hipparcos – Nowa analiza surowych danych pozwoli astronomom dokładniej przedstawić właściwości gwiazd i galaktyk. Ponieważ mogą oni określać własności fizyczne gwiazd tylko poprzez porównanie ich jasności z odległością od Ziemi, dokładne kalkulowanie dystansu dzielącego te dwa ciała niebieskie jest niezwykle ważne. Gdy jest on nieprawidłowo wyliczony, nie da się wyznaczyć ani jasności, ani rozmiarów gwiazdy. Pierwszy katalog opublikowano w 1997 roku, ale szybko rozgorzała dyskusja na temat prawdziwości zawartych w nim zapisów. Okazało się bowiem, że niektóre dystanse były krótsze od tych mierzonych z naziemnych obserwatoriów. Stało się tak np. w przypadku Plejad. Astronom z Cambridge ustalił pojawiający się systematycznie błąd. Był on skutkiem zmian temperatur podczas okrążania Niebieskiej Planety przez satelitę. Hipparcos lekko się wtedy przechylał, co przeinaczało uzyskiwane dane. Dr Floor van Leeuwen przyznaje, że proces przeliczania bywał bardzo bolesny, ale nie dało się go uniknąć. Czasem nad niewielkim fragmentem danych spędzało się cały weekend, a wprowadzenie ostatecznych poprawek zajmowało 2 tygodnie. Koniec końców dane astronometryczne z Hipparcosa zmieniły naszą wizję kosmosu. Okazało się, że jest on młodszy i większy niż do tej pory sądzono. Na początku przyszłej dekady Europejska Agencja Kosmiczna chce wprowadzić na orbitę Gaję.
  5. Podróż statkiem kosmicznym nie jest zbyt zdrowa dla ludzi. Osłabia kości, mięśnie i system immunologiczny. Zupełnie inny efekt wywiera jednak na pałeczki Salmonelli. Przeprowadzone eksperymenty wykazały, że po pobycie w przestrzeni kosmicznej Salmonella jest wielokrotnie bardziej zjadliwa, niż jej kuzynka, która pozostała na Ziemi. Z jednej strony jest to zła wiadomość: agencje kosmiczne, planujące długotrwałe załogowe loty (np. na Marsa) muszą liczyć się z tym, że osłabiony organizm astronautów zetknie się z bardzo groźnymi mikroorganizmami. Z drugiej jednak strony odkrycie to może pomóc w opracowaniu nowych metod terapii. Cheryl Nickerson, profesor w Instytucie Bioprojektów Stanowego Uniwersytetu Arizony zbadał bakterie, które trafiły w przestrzeń kosmiczną wraz z misją STS-115 z 2006 roku. Okazało się, że podczas przebywania w kosmosie w ekspresji 167 genów zaszły znaczne zmiany. Gdy „kosmiczną” Salmonellą zarażono myszy, odsetek śmiertelnych zachorowań był znacznie wyższy niż u zwierząt zarażonych Salmonellą, która nigdy w kosmosie nie przebywała. Uczony odkrył też, że najważniejszym globalnym regulatorem zmian, które zaszły w kodzie Salmonelli jest pojedynczy gen. Być może uda się go wykorzystać do opracowania lepszych leków zwalczających Salmonellę na Ziemi. Uczestnicy misji STS-115 celowo zabrali ze sobą Salmonellę zamkniętą w specjalnej tubie, w której nie mogły się rozwijać. Gdy tuba trafiła na orbitę, astronauci dostarczyli bakteriom odżywkę. Następnie po 24 godzinach, połowa bakterii została przeniesiona do innej tuby z kolejną porcją odżywki, a druga połowa została wymieszana ze środkiem chemicznym, który zahamował jej rozwój. Tymczasem na Ziemi w laboratorium przeprowadzono identyczny eksperyment, posłużono się takim samym sprzętem i odczynnikami. Symulowano przy tym identyczne warunki (temperatura, wilgotność itp.), jakie panowały na statku kosmicznym. Z jednym wyjątkiem: bakterie rozwijały się w warunkach ziemskiej grawitacji. Późniejsze porównanie obu szczepów wykazało, że u bakterii z kosmosu sam brak grawitacji spowodował zmiany w ekpresji 167 genów i produkcji 73 białek. „Kosmiczna” Salmonella stała się przez to bardziej śmiertelna. Badanie bakterii w warunkach braku grawitacji może wydawać się bezużyteczne dla osoby, która całe życie pozostanie na Ziemi. Jednak tak nie jest. Jeanne Becker z National Space Biomedical Research Institute mówi: Popatrzmy na to z perspektywy bakterii. Chce ona przeżyć w nieprzyjaznym środowisku: nieważne, czy mowa tutaj o braku grawitacji, ataku ze strony systemu odpornościowego czy antybiotyków. Sposób, w jaki bakteria odpowiada na stres – na przykład wytwarzając takie czy inne białka – może przydać się do zbadania biochemicznych mechanizmów obronnych, a to z kolei prowadzi do opracowania nowych metod terapii. Brak grawitacji wpływa też na ludzkie geny. Eksperyment przeprowadzony na hodowlanej kulturze komórek ludzkich nerek wykazał, że po pobycie w przestrzeni kosmicznej zaszły zmiany w ekspresji 1600 genów. Zespół Nickersona badał też wpływ lotu kosmicznego na Pseudomonas aerguinosa, bakterię, która wywołała jedyną jak dotychczas poważną infekcję na statku kosmicznym. Do zdarzenia doszło podczas słynnego feralnego lotu Apollo 13. Po udanym lądowaniu astronauta Fred Haise przez kilka tygodni chorował na bardzo ostrą infekcję prostaty. Wyniki badań nad Pseudomonas nie zostały jeszcze opublikowane.
  6. Doktor Young Bae z Bae Institute zaprezentował urządzenie, które jeszcze niedawno istniało jedynie na kartach powieści science fiction. Mowa tutaj o Laserowym Napędzie Fotonowym (PLT - Photonic Laser Thruster), czyli ni mniej, ni więcej urządzeniu, które będzie napędzało statki kosmiczne dzięki strumieniowi fotonów. W prezentacji brał udział doktor Franklin Mead, jeden z czołowych badaczy nad zaawasowanymi systemami napędowymi, zatrudniony w Laboratorium Badawczym Lotnictwa Wojskowego (AFRL). To niewiarygodne urządenie. Z tego co wiem, nikomu wcześniej nie udało się go skonstruować. Spotkało się ono z ogromnym zainteresowaniem – powiedział Mead. Pisarze od dawna wykorzystywali na łamach swych powieści „napęd fotonowy”. Naukowcy jednak wątpili, czy fotony uda się kiedykolwiek wykorzystać do tego celu. Nie mają one bowiem masy spoczynkowej i ładunku elektrycznego. Nie mogłyby więc „pchnąć” statku kosmicznego, gdyż nie można ich zgromadzić i wystrzelić. System PLT przezwycięża ten problem, wielokrotnie odbijając strumień fotonów pomiędzy dwoma lustrami. W ten sposób można dodawać kolejne fotony do już wystrzelonych. Doktor Bae wykorzystał laser i skomplikowany system, który służył do wzmocnienia strumienia fotonów. Udowodnił, że energia fotonów mogłaby napędzać statki kosmiczne odbijając tysiące razy fotony pomiędzy nimi. System doktora Bae jest w stanie wzmocnić strumień aż 3000 razy. Niewielki laser ma dzięki temu moc porównywalną z potężnymi i dużo większymi systemami laserowymi. PLT może znaleźć zastosowanie na wielu polach. Najbardziej oczywistym jest napęd dla statków kosmicznych. Naukowcy oceniają, że pojazd wyposażony w nowy napęd, dotarłby na Marsa w ciągu tygodnia. Być może w przyszłości udałoby się przyspieszyć go nawet do prędkości bliskiej prędkości światła. Teraz jednak doktor Bae ma bardziej realny cel na myśli. Chce połączyć technologię PLT z Photon Tether Formation Flight (PTFF). PLT ma o 100 000 razy zwiększyć precyzję lotów kosmicznych w formacjach. Dzięki temu pozycję poszczególnych pojazdów formacji można by kontrolować z dokładnością do nanometra. To z kolei pozwoli na zbudowanie lepszych urządzeń służących do badania kosmosu. System PLT został po raz pierwszy pokazany w grudniu ubiegłego roku. Od tamtej pory kolejne demonstracje dowiodły, że rzeczywiście działa. Badaniami Bae Institute zainteresowały się NASA i AFRL.
  7. Powstaje już pierwszy prywatny port kosmiczny, a wielu milionerów zastanawia się nad komercyjnym lotem w kosmos. Przyszedł więc czas na kolejną odsłonę komercyjnego wykorzystania przestrzeni kosmicznej. Google oferuje 20 milionów dolarów twórcom pierwszego prywatnego pojazdu, który wyląduje na Księżycu i wyśle stamtąd na Ziemię co najmniej gigabajt zdjęć i klipów wideo. Wyszukiwarkowy gigant został tym samym partnerem X Prize Foundation, która przyznała już 10 milionów dolarów twórcom pierwszego prywatnego statku kosmicznego. X Prize zachęca firmy z całego świata do fundowania nagród dla twórców nowatorskich technologii, a jej obszar zainteresowania nie ogranicza się tylko do kosmosu. Google jest kolejnym już partnerem organizacji. Wcześniej magnat hotelowy Robert Bigelow zaoferował 50 milionów dolarów temu amerykańskiemu zespołowi, który jako pierwszy wprowadzi na orbitę prywatny załogowy statek kosmiczny. Google również stawia wysokie wymagania. Co prawda na Księżycu nie muszą lądować ludzie, wystarczy, że wyląduje odpowiednio wyposażone urządzenie. Będzie ono jednak musiało zostać wyposażone w aparaty i kamery o wysokiej rozdzielczości, musi przebyć na powierzchni księżyca co najmniej 400 metrów, wykonać zdjęcia panoramiczne, sfotografować samo siebie i przekazać w czasie rzeczywistym obraz wideo. W konkursie Google’a można wziąć udział do końca 2012 roku. Jeśli nikt nie zdobędzie głównej nagrody, jej wysokość zostanie obniżona do 15 milionów USD, a konkurs będzie przedłużony do 2014 roku. Zespół, który zajmie drugie miejsce otrzyma 5 milionów USD, a kolejne 5 milionów zostaną rozdzielone pomiędzy te zespoły, które spełnią minimalne wymagania udziału w konkursie. W tej chwili do konkursu zgłosił się już znany specjalista od robotyki William Whittaker z Carnegie Mellon University. Ogłosił on, że stworzy zespół, który zbuduje odpowiedni pojazd. Prywatna firma Space X obiecała, że uczestnicy konkursu będą mogli skorzystać z jej rakiet.
  8. Ujawniono wygląd pierwszego w historii komercyjnego portu kosmicznego, z którego będą startowały statki kosmiczne. Spaceport America, który stanie w Las Cruces w Nowym Meksyku, został zaprojektowany przez grupę brytyjskich i amerykańskich architektów. Budowa hangaru o powierzchni 9300 metrów kwadratowych i przylegającego do niego terminalu pasażerskiego rozpocznie się w przyszłym roku. Port będzie umieszczony w nasypie ziemnym, który w zimie pomoże go ogrzewać, a w lecie chłodzić. Energię elektryczną zapewnią panele słoneczne, a wykorzystywana woda będzie na miejscu oczyszczana. Port zostanie wyposażony w olbrzymie okna, przez które pasażerowie będą mogli podziwiać startujące pojazdy. Firma Virgin Galactic, właściciel portu, która zaoferuje komercyjne loty w kosmos, wyda na jego budowę 31 milionów dolarów. W porcie znajdą się też pomieszczenia, w których pasażerowie będą trenowali przed lotem w kosmos i odpoczywali po podróży. Hangary pomieszczą natomiast dwa pojazdy White Knight 2 i pięć Spaceship 2. Inwestycja ma zostać ukończona na przełomie 2009 i 2010 roku.
  9. Hiszpańska firma Galactic Suite planuje otwarcie w 2012 roku pierwszego w historii hotelu w kosmosie. Obecnie nie wiadomo, na ile realne są to plany. Wiadomo natomiast, że trzydniowy pobyt na orbicie kosztowałby 4 miliony dolarów. W cenie mieści się również ośmiotygodniowy trening na tropikalnej wyspie. Po nim nastąpi wylot prywatnym statkiem kosmicznym. Goście hotelu będą mieli okazję 15-krotnie w ciągu doby oglądać wschód Słońca. Łatwe poruszanie się po pokoju hotelowym zapewnią specjalne stroje, które umożliwią przyczepianie się do ścian i sufitu hotelu. Sam hotel wygląda jak olbrzymia molekuła. To dlatego, jak wyjaśnia dyrektor Galactic Suite, że każdy z pokojów został zaprojektowany tak, by pasował do wnętrza pojazdu, który wyniesie go w przestrzeń kosmiczną. Największym wyzwaniem było przygotowanie łazienek w warunkach zerowej grawitacji. Przedsiębiorstwo poradziło sobie z tym projektując pokój, w którym unoszą się duże wodne bąble. Goście nie będą się nudzili. W przerwach pomiędzy podziwianiem widoków za oknem, wezmą udział w eksperymentach naukowych. Szefem barcelońskiej Galactic Suite jest inżynier pojazdów kosmicznych, Xavier Claramunt. Poinformował on, że na udało się zebrać już większość z 3 miliardów dolarów potrzebnych do zbudowania hotelu. Odmówił jednak poinformowania, kto wpłacił pieniądze. Z witryny Galactic Suite wiadomo, że całe przedsięwzięcie wspiera firma 4Frontiers Corp., której głównym celem jest osadnictwo na Marsie. Wśród zainteresowanych projektem wymienia się także CTAE, znajdujące się w Barcelonie centrum lotów kosmicznych. Claramunt wspomina również o inwestorach z USA, Japonii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Szef Galactic Suite, pytany o opłacalność przedsięwzięcia, stwierdził: Oceniamy, że na świecie jest 40 000 osób, które stać na pobyt w naszym hotelu. Nie wiemy tylko, czy będą chcieli wydać pieniądze na pobyt w kosmosie.
  10. Na zlecenie Narodowej Akademii Nauk amerykańscy uczeni przygotowali raport dotyczący ewentualnych pozaziemskich form życia. Wnioski do których doszli, mogą zrewolucjonizować sposób poszukiwania życia poza naszą planetą. Zdaniem akademików, nie należy skupiać się tylko na „najpopularniejszym” potencjalnym miejscu, w którym możemy znaleźć życie, czyli na Marsie. I nie należy wiązać życia z koniecznością występowania wody. Naukowcy twierdzą, że zamiast korzystać z wody obce organizmy mogą potrzebować metanu, a energię będą czerpały nie ze słońca, a z kwasu hydrochlorowego. Autorzy raportu uważają, że należy poszerzyć listę cech charakterystycznych, które powinny wystąpić, by gdzieś w kosmosie pojawiło się życie. Przykłady organizmów żyjących w zadziwiających warunkach znajdowane są na samej Ziemi (informowaliśmy np. o bakteriach żywiących się asfaltem), więc tym bardziej prawdopodobne, że pojawią się one poza naszą planetą. Naukowcy mają też konkretną propozycję dla poszukiwaczy pozaziemskiego życia. Zamiast wysyłać sondy na Marsa, lepiej zwrócić uwagę na księżyc Saturna – Tytana. Występują na nim oceany płynnego metanu i etanu, a autorzy raportu uważają, że to najbardziej prawdopodobne miejsce w Układzie Słonecznym, w którym może występować życie. To świat węgla. Jest tam bardzo dużo różnych związków węgla i możliwe, że są tam i takie, z których powstało życie – mówi John Baross, oceanograf z University of Washington, który kierował pracami nad raportem. Głównym problemem, jaki miał do rozwiązania jego zespół, była odpowiedź na pytanie: jak bardzo inne światy mogą różnić się od naszej planety. Baross zauważa, iż przyjmując obecnie obowiązujące założenia, możemy po prostu nie rozpoznać życia, które będzie znacznie różniło się od tego, co znamy. Dotychczas wszystkie poznane przez nas formy ziemskiego życia potrzebowały do istnienia wody, zdolności do ewolucji, energii bazującej na chemii lub świetle oraz metabolizmu bazującego na węglu. Przez lata uważano, że takie warunki są konieczne do zaistnienia życia. Ostatnie badania w dziedzinie biologii i biochemii sugerują jednak, że życie może powstać też w innych warunkach. Seth Shostak, astronom z SETI Institute, który zajmuje się poszukiwaniem obcego życia uważa, że spostrzeżenia przedstawione w opisywanym raporcie są „bardzo usprawiedliwione”. Przypomina, że dotychczas sondy nie znalazły życia, być może dlatego, że szukały form podobnych do ziemskich. Zauważa przy tym, iż trudno będzie nam odnaleźć inne formy życia, gdyż nie wiemy, czego szukać.
  11. NASA uważa, że Chińczycy prześcigną Amerykanów i staną na Księżycu, zanim USA na niego powróci. Michael Griffin, szef NASA, powiedział członkom Komitetu Nauki i Technologii Izby Reprezentantów, że jeśli [Chińczycy – red.] będą chcieli zorganizować wyprawę na Księżyc, mogą to zrobić. Dodał, że przy chińskim programie kosmicznym pracuje 200 000 osób, podczas gdy NASA zatrudnia 75 000 pracowników. Jeśli finansowanie Agencji utrzyma się na obecnym poziomie, to Amerykanie wrócą na Księżyc w 2019 roku. Kilka dodatkowych miliardów pozwoliłoby przyspieszyć wyprawę o dwa lata. NASA skarży się na zbyt małe finansowanie, podczas gdy ChRL wydaje dużo pieniędzy na podbój kosmosu. Ponadto przez amerykańską Agencją Kosmiczną stoi dodatkowe wyzwanie – za trzy lata promy kosmiczne mają przejść na emeryturę i do tego czasu NASA powinna ukończyć pracę nad Orionem (dawniej znanym jako CEV – Crew Exploration Vehicle). Griffin ostrzega, że jeśli prace nad nim się opóźnią, USA zostaną prześcignięte nie tylko przez Chiny, ale i przez Rosję. Przypomina, że ambicje kosmiczne mają też Indie.
  12. Sławny brytyjski fizyk Stephen Hawking planuje lot w kosmos. Poinformował o tym w wywiadzie udzielonym z okazji 65. urodzin. W tym roku planuję lot w stanie nieważkości, a w 2009 wyprawę w kosmos — powiedział Daily Telegraph. Lot w stanie nieważkości to lot samolotem, w czasie którego pasażerowie znajdują się przejściowo w warunkach zerowej grawitacji. W ten sposób naśladuje się warunki panujące w przestrzeni kosmicznej. Powodzenie wyprawy fizyka poza atmosferę ziemską zależy od postępów poczynionych w ramach programu Virgin Galactic Richarda Bransona. Od przyszłego roku potentat chciałby organizować komercyjne wycieczki na orbitę okołoziemską. Branson sfinansuje lot Hawkinga, przeznaczając na ten cel 100 tys. funtów, czyli ok. 193 tys. dolarów.
  13. Firma LaunchPoint Technologies pracuje nad nowym systemem wystrzeliwania satelitów w przestrzeń kosmiczną. Wszystko po to, by obniżyć koszty takich operacji. Badania finansowane są z grantu przyznanego przez amerykański Departament Obrony. Naukowcy LaunchPoint opracowują koncepcję wykorzystania wielkiego pierścienia zbudowanego z nadprzewodzących magnesów. Magnesy umieszczone byłyby w tunelu, który tworzyłby okrąg o średnicy 2,4 kilometra. Długość okręgu wynosi ponad 11 kilometrów. Wystrzeliwany obiekt, którego masa mogłaby sięgać niemal 100 kilogramów, byłby umieszczany w pojemniku z poliwęglanów. Pojemnik naukowcy chcą umieścić w tunelu, a tam magnesy nadawałyby całości przyspieszenie rzędu 10 km/s. Koniec tunelu umieszczony byłby na rusztowaniach, kierujących jego wylot ku górze. Bezpośrednio przed opuszczeniem tunelu dzięki laserowi i ładunkom wybuchowym wystrzeliwany obiekt byłby wyzwalany z pojemnika. Technologia LaunchPoint nadawałaby się jedynie do wynoszenia w przestrzeń kosmiczną towarów czy satelitów. Z wstępnych wyliczeń wynika, iż pozwoliłaby ona znacznie obniżyć koszty takich operacji. Obecnie umieszczenie na orbicie okołoziemskiej obiektu o wadze 1 kilograma kosztuje około 4000 dolarów. Dzięki platformie startowej LaunchPoint koszt ten zostałby obniżony do około 750 USD. Kilka państw planuje w najbliższym czasie kolonizację kosmosu. Platforma byłaby idealnym sposobem na dostarczanie urządzeń, żywności czy wody. Obecnie jednym z głównych problemów, z jakim muszą poradzić sobie uczeni jest zapobieżenie przegrzaniu czy spaleniu się wystrzeliwanego obiektu w atmosferze ziemskiej.
  14. Charles Simonyi, amerykański miliarder, twórca takich programów jak Word czy Excel, wybiera się w kosmos. Były pracownik Microsoftu wyruszy w podróż na pokładzie rosyjskiego Sojuza, który wystartuje 9 marca 2007 roku. Będzie on 450. osobą w kosmosie i 5. kosmicznym turystą w historii. Za wycieczkę doktor Simonyi zapłacił 20-25 milionów dolarów. Przez pierwsze dwa dni podróży wraz z dwoma rosyjskimi kosmonautami będzie dokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), na której pokładzie spędzi 8 dni. Powrót na Ziemię potrwa zaledwie dwie godziny. Turysta mówi, że postawił przed sobą trzy cele. Pierwszy to uczynienie kolejnego kroku w kierunku rozwoju cywilnych lotów w kosmos, drugi to udział w badaniach przeprowadzanych na ISS, a trzeci to zainteresowanie dzieci kosmosem. Simonyi, w przeciwieństwie do pozostałych kosmicznych turystów, ma pewne kwalifikacje pomagające przy takiej podróży. Jest posiadaczem licencji pilota samolotów odrzutowych i śmigłowców. Za sterami maszyn spędził ponad 2000 godzin. Mimo to musiał przejść szczegółowe badania lekarskie a obecnie odbywa pięciomiesięczny trening w rosyjskim ośrodku szkolenia kosmonautów. Firma, za pośrednictwem której Simonyi poleci w kosmos jest amerykańska Space Adventures. Wysłała ona poprzednich czterech turystów. Pierwszym w historii był Amerykanin Dennis Tito, który w kosmos poleciał w 2001 roku. Rok później na wycieczkę wybrał się Mark Shuttleworth z RPA, znana postać ze świata Open Source, twórca linuksowej dystrybucji Ubuntu. W ubiegłym roku w kosmosie był kolejny Amerykanin, Greg Olsen. W bieżącym roku w kosmos poleciała pierwsza w historii kobieta-turystka, urodzona w Iranie Amerykanka Anousheh Ansari. W ostatniej chwili zastąpiła ona japońskiego biznesmena Daisuke Enomoto, który nie przeszedł testów medycznych. Więcej o wyprawie Charlesa Simonyi można dowiedzieć się z jego witryny internetowej Charles in Space.
  15. NASA rozważa zwieszenie wszystkich badań naukowych, które są prowadzone na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Przerwa potrwałaby co najmniej rok. Przyczyną przerwania badań jest brak pieniędzy. W bieżącym roku Agencji może zabraknąć w budżecie 100 milionów dolarów. Program badawczy ISS już raz został poważnie obcięty, gdyż NASA potrzebowała pieniędzy na likwidację skutków huraganu Katrina. Kirk Shireman, zastępca dyrektora ds. badań na ISS, powiedział, że rozważane są różne opcje zaoszczędzenia pieniędzy, a jedną z nich jest zmniejszenie budżetu na badania. Niektórzy z krytyków uważają, że wstrzymanie badań przez cały 2007 rok to zbyt drastyczna decyzja. Miałyby się one ponownie rozpocząć w 2008 lub 2009 roku. Jeśli zostaną przerwane, to koszty ponownego ich rozpoczęcia będą bardzo wysokie. NASA została jednak postawiona przed trudną decyzją przez Senat, który obciął budżet ISS o 300 milionów dolarów. Przedstawiciele Agencji przekonali wówczas senatorów, że ważniejsze od badań jest kontynuowanie rozbudowy stacji.
  16. Rosyjska rakieta, która miała wynieść w kosmos 18 satelitów, rozbiła się wczoraj w Kazachstanie. Centrum kontroli lotów poinformowało, że jej silniki zamilkły 86 sekund po starcie. Spadła ona na ziemię w odległości 25 kilometrów od miejsca startu. Podczas katastrofy nie ucierpiał żaden człowiek. Rakieta Dniepr to przerobiony międzykontynentalny pocisk balistyczny ICBM. Zniszczeniu uległo wszystkie 18 satelitów. Były wśród nich urządzenia, które Rosjanie mieli wynieść w kosmos na zlecenie USA, Włoch i Białorusi. Igor Panarin, rzecznik prasowy agencji Roskosmos powiedział, że powołano specjalny zespół badający przyczyny katastrofy. Wstępne badania wykazują, że awaria nastąpiła w 74 sekundzie w pierwszym członie rakiety nośnej i to ona spowodowała katastrofę. W październiku ubiegłego roku do Morza Arktycznego spadł warty 135 milionów euro satelita Cryosat, który miał być przez Rosjan wyniesiony w przestrzeń kosmiczną na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej.
  17. Astronauci naprawili uszkodzony system transportowy, znajdujący się na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Dzięki temu NASA będzie mogła kontynuować budowę stacji. Na jej stworzenie przeznaczono 100 miliardów dolarów, a sama ISS jest już w połowie ukończona. Naprawa nie odbyła się jednak bez przeszkód. Brytyjski astronauta Piers Sellers miał poważne problemy, gdy poluzował się jego zestaw ratunkowy. Zestaw ten, wyposażony w silniki odrzutowe, umożliwia astronaucie powrót do stacji gdyby zawiodły mocowania, którymi jest on do niej przypięty. Koledzy nie mogliby użyć promu, by ratować Sellersa, ponieważ pojazd był zadokowany do Stacji. Sellersowi, któremu dwukrotnie odczepiał się plecak, pomógł Michael Fossum. Naprawiony przez nich zestaw transportowy służy to przemieszczania ciężkich elementów konstrukcyjnych Stacji na właściwe miejsce. Nie pracował od on grudnia, gdy uszkodzeniu uległy kable sterujące i zasilające. Dyrektor lotu, Rick LaBrode, stwierdził, że gdyby naprawa nie powiodła się, następna misja byłaby zagrożona i nie wiadomo, czy udałoby się dotrzymać terminów. NASA musi zakończyć budowę ISS do 2010 roku. Wtedy właśnie flota wahadłowców, składająca się z trzech maszyn, przestanie być wykorzystywana, a wahadłowce to jedynie pojazdy, które mogą dostarczyć części niezbędne do zbudowania Stacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...